-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Zula'79
-
My niestety nie mamy właściwie zdjęć ze świąt. Ze trzy pstryknął mój brat tuż przed naszym odjazdem. Oto jedno z nich. Tak na marginesie wyszłam, jak słonica, ale co tam.
-
KaiKaJak się tak chwalicie maluchami to i ja nie będę gorsza. O to moja gwiazda w święta :) Ale piękniutko. Ola to taki miksik widzę. Raz, jak na nią patrzę to mi się wydaje, że podobna do Ciebie, raz znowu, że do tatusia. Hehe, a jak pieska ujeżdża i z jaką ciekawością zagląda do torby z prezentami. Pocieszna. A na ostatniej fotce wygląda, jakby miała z roczek, tak ładnie stoi wyprostowana. Jejku, normalnie, jak patrzę na Olę to nie mogę się nadziwić, że ona już taka dorosła. I powtórzę to raz jeszcze - mój Damianek przy niej to taki bobo mały.
-
Asia30 Męczy mnie ostatnio wstawanie w nocy do łazienki, też tak miałyście, że po 3-4 razy budziło Was w nocy??? Może powinnam zacząć się przyzwyczajać :) Oj niestety. Musisz się z tym pogodzić. Ja to miałam tak, że między 23-cią a 4-tą wstawałam co pół godziny lub co godzinę. To była zabawa. I w sumie to miałam tak przez większą częśc ciąży. Teraz moja mama się śmieje, jak ja żalę się, że Damianek budzi się w nocy po kilka razy. Mówi do mnie - widzisz, Ty chodziłaś w nocy, jak byłaś w ciąży i on to samo robi - budzi się i nie prześpi całej nocki.
-
KaiKa Witaj Zulcia!!! No jak taki mężczyzna wspaniały nie mógłby zrobić furory u dziadków!!! Mam nadzieję,że przynajmniej odpoczęłaś jak dziadki latali przy wnuczku :) oj tak. Odpoczęłam. I mam nadzieję, że odpocznę sobie jeszcze, bo mamy zamiar jechać do Świnoujścia w Sylwestra i zostać do 8-ego, bo m. ma urlop. Oby tylko Niuniek nie dostał gorączki i nie osłabił się, jak ostatnio po szczepionce. Jutro idziemy na szczepienie. Ostatnie. Potem dopiero, jak będzie miał roczek. Uffff....Wreszcie nie trzeba będzie się martwić, czy zachoruje przed szczepionką, czy nie. To jednak uciążliwe. I Wam dorottko życzę, żeby Natuś pokonał te choróbska i żebyście wreszcie załatwili szczepienia na dobre. justysiu pytałaś o kupki. Wiesz, nasze dzieci to takie jeszcze mleczkowo-piersiowe. Nie mogę się nadziwić, że reszta pożera już kabanosy, a my dopiero co wychodzimy z piersi. Ale powiem szczerze, że Damianek coraz większą ma ochotę na jedzonko normalne. Dziś aż się trząsł, jak dawałam mu deserek. A przecież zawsze jadł na spokojnie. W sumie to my popijamy piersią. Nie daję mu oddzielnie herbatek, czy soczku. Czasami coś tam chlipnął, ale teraz mieliśmy przerwę. Kupki są bardziej zwarte. Szczególnie, jak zje coś z dodatkiem marchewki, ale bobki nam się nie zdarzyły. Z reguły jedna dziennie, ale zdarzą się i trzy, tylko, że wtedy to takie małe. Teraz po świętach troszkę bardziej dusi, jednak zganiam to na karb tego, że ja się obżerałam. No i oczywiście kupki są bardzo aromatyczne :-) Przedwczoraj nie robił kupy, to jak na wieczór weszłam do pokoiku, gdzie on już smacznie sobie spał od kilku godzin, to myślałam, że się zagazuję, tyle bąkalów smrodliwych naprodukował i wszystko stało w powietrzu :-)))))
-
No i co? Chyba nie ma nikogo już, więc ja też zmykam. Idę lulu, bo jakoś tak troszkę źle się czuję, chyba przez te miesiączkowe zmiany w organizmie. Bleee...Przylazła cholera. Myślałam, ze jeszcze nie teraz. Słodkich snuuuufffffffffffff Dziewczynki!
-
No i tak w ogóle, to wczoraj dostałam okres. Się zdziwiłam, jak nie wiem. Niby dwa dni pobolewał mnie lekko brzuch, jak na okres, ale już tak miałam wcześniej i nic, a tutaj wczoraj nagle patrzę - uuupppssss. A tak było fajnie przez tyle czasu. Dobrze, że załatwiłam gina przed świętami, bo miałam planową wizytę właśnie na dzisiaj i byłaby klapa.
-
aaaaaaaaaaaa!!!!!!!!!!!! Damianek dostał takiego samego prosiaczka, co ma Lenusia. Tylko justysia, jeśli Lenka ma tendencję brania wszystkiego do paszczęki, jak Damianek, uważaj, bo te uszka prosiaczka są czymś ohydnym nasączone. Wczoraj Damianek, jak jechaliśmy, tak je zmaltretował, że można było wyżymać. Śmiać mi się chciało, bo prosiaczek został w samochodzie, a jak wróciliśmy to jego uszka były twarde - po prostu zamarznięte.
-
Asia30Witam się i ja poświątecznie. U nas święta jak co roku, czyli wędrówki ludów od stołu do stołu Żeby nie być gołosłowną załączam czarno na białym jakie są tego skutki ;) Witaj Asiu30. Slicznie wyglądasz. Brzusio hmmm....cud miód. Ach, aż wspomnienia wracają.
-
Witajcie Mamuśki poświątecznie Na początek wszystkiego co najlepsze dla naszych Maluszków - Gabrysi i Szymonka Lenusia - gratulacje ząbalka. Wyszedł na szósty miesiączek Ale przecudowne zdjęcia dzieciaczków. Wszystkie są słodkie. Chłopcy tacy duuuzziii. Natek jaki elegancik, szymonek, jak już wcina mięsko. Kubula sweet! A dziewczynki ślicznusie. Udały się nam te nasze dzieci A nasze święta super. Zajechaliśmy do Świnoujścia w Wigilię rano, a wyjeżdżaliśmy w drugi dzień Bożego Narodzenia tak po 11-stej i prosto do teściów na obiad. Dziadkowie ze Świnoujścia nie mogli się nacieszyć wnukiem. Zresztą, dawno go nie widzieli, to i mieli co podziwiać. Niuniek urósł, no i dwa zięby psiecieś ma :-) Stwierdzili, że jest bardzo mądrusi i pogodny i do zacałowania. Damianek normalnie był w takim dobrym humorze. Nie przestawał się śmiać, wszystko go interesowało, krzyczał, piszczał, ciągle "gdzieś biegł", wymachiwał nóżkami. Najlepsza była reakcja na grające zabawki, które dostał. Normalnie, jak zobaczył garnuszek na klocuszek, to siedział, jak zaczarowany, a oczy mało mu z orbitek nie wypadły:-) A i u teściów na szczęście nie było źle. Jestem szczęśliwa i to były wyjątkowe dla mnie święta.
-
Kochane Dziewczynki wraz z Bejbikami. Wpadamy dopiero dziś, ale przecież Świętowania ciąg dalszy i oczywiście Życzymy radości i miłości, pięknych chwil spędzonych w gronie tych, których kochacie najbardziej. Wesołych Świąt!!!! A Święta z naszymi bobaskami są cudowne. Prawda???? Niesamowite! Tyle czekałam na ten moment i jest moja Gwiazdka na Gwiazdkę. Ze mną :-)
-
Co do krzesełka do karmienia, to my zamówiliśmy takie KrzeseĹko do karmienia 202 zielone skĹadane | Dla dzieci | KrzeseĹka | Niby opinie były o.k. na temat tego krzesełka, i jest niedrogie.Zobaczymy więc, jak będzie się sprawowało. Zastanawiacie się dziewczynki, czy Wasze pociechy jedzą dobrze i wystarczająco. Ja to tak sobie myślę, że chyba nie ma co wstawiać ich w ramy jedzenia konkretnie tylu i tylu ml. dziennie. Jeśli dobrze przyjmują na wadze, to chyba wszystko o.k. Ja to nawet nie wiem ile moja "kruszyna" dziennie pochłania ml, bo nigdy nie karmiłąm go butelką, nigdy nie odciągałam pokarmu, żeby mu tak podawać. Je na żądanie , tyle ile chce. A słoiczka zjadamy dziennie pół.
-
Martek trzymam kciuki za Waszego kardiologa. Aaaa..może Wy już po wizycie. Daj znać.
-
Dorotkazkarainyoz ale Twoja pannica już urosła. Urocze dziewczątko kaikuś a Ola, jaka samodzielna. No nie mogę. Gdzie tam mój Damianek do niej. Pocieszam się tylko tym, że może niedługo i on dorośnie do tej samodzielności, bo przecież, jakby nie patrzeć między naszymi szkrabami 3 tygodnie różnicy. Ciesze się, że udało Ci się zwalczyć choróbsko, no i że Ola nic nie złapała. I jeszcze trochę, a na dobre zaklimatyzujecie się z powrotem na Mazurach. Fajny ten kociołek. Już wiem, że pod choinkę Damianek dostanie taki sam.
-
Uffff....wreszcie moje dziecię usnęło. Ciekawe na jak długo. Od wczoraj normalnie dostaje świrka. Jest taki marudny. Zębole go swędzą. Chyba coś się będzie wykluwać na górze, bo tak śmiesznie podkłada język pod górne dziąsła i jakby go ssał. Ja po wizycie u gina. Przynajmniej mam z głowy już przed świętami, a tak musiałabym czekać dopiero do 27-go. Wczoraj o dziwo pustki w poczekalni. Ponoć kilka pań zrezygnowało z wizyty. A to i dobrze, bo ja się spokojnie załatwiłam i nie musiałam wyczekiwać. Pobrał cytologię. No i po raz wtóry zakomunikował, że nie za specjalna ta moja szyjka, że strasznie popękana po porodzie i nawet teraz jest lekko rozwarta, więc na pewno przy drugiej ciąży pessar obowiązkowy, bez zastanawiania - czyli jakby co to powtórka z rozrywki. Pytałam, czy jest sens zachodzić w drugą ciążę. Powiedział - nie martw się, będziemy walczyć. Z jednej strony chciałabym drugie dziecko, a z drugiej boję się. No i teraz to już sobie nie będę mogła leżeć do góry brzuchem, bo Damianek jest. Po burzliwej rozmowie jest decyzja. Jedziemy na Wigilię i pierwszy dzień Bożego Narodzenia do moich rodziców. Huuurrrraaaa. Cieszę się, bo nie chce mi się spędzać Wigilii z teściową. Niby już ma jakieś przebłyski dobroci, ale jakoś nie do końca wierzę w te jej dobre intencje. Ostatnio byliśmy na imieninach u siostry mojego m., no i teściowa oczywiście też była i jak zwykle nie omieszkała walnąć kilka "miłych" słów. Najgorsze, że zauważyłam, że jak ona jest w towarzystwie tzw. "swoich" - tzn. jest córeczka, zięciu, wnuki to czuje się jakby bardziej odważna i potrafi przysrać bez ogródek. asiula a Ty się nie zadręczaj Kochana. Wiem, że to boli, jak słyszy się niemiłe słowa od najbliższych, ale bądź dzielna. Jesteś super dziewczyna i mama. Jeśli robią to specjalnie, wykorzystując Twoje kompleksy, to świadczy tylko o ich złej woli. Ale Ty się nie daj. Naprawdę nie uważam, żebyś była gorsza od innych mamuś i kobiet. Jesteś ładną, mądrą i wrażliwą dziewczyną. Uwierz w to!!! Nie łap dołów, nie stresuj się, nie płacz, bo Julcia wyczuje Twoją słabość. Dla niej musisz być silną mamą, żeby ona sama nie czuła się niepewnie. A z m. gadaj i mów mu, że ma nie robić Ci więcej takich przykrości, bo Ty wiesz, że wcale nie jest prawdą, że (tak jak on powiedział) "nie jesteś taką super mama". Jesteś najlepszą mamą pod słońcem dla Julci. Jedną, jedyną i lepszej nie ma i nie będzie. Powiedz mu, że niech on sam się zastanowi, czy jest takim super tatą i ojcem rodziny, skoro nie potrafi Cię podnieść na duchu, a jeszcze bezsensownymi gadkami dołuje.
-
Dobra spadam pod prysznic i lulu. Jutro być może czeka mnie wizyta u gina. Piszę być może, bo miałam wizytę na 27 grudnia, ale koleżanka zadzwoniła,że jest zapisana na jutro, a nie może przyjść i może skorzystam z jej miejsca. Tyle tylko, że m. do 16:40 nie wróci z pracy, w związku z tym bym musiała zapakować Damianka w wózek i jechać do centrum, a nie wiadomo, jaka pogoda jutro się objawi. Zobaczymy. Musi mi pobrać cytologię, bo miałam pobieraną jeszcze przed ciążą. No i w ogóle ciekawe co tam znów dojrzy. Pewno przyczepi się znów do tej nadżerki. Ach.... Wiem, że trzeba chodzić do tego lekarza, ale nienawidzę. Nie dość, że człowiek się musi obnażać, to jeszcze wiecznie jakieś newsy usłyszy. Kolorowych snów laseczki. Buzia
-
Aiti Gabrysia fajniutka dziewczynka. I jak ładnie siedzi oparta. Damianek jeszcze nie jest taki bystry. Jak go sadzam, to podpiera się rączkami z przodu i od razu interesuje się stópkami i wcale nie chce jeszcze sztywno siedzieć.
-
justysia_kzula a wy cos wprowadzacie? bo nie doczytalam :/ i jak wam ida pzewroty? u nas ani na brzuchol ani na odwrotnie no len jak sie patrzy :))))))) po tacie oczywiscie :P Tak, tak. Wprowadzamy po troszeczku. Jedlismy jabłuszko, marchewkę, marchewkę z ziemniaczkami i marchewkę z jabłuszkiem. Damianek zjada nawet nawet, ale nie tak, żeby pożerał, wyrywał łyżeczkę, czy cóś takiego. I tak cycek podstawa i tyle. Może życ bez takich innych jedzonek. A z przewrotami to różnie. Czasami się kulnie, ale też jakiś taki leniwy, i ja też uważam oczywiście, że po tatusiu. No, bo przecież nie po mamusi. :-)))) W ogóle śmiać mi się chce, bo wymachuje nogą, przekłada ją, odwraca się na bok i już prawie, prawie ma się kulnąć na brzuch, ale nie. Rozmyśla się i z powrotem odbija się nogą i ląduje z boczku na plecki. Tak jakby bał się kulnąć na brzuch. Jakiś taki osrtożniutki. Wiesz, to chyba te 23-cioczerwcowe dzieci tak mają. Hehe....Ale i tak jest świetny. Śmieje się, uwielbia towarzystwo. Mój kochany dzidziolek :-*
-
ewcia_k A u nas co?? nic ciekawego...myslalam ze w nocy dostane zawalu... Obudzilam sie a Matys zimne nozki zimne raczki glowka zimna...jedynie brzuszek cieplejszy...zmierzylam temperature tam 34.7... zmierzylismy z moim m i my mielismy ok jeszcze 3 razy zmierzylam w uszku pod paszka i nadal 34.7...od dwoch dni mniejszy apetyt i luzne kupska...w sobote do poludnia duza zielona kupka... no co zrobic dzwonie do szpitala godzina 1.30 w nocy..lekarz mowi zeby dac mu jesc i zmierzyc temp jeszcze raz..jesc nie chcial dzwonie jeszcze raz...kaze przyjechac... pojechalismy do szpitala na izbie babka sie pyta co sie stalo a ja ze no ze dziecko ma temperature bardzo niska 34.7 a ona z haslem ..."tylko tyle?" chyba malpa dzieci nie miala... jak tylko tyle dla mnie to bylo az za duzo bo moj tata mial ok 34.4 jak odchodzil od nas... dlatego mialam taki wielki strach w oczach... Przyszedl doktor Matyszaczal fikac nozkami, smial sie...doktor go pobadal i osluchowo wszystko ok. serduszko bilo jak powinno... jaderka ok, brzuszek ok, zabki ok. jedynie gardelko czerwone... no i wysypka...a 2 dni wczesniej mielismy temp ponad 38 wiec doktor stweirdzil 3 dniowke... no i dzisiaj budzimy sie Matys jakis taki ciagle spiacy...je co 4 h 130 ml dzwonie do pediatry no i powiedziala zeby kupic w aerozolu od gardelka bo prawdopodobnie to gardelko... jutro wizyta... trzymajcie kciuki!! Ojej ewcia no to mieliście stres faktycznie. A ta temperaturka to pewnie osłabienie i przez to Mati taki dziś śpiący. A tak na marginesie, to Damianek często ma temperaturę tak np. 35,7 stopni. Nie wiem też czemu tak, ale jak powiedziałam pediatrze, to kazała się nie przejmować. Dziwne. No, ale cóż...skoro tak mówi.
-
Hallo jest tu kto?????????? Cisza????? Ale...chyba to normalne, bo ja jak zawsze wejdę to muszę walić monologi. Sięgnęłam tak pamięcią do ubiegłego roku i uświadomiłam sobie, że dokładnie 15.grudnia zobaczyliśmy naszego Niunia i wiedzieliśmy, że będzie to Niunio. Oooo raaannnyyyy. Wydawałby się tak niedawno. A tu taki duży chłop już. justysia jeszcze co do karmienia Lenki. Myślę, że po prostu potrzeba do niej troszkę cierpliwości. Czytałam gdzieś, że jak dziecko nie chce, to należy na chwilę odstawić, a potem próbować i próbować i próbować podawać, nawet do 20 razy No. I powinno się przekonać. A zresztą nie dziwię się Lence, że tylko mamusi mleczko. A tak w ogóle to mamusi mleczko, to chyba na jakiś sterydach. Hmmm???? Lenusia niezła kluseczka jest. Mały Michaelin'ek.
-
Widzę, że i Dixi oraz Mariolka wpadły po dłuższej nieobecności. Buziaczki dla Was i Waszych synusiów. Dixi a Wy razem nawet w interesach podróżujecie. No,no,no. Synuś musi być aniołkiem, skoro pozwala mamie takie zakupy robić. A czytałam Dixi Ciebie, i powiem Ci, że nasz Damianek też miał strasznie czerwone policzki po powrocie ze spacerku, mimo smarowania kremem. Szczególnie, jak zaczeły się te mrozy. I utrzymywało się to, ale teraz już tak skóra nie reaguje. Mariolka Twój Gabryś słodziutki i mówisz, że grzeczny niesłychanie Fajnie.
-
A u Natanka już choinka stoi. Wow. Ale świątecznie. Fajnie. Uwielbiam Boże Narodzenie. Żeby tylko jeszcze śnieżek posypał i było tak pięknie, bo przez te ostatnie dni jakoś tak okropnie się zrobiło. Zimno, wieje wiatr i leje deszcz. Cały ten snieg to jedna, wielka breja, a na podwórku masakra!!! Ciekawa jestem, jak Damianek będzie reagował na drzewko. Dobrze, że jeszcze nie raczkuje, albo nie chodzi, bo pewno bombki trzeba by było wieszać od połowy choinki
-
A u nas leci dzień za dniem. Damianek coraz większy i cięzszy. Hihi. Mamy drugi ząbek na dole, także parka białych perełek jest. I chyba dalej coś się szykuje, bo dziś cały czas wszystko do buzi, i ślini się biedaczek, no i jakis taki rozdrażniony. Dodatkowych umiejętności właściwie nie nabyliśmy. Śmiesznie tylko wystawia rączki do mnie, jak mu mówię - pokaż rączkę i nachylam się. Pcha wtedy rękę do mojej buzi. Nie mówimy jeszcze żadnych słówek. Niestety. A co do muzycznych wariacji, to owszem. Lubimy, lubimy. Najfajniej, jak mama śpiewa i się wygłupia. To wtedy jest śmiech, aż miło. W ogóle fajnie Damianek reaguje, jak się mama, albo tata zacznie wygłupiać. Rechocze w niebogłosy. Zaczęliśmy wprowadzać słoiczki. Na razie poszło jabłuszko i marchewka i marchewka z jabuszkiem, albo z ziemniaczkami. No i kupy czasami ze trzy się pojawią dziennie przez to.
-
Widzę jak dzidziolki robią postępy i jak rosną. ŚWIETNIE!!! Oleńka jaka już pannica. Kacperek leci jak wyścigówka. Jaki on bystry. Wszystko tak szybciutko robi i już nawet mówi "baba". Kubulek też już ma cośdo powiedzenia. I w ogóle, i w ogóle. Jeśli pominęłam kogoś to przepraszam, ale nie jestem w stanie ogarnąć wszystkiego. Cieszę się, że Juleczka ma się dobrze, że problemy dermatologiczne zwalczacie ładnie. izd trzymaj się ciepło i siły Kochana w walce z problemami, z którymi się borykasz. Bedzie dobrze!!!!! Zobaczysz. justysiu zdrowia dla Twojej Mamuśki. I dla Ciebie dużo siły. Kaikuś widzę, że Wy już opuściliście stolicę. Wróciliście do Szczytna i rozkręcacie firmę. FAJNIE!!!! Trzymam kciuki. I tak w ogóle to super, że na miejscu, przy rodzicach, bo będziecie mieli w razie czego pomoc. A to ważne. No i już nie w wielkim mieście, a na Mazurach. Mam sentyment do Szczytna. Chyba Damianek kiedyś odwiedzi Oleńkę Aiti Ty już dzielnie w pracy walczysz. A z tymi 13-stkami i dodatkowymi pieniążkami to norma. Wszędzie tak samo. Zawsze wyjdzie tak, jak pani księgowa sobie zinterpretuje. I dobrze zrobiłaś, że urlop wypisałaś.
-
Helloł Mamuśki Witam serdecznie. Trochę podczytywałam, ale jakoś tak nie mogłam zebrać się do pisania. Jakaś taka melancholia mnie dopadła, dodatkowo szał świątecznych zakupów - internetowych oczywiście, bo nie chce mi się tarmosić Małego po sklepach i wolę siedzieć przed netem i coś wybierać, a zajmuje to jednak troszkę czasu. Oczywiście zostaną jakieś drobiazgi, które trzeba będzie dokupić "na żywo", ale to już tylko jubiler i jakiś kosmetyczny sklepik. Więc można powiedzieć, że na 90% wszystko skompletowane. Kaikuś, Natali, justysia widziałam, że mnie przywoływałyście. Moje wierne koleżanki. Ale na pewno i inne mamuśki o mnie nie zapomniały. Prawda????? Na początek - WSZYSTKIEGO CO NAJLEPSZE DAL NASZYCH majowo-czerwcowo- lipcowych Maluszków z okazji ukończenia kolejnych miesiączków. No i dla Macieja wszystkiego naj...., zdrówka, uśmiechu i miłości
-
MalagaaaZula'79Co do tematu własnej firmy, to powiem Wam, że wcześniej o tym nie myślałam, ale teraz, jak wiem, że będę musiała wrócić do pracy, podporządkować się wszystkiemu co wymyśli "góra", a tutaj dziecko, to mi się rzygać chce. chciałabym mieć coś swojego i samemu dyktować sobie obowiązki i wyznaczać godziny pracy. Tylko właśnie - nie mam za bardzo pomysłu na własny biznes. Coś co by sie opłacało, a z drugiej strony coś co by lubiło się robić. M. z kolegą mają zamiar od nowego roku pokombinować w branży informatycznej, ale to też, raczej póki co, będzie zajęcie dodatkowe - sklepik internetowy z artykułami komputerowymi.Powiem szczerze że jesli chodzi o dochody i tym podobne to własna firma to skarb , ale jak piszesz o dyktowaniu warunków to jest zupełnie inaczej , Twoje sama o to dbasz , rozliczenia itd itp a tak idziesz rano po południu wychodzisz i nic wiecej cie nie obchodzi :) Mój Tomek ma momenty w których w nerwach wrzeszczy ze ma w du... to wszystko zeby zapieprzac piątek swiatek i niedziela i ze wolał by za przecietna pensje robic od do :) No ale coz tak juz jest w tym naszym zyciu , cos za cos:) Pewnie coś w tym jest, ale moja praca też nie jest taka do końca "od....do", i niestety świątek, piątek i niedziela również wchodzą w rachubę. A na dodatek nie ja sobie sama jestem sterem i okrętem. Więc dlatego odważyłam pomyśleć sobie o tym wszystkim w ten sposób