Skocz do zawartości
Forum

Zula'79

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Zula'79

  1. I tak właśnie człowiek docenia ten skarb, który ma w pokoiku za ścianą. Tego nieznośnego krzykacza, który już coraz lepiej wie, jak sobie rodziców owinąć wokół palca. Ach....życie przybiera zupełnie nowego kształtu.
  2. Witajcie Dziewczynki Na początek kilka słów do naszej Kochanej tiny. Tinuś bardzo, bardzo mi przykro. Aż serce staje, jak czyta się Twoją historię, a łzy same napływają do oczu. Nie ma niczego, co mogłoby równać się ze stratą dziecka. Trudno sobie to wszystko wytłumaczyć. Mogę tylko domyślać się, jak było Ci ciężko. Wyczerpana walką o swoje życie, żegnałaś synka. Mówią czasami, że Pan Bóg nie zsyła człowiekowi więcej, niż może on znieść. A tutaj pytanie - czemu, aż tyle? Jaki w tym sens i cel? Cieszę się tinuś, że znalazłaś w sobie wielką siłę. Wiem, że tego co się stało nic nie wymaże z pamięci, ale też wiem, że czas leczy rany, a nowe życie potrafi ukoić ból. Wierzę w to, że kiedyś i Wy pochylicie się nad kołyską i ze spokojem i wielką miłością będziecie spoglądać w oczy swojego dzieciątka. Życzę Wam tego z całego serca. Jeśli tylko masz ochotę tinuś pisz z nami.
  3. Acha...już się nasprzątałam. Obudził się terrorysta
  4. Helloł Ja tylko na chwilę. U nas jakoś leci, poza tym, że w domu sajgon. Wymieniamy meble w saluuunie i telewizor nowy przyszedł i jedna wielka masakra, bo stare graty stoją obok i czekają, aż znajomi je zabiorą. Wszystko na kupie, a jak zaczęłam wyciągać rzeczy ze starych mebli to oczywiście trzeba było segregować, segregować i po kolei wywalać co nie potrzebne. ŁŁOOO Matko. Człowiek, jak nie rusza, to wydaje się, że wszystko potrzebne, a jak zacznie porządkować to nagle kupę niepotrzebnych rzeczy się robi. A tak w ogóle Niuniek niby już nie ma katarku, ale jakby flegma mu się pojawiała. Lekarka go osłuchiwała i mówiła, że niby na oskrzelach i płuckach wszystko o.k. Justysia pytasz o postępy. Damianek głowę podnosi na brzuszku, ale nie za wysoko, a do siedzenia niezbyt ciągnie. Póki co lekarka nie dawała nam żadnego skierowania do neurologa. Dała tylko skierowanie na morfologię, żeby sprawdzić, czy nie jest np. słaby, bo jakaś anemia no i na TSH, czyli hormony tarczycowe. Te TSH to chyba też dlatego, bo zobaczyła, że Mały wystawia języczek. I tak jak sobie poczytałam, to jak dzieci wystawiają język, albo wydaje się jakby był za długi, to albo po prostu tak mają, albo to zespół Downa, albo właśnie coś z tarczycą nie tak. Kurcze....no chyba Downa to on nie ma. Nie wygląda na takiego przecież. No, ale ta tarczyca mnie zastanowiła. Dlatego wczoraj byliśmy na pobraniu krwi. Normalnie tak sie zestresowałam i myślałam, że będę wyła razem z nim. Gdyby była to krew tylko na morfologię, to pewno pobrali by kropelkę z palca, albo piętki, a że na TSH to normalnie z żyły. Boshe, co to było. Masakra jakaś. Damianek ogólnie jest ruchliwy i nie da się tak złapać i nie siedzi jak klapsydra, tylko ciągle gdzieś "biegnie", a tutaj - musiałam wziąć go na kolana i trzymać mu rączkę w nadgarstku i przy łokciu, a ona tą wieeeelką igłą (przy tej malutkiej rączce, to igła wyglądała jakby miała z metr długości) wkuła mu się pod skórę i musiała trafić w żyłkę. Rany boskie, jak dziecko płakało, i wierzgało rączką, a ona z tą igłą mu tam dłubała i musiała ukłuć w żyłę. Co za stresssssss. Myślałam, że zaraz wybuchnę płaczem, bo tak mi go było szkoda. Ale mówię - nie będę świrować. Jak wyszliśmy to na poczekalni przyssał się do cycusia, a potem usnął i spał chyba ze 2 godz. A ja normalnie byłam tak zmęczona i zestresowana, że czułam się tak, jakbym wyszła z jakiego najcięższego egzaminu. Dziś po 11-stej miały być wyniki, ale tak leje, że nie chce mi się na razie wychodzić. W ogóle biedaczek sie męczył, bo w sobotę i niedzielę nie robił kupki. Dziwne, bo ostatnio robił ze 2 codziennie. Dopiero wczoraj popołudniu walnął, ale taką skąpą. I dziś od 5-tej stękał i też coś urobił, ale jakieś takie nie za wielkie to kupsko. Coś go zblokowało. Z jego postępów, to śmiesznie zaczyna zauważać, że ma rączki i jak go się trzyma na rękach, pionowo, to kładzie rękę na naszej klatce piersiowej i tak śmiesznie patrzy na nią i się dziwi. A najbardziej się dziwi, że ona sie rusza ta ręka. Na macie coś tam niby jakby wyciąga rękę do zabawek i tak je szturcha, albo łapie za pałąk od maty i szarpie nim, ale ogólnie zabawek jeszcze nie chwyta i nie bawi sie, nimi. Na plecki z brzuszka i na boczki się nie przekręca. Leży kłoda i nic. Gada tylko dużo. No cóż...Może to taki intelektualista mały po prostu rośnie, a nie akrobata. No i tak to u nas. W czwartek idziemy na kontrolne usg brzuszka, żeby zobaczyli co z tymi moczowodami. Dobra idę posprzątać łazienkę, bo już się zbieram za jej sprzątanie od soboty. Mały śpi to może zdążę, bo on też, pośpi max godzinę i już się budzi. Później jeszcze Was poczytam. Narazicho..
  5. Witam się sobotnio! Ale u nas pogoda do bani. Czy naprawdę idzie dużymi krokami jesień? Na termometrze tylko 10 stopni. W domu jakoś tak chłodno się zrobiło. Myślałam, że wrzesień będzie ładny, słoneczny a tu doopa. A tak lubię wrzesień i jego słoneczko. Dodatkowo Niuniek jeszcze troszkę taki niewyraźny. Z rana, jak wstaje, ma lekko przytkany nosek. A poniżej przedstawiam Damianka (zdjęcia zrobione przed chrzcinami): 1. z ciocią i prababcią 2. z ciocią 3. mniam - jaka dobra piąstka :-)
  6. ja też uciekam. Hmmm...pistacje - mniam. Ja zeżarłam cały słonecznik, bo se naprzywoziłam od rodziców. Uwielbiam skubać słonecznik. Dobranocka wszystkim, miłych snófffffffffff
  7. justysia_kZula'79justysia_k a ja we wtorek mialam dzien dla siebie spotkania z przyjaciolami i znajomymi pozniej zakupy - obkupilam sie w koncu w jakas sexi bielizne bo te ciazowe i poporodowe babcine gacie juz mi wychodzily bokiem no i nie moglam sobie odmowic grycanowych sorbecikow ananas i truskawka wygraly mniaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaam jutro powtorze bo ustalilam z m. ze przed wieczorem panieniskim tez mam wolne i moge zaszalec z siostra o żesz Ty Mamuśka zaszalałaś. No i ta bielizna. Widać, że justysia się rozkręciła. A tak dopiero narzekała, że coś nie idzie w alkowie. U nas też na początku nie było super. Lekarz dał zielone światło, a mnie wszystko bolało, szczególnie ta blizna po nacięciu. Ale teraz jest już lepiej, choć to ja muszę układać scenariusz wieczoru, wybierać 'pozycjon' i wszystko kontrolować. nie ma to jak spontan nie martw sie u nas podobnie ale jestem pewna ze z czasem sie rozkreci i bedzie jak dawniej No coś Ty.Nie martwię się. Przecież widzisz, że dorotta zauważyła - domina jestem , a że nie spontaniczna - trudno
  8. dorottaZula'79 to ja muszę układać scenariusz wieczoru, wybierać 'pozycjon' i wszystko kontrolować.hmm...domina a jakże
  9. dorottadziś mielismy iść do lekarza,ale nie dotarliśmy,bo Natek z samego rana sruuutnął w pieluchę jak stary i konsystencja była lepsza i kolor też,więc może jednak będzie ok...dzwoniłam do lekarki i powiedziała,żeby poobserwować Go do niedzieli,więc obserwuję dziś mnie zaskoczył,bo spał od 20 do 5 rano i później do 7.20,tego jeszcze nie było,wyspałam się jak nie wiem co No i dobrze, że se srulnął. Może jednak się przekona organizm do nowego mleczka. Oby. Życzę Wam tego. A co do spania takiego długiego, to szoookkk. Mój zawsze się budzi ok. 1-szej, a potem ok. 4-tej. Zresztą, już się przyzwyczaiłam, i może niech tak póki co zostanie, bo jakby zaczął spać dłużej, to chyba by mi pokarm piersi rozwalił.
  10. dorottaooo ja Zula co za historia najgorsze jest w tym wszystkim to,że mając pierwsze dziecko właściwie nie mamy pojecia czy dzieje się coś naprawdę złego,czy nie...Twoja reakcja jak najbardziej prawidłowa,ale ten lekarz od siedmiu bolesci...brak słów... dobrze,że z Niunkiem wszystko ok...a co do lenistwa,to mogą sobie z Natkiem rękę podać...mój by się tylko nosił na rękach i patrzył:) No dokładnie. Mówiłam temu drugiemu lekarzowi, że dla mnie to wątpliwa przyjemność sterczeć o pólnocy na pogotowiu z malutkim dzieckiem i wcale nie wzywałabym karetki, ale po prostu spanikowałam, bo to moje pierwsze dziecko i się nie znam, a dodatkowo tamten lekarz zasugerował astmę. Więc uważam, że dobrze zrobiłam dzwoniąc, i doradzam, że jakby coś się działo z Waszymi dzieciaczkami, nie zastanawiajcie się, róbcie to samo. To przecież jest malutkie dziecko. No właśnie lenie te chłopy niesamowite. Chyba dziewczynki są jakieś takie bardziej rozgarnięte.
  11. justysia_k a ja we wtorek mialam dzien dla siebie spotkania z przyjaciolami i znajomymi pozniej zakupy - obkupilam sie w koncu w jakas sexi bielizne bo te ciazowe i poporodowe babcine gacie juz mi wychodzily bokiem no i nie moglam sobie odmowic grycanowych sorbecikow ananas i truskawka wygraly mniaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaam jutro powtorze bo ustalilam z m. ze przed wieczorem panieniskim tez mam wolne i moge zaszalec z siostra o żesz Ty Mamuśka zaszalałaś. No i ta bielizna. Widać, że justysia się rozkręciła. A tak dopiero narzekała, że coś nie idzie w alkowie. U nas też na początku nie było super. Lekarz dał zielone światło, a mnie wszystko bolało, szczególnie ta blizna po nacięciu. Ale teraz jest już lepiej, choć to ja muszę układać scenariusz wieczoru, wybierać 'pozycjon' i wszystko kontrolować.
  12. asiula jak patrzę na Twoją Julcię, to nie wydaję mi się, żeby miała jakieś tam napięcie mięśniowe. Przecież ładnie dłonie ma rozprostowane na niektórych zdjęciach i jak ładnie chwyta pieluszkę, na tym zdjęciu, gdzie ją karmisz. A nawet jeśli coś tam lekarz stwierdzi, to sobie ładnie wszystko wyćwiczycie i będzie oki. A sama koniecznie idź do gina, niech sprawdzi co i jak. marika pytasz o miesiączkę przy karmieniu piersią. Teoretycznie nie powinno jej być. A tym bardziej, jak karmi się często i regularnie. No, ale jest różnie, bo niektóre dziewczyny dostają okres mimo wszystko. No i oczywiście brak okresu nie gwarantuje braku owulacji. A szkoda, bo tak człowiek musi się zastanawiać co tu wykombinować. Czy ładować w siebie chemię, czy jakieś inne wynalazki zapodać. A może iść na całość i sprawić dzidzi rodzeństwo
  13. justysia_kzula zemdlalam jak to przeczytalam 3maj sie kochana ale mieliscie nerwowke :((( Jak to moja koleżanka skwitowała - witamy w świecie mam. Kurcze. Ta mała istotka jest WSZYSTKIM i nic poza tym się nie liczy.
  14. Śliczne nasze wszystkie majowo-czerwcowo-lipcowe Maleństwa. Co tu dużo mówić. Chwalicie się tak postępami Waszych pocieszek, a u nas jakoś wszystko leniwie. Niuniek nie przekręca sie jeszcze ani na boczki, a tym bardziej np. z brzuszka na plecki, nie chwyta jeszcze zabaweczek. Jedynie podnosi, ale tez nie za wysoko, główkę, jak leży na brzuszku. No i jak trzymam go na rękach, to potrafi ładnie główkę jakiś czas utrzymywać pionowo. Guga jak szalony, opowiada i śmieje się w głos. Mój kochany chłopczyk
  15. asiu Twoja fasolinka taka wyrośnięta. Piękny ludzik już z niej. Zaraz nudności miną i będzie przyjemniej. Mam nadzieję, że już jesteś na L4. Jeśli nie, to uciekaj z pracy natychmiast i odpoczywaj.
  16. aguś współczuję takiej głupiej sytuacji. A jednak nie ma różnicy, czy to ksiądz, czy nie ksiądz. Jak ktoś głupi to i nawet powołanie go nie zmieni.
  17. dorotka współczuję przeżyć. Nie mogę uwierzyć, że w XXI wieku, gdzie medycyna stoi na poziomie techniki molekularnej dzieją się rzeczy, jak w średniowieczu. Jak lekarz może doprowadzić do takiej sytuacji po porodzie, a potem wykonując niby rutynowy zabieg łyżeczkowania przebija macicę. Cholera jasna, gorzej jak akuszerka, która ma dwie metalowe łyżki i czyści kobietę po porodzie. Zastanowiłabym się na Twoim miejscu, czy sprawy nie skierować w odpowiednie miejsce. Cieszę się, że koszmar już za Tobą. A z Niunią będzie dobrze.Nie martw się. Wszystko wyjdzie na prostą.
  18. A tak w ogóle to: asiu, aguś, ewcia (i chyba nikogo nie pominęłam) z okazji kolejnych rocznic życzę Wam dużo, duuuużo miłości i pociechy z mężusiów izd wszystkiego najlepszego z okazji urodzinek i imieninek , zdrówka, miłości i aby Niunia dobrze się chowała i przynosiła Ci codziennie radość najsłodszą A wszystkim tym Dzieciaczkom, które ukończyły drugi i trzeci miesiączek przesyłam moc buziaczków
  19. Hej Mamuśki Wreszcie usiadłam do naszego forum. Mieliśmy kilka dni takich lekko stresowych. W sobotę wyjechaliśmy do moich rodziców i już przed wyjazdem Niuniek miał jakieś osłabienie i temperaturkę 35,7, ale pojechaliśmy, bo zgoniłam to na karb wcześniejszego szczepienia. No i w niedzielę już miał zatkany nos i katarek. W poniedziałek wezwaliśmy popołudniu lekarza na wizytę, żeby zobaczył i osłuchał. Stwierdził, że dziecko ma katar, który może być alergiczny i w ogóle świszczący oddech, tak jakby astma i że może mieć napady duszności. Powiedział, że w sumie to może być sygnałem późniejszych problemu lub też jakimś "jednorazowym ekscesem". Przepisał syrop, wodę taką w aerozolu do noska i kazał wypożyczyć albo zakupić inhalator i robić inhalacje z jakimś tam lekiem, który dał na receptę. Na wieczór psiknęłam mu tą wodą do noska i dałam syrop. Woda pomogła, ale po syropie dziecko zrobiło się jakieś dziwne. Nagle zaczął się prężyć, jakby go brzuszek bolał, był pobudzony, kręcił się, usypiał i zrywał co parę minut. Przestraszyłam się, całą noc z nim spałam, a właściwie czuwałam nad nim, bo się bałam. Na drugi dzień po tej wodzie do noska było o.k. Nosek się odetkał i dziecko ładnie się zachowywało, syropu już nie dawaliśmy i nie robiłam tych inhalacji, bo wg. mnie nie było potrzeby. Na wieczór po kąpieli szedł spać, ale nagle znów jakoś przytkał mu się nosek i w pewnym momencie jakby nie mógł oddychać ani noskiem, ani buzią. Miałam wrażenie, że zaczyna się dusić, a w głowie diagnozę lekarza, że dziecko może mieć napady duszności i nawet astmę, więc przestraszona zadzwoniłam na pogotowie. Pech chciał, że przyjechał ten sam lekarz i zaczął drzeć się, że nie stosowałam inhalacji, że teraz to mam ubrać dziecko i siebie i jechać do szpitala, bo jak nie chcę go leczyć w domu, to będę go leczyć w szpitalu. Najlepsze w tym wszystkim było to, ze póki przyjechała karetka Niuniek doszedł do siebie i nic mu nie było. W karetce usnął mi na rękach. Na pogotowiu zaczął badać go inny lekarz pediatra. Pierwsze niemiły jak nie wiem, bo pewno tamten nagadał mu, że wyrodna matka nie chciała robić inhalacji i dziecko załatwiła. Jednak potem ciśnienie mu zeszło. Zamknął drzwi gabinetu i pytanie - czy chce pani leczyć dziecko w szpitalu? Czemu pani wezwała karetkę? No więc mu mówię, że tamten dupek mnie zestresował, że dziecko ma astmę i dlatego nie wiedząc, jak taki atak może wyglądać, a dziecko nie mogło oddychać wezwałam pogotowie. Więc on na to - faktem jest, że lekarz przyjeżdżając z karetką stwierdził, że dziecko ma zapalenie oskrzeli i orturację, ale wg. mnie, po osłuchaniu jest czysto, nie słyszę żadnych świstów, a tym bardziej astmy. Nie kaszle, nie gorączkuje, więc jakie zapalenie oskrzeli. Jeśli wsadzimy dziecko do szpitala, to faktycznie teraz nabawi się jakiejś infekcji, bo lezą tu naprawdę chore dzieci. Pani syn ma po prostu katar i babolce widocznie na tę chwilę tak mu gdzieś w środku przytkały nosek a katar spłyną do gardła, że zaczął sie dusić. No i weź tu bądź człowieku mądry. Dwie tak sprzeczne diagnozy. Miałam taki mętlik w głowie i jeszcze to pytanie - czy chce pani leczyć dziecko w szpitalu. Mówię - to może chociaż jakąś inhalację mu zróbcie. A on na to - to jest zbędne, dziecko ma po prostu katarek. No i uwierzyłam w tą drugą diagnozę. I tak oto zaczęliśmy 1 września (a ja swoje 31-sze urodziny zresztą) na pogotowiu Co za durne bałwany. Oczywiście jeszcze tego samego dnia tatuś po nas przyjechał i wróciliśmy do szczecina, żeby na drugi dzień iśc do naszej pediatry i zasięgnąć trzeciej porady. Na szczęście ona też wykluczyła zapalenie oskrzeli itp. przypadłości, mówiąc, że Niuniek ma katar i lekko zaczerwienione gardło. Sorki, że taki długi post, ale musiałam się wygadać, bo to mnie wszystko zmierziło.
  20. Witam wieczorową porą My dziś po szczepieniu. Szczepiliśmy pentximem no i wzw, czyli dwa ukłucia. Przy pentaximie Niuniek nawet nie zajarzył co się stało, ale przy wzw już było troszkę płaczu (ponoć ta jest bolesna). Ogólnie nie było tragicznie. Mama przytuliła, dała cycunia i dziecko zasnęło. Spało sobie przez całe popołudnie, przytulało się do mamusi, potem troszkę sie rozbudziło, pogugało i po kąpieli dalej spać. Moje maleństwo kochane. A tak w ogóle Damianek waży 6270. W szoku byłam. Nie myślałam, że taki klocuszek już z niego. Dobra, uciekam, jutro poczytam Was konkretniej. Niuniek jakoś tak niespokojnie śpi. Pewno będzie się co chwila budził na cycusia. Już od kąpieli podkarmiałam go dwa razy. Musi się moja myszka mała poprzytulać.
  21. dorotta Zula fajnie Cię widzieć w pełnej krasie:)to chyba pierwszy raz:) cieszę się,ze chrzciny się udały i trzymam kciuki za szczepienie Niuńka!!!u nas z postępów dzidzia to,że łapie(a raczej próbuje łapać)zabawki,wciąż mu uciekają i mijają się z rączką,ale stara się:) a o przekręcaniu się wciąż nie ma mowy...mój mały leniwiec aha i uwielbia dźwięk kosiarki,kiedy Ł kosi trawę mam dzidzia z głowy,siedzi w ogrodzie jak zahipnotyzowany i ani drgnie Już sie kiedyś demaskowałam A co do kosiarki, to Damianek też ją lubi. Ten dźwięk, jak żaden inny, po prostu go usypia.
  22. justysia_kja wlasnie konsumuje dietetyczny posilek wata cukrowa popijana karmi dobrej nocy kochane ASIULKA GDZIE JESTES??? Wata cukrowa??????????? Skąd masz????
  23. justysia_kzula fajowskie zdjecia i kiecke mialas fajniutka nie boj sie szczepienia ja sie balam i chyba bardziej je przezylam niz lena :)) 3mam kciuki justyś kiecka fajowska przede wszystkim dlatego, że wygodna do karmienia. Cycka można było górą wyciągnąć i po sprawie. Ale ogólnie jakoś się dziwnie czułam. Jednak ten biust za duży. Niby wróciłam do normy sprzed ciąży, ale te cyce. Dżizas. Balony normalnie. Nie mogę patrzeć na siebie. Wyglądałam w tej kiecce, jakbym była w ciąży. Wielka taka krowa, jak gloria normalnie.
  24. Martek superaśne zdjęcia z wakacje. Fajna z Was rodzinka. Szymuś już taki duży i wszystkich atrakcji z rodzicami może próbować. Plaża na całego, a i rejs kajakami. Pięknie, hmmm dorotta oj ten Natuś, Natuś. Bajerant. Leży, a laski wokół niego się uwijają Widać, na dzień dzisiejszy, bariery językowej między nim a jego piękną adoratorką nie ma.
  25. Mówicie dziewczynki, że Waszym skarbom już zawiązują się ząbki? Tak szybko? Jeju, a ja myślałam, że to jeszcze długo, długo przed nami, a Wy mówicie, że to już Gratuluje tym mamuśkom, którym przytrafiają się przespane całe noce. U nas to nierealne. Jeszcze nigdy sie nie zdarzyło. Dziś był rekord, bo jak Niuniek usnął ok. 21-szej tak spał do 2-giej. Budzi się przynajmniej 3 razy, possie cycusia nie za długo i dalej idzie spać. Przegiął tylko z soboty na niedzielę. Nie wiem, czy czuł, że impreza się zbliża, czy co, bo budził mi sie co godzinę. Nie to, żeby płakał, tylko po prostu na cycusia. Ot, tak.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...