-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Megan
-
O, widze dopiero teraz, że juz Ci pani Agnieszka odpowiedziała...
-
Witajcie U nas noc z przerwami, Piotrek przyszedł do nas, wiercił sie, kręcił, kazał po 10 razy przykrywać, oboje z Ł juz tracilismy cierpliwośc. Na szczęście jak już zasnał, to spał ładnie do rana. Rano marudów troche, ale jakos go podeszłam i w sumie z uśmiechem sie ubrał. Jak przyszedł mój tata,k to zaproponował, że on zawiezie Piotrusia zamiast siedzieć w domu z Tosią i Piotrek bardzo sieucieszył, z uśmiechem wyszedł i podobno z uśmiechem poszedł so sali. Tak sie ciesze... Aniu, super, że Martynka tak dzielnie sobie dzis poradziła. U nas pasowanie na przedszkolaka bedzie w Dzień Edukacji Narodowej, czyli 14 października. Widziałam, że pytałaś psychologa o to, dlaczego Martynka nie chce opowiadać o tym, co w przedszkolu. NIe wiem, czemu tak jest, ale PIotrek ma to samo, na moje pytania najczęściej odpowiadał "powiem w domu", "Powiem jutro" etc. Wiem, ze wiele dzieci tak ma. Ja na razie przestałam Piotrka pytac. Tak sobie myślę, że może one tyle juz czasu sa w przedszkolu a jest to przezycie, że może jak są z nami, to już chca byc z nami tylko, nie wracac myślami do przedszkola. Nie wiem... Ale mysle, ze to nic groźnego ;) Reniu, super, że Marysia juz tyle nowych piosenek i zabaw poznała, Piotrek w sumie nic mi nie chce opowiadać i jak go nie ciągnę za język, wiem, że wiele dzieci tak ma. Panie za to chętnie udzielają informacji i zawsze mogę podpytać je. Wczoraj rozmawiałam z wychowawczynia, mówiła, ze załamania Piotrusia sa chwilowe, że wg niej jest jak najbardziej dojrzały do przedszkola, że zawsze bawi sie z dziećmi, nie sam i że ogólnie jest naprawdę ok. Pytałam, czy nie uważa, że powinnam porozmawiać z pania psycholog, powiedziała, ze na razie uwaza, że nie ma potrzeby, ze zobaczymy jak sie sytuacja rozwinie.
-
Witajcie! U nas dzis okropny poranek, najpierw marudy w domu, że Piotruś do przeeszkola nie chce, nie lubi, chce zostac w domu, nie chce żeby tata szedł do pracy, nie chce, zeby mama szła do pracy W przedszkolu dosłownie histeria, lezenie i płacz na podłodze, w końcu pani szlochajacego i wyciągającego do mnie ręce zaniosła do sali Zadzwoniłam tam potem po 10, pani powiedziała, że na szczęście uspokoił sie natychmiast po wejsciu na salę i potem juz tryskał humorem. Potem był jeszcze mały kryzys w porze spania, ale szybko zazegnany a Piotrus ponoć zasypia jako pierwszy w grupie, choc broni sie zaciekle Odebrałam Piotrusia po podwieczorku, tak sie złożyło, że dzis dotarł do nas Ł. Poszłam ja, by nie robic mu wody z mózgu, że powiedziałam, ze ja przyjde a jest Tatus. Ł czekał pod przedszkolem. Powiedziałam Piotrusiowi, że czeka na niego niespodzianka, ucieszył sie. A jak zobaczył Ł to... mina mu zrzedła i zaczał płakać, ze on chce jajko niespodziankę No i tak to jest z dziecmi Potem pojechaliśmy do naszego domku gdzie wreszcie robota idzie pełna parą... Ale o kciuki nadal proszę, zwłaszcz jeśli chodzi o sprzedaz mieszkania. Dziubala, STO LAT!!! I niech smutki idą precz... Dziewczyny dodały to, co ja bym też chciała jesli chodzi o auto. U nas nie bardzo jest mozliwość, by Ł odbierał Piotrka. On ma do przedszkola ponad 50 km z pracy i to w korkach. Musiałby wychodzic o 14, by zdążyć. Ale dziś mu sie udało pojechać ze mna po Piotrusia, bo musiał jeszcze za dnia zajrzec do naszego domku w którym wreszcie robota wre Ita, super, bardzo się cieszę! Po cichu liczyłam, ze tak bedzie i trzymałam kciuki I nie jesteś zła matka, no! Ann, Wymiary Szymka imponujące. Tosia ma 9600 i 74 cm dbaj o siebie! Ciasto znam i bardzo lubię Serena, trzymam kciuki za wyniki, dobrze, ze nastrój lepszy. Ania, cieszę się z wyników Martynki. Nie mam jeszcze upatrzonych prezentów, Tosia pewnie dostanie wózek dla lalek o ile nie kupię jej wcześniej bo ona jest maniaczka pchania czegokolwiek i potrafi nawet naszą ciężką Emmaljungę z zablokowanymi kołami przesunąć jak się zaprze
-
Pani Agnieszko, bardzo serdecznie dziękuję za odpowiedź i krzepiace słowa. Staramy się z mężem Piotrusiowi tłumaczyć, że każdy ma swoje obowiązki, że mama musi do pracy i tata też... N szczescie jeszcze nie padło pytanie "A czemu Tosia zostaje w domu...? " Co do "wspólnego frontu" to jeśli jestesmy razem, zawsze w obecności dzieci popieramy nawzajem swoje zdanie i nie podwazamy decyzji podjętych przez współmałżonka. Ewentualnie później sami wymieniamy zdania i uwagi. Dzis, kiedy PIotrus najpierw był bardzo niesubordynowany, potem ze złości zaczął mnie bić a jak stanowczo zaoponowałam zaczął płakać, ze chce do taty powiedziałam mu, że tacie tez by sie nie podobało, że tak robi i ze zrobiłby to, co ja. Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam serdecznie Magda
-
Serena, kochana, przytulam i mocno trzymam kciuki za wyniki Oskarka i zdrówko Maciusia! Karola Wybaczcie, dziewczyny, nie nadrabiam, ale nie mam siły a jutro kolejny cięzki dosc dzień... Napisze tylko, ze dziś cały dzień (kiedy byłam w domu, bo przy Tacie moim było ok) awantury i płacze, oraz nieustająca litania pytań :"Kiedy wróci Tatus? Chcę do Taty..." Normalnie ryczec mi sie momentami chce zwłaszcza, że u mnie znów nerwy i często podniesiony głos, bo cały dzień w biegu, reorganizacja dnia w szkole, przekładanie lekcji, zeby z Piotrkiem do lekarza zdażyć a tu przed wyjściem do pani doktor dzika awantura o spodnie, ze nie włoży, bicie mnie, kopanie, szlochanie za tatusiem. I czuje sie jak wyrodna matka Na szczęscie u lekarza całkiem ok, Piotrek zdrów jak rydz, kaszel może być alergiczny. Jutro zatem pobudka przed 6 i ruszamy do przedszkola. buziaki
-
Witam, Jestem mamą trzyletniego Piotrusia i rocznej Tosi. Piotrus od ponad dwóch tygodni rozpoczął swoja przygodę z przedszkolem. Początek był zaskakująco dobry, żadnych łez, entuzjazm, juz pierwszego dnia został na leżakowanie. Chciałam go odebrać wczesniej, ale kiedy zadzwoniłam do przedszkola, żeby zapytać jak sobie radzi usłyszałam, ze swietnie i że nie ma potrzeby go zabierać do domu. Teraz obserwuję mały kryzys. Piotrkowi zdarza sie mówic, że nie lubi przedszkola, ze nie chce tam isc choć wiem, ze na miejscu swietnie sie bawi i bardzo dobrze sobie radzi. Często w samochodzie, czy wręcz na progu przedszkola zaczyna marudzić, przytulać sie do mnie, mówic,ze chce jechac do domu, że nie chce, zebym jechała do pracy. Spodziewałam sie takiej reakcji, wiem, ze to dosć typowe i że pewnie musimy to przetrwac. Staram sie dawac Piotrkowi jak najwięcej ciepła w domu, znacznie częściej sie teraz przytualmy, całujemy, mówie mu często, ze bardzo go kocham, że jest dla mnie bardzo wazny. Niestety jest to ogólnie trudny okres dla naszej rodziny - dużo stresów, planowana przeprowadzka. Mnie niestety też często nerwy "puszczają" i zdarza mi sie podniesć głos czy zareagować gwałtownie, nerwowo, co na pewno Piotrek tez jakoś odbiera (czasem mam wrazenie nawet, ze nie "jakoś" tylko bardzo mocno) Dodatkowo mój maz pracuje bardzo dużo, nie ma go w domu praktycznie od switu do nocy. Kiedy Piotrek nie chodził do przedszkola bywało, ze nie widzieli sie po kilka dni, ponieważ mąz wychodził do pracy i wracał, kiedy Piotrek spał. Teraz widują sie rano i chyba jest jeszcze gorzej. Niemal codziennie rano przeżywamy bolesne, zalane łzami rozstanie, czasem z wybieganiem na klatkę schodową i wołaniem "Chcę do taty. Tato poczekaj na mnie!", czasem z waleniem pięścią w drzwi i szlochaniem pod drzwiami. Serce mi się rodziera wtedy. Przez ostatnie dni, które trudne były i nieraz moje zmęczenie i nerwy dawały sie we znaki niestety, słyszałam niemal ciągle "Ja chcę do tatusia. Zadzwon i powiedz, zeby do mnie przyjechał. A kiedy będzie, kiedy wroci? Ja chce do taty!". Kazde moje wypowiedziane głosniej słowo było ripostowane takim stwierdzeniem... Nie wiem, co z tym robic. Powiedziałam mężowi, że wydaje mi sie konieczne, by wracał do domu tak, żeby Piotrka wykapać i połozyć. To kładzenie niestety teraz wygląda tak, że mąż kładzie sie z nim i go przytula, najczęściej zasypiaja obaj... Zawsze zalezało mi, żeby dziecko zasypiało samo i ganiłam męza za cos takiego. Kiedy ja kładę Piotrka wystarczy, ze go poprzytulam i pogłaskam, ale potem wychodzę. Ale mam wrazenie, ze ten brak ojca jest tak silny, ze w tym przypadku to nie wystarczy. I teraz po prostu nie mam serca odmówić mu tego zasypiania w objęciach Taty... Po urodzeniu Tosi był czas, kiedy Piotrek przychodził do nas do łózka w nocy. choc mała zawsze spała osobno, nigdy z nami. Starałam sie go konsekwentnie odprowadzac do pokoju, nwet po trzy razy w ciągu jednej nocy czasem tylko pozwalałam zostać. Teraz sytuacja sie powtarza, ale zawsze z dodatkiem "Chcę sie przytulic do tatusia" i... nie odmawiam mu... Mam poczucie, przekonanie, że powinnam mu pozwolic na ten kontakt właśnie teraz, kiedy jego poczucie bezpieczeństwa pewnie jednak gdzieś z powodu przedszkola jest zachwiane, choc generalnie jestem przeciwniczka spania z dziecmi. Wierzę, że kiedy stres minie, Piotrek znów zacznie spać w swoim pokoju i w swoim łózku. Pamiętam jak sama jako dziecko rano lub jeszcze w nocy zawsze dreptałam do rodziców do łózka, by sie przytulić i jak jako 3-letnie dziecko powiedziałam Mamie, która w nocy namawiała mnie na powrót do łózka, że potrzebuje ciepła. Na argument "Ale masz ciepłą kołderke" powiedziałam podobno: "Ale ja potrzebuje ludzkiego". Dlatego myśle, ze Piotrus może tez tego ludzkiego bardzo potrzebuje... Czy mam rację...?
-
Ita, gratuluję! Nie mam pojęcia za co mnei podziwiasz, bo ja siebie coraz mniej lubie nawet... Dziubala, oby jutro było spokojniej. PIotrek na moje oko zdrowy, ale wolę sprawdzic, by miec pewnosć. Sliffka, Wojtus sliczny i podobny do Ciebie i Przemusia bardzo! Zbieram siedo szkoły. Przełozyłam 1 lekcje na jutro i po szkole pedze do domu po Piotrka i do lekarza z nim.
-
Sliffka, ja juz nawet nie patrzę na RMUA, żeby sie nie denerwować... Normalnie pękam ze smiechu nad zdjeciami Ubierał J...? Mam nadzieję, ze pani Agnieszka podpowie co nieco i Przemka uda sie "wyrównać" nieco. Z tego co piszesz wnioskuję, że ma bardzo rozsądną wychowawczynię, a to bardzo, bardzo wazne. Cmok Neta, dziekuję kochana. Za nami jakiś poranek swini, awantruy o wszystko, moje nerwy, w końcu Piotrek przyzywajac taty połozył się w łózku i zasnął Mam nadzieje, ze popołudnie bedzie lepsze. "You can dance" No właśnie, Kokolino, odezwij sie!!!
-
Witajcie od rana dodzwaniałam się do przychodni, na 2 telefony - stacjonarny i komórke. Dodzwoniłam sie po 30 minutach, jeden ostatni numerek w porze, kiedy jestem w pracy... No i teraz nie wiem co zrobić, chyba przetrzymam jeszcze Piotrka jutro, wyśle Ł na 7 do przychodni po numerek (dzis nie mógł, bo musiał być o 6.30 w Pruszkowie już) bo widze, ze w sezonie chorobowym telefonicznie to nie ma szans... Na 12 przychodzi mój Tata, zostanie z dziećmi a ja lecę do pracy. Mam totalnego lenia... Ania, dobrze, ze jednak udało siezłapać siuski. Mam nadzieje, ze wustarczy. U nas jużpo zebraniu w przedszkolu, jechałam tam specjalnie w strasznych korkach (wczesniej odebrałam Piotrka i zawiozłam do Warszawy), ale nie usłyszałam niemal nic, czego nie słyszałabym na zebraniu w czerwcu... Miłego dnia!
-
Reniu, super, że Marysia taka zadowolona po pobycie w przedszkolu. Piotrek też tam siedobrze bawi i generalnie jest ok, ale od paru dni zdarza mu się mówic, że on nie chce do przedszkola, że nie lubi... Mnie się wydaje, że on teraz, po momencie fascynacji przechodzi mały kryzys. Podobnop jeśli popłakuje albo marudzi, to w porze spania. Z reszta sam mi dziś mówił, że mnie szukał wtedy... Może sie boi, ze skoro idzie spac, to znaczy, ze ja po niego nie przyjde...? Sama nie wiem, zawsze jasno mu określam kiedy bedę. Jak raz miał przyjechac mój tata zaraz po podwieczorku a potem okazało sie, ze przyjade ja i to później duzo, to zadzwoniłam do pani i ona mu powiedziała, jaka jest sytuacja, zeby nie czekał tak bardzo od razu po jedzeniu. Nie wiem, ale wyraźnie widzę, ze kryzysik mały jest. Mam nadzieje, ze nie p[rzejdzie w większy.
-
Hej, Nareszcie dzieci zasnęły. Sadny wieczór mi Tosia urządziła, chyba była bardzo zmęczona, bo od 15 nie spała a poza tym wychodzą jej wszystkie czwórki na raz Biedula, żal mi jej, bo sie meczy. Co ciekawsze nie mamy jeszcze dolnych dwójek... Mnie znowu coś łamie, mam nadzieję, że jak sie wyśpię, to odpusci. Jak odbierałam dziś PIotrka, to pani powiedziała, że cały dzień pokasływał. W domu nie zdarzyło mu sie ani razu, ale w zwiazku z tym chyba go przetrzymam jutro, do lekarki pójde wieczorem i jak bedzie ok, to we srodę pójdzie do przedszkola. Trochemi żal, bo jutro dodatkowa rytmika, ale mówi sie trudno. NIania nam zachorowała i z dziecmi musi zostać mó tata, więc chyba łatwiej mu bedzie siedzieć na miejscu, niz jeździć z nie całkiem zdrową Tosia po Piotrka do przedszkola... A jej pewnie też dobre zrobi jak jeszcze posiedzi w domu. Piotrek dzis znów zawodził za tatą wieczorem, płakał :"Kiedy psyjdzie ten mój tatuś...? Zadzwonisz i powiesz mu, żeby przyjechał szybko do mnie ten tatuś mój...? Ja chcę do tatusia..." Normalnie az sie rozpłakałam w pewnym momencie tak mi go zal... Obiecałam mu, że jak tatuś wróci, to przyjdzie go przytulic. Czuję, ze Piotrek przydrepcze do nas w nocy i chyba nie bede miała go serca wyrzucić z łóżka... Dziś dwa razy musiałam go odprowadzać, ale w koncu spał u siebie. Ale to było po niedzieli prawie w całosci spedzonej z tatą, a dziś widzieli sie 15 minut rano i tyle. I czuję , ze w nocy bedzie rozpacz jak nie pozwole mu do ukochanego tatusia się przytulic... Reniu, mam nadzieję, ze Marysia szybko zaakceptuje nowy rytm. A Tosia od Marysi widać zupełnie inna Aniu, pewnie rzeczywiście trzeba sprawdzic to i owo. Freya, bardzo, bardzo się cieszę, że wychodzicie na prosta ze zdrowiem! Dziubala, liczę że chętni sie znajdą, choc to nietypowe mieszkanie i trzeba na nie amatora a i czas do sprzedazy nie najlepszy, niestety... Skoro dzieci padły a Ł jeszcze nie ma, to idę sieumyc i łóżko poscielic. Wypiłam lampkę wina i jakos tak sennie mi sie zrobiło
-
Dziekuję Ann. Liczyłam, że coś się ruszy. Musimy szukać dalej. Oby przynajmniej roboty w domu szły jak trzeba.
-
Dziubala, super z wyjazdem Ann, fajnie z przedszkolem Uli Dziekuje, za kciuki i prosze o dalsze trzymanie, ponieważ niestety właśnie dostałam maila z odpowiedzią odmowną w sprawie mieszkania
-
Witajcie Poranek zaczęlismy o 6, kiedy wstał Piotrus a zaraz potem ekipa robotników, która jechała z Krakowa dała znać, że są na miejscu Mieli być koło 8 i ja po odwiezieniu Piotrka do przedszkola miałam im zawiexć klucze. W zwiazku z tym ubrałam w te pedy Piotrka i pojechałam, byłam w Sadowej przed 7 i Piotrus był w przedszkolu juz o 7.05... W szatni troche marudzenie, ze on nie chce, że chce do domu, ale jak go pani zabrała do sali za rączke w końcu, to poszedł spokojnie. Mam nadzieje, że4 bedzie ok, bo wychowawczyni mówiła, że w piatek cały dzien marudził, nie chciał jeść i tylko popłakiwał, że chce do taty. Biedak wiedział, że tata ma go odebrać. Czasem mi serce chce wyskoczyć jak widzę, jak on strasznie za Ł tęskni... Neta, cieszę sie, że gagatek tak chetnie poszedł do sali. U nas też szaro i ponuro. Anna, gratuluję ząbka Aniu, szkoda Trzymam kciuki by w końcu się udało. Ann, sił na cały dzień. Tosia zasnęła, idę zrobić coś w domu.
-
Reniu, oby katar i kaszel szybko przeszły. Za kciuki na razie nie dziekuję. Dobrej nocy wszystkim!
-
Serena, dobrze, ze chłopcy lepiej. Moze poradx sie we srode lekarza? Jeśli przepisze cos na uodpornienie, to tak sobie myśle, że sensowen byłoby podać i troszke odczekać, by zaczeło działać.
-
A tak w ogóle to dobry wieczór U nas chorobowo nadal, ale Tosia na szczęście lepiej, czyli antybiotyk chwycił. My z Ł tak na granizy, niby jeszcze nie chorzy, ale coś nas tam po kościach lize. Piotrek juz prawie ok. Mam jeszcze prośbę o kciuki... Jutro wreszczie roboty wykończeniowe u nas w domu maja ruszyc pełna parą... Mam nadzieje, ze tak bedzie. A w zeszłym tygodniu czwórka adwokatów ogladała mieszkanie które chcemy sprzedać na kancelarie... Mają sie w tym tygodniu odezwać. Potrzymacie? Z wieści chyba dobrych mam takie, ze znalazłam panią do opieku tam na miejscu. Pani w wieku po 50-tce, na moje oko. Trójke dzieci odchowała, ma 4 wnuków, wyglada uczciwie i miło. Mam nadzieję, że do listopada sie nie rozmyśli i że potem sie sprawdzi... Ann, fajnie, ze zakupy udane. A tak ogólnie, to Renia, i jak Tosia? Katar mniejszy? Super z autkiem Tasik, mam nadzieje, ze Pa dzis lepiej spał Dziubala, cudne fotki Braciszków!!!
-
Starletko, jesteśmy przy Was. Za Dominika trzymamy bardzo mocno i za Ciebie tez, bys miała siły. Czekamy tu na dobre wieści!!!
-
Ann, kochana, jestem, ale nie nadązam... Ten cały tydzień to sajgon nieziemski, żyję pomiedzy domem, dojazdami do przedszkola (co zabiera mi około 3 godzin dziennie w sumie...) i pracą... Do tego Tosia strasznie zasmarkana i biedna. Dzis byłam ponownie u lekarza, bo od 5 dni żadnej poprawy no i mamy antybiotyk Kolacja w miłym towarzystwie KONIECZNA! Ita, przytulam, moze diagnoza nie bedzie aż tak dramatyczna, w końcu przeciez musi sie wypowiedzieć ortopeda. Przykro mi, ze tak sie nawarstwiło, autem nie przejmuj sie Sekundko, dobrze, że dostaliscie psychologa. To pierwszy i szalenie wazny krok ku temu, zeby spokój powrócił. Mysle o Was codziennie, modlitewnie tez... Przytulam. Nuchna, dobrze, że B juz w domku, oby szybko wyszedł na prosta. Dzielna Alutka, przedszkolak! Aniu, mnie sie wydaje, ze to moze troszke wyniki zaburzy, na pewno w kwestii bakterii. Reniu, oby juz w przyszłym tygodniu było spokojniej. Piotrek dziś rano troche marudków w przedszkolu, ale jak Ł do odbierał, to pani powiedziała, że od rana NIC nie zjadł (ani śniadania, ani obiadu, ani podwieczorku) i że miał bardzo ciezki i marudny dzień. Piotrus jak go pytam co było w przedszkolu, to mówi mi, ze powie mi jutro, albo powie w domu, a jak jesteśmy w domu, to że w innym pokoju. Dziubala, ale macie czekania... Piotrek bardzo lubi rózne żyjątka, ostatnio jak po niego przyszłam do przedszkola, to w kilka osób wisieli nad jedna zielona gąsienicą, zaśmiewali sie i ogladali ją ze wszystkich stron Starletka, ale super prezent!!! Trzymam mocno kciuki! Alfik, kciukasy są! Gabi sliczna, dorosła panienka :) Uciekam, bo jutro na 8 do szkoły...
-
Dobrej nocy!
-
Dziękuję, kochane... Ann, sliczne zdjęcia!
-
Ita, ja właśnie nie wiem, czy obiecująco, dużo osób dzwoni, ale na tym sie kończy. Nie wiem, czy jak słysza stawke czy z innych względów. A ja stawke ustaliłam taka, jaką sama dostałabym pracując w takim wymiarze. Do tej pory oddawałam całą pensje, czasem jeszcze z nawiązka, teraz będe pracowała w soboty i dziei temu moze ciut zaoszczedze... Tamta pani z tego, co pisze wydaje sie byc ok, w rozmowie z nia nie miałam 100 % pewności, czy to TA. Troche mam obiekcji, ale może ona sie rozwieją. Mam zamiar pojechać z nia jeszcze raz na spokojnie porozmawiać. I modle sie do mojej Mamy, by pomogła podjac trafna decyzje. Wszak zawsze, kiedy nachodzą mnie smutki, ze nie mam Jej tu, to sobie tłumacze, ze z Góry może więcej... Jak dotąd zawsze się udawało i teraz w ostatnich dramatycznych i gorączkowych poszukiwaniach też sie udało i na te najbliższe miesiace mam super dziewczynę. Wierzę, ze to tez za Jej przyczyną. Ale stres jest nieziemski...
-
Hej, za nami spokojny, rodzinny dzień. Niespieszne przedpołudnie, kosciół, obiad i wypad do Łazienek na koncert pod pomnikiem Chopina (grał maż mojej kolezanki) i spacer. A teraz dzieci juz spia a nam z Ł też oczy sie kleja, więc pewnie za chwilę pójdziemy spac. Serena, mam nadzieje, ze Oskar spokojnie zaaklimatyzuje się w przedszkolu. Oby z nózką Maciusia było ok. Pokażcie sie, dawno Was nie widziałam! Ita, ale fajnie, ze taki udany weekend. Oby i cały tydzień był taki. Cmok. GRoszko, fajna niania to podstawa, ja teraz na etapie poszukiwań niani na czas po przeprowadzce, jestem po jednej rozmowie, pani mieszka od nas 150 metrów, jest całkowicie dyspozycyjna ale nie nastawiona na pieniądze. Sama uczciwie powiedziała, ze nie chce siedzieć w domu, bo zwariuje i dlatego jej potrzebna praca a finanse to sprawa drugorzędna. Ja mam troszkę obaw mimo to, ale jak wczoraj zadzwoniłam do jej poprzednich pracodawców (młode małżeństwo z dwójka dzieci, tak jak my), to usłyszałam same dobre słowa... Takze mam myślenice, mam nadzieję, że przez ten tydzień jeszcze może kilka rozmów uda się odbyc i podejme jakąś decyzję. Trzymajcie kciuki, proszę... Ann, oby nadchodzący tydzień okazał sie nie az tak trudny. Sił, kochana! Starletka, zdrówka, kochana, dla Dominika! I sił dla Ciebie, biedaku. Jutro przyjeżdza do nas na kilka dni moja ciocia, by pobyc ze mna i z dziećmi i pomóc mi, jak sama powiedziała, więc moze mnie byc troszke mniej. Buziaki i spokojnej nocy wszystkim!
-
Za rodzinny, spokojny czas, za nasze Przedszkolaki, z zdrówko i spokój w sercach
-
No wiecie, co... To idę spać Miłej niedzieli wszystkim!