Skocz do zawartości
Forum

JSmolarek

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez JSmolarek

  1. Witaj serdecznie, ja dopiero teraz mam chwilkę, pousypiałam moje małe panienki, 5 i 8 letnią, nie zrażaj się, na pewno ktoś prędzej czy później się odezwie, nie będziesz się tu czuła samotna, Moniczur.
  2. Mamatymka, każde dziecko jest inne, jak pierwsze energiczne, to drugie może być spokojne i ułożone, by dać trochę oddechu mamie.
  3. Domi, przeczytałam, że świętujecie 15 grudnia. My też, tylko 5 urodzinki. Mam nadzieję, że mój Skarbuś do tego czasu wyzdrowieje, bo biedulka znowu chora..jakiś wstrętny katar i kaszel. A mieliśmy fajne plany dla niej.
  4. Domi, ja Cię zachęcam do kupna, domek bardzo fajny, dzieci lubią takie kryjówki, u nas się baaardzo sprawdził. Ja nie żałuję. Mają z niego dużo frajdy.
  5. Nikawa, śliczne te pudełeczka, takie w sam raz dla dzieci. Ja też zbieram różne rzeczy dziewczynkom...będą potem fajne wspomnienia. Mój mąż też mnie nazywa chomikiem, jak mnie nie ma, korzysta z okazji, by coś wysprzątać, bo mi żal....ostatnio stwierdził, że wynajmie mi u taty kawałek garażu, bo w domu już mało miejsca...
  6. Domi, to mamy grudniowe córcie....tylko z innego roku..
  7. Ja miałam termin na 23 grudnia, a niunia urodziła się 12 grudnia. Zawzięłam się, że nie spędzę świąt w szpitalu, wszyscy się pośmiewali, ale się udało! Wyszłam 17 grudnia, na dworze było 17 stopni, cieplutko i grudniowo. Nigdy tego nie zapomnę.
  8. JKamińska moje gratulacje dla Twoich dzieci i odwagi w wątku konkursowym, podziwiam Cię, mało kto by się odezwał...przypominasz mi jedną osobę ze studiów, która też śmiało mówiła, co myślała. Witam serdecznie, mamatymka, ja też dołączyłam niedawno, ale niestety albo stety trochę wciągnęło mnie pisanie do innych.
  9. Mambach, wszystko będzie dobrze, zobaczysz, moja Darunia dość często podjadła kawałek papieru, wystarczyło kilka sekund, a tu już papier w buzi, nie upilnujesz, choćbyś chciała, naprawdę, masz tak samo, jak ja jeszcze niedawno, jak coś się stało córci, to zaraz skarciłam tego, co pilnował, a nie dopilnował, ale teraz już tak nie robię, bo czasami to tylko chwilka wystarczy, moment i coś się wydarzy. Nie przejmuj się, moim córciom nic się nie stało, Twojej Kruszynce też. Poza tym podgryzały też końcówki ołówka...to mają po tacie, mąż też podgryza...
  10. Ojejciu,....ja...nie mogę w to uwierzyć, po prostu...zaskoczenie i niedowierzanie...jest tyle fajnych kobietek..bardzo, bardzo się cieszę!!! Aż trudno mi w to uwierzyć! Chyba słowami nie wyrażę tego, jak ogromny to dla mnie zaszczyt i wyróżnienie! Niesamowita niespodzianka!! Nawet nie pomyślałam... Najpierw... Gorąco dziękuję, Bo świetnie się czuję, Tutaj między Wami, Gdzie sobie 'gadamy'. Za radość dla dzieci, Z ciekawych książeczek, W konkursach wygranych, Wśród dobrej zabawy. Za radę, życzliwość, Miły post, troskliwość, Bratnich dusz poznanie, Na PV pisanie. Za głosików wiele, Które mnie weselą, Za to wyróżnienie, Które bardzo cenię... Serdecznie, gorąco wszystkim dziękuję I pozdrawiam cieplutko Użytkowników i Redakcję Ogromniaście się cieszę i ...zapraszam na małe co nieco -wirtualne gofry!
  11. Gratulujemy wszystkim serdecznie.
  12. .....Znowu oglądacie Pingwiny z Madagaskaru, Lidusiu? - Tak, one są bardzo fajne. Tak bym chciała chociaż raz przeżyć z nimi jakąś przygodę. - To jest możliwe- odpowiedziałam. -Naprawdę? -Oczywiście, wystarczy przenieść się do krainy fantazji,.. -To może coś wymyślimy razem, mamusiu? -Pewnie... Przygoda w ZOO Był słoneczny, letni dzień. Za oknem już dawno słoneczko mrugało do dzieci i łaskotało zabawnie po policzkach roześmiane buzie swoimi promyczkami. Wstałam szybciutko z łóżka i pobiegłam do okna. Pogoda była wyśmienita, w sam raz na jakąś wycieczkę. Lekki podmuch wiatru kołysał firankami, które falowały na wietrze. Podeszłam do Darusi, żeby ją obudzić. Siostrzyczka przeciągnęła się leniwie, ale zaraz wstała. Poszłyśmy do kuchni, gdzie czekało na nas pyszne śniadanko zrobione przez mamę. Zjadłyśmy omleciki z truskawkami i zaczęłyśmy się ubierać. Miałyśmy pojechać z mamą do ZOO. Bardzo się cieszyłyśmy z tego wyjazdu. Gdy byłyśmy na miejscu, zaczęłyśmy szukać wybiegu z pingwinami. Chciałyśmy poznać sławne i sprytne pingwiny z Madagaskaru. Zbliżyłyśmy do nich i pomachałyśmy, ale one były czymś zajęte. Stały w kółeczku i coś szeptały po cichutku. Chyba się naradzały. Nagle spojrzały w naszą stronę. Uśmiechnęłyśmy się do nich. One jeszcze chwilkę się zastanawiały, aż podeszły do nas. Skipper uścisnął nam rączki. Rico zrobił beeee i wypluł z siebie telefon. Nowiuśki egzemplarz. Podał go Kowalskiemu. Ten z niesamowitą prędkością wystukał na nim wiadomość. Podsunął mi pokazując, bym zobaczyła. - Witajcie-napisał- musicie nam pomóc. - Myyyy?- zapytałam z niedowierzaniem po przeczytaniu informacji. - Tak, wy - odpisał pingwin. Musimy uratować Kota. Ruszamy na akcję. Byłyśmy zachwycone, weźmiemy udział w akcji pingwinów, hurra. Kowalski pisząc wyjaśnił nam, o co chodzi. Jakieś biedne, małe kocię weszło na drzewo i za nic nie chce zejść. Drzewo rośnie z tyłu ZOO, przy magazynie z żywnością. Pewnie mały poczuł przyjemne zapaszki i skierował się w tamtą stronę. Tylko dlaczego wylądował na drzewie? Tego nie mogli się od niego dowiedzieć. Jak zaczął miauczeć, udali się do niego, ale było zbyt wystraszone i nie poddało się poleceniom Skippera, zapewnieniom Kowalskiego czy prośbom uroczego Szeregowego. Próbowali już wszystkiego, a ono nic, tylko dalej tam siedzi. Już nawet nie miauczy, tak ochrypło. Trzeba je ratować. Oni zaprowadzą nas pod drzewo, na którym znalazł się koteczek, po kryjomu, tak, by nie wzbudzać podejrzeń. Kiedy to przeczytałam, zdecydowałyśmy z Darusią: idziemy na pomoc! Chowając się za drzewami, przemykając ukradkiem między boksami, z zapartym tchem podążaliśmy w stronę magazynu. Najpierw szusowały pingwiny, a potem ja z Darusią. Nie chciały, by ktoś je zobaczył. Kiedy wszyscy dotarliśmy na miejsce, zobaczyłyśmy maleńkiego kotka. Był przerażony. Nie wydał z siebie żadnego dźwięku, tylko bezgłośne otwierał buzię. -Teraz wasza kolej - zakomenderował pisząc polecenie Kowalski i spojrzał na nas. Wzięłam aparat i wystukałam numer. Dobrze, że pamiętam wszystkie numery alarmowe, teraz ta informacja się przydała. Przedstawiłam całą sytuację, a pan przyjął zgłoszenie. Obiecał, że zaraz się tym zajmie. Podczas mojej rozmowy Darusia stanęła pod drzewem i zagadywała do kotka. Ona je uwielbia, więc rozpoczęła swoje negocjacje z futrzaczkiem. Pingwiny z ukrycia obserwowały rozwój sytuacji. Gdy skończyłam rozmowę, zbliżałam się do siostrzyczki. Moim oczom ukazał się niezwykły widok. Darunia wyciągnęła rączki, a mały puszysty kłębuszek skoczył wprost w jej objęcia. Przytuliła go serdecznie, a kociaczek położył główkę na jej ramieniu. Wyglądali uroczo. -Jaki on słodziutki - odezwała się Darusia. Wtedy nadjechała straż. Wyjaśniłam panom, co się stało. Popatrzyli po sobie. Potem najstarszy pogratulował mi i Darusi wspaniałego zachowania. Za tydzień zaproszono nas do straży i dostałyśmy prezenty: pluszowe maskotki i medale z podziękowaniem. Byłyśmy bardzo szczęśliwe. Kotek tak się spodobał Daruni, że został z nami. To nasz nowy puszysty przyjaciel, więcej Daruni niż mój. Ona go mocno kocha. Pingwiny, po odjeździe straży tamtego dnia też były zaskoczone. Podeszły do mnie i Daruni podając lotki. Kowalski napisał na telefonie: Dobra robota, dziewczyny, prawdziwe z was agentki. Jego słowa sprawiły nam wiele radości. Od tej pory zyskałyśmy czterech nowych, uwielbianych przez nas przyjaciół. Często ich odwiedzamy w ZOO. Przynosimy im rybki, piszemy wiadomości na telefonie. One są naprawdę niesamowite, wierzcie mi. Cieszę się, że powiększyło się grono naszych przyjaciół. Brałyśmy udział jeszcze w dwóch akcjach, ale o tym cicho....sza... - Mamusiu, ale fajna ta nasza wymyślona przygoda. Może jeszcze jedną byśmy... Dobrze kochanie, ale innym razem. Przygodę wymyśloną z córeczką Lidzią przedstawiła jej mama.
  13. Domi, było po prostu...super, dawno się tak nie ubawiłam, aż mnie boki bolały od śmiechu, bardzo rodzinnie, zabawnie, do tego pychotka jedzonko, ciasta, to, co 'tygryski lubią najbardziej', nie jem dziś już nic więcej. Posiedzieliśmy dużo dłużej, niż planowaliśmy. Dziewczynki też super zadowolone. Bardzo fajne są takie spotkania.
  14. Dzięki Domi, też tak myślę, mam podobnie jak Ty, tak jak napisałam w wątku o szyciu, na maszynie nie umiem, ale robienie na drutach, szydełku, haftowanie czy szycie ubranek dla lalek dziewczynkom to fajne zajęcie. Szaliczek już jest....ale na razie przerwa. Mam trochę obowiązków do pracy, więc inne rzeczy czasami muszą poczekać. Fajnie, że udały Ci się zakupy, mi wczoraj też, choć nie kupiłam wszystkiego, co planowałam, ale szafa znowu powiększyła objętość. A bielizna...też takie rzeczy poprawiają mi humor, ale jeszcze bardziej mojemu mężowi... Bettyy, na imprezach to zawsze coś skusi do jedzenia, po nich po prostu nie mogę chwilę jeść, bo jak się tak posmakuje tego i owego, to potem już nic więcej człowiek nie da rady skubnąć...ja mam dzisiaj też imprezę, więc też pewnie podjem pyszności.
  15. U mnie są i kupione, i robione. W tym roku przybędzie tych robionych.
  16. Mam i często chodzę do pracy, wyglądają ładnie, choć teraz, ze względu na chorobę nogi już nie mogę tak często chodzić, jak kiedyś. Są czarne i czerwone, i szare, choć te ostatnie już mniej zakładam.
  17. To ja mam podobnie, szyć na maszynie nie potrafię, ale zacerować, zaszyć tak. Umiem też robić na drutach i szydełku. Zrobiłam szalik dla dzieci. Umiem też wyszywać i haftować, ale już dawno tego nie robiłam. Gdzieś jeszcze u mamy powinna być powłoczka na podusię wyszyta krzyżykami. Szyłam też ubranka dla lalek, bardzo dawno temu i trochę teraz dla dziewczynek. Tylko tyle. Jakoś nie mam odwagi podjąć próby szycia na maszynie. Dobrze, że mój mąż to potrafi, więc w razie czego to zrobi.
  18. Moim zdaniem powinnaś pójść do lekarza wcześniej, już. Mój lekarz mi powiedział, że jak będzie się coś sączyć z rany, powinnam się zgłosić na wizytę. Tym bardziej, że źle się czujesz. To krwawienie też długo trwa, a gorączka nie jest dobrym wyznacznikiem. U mnie nie było gorączki podczas zapalenia zatok, a wszyscy twierdzili, że powinna być, a zatoki miałam bardzo chore. Dopiero jeden lekarz powiedział, że może ta choroba przebiegać inaczej. I miał rację, dzięki niemu się wyleczyłam, bo nie zlekceważył tego, co powiedziałam. Życzę zdrówka i powodzenia. Pozdrawiam.
  19. JSmolarek

    Witam!

    Witaj serdecznie, niestety, nie jestem z Kielc. Myślę, że pomimo tego będziesz miała tu z kim porozmawiać. Pozdrawiam.
  20. Witaj serdecznie, fajnie, że napisałaś, jak trochę poszperasz, poczytasz, znajdziesz tu dużo informacji. Może też jakąś pokrewną, bratnią duszę, jak ja znalazłam, kogoś, kto Cię wysłucha i pomoże. Pozdrawiam cieplutko.
  21. Jeśli przeniesiesz dziecko, może nie będziesz musiała tak długo czekać na logopedę. W przedszkolu u mojej córci jest logopeda raz w tygodniu, może w tym, do którego przeniesiesz też będzie. Powinnaś iść do dyrektora, tak jak napisała Domi, powiedzieć o tym, najlepiej dać to na piśmie, bo wtedy jest dowód, a potem wyżej, do kuratorium. Myślę, że pani krzyczała na Twojego Synka i dlatego teraz tak jest. On się jej boi. Może zrobiła coś jeszcze. Wszędzie ważne jest pismo, czasami ustne zarzuty, bez potwierdzenia są bez odzewu. Czeka Cię nieprzyjemna sytuacja. Życzę wytrwałości i powodzenia. Pozdrawiam, trzymaj się dzielnie.
  22. Pozdrawiam serdecznie i mam nadzieję, że naprawdę szybko się poprawi ta sytuacja, ale najlepiej to przeczekać....i jak najmniej się denerwować..
  23. Jak w piosence, ciągle pada....
  24. My różnie, ale też tak 2-3 godz maksimum, zwykle to za mało, bo wybieramy się nie tak często, a wtedy rzeczy do kupienia jest więcej. I tak już jest nieźle, bo dziewczynki są większe.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...