Skocz do zawartości
Forum

Koliberek

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Koliberek

  1. Ja w pierwszym miesiącu jadłam lekko, unikałam roślin strączkowych, kapusty, czekolady, truskawek (akurat sezon był...) i smażonego. Mięso gotowałam na parze. Po pierwszym miesiącu było coraz gorzej - kolki, wysypki, suche placki na skórze, więc coraz bardziej zacieśniałam dietę. Wyeliminowałam mleko, jego przetwory, jaja...w końcu jadłam tylko gotowana marchewkę, gotowane ziemniaczki i gotowane mięso...skończyłam karmić, jak Mały miał 3,5 miesiąca, bo nie miałam pokarmu. Przepłakałam trzy kolejne miesiące, bo bardzo chciałam karmić długo...
  2. Monika mężczyźni przechodzą to zupełnie inaczej. Dla nich to zupełna abstrakcja...mój powiedział szczerze, że nigdy nie będzie tego przeżywał tak, jak ja, bo jednak matka to matka... Gratuluję Juleczki i trzymam kciuki za Ciebie :*
  3. Ja rodziłam w Rydygierze i wiem, ze drugiego dziecka tam nie urodzę. Od razu zaznaczam, że nikt mnie tam nie bił, nie krzyczał na mnie czy nie zrobił dziecku krzywdy. I ja i Maluch jesteśmy zdrowi, poród odbył się sn bardzo sprawnie i szybko (jak na pierworódkę nawet bardzo szybko). Może to właśnie dlatego później było jak było. Prawda jest też taka, że miałam pecha. Było dużo porodów w tym czasie i zabrakło miejsca na salach typowo poporodowych. Położono nas na sali ogólnej (mnie i inną kobietkę, która rodziła tej samej nocy), a następnego dnia dołożono nam trzecią. A następnie o nas zapomniano. Ginekologa na obchodzie zobaczyłyśmy raz. Łazienka na korytarzu, prysznic roztrzaskany (kabina się nie zamykała, łazienka też nie miała zamka). Nikt mi nic nie pokazał, nie wytłumaczył, nie zaprezentował, jak mam karmić, a piersi zrobiły się bardzo duże i twarde i Mis nie mógł chwycić. Zgłosiłam pielęgniarce, że mam z tym problem, że pierwsze dziecko i po prostu wielu rzeczy nie wiem, nie umiem, nie mam wyćwiczonych. Rzuciła na mnie niecierpliwie okiem i powiedziała, że mam się cieszyć, że mam dużo mleka i że Syn wszystko wypije (tjaaaaa...po nakarmieniu i odciągnięciu reszty i to nie wszystkiego, tylko tak, żeby dało się wytrzymać, jeszcze dwie stówy szły do rur). Wróciłam do domu przerażona i kompletnie zielona. Rodzinę mam daleko i nikogo do pomocy nie miałam. Musiałam sobie radzić ze wszystkim na wyczucie. Kąpać dziecko uczył mnie tata przez telefon. Powtarzam - fizycznie nikt mnie nie skrzywdził, ale pomóc też nikt nie chciał. Do tej pory jest mi przykro jak sobie przypomnę, jak bardzo czułam się zagubiona.
  4. CassieBardzo proszę o codzienne głosiki https://www.bobovita.pl/home/klub/galeria/14288 i tutaj można 3: https://www.bebiklub.pl/home/konkursy/uloz-maluszka-do-snu/galeria/?filter=cassie Juuuuuż
  5. Baletnica49Pesymiści także są na świecie potrzebni. Równowaga musi i ma być:) Ja osobiście bardziej lubię przebywać z melancholikami niż roześmianymi krzykaczami, którzy uważają, że wszystko się uda. To dopiero jest oszukiwanie samych siebie ale nieważne. Nie uważam się przez to gorsza, a każdy ma prawo do własnego zdania, zarówno pesymista jak i optymista. Dzieciaczek i tak mi dużo choruje, był nawet w szpitalu, więc ten "miód" nie jest już dla mnie nowością tak jak i ząbkowanie, nocne płacze, etc. Nikt nie powiedział, że będzie łatwo. Zaciskam zęby i jadę dalej. Ja myślę, że po cichu każda z was ma dość i przyznaje mi rację ale musi sobie powiedzieć "muszę żyć dalej dla dziecka" (nie dla siebie) i każda z was musi siebie i otoczenie przekonywać, że jest teraz super, lepiej niż było przedtem ale zarazem myśli i czuje zupełnie co innego....W naszej kulturze nie wypada nawet myśleć, że przy dziecku warto zachować swoją tożsamość, czas dla siebie, etc. Taka osoba zaraz uznawana jest za wyklętą, marudną, niespełnioną lub kierowana do specjalisty.... Ktoś tu wcześniej w tym wątku pisał, żeby nie mierzyć każdego swoją miarą. Czy to możliwe, żeby aż tyle osób kłamało? Ja jestem szczęśliwa (choć bywam zmęczona i w szpitalu z dzieckiem też byłam) i wciąż pozostałam sobą. Nawet potrafię znaleźć dla siebie czas, tak jak większość matek. To, że Ty nie potrafisz się cieszyć nie znaczy, że się nie da.
  6. Żeby być sprawiedliwą, to ja muszę napisać, że do nas pogotowie przyjechało błyskawicznie (Miś oparzył się herbatą), udzielono pomocy na miejscu, zabrano do szpitala, a w karetce ratownik pilnował, żeby Mały nie zasnął (powiedział, że on jest spokojniejszy, kiedy dzieci płaczą w karetce, a nie śpią), a mnie starał się podtrzymać na duchu, żebym się nie obwiniała i nie zadręczała, bo to był wypadek. Dlatego myślę, że bardzo dużo zależy od człowieka i od tego na ile jest ludzki...
  7. U mnie czop się podzielił i odchodził stopniowo, więc dopiero na badaniu, jak się okazało, ze go nie ma, to się zorientowałam, że miałam ostatnio trochę bardziej obfity śluz. Alfa, a moczysz bieliznę? Bo jak Ci się brzuch zmniejszył, to może wody się sączą? Nie zawsze odchodzą jednym chlustem, czasami sączą się po troszeczkę przez kilka dni.
  8. A może jednak rzeczywiście pomyślisz o pomocy specjalisty. Ja się leczyłam (nawet nadal leczę) i nie uważam, że z tego powodu jestem gorszym człowiekiem, wariatką czy czymś takim. Po prostu nie poradziłam sobie z sytuacją, w której się znalazłam (chociaż była to zupełnie inna sytuacja, to to jest nieistotne). Jak zaczęłam pisać na tym forum, to w jednym z pierwszych postów skierowanych do mnie było "szukaj pomocy u specjalisty, bo z tego, co piszesz wynika, że możesz jej potrzebować". Miałam pewne opory, no wiadomo. Ale to pomogło mi zapanować nad życiem i chociaż problemy nie zniknęły to udało mi się je oswoić.
  9. Błąd człowieka. Tak uważam, bo taka temperatura 9powyżej 40 stopni) jest bezpośrednim zagrożeniem życia nawet dla dorosłego (a co dopiero dziecka), więc nie wiem, dlaczego odmówiono przysłania karetki. Gdyby to była temperatura 38, no to ok - weźcie dziecko do dyżurującego lekarza. Ale powyżej 40 to już zagrożenie życia.
  10. No mam nadzieję Chociaż znam Go na tyle, że mam obawy co do tego...
  11. Najpierw rzucił tym pierścionkiem gdzieś w bok i się obraził...a później sam doszedł do takiego wniosku, jak Veoh napisała, znalazł go, dał mi i powiedział, że to taki "poza konkursem" i zaręczynowy jeszcze będzie
  12. A wiecie, co zrobiłam? Przyszedł dzisiaj pocztą ten nieszczęsny pierścionek, no to M. do mnie z nim, a ja Mu "nie"... Veoh zdrówka...
  13. joasia85wiecie ze wszystkim tak jest że trzeba dwa razy przeczytać, podumać, poczytać jeszcze gdzie indziej i jest się na tyle mądrym że wydaje się o połowe mniej kasy na niepotrzebne rzeczy.tak niepotrzebna.poczytajcie o oilatum. krem oilatum u moich dzieci spowodował pękanie skóry.emulsja nie ale ona jest niewarta ceny.właściwie płacimy, kupujac ją, nie za specyfik tylko za jego reklamę. i tak jest w wielu produktach, bo np bardzo drogi bebilon to nic innego jak bebiko tylko w ładnej puszce a nie w kartonowym pudełku.skład i producent ten sam.bez komentarza no nie? Niezupełnie się zgodzę. Mój Maluch najpierw był na Bebilonie Pepti (skaza białkowa w pierwszym roku życia), a później przeszliśmy na zwykły 3. Kiedyś wyszliśmy z podobnego założenia i kupiliśmy Bebiko. Nocka z głowy, a dziecko się wycierpiało, bo bolał brzuszek no i od razu biegunka.
  14. OtkaKoliberek dlaczego w krochmalu ? Stary, babciny sposób - zero odparzeń, zero otarć. Jak później miał biegunkę i się odparzył, to też wykąpałam raz w krochmalu i rano była śliczna zdrowa skórka.
  15. W sumie to choroba wirusowa, więc antybiotyki niewiele pomogą. I chyba o to chodzi w zadaniu - antybiotyki nie działają na wirusy. Jednak Mikołajek brał antybiotyki, ale to dlatego, że najpierw dostał gorączkę, miał zaczerwienione gardło, więc lekarka zaczęła Go leczyć na anginę (w okolicy panowała), a po dwóch dniach wybiło bąble i lekarka kazała dalej podawać...Chociaż myślę, że to bardziej tak na zapas
  16. Baletnica49Dorcia, pogadamy jak dzieciaczek przyjdzie Ci na świat i zapewniam Cię, że z czasem zmienisz punkt widzenia a proszenie innych o pomoc nie za bardzo Ci się spodoba (może od czasu do czasu) a patrząc na innych....ja także szukałam pozytywów i długo naiwnie wierzyłam mamom nawet 2-3 dzieci, które mi mówiły, że nic przy dzieciach nie robią, że dzieci zdrowe, śpią po całych nocach, jakby ich nie było, etc...:) Każdy swoje gniazdo chwali ale dopiero po czasie w rozmowie, przy przypadkowym spotkaniu w przychodni wychodziło na jaw, że jest zupełni odwrotnie niż mówią tylko nie każdy od razu chce się chwalić tym, czym nie ma się co chwalić. Ja mam bardzo dużo pomocy przy dziecku, w domu posprzątane, zrobione, paradoksalnie także dzieciak mi noce przesypia (wierzcie lub nie) a mimo to widzę, że nie mam chwili by coś koło siebie zrobić tak naprawdę bo albo dzieciak się budzi, albo już pora butli, albo siku, albo kupka albo przebrać albo spacer, etc. a przed dzieckiem było zupełnie inaczej. Wyłączam się z tematu bo rzeczywiście nie dojdziemy do ładu a wspomnianą książkę czytałam-banalna aż do szpiku i nijak mająca się do rzeczywistości...A mamom oczekującym życzę naprawdę DUUUUżo sił i optymizmu. Wierzyć zawsze można:) Taaaak - bo przed porodem było wielką niewiadoma, że dziecko robi kupę, ulewa, sika, wymiotuje, ma katar, trzeba je nakarmić, czasem płacze, miewa kolki i zdarza mu się chorować. Doprawdy taaaaakie zaskoczenie. Patrząc na to wszystko doprawdy dziwne, jak matki mogą być szczęśliwe?! Ja jednak jestem, nawet jak moje dziecko zwymiotuje na mnie. I chociaż ja nie mam zbyt wiele pomocy i też pracuję w domu, to mam czas dla siebie, bo przy jednym dziecku nie widzę większego problemu, żeby to osiągnąć. A moim największym i nieosiągalnym marzeniem jest to, żeby drugie żyło i żebym miała jeszcze więcej kup, posikanych pieluch, wyjść do lekarza, nieprzespanych nocy i jeszcze mniej czasu dla siebie. Doceń to, co masz, bo Twoje podejście i to, co piszesz chwilami boli.
  17. Jeśli masz możliwość, to upoluj książkę "Stres kobiecy" (Georgia Witkin). Książka co prawda odnosi się do rzeczywistości lat 90, a punktem wyjścia jest amerykańska kobieta, ale przedstawione w niej przykłady obalają wszystko to, co napisałaś. Książka przeplatana jest wstawkami opowiadające historie prawdziwych kobiet borykających się z różnymi problemami dojrzewania, macierzyństwa, przemijania, wyprowadzki dzieci, menopauzy. Autorka potrafi wskazać pozytywy w każdej z tych sytuacji, a także uczy radzić sobie ze stresem. Specyficznym stresem, bo stresem kobiecym.
  18. Witam U mnie tez pięęęęęęęękne słonko Patrzcie, jakie cudo upatrzyłam: HIT JEZDZIK ROWEREK TROJKOLOWY ROZOWY NIEBIESKI*YD (3058395915) - Allegro.pl - Więcej niż aukcje. Najlepsze oferty na największej platformie handlowej. W tym tygodniu kupujemy Ja mam nadzieję, że bliżej lata ja tez ruszę trochę w Polskę
×
×
  • Dodaj nową pozycję...