Skocz do zawartości
Forum

Megan

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Megan

  1. Hej Żebym się wyspała, to nie powiem, ale DR Rano kuzyn przyjechał i zabrał Piotrka do przedszkola, bo Tosia z poteznym katarem i wczoraj miała 38 popołudniu, nie chciałam jej wyciagac na -21 stopni. Nawet gdybym nagrzała auto (zawsze to robię rano), to do przedszkola z parkingu musiałabym ja przeciagnąć po mrozie, myślę, że nie zrobiłoby to jej dobrze. Aniu zdrówka dla Kubusia! Ann, ho, ho, u nas "tylko" -21 Ale spokojnie, jeszcze 2 dni i ma sie zacząć ocieplać, tyle, ze wtedy znó obfite opady sniegu mają byc, juz nie wiem, co lepsze
  2. Hej U nas leniwy dzień, rodzinny, bez żadnych obowiazków, fajnie Dawno tak nie było... Ania, oby u Kubusia nic sie złego nie rozwinęło! Mru Czuje się jak Niedźwiedzica. Mogłabym wleźć do gawry i spać, spać, spac... Toteż idę w kierunku łózka. Dobranoc!
  3. Ann, miłego wieczoru Karola, hej, co u Was poza jutrzejszą wycieczką do kina?
  4. Ita, rozbrajające są takie kolędy. W sumie rozumiem, że księża mają duzo rodzin do odwiedzenia, ale taka 2-minutowa dla mnie mija się z celem. W naszej poprzedniej parafii było tak, że kolęda zaczynała się już na początku listopada i trwała chyba do marca, bo parafia ogromna. Długo nie było, ale zawsze chwilka by pogadać. W tym roku ksiądz z ambony prosił, by nie częstować herbatą, ciastem etc. bo potem sie przedłuża i nie zdąża dotrzeć do wszystkich. Ale wszedł, porozmawiał z nami, zapytał co robimy, jak się nam mieszka, w sumie był z 15 minut. Dodatkowo powiedział, że jeśli chcielibyśmy się kiedys umówić, pogadac, poświęcic dom, cokolwiek, to zawsze mozna sie w ciagu roku spotkac. i taką kolęde rozumiem. Jak się w ostatniej chwili zorientowałam, że nie przygotowaliśmy koperty, bo ja pędziłam ze szkoły, by zdążyc a Ł zapomniał i zerwałam sie by biec po torebke, ksiądz mnie zatrzymał, żebym nigdzie nie szła. Ze skoro jesteśmy co niedzielę w kościele i uznamy że chcemy i możemy, to damy na tacę w kopercie większą sumę i już.
  5. Hej Ja od rana w szkole, jak wyjeżdżałam z domu 8.30 to było -19 Popołudniu wróćiłam do domu padłam do łóżka i spałam, spałam, spałam (Ł rano zabrał dzieci i pojechał do znajomych). Tego mi było trzeba W sumie gdyby nie to, że koło 16.30 napisał, że wracaja, to pewnie juzdo rana nie wylazłabym spod kołdry Mru, ale nic? Zupełna cisza? Teraz masz mniejszy brzuch, jesteś pod kontrolą, moze rzeczywiście nie będzie tak źle...? Trzymam kciuki, by jeszcze dziś akcja ruszyła z kopyta. Brzoskwa, udanego wyjazdu!!!
  6. Hej za mną trudny dzień, od rana koszmarna migrena, najpierw w aucie po odwiezieniu Piotrka do przedszkola zaczeły się mroczki, w domu wściekły ból głowy i mdłości. Poprosiłam naszą nianię, by przyszła wcześniej i przed pójsciem do szkoły leżałam ponad godzinę bo nic nie byłam w stanie zrobić. Potem jakoś się zebrałam i pojechałam do szkoły, ale głowa nadal ćmi... Nie wiem czy to nie reakcja na wczorajszy stres... Mru, trzymam kciuki za weekendowy poród Ann, bardzo intensywny dzień, ale dobrze, ze tak udany Dziubala, super, że macie juz termin, mozna coś planować. Ania, jak Twój kręgosłup? katja, super z pracą ita, dobry pomysł. Mnie chodzi coś takiego po głowie też, całe wieki nie byłam gdzieś sama z Ł dłuzej niz dobe... Co prawda w maju akurat mamy zjazd rodzinny, ale w ładnych stronach. Może na poczatku wakacji sprzedamy dzieci Dziadkom i pojedziemy gdzies tylko we dwoje... Dziewczyny, czy któraś z Was była na filmie Księżniczka i Zaba? Nie orientujecie sie, czy to dla naszych dzieci, czy raczej dla starszych...?
  7. Tasik, stres okropny, ale pozytywne zakończenie najwazniejsze No i w sumie szczęście w nieszczesciu ze to tylko złe paliwo u tescia bo nieszczesc na drogach tez nie brakuje.
  8. Witajcie! Dzień wyglądał zupełnie inaczej, niż zaplanowaliśmy. Ale kończy sie pozytywnie i to najwazniejsze. Około 11 zadzwonił Teść, że przez pomyłkę wlał nie to paliwo na stacji i że czeka na lawetę. Wiedziałam juz, że na przedstawienie nie zdąży. Strasznie mi było żal Piotrusia, bo tak bardzo, bardzo się cieszył. Na szczęście udało mi sie przedstawić mu to jako niesamowitą przygodę, które przezył dziadek, opowiedziałam mu o aucie na lawecie i obiecałam, ze Dziadzius mu wszystko opowie. I obyło się bez łez, choc bardzo szukał Dziadka wzrokiem na przedstawieniu (ja zdażyłam "na styk" i nie miałam mozliwosći by z nim wczesniej porozmawiać). Efekt był taki, ze cały dzień w biegu i nerwach, bo nagle musiałam jechać po mojego Tate do Warszawy (miał go zabrać Tesć po drodze). W Warszawie dzikie korki i zdążylismy wbiec do przedszkola w momencie kiedy dzieci zaczynały występ. Ja pobiłam rekord jazdy od domu Taty do nas i juz w pewnym momencie miałam łzy w oczach, bo byłam pewna że nie zdążymy a nie mogłam zniesć mysli, ze moje dziecko przeżyje podwójne rozczarowanie Na szcżęscie udało sie, ale ile nerwów mnie to kosztowało to wiem tylko ja. Teraz czuję się jak dętka. Łzy u Piotrusia pojawiły się, kiedy dowiedział się, że Dziadziuś w ogóle nie dojedzie (wyjechał z warsztatu dopiero po 16 a było to koło Kielc i postanowiliśmy, że wróci do domu). Jakoś go jednak ugłaskałam. Może Ł pojedzie z nim do Krk na weekend pociągiem. Bedzie podwójna frajda... Oj, kochane, padam po prostu.... Ale cieszę sie, że Piotruś poszedł spac usmiechnięty i że mimo wszystko uwazał ten dzień za udany...
  9. Małgosiu, kochana, rośnij śliczna, mądra i uśmiechnięta!!! Matko, jak ten czas leci...
  10. Ja rodziłam Piotrka popołudniu w niedzielę, Tosie w nocy, ale tez w weekend. Poród nocny o tyle dobry, że nie ma korków przy dojeździe no i u mnie większa szansa, że byłby Ł, bo przy moim tempie porodów z Góry Kalwarii mógłby nie zdążyc
  11. Mrumru Karkas dala czadu. Jeszcze byla druga, Basia? Wlasnie miala jechac do szpitala, weszla do wc, patrzy a tam glowka
  12. A pamiętacie poród jednej z Grudniowek wtedy, co Karola rodziła Szymona....? Ten między kuchnią a łazienką...?
  13. MrumruMegan, zeby to chociaz byl samolot. Ale przeczytalam rozdzial, samodzielne odbieranie porodu ;) Najwyżej mnie przy trzecim poinstruujesz jak to zrobic, bo ja nie mam takiej ksiazki a juz mi Sliffka wróżyła, ze trzeci poród jak będzie, to domowy
  14. Dziubala, Dawca to chyba małż szanowny...? Kawa chyba będzie konieczna, choc ja mało ostatnio pijam, raczej zieloną herbatke. Ale dziś sie skusze, ide nastawić
  15. Mru, jej podziwiam, ze po trafisz tyle dni nie rozmawiac. Ja to nie umiem iśc spać jak sie nie pogodzimy...
  16. Hej Ja spałam naprawdę długi i jakos tak dobrze mi siespało w ciepłych objęciach Ł, ale mimo to mogłabym spac dalej. A ciśnienie podobno 1020hPa, to jak to jest...? Ita, sliczne zdjęcia Brzuszek mały, ale juz go widać, super Dziubala, Ann, Sekundka, ja też energia nie tryskam choc moje dzieci wstały po 7... Mru, autobusem to juz byłby hardcore. Chociaż byłaby szansa, by Twoje Dziecko miało dożywotnie bezpłatne przejazdy komunikacja miejską Zawiozłam Piotrusia do przedszkola, bardzo przejęty dzisiejsza uroczystoscia
  17. hej ja po pracy, troche padnieta, najgorsze to, ze mam straszne mroczki przed oczami i zaczyna sie bol glowy a Ł mi wyprowadził z domu cały Apap Sliffka, oby antybiotyk pomógł! Ludzie są czasem kompletnie bezmyślni. A porodu, nawet swojego, odbierać sie nie podejmuje Ann, piękne efekty pracy! Ita, 29 to fajna data Widzę, że energia zaczyna Cię rozpierac
  18. Moja! Za zdrowie! Za szybki poród Mru! Za to, by szczeście na buziach naszych dzieci gosciło jak najczęściej!
  19. Neta, brawo!!! Trzymam kciuki, by teraz szła tylko w tym kierunku! Ann, dobrze, że stan zapalny sie zmniejsza, trzymam kciuki, byś szybko o nim zapomniałą i by blokada nie była potrzebna. W dzień nie odespię niestety, bo szkoła. Ide sprzatac, bo za godzinę musze zmykać do pracy.
  20. Hej Niestety nie jestem odespana, Ł wczoraj wrócił późno z pracy i jakis nabuzowany, miał wyraźną potrzebę, by porozmawiać i zeszło jakoś... A potem nad ranem miałam koszmarny sen i to mnie zupełnie wybiło. Ita, super z tańcami Marysi. Kiedy idziesz do lekarza? Neta, ciążowe, powiadasz... Sliffka, zdrówka dla Przemka, bidulek. I oby Wojtek sie obronił. A co do trzeciego porodu w domu, to... chyba odmówię... nie porodu w ogóle, ale domowego Co prawda mam za płotem wujka chirurga, ale płucnego,nie wiem, czy by sobie poradził Najwyżej tydzień wcześniej już będę grzała krzesło na IP zwłaszcza, że teraz do szpitala mam kawałek a nie jak przy Piotrku i Tosi 400 m. Sekundko, zdrówka! A ja cieszę się ogromnie, bo jutro Dzień Babci i Dziadka w przedszkolu i przyjedzie mój Teść. Bardzo go namawiałam a i Piotruś sam z siebie się dopytywał, czemu Dziadek nie przyjedzie ani Babcia... (miał być tylko mój tata) Trudno opisac szczęście na jego buzi, kiedy dzis rano dowiedział się, że Dziadzio będzie, a nawet dwóch A po chwili Piotruś powiedział "To będe musiał dwa razy mój wierszyk powiedzieć! "(mówi akurat wierszyk o dziadku)
  21. Tasik, dobrze, ze "dalas glos"
  22. A ja dopisałam moje rozwiazanie do postu powyzej
  23. Mru, przeciez chcialas rodzic juz teraz. To z rozwiazaniem nie czekaj Ale rzeczywiscie nie zmieniasz się Zazdroszczę.
  24. Hej ja po szkole idę zaraz odsypiać debet (Ita ) Mru, a no widzisz, to ja nie wiem po co oni mi ten antybiotyk dawali. A mnie akcja na szczęście nie siada, przy Tosi prawie biegłam na porodówkę rozsiewajac po drodze rzeczy, Ł nawet butów nie zdażył zmnienić A na blogu - na prawym Hania, w środku Paweł a z lewej teraz...? Ita dobrze, że Ci się nic nie stało kochana. Rozumiem nerwy doskonale.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...