Skocz do zawartości
Forum

Relacje Z Naszych Porodów


Rekomendowane odpowiedzi

WITAM
Dziewczyny a moze zbierzemy wszystkie relacje z porodów w jednym temacie ?
Nie znalazłam takiego watku - jesli pzreoczyłam to prosze o wykasowanie go.

To moze ja na poczatek:
W piatek mezus uznal ze w sobote rodzimy i tyle A wiec "zaopatrzylismy sie we wszelkie potrzebne srodki" i po poszlismy spac czekajac na rozwoj wydarzen.
W sobote o 1 w nocy zbudziły mnie skurcze srednio co 10 minut ale zdarzaly sie i co 15 tak czy siak bolało nieziemsko . Wiedziałam ze cos sie dzieje bo czułam sie tak jakos inaczej. Nie budziłam meza, postanowiłam pierwszy etap pzrejsc sama dajac małzonkowi troszke snu przed ekscytujacym nadchodzącym dniem Ok 3 skontaktowałam sie z siostra ktora miała akurat nocke i ona mnie "asekurowała" do czasu przyjazdu do szpitala. Kazała "czekac" do 8 z porodem bo na nocce glupia lekarka była . O 4 zbudziłam małzonka i poinformowałam by pomógł mi sie wykąpac. Skurcze sie nasilały ale były do wytrzymania. Zadzwoniłam do rodziców i tatko po mnie przyjechl. Spakowałam wszystko co trzeba i ruszylismy do szpitala - 10 minut drogi od domku. W tym czasie 2 bolesne skurcze doprowadzały mnie do szału. Po przyjezdzie na oddział zostałam zbadana ( rany co za ból ) - werdykt rozwarcie na 3 palce - rodzimy Przyjecie godz 5.30.
Podpisałam tylko niezbedne dokumenty - reszta była wpelniona i tu ukłon w strone mojej siostrzyczki bo skad ja bym miala w tych bolach pamietac np. kiedy byla ostatnio chora albo kiedy mi sie brzuch obnizyl lub w jakich dniach dostawalam konkretne dawki szczepionki na zoltaczke
Tak wiec złozyłam autografy gdzie trzeba było i sru na porodówke Przebrałam sie, meus tez Potem zrobili mi lewatywe i kazali czekac.
Gdy bole sie nasilały dali mi pilke i kazali sie "pobawic" - no to Aga w koszuli z wielkimi mychami skakała sobie na pilce nie myslac co dalej. Maz w tym czasie robil foty porodowki i mnie
Gdy nie dało sie juz wysiedziec przeszłam na łozko i tam sobie cierpialam. Badali mnie co chwile - myslalam ze im kopne. Najgorsze badanie to podczas skurczu ale co tam - myslałam - kto to przejdzie jak nie ja
Wszyscy chwalili ze super akcja, ze scianki cienkie ( tak jakbym wiedziała o co biega ) i ze rozwarcie postepuje. Zrobiono mi "fryzurke" i podlaczyli kroplowe. Bolało strasznie, maz dzielnie pomagal a we mnie strach narastal. W pewnym momencie przyszedl do nas ksiadz. Przyjelam nawet komunie zrobil znak krzyza na brzuszku i obiecal ze bedzie sie modlil za szybki porod i zdrowego dzidziusia na mszy ktora zaraz idzie odprawiac. Moze sie bedziecie smiac ale ulzyło mi. Wiedzialam ze tesc i babcia czuwaja nad nami.
W ksiazeczce mały ma napisane ze pierwsza faza trwala 5 godz i 5 minut druga 20 minut. W ciagu tych 20 minut mialam niezły odlot - zaczely mi cierpnac rece i stracilam w nich czucie. Zaczelam sie jakac a rece zaczely drzec jak u alkoholika. Wszystcy w strachu a ja najbardziej. Balam sie ze bierze mnie paraliz jak przy ospie ktora przeszlam. Dostalam cos przeciwbolowego i prawie odplynelam. Potem ju zbylo tylko lepiej. Lekarz zamontowal sobi etaki drazek by mi pomoc i polozyc sie na brzuchu ale ja sie tylko spytalam czy moge sie trzymac tego drazka i po uslyszeniu odpowiedzi twierdzacej juz do konca chyba go nie puscilam . Lekarz powiedzial tylko do siostry " Coz chcialem pomoc siostrze ale chyba mi nie pozwoli" Wiem tez ze kazal mowic do mnie mojej siostrze o tym co sie dzieje bo mi oczy "uciekały" i lekarz myslal ze go nie slucham.
W pewnym momencie ktos mi "zwinal" z pod tylka lozko i zamontowano te takie "nanozniki". Wody odeszły a ja spanikowana do siostry " Kasia ja sie posiusialam - ale wstyd". By sobie uzlyc delikatnie gryzlam meza i skupialam sie na tym by mocniej tego nie zrobic - pozwolilo mi to nie patrzec na bol.
W pewnym momencie uslyszalam - no to teraz Pani Agnieszko koncowka - trzy skurcze i maly bedzie z nami.
No i urodzilam w 3 lub 4 skurczu :)Maz krzyczal mi do ucha "Aga dawaj dawaj" a ja przy przed ostatnim badz ostatnim powiedzialam tylko " Kacper wylaz juz bo mame boli " :Spoko:. Mały dosłownie wyskoczyl ze mnie a po nim duzo wody. Niestety zostalam nacieta i to nie podczas skurczu co spotegowalo bol ale co tam - MAŁY BYŁ NA SWIECIE . Nie polozono mi go jednak na pierciach - nie dosc ze bali mi sie go dac bo nie mialam czucia w rekach i moglabym go nie utrzymac to jeszcze mial krotka pepowinke i mialam go tylko na brzuchu. Mezus odcial pepowine a sis robila zdjecia .
Potem zabrano go obok, wykapano, ubrano, zwazono i oddano tatusiowi Ja w tym czasie urodzilam łozysko- i to bylo nawet przyjemne - bez bolu i nerwów, ze swiadomoscia ze juz po wszystkim , ze maly zdrowy a my zostalismy własnie rodzicami.
Zszyto mnie i zawieziono na sale. Potem to juz tylko telefony do rodziny i znajomych i straszna radosc przplatana zmeczeniem. Niestety cala ta otoczka tego co sie stalo nie dala mi zasnac tego dnia ani tez nastepnego dopiero popoludniu sie zdrzemnelam.
Mały byl strasznie grzeczny, spal i jadl choc z pokarmem to nie bylo łatwo.

Dzis tez wiem ze bez meza i siostry ( jest polozna ) bylo by mi ciezej to wszystko przejsc. Oboje spisali sie na medal za co im BARDZO BARDZO DZIEKUJE i bede wdzieczna do konca zycia. Porod wspominam mile i nie moge sie dozcekac powtorki z rozrywki :Śmiech:

Szczęsliwa mama

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...