Widzę, że same przeciwniczki tu są :) Dla podtrzymania dyskusji też wkleję coś... Znalazłam odnośnik do tego na czyimś blogu: Ministerstwo Zdrowia walczy z cesarkami
czwartek 19 kwietnia 2007 22:55 Kobieto, w bólach rodzić będziesz
Ministerstwo Zdrowia chce ograniczyć liczbę cesarskich cięć i w ten sposób promować naturalny poród, bez chirurgicznej interwencji. Pomysł, jak do tego doprowadzić, jest prosty: należy spowodować, by cesarki stały się dla szpitali finansowo nieopłacalne - pisze DZIENNIK. Takie rozwiązanie, które de facto ogranicza prawo kobiet do wyboru, w jaki sposób chcą urodzić dziecko, wspiera prof. Bogdan Chazan. To ekspert ministerstwa, zażarty obrońca życia poczętego, naturalnych metod planowania rodziny i przeciwnik antykoncepcji. Jak nam powiedział prof. Chazan, liczba cesarskich cięć w Polsce przekroczyła już 27 proc. ogólnej liczby porodów. Jego zdaniem, to skutek panującej w Polsce mody, a jego efektem będzie spadek liczby urodzeń w Polsce. "Kobieta, która miała już cesarskie cięcie, często boi się kolejnych ciąż i z tego powodu rezygnuje z następnych dzieci" - tłumaczy profesor. Jego zdaniem, kobiety powinny rodzić więcej dzieci, bo to one są odpowiedzialne za niż demograficzny. "Walczymy, żeby przyrost naturalny się zwiększył i system emerytalny nie padł" - mówi. Optymalny odsetek cesarskich cięć to - zdaniem prof. Chazana - 15 proc, czyli tyle, ile w Polsce było 10 lat temu. Wtóruje mu Bolesław Piecha, wiceminister zdrowia, z zawodu ginekolog, który twierdzi, że lekarze i kobiety idą na łatwiznę. "Wybierają cesarskie cięcie, bo zwalnia ono z obowiązku czuwania przy długotrwałym porodzie. Dlatego chcemy, by od przyszłego roku wycena porodów fizjologicznych i przez cesarskie cięcie była taka sama" - mówi. Wiceminister powiedział DZIENNIKOWI, że resort wspólnie z NFZ planuje zrównanie stawek za poród naturalny i przez cesarskie cięcie, co ma zniechęcić szpitale do wykonywania takich zabiegów. Pomysł Chazana wzbudza już protesty kobiet i położników. "Nie wiem, dlaczego mamy się cofać do epoki kamienia łupanego, kiedy jedna kobieta przeżyła poród naturalny, a inna nie" - oburza się aktorka Dominika Ostałowska, której dziecko przyszło na świat poprzez cesarskie cięcie. "Znam przypadki, że lekarz nie wykonał cesarskiego cięcia i dzieci z powodu niedotlenienia w czasie porodu są kalekami" - mówi minister, pełnomocnik rządu ds. rodziny, Joanna Kluzik-Rostkowska, która urodziła swoje trzecie dziecko dzięki cesarce. Zdaniem ginekologów, nie można kobietom odmówić prawa do cesarskiego cięcia. Dr Grzegorz Południewski z Towarzystwa Rozwoju Rodziny tłumaczy wzrost popularności cesarek obawą kobiet o to, by dziecko w wyniku porodu nie stało się kaleką: "Poród naturalny dla dziecka wiąże się z okresowym niedotlenieniem i szokiem. Może dojść do trwałych uszkodzeń, jak mózgowe porażenie dziecięce, złamanie obojczyków czy zerwanie splotu barkowego" - mówi dr Południewski. Z kolei dr Wojciech Puzyna, dyrektor warszawskiego Szpitala św. Zofii, w którym zdarzyły się głośne przypadki śmierci dziecka lub kalectwa na skutek niezastosowania cesarskiego cięcia, przyznaje: "Jest coraz więcej kobiet, które skarżą szpital, bo ich poród zakończył się urodzeniem niepełnosprawnego dziecka". W środowisku medycznym grupa profesorów opowiadających się za wyłącznie naturalnymi porodami jest bardzo wpływowa. "Gdyby Bóg chciał, żeby kobieta rodziła przez cesarskie cięcie, to by jej brzuch wyposażył w zamek błyskawiczny" - usłyszeliśmy od jednego ze znanych ginekologów doradzających resortowi zdrowia.
Iwona Dudzik Dziennik - Polityka - Kobieto, w bólach rodzić będziesz