Skocz do zawartości
Forum

Samhain

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Samhain

  1. Pręży się, czerwienieje i popłakuje. Brzuszek po trzech dniach bez wypróżnienia zaczyna twardniec, Mała robi się marudna. Kolek nie miała ani razu... Jula je co dwie i pół, trzy godziny. W nocy często rzadziej, bo potrafi przespac od czterech do sześciu godzin. Potem domaga się odpowiednio większej porcji. Ogólnie wychodzi sześc, siedem posiłków. Zjada od stu trzydziestu do stu dziewięcdziesięciu ml. Byc może masz rację z tym przekarmieniem. Córa to straszny głodomór. Kiedy daję jej do picia wodę, w ciągu kilku sekund wyławia podstęp i nagle "zapomina", że posiada umiejętnośc ssania i połykania. Naniosłam jej wymiary na siatki centylowe i zaniepokoiłam się, bo właśnie wykracza poza normę. Zwłaszcza wzrostem, choc i gabaryty ma słuszne (rączki jak serdelki ;) ). Spytałam więc pediatrę tutaj czy to nie jest niepokojące. Usłyszałam, że w jej sytuacji to powinnam się cieszyc. Sęk w tym, że Jula jest wcześniakiem z 32 tygodnia ciąży. Kiedy się urodziła, ważyła 1988 g, więc fakt szybkiego przybierania na wadze i brak problemów z ssaniem i połykaniem to powód do radości. To samo powiedział mi pediatra z Polski, do którego telefonowałam. Za to żaden nie umiał odpowiedziec mi konkretnie na pytanie czy jest coś takiego jak norma żywieniowa dla wcześniaka. Nie znalazłam też takiej informacji w internecie, karmię więc Małą wedle jej potrzeb.
  2. Moja prawie czteromiesięczna córeczka dośc rzadko robi kupki (raz na cztery, pięc dni). Wprawdzie kiedy już się zbierze, nie są one zbite ani nie ma w nich krwi, ale Jula męczy się przy wydalaniu. Karmię ją dwa razy dziennie moim mlekiem (odciąganym, nie toleruje piersi) oraz modyfikowanym. Mojego mleka nie starcza na więcej i muszę sięgac po mieszankę. Problem w tym, że mieszkam na Islandii, w dodatku w małej miejscowości, położonej daleko od stolicy, a tu można kupic tylko mleko NAN1 oraz jakiś dziwny lokalny wyrób, z którym nie będę eksperymentowac chocby dlatego, że odradziła mi to położna. Musi więc byc NAN. Staram się dawac Małej jak najwięcej wody, ale ona szalenie jej nie lubi i rzadko kiedy łaskawie wypije więcej niż 20 ml naraz. To samo z herbatką na trawienie. Wczoraj byłam u lekarza w sprawie tego jej brzuszka, pożaliłam się, że córeczka nie lubi wody, a on na to, że mogę rozrzedac mleko (kupuję w kartoniku, już rozrobione, nie proszek). Zaskoczyło mnie to, bo w wielu miejscach czytałam, że nie można zmieniac składu mieszanki. Wydaje mi się, że rozrzedzanie mleka to jak najbardziej zmiana. Nie boję się, że córeczka będzie słabo przybierac na wadze, bo straszny z niej głodomór, ciągle je i wykracza poza normę. Chodzi o to, czy nie zaszkodzę Małej podając jej "stuningowane" mleko. Czy któraś z Was spotkała się z taką poradą z ust specjalisty? Albo w ogóle z taką sytuacją? I jak radzicie sobie z dziecmi, które mało piją?
  3. Kiedy pracowałam na świetlicy, dzieciaki najczęściej domagały się, żebym im czytała (starałam się wpajac im zamiłowanie do książek). Ulubioną postacią był Kubuś Puchatek. Któregoś razu, żeby urozmaicic zajęcia (samo czytanie szybko się przecież nudzi), wymyśliłam projekt, który do dziś nazywam "Mapą Stumilowego Lasu". To w zasadzie nic oryginalnego, ale zdaje się, że to właśnie prostota jest jego największym atutem. A więc... Zaznaczam, że nie podaję wieku dziecka, dla którego zabawa jest odpowiednia, gdyż to sprawa indywidualna. Jedne zainteresują się nią szybciej, inne później, w miarę rozwoju. Na pewno potrzebny będzie duży arkusz papieru. Najlepiej sztywnego (karton, brystol). Idealnie byłoby miec możliwośc oprawienia go w ramkę, żeby później zawiesic, ale to już luźna uwaga. Reszta akcesoriów zależna już jest od naszej fantazji i możliwości. Czytamy dziecku/z dzieckiem/dziecko czyta wybrany fragment "Kubusia Puchatka". Następnie opowiadamy go. To ważne, gdyż rozwija wiele umiejętności. Opowiadanie może miec różne formy: tradycyjną, ale też rymowanki czy wiersza (opcja dla starszych dzieci). Później, najlepiej wspólnie, podejmujemy decyzje odnośnie naszej mapy. Opiszę to posługując się przykładową historyjką. Weźmy doskonale wszystkim znany fragment, w którym Kłapouchy gubi swój ogon. Ustalamy, w którym miejscu na mapie umiejscowimy to wydarzenie. Później decydujemy jakie materiały będą nam potrzebne do przedstawienia tego na papierze. Najprostszą metodą jest wykonanie rysunku przy pomocy kredek, farb itp., ale zachęcam do wykorzystywania także innych, bardziej wymagających technik. Dzieciaki z moich zajęc namalowały Kłapouchego przy pomocy farb, ale ogon wykonały zaplatając w warkocze sznurek i robiąc charakterystyczną końcówkę. Przypięliśmy go we właściwym miejscu pinezką. Po jakimś czasie ktoś wymyślił żart i przeniósł ogon w inne miejsce. I tak stało się tradycją, że ogon Kłapouchego "wędruje" po całej planszy. Najbardziej ubawiliśmy się, kiedy pewnego dnia "wyrósł" w miejscu ogonka Królika. Mapa sukcesywnie zapełnia się w miarę czytania. Nie sposób wymienic umiejętności jakie nabywa/cwiczy dziecko w trakcie realizacji projektu. Pomijając oczywiste korzyści z czytania, do którego siada chętnie, weźmy np. orientację przestrzenną. Trzeba przecież starannie zaplanowac rozmieszczenie poszczególnych pozycji na mapie. Dom Kubusia Puchatka, mostek nad rzeczką, itp. Niestety nie posiadam zdjęc map, które wykonałam na prowadzonych przeze mnie zajęciach (zostały w Polsce, a obecnie mieszkam za granicą), ale chętnie opowiem jakie techniki można wykorzystac przy wykonaniu poszczególnych prac. Jednak najbardziej zachęcam do uruchomienia własnej wyobraźni.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...