-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Samhain
-
Nie no, a kiedy będziemy pic wszystkie trzy, w kupie?
-
Karmienie butelką to nie zbrodnia
Samhain odpowiedział(a) na Agness85 temat w Noworodki i niemowlaki
Bo się zawstydzę ;) -
Kapturek, nakladka....ktos zna ???
Samhain odpowiedział(a) na jamarka temat w Dziś pytanie - dziś odpowiedź
O takich kapturkach mówiła Anna Nowak-Ibisz w programie "Pani gadżet". Podaję Ci linka do tego odcinka, bo sama nie mogę obejrzec (ograniczenie dla mojego kraju). To jest pod koniec programu. Pani Gadżet - Odcinek 3 - S03E03 - tvn player -
Często spotykam się z komentarzem, że monitor może się zepsuc/wyłączyc albo że nie ma się pewności czy działa. Nie wiem jak inne monitory, ale my mamy AngelCare i on jest świetnie zabezpieczony przed taką ewentualnością. Po pierwsze włączony powinien miec dwie działające lampki, jedną stale - informującą, że działa, drugą mrugającą, która informuje o tym, że dziecko oddycha. Do dziś, kiedy się obudzę, uspokaja mnie ta migająca lampka. Niesamowity komfort, bo tak pewnie jak najczęściej wstawałabym i zaglądała do łóżeczka. Poza tym przykład curry świadczy o innym zastosowaniu monitora. Nie tylko bezdech...
-
Karmienie butelką to nie zbrodnia
Samhain odpowiedział(a) na Agness85 temat w Noworodki i niemowlaki
Już nie pamiętam. Niech się przyłączą :) Poczują ducha Parenting :) -
Kiedy można założyć maluszkowi spodenki, rajstopki, itp.
Samhain odpowiedział(a) na magda31 temat w Noworodki i niemowlaki
Fajna. I skarpetki. Oprócz antypoślizgów plusem jest to, że pomagają się dziecku odpychac. -
Margeritka! Przywołuję Cię do porządku. Niech odstawi... ;)
-
Pewnie, że nie ma sensu przepłacac. Daj znac, Margeritka.
-
Podobno pajÄ k na przedramieniu. No ale nie ma o czym mĂłwic, bo go nie bÄdzie.
-
Lubię kuchenne gadżety, drobiazgi, które ułatwiają pracę. Coś w stylu pierogownicy czy siekaczki do ciasta. Może podrzucicie mi, drogie mamy, pomysły na inne przydatne sprzęty?
-
Brutalna prawda jest taka, że najwięcej zależy od tego jak zachowuje się partner. Z facetami jest tak, że jak im zależy to będą zabiegac, chodzic, starac się itp., ale jak przestanie, to kobieta może się oflagowac i podpalic, a i tak nie osiągnie żadnego efektu. Z nami jest inaczej. Umiemy wybaczyc, wziąc się w garśc. Dużo myślimy, analizujemy, dużo robimy dla dobra rodziny... Czasem w życiu trzeba coś stracic, żeby to docenic. Błędy popełnia każdy, jesteśmy tylko ludźmi. Pytanie co dalej. A to przecież widac od razu. Jeśli ten ktoś kto popełnił błąd w ogóle się tym nie przejmuje i nawet nie rozumie gdzie leży problem, nie warto się łudzic, że się zmieni. Jednak są i tacy, którym dopiero wtedy otwierają się oczy i naprawdę zmieniają się na lepsze. No, a przynajmniej próbują. Nie wiem jak jest u Ciebie. U mnie było to drugie. Spróbowałam i nie żałuję, bo mój mąż naprawdę się zmienił. Dojrzał. Długo walczyłam z kwestią zaufania, aż w końcu zrozumiałam, że tym razem to ja wszystko niszczę. Nie da się życ w zawieszeniu. Albo znów zaufam bez żadnego "ale", albo to nie ma sensu, bo wykończę się psychicznie. Mój życiowy wniosek: życie to nieustannie powtarzający się schemat. Ktoś raz nadużył twojego zaufania, więc zrywasz z nim kontakt. Jednak ktoś następny przecież też zapewne w jakiś sposób nadużyje twojego zaufania. Zatem zamiast wciąż uciekac lepiej jest mierzyc się z problemami. Co do spania to od skończenia pięciu miesięcy Jula przesypia mi noce (odpukac, odpukac, odpukac). Na początku spała nieprzerwanie nawet 12 godzin, później zaczęła coraz później zasypiac. Ostatnio było od północy do ósmej, a wczoraj zasnęła przed północą, a obudziła się po szóstej. Mam nadzieję, że to tylko jednorazowy wyskok. Próbowałam kłaśc ją wcześniej, ale ani razu mi się nie udało. Z tego co czytałam, to w tym wieku maluchy nie powinny się budzic na mleko, moja tak ma, ale większośc mam mówi, że można to włożyc między bajki. Nie wiem co Ci poradzic. Pewnie kąpiesz go przed snem, wyciszasz, więc nie będę się wydurniac z takimi radami. A na wieczór dajesz kaszkę czy samo mleko? Zostaw czasem Gabola z mężem i sama wyjdź gdzieś. Gdziekolwiek. Tylko nie dzwoń co chwilę. Na pewno nic im się nie stanie, a Ty naprawdę odsapniesz. Bo domyślam się, że jesteś przede wszystkim zmęczona psychicznie, a to dokłada się też do fizycznego.
-
Inna sprawa, Ĺźe mĂłj mÄ Ĺź zaczÄ Ĺ negocjacje w sprawie tatuaĹźu. Co roku zaczyna siÄ mniej wiÄcej o tej porze, przed wyjazdem do Polski.
-
Zdenerwowałam się i zamówiłam prawie najtańszy, z Baby Ono, z uchwytami właśnie. Bez przesady. Rozczulam się, że może taki, a może taki... Tutaj nie ma wyboru i jest spokój.
-
Wypijemy za Ciebie, Ulla. Kiedy ja będę chora to nadrobisz ;)
-
Kiedy można założyć maluszkowi spodenki, rajstopki, itp.
Samhain odpowiedział(a) na magda31 temat w Noworodki i niemowlaki
Niestety nie mam ani jednych. A szkoda. Pamiętam, że sama lubiłam je nosic, więc pewnie i Małej by pasowały. -
Karmienie butelką to nie zbrodnia
Samhain odpowiedział(a) na Agness85 temat w Noworodki i niemowlaki
I bardzo dobrze. Skoro fajnie się gada, to trzeba kontynuowac :) -
Liziiia ja pytalam kolezanki - lekarki i odradziła. Nawet jesli monitor zaalarmuje to zwykle bezdech nie pojawia sie bez przyczyny (nie mowie tu o zakrztuszeniu czy ciele obcym w drogach oddechowych tylko o po prostu - bezprzyczynowym bezdechu). Mowila ze nawet jesli urzadzenie zadziala to sa bardzo nikle szanse na uratowanie dziecka czy to do przyjazdu karetki czy juz w karetce. Jestem w szoku! Czy ta lekarka nie słyszała o tym, że najczęściej wystarczy podnieśc dziecko do góry, wybudzic, żeby odzyskało oddech??? Czyli co, nie wzywajmy karetki, bo i tak są nikłe szanse na uratowanie dziecka?
-
solange63A ja mam pytanie do mam, ktore uzywaja monitora; czy kiedykolwiek sie przydal, tzn. czy kiedykolwiek waszemu dziecku stalo sie cos, co monitor wylapal i moglyscie w pore zareagowac? Ja uwazam, ze jesli ktos ma nadmiar gotowki, to owszem, niech sobie sprawi to cudo. Jesli nie, polecam wydac pieniadze na cos lepszego. W Europie z powodu smierci lozeczkowej umiera rocznie okolo 0,3% dzieci, wiec nie jest to cos, co powinno spedzac rodzicom sen z powiek. Korzystam z monitora od urodzenia Julki. Raz włączył się alarm przed alarmem (tak go nazywam). Jednak osobiście znam dziewczynę, której córeczka urodziła się w terminie, z hipotrofią (co teoretycznie nie ma wpływu na oddech), dostała 10 punktów w skali Apgar, nie miała żadnych problemów z oddychaniem... A jednak niedawno monitor uratował jej życie. Monitor, którego nie chciała, ale przyjęła, bo ktoś jej dał używany. Zerwali się z mężem na alarm i okazało się, że dziecko nie oddycha. Uratowali... Gdzieś czytałam, że naukowcy w końcu odkryli co jest przyczyną bezdechu. Brak hormonu, bodajże serotoniny. Niestety, jeszcze nie wiadomo jak badac jego poziom w organizmie. I jeszcze jedno: w ciągu ostatnich dziesięciu lat nie umarło ani jedno dziecko, którego rodzice korzystali z monitora. Wydac pieniądze na coś lepszego? Bardziej wypasiony wózek, więcej ciuszków, bibeloty do pokoiku? Dla mnie to wydatek, z którego do dziś najbardziej się cieszę i sobie chwalę. Ale, oczywiście, to kwestia indywidualna.
-
Karmienie butelką to nie zbrodnia
Samhain odpowiedział(a) na Agness85 temat w Noworodki i niemowlaki
MargeritkaLena0wchodzę na wątek o karmieniu a tu takie teksty :) krejzolki :)no jakoś tak nam się te dygresje rozbudowały Prawie w każdym wątku ;) -
Kiedy można założyć maluszkowi spodenki, rajstopki, itp.
Samhain odpowiedział(a) na magda31 temat w Noworodki i niemowlaki
Też mam takie sztywne, ale ich nie zakładam, tylko miękkie. W przypadku dżinsów przekonałam się, że firma ma znaczenie. -
Nie no, Wy to jo! A Vinbud już zamknięty! Na szczęście jutro idę na urodziny koleżanki Julki. Może będzie jakiś... soczek ;)
-
Ja już sama nie wiem na jaki się zdecydowac :( Pełno tego. W sumie może taki z rączkami? Mała już pije sama z butelki z uchwytami... Ech.
-
Tylko Ĺźe sposobem :) W ĹrodÄ odniosĹam sukces w tej materii, Ĺźe siÄ tak pochwalÄ, i ĹwiÄtujÄ :)
-
Mój też ma swoje za uszami. Faceci nie są stworzeni do bycia w związkach - udowodnione naukowo. Geny, te sprawy. Tyle że ja go, kurczę blaszka, kocham. Trenuję więc, szkolę, jak nie prośbą to groźbą, a to ciasto upiekę, a to wydrę ryja... Nie ma złotego środka. Trzeba sobie usiąśc i naprawdę szczerze przemyślec kwestię bycia razem. Ja tak swego czasu zrobiłam i wyszło mi, że będę o nas walczyc. Kiedyś, w poprzednim związku, w identycznej sytuacji, zrezygnowałam i odeszłam. Tak więc i Ty szczerze "pogadaj" ze sobą.
-
Uroczy filmik, gmonia :) Tzn. pociecha jest urocza. Zapowiedziałam swojej Małej, że za trzy tygodnie też ma byc taka bystra. Od razu położyłam ją na macie, niech trenuje. Mąż kupił mi przedwczoraj mój wymarzony telefon. Normalnie zaczęłabym na niego ciamkac, że nieuzgodniony, nieprzemyślany wydatek, że drogo, że niepotrzebnie itp. Ale on mi go przyniósł i powiedział, że to dla mnie, bo mi się też coś od życia należy, on widzi jaki to trud - siedziec w domu z dzieckiem i jeszcze ogarniac mieszkanie, gotowac itp. i on docenia ten fakt. Aż się wzruszyłam. Kiedy byliśmy z Małą w szpitalu, prawie trzy tygodnie, zajmował się nią więcej niż ja. Bo ja się bałam zrobic jej krzywdę, a on jakoś nie miał oporów. Położne i inne mamy były w szoku, że facet tak umie zajmowac się dzieckiem. Jednak potem wróciliśmy do domu, mąż poszedł do pracy (a dużo przebywa poza domem), jak wracał to ciągle zmęczony, bo taka praca, że nieraz nie śpi po trzydzieści kilka godzin, no i oddalił się od Małej. W pewnym momencie zorientowałam się, że nawet kiedy ma dłuższe wolne to i tak nie zajmuje się Julą, bo się przyzwyczaił, że nie musi. Sama go tego nauczyłam, rozczulając się, że ciągle zmęczony. No i ja przecież wiem lepiej... Któregoś razu powiedziałam "dośc". Ok, urlop macierzyński to tak jakbym była w pracy. Ale ja wracam z tej "pracy" i on też wraca ze swojej, a wtedy wspólnie dzielimy się obowiązkami. No i zaczęłam go wdrażac, żeby nie doznał szoku. A jak już wiedział co, gdzie, jak i kiedy - zostawiłam go z Małą i poszłam na basen (bo tam nie można miec przy sobie telefonu - żeby mnie nie kusiło). Przeżyli oboje. Mała trochę popłakała, ale też bez przesady. Teraz wychodzę normalnie. Spotykam się z koleżankami, robię zakupy, spaceruję. A dodatkowo mąż docenia moją pracę, bo wie jak ciężko jest zajmowac się dzieckiem i jednocześnie prowadzic dom. No i teraz się wymądrzam, bo mam doświadczenie. Tak jak napisałam: to jest błędne koło. Nie łudźmy się, kochane, że mężowie sami z siebie docenią nasz trud. Mało tego, prędzej powiedzą, że nie widzą problemu, przecież siedzimy w domu - na URLOPIE. I w dużej mierze same jesteśmy sobie winne, bo przecież trzeba zając się dzieckiem. Oni to doskonale wiedzą, że w końcu skapitulujemy. Ciężko, oj ciężko to zmienic, ale nie jest to niemożliwe.