Skocz do zawartości
Forum

Pomoc dla Bastiana, który nie ma już mamy ...


Rekomendowane odpowiedzi

Kochani

Jeśli chcecie i możecie pomóc Organizacji Pożytku Publicznego, a jeszcze nie wiecie, jaką Fundację wesprzeć, będziemy bardzo wdzięczni, jeżeli 1% podatku przekażecie na Bastiana.

Bastian ma prawie półtora roczku i nie ma mamy.
Jego mama Martyna miała 19 lat i pobiegła ku słońcu w dniu jego narodzin - 15 września 2007 roku.

W dziewiątym miesiącu ciąży Martyna Knober źle się poczuła. Miała bardzo silny ból klatki piersiowej i uczucie duszności. Przez trzy dni była odsyłana do różnych lekarzy w Warszawie, z których żaden nie zdiagnozował na czas poprawnie jej choroby i nie udzielił fachowej pomocy. We czwartek 13 września 2007 była w trzech różnych szpitalach: na Starynkiewicza był strajk i nie wpuszczono Martyny, na Karowej zrobiono badanie USG, które wykazało, że z płodem jest wszystko w porządku, więc przesłano ją karetką do Szpitala Grochowskiego na ul. Grenadierów. Tam lekarz, która ją badała - Katarzyna Pomianowska, stwierdziła refluks żołądkowo-przełykowy, zaleciła picie kefiru i wypuściła Martynę do domu. Następnego dnia, w piątek, karetka zabrała Martynę do Szpitala Praskiego, który nie ma zbyt dobrych warunków. Badało ją tam czterech lekarzy. Niepokoił ich stan Martyny, zalecano pilne wykonanie badania echo serca, które było niemożliwe do przeprowadzenia w ich szpitalu, bo nie było w tym czasie lekarza kardiologa, więc próbowano ją przesłać do kolejnych pięciu szpitali w Warszawie: Bielański, Brudnowski, na ul. Czerniakowskiej, ponownie Karowa i Instytut Gruźlicy(było podejrzenie o zatorowość płucną). Wszystkie odmówiły pomocy. Następnego dnia, w sobotę, podczas badania echo serca Martyna zmarła w Szpitalu Praskim. Badanie wykazało, że miała tętniaka aorty wielkości 8 cm, który prawdopodobnie powiększył się tak bardzo przez te trzy dni. W czasie badania echo serca tętniak pękł i w ciągu kilku sekund Martyna nie żyła. Reanimowano ją i w tym samym czasie zaczęto wyjmować dziecko z nieżyjącej już mamy. Bastian urodził się martwy, ale został odratowany przez lekarzy Szpitala Praskiego. Niestety w wyniku niedotlenienia okołoporodowego miał dwie operacje mózgu przeprowadzone w Centrum Zdrowia Dziecka. Usuwano mu wodniako-krwiaki, które pojawiły się podczas tego dramatycznego porodu. Lekarze podejrzewali wodogłowie, ale na szczęście nie wszczepili mu sztucznej zastawki, tylko zaryzykowali i dłużej go obserwowali. Zazwyczaj drenaż (rurki w przeciętej głowie, które pozwalają na odpływ zbędnej krwi z mózgu na zewnątrz) trzyma się do 48 godzin.

Bastian miał drenaż przez 8 dni. Był wtedy na dwóch bardzo silnych antybiotykach, aby nie wdało się zakarzenie. Dziś jego stan można uznać za stabilny, choć musi być pod ciągłą kontrolą lekarzy różnych specjalności, zwłaszcza neurologa i neurochiruga. Bastian jest dzieckiem z obniżoną odpornością (nie dostał przeciwciał od swojej matki). Ma anemię, która jest regularnie leczona. Ma też wzmożone napięcie mięśni po jednej stronie, a obniżone po drugiej stronie, dlatego konieczna jest nadal rehabilitacja, ponieważ nie rozwija się tak, jak zdrowe dziecko. Potrzebuje stymulacji z zewnątrz, aby wykonać ruchy, które dla zdrowych dzieci są naturalnym etapem ich rozwoju. Chociaż już chodzi, jest nadal bardzo sztywny i spięty, a z drugiej strony niestabilny: np. kiedy się przewróci, nie potrafi amortyzować upadku rękami, tylka uderza buzią w podłogę. Nie potrafi się też przytulać, albo raczej robi to w nietypowy sposób. Powoli zaczyna mówić słowa: "tata", "baba", "mniam-mniam". Mówi też "MAMA" i pokazuje na zdjęcie swojej mamy Martyny, które stoi w ramce w jego pokoju. Bastuś zaczyna bardzo ładnie kojarzyć: robi papa, bije brawo, pokazuje gdzie jest TATA, choć jeszcze trochę widać to opóźnienie w stosunku do równieśników.

Jednak dzięki rehabilitacji jest szansa, że uda mu się to opóźnienie nadrobić i będzie zdrowym, normalnym dzieckiem.

Bastian jest podopiecznym Fundacji Dzieciom "Zdążyć z Pomocą".
Jego strona znajduje się pod linkiem:
Fundacja Dzieciom "Zdążyć z Pomocą" - OPP

1% podatku można przekazać na następujące dane:

Fundacja Dzieciom "Zdążyć z Pomocą"
ul. Łomiańska 5, 01-685 Warszawa
KRS 0000037904
w rubryce Inne informacje, w tym ułatwiające kontakt z podatnikiem: wpiszcie proszę:
Knober-Żebrowski Bastian Jakub

Możecie też przekazać dowolną kwotę na konto fundacji:
Wpłaty prosimy kierować na konto:
Fundacja Dzieciom "Zdążyć z Pomocą"
ul. Łomiańska 5, 01-685 Warszawa
nr kont:
41 1240 1037 1111 0010 1321 9362
tytułem: darowizna na leczenie i rehabilitację Knober-Żebrowski Bastian Jakub

za wszystkie wpłaty serdecznie dziękujemy

Dołączamy zdjęcie Bastka po drugiej operacji oraz zdjęcie Bastiana z tatą (Kuba Knober-Żebrowski)

Jeśli chcecie, możecie te wiadomość przesłać do swoich najbliższych znajomych.

pozdrawiam ciepło
Agata Życzkowska (siostra Kuby)

http://parenting.pl/galeria/data/500/thumbs/drena_2.JPG

http://parenting.pl/galeria/data/500/thumbs/bastek_u_miech.JPG
http://parenting.pl/galeria/data/500/medium/Bastek_po_2_operacji.jpg
http://parenting.pl/galeria/data/500/medium/003_Bastek_po_operacji_29_12_07.JPG

http://parenting.pl/galeria/data/500/thumbs/Bastek_z_Tat_-_p_roku.JPG

Odnośnik do komentarza

Wiecie co dopiero stykając się z takimi historiami uświadamiam sobie na nowo jakie mam szczęście, że mam zdrowe dziecko i dochodze do wniosku, że za ten dar przynajmniej raz w roku chociażby do Lichenia po kolanach powinnam iść dziękować. Złoszczę się czasem na Szymka, doprowadza mnie do szewskiej pasji, ale na pewno jest to nieskończenie lepsze niz patrzeć jak dziecko cierpi przez chorobę i mieć ograniczone możliwości pomocy medycznej lub wcale ich nie mieć, bo wiadomo jak to z naszą "kochaną publiczną" słuzbą zdrowia jest. Oni muszą mieć wielkie gmachy i wysokie pensje, a ty zwykły człowieku martw się sam o siebie.

http://suwaczki.maluchy.pl/li-53726.png

http://www.bejbej.nazwa.pl/zasuwaczki/30945.png

Odnośnik do komentarza

Aż się rozpłakałam widząć ten filmik. :(((((

Pulus za dobrze znam tę sytuację o której napisałaś.
Ja mam bardzo ograniczone możliwości pomocy mojemu dziecku - gdybym zarabiała 10 tys miesięcznie moje dziecko byłoby zdrowe bo stać by mnie było na kompleksowe terapie.
To straszne uczucie. Rozrywa serce na pół...
Bez tych terapii być może nigdy nie będzie samodzielny.

.

Odnośnik do komentarza

pulus2008
Wiecie co dopiero stykając się z takimi historiami uświadamiam sobie na nowo jakie mam szczęście, że mam zdrowe dziecko i dochodze do wniosku, że za ten dar przynajmniej raz w roku chociażby do Lichenia po kolanach powinnam iść dziękować. Złoszczę się czasem na Szymka, doprowadza mnie do szewskiej pasji, ale na pewno jest to nieskończenie lepsze niz patrzeć jak dziecko cierpi przez chorobę i mieć ograniczone możliwości pomocy medycznej lub wcale ich nie mieć, bo wiadomo jak to z naszą "kochaną publiczną" słuzbą zdrowia jest. Oni muszą mieć wielkie gmachy i wysokie pensje, a ty zwykły człowieku martw się sam o siebie.

ja mam dokładnie tak samo... bardzo się cieszę, że zdrowe dziecko urodziłam, chociaż czasem tak jak napisałaś dzieci doprowadzają Nas do szewskiej pasji to jednak powinnyśmy codziennie się cieszyć, że mamy zdrowe dzieci :yes:

takie historie jak czytam normalnie koszmar aż się serce kraja na pół i płakać się chce :Płacz:

http://www.suwaczki.com/tickers/dqprroeqtjy1ztqb.png

http://www.suwaczki.com/tickers/dhi43e3k4u27zg55.png

Odnośnik do komentarza

A już najbardziej dobija mnie ta nasza bezsilność i brak widoku na poprawę sytuacji. Wiecie co jak pod koniec roku usłyszałam w telewizji, że szpital onkologiczny dla dzieci, bodajże we Wrocławiu, nie będzie przyjmował pacjentów, bo skończyły się pieniądze, a NFZ nie chce dać więcej, to tak zaczęłam na tych darmozjadów "mięsem" rzucać, że aż mój tata się zdziwił. Ale ordynator oddziału powiedział, że nie odmówi przyjęcia żadnego dziecka i nadal będzie leczył. Nie rozumiem jak te palanty mogą powiedzieć, że nie ma pieniędzy na leczenie dzieci!!!! Powiem może okropnie, ale prędzej zrozumiem jakby to chodziło o starszy ludzi, mniej się wtedy burzę, bo oni już trochę przeżyli, a dzieci mają całe zycie przed sobą!!!!!

http://suwaczki.maluchy.pl/li-53726.png

http://www.bejbej.nazwa.pl/zasuwaczki/30945.png

Odnośnik do komentarza

Hm tak o jest. Na przykładzie mojego synka. Poradnia orzekająca zaleciła mu 20 godzin terapii tygodniowo - refundowane z NFZ są tylko 2 godziny!!!!!!!!!!!!!!!!!
Resztę mam załatwić sobie w swoim zakresie i przy własnych nakładach finansowych. Każda godzina terapii kosztuje 60 zł !!!
Co za p....ny kraj. Nikogo nie obchodzi że komornicy roznoszą rodzicom mieszkania bo z czego finansować te leczenie chorych dzieciaczków. Tylko z kredytów.
Czas dzieci goni i nie ma czasu na "mozolne" zbieranie funduszy, trzeba działać szybko.
Ja przyznam się że mam już ponad 100 tysięcy tego długu, i nie spłacam bo z czego.
Może to nieodpowiedzialne ale z drugiej strony czasu gdy mózg dziecka jest plastyczny i podatny na terapię się nie wróci - nie mogłam postąpić inaczej. Dla mnie to był konflikt tragiczny rodem z Antygony. A na dzień dzisiejszy chwytam się brzytwy prosząc o pomoc ludzi.
Tatuś i dziadkowie Bastianka zapewne dobrze znają ten problem.
To straszne.

.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...