-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez marciołka
-
Samotne matki, czy rzeczywiście samotne
marciołka odpowiedział(a) na Margeritka temat w Kącik dla mam
Hehehe ja mam znajomych, zresztą powiedziałabym, że dość dobrze sytuowanych, którzy nie dość, że nie biorą ślubu, to jeszcze on "płaci" alimenty - a że nie płaci, to oczywiście kasa idzie z jakiegoś funduszu czy czegoś. A żyją normalnie razem, są szczęśliwi, dziecko wychowują jak każda dobra rodzina. Ale nie widzą problemu w tym, że przytulają co miesiąc te kilka stówek, co mnie osobiście wpienia. Bo skoro ich i tak stać na to, ze ona nie pracuje, niczego sobie nie odmawiają itd to mozę jakby tacy ludzie nie oszukiwali na alimentach, to i te alimenty by były wyższę dla naprawdę potrzebujących. Ale mało tego się dzieje u nas? -
Wrocław - położna, pediatra z NFZ - pomocy !
marciołka odpowiedział(a) na Camilla temat w 9 miesięcy, ciąża
Ja dla Zosi najpierw szukałam pediatry i położnej, wypytywałam itd, a ostatecznie przekonałam się, że dla dzidziusia najlepiej się sprawdza lekarz i położna jak najbliżej ;) I tak wybrałam - zapisałam się do najbliższej przychodni. Bliskość ma o tyle znaczenie, że w razie czego można podlecieć nawet na piechote (mi się zdarzyło raz biegiem jak Zosia przytrzasnęła sobie rączkę w windzie - prosto z bloku poleciałam do lekarza), położna nie ma problemu z wpadnięciem na patronaż nawet kilka razy i w razie potrzeby, a jak coś się dzieje, jak potrzebujemy specjalisty to i tak najczęściej szukamy niestety prywatnie. Teraz przeniosłam się z Wrocławia na wieś i wczoraj się przepisałam do najbliższej przychodni na wsi właśnie. Zresztą w tym tyg poznam moją położną, już mi przez tel zapowiedziała, że będzie nas nawiedzać ;P -
Kurcze z tymi wcześniakami to rzeczywiście różnie bywa. Mam koleżankę, która urodziła ok. 30 tyg i młody spoko, nie miał kłopotów zdrowotnych, wiadomo - inkubator, kangurowanie, jakaś rehabilitacja, ale poza tym nic. A inna koleżanka urodziła w 36 tyg i młodą przez rok już wożą po lekarzach, a to kłopoty neurologiczne, a to z oczkami... Ja wam powiem, że np moja Zosia niby w 38, donoszona więc na pewno, ale że cc planowana to wyznaczona zanim się w ogóle jakieś akcje porodowe zaczęły i co? Zdrowa owszem, rozwija się nawet ciut lepiej niż przeciętnie, ale... przez pierwsze miesiące ewidentnie niedopieszczona. Trzeba ją było 3 m-ce owijać w becik, dużo nosić, przytulać, odruch moro długo miała. Słowem - chyba lepiej poczekać aż się dzidzia sama zacznie pchać na świat niż na siłę wcześniej wywoływać ;) Iga, to współczuję siostrze. A powiem ci, że moja co prawda jakiejś pato nie ma, ale też jej wybory zawsze mnie dziwiły ;) Jakoś ją pociągali zawsze tacy dranie, co ja uważałam, że szkoda w ogóle zachodu ;) Ale serce nie sługa ;) Mój mąż co prawda nudziarzem nie jest, ale ewidentnie podstawy moralne mamy takie same Jeny jak mi się Ulka kotłuje. Brzuch mi lata na wszystkie strony, aż momentami niedobrze mi się robi, ale aż dobrze mi z tym :)
-
U mnie kuchnia jeszcze nawet nie w planach :( Kasy niestety nie ma, tj. niby jest bo mojemu mężowi kilka osób wisi z płatnościami, no ale kiedy zapłacą to oczywiście nie wiadomo... I pewnie będziemy robić jak już mała będzie na świecie. Już pomijam, że 2 lata mieszkamy a ja wciąż gotuję na kuchence turystycznej, no ale przynajmniej mieszkamy już na swoim i nie płacimy za wynajem. Kurde ale się zdołowałam. Moi rodzice na gwałt potrzebują kasy, mają jakieś zaległe rachunki a ja nawet nie mam w tej chwili, żeby im pomóc, no i ojciec zdecydował, że pojedzie na saksy. Kurde w życiu bym nie myślała, że na starość przyjdzie im jezdzić za granicę do roboty... No i dzwoniła do mnie przyjaciółka pożalić się . Wiedziałam, że ma kłopoty małżeńskie, ale nie sądziłam, że aż takie - okazało się, że od kilku m-cy im się strasznie nie układa i mąż chyba zaczął ją teraz zdradzać - prawie go nie ma w domu, ona siedzi sama z dzieckiem, nic tylko się kłócą... Ech człowiek zaczyna doceniać swoje życie...
-
Jej zazdroszcze koncowek remontow... u nss dopiero sie zacznie jak maz bedzie juz mogl chodzic. Niby gada ze sypialnie skonczy przed porodem ale jakos mu nie wierze ;) w kazdym razie poki nie mam sypialni to juz nie przekladam ciuszkow. ania to podpytaj. Mnie dzis jesxcze kluje jakby bardziej z tylu i strasznie to nieprzyjemne...
-
Mi takie uczucie w nogach pojawia sie od polowy ciaxy ale na szczescie sporadycznie. Co do czopka to nam kazali wsadzic jesli w ciagu doby po nie pojdziemy na dwojke. Tylko sorry ale skoro orgsnizm oczyszczony przed porodem a po cc scisla dieta to uwazam ze to bez sensu. Sam czopek popieram pod warunkiem ze jest co zrobic ;) Izzi a moze wlasnie kwitnace drzewko? Albo wrozki? Dmuchawce takie pastelowe?
-
Izzi nie lam sie jakos to bedzie z finansami... u nas tez padaks takze ostatnie zakupy to juz na koniec kwietnia zistawiam...
-
Ja znow we wro ;/ i kurde nie wiem chyba se do kina pojde jak maz bedzie na rehabilitacji... moja zosia wg usg z dnia porodu miala miec 2600 a wyszla 3 kg i byla sliczna- po cc dzieci sa takie niezmeczone i ladne :) ja tez sie tocze jak kulka. Za kierownice sie pakuje jakbym juz ze stowe wazyla a spacery to koszmarek - non stoo mi sie siku chce i kluje mnie pipka :/
-
Ania mnie tylko śmieszy, że ten najmłodszy i największy to kopia mojej teśiowej tzw "grube kości" bo przecież wcale obżeranie się na wieczór nie powoduje ani u niej, ani u niego tycia ;P Kurcze Fasolinka to ty możesz lada dzień rodzić - matko to już ta końcówka tak szybko nadeszła... Ja wciąz jak pomyślę ile przede mną tygodni to słabo mi, bo ja bym chciała już, jak najszybciej, a z drugiej str świadomośc, że każdy dzień w łonie to ładowanie baterii maluszka... Ech te rozterki ;) A tak serio to mam nadzieję, że jednak w 37-38 się zbierze do rodzenia :)
-
U nas duszno i czekam na burzę - ja osobiście baaardzo lubię burze, powietrze takie, że aż aż i śpi się jak niemowlę Sylwianna, no to mnie ciekawi jak to z tymi malcami - moja Zosia miała 53 cm i 3 kg, przy czym ostatnie 2 tyg już nie rosła i w 38 cc. Nie ukrywam, że jeśli mam rodzić naturalnie to wolę maluszka ;) Ale w teorii z większymi coś jest - znam masę dziewczyn, których drugie było większe. Np moja teśvciowa - najstarszy syn ok 3,5 kg, mój mąż ciut ponad 4, a najmłodszy chyba 4,8!!
-
A ja zmęczona choć dziś prawie nic nie zrobiłam. Kurka jak to ma tak wyglądać to niech się ta Ulka szybciej rodzi - przynajmniej będzie jak na spacery chodzić ;) Dziś zobaczyłam, że w mojej wsi chyba robią plac zabaw dla dzieci - nareszcie! MOże Zosia w końcu pozna jakieś dziewczynki stąd, bo teraz ją muszę wozić kilka wsi dalej od koleżanek
-
Ee do sąsiadki mi sie nie chce iść ;) Mam taką najbliżej co wiem, że w domu siedzi, bo ma małe dziecko, ale kurcze ona tak wkurza, właśnie teksty o tym, że jestem gruba to od niej ;) Może podjadę jak po męża będę jechała, albo już na jutro to zostawię, bo dzień taki ładny, to może wyciągnę męża na taras sobie poleżymy razem, poprzytulamy się - trzeba korzystać z chwili spokoju, jak Zosia w przedszkolu ;)
-
kurcze przez ten zablokowany telefon nie mogę zadzwonić do położnej, a liczyłam na spotkanie dzisiaj ;) Bo mam tyyyyyle pytań odnośnie porodu ;) A przy okajzi mi się przypomniało, że któraś z was prosiła o przepis na kurczaka "po wietnamsku" - on wietnamnski tylko z nazwy, bo składniki nasze, ale polecam, zwłaszcza na imprezki, bo niedrogi i się sam robi :) Na 1 kg pałek z kurczaka albo udek - 3 łyżki cukru, 3 łyżki margaryny i 3 łyżki maggi. Cukier rozpuszczamy w rondlu i lekko karmelizujemy. Dodajemy margarynę, jak się w miare rozpuści to wlewamy maggi. N ie przejmujemy się, jeśli porobią się grudki czy część się poskleja na twardo, bo to się rozmiękczy. Do tego wkładamy kuraka i pod przykryciem dusimy ok 50-60 minut, co jakiś czas odwracając (ja odwracam ze 2-3 razy - leniuch ). Na ostatnie 15 minut dobrze odkryć, to się ładnie zredukuje i kuraki się zrobią takie bardziej brązowe. I to wszystko ;) Powiem wam, że potrawa ma takie branie, że jak przychodzą goście to robię i ze 3 kg i schodzi :)
-
aaaa a ja juz się bałam, że jakieś irygacje trzeba samemu kombinować ;)
-
O kurcze to w środku też się mamy myć? mi poprzednio gin nic takiego nie kazał - tylko z zewnątrz się podmywać, ale może to dlatego, że cc??
-
Ja własnie też chciałam podpytać te, które rodziły naturalnie - jak później pielęgnować krocze? Zakładam, że będzie piekło np przy siusianiu, więc pewnie te częste prysznice ułatwiają. Ja po CC przy każdym siku przemywałam się chusteczkami do higieny intymnej plus tak ze 3 razy dziennie prysznic. Ale nie wiem, czy po naturalnym można te chusteczki też stosować? Czasem nie ma jak się umyć inaczej... Ide zagotuję rosół, doprawię, makaron nastawię. ale mam niechcieja :/
-
Kurde właśnie mi się dzień zepsuł :/ Wczoraj wymieniłam telefon i kurde facet z obsługi mi wymieniał od razu kartę na taką micro. I nie włożył mi do papierów startera i nie mam pinu wrrrr teraz siedzę sama w domu, ani zadzwonić do nich, ani nic. Nie mam jak się ze światem skontaktować :/ Noż kurde bela Ja na wyjście ze szpitala biorę dla małej po bodziaku (krótki i fługi) i śpioszki. Wezmę tez kocyk i jak będzie chłodniej to ją przykryję w foteliku, a jak ciepło (może już nawet upał) to nie ma co przegrzewać.
-
Hejka, Kurczę pierwszy naprawdę luźny dzień, odstawiłam męża na pociąg, Zosię do przedszkola, złożyłam deklarację do przychodni, a teraz nie mam co robić ;P Zadzwoniłam na porodówkę, ale teraz tam 3 babki rodzą i po południu mam dzwonić, czy można podjechać. I nudzę się niemiłosiernie Chyba też sobie sprawię szydełko i nauczę się szydełkować, bo mnie ta nuda zje... :) Mnie dziś w nocy też bardzo bolał brzuch, ale myślę, że mi się baaardzo chciało siku, a że dziś Zosię przejął mój mąż (bo ona wciąż kaszle w nocy i zgrzyta zębami, spać się nie da,,,) to ja spałam jak zabita. Ale powiem wam, ze brzuch znów mi sie strasznie stawia.. No nic, póki nie jest to regularne, mała się rusza, to nie ma czym się martwić :)
-
Mi w 1 ciazy doskwieral taki bol po lewej str i okazalo sie ze mala na nerw uciskala az zaczelo mi ,,odejmowac" noge ;) teraz w 2 ciazy taki bol po prawej i mala naciska na moczowody i stad zastoj w nerce i kolka nerkowa.
-
Heja izzi dobrze, ze wszystko ok! Trzymaj sie i w ogole laski trzymajmy sie jeszcze bo to dla zadnego maluszka jeszcze nie pora ;) ja padam z nog. Musialam dzis znow meza wiezc do wro ale na szczescie od jutra ma pociagiem jezdzic bo te 3 godz rehabilitacji to dla mnie strata czasu a czekc na niego musialam... jutro ide umowic sie z polozna-niech mi poopowiada o rodzeniu ;) Dzis mi sie znow strasznie brzuch stawia wiec chyba juz sie poloze
-
Aaaa i miałam się pytać - od mniej więcej przedwczoraj boli mnie w kroku. Takie ni to kłucie, ni to ból, bardzo nieprzyjemne uczucie. Myślicie, ze trzeba się tym martwić, czy to po prostu etap przygotowania do porodu?
-
Dzień dobry! Właśnię się zabieram do budzenia Zośki, kurcze chyba zadzwonię do lekarza i poproszę o receptę na odrobaczenie, bo młoda ma chyba kurcze jakieś owsiki czy coś - zgrzyta zębami, kaszle w nocy, po kupie trzeba jej tyłek myć bo mówi, że mokry... Na pewno odrobaczenie nie zaszkodzi, a może pomoże ;) Jadę dziś chyba wymienić telefon na nowy. I tak muszę męża do wro zawieźć, to sobie skorzystam. A szkoda, bo pogoda piękna ;)
-
Aaaa chciałam jeszcze się o połogu wypowiedzieć, bo zapomniałam ostatnio. Otóż mój po Zosi trwał ok. 9 tygodni! Krwawienie ze 3-4 dni, a potem plamienia. Gin mówił, że spoko - po protstu wbrew temu co się czyta, po cc może tyle trwać, bo w końcu poza tym, że normalnie pociążowo się wszystko obkurcza, to i pooperacyjnie się musi rana zabliźnić, też od środka. Dodam, że żandej infekcji nie miałam, żadnego zakażenia, nic - po prostu tyle to trwało i już...
-
Hejka :) Dzięki za życzenia :) Ja właśnie kawoszę i szarlotkuję - mniam, wyszło pysznie. Zosia mi już zrobiła sałatkę z sera, ja machnęłam z kuskusu i musze się zebrać do sklepu po mięso... Kasia ja też nan takie bóle jak miesiączkowe. Od kilku dni je mam i w zasadzie codziennie - bez względu na to, czy chodzę, siedzę czy leżę. Póki Ulcia kopie normalnie to nie martwię się tym, wydaje mi się, że może się po prostu wszystko tam jakoś luzuje, szykuje powoli do porodu. Wizytę miałam w środę i wszystko było ok, więc zakładam, że nic się nie dzieje :) A co do nocy - ja też zarwałam. Zośka ma kaszel, więc troszkę ją pomęczył wieczorem, a potem jak ja już przysnęłam, to młodej się koszmar przyśnił ( nie wiem jaki, coś o bańkach mydlanych mówiła :P) i dawaj w płacz, a potem moje pielgrzymki do kibelka... Ech, dobrze, ze już bliżej jak dalej :)
-
3 trymestr - infekcja bez objawów?
marciołka odpowiedział(a) na marciołka temat w Interpretacja badań diagnostycznych
Dziękuję za podesłanie linka. Czyli jednak taka infekcja nie dość, że możliwa, to jeszcze stosunkowo częsta.