-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Karola2606
-
Witam znowu po dłuższej nieobecności... JEszcze się NIE rozpakowałam... :( Może jutro... :) byłoby super... póki co odnawiamy mieszkanko :) mam nadzieję że mąż zdąży przed narodzinami kruszynki :)
-
o kurcze jakaś masakra ze mną... chwilę postoję i już mnie łydki bolą... :/ i stać nie mogę... a poza tym jakiś odkurzacz mi się włączył - zjadam wszystko co jest w domu... smaże pierogi z kapustą bo lubie odsmażane a w miedzy czasie podjadam czereśnie, zjadłąm brzoskwinke i morelke, zagryzłam żółtym serem i sie zastanawiam czy nie popić jogurtem... normalnie masakra
-
oj dziewczynki ale wiadomości... nie było mnie zaledwie od wczoraj a tu takie wieści... aż mi się łezka zakręciła w oku ze wzruszenia... najszczersze gratulacje dla wszystkich mamuś które mają już swoje skarby po tej stronie brzuszka!!!! no i powiem ze i ja chyba sie powoli zblizam... mam niby póki co skurcze przepowiadające ale brzuszek się obniżył i czuję się od dwóch dni tak jakby ciągle siedziało mi na żołądku... i nie śpię po nocach - może ze 3 godziny... ogarniają mnie jakieś stany lękowe... ech :) i do kogo nie zadzwonię to pytanie ze strachem w głosie czy to już ... normalnie wesoło... ide się bo opływam potem z tego gorąca...
-
kasiula - scenariusz nieciekawy - współczuję... teraz napewno będzie wszystko w porządku... a ja pinda właśnie zauwazylam ze nie mam biustonoszy do karmienia... :/ gdzie takowe moge szybko i tanio kupić bo termin zbliza się nieubłaganie?? no i dziękuję za trzymanie za mnie kciuków... :) mam nadzięję że "wszystkie sprawy" potoczą się już pozytywnie i że będę mogła spokojnie urodzić... :) jeśli mąż się spręży a i bank nie będzie się ociągał to z malutką będziemy już na swoim i nie będę się musiała teściowej wysłuchiwać a u mnie objawy bólu brzuszka minęły - wiadomo spina się co kilka chwil ale raczej są to skurcze przepowiadające... no i już sama nie wiem kiedy mała wyskoczy... a mam właśnie pytanko... czy jeśli będę w terminie a nic nie będzie się działo to i tak mam jechać do szpitala?? bo u swojej ginekolog mam się już nie zjawiać... :/ a że ja pierwszy raz to tak naprawdę nic a nic nie wiem w tej kwestii... ;(
-
Adria ja mam podobnie... Tylko dodatkowo mam takie tępe kłucie z jednej strony brzuszka - tam gdzie na ogół moja żabka stópki wypychała, ale w danym momencie tego nie robi... Boję się jechać do szpitala... Muszę wytrzymać do jutra conajmniej tak do godz. 12.00 - trzymajcie kciuki że się uda... Męża nie ma... Teście są a ja siedze zamknięta ze zwierzakami w 1 pokoju bo przyjechała "wnusia" uczulona na sierść i nie mam wyjścia...
-
ADRIA - wszystkiego naj naj najlepszego i przede wszystkim pociechy z dzidzi. ja dziś zdycham z powodu bólu brzucha... nie wiem co to jest... mam ciągle twardy i mam takie ostre kłucie z jednej strony... ;( co robić?? u mnie dziś na obiadek naleśniki z białym serkiem śmietanką i cukrem :) mniam - pychotka :) zaraz kładę się spać...
-
bo ja pisałam o tym przepełnieniu na porodówkach które zaczyna się 2 dni po pełni i wykrakałam właśnie dziewczynkom :)
-
witam was dziewuszki... Jezu jak fajnie - gratulacje dla rozpakowanych mamuś!! Ja jednak chyba poczekam... Byłam na ktg - tętno dzidzi w normie, zeru skurczów porczas badania, a jutro odbieram wyniki moczu i krwi ...
-
a jeszcze jedno - o jakim czopie wy opowiadacie?? ja nic takiego nie miałam u siebie że mi wypadł... tzn nic nie zauważyłam... chyba ze jak się załatwiałam...
-
witam was bardzo słonecznie ale niewyspanie... mąż do pracy poleciał... no i jestem sama w domu z trzema zwierzakami :) i teściową ;( odkąd głupi babsztyl dowiedział się że prawdopodobnie dostaniemy kredyt na mieszkanie (nie powiem że na 100% bo nie mam w ręce papierka) to juz się zaczynają jakieś teksty kiedy dostaniemy klucze, a czy nie mozemy sie juz z wlascicielem umówić ze będziemy swoje rzeczy zwozic itd itp... koszmar jakis - normalnie nie wytrzymam z tą babą :/ miala wrócić dopiero w środe i znów jechac na działke w piątek a ta juz będzie w domku... oczywiscie ja noc nie przespana wiec zasnełam po 7 i obudzilam sie przed 11 a ta juz mi kotke nakarmila bo taka chudzina z niej jest... tylko ze jej kotka wazy prawie 10 kg i dawno nie widzialam takiego grubasa... koszmar jakiś... we wszystko się wtrąca... nawet w leczenie kota ze tabletki to tzreba rozdrobnic i wrzucic do jedzenia i jak jej maz powiedzial ze nie ze musimy od razu do gardla to obraza majestatu ze ona sie odezwac nie moze - i nie dociera ze takie zalecenia weterynarza byly... ale sobie poględziłam... no cóż... musialam wybaczycie?? adria... powiem tak - nie przejmuj się tą osobą bo wykazała się jedynie brakiem empatii i niedojrzałością... ja np. wiem ze moze ktos mnie podczytywac... no ale teraz to trudno - nawet jak na kogoś "najadę" to powinien wziąść poprawkę na to że hormony mi buzują... a co do tej osoby - no to niestety najwidoczniej jej zycie jest takie słabe i nudne że szuka sensacji bo o sobie nic nie może poopowiadać...
-
adria - dziękuję dostałam... Kasia - też dostałam od Ciebie smska - mieniłam aparat a nie telefon i nie mam wszystkich numerów i teraz właśnie się "skapnełam" jak dostałam od Ciebie a nie znałam numeru :) Muszę powpisywać :) A kicia zamiast isc spac to znów łazi mi po laptopie i dostała "kociokwiku" (kocich wariacji) i lata po ścianach. dopada mi stopy i sie w nie "wczepia i gryzie". poluje mi na palce jak piszę, włazi mi do pootwieranych szuflad i szafek... normalnie zwariować można... chyba się zaklimatyzowała... ja już też idę spać - mąż poszedł z psem na spacer bo jak ja byłam to się psiak nie chciał "zkasztanić" i lepiej nie ryzykować że w nocy trzeba będzie iść... a głupol ma teraz rozwolnienie bo kradnie kici mleko jak nie patrzymy ( bo on to taki mleczny, jogurtowy i śmietanowy potwó jest - a lepiej powiedzieć odkurzacz bo zje wszystko ) Dobranoc wszystkim i spokojnej nocy życzę... Podobno kocioł na porodówkach zaczyna się 2 dni po pełni
-
a właśnie... mam gorącą prośbę... poproszę o przesłanie listy numerów bo mi się gdzieś zawieruszyła a zmieniałam telefon i nie mam żadnego... :(
-
Gosia - wybaczac nie musimy bo to logiczne ze malutka jest całym Twoim swiatem a inne sprawy zeszły na dalszy plan :)
-
Kasia... ja kotów nie lubię i nigdy nie lubiłam... Tylko jakoś teraz do niej miłością zapałałam... Taka słodka jest jak mi się między nogami pałęta a ja jej nie widzę przez swój wielki brzuchol...
-
a Guga jeśli chodzi o oddanie zwierzaczka... wiadomo ze warto powalczyć aby psiak został - ale jeśli będzie nazwijmy to "niereformowalny" to niestety coś jest ważniejsze... ja niestety też musiałam oddać psiaka... ale tylko dlatego ze strasznie się gryzła z miśkiem - a że misiek był wcześniej no to niestety musiała ona odejsc... wiec cos za cos... ja przepłakałam kilka długich nocy ale przeciez widocznie tak musiało być :)
-
oj tak - chyva za bardzo kocham te zwierzątka... w końcu jak byłam te 10 lat młodsza to chciałam iść na weterynarię ale ze względu na moją alergię lekarz skutecznie wybiła mi to z głowy... a drugiej strony jak pomyslę że chcąc nie chcąc musiałabym np. ratować zmaltretowane zwierzątka... ach na samą myśl lezka mi się w oku kręci... przepraszam was naprawdę za zamieszanie :) ale naprawdę kiciula trochę zawiniła... jak chciałam edytować to co się wysłało to nie mogłam... a opcji szybkiego usuwania chyba tez nie ma :/ a rozpakować się?? chmmm z jednej strony chciałabym już... a z drugiej strony tak bardzo się boję... :) a i oczywiście dziękuję za życzenia...
-
przepraszam za zamieszanie :
-
hehe nie jeszcze sie nie rozpakowałam... kicia mi po laptopie chodziła i tak wyszło :) lece z psem bo straszne bąki wali a mąż mecz ogląda i nie mam serca go wyganiac
-
a ja po swietowaniu ale jakos ciezko nazwac ze sie udało :/ mam nadzieje ze Maja bedzie moim prezentem urodzinowym, bo moi najblizsi mnie olali... :( a urodziny mialam wczoraj... kicia nadal u nas - póki co jej nie oddamy bo 2 tygodnie leczenia bidulka ma - mąż ja zabrał dzis do weta i okazało sie ze ma "katar koci" goraczke... zostala odrobaczona i jutro dostanie swoja kuwete a dzis dostala swoje miseczki i jedzonko kocie... i cos mi sie wydaje ze te dwa tygodnie leczenia sprawia ze jednak zostanie... ale boje sie przy dziecku... ale nie wygonie jej na dwór bo mimo ze jestesmy teraz bez kasy to 200zł na nia wydalismy... no a ja nie mam zadnych objawów zblizajacego sie porodu... :/ no i nie wiem kiedy sie zacznie... :/
-
a ja po
-
oj dziewczyny ja to jestem chora na punkcie zwierząt a nie mam serduszko... oprócz piesia mam jeszcze rybki, no i teraz kotek, zobaczymy czy z nami zostanie - ale pierw poszukam jej dobrego domku, nie puszcze jej na dwór ani do schroniska... A do tej pory mialam 3 żółwie (2 nadal u rodziców mieszkają a jednego mi ukradli na działce), piałam w domu jeża, krabika miniaturowego, kraba tęczowego, też rybki, i była jeszcze sunia pit bull ale musiałam oddać bo mojego psiaka atakowała, a i jeszcze patyczaki miałam i żabę i w domu był "podskoczek mułowy" a i jeszcze zółwiak chiński - więc chora jestem :) nie - dzis mialam ostatnie egzaminy bo uczelnie mam w piątek i sobotę - dlatego mnie wczoraj nie było na forum... :/ w ciągu tygodnia mam miec wyniki egzaminów... choc dzis ciezko bylo bo kicia spała poza naszym pokojem no i juz o 5 zaczela mi plakac i dobijac sie wiec wstalam i ja puscilam... slim-lady nie moge powiedziec ze mam mozliwosc przygarnięcia bo póki co mieszkamy u teściowej ale w tej chwili jest na działce razem ze swoim kotem a my zajmujemy malutki pokoik- ale napewno nie pozwole żeby kicia trafiła na ulice zeby ją jakiś pies albo kuna rozszarpała... zrobie jej jakis kącik zeby pies nie miał dostępu i będę szukać domku... a poniżej kicia...
-
witam was poegzaminowo... mam nadzieje ze poszło ok... ja tez jeszcze w dwupaku... ale zakochałam sie... wczoraj przybłąkała się nam kicia... pod blokiem wskoczyłam nam do samochodu... taki dziubasek ma na oko z 5 miesiecy ale umie się załatwić do kuwety, płacze jak nie ma nas koło niej a wie ze jestesmy w domu... problem polega na tym ze mój pies "morderca" się jej boi bo wczesniej dostał od dużej kotki po pysku tak ze pazur zostawiła mu w nosie... i co mam zrobić?? zakochałam się w niej... ;(
-
dzisiaj znów ciężka noc... Masakra... Obudziłam się o 4 bo mąż wstawał do pracy, łyknęłąm od niego kawkę, chwilę pogadaliśmy i wróciłam do łóżka... Niestety opiłam się wcześniej cytrynowej wody mineralnej i straszna zgaga zaczęła mnie męczyć... Jezu jutro już egzaminy a ja ... nic nie umiem... Dziś skończyłam tylko przygotowywać z koleżanką "pomoce naukowe" bez nich ani rusz... :) Jutro może jakoś przeżyję bo tylko 1 egz. ale w sobotę czekają mnie aż 3... A teraz sobie siedziałam i czytałam po czym można poznać zbliżający się poród... I na około 2 tygodnie przed terminem opuszcza się brzuszek na szerokość 2 dłoni... Mi się nie opuścił a przecież ginekolog mówiła że urodzę przed terminem... Skurcze przepowiadające mam oczywiście pewnie jak większość ale jednak nie chciałabym za bardzo urodzić po terminie... Chociaż też czytam o prawdopodobieństwie urodzenia dziecka z np. głuchotą lub autyzm... I dotyczy to dzieci urodzonych nawet w 37-39 tyg. ciąży - chociaż taką ciążę uważa sie za donoszoną to mimo wszystko właśnie czytam że najmniejsze prawdopodobieństwo urodzenia dziecka bez "SEN" występuje jeśli urodzi się przynajmniej w 40 tyg. ciąży... Jezu ja chyba jednak przestanę czytać takie rzeczy... Masakra jakaś - im więcej człowiek chce wiedzieć tym więcej się załamuje... Ale dowiedziałam się że właśnie od 37-38 tyg. ciąży jest większy przepływ krwi między organizmem matki a dziecka... w związku z czym więcej hormonów trafia do dzieciaczka, a samopoczucie mamy ma największy wpływ na dziecko właśnie w tym okresie... a więc dużo uśmiechu każdej z was życzę... :)
-
Witam dziewczynki!!! Ja dzisiaj po bardzo przespanej nocy... Nie wiem czy to zasługa przemeblowania - tego ze łóżko stoi w zupełnie innym miejscu, czy tego że teściowej nie było w domu na noc bo pojechała do swojej mamy, czy może zmęczenia po przemeblowaniu..., ale spało mi się b. dobrze... Wstałam tylko na siusiu i żeby męża do pracy obudzić ale zasypiałam od razu... No a wczoraj nie wiem czemu ginekolog nie zmierzyła mi szyjki... No nie mam zielonego pojęcia... No ale mam nadzieję że to na nic nie wpłynie... No tak jak patrzę na to co piszecie to każda chce się już rozpakować... Każda tylko nie ja... Ja na rozpakowanie czekam do soboty do godz. 13 jak skończą mi się wszystkie egzaminy... a później niech się dzieje wola nieba... Moge nawet i tego samego dnia urodzić - piękny prezent na urodziny.... :) No i w sumie mój mąż od kilku dni ciągle całuje brzuszek, łaskocze Maję w wypchniętą pupkę i mówi że już nie może się doczekać aż mała będzie na świecie... Ja mam takiego lenia jeśli chodzi o naukę że sama siebie nie poznaję... Chyba jeszcze nigdy aż tak źle ze mną nie było... No ale cóż... Ciąża robi swoje... JAk mi coś nie pójdzie to napiszę podanie do dziekana żeby nie obarczał mnie kosztem poprawek... W końcu to kilka stówek mogłoby być... Ale mnie naszła ochota na pierogi z jagodami... Jezu... świeze jagódki ... mniam...
-
witam ponownie... Ja dzisiaj po wizycie u ginekolog bo się oczywiście opóźniło... Ja zfunduszu na 15.40 ale jak przyszłam na 15.25 to czekała taka blond cizia na wizyte i jej sie pytam na którą godzinę jest zapisana... A ona że ona teraz wchodzi, wiec ja ponowiłam pytanie a ona ze była "umówiona" z panią doktor na tą godzinę... Więc ja już wkurzona odpowiedziałam jej ze nie pytam sie czy jest umówiona tylko czy jest zapisana bo umówić to się można do kawiarni... I usiadłam... Oczywiście jak wyszła pacjentka to ta biegiem do gabinetu i przesiedziala w nim ponad 40 minut bo ja weszłam dopiero o 16.30!!! No i jeszcze bardziej się wnerwiłam bo oczywiście ginekolog zmierzyła mi cisnienie i tętno, zwarszyła mnie i tym urządzeniem sprawdziła czy dzidzius się rusza... No i koniec!!! Zero pomiarów szyjki itp itd!! Normalnie masakra... Dowiedzialam sie tylko ze jestem na wylocie... Ale chociaż mąż dziś przemeblował cały pokoik... Wszystko posutawiane tak ze łóżeczko się mieści... Będzie bardzo ciasno ale damy radę w tych najbliższych tygodniach...