-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez wydra
-
Ulla, podziwiam regularność, u nas z tym jest problem, choć staram się choć minimalnie trzymać pewnych pór karmienia ale widać nie wystarczająco. Zobaczymy za jakiś czas co będzie. Najwyżej będę miała zapasy ;-)
-
Ulla, ja ściągam bo mam za dużo i mi sie potrafią twarde, bolesne piersi jak kamienie zrobić. Nie chcę dopuścić do jakichś zatorów. Skonsultuję to jeszcze z położną, która ma być w poniedziałek/wtorek. Frojdel, dzieki za pocieszenie, myślałam, że 125 ml to mega dużo :-) I pocieszyłaś mnie, bo się zastanawiałam co ja pocznę z takimi ilościami mleka, jak codziennie dokładam kubeczek do zamrażarki. A tak będą na wypadek, jakby coś się działo. Daria, ja już marze o ściągniętych szwach, wczoraj miałam taki kryzys że płakałam, tak mnie bolało. Mi kazali je trzymać 7 dni, ale dziś mija 7 dni od porodu a położna w niedzielę nie przyjdzie, więc muszę jeszcze troszkę wytrzymać. Ciężko karmić dziecko jak siedzę i boli mnie strasznie tyłek, ogólnie wydaje mi się, że goję się dobrze i nawet już hemoroidy poporodowe znacząco mi zmalały (straszna radocha!!!), tylko te szwy. Ile spadłyście z wagą? bo ja od czasu porodu około 7 kg. Natomiast martwi mnie to, że Mała w ciągu 1 tygodnia 3 razy wymiotowała mlekiem dość obficie, czy Waszym Maluchom to się zdarza? Nie bylo to ulewanie, tylko taki gwałtowny wyrzut dużej ilości mleka. Nie bardzo wiem, jak sobie z tym poradzić :-( Wczoraj byliśmy z Malutką na jej pierwszym spacerze, mimo bujania na wertepach zasnęła jak kamień i spała sobie smacznie. Frojdel, Urban Rider nieźle daje sobie radę na trawie, piachu itd. Fakt, jest cholernie ciężki i pewnie będę przeklinała ten fakt jak mąż już nie będzie miał wolnego, ale prowadzi się go super. Na sam koniec załączam fotkę małej Zosi.
-
Dziewczyny, ja mam własnie nawał od kilku dni i czy to jest normalne, ze dziennie sciągam 125 ml mleka? Niedługo miejsca w zamrażarce nie będę miała! Poza tym u nas dobrze raczej, uczymy się siebie, ostatnia noc była całkiem ok, 2 razy tylko wstawałam do Małej. Szwy dręczą ale juz w poniedziałek położna mi ściągnie, Daria, to prawda, ze wtedy jest już spora ulga? Ja mam 7 szwów po 1 stronie i po drugiej chyba 1 bo pękłam lekko. Plus szyja macicy ale to rozpuszczalne.
-
Hello hello, melduję się w końcu i ja, wróciłam ze szpitala, gdzie 30 czerwca o 10.00 rano powiłam Zosię siłami natury z lekkim wspomagaczem :-) Zosia miała 3650 g, 54 cm wzrostu i dostała 10 punktów Apgar. I włosy ciemny blond! Co za szok! jest ślicznotką. Co śmieszne, jak wiecie miałam iść z rana na indukcję a samo wszystko się zaczęło w nocy poprzedzajacej, około północy, o 4 przyjęli mnie do szpitala ale niestety na patologię bo porodówka była full i 2 h skurczy przeleżałam pod KTG bo miałam skurcze ale nie robiło mi się rozwarcie. Mówię Wam, myślałam, że zwariuję z bólu. W końcu rozwarcie się pojawiło i miejsce na porodówce też, szybko mnie przewieźli bo miałam już koło 7 cm i wyłam o znieczulenie a jak byłam na patologii nie chcieli mi dać. Dali mi już na porodówce i mówię Wam, nie wiem po co ludzie chcą rodzić bez zzo. Luksus! Miałam 9-10 cm rozwarcia i sobie żartowałam z położnymi w tym czasie. Niestety zanim parte nadeszły to zzo się wygasiło i lekarz nie za bardzo na parte chciał mi dodać wiec parte były znów bez zzo i już nie były zabawne...no ale poszły szybko bo 25 minut i Zosia pojawiła sie na swiecie. Niestety byłam cięta i mam 7 szwów krocza, plus pękniętą szyjkę macicy i jeszcze jedno naderwanie plus hemoroidy wielgachne po parciu więc nie mogę nawet siedzieć i bardzo cierpię ..no ale Zosiek jest tego wart, mam nadzieję, że ja się też szybko pozbieram. Tata przy porodzie świetnie się spisal a teraz jest mega dumny z córy. Jak sie trochę ogarnę to wrzucę fotkę Małej! Pozdrowienia!
-
Cranberry dzięki za odp. ja chodziłam do SR z tego szpitala i położne faktycznie robiły świetne wrażenie. jak mnie na Kliniczna nie przyjma to jadę do Wojewódzkiego choć tak naprawdę to u mnie się skończy i tak pewnie hospitalizacją od jutra i wywoływaniem, jestem 9 dni po terminie a moje ciało kompletnie tego nie pojmuje i nie robi nic, żeby urodzić. Wszystkie naturalne sposoby. które uważam za bezpieczne juz spróbowałam i nic. Wczoraj cały dzień sprzątałam i efekt tylko taki był, że do 3 nad ranem musiałam chodzić po kuchni bo Mała tak się rzucała, ze nie mogłam spać. Jestem juz naprawdę wykończona psychicznie i fizycznie, zatroskana o stan Córeczki, a jeszcze najtrudniejsze wyzwanie przede mną. Teraz jadę na KTG i pewnie od dzis czy jutra będę już w szpitalu także pewnie napiszę do Was dopiero PO wszystkim...
-
Gratulacje Cranberry , Ty tez chyba miałaś termin po mnie a ja nadal w dwupaku. Gratuluję synka i tego, że dzielna byłaś mimo tego, że jak sama piszesz ciężki poród. Totalnie ostatnia ja będę, może na lipcówki jeszcze sie załapię. Chyba w niedzielę położą mnie na patologię i wywołają. Powiedz mi, czy rodziłaś na Klinicznej? jak tam teraz z tym remontem, jeśli to było tam? Co oni dokładnie remontują i czy kończą juz? No i ogólnie jak oceniasz pobyt w szpitalu bo ja się troche cykam.... ja dzisiaj z założenia się ani an chwilę od rana nie kładę, krzyż mnie juz tak boli, ze szok, ale sprzatam, zaraz ciacho upiekę, byleby się nie kłaść. Brzucho twarde jak kamień, ale trudno, moze to zmobilizuje Małą wreszcie! jestem juz tak psychicznie umęczona, ze dzis z trudem powstrzymałam się od płaczu, już po prostu nie wiem co mam zrobić, zeby ruszyła ta machina. Seks nie pomaga, stymulacja sutków nie pomaga a ja czuję jakby kręgosłup miał mi pęknąć a skóra na brzuchu tez swoja drogą. Martwię się o Zosię, jak jej tam jest, poza tym wydaje mi się, że ona może już dobijać albo nawet przekroczyła wagę 4 kg, miałam ostatnie USG w 38 tyg ciaży i miała ok 3500 gr, to teraz moze wazyć z 4 kg....Im dalej to się wlecze, tym bardziej jestem zestresowana i zdołowana, nie wiem, moze to tez hormony...
-
Ja czekam na Zosię. Jakby był chłopak to Jasiek.
-
Mi też lekarka tak mówiła, że zdrowa ciąża to i mdłości :-) U mnie się sprawdziło, ciąża przeszła bez kompikacji, teraz tylko muszę urodzić. Zresztą powiem szczerze, że mdłości to nie jest chyba mimo wszystko najgorszy aspekt ciąży, u mnie są na 2 miejscu, na 1 miejscu bym postawiła zaparcia i hemoroidy, to jest dopiero ból ;-(
-
Frojdel, ja poszukałam w necie jak wyliczyc datę porodu z owulacji i mi wyszła 24 czerwca, czyli tak czy siak jestem do tyłu tylko mniej niż by wskazywała data z miesiaczki. Nadal czekam, kurczę. Moja koleżanka miała podobnie, też szyjka macicy tydzien po terminie niedojrzała i nagle noc przed planowanym wywoływaniem 8 dni po terminie jej akcja ruszyła. Ja mam WIELKĄ nadzieje, że mi się zacznie samo i nie będę musiała czekać do niedzieli/poniedziałku na wywoływanie :(
-
Frojdel, dzięki za pocieszenie...Ja mam wielką nadzieję, że samo się zacznie, bo mnie nie pocieszyli w szpitalu "Przyjmiemy jak będą miejsca"- a jak nie będzie to co? Będę dalej chodzić w stanie, który może zagrażać dziecku? Oczywiście nie zrobili mi ani USG ani oceny jakości wód, więc skąd ja mam wiedzieć... Ja dokładnie wiem, kiedy zaszłam w ciażę poniewaz w tamtym cyklu akurat extra bardzo się obserwowałam i zapisywałam temperaturę, robiłam testy owulacyjne i zapisywałam, kiedy był seks. I faktycznie jest tu nieco inaczej niżby wynikało z wyliczeń wg formuły Naegelego, bo zaszłam w ciążę albo 30 września albo 1 października, okres ostatni miałam 13 września, a cykle takie normalne, 28-30 dni (różnie), tak czy siak wydaje mi się, że w takim przypadku, a jestem pewna daty zajscia w ciążę, zaszłam w nią jakby tydzień później niż te wyliczenia lekarki wskazują. Nie do końca umiem sobie wyliczyć termin porodu wedle tych informacji, na chłopski rozum to pewnie z tydzień później?
-
Ja już psychicznie siadam, bo u mnie nic się nie dzieje, szyjka macicy długa, rozwarcie od 3 tygodni jest takie samo- 1 palec. Nic się nie szykuje nawet. Próbuję jakoś sama to pobudzić, chodzenie po schodach i te wszystkie inne ale nic nie działa. W niedzielę mam iść do szpitala na indukcję, jeśli nic się nie zdarzy ale jeśli mam taką długą szyjkę macicy to pewnie się nie zdarzy... :( Ja już jestem u kresu cierpliwości, mam wrażenie, że jestem w 20 miesiącu ciąży, i jeszcze Wy wszystkie już urodziłyście a ja zostałam jak taka jedna :(
-
Niestety najczęściej przeczekać, ale poleca się też: niedopuszczanie do głodu (przed wstaniem z łóżka zjeść herbatniczka czy coś, nie dopuszczać do ssania w żołądku w ciagu dnia), imbir w kazdej postaci- ja dodawałam do herbaty- oraz migdały. Nie martw się, to niedługo przejdzie, ja miałam mdłości od 6 do 12 tygodnia i tez myślałam, że zwariuję! ;-)
-
asiula84 Witajcie czerwcóweczki, nie wiem jak sytuacja, bo nie śledzę na bieżąco. Zaczynałam z Wami wątek, ale niestety opuściłam go, bo straciłam dzieciątko. A w minioną sobotę zrobiłam test, który potwierdził moje przypuszczenia - jestem w ciąży. W miesiącu, w którym miało przyjść na świat nasze dziecko, powstało nowe życie Życzę zdrówka i wszystkiego najlepszego Wam i Waszym Dzieciaczkom :* Asiula...gratulacje! Może to nie zbieg okoliczności, tylko jakiś znak :-) Teraz na pewno wszystko się ułoży, trzymamy kciuki!
-
No wiec byłam na zapisie i niefajne jest tetno Małej, bo ponoc ona ma juz tak mało miejsca i tak nisko jest ze to wpływa na jej 'dobrostan' i między innymi tętno. Połozna myślała, ze mnie juz moze dzisiaj do szpitala wyślą. Lekarka jednak kazała sie zgłosic w środę jak ona będzie miała dyżur całodzienny wiec pojedziemy z mężem rano w srodę po prostu i z wszystkimi torbami bo moze mnie tam już położą i zostawią. W sumie nawet bym chciała bo byłabym bardziej monitorowana a to mnie to trochę uspokoiłoby, bo teraz to trochę jestem zestresowana tą całą sytuacją.
-
Zniewolona, u mnie nic! Zaraz jadę na KTG, mam nadzieję, że trafię na swoja lekarkę i podpytam, czy coś robimy, bo ja juz zaraz tu zakwitnę, ostatnie 2 tygodnie to najdłuższe 2 tygodnie mojego życia a jak Mała ma swoją wieczorną fazę na brykanie (koło północy regularnie robi aerobik) to mi oczy z orbit wyłazą bo ona juz tak mocno kopie...
-
Na razie nic :-) Już mnie to bawić zaczyna, jestem na szarym końcu! dzieki Bogu, że zadna z Was jakichś strasznych porodowych historii nie opowiadała, bo juz w ogóle bym od tego oczekiwania z taką świadomością sfiksowała... Jutro przejdę się na KTG i pogadam z położną. Może będę wiedziała, na czym stoję, czy będziemy wywoływać czy jak.
-
Frojdel, dzięki za słowo pocieszenia, dziś nadal w dwupaku...nic nie zapowiada zmiany. Gunia, ja właśnie o brzuchu rozmawiałam ostatnio z koleżanką, która rodziła w grudniu i ona mówiła, że pierwsze 2 miesiące to taki jest flak wiszący ale potem powinien się troche poprawić samoistnie i obkurczyć, w miarę obkurczania macicy. Potem pewnie masaze i ćwiczenia mogą pomóc, choć nie wiem, czy po ciaży w ogóle brzuch może wyglądać jak przed ciążą? To pewnie też zależy od kondycji skóry i wieku. Ja na szczęście nie nabawiłam się rozstępów (ale jak niebawem nie urodzę to nie wiem...) ale mam ponad 30 lat i skóra juz nie taka elastyczna, więc jestem gotowa na wszystko. Myślę, że nie powinnaś się jeszcze przejmować brzuszkiem, za kilka miesięcy się na pewno znormalizuje...
-
emaran Dzien dobry Czerwcoweczki, moja ksiezniczka Chidera przyszla na swiat w srodé 19.06, wazy 3235 gr i ma 49 cm. Przed chwila wrocilysmy do domu. Potem napisze wiecej. Emaran, jako pierwsza gratuluję córeczki :) Całkiem szybko wróciłaś do domu, szczęściaro! Korzystaj z pięknego lata i oby Mała była bezproblemowa i zdrowo się chowała. Ja nadal kwitnę jak kwitłam, od wczoraj bardzo twardnieje mi brzuch i to dość boleśnie, ale ból nie jest jak na okres więc mniemam, że to jeszcze nie to. Czasem boli aż od samej góry brzucha a on sam jest twardy jak kamień, mam nadzieję, że to nic złego. Powtarzam sobie, ze to pewnie znaczy, że już niedługo coś się zacznie...
-
Margeritka z tymi kontaktami to tez jest tak, że znajomi z pracy, którzy sami nie mają dzieci, myślą, ze jak przyjdą lub jak zadzwonią to będą przeszkadzać...w sumie to jak mama sama nie pamięta o tych kontakach z ludźmi z pracy czy ze studiów, to ludzie odzywają się mniej, bo uważają, ze nie ma czasu...przynajmniej tak jest u mnie Jak tak pomyśleć to prawda...ja oczekuję swojego pierwszego dziecka, ale wiele moich koleżanek juz ma dzieci i zawsze miałam obawy przed dzwonieniem, próbami umawiania się z nimi bo zawsze mi się wydawało, ze nie mają czasu. W sumie częściowo była to racja, bo trudno się było umówić w 'dogodnym' terminie, im pasowało np popołudnie wczesne, kiedy ja byłam w pracy, mi wieczór, kiedy one musiały usypiać dziecko...Teraz się pewnie na własnej skórze przekonam, jak to jest.
-
U mnie dzis termin i nic. W dodatku upał 30 stopni i ciężko oddychać, pot się leje ze mnie. Wczoraj trochę mnie pobolało i już ciezko mi się nawet stało w pionie ale klasycznie, zasnęłam i rano się obudziłam bez żadnych objawów :( Ja chyba na totalnym końcu urodzę, ostatnia z Was wszystkich...
-
A mnie dzis badała położna (jutro już mój termin) i mówi, że rozwarcie już jakieś jest (koło 2 cm tylko ale zawsze) i że Malutka juz leży tak nisko, że mogła ją przez szyjkę palcem dotknąć po główce :-) I ze mi tylko skurcze potrzebne, żeby rodzić, ale ja nie mam w ogóle skurczy, a naturalne metody ich wywołania cóż, na razie nie działają. Trzymajcie kciuki bo już jestem w takim stanie, że marzę o urodzeniu!
-
zniewolona Wydra a jak z ruchami twojej malej? jest bardziej czy mniej aktywna? nasz malutki wlasnie tak sie wiercil ze naliczylam 40 ruchow w ciagu pol godziny i az sie niepokoje czy to normalne bo wierci sie tak jakby byl zdenerwowany... Moja rusza się zdecydowanie mniej niż wcześniej chyba , ze ma 'fazę'. Taką fazę ma z raz dziennie i wtedy pewnie by 40 ruchów było. Zazwyczaj wieczorem bardzo się wierci, potem więkoszość dnia jest spokojna. Położna powiedziała,że ona ma już bardzo mało miejsca (czuję...) i dlatego. Jeśli czujesz jakis niepokój to dzwoń to lekarza albo idź do szpitala...Lepiej dmuchać na zimne! Mi lekarka powiedziała, że przeczucia matki bardzo są ważne i jakbym czuła. ze coś m sie nie podoba i mnie niepokoi to mam leciec do szpitala i sie nie cykać. Choć pewnie u Ciebie wszystko ok i to tylko gotowanie sie do wyjścia.
-
Ja nie mogę jak Wy wszystkie szybko rodzicie!!!! Na tyle dziewczyn jeszcze zadnej traumy porodowej nie było, zaczynam sie bać ze na mnie padnie. Położna mówi, ze Mała juz nisko i w srodę mam do niej iść na badanie.
-
chanel85 hej dziewczyny ja melduje ze w czwartek przyszedl na swiat mój Adaś:) mialam miec wlasnie w tym dniu planowe cc a on chcial sie pospieszyc i wyobrazcie sobie ze wody mi odeszly o 2 w nocy nie moglam sie dodzwonic do szpitala zadzwonilam do gin kazala nawet lewatywy nie robic tylko jechac a ja oczywiscie nieogarnieta do konca.. wody ciurkiem mi lecialy jak szlam do szpitala i tak o po 5 juz maly byl na swiecie mialam takie skurcze ze szok znieczulenie wg niebolalo... rozwarcie juz na 7cm bylo... maly wazy 3250 i 56cm.. w tym samym dniu juz sie uruchomilam poszlam pod prysznic.. wczoraj wrocilismy do domku.. i tutaj sie powolutku jakos ogarniamy i dochodzimy do siebie.. w czwartek mam szwy do sciagniecia, odnosnie wstawania ok ale jak dluzej poleze i chce wstac to ciagna mnie... ale maly rekompensuje wszystko:) mialyscie racje..zycze powodzenia wszystkim ktore sa jeszcze w dwupaku:) bede zagladac i pisac w miare wolnego czasu... buziaki dla wszystkich mam i maluszkow!!! Wielkie gratulacje Chanel, cudownie słyszeć, ze tak szybko u Ciebie poszło, ale nie zrozumiałam do końca, miałaś w końcu CC czy urodziłaś naturalnie? Bo jeśli jest juz takie rozwarcie to całkiem sporo, nie wiem czy wtedy tną? Tak czy siak, nie jest to wazne, istotne jest, że masz juz Adasia, gratuluję! Ja zaraz idę na KTG to może cos wiecej sie dowiem.
-
Dziewczyny, moja lekarka i położna poleciły seks, mój mąż stał w gabinecie wniebowzięty, tak mu sie podobała ta 'recepta'. No ale spróbowaliśmy i nic....spacer długi też nic, wiec ja chyba poczekam na swoją kolej, choć już bym chciała. W spermie ogólnie sa hormony zwane prostaglandynami i one mogą przyspieszyć poród, tak samo mechaniczne pobudzanie szyjki macicy podczas seksu pomaga ponoć. No i jeszcze coś (oksytocyna chyba) sie wydziela u kobiety podczas orgazmu.