-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Bugi82
-
O, rety... Oczywiście, że wszystkie będziemy trzymały kciuki. Katarzyna, to bardzo dzielna i silna kobietka, więc i synek to na pewno po niej odziedziczy i wszystko będzie w porządku!!! Kasiu, jesteśmy z Tobą!
-
O, znowu się minęłyśmy postami:) Ja nie rozmawiałam, bo jestem zdecydowana na poród naturalny, chyba, że okaże się, że są jakieś wskazania do cc. Za pierwszym razem wszystko było do końca dobrze i teraz mam nadzieję, że też tak będzie
-
Hahahahaha, jaki fajny ten wyścig bocianów . Ciekawe, do której z nas tak naprawdę zawita najwcześniej:). A jeszcze Zeberka musi swoje dane dotyczące porodu nam przypomnieć. Z tego co pamiętam, to i Megane się niestety nie udało:(, a reszta dziewczyn jak będzie zainteresowana, to myślę, że dadzą znać... Marta, ja też po tych Twoich postach myślałam, że jeszcze większy ten Twój brzusio:). Fakt, jest spory, ale przecież mieszka w nim dwóch dorodnych chłopców:). A ja normalnie powinnam się dziś bawić na weselu, ale na szczęście odmówiliśmy od razu, bo z tym zatkanym nosem, to bym nie wysiedziała raczej. Ale trochę potańczyć, to nawet mam ochotę. Chociaż pewnie wszyscy by się na mnie dziwnie patrzyli... Kama75, mnie też zmieniła się intensywność ruchów u córci. Chyba właśnie leżą główkami w dół, bo duże parcie na pęcherz i tylko gmeranie na dole, a u góry takie wytłumione kopniaki, bo mam przecież łożysko na przedniej ścianie... W żebra jeszcze się nie wbija. Także myślę, że nie masz powodów do zmartwień, chyba, żeby Lenka długo nie dawała o sobie znać...
-
O właśnie coś takiego reprezentacyjnego mi chodziło Afirmacjo:). Wyprzedziłaś moje myśli:) Dobra robota
-
Kamila, katar jeszcze jest i też się dziwię, czemu nas zaatakował, bo nie dość, że łykamy witaminki- chociaż ja od niedawna, ale co ważniejsze mamy dostęp do świeżych owoców i warzyw- zwłaszcza z ogródka. Mnie się wydaje, że to przez te nagłe zmiany temperatur... Ja jestem w fazie zatkanego nosa i ciężkiej głowy:/. A poza ty dawno się nie "odkażałyśmy" A słyszałyście, ze to, ile waży dziecko może też być genetyczne? Moja Lenka ważyła dokładnie tyle, co mój mąż... Położna przy porodzie z kolei pytała, czy ja rodziłam się lekko czy ciężko? I faktycznie- ja rodziłam się dosyć lekko- na tyle, ile poród może być lekki, i ja poród Lenki i połóg wspominam dobrze:) Marta, jak widzisz nie ma co się martwić na zapas:). Może to i dobrze, że chcą Cię położyć do szpitala, to będą mieli Twoich synków pod ścisłą kontrolą i lepiej Was przygotują w razie konieczności wcześniejszego porodu:), a Ty będziesz miała dużo czasu na wymyślenie imion, szkoda tylko, że dostępu do neta nie będziesz miała.. Irena, szefowo nasza kochana wnioskuję o zrobienie pięknej pierwszej strony, cobyśmy się wszystkie na niej zmieściły:). Chyba tylko Ty możesz to zrobić, jako założycielka forum.
-
Kama, Irena jak ja uwielbiam gołąbki i pierogi, a nie mam czasu robić... To mi smaka narobiłyście. Ivi77, piękna z Was rodzinka:). My Cię pamiętamy, tylko czasem nam też umyka, kto, gdzie, kiedy. Nowych wrześnióweczek przybywa, inne odzywają się tylko od czasu do czasu, jeszcze inne w ogóle przestały się odzywać. A my się martwimy. Jak u nas wszystko dobrze, to myślami jesteśmy przy tych które mają więcej problemów. Rachotka już o tym wie, więc nas uprzedziła, że jej tydzień nie będzie;), dla naszego dobra. A jeżeli Cię coś martwi, to tym bardziej pisz, bo my naprawdę staramy się sobie nawzajem pomagać:). Kati, najważniejsze, że wszystko idzie ku dobremu, waga przecież jest tylko orientacyjna, a patrząc na tę, którą masz na suwaczku, to i tak Kajtuś jest większy:). Miłego weekendu u boku męża:) Kamila78, na mnie też już dziwnie patrzą, jak mówię, że termin mam na wrzesień. I kogo tylko spotkam, to słyszę albo Jak Ty się czujesz? albo Jeju, jak Ty wytrzymasz te upały? Już powoli mam tego dość... Chyba sobie zrobię koszulkę z napisem- czuję się dobrze, daję radę!
-
Witajcie laseczki Kamila78, Rachotka, tajki, adaraka, cieszę się, że wizyty wypadły Wam dobrze:). Skoro lekarze zalecają odpoczynek, to trzeba się dostosować, choć wiem, że przy rozbrykanym, pełnym energii dziecku nie jest to łatwe. U mnie po wizytce jak najbardziej ok. Serduszko malutkiej równiutko bije. Usg będę miała niestety dopiero w połowie lipca- doktorek na urlop się wybiera. Dostałam tylko skierowania na kolejne badania. Mój gin do przystojniaków nie należy- może przez to, że brzuch ma większy ode mnie:), ale jest bardzo delikatny i jak tylko ma wątpliwości, to kieruje na dodatkowe badania- nigdy na wyrost nie straszy. Ma ok 45-50 lat i żonę dentystkę;). A i waga posuwa się zdecydowanie do przodu- od początku ciąży 4kg na plus... a że jeszcze 2,5 miesiąca, to pewnie ładnie wszerz pójdę Irenka, może to byłoby najlepsze dla Ciebie teraz wyjście, gdybyś przyjechała sobie na trochę do Polski i odpoczęła od M, od obowiązków, pobyła z córką. Jeśli tylko TY czujesz się na siłach i lekarz nie widzi przeciwwskazań:) Afirmacja, mnie się podobają te spódniczki i sukienka- może dzięki nim poczujesz się bardziej atrakcyjna i kobieca:). Ja się sama nad taką spódniczką zastanawiałam, ale jednak wybrałam luźniejszą z myślą o upałach. Jak jest gorąco, to jednak najlepiej się czuję w przewiewnych i luźnych sukienkach:) Tajki, śliczne te zestawy, ten ostatni bardziej letni. Kiedy Ty zdążysz ubrać w te wszystkie ubranka swoją księżniczkę:) Kati, trzymam kciuki, żeby wszystko było z Kajtkiem w porządku:). Jak się patrzy na Kacperka, to naprawdę ma się wrażenie, że to wielkie szczęście i cud, że wyrósł na takiego fajnego chłopaka:). I te jego oczka:) Nie wiem, czy wszystko napisałam, co chciałam napisać... Wczoraj miałam klasyfikacyjną radę pedagogiczną od 16 do 20! i przyszłam tak padnięta, że tylko Was przeczytałam(sporo tego było:) i nie miałam już siły nic pisać... A tak mnie tyłek bolał od tego krzesełka... A dziś znów zebranie w przedszkolu- stale coś. Na zwolnienie miałam iść już dziś, ale panie w kadrach mi powiedziały, że jeśli pójdę już teraz, to stracę prawo do trzynastki- muszę mieć przepracowane pół roku, czyli do 30 czerwca + 5 dni, kiedy byłam na zwolnieniu lekarskim. I tak wakacje już za parę dni, więc jeszcze poczekam... Miłego dzionka:)
-
Kamila poganiaj, poganiaj, to się dziewczyny może ruszą:). Ja bym do Twojej listy jeszcze dodała Danę, bo ostatnio nic nie pisała, a postraszyła, że lekarz kazał mieć torbę w pogotowiu... Gardziołko mnie nie boli, ale jak tylko mnie zadrapię, to się boję, że znów nie obejdzie się bez antybiotyku. Ale za to zaczęło mi z noska cieknąć. Tak się złożyło, że wszyscy w domu mamy katar. Mam tylko nadzieję, że szybko nam przejdzie. Kama, fajnie, że tak do przodu z tym remoncikiem. Od razu milej i do tego te zakupy:). A powiem Ci, że mnie też znów wszyscy wróżą chłopaka, bo za ładnie wyglądam, bo brzuch spiczasty i takie tam. Z Lenką było to samo i nawet jak się urodziła, to spytałam, czy aby nic się nie zmieniło:). Mam nadzieję, że teraz też tak będzie, bo już się wszyscy na siostrzyczkę nastawiliśmy. Katarzyna, najważniejsze, że z Norbercikiem wszystko w porządku, a na wagę to raczej nie mamy wpływu. Marta trzymamy kciuki, aby czas w szpitalu zleciał Ci szybko i wszystkie badania wypadły pomyślnie. I już się nam nie nakręcaj! W ogóle widzę, że znowu rzut na badania, Rachotka, Katarzyna dziś, Kamila jutro, ja i Kati w piątek:)
-
To ja się chętnie tej kawki napiję Katarzyna80, nareszcie sobie trochę odpoczęłaś. Cieszę się, że córce udało się wszystko zaliczyć:), dla Ciebie to kolejny powód do zmartwień mniej:). Rachotka, mnie też coś gardło pobolewało wczoraj i w nocy, teraz jakoś przeszło. Pewnie Lenka mnie zaraziła, bo też ją coś złapało i to właśnie chyba od klimatyzacji. Wtedy, gdy mieliśmy tę imprezę w przedszkolu było strasznie gorąco, dzieciaki upocone, a że sala "nowoczesna", to się okien nie otwiera tylko właśnie klimę włącza i już na drugi dzień ucho jej "pikało", później dostała kataru... Już za długo było dobrze. Dziewczyny, fajne te ciuszki, ja niby mam trochę po Lence, trochę też dostanę, ale kuszą mnie te wszystkie śliczności:). Chociaż na razie i tak nie szaleję z zakupami- nie mam kiedy póki co. W piątek mam wizytę u gina, wezmę już chyba zwolnienie, więc trochę więcej czasu będę miała. Ale za to teraz muszę wszystkie sprawy papierkowe dokończyć... Poza tym zbliżają się Lenki urodziny, więc i dom trzeba ogarnąć... Ehhh stale coś
-
Hello:) Witaj, Yvone- miło, że coraz nas więcej:). Dużo będzie wrześniowych dzieciaczków;) Kamila78, nie mam pojęcia, czy na ten Twój wynik mogło mieć wpływ baraszkowanie z mężem... Chociaż chyba raczej nie powinno mieć . Takie to faktycznie zagadkowe i nie wiem o czym może świadczyć. Może jednak dla pewności powtórzyć badanie. Ale liczba tych erytrocytów chyba nie jest aż taka duża- są to nadal pojedyncze a nie liczne. A jeśli chodzi o pas poporodowy, to ja próbowałam nosić po urodzeniu Lenki. Niby nie zakładałam go od razu, tylko jak się już wykrwawiłam, mniej więcej po miesiącu, ale jak go założyłam, to od nowa ze mnie krew leciała i wszystko mnie w podbrzuszu bolało. Oczywiście od razu go odstawiłam i jakoś później już nie używałam. Nie wiem, czy to było za wcześnie do noszenia takiego pasa, czy też był nieodpowiedni, ale mam złe wspomnienia. Karwenka, nie wiem, jak to jest z tymi czopkami w czasie ciąży. Mnie w szpitalu polecili albo avenoc albo postreisan, ale to mąż mi kupował i zapamiętał pierwszą nazwę. Na ulotce oczywiście każą się skonsultować z lekarzem. Ale na razie może maść byłaby wystarczająca i mniej inwazyjna.
-
Adarka w takim razie Tobie i mężowi także wszystkiego naj na kolejne lata wspólnego życia- już niedługo będzie Wam jeszcze raźniej:), a więc przede wszystkim nieustającej miłościi radości z oczekiwania na synka:) Afirmacja, to chyba te skurcze przepowiadające, i tak jak wszystko, każda ciężarna kobieta inaczej je odczuwa. Ja na przykład w pierwszej ciąży praktycznie ich nie czułam i teraz na razie też nie... Ale podejrzewam, że właśnie tak się objawiają jak pisała Adarka
-
Właśnie ja też mam tak z tymi pasami, że jakoś dziwnie się bez nich czuję- tak się przyzwyczaiłam do jazdy w pasach. Katarzyna80, po tych wszystkich przebojach naprawdę powinnaś sobie trochę pofolgować i dać organizmowi szansę na regenerację. A jeśli chodzi o plamienia, to ja już stwierdziłam, że kupuję od teraz tylko i wyłącznie biały papier toaletowy, żeby nie było, że coś przeoczyłam, lub żeby się nie martwić, co też na tym kolorowym jest...
-
Witam:) Faktycznie u nas cisza w niedzielę- odpoczywamy, by od poniedziałku ruszyć z postami:) Marta, może faktycznie na pierwszym usg synek jakoś tak się feralnie ułożył, że stwierdzili to sks, a tu skoro lepszy sprzęt... Już sobie wyobrażam, jak nie możesz się doczekać kolejnego usg. Trzymajmy się wersji, że jest ok i że nie są to złudne nadzieje:) Tajki zakupy świetne- pewnie i zaraz humorek lepszy. Brzusio fajniutki, tak jak i Rachotki:). Nadal twierdzę, że kobiety w ciąży są pełne uroku:). Rachotko, na pocieszenie powiem Ci, że ja musiałam dwa razy glukozę pić, bo za pierwszym razem przepadła gdzieś w drodze probówka (tylko pobranie mamy na miejscu) i za drugim smakowało zdecydowanie gorzej. Dzieciaczki wszystkie też urocze, radosne, aż się serce śmieje:). Jak to dobrze, że możemy być mamami Karwenka, ja po pierwszej ciąży też miałam problem z hemoroidami i ja używałam czopków homeopatycznych AVENOC i ulga była natychmiastowa i do tej pory z nimi nie miałam problemów:). Ogólnie to na razie nie mam powodów do narzekań, bo nie mam ani zgagi, ani opuchlizny, ani innych przykrych dolegliwości, oczywiście pomijając chęć do nicnierobienia, ale męczę się też coraz szybciej niestety. Samochodem też ciągle śmigam, jakoś tak uwiązana byłabym bez niego. A zapinacie jeszcze pasy dziewczyny?- ja póki co zapinam, nie przeszkadzają mi...
-
A jeszcze mi się przypomniało, że Kati87 z mężem mają dziś rocznicę ślubu. Wszystkiego najlepszego dla Was- dużo miłości oraz sił i wytrwałości w walce z napotykanymi przeszkodami oraz spełnienia Waszych wspólnych marzeń:). Cieszcie się sobą Kama75 jak to dobrze, że to tylko jednorazowe zmoczenie:)i gratki dla męża, że wreszcie kuchnia wyremontowana A Tobie Afirmacjo, to już zupełnie nie wiem, co napisać. To Twoje azs jest naprawdę okropne i mam nadzieję, że maść w końcu zadziała...
-
Witajcie dziewczyny:), oczywiście szczególnie nowa wrześnióweczko:) Takie miałam zajęte ostatnie dwa dni, że nawet nie miałam czasu wejść na neta i dopiero dziś od rana Was czytam. W piątek przedszkolaki znowu miały festyn- za dużo pieniążków zostało z komitetu rodzicielskiego i rada zorganizowała taki piknik rodzinny- dmuchane zjeżdżalnie, zamki do skakania, basen z piłkami, ognisko i różne inne pierdoły. Oczywiście Lenka w swoim żywiole- ja chodząc tylko za nią i patrząc na to, co wyczynia byłam tak zmęczona, że tylko myślałam, jak ją zgarnąć do domu. A wczoraj spędziłam prawie cały dzień u mamy pomagając jej przed imieninami. Dziś po południu więc będziemy świętować. No właśnie tyle się tych postów nazbierało, że teraz nie wiem, czy uda mi się do wszystkich odnieść... Przede wszystkim cieszę się, że po Waszych ostatnich badaniach córcie dobrze rosną:). Karwenka żylaków współczuję, ale może po tych wszystkich pigułach dolegliwości chociaż się zmniejszą. Na zapas się nie martw, silna kobieta jesteś- dasz radę! Tylko mężowi by się przydało jakieś przeszkolenie, żeby Cię pocieszył, a nie jeszcze bardziej dołował. Kama, mam nadzieję, że te obfite upławy już się nie powtarzają i nie masz powodu do strachu. Brzuszek śliczny, wreszcie troszkę bardziej go widać:). Ja muszę sobie jakieś zdjęcie zrobić i wrzucić tu Wam, bo mnie rośnie z zatrważającą prędkością. Aż boję się, ile już mi przybyło. Ale coby się nie stresować wagi w domu nie mam, a wizytę planową mam dopiero w piątek, to się Wam "pochwalę" swoim przyrostem. Kati, Ty nam się znów nie zamartwiaj, jeszcze mąż nie wyjechał, a Ty biedna już sobie coś wkręcasz- mnie się wydaje, że nie masz się co martwić wagą, skoro brzuszek ładnie rośnie. Na pewno wszystko z Kajtusiem w porządku i złe przejścia Cię tym razem ominą:). A do szpitala już całkiem dobrze jesteś przygotowana:). Ja również polecam Tantum Rosę:). A zabrać jeszcze jest dobrze na czas porodu wodę niegazowaną do picia- najlepiej z dziubkiem, lepiej się z niej pije. Poza tym oczywiście wszystkie niezbędne dokumenty- formalności przecież najważniejsze... Lolamaniola, ja też ruchów nie liczę. Mała wierci się co jakiś czas i zdarza jej się właśnie te 10 ruchów w kilka minut uczynić, a później cisza. I jakoś tak mam, że jak pomyślę, że dawno nie czułam żadnych kopniaczków, to mi je Lidzia serwuje na poczekaniu Oj nie wiem, czy to wszystko na dziś:). Miłej niedzielki kochane:)
-
Afirmacja, bidulko, kiedy Ci się skończą te problemy skórne... Pomyśl sobie, że jak Ci ta maść szybko pomoże, to będziesz znów miała więcej energii i lepszy nastrój, a to na Ninkę na pewno lepiej wpłynie niż Twoje cierpienie i podły humor. Także smaruj się, żeby jak najszybciej lepiej się poczuć, a Ninka na pewno jest silną dziewczynką i da sobie radę:) Ja dopiero noszę się z kupnem basenu, a przez to, że jest taki wybór, nie umiem się zdecydować:/. Na razie pogoda się skopsała, to nie jest potrzebny, ale jak tylko upały wrócą, to miło będzie się wylegiwać w baseniku
-
Dzień dobry:) U nas od rana pada deszczyk i chłodniej się zrobiło- może wreszcie nabiorę chęci do nadrobienia wszystkich zaległości:). Ale ogólnie jak wstanę, to się muszę rozkręcić zanim się do czegoś zabiorę. Zeberka- oj, to się narobiło, najważniejsze, że wykryty, to i będzie wyleczony, więc bądź dobrej myśli:). My trzymamy kciuki, żebyś się go szybko pozbyła. Kati, Ty nasza dyżurna pesymistko. A parę postów wcześniej taka energia z Ciebie biła. Nie wmawiaj sobie, że jesteś złą mamą, bo to nieprawda! A tak niestety jest, że gdy my mamy zły humor, to i dzieciom się on udziela i sprężyna się nakręca... Sama tak często miewam. A mężem trochę potrząśnij, żeby się wziął w garść, bo przecież całą rodzinką pracujecie na lepszą przyszłość. Będziecie mieć już dwóch wspaniałych synków i macie dla kogo walczyć z własnymi słabościami, a już niedługo weekend, to naładujecie akumulatory Miłego dzionka:)
-
Witam wieczorową porą "słonice"- też się uśmiałam, gdy sobie wyobraziłam nasze stadko nad basenem Katarzyna80, nareszcie się odezwałaś, bo ja już myślałam, że to znów Twój pech dał się we znaki, ale na szczęście nie:) i widzę, że nadal jesteś aktywna i dbasz o postępy w remontach- oby jak najszybciej się skończyły:) Kati, Dana śliczne brzusie, ja za każdym razem, gdy mierzę swój, to inny wynik mi wychodzi- chyba nie umiem tego robić jak należy, co nie zmienia faktu, że brzuszek jest już okazały:). Dana na pierwszym zdjęciu wyglądasz tak radośnie, że aż trudno uwierzyć, że masz taki smutny czas... Popieram Cię z całego serca w opominaniu się o swoje prawa, przecież zdrowie Waszej córci jest tu najważniejsze:) i mam nadzieję, że nie przyniesie to jakichś złych konsekwencji w szkole... Po prostu durna baba z tej kobity- nie jest czasem starą panną? Narobiłyście mi dziewczyny ochoty na czereśnie:). Też je uwielbiam, a jeszcze nie jadłam w tym roku... Ja na spanie nie mogę narzekać. Na szczęście nic mi się nie śni, ale to prawda, że jest duszno i nawet się nie przykrywamy. Ja przewaznie śpię na lewym boku, tak mi jest najwygodniej, a nogę zaplatam najczęściej na męża. Ale to nocne wstawanie do kibelka też mnie męczy... Do jutra:)
-
Witajcie:) Lizzi, przede wszystkim dużo wody. Ja też miałam ostatnio podwyższone bakterie w moczu i położna powiedziała, że powinnam dziennie wypijać 3 litry płynów. Staram się pić więcej, a przez to dużo częściej biegam do kibelka, ale dzięki temu lepiej się oczyszczam. Venezzia, odpoczywaj więcej, a na pewno wszystko będzie dobrze:). Irena, jak tam wypadła wizyta u psychologa. Bo to, że mąż się z Tobą wybrał to naprawdę dobry znak i mam nadzieje, że zmierzacie ku lepszemu:) A my dziś po uroczystości w przedszkolu. Mówię Wam- niezapomniane przeżycie. Duma aż rozpiera:) Dzieci, choć zawstydzone pięknie się spisały. Lenka bardzo się ucieszyła, że oboje byliśmy i wyściskała nas bardzo mocno:). W sumie tatusiów było tylko trzech... Po występie dzieci tak szalały na sali, że moja panna była cała mokra- duszno było strasznie, ciasta się topiły... Niby później trochę pogrzmiało, ale deszczu nie było. A każdy się nade mną rozczula, cobym nic nie dźwigała i się nie przemęczała... No ale blacha z ciastem jeszcze jest na moje siły, zwłaszcza, że wcale się tak źle nie czuję, oprócz tego, że leń mnie dopada coraz częściej. I ja na szczęście też nie puchnę, ale w obrączce nie chodzę, w razie gdybym nagle spuchła:)
-
Ale wybór z tymi wózkami:). Nawet nie wiedziałam, że jest tyle opcji, ale to bardzo rozsądne rozwiązania:) Tajki trzymamy kciuki, żeby było już lepiej... Oby coś dotarło do Twojego męża... Kati, aż miło poczytać, że jesteś tak pozytywnie nastawiona:) i rozpisuj się nam, ile tylko chcesz:) Lolamaniola, ja właśnie miałam podnieść temat niani elektronicznej. Wcześniej nie miałam wcale, ale teraz jako że dom mamy z poddaszem i ogrodem, to myślę nad zakupem. Tyle że ta cena jak dla mnie też masakra. Wiem, że nie powinno się oszczędzać na takich sprzętach, ale ja już mam jedną córcię i jej też ciągle coś trzeba kupować... A rośnie nam niesamowicie szybko. Pod koniec czerwca mamy bilans czterolatka i znowu lekarz pewnie powie, że Pan Bóg zgubił na nią miarę, bo parametry ma sześciolatka... I koniecznie musimy się ogrodzić w tym roku, a działka duża... Niby pieniądze szczęścia nie dają, ale na każdym kroku pomagają... I powiem Ci, że ja też jeszcze nie mam tej ciemnej kreski na brzuszku- jeszcze się może pojawić, w pierwszej ciąży też miałam ale nie pamiętam, kiedy. Ale musiałam ją już oglądać w lustrze. Ja jeszcze nie prałam rzeczy dla malutkiej, bo nie mam ich tak wiele. Zrobię to jak nazbieram trochę więcej:) Zmusiłam dziś Lenkę, żeby posiedziała w domu, bo na dworze nie ma czym oddychać... Wieje taki suchy gorący wiatr. Ja jeszcze niby tak źle nie funkcjonuję, ale coraz ciężej mi, zwłaszcza jak się wszyscy nade mną użalają, że trafiłam w takie upały. A jeszcze dziś mnie czeka pieczenie ciasta, bo jutro wreszcie będziemy mieli Dzień Mamy i Taty w przedszkolu i robimy przy okazji poczęstunek z kawą i herbatą. Na szczęście tatusiowi uda się też przyjść. Robi kurs w pracy i akurat ma praktyki na popołudnie, a imprezka jest już o 10:). W trakcie kursu na wolne nie ma szans- dobrze, że robi go teraz a nie we wrześniu:)
-
I ja witam z rana:) Rachotka, Lolamaniola dobrze, że jesteście z powrotem, bo my tu już się o Was zamartwiałyśmy... Tak już mamy:). Na szczęście wszystko gra. Lolamaniola, nawet nie wiem co napisać, żebyś przestała się tak zamartwiać, bo to chyba po tym co przeszłaś jest niemożliwe. Spróbuj myśleć pozytywnie- tyle już wytrwaliście, to na pewno dacie radę do szczęśliwego rozwiązania:) Kamila78, mnie też się wydaje, że Twoje mrowienie to kolejny objaw ciążowy. Raz, że jesteśmy coraz większe i krążenie jest nie takie jak powinno, dwa w czasie snu pewnie coś uciskasz, trzy- upały robią swoje. A pewnie jak coś więcej porobisz, to się to nasila. Dobrze, że bierzesz magnes, na pewno nie zaszkodzi, sama się muszę zaopatrzyć, bo po ostatnim pieleniu w ogródku też złapał mnie skurcz łydki, chyba pierwszy raz w życiu... Na szczęście szybko minął, bo znałam sprawdzony sposób- nogę wyprostować w kolanie, a stopę zgiąć maksymalnie, żeby mięsień się dobrze rozciągnął:).
-
Kati, to wygląda na to, że to idealny dla Was wózek;). Łatwiej Ci będzie ogarnąć dwóch łobuziaków:) Wiecie dziewczyny, jak mi smakują truskawki w tym roku. Swoich niestety nie mam, ale zaopatruję się w świeżutkie na bazarku i pół kilo to na raz mogę wtrząsnąć. Dobrze, że nie są kaloryczne;)
-
Irena, całkiem zdolny ten Twój M. Oni wszyscy jak chcą, to potrafią i umieją nas czymś miłym zaskoczyć. My też zakupiliśmy ślizg dla córci i czeka w garażu na natchnienie tatusia, żeby drabinkę z podestem do niego zrobić... Ślicznie wyglądasz- z uśmiechem i małym dzieciątkiem Ci do twarzy;). A jak tam problemy z Wiktorią- lepiej już? Kati, gratuluję pierwszych zakupów i znowu oby do piątku:). A ten wózek ma rozkładane siedzisko, żeby Kajtusia spokojnie w nim położyć? Ogólnie bardzo ładne te wózeczki, i bodziaki też. Widzę, że zakupy idą u nas pełną parą. Ja na razie mam niewiele, ale myślę,że jak się tylko zaczną wakacje i będę miała trochę więcej czasu, to Was nadgonię, bo te zakupy dla maluszka, choć najmniejsze, to wielka frajda:)
-
Hejka:) To my wszystkie takie leniuszki:) Karwenka, pogratuluj Natalce przebitych uszków, dzielna dziewczynka:). A wiesz, że moja Lenka właśnie wczoraj też sama miała fazę na przebijanie uszu;). Maltretowała mnie już z rana, i mimo iż tłumaczyłam, że to może boleć, to upierała się, że przecież ona jest dzielna. A ja sama nie myślałam o przebijaniu jej uszu, bo to taka rozrabiaka, że bałam się, że coś z nimi wykombinuje, ale teraz chyba muszę się poddać, skoro tak prosi... Tylko muszę znaleźć jakąś kosmetyczkę z podejściem do dzieci:). A Ty z tą swoją pisią do piątku, to się jeszcze nieźle umęczysz...
-
Hello;) Nie mogłyśmy się doczekać słoneczka, a teraz musimy się przed nim chować... Nieźle daje czadu. Też miałam się dziś wybrać na jakieś zakupy, nawet do Ikei właśnie, ale że muszę do niej jechać godzinę, to trochę mi się odechciało- może w jakiś chłodniejszy dzień. I mnie też leń dopadł okropny, walczę z nim, walczę, a on nie daje za wygraną... Lizzi z tymi pieluszkami i kosmetykami to jest tak, że po prostu na początku trzeba je przetestować na swoim maluszku, bo każdy toleruje co innego. Dlatego lepiej ich nie kupować na zapas w dużych ilościach- chociaż przy dwójce szkrabów zejdzie chyba wszystko. Zeberka, ja sobie nie wyobrażam po prostu takich rozłąk na dłuższą metę. Mnie potrzebny jest mąż na stałe i do kochania i do denerwowania;). Dlatego podziwiam Was wszystkie, które musicie się z tym borykać na co dzień. Ale to pewnie też zależy od natury każdej z nas. Adarka, no to nas załamałaś tym swoim brzusiem;). Już nas raczej nie dogonisz... Kama, powodzenia wieczorkiem. Ładnie, zaczęłyśmy od talii, a dobrnęłyśmy do rozprawy nad sexem. Ale swoją drogą, to silną wolę ma ten Twój chłop, że się tak długo opiera, a taki niedostępny pociąga Cię chyba jeszcze bardziej