Skocz do zawartości
Forum

Majowe słoneczka 2009


Rekomendowane odpowiedzi

Daffodil
Właśnie dostałam smsa od Mamy:

Jestem w szpitalu z Maksem, nie jest dobrze. Miał bezdech i ma problem z oddychaniem. Lekarze mówią, że przyjechałam w ostatniej chwili... Proszę pomódlcie się za niego proszę.

Już jej odpisałam, że wszystkie jesteśmy z nimi, modlimy się i trzymamy kciuki.
Kobietki wysyłajcie dobre wibracje w stronę Maksia. Biedulek, ryczeć mi się chce :/

o jejku a ja sobie spokojnie czytam wcześniejsze strony
mama trzymam kciuki będzie dobrze
też się strasznie boje że to może się i nam przytrafić

http://www.suwaczki.com/tickers/ug37io4pumqf8for.png

Odnośnik do komentarza

jola22
pat-k
jola22
A tak w ogóle to witam się kochane.

Ja już na nogach - choć moje dziecko śpi jak zabite.
Possała cyca i padła - niestety jeden sutek mi zmasakrowała i karmię ją tylko z jednej piersi na razie. Co robić kochane z tym sutkiem bo boję się zastoju.

A i mam pytanko - po jakim czasie waszym dzieciom minął szok po porodzie??? bo moja Julka już ma tydzień i jest zadziwiająco spokojna ( aż się boję tym cieszyć żeby się nie zmieniło)

Jolciu kochana ja tez karmilam jedna piersia (mniej poraniona) a z drugiej sciagalam pokarm laktatorem. dopoki krwawil wylewalam a potem podkarmialam tym mlekiem z butli

To, ze Julcia jest spokojna to nie musi byc szok poporodowy. Tosia od poczatku spala duzo i nadal lubi sobie pospac. spokojna tez jest z przerwami na napady zlosci albo furii, jesli jej potrzeby nie sa na czas zaspokojone ;))

co powiedzieli ci w szpitalu? czy taki dlugi sen u noworodka to chorobowy objaw? ja tez sie tym martwilam bardzo

Patka ona wcale długo nie śpi - budzi się średnio co 2-3 godziny na cyca, ale jak sobie poje to pada jak kawka i śpi.

Jolcia u mnie było to samo po każdym karmieniu spała od jakiś 2 dni jej się odmieniło i już nie śpi po każdym karmieniu ale nadal często

http://www.suwaczki.com/tickers/ug37io4pumqf8for.png

Odnośnik do komentarza

jola22
Przedstawiam wam mojego małego króliczka.

witam sie piatkowo i odrazu sle buziaki dla Jolci i Juleczki super ze juz jestescie i ze wszystko w porzadku,jeszcze raz buziale a Julcia jest poprostu boska!!!!!!!!!

a ja po jednodniowej znów mam zaleglosci hmmm no cóz spróbuje nadrobic pózniej a narazie mala spi wiec trzeba w domu ogarnac dzisiaj mialam prawdziwa bonanze w nocy Maja wstała o 2 brykała do 5 padła a potem od 6,30 do teraz ledwo zipie :o_no:

http://www.suwaczek.pl/cache/e97dcacce8.png http://s2.pierwszezabki.pl/021/021013940.png?8788

Maja

Odnośnik do komentarza

Ewciaa
Daffodil
Właśnie dostałam smsa od Mamy:

Jestem w szpitalu z Maksem, nie jest dobrze. Miał bezdech i ma problem z oddychaniem. Lekarze mówią, że przyjechałam w ostatniej chwili... Proszę pomódlcie się za niego proszę.

Już jej odpisałam, że wszystkie jesteśmy z nimi, modlimy się i trzymamy kciuki.
Kobietki wysyłajcie dobre wibracje w stronę Maksia. Biedulek, ryczeć mi się chce :/

o jejku a ja sobie spokojnie czytam wcześniejsze strony
mama trzymam kciuki będzie dobrze
też się strasznie boje że to może się i nam przytrafić

o zgrozo mama2 kochana trzymajcie sie z Maksiem paciorek za Was murowany.

http://www.suwaczek.pl/cache/e97dcacce8.png http://s2.pierwszezabki.pl/021/021013940.png?8788

Maja

Odnośnik do komentarza

jola22
Daffodil
Właśnie dostałam smsa od Mamy:

Jestem w szpitalu z Maksem, nie jest dobrze. Miał bezdech i ma problem z oddychaniem. Lekarze mówią, że przyjechałam w ostatniej chwili... Proszę pomódlcie się za niego proszę.

Już jej odpisałam, że wszystkie jesteśmy z nimi, modlimy się i trzymamy kciuki.
Kobietki wysyłajcie dobre wibracje w stronę Maksia. Biedulek, ryczeć mi się chce :/

Jejciu co to się dzieje z tymi maluszkami :36_2_58: Oczywiście pomodle się za Maksa

http://maja2009.aguagu.pl/suwaczek/suwak4/a.png
http://www.suwaczek.pl/cache/29414a2d3e.png
http://www.suwaczki.com/tickers/ckai3e3kyvu8eal1.png

Odnośnik do komentarza

Daffodil
Właśnie dostałam smsa od Mamy:

Jestem w szpitalu z Maksem, nie jest dobrze. Miał bezdech i ma problem z oddychaniem. Lekarze mówią, że przyjechałam w ostatniej chwili... Proszę pomódlcie się za niego proszę.

Już jej odpisałam, że wszystkie jesteśmy z nimi, modlimy się i trzymamy kciuki.
Kobietki wysyłajcie dobre wibracje w stronę Maksia. Biedulek, ryczeć mi się chce :/
Na pewno wszystko bedzie dobrze, jestem tego pewna.

Odnośnik do komentarza

Ewciaa
jola22
pat-k

Jolciu kochana ja tez karmilam jedna piersia (mniej poraniona) a z drugiej sciagalam pokarm laktatorem. dopoki krwawil wylewalam a potem podkarmialam tym mlekiem z butli

To, ze Julcia jest spokojna to nie musi byc szok poporodowy. Tosia od poczatku spala duzo i nadal lubi sobie pospac. spokojna tez jest z przerwami na napady zlosci albo furii, jesli jej potrzeby nie sa na czas zaspokojone ;))

co powiedzieli ci w szpitalu? czy taki dlugi sen u noworodka to chorobowy objaw? ja tez sie tym martwilam bardzo

Patka ona wcale długo nie śpi - budzi się średnio co 2-3 godziny na cyca, ale jak sobie poje to pada jak kawka i śpi.

Jolcia u mnie było to samo po każdym karmieniu spała od jakiś 2 dni jej się odmieniło i już nie śpi po każdym karmieniu ale nadal często
Zaczyna sie rozkreciac, moj Maksio tez spal czesto do 2 tygodni a teraz wiecej koczuje i marudzi.

Odnośnik do komentarza

A ja wlsnie usypialam Malego w lozeczku, bo wczoraj znow ssal cycka od 19-tej do 22-giej a potem jak go polozylam go do lozeczka to znow chcial a ja juz mialam totlnie odsc. W koncu wzielismy go do lozka i jak sie wyryczal i skapowal, ze juz nic nie wskura to zasnal gagatek. On wieczorem juz sobie taki zwyczaj zrobil, z nie zasypia tylko mietosi cyca i drzemie , ja go odkladam to placz wiec go biore do cyca i znow w kolko to samo. W niedziele tak 6 godzin mnie maltreto0wal od 18-tej do 24-tej. KOniec z tym. Sprobuje cos zrobic bo nie daje juz rady.
Wlasnei wlozylam Malego do lozeczka po karmieniu i znow to saao. Ale sei zawzielam i mimo placzu glaskalam wsadzalam smoka i sie uspokajal i znow ryk wiec ja go na rece i znow do lozeczka jak byl spokojny i znow smoka i on znow ryk wiec j znow mu smoka i glaskanie imowilam do niego i znow ryk i tak w kolko. Mialam dosc, czulam sie jak kat wlasnego dziecka, ale wreszcie zaaaaasnal po 40 minutach. Mam dosc. Ale udalo sie. Zobaczymy jak w dalszej czesci dnia. Moze jak sie nauczy sam zasypiac (w co boje sie uwierzyc)to nie bedzie problemu zeby go uspokoic i uspic znowu na spacerze, bo wczoraj znow po godzinie ryk!!!!
Poza tym Maksio juz niezle kuma baze a ja rozrozniam jego placze. Juz wiem kiedy sie zlosci a kiedy cos mu jest (w 90%). Mylse, ze to juz czas na nauke zasypiania najwyzszy, bo jak sie rozbestwi to biedna bede. Moze sie uda kurcze.
Zobaczymy. Trzymajcie kciuki.

Odnośnik do komentarza

Wiki20pl
jola22
Daffodil
Właśnie dostałam smsa od Mamy:

Jestem w szpitalu z Maksem, nie jest dobrze. Miał bezdech i ma problem z oddychaniem. Lekarze mówią, że przyjechałam w ostatniej chwili... Proszę pomódlcie się za niego proszę.

Już jej odpisałam, że wszystkie jesteśmy z nimi, modlimy się i trzymamy kciuki.
Kobietki wysyłajcie dobre wibracje w stronę Maksia. Biedulek, ryczeć mi się chce :/

Jejciu co to się dzieje z tymi maluszkami :36_2_58: Oczywiście pomodle się za Maksa

Mama2 - zycze Ci z calego serca, zeby to bal jednorazowy incydent. MOj braciszek to raz mial jak byl taki malutki i juz sie nigdy nie powtorzylo.

Odnośnik do komentarza

katja79
jola22
Przedstawiam wam mojego małego króliczka.

witam sie piatkowo i odrazu sle buziaki dla Jolci i Juleczki super ze juz jestescie i ze wszystko w porzadku,jeszcze raz buziale a Julcia jest poprostu boska!!!!!!!!!

a ja po jednodniowej znów mam zaleglosci hmmm no cóz spróbuje nadrobic pózniej a narazie mala spi wiec trzeba w domu ogarnac dzisiaj mialam prawdziwa bonanze w nocy Maja wstała o 2 brykała do 5 padła a potem od 6,30 do teraz ledwo zipie :o_no:
Katja - Wspolczuje. Miejmy nadzieje, ze to jej nie wejdzie w krew. Wiem jak sie musisz czuc. Jak wlasne zwloki pewnie!
Ja postanowilam choc troche odzwyczaic Maksia od uzywania cycka jako antidotum na wszystko czyli zmeczenie, znudzenie itp. itd. Wiesz o co chodzi. Zobaczymy czy mi sie uda, ale mam juz dosc. Po niedzielnym maratonie 6 godzinnym na cycku piersi znow mnie bola. Ale nie brodawki ale jakby w srodku od ciagniecia za dlugiego.

Odnośnik do komentarza

gunia43
A ja wlsnie usypialam Malego w lozeczku, bo wczoraj znow ssal cycka od 19-tej do 22-giej a potem jak go polozylam go do lozeczka to znow chcial a ja juz mialam totlnie odsc. W koncu wzielismy go do lozka i jak sie wyryczal i skapowal, ze juz nic nie wskura to zasnal gagatek. On wieczorem juz sobie taki zwyczaj zrobil, z nie zasypia tylko mietosi cyca i drzemie , ja go odkladam to placz wiec go biore do cyca i znow w kolko to samo. W niedziele tak 6 godzin mnie maltreto0wal od 18-tej do 24-tej. KOniec z tym. Sprobuje cos zrobic bo nie daje juz rady.
Wlasnei wlozylam Malego do lozeczka po karmieniu i znow to saao. Ale sei zawzielam i mimo placzu glaskalam wsadzalam smoka i sie uspokajal i znow ryk wiec ja go na rece i znow do lozeczka jak byl spokojny i znow smoka i on znow ryk wiec j znow mu smoka i glaskanie imowilam do niego i znow ryk i tak w kolko. Mialam dosc, czulam sie jak kat wlasnego dziecka, ale wreszcie zaaaaasnal po 40 minutach. Mam dosc. Ale udalo sie. Zobaczymy jak w dalszej czesci dnia. Moze jak sie nauczy sam zasypiac (w co boje sie uwierzyc)to nie bedzie problemu zeby go uspokoic i uspic znowu na spacerze, bo wczoraj znow po godzinie ryk!!!!
Poza tym Maksio juz niezle kuma baze a ja rozrozniam jego placze. Juz wiem kiedy sie zlosci a kiedy cos mu jest (w 90%). Mylse, ze to juz czas na nauke zasypiania najwyzszy, bo jak sie rozbestwi to biedna bede. Moze sie uda kurcze.
Zobaczymy. Trzymajcie kciuki.

Gunia kciuki oczywiście są. Pocieszę Cię, że u nas pierwsze usypianie trwało 2 godziny!! A teraz jest już rewelacja. Kuba włożony do łóżeczka, porozgląda się przez 5 minut, czasem coś pomiauczy do siebie (nie jest to płacz) i śpi jak zabity. Oczywiście do łóżeczka ładuję go, jak widzę, że jest zmęczony, bo tak to by za Chiny nie zasnął :)
Więc życzę powodzenia i potwierdzam, że to naprawdę działa. I nie jest to kwestia tego że dziecko grzeczne itp, po prostu trzeba to wypracować.

Odnośnik do komentarza

Daffodil
gunia43
A ja wlsnie usypialam Malego w lozeczku, bo wczoraj znow ssal cycka od 19-tej do 22-giej a potem jak go polozylam go do lozeczka to znow chcial a ja juz mialam totlnie odsc. W koncu wzielismy go do lozka i jak sie wyryczal i skapowal, ze juz nic nie wskura to zasnal gagatek. On wieczorem juz sobie taki zwyczaj zrobil, z nie zasypia tylko mietosi cyca i drzemie , ja go odkladam to placz wiec go biore do cyca i znow w kolko to samo. W niedziele tak 6 godzin mnie maltreto0wal od 18-tej do 24-tej. KOniec z tym. Sprobuje cos zrobic bo nie daje juz rady.
Wlasnei wlozylam Malego do lozeczka po karmieniu i znow to saao. Ale sei zawzielam i mimo placzu glaskalam wsadzalam smoka i sie uspokajal i znow ryk wiec ja go na rece i znow do lozeczka jak byl spokojny i znow smoka i on znow ryk wiec j znow mu smoka i glaskanie imowilam do niego i znow ryk i tak w kolko. Mialam dosc, czulam sie jak kat wlasnego dziecka, ale wreszcie zaaaaasnal po 40 minutach. Mam dosc. Ale udalo sie. Zobaczymy jak w dalszej czesci dnia. Moze jak sie nauczy sam zasypiac (w co boje sie uwierzyc)to nie bedzie problemu zeby go uspokoic i uspic znowu na spacerze, bo wczoraj znow po godzinie ryk!!!!
Poza tym Maksio juz niezle kuma baze a ja rozrozniam jego placze. Juz wiem kiedy sie zlosci a kiedy cos mu jest (w 90%). Mylse, ze to juz czas na nauke zasypiania najwyzszy, bo jak sie rozbestwi to biedna bede. Moze sie uda kurcze.
Zobaczymy. Trzymajcie kciuki.

Gunia kciuki oczywiście są. Pocieszę Cię, że u nas pierwsze usypianie trwało 2 godziny!! A teraz jest już rewelacja. Kuba włożony do łóżeczka, porozgląda się przez 5 minut, czasem coś pomiauczy do siebie (nie jest to płacz) i śpi jak zabity. Oczywiście do łóżeczka ładuję go, jak widzę, że jest zmęczony, bo tak to by za Chiny nie zasnął :)
Więc życzę powodzenia i potwierdzam, że to naprawdę działa. I nie jest to kwestia tego że dziecko grzeczne itp, po prostu trzeba to wypracować.
Dzieki Daffodil. Mam nadzieje ze nie bedzie zbytnio oporny. Ale ja jestem zdesperowana. Dobrze slyszec, ze to dziala :-)

Odnośnik do komentarza

A to jak było.................ciężko, ale myślałam że będzie gorzej.

Tak jak już pisałam wszystko zaczęło się po kłótni z mężem – co jest dziwne bo my kłócimy się bardzo rzadko.
O 22-00 poczułam pierwszy skurcz, który oczywiście wydawał mi się przepowiadającym więc nadal leżałam sobie spokojnie na kanapie i oglądałam telewizję, ale przyszedł następny i następny................i następny. Skurcze były nieregularne, tak co 7, 8, 10 minut, ale po jakimś czasie już nawet nie patrzyłam na zegarek i jak w pysk strzelił co 10 minut miałam kolejny skurcz.
O 4 rano skurcze były już co 6 minut. Chwilę przed piąta poszłam do kibelka i zauważyłam że krwawię – jak powiedziałam o tym mojemu M to mało dziury w suficie nie zrobił tak na łóżku podskoczył.
A ja zadzwoniłam do szpitala – i co usłyszałam??? że to czop i żebym wzięła paracetamol – a i jeśli krew będzie taka jak na okres to żebym przyjechała.
Około 6-30 zadzwoniłam po raz kolejny do szpitala bo ta krew jak dla mnie była za jasna – więc powiedziano mi żebym przyjechała.
W szpitalu byliśmy około 7-20, tam zostałam zbadana (tak że zobaczyłam wszystkie gwiazdy na niebie + położna wyjęła mi resztę czopa, po czy powiedziała że mam rozwarcie na 4 palce.
Zapytała czy chcę iść na 4 piętro (tam można rodzić w wodzie, na co oczywiście się zgodziłam.
Na górze kolejny wywiad po czym kazano mi iść na długi spacer.
No to poszliśmy z mężem na spacer i moje skurcze w niecałą godzinę spadły z 6 na 3 minuty (ja myślałam że już z wrażenia nie potrafię posługiwać się zegarkiem a mój mąż jak mnie łapał kolejny skurcz robił coraz większe oczy i chciał wracać bo myślał że zaraz urodzę.
Poszliśmy do auta po walizkę i znowu na górę – położna nie chciała uwierzyć że mam tak częste skurcze. Po kolejnym badaniu znowu poszliśmy na spacer – skurcze nadal były co 3 minuty i miałam też po między nimi lżejsze ale też bolesne (już tak bardzo że nie mogłam mówić).
Tym razem postanowiliśmy wrócić na porodówkę już na dobre – ja jeszcze w drałowałam po schodach na 4 piętro (ciężko było ale w człapałam się jakoś). Tam zaproponowano mi piłkę do ćwiczeń, basen, ............gas&air który mnie tylko w.....ł. Ból i skurcze stawały się coraz bardziej nieznośne więc stwierdziłam że chcę znieczulenie w kręgosłup.
Poszliśmy na dół około 14 , - miałam już bóle parte i rozwarcie na 10 palcy. Pierwszą dawkę epiduralu dostałam o 14-45 (nie działała w ogóle), więc dano mi drugą (też prawie nic), dopiero 3 zadziałała – była godzina 15-40.
Położna powiedziała że za 2 godziny od ostatniej dawki zaczniemy przeć – no i tak było – zaczęłam przeć o 17-40 a Juleczka urodziła się o 18-41.

Cały poród nie był tragiczny – ból szybko się zapomina, a cud narodzin i uczucia temu towarzyszące są nie do opisania.
Zresztą każda z was wie o czym piszę.

http://s3.suwaczek.com/200905294980.png http://s2.pierwszezabki.pl/019/0190739a0.png?7187
http://s5.suwaczek.com/201202255180.pnghttp://s2.pierwszezabki.pl/019/0190739a1.png?829

Odnośnik do komentarza

Daffodil
gunia43
A ja wlsnie usypialam Malego w lozeczku, bo wczoraj znow ssal cycka od 19-tej do 22-giej a potem jak go polozylam go do lozeczka to znow chcial a ja juz mialam totlnie odsc. W koncu wzielismy go do lozka i jak sie wyryczal i skapowal, ze juz nic nie wskura to zasnal gagatek. On wieczorem juz sobie taki zwyczaj zrobil, z nie zasypia tylko mietosi cyca i drzemie , ja go odkladam to placz wiec go biore do cyca i znow w kolko to samo. W niedziele tak 6 godzin mnie maltreto0wal od 18-tej do 24-tej. KOniec z tym. Sprobuje cos zrobic bo nie daje juz rady.
Wlasnei wlozylam Malego do lozeczka po karmieniu i znow to saao. Ale sei zawzielam i mimo placzu glaskalam wsadzalam smoka i sie uspokajal i znow ryk wiec ja go na rece i znow do lozeczka jak byl spokojny i znow smoka i on znow ryk wiec j znow mu smoka i glaskanie imowilam do niego i znow ryk i tak w kolko. Mialam dosc, czulam sie jak kat wlasnego dziecka, ale wreszcie zaaaaasnal po 40 minutach. Mam dosc. Ale udalo sie. Zobaczymy jak w dalszej czesci dnia. Moze jak sie nauczy sam zasypiac (w co boje sie uwierzyc)to nie bedzie problemu zeby go uspokoic i uspic znowu na spacerze, bo wczoraj znow po godzinie ryk!!!!
Poza tym Maksio juz niezle kuma baze a ja rozrozniam jego placze. Juz wiem kiedy sie zlosci a kiedy cos mu jest (w 90%). Mylse, ze to juz czas na nauke zasypiania najwyzszy, bo jak sie rozbestwi to biedna bede. Moze sie uda kurcze.
Zobaczymy. Trzymajcie kciuki.

Gunia kciuki oczywiście są. Pocieszę Cię, że u nas pierwsze usypianie trwało 2 godziny!! A teraz jest już rewelacja. Kuba włożony do łóżeczka, porozgląda się przez 5 minut, czasem coś pomiauczy do siebie (nie jest to płacz) i śpi jak zabity. Oczywiście do łóżeczka ładuję go, jak widzę, że jest zmęczony, bo tak to by za Chiny nie zasnął :)
Więc życzę powodzenia i potwierdzam, że to naprawdę działa. I nie jest to kwestia tego że dziecko grzeczne itp, po prostu trzeba to wypracować.
Daffodil - NO a swoja droga to gratuluje cierplowosci. Serio, czola chyle. Ja po 2 godzinych chyba bym wymiekla. A Kubus ile sie buntowal? A plakal mocno?

Odnośnik do komentarza

jola22
A to jak było.................ciężko, ale myślałam że będzie gorzej.

Tak jak już pisałam wszystko zaczęło się po kłótni z mężem – co jest dziwne bo my kłócimy się bardzo rzadko.
O 22-00 poczułam pierwszy skurcz, który oczywiście wydawał mi się przepowiadającym więc nadal leżałam sobie spokojnie na kanapie i oglądałam telewizję, ale przyszedł następny i następny................i następny. Skurcze były nieregularne, tak co 7, 8, 10 minut, ale po jakimś czasie już nawet nie patrzyłam na zegarek i jak w pysk strzelił co 10 minut miałam kolejny skurcz.
O 4 rano skurcze były już co 6 minut. Chwilę przed piąta poszłam do kibelka i zauważyłam że krwawię – jak powiedziałam o tym mojemu M to mało dziury w suficie nie zrobił tak na łóżku podskoczył.
A ja zadzwoniłam do szpitala – i co usłyszałam??? że to czop i żebym wzięła paracetamol – a i jeśli krew będzie taka jak na okres to żebym przyjechała.
Około 6-30 zadzwoniłam po raz kolejny do szpitala bo ta krew jak dla mnie była za jasna – więc powiedziano mi żebym przyjechała.
W szpitalu byliśmy około 7-20, tam zostałam zbadana (tak że zobaczyłam wszystkie gwiazdy na niebie + położna wyjęła mi resztę czopa, po czy powiedziała że mam rozwarcie na 4 palce.
Zapytała czy chcę iść na 4 piętro (tam można rodzić w wodzie, na co oczywiście się zgodziłam.
Na górze kolejny wywiad po czym kazano mi iść na długi spacer.
No to poszliśmy z mężem na spacer i moje skurcze w niecałą godzinę spadły z 6 na 3 minuty (ja myślałam że już z wrażenia nie potrafię posługiwać się zegarkiem a mój mąż jak mnie łapał kolejny skurcz robił coraz większe oczy i chciał wracać bo myślał że zaraz urodzę.
Poszliśmy do auta po walizkę i znowu na górę – położna nie chciała uwierzyć że mam tak częste skurcze. Po kolejnym badaniu znowu poszliśmy na spacer – skurcze nadal były co 3 minuty i miałam też po między nimi lżejsze ale też bolesne (już tak bardzo że nie mogłam mówić).
Tym razem postanowiliśmy wrócić na porodówkę już na dobre – ja jeszcze w drałowałam po schodach na 4 piętro (ciężko było ale w człapałam się jakoś). Tam zaproponowano mi piłkę do ćwiczeń, basen, ............gas&air który mnie tylko w.....ł. Ból i skurcze stawały się coraz bardziej nieznośne więc stwierdziłam że chcę znieczulenie w kręgosłup.
Poszliśmy na dół około 14 , - miałam już bóle parte i rozwarcie na 10 palcy. Pierwszą dawkę epiduralu dostałam o 14-45 (nie działała w ogóle), więc dano mi drugą (też prawie nic), dopiero 3 zadziałała – była godzina 15-40.
Położna powiedziała że za 2 godziny od ostatniej dawki zaczniemy przeć – no i tak było – zaczęłam przeć o 17-40 a Juleczka urodziła się o 18-41.

Cały poród nie był tragiczny – ból szybko się zapomina, a cud narodzin i uczucia temu towarzyszące są nie do opisania.
Zresztą każda z was wie o czym piszę.
Wiem, wiemo czym piszesz. Ja jak sobie to znow przypomnialam to mi lzy w oczach stanely. Super Jola, ze tak ladnie Ci poszlo i dobrze (zwlaszcza jak na UK :-)) sie Toba zajeli i zbytnio sie nie wymeczylas. A cieli Cie czy sama peklas. Jak tam krocze po ponad 4 kilowej Julce sie miewa??!!!

Odnośnik do komentarza

jola22
A to jak było.................ciężko, ale myślałam że będzie gorzej.

Tak jak już pisałam wszystko zaczęło się po kłótni z mężem – co jest dziwne bo my kłócimy się bardzo rzadko.
O 22-00 poczułam pierwszy skurcz, który oczywiście wydawał mi się przepowiadającym więc nadal leżałam sobie spokojnie na kanapie i oglądałam telewizję, ale przyszedł następny i następny................i następny. Skurcze były nieregularne, tak co 7, 8, 10 minut, ale po jakimś czasie już nawet nie patrzyłam na zegarek i jak w pysk strzelił co 10 minut miałam kolejny skurcz.
O 4 rano skurcze były już co 6 minut. Chwilę przed piąta poszłam do kibelka i zauważyłam że krwawię – jak powiedziałam o tym mojemu M to mało dziury w suficie nie zrobił tak na łóżku podskoczył.
A ja zadzwoniłam do szpitala – i co usłyszałam??? że to czop i żebym wzięła paracetamol – a i jeśli krew będzie taka jak na okres to żebym przyjechała.
Około 6-30 zadzwoniłam po raz kolejny do szpitala bo ta krew jak dla mnie była za jasna – więc powiedziano mi żebym przyjechała.
W szpitalu byliśmy około 7-20, tam zostałam zbadana (tak że zobaczyłam wszystkie gwiazdy na niebie + położna wyjęła mi resztę czopa, po czy powiedziała że mam rozwarcie na 4 palce.
Zapytała czy chcę iść na 4 piętro (tam można rodzić w wodzie, na co oczywiście się zgodziłam.
Na górze kolejny wywiad po czym kazano mi iść na długi spacer.
No to poszliśmy z mężem na spacer i moje skurcze w niecałą godzinę spadły z 6 na 3 minuty (ja myślałam że już z wrażenia nie potrafię posługiwać się zegarkiem a mój mąż jak mnie łapał kolejny skurcz robił coraz większe oczy i chciał wracać bo myślał że zaraz urodzę.
Poszliśmy do auta po walizkę i znowu na górę – położna nie chciała uwierzyć że mam tak częste skurcze. Po kolejnym badaniu znowu poszliśmy na spacer – skurcze nadal były co 3 minuty i miałam też po między nimi lżejsze ale też bolesne (już tak bardzo że nie mogłam mówić).
Tym razem postanowiliśmy wrócić na porodówkę już na dobre – ja jeszcze w drałowałam po schodach na 4 piętro (ciężko było ale w człapałam się jakoś). Tam zaproponowano mi piłkę do ćwiczeń, basen, ............gas&air który mnie tylko w.....ł. Ból i skurcze stawały się coraz bardziej nieznośne więc stwierdziłam że chcę znieczulenie w kręgosłup.
Poszliśmy na dół około 14 , - miałam już bóle parte i rozwarcie na 10 palcy. Pierwszą dawkę epiduralu dostałam o 14-45 (nie działała w ogóle), więc dano mi drugą (też prawie nic), dopiero 3 zadziałała – była godzina 15-40.
Położna powiedziała że za 2 godziny od ostatniej dawki zaczniemy przeć – no i tak było – zaczęłam przeć o 17-40 a Juleczka urodziła się o 18-41.

Cały poród nie był tragiczny – ból szybko się zapomina, a cud narodzin i uczucia temu towarzyszące są nie do opisania.
Zresztą każda z was wie o czym piszę.

Dobrze ze sie nie męczyłaś. Ja to wogóle bardzo miło wspominam poród. Wszyscy lekarze stwierdzili, że jestem stworzona do rodzenia dzieci. Rodziłam bez znieczulenia, a od pierwszego skurczu partego do narodzin Mai to było 20 minut:Śmiech:

http://maja2009.aguagu.pl/suwaczek/suwak4/a.png
http://www.suwaczek.pl/cache/29414a2d3e.png
http://www.suwaczki.com/tickers/ckai3e3kyvu8eal1.png

Odnośnik do komentarza

jola22
A to jak było.................ciężko, ale myślałam że będzie gorzej.

Tak jak już pisałam wszystko zaczęło się po kłótni z mężem – co jest dziwne bo my kłócimy się bardzo rzadko.
O 22-00 poczułam pierwszy skurcz, który oczywiście wydawał mi się przepowiadającym więc nadal leżałam sobie spokojnie na kanapie i oglądałam telewizję, ale przyszedł następny i następny................i następny. Skurcze były nieregularne, tak co 7, 8, 10 minut, ale po jakimś czasie już nawet nie patrzyłam na zegarek i jak w pysk strzelił co 10 minut miałam kolejny skurcz.
O 4 rano skurcze były już co 6 minut. Chwilę przed piąta poszłam do kibelka i zauważyłam że krwawię – jak powiedziałam o tym mojemu M to mało dziury w suficie nie zrobił tak na łóżku podskoczył.
A ja zadzwoniłam do szpitala – i co usłyszałam??? że to czop i żebym wzięła paracetamol – a i jeśli krew będzie taka jak na okres to żebym przyjechała.
Około 6-30 zadzwoniłam po raz kolejny do szpitala bo ta krew jak dla mnie była za jasna – więc powiedziano mi żebym przyjechała.
W szpitalu byliśmy około 7-20, tam zostałam zbadana (tak że zobaczyłam wszystkie gwiazdy na niebie + położna wyjęła mi resztę czopa, po czy powiedziała że mam rozwarcie na 4 palce.
Zapytała czy chcę iść na 4 piętro (tam można rodzić w wodzie, na co oczywiście się zgodziłam.
Na górze kolejny wywiad po czym kazano mi iść na długi spacer.
No to poszliśmy z mężem na spacer i moje skurcze w niecałą godzinę spadły z 6 na 3 minuty (ja myślałam że już z wrażenia nie potrafię posługiwać się zegarkiem a mój mąż jak mnie łapał kolejny skurcz robił coraz większe oczy i chciał wracać bo myślał że zaraz urodzę.
Poszliśmy do auta po walizkę i znowu na górę – położna nie chciała uwierzyć że mam tak częste skurcze. Po kolejnym badaniu znowu poszliśmy na spacer – skurcze nadal były co 3 minuty i miałam też po między nimi lżejsze ale też bolesne (już tak bardzo że nie mogłam mówić).
Tym razem postanowiliśmy wrócić na porodówkę już na dobre – ja jeszcze w drałowałam po schodach na 4 piętro (ciężko było ale w człapałam się jakoś). Tam zaproponowano mi piłkę do ćwiczeń, basen, ............gas&air który mnie tylko w.....ł. Ból i skurcze stawały się coraz bardziej nieznośne więc stwierdziłam że chcę znieczulenie w kręgosłup.
Poszliśmy na dół około 14 , - miałam już bóle parte i rozwarcie na 10 palcy. Pierwszą dawkę epiduralu dostałam o 14-45 (nie działała w ogóle), więc dano mi drugą (też prawie nic), dopiero 3 zadziałała – była godzina 15-40.
Położna powiedziała że za 2 godziny od ostatniej dawki zaczniemy przeć – no i tak było – zaczęłam przeć o 17-40 a Juleczka urodziła się o 18-41.

Cały poród nie był tragiczny – ból szybko się zapomina, a cud narodzin i uczucia temu towarzyszące są nie do opisania.
Zresztą każda z was wie o czym piszę.

Jolu dzielna kobita z Ciebie. Najważniejsze, że macie to już za sobą, a Juleczka już po właściwej stronie brzusia :)

Odnośnik do komentarza

gunia43
Daffodil
gunia43
A ja wlsnie usypialam Malego w lozeczku, bo wczoraj znow ssal cycka od 19-tej do 22-giej a potem jak go polozylam go do lozeczka to znow chcial a ja juz mialam totlnie odsc. W koncu wzielismy go do lozka i jak sie wyryczal i skapowal, ze juz nic nie wskura to zasnal gagatek. On wieczorem juz sobie taki zwyczaj zrobil, z nie zasypia tylko mietosi cyca i drzemie , ja go odkladam to placz wiec go biore do cyca i znow w kolko to samo. W niedziele tak 6 godzin mnie maltreto0wal od 18-tej do 24-tej. KOniec z tym. Sprobuje cos zrobic bo nie daje juz rady.
Wlasnei wlozylam Malego do lozeczka po karmieniu i znow to saao. Ale sei zawzielam i mimo placzu glaskalam wsadzalam smoka i sie uspokajal i znow ryk wiec ja go na rece i znow do lozeczka jak byl spokojny i znow smoka i on znow ryk wiec j znow mu smoka i glaskanie imowilam do niego i znow ryk i tak w kolko. Mialam dosc, czulam sie jak kat wlasnego dziecka, ale wreszcie zaaaaasnal po 40 minutach. Mam dosc. Ale udalo sie. Zobaczymy jak w dalszej czesci dnia. Moze jak sie nauczy sam zasypiac (w co boje sie uwierzyc)to nie bedzie problemu zeby go uspokoic i uspic znowu na spacerze, bo wczoraj znow po godzinie ryk!!!!
Poza tym Maksio juz niezle kuma baze a ja rozrozniam jego placze. Juz wiem kiedy sie zlosci a kiedy cos mu jest (w 90%). Mylse, ze to juz czas na nauke zasypiania najwyzszy, bo jak sie rozbestwi to biedna bede. Moze sie uda kurcze.
Zobaczymy. Trzymajcie kciuki.

Gunia kciuki oczywiście są. Pocieszę Cię, że u nas pierwsze usypianie trwało 2 godziny!! A teraz jest już rewelacja. Kuba włożony do łóżeczka, porozgląda się przez 5 minut, czasem coś pomiauczy do siebie (nie jest to płacz) i śpi jak zabity. Oczywiście do łóżeczka ładuję go, jak widzę, że jest zmęczony, bo tak to by za Chiny nie zasnął :)
Więc życzę powodzenia i potwierdzam, że to naprawdę działa. I nie jest to kwestia tego że dziecko grzeczne itp, po prostu trzeba to wypracować.
Daffodil - NO a swoja droga to gratuluje cierplowosci. Serio, czola chyle. Ja po 2 godzinych chyba bym wymiekla. A Kubus ile sie buntowal? A plakal mocno?

Płakał, ale był to taki płacz ze złości, a nie że coś mu się dzieje, więc się zaparłam. W kółko uspokajanie na rękach, z powrotem do łóżeczka i ryk, i znowu na ręce :) Cieszę się, że mam to już za sobą :)

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...