Skocz do zawartości
Forum

agusia20112

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez agusia20112

  1. tak początek świata to długa dyskusja-ale na pewno była by bardzo ciekawa
  2. IWA23jbioMożesz mieć rację, że ja patrze przez ten pryzmat, a to dlatego, że to jest dla mnie takie niezrozumiałe. No i do czego innego miałabym się odnieść jak nie do początku. I kiedy to , jaki czas temu na taką skalę zaczęli sie rodzić homoseksualni ludzie. A co z tymi, co są hetero przez większość życia i jest im z tym dobrze, aż nagle zmieniają sie na homo? Nie zrozumiem nigdy, i całe szczęście nie muszę :)Nie jest powiedziane że są szczęśliwi iże im jest dobrze mogą tylko udawać/grać przed społeczeństwem chcą być normalni bo boją się odrzucenia. też mam takie odczucie,że kryją się ,bo boja sie wykluczenia a jest tez czasem tak,że dopiero po wielu latach w związku hetero,orientują sie ,że jest cos nie tak i odkrywają swe prawdziwe odczucia seksualne
  3. jbioiszmaona Nie piszę tego, zeby cie obrazić, ale z punktu nauki nie było pierwszych ludzi jako takich. Nie obraziłaś mnie absolutnie, ale odnosząc się jeszcze do tego zdania o nauce. Jeśli z punktu widzenia nauki nie było pierwszych ludzi , to jak my powstaliśmy. Rozumiem, że przez ewolucję, ale to świat. A jak ludzie skoro życie powstaje z komórki jajowej i plemnika? To jakiś mężczyzna i jakaś kobieta musieli powstać...takie moje rozumienie pomijając Pismo Święte. też mnie to zastanawia...kiedyś musiał byc ten pierwszy facet i kobieta co do homoseksualizmy,to wydaje mi sie ,że to chyba gdzieś w genach,od urodzenia...bo przecież to nie choroba,że złapiesz tak o a homoseksualizm był juz odnotowywany w starożytności,więc to nie nasz wymysł
  4. ja mojej starszej córce podawałam przed snem herbatka z melisy, i kładłam nacisk aby szła spać wypoczęta,tak na pół godziny przed snem już było "wyciszanie"...bo ktoś mi kiedyś powiedział,ze jak się idzie spać zmęczonym to się źle śpi. pediatra zalecała jeszcze syropek dla dzieci "melisaled" ale ja pozostałam przy herbatce z melisą,i druga "na dobry senek"-tak się nazywała....działała uspokajająco i trochę na brzuszek ,aby nic w czasie snu dziecka nie męczyło
  5. Ulla fajnie,że znalazłaś dobry kontakt w paniami z przedszkola.To bardzo ważne jak chce sie wypracować wspólny front w postępowaniu z trudnym dzieckiem mam nadzieję,że będzie coraz lepiej.pisałaś już o nowym planie postępowania z synkiem,który wdrażasz wraz z mężem ....basen też na pewno będzie dla synka i atrakcją i rozładuje mu energię życzę Wam bardzo mocno -powodzenie w pracy nad synkiem myślę,że wspólna praca Was rodziców i pan z przedszkola nauczą syna pewnych zachowań obowiązujących w grupie i panowania nad emocjami
  6. a swoja drogą to budujące ,że tyle z Was mysli o trzecim dziecku....w moim otoczeniu to jak jedno mają to juz mówią "stop",a wiele par bezdzietnych....z tego co słucham ich to przede wszystkim boją się utraty pracy i braku nowej...duzo zakładów u nas upada nasi znajomi to bardzo się dziwili,że zdecydowaliśmy sie na wspólne dziecko
  7. ale się fajnie znów zrobiło... Wam Opsy mnie też bardzo powala Twój optymizm i nastawienie i że idziesz do przodu zamiast płakać i obwiniać los,na pewno są gorsze dni...ale jesteś WIELKA co do par na ulicach,też jakoś tak mi dziwnie,ale pewnie dla tego ,ze to u nas nowe zjawisko,pewnie takiej Holandi nikogo to nie dziwi a co do tolerancji na pewno wszędzie są grupy "przeciw",tak jak wszędzie jest rasizm,antysemityzm jbio gratuluję ciązy i decyzji o trzecim dziecku trzymam kciuki za chłopaka....u nas na pewno dwoje i koniec zdecydowałam sie tylko aby mieć wspólne dziecko z moim M,starsza jest z mojego poprzedniego związku...M też chciał chłopaka i celowaliśmy w dni płodne,ale była dziura-chociaż chłopak z charakteru- kocha kolor niebieski,zabawy autami,taka chłopczyca
  8. agusia20112

    Smoleńsk

    bardzo fajnie napisane....i ma odczucia takie jak ja zacytuję fragmenty które mnie ujęły(jest to wywiad z Marta Potasińska ........ Mój mąż był zawodowym żołnierzem, pełnił ważną, publiczną funkcję. Wcześniej ryzykował życiem na misjach, podczas setek skoków spadochronowych. Brał na siebie ogromne ryzyko i w końcu zdarzyło się tak, że śmierć nie minęła go bokiem. Owszem, ranga tego zdarzenia była duża, i w sensie symbolicznym, i politycznym, ale zadałam sobie w końcu pytanie, z jakich to przyczyn mój ból ma stać się czymś ważniejszym niż tragedia żony, której mąż ginie w zatłoczonym busie jadąc na zrywanie jabłek, albo matki, której syn zostaje potrącony przez samochód w drodze do szkoły. Jestem jedną z wielu poszkodowanych kobiet w tym kraju i wręcz nie mam prawa rozdzierać nieustannie szat. ...... Teraz, po latach, jestem bogatsza jeszcze i o tę świadomość, że pamięć nie przetrwa bez wysiłku tych, co zostali. Dlatego na wdzięczność składa się również i to, co czuję, widząc nagrobek Włodka tak szczelnie zastawiony zniczami, że na moje nie ma tam już miejsca. Są kwiaty od prezydentów kraju i Krakowa, od wojewody i wojska. Dla mnie te gesty mają bardzo duże znaczenie, choć wiem też, jak ulotna jest pamięć, i liczę się z tym, że za kilka lat, gdy emocje opadną i Smoleńsk nie będzie już tak bardzo rozpalał głów, zniczy zacznie ubywać. Taka jest kolej rzeczy. ....... Chronię się przed Smoleńskiem. Sprawy powinny być wyjaśnione do końca, ale postawiłam między sobą a Smoleńskiem szybę z pleksi. Widzę, śledzę, interesuję się, ale bez dystansu nigdy nie wróciłabym do równowagi. Dlatego unikam szukania winnych, bo nie do mnie to należy. Zmarłym życia to nie wróci, a łatwo poszukiwanie sprawiedliwości zmienić w cyrk i polowanie. Wolałabym, żeby ta katastrofa miała znaczenie dla przyszłości – żeby już nigdy nie doszło do podobnej sytuacji. Tak, wiem, to naiwne, ale cały czas nie rozumiem, jak na Golgocie można uprawiać brutalną politykę, jak można budować swoje kariery i polityczną popularność. Gubi nas to, że społeczeństwo i politycy czekają przede wszystkim na prosty przekaz, czyli jasne wskazanie placem i stwierdzenie: „to on był winny”. Powiem wprost: były w ciągu tego czasu momenty, kiedy zwyczajnie się wstydziłam spektaklu, jaki trwał wokół Smoleńska. Ale były też momenty, kiedy z trudem budowana równowaga chwiała się, jak w przypadku skandalu z ekshumacjami. Unikam też oglądania Smoleńska jako katastrofy politycznej, mimo że jest to bardzo trudne – dla mnie ona ma przede wszystkim charakter prywatny, ...... tu cały artykuł Dokończony lot - Kraj - Tygodnik Powszechny - Onet.pl - 31.10.2012 czytałam kilka wypowiedzi rodzin ofiar....ta jest taka spokojna,normalna,nie roszczeniowa jestem pełna szacunku
  9. jbio widzę,że mieszkasz w UK,powiedz jak u was podchodzą do aborcji i w ogóle seksualności,,,,czy jest to temat tabu,czy raczej nikogo to nie rusza siostra od 10 lat mieszka w Niemczech i mówi,że u nich nikt nie robi sensacji z aborcji,kiedyś opowiadała,że pracownice przyniosła zwolnienie z pracy,bo miała zabieg
  10. agusia20112

    Nasze gotowanie

    uwielbiam kaszankę smażoną z cebulką ,i z grilla.....dzis na śniadanko była kaszaneczka
  11. odkąd założyłam wątek często zastanawiam się nad problemem i dziś tez jakoś tak dzień nastraja do refleksji niby nie podoba mi się że tak bardzo wszystko w około jest konsumpcyjne,że zastanawiając się w przypadku nieplanowanej ciąży brałabym pod uwagę kasa czy dziecko...ale tak myślą,że jakby pieknie nie brzmiało ,ze kolene dziecko się wychowa,to niestety tak nie jest-wszystko kosztuje, i na prawdę bałabym się ,że w razie choroby byłoby mnie nie stać na leki,lekarzy...nie mówiąc o specjalistycznych wizytach,które muszą byc prywatne bo na fundusz to terminy po pół roku czekania....a nie mając pomocy rodziny,trudno by było wrócić do pracy mając pod opieką 3 czy 4 dzieci... Emilka ma koleżankę z klasy(jedna z 7 rodzeństwa),bardzo żal mi jej bardzo wynoszone ubrania,zdarte buty(jest 4 z kolei)....owszem poczęstuję obiadem,dam batona do szkoły,ale więcej nie jestem w stanie...dziewczynka jest taka jakaś smutna,i wiem ,że dzieciom od małego trzeba wpajać,że są inne wartości niz pieniądz,ale na pewno jest przykro jak reszta dzieci z klasy ma porządne ubrania,zabawki,prezenty na mikołaja....dzieci jednak często rozmawiają o tym co mają .a ona nawet jak sa wyjazdy do kina nie jeździ i tak jak na to patrzę z perspektywy wiary,to zawsze ludzie patrzyli na wygodę i siebie od początku chrześcijaństwa....nawet Jezus urodził sie w stajence,bo nikt nie przyjął do domostwa brzemiennej kobiety,a potem ludzie nie zrobili nic by Jezusa nie ukrzyżowano . nikt nie chciał sie narażać . ale wracając to moich rozważań ,to dochodzę do wniosku,że nic nie jest czarne,ani biale...jest wiele szarości i jeszcze o chorych dzieciach,jak to dobrze,że są organizacje które pomagają potrzebujących dziś było o mamie chorej dziewczynki,i o akcji szycia lalek ze sprzedaży których dochód idzie na leczenie ....i ta kobieta powiedziała,że dziękuje wszystkim ludziom dobrej woli ,których obchodzi los jej dziecka-bo niestety na pomoc państwa i służby zdrowia nie może liczyć
  12. jbioTak apropos ciężkich wyborów. Wczoraj obejrzałam sobie film NAD ŻYCIE o Agacie Mróz. Popłakałam sobie a jakże, ale nie o tym. W momencie kiedy dowiedziała się, że jest dawca szpiku, bum wiadomość-jest w ciąży. I dylemat. Usunąć , poddać się przeszczepowi i czekać na nowe dzieci, czy dać szansę temu maleństwu? Jak wiemy wybrała to drugie. I wszystko byłoby dobrze, bo po porodzie doszło do przeszczepu, ale niestety sepsa wygrała... Takich przykładów jest wiele, mi po głowie chodzi jeszcze niedawno zmarła Magda Prokopowicz. Przed kolejną chemią dowiedziała się o ciąży. Chemię dostała i owszem ale później w 3 trymestrze. Ona wygrała w tamtym momencie i życie i Leosia. Miała okazję jeszcze 4 lata obserwować jak synek się rozwija.Co nas czeka? AGUSIA rzeczywiście masz rację, te co głośno krzyczą , robią zaś co innego, więc wniosek jak dla mnie prosty mówmy zawsze o sobie, a nie bądźmy czyimś sumieniem. czytałam komentarze po tym filmie i tez opinie podzielone(ale to normalne)wiele osób zarzuca jej ,że postąpiła bardzo samolubnie i nieodpowiedzialnie,że jako osoba publiczna miała lepszą opiekę i zmarnowała prace i zaangażowanie lekarzy ja nie oglądałam jeszcze tego filmu więc cięzko mi wyrazić swoje zdanie
  13. IWA23InsanaIwa naprawdę szacunek dla Ciebie i nie wiem dlaczego napisałaś że to egoizm przecież ratując siebie ratowałaś Was obydwoje , sama mogłaś umrzeć a dziecko tym bardziej niezdolne do samodzielnego życia. A to był gruczolak czy nowotwór złośliwy? I jakie miałaś objawy jak Cie mogę spytać oprócz zmęczenia?Wybierając operację uważałam że to jest słuszne i mimo do niej nie doszło nie miałam nic sobie do zarzucenia aż pewnego razu znajoma mnie zjechała z góry na dół że powinnam się nie godzić na operację i donosić ciąże bo nawet jak by mi się coś stało to od tego jest ojciec aby potem zająć się dziećmi i je wychować,a do przesunięcia o operacji prze ze mnie przyczynił się mój ginekolog,chorobę miałam zdjagnozowaną we Wrocławiu w jednej klinice w drugiej miałam mieć operację a z trzeciej gin poproszony do konsultacji odmówił zgody na operację,po tym nie dali mnie do żadnego szpitala w razie w jak by coś się działo aby szybko zareagować tylko odesłali do domu w mojej miejscowości poszłam do mojego gin i on mnie dał do szpitala powiedziała że w takim stanie nie mogę być w domu,dla tego potem dzwoniłam tam do kliniki o odłożenie operacji bo byłam w moim szpitalu czułam się bezpiecznie wiedziałam że w razie co będę miała pomoc gdyby jednak mnie nie przyjeli do szpitala i musiała czekać w domu pewnie odbyła by się ta operacja.Na szczęście to był gruczolak,a objawy (piszę te w ciąży) nadciśnienie przy tabletkach często miałam 180/100,problem z cukrem w ciągu jednago dnia potrafił się zmienić z hieperglikemie na hipoglikemie i na odwrót,miałam niski poziom magnezu,potasu,wapnia (przez co mam osteoporoze),kruchość tkanek (lekkie uderzenie,pobranie krwi i duży siniak mega fioletowy),wiotkość mięśni (miałam problem z chodzeniem zwłaszcza po schodach). znajoma mądra,bo nie jej to dotyczyło,ciekawe jak by sama postąpiła bo te co dużo krzyczą ,to czasem same postawione w danej sytuacji juz całkiem inaczej postępują w Twoim przypadku w decyzji powinni jak najbardziej uczestniczyć mąż i lekarze,którzy dokładnie by Ci przedstawili sytuację a znajomi powinni zyc swoim życiem bo to zawsze drzazgę się widzi u kogoś,a u siebie to belki nie zauważa
  14. ja rodziłam na normalnej sali porodowej (nie rodzinnej) sama,bo partner musiał wrócić do mojej starszej córki po porodzie leżałam w sali dwu osobowej ,matka była caly czas z dzieckiem jak wychodziłam córkę zawoziłam w łóżeczku do pielęgniarek odwiedziny były bez problemu,ale powiem Wam ,że tłumów nie było...żadnych pielgrzymek rodziny-może same kobiety tego nie chciały po za porodem można było byc od 9 do 21 kobiety po cesarce na jedynkach mogły mieć partnera dłużej dla mnie było to ok,bo tatuś mógł od początku pomagać przy maluchu,położne pokazywały jak kąpać,przewijać,tatuś doglądał maleństwa a mama mogła pospać była też sala świetlica,ale tylko dla oddziału położniczego więc nie było kontaktu z chorymi ja byłam zadowolona z takiego funkcjonowania oddziału
  15. InsanaHelenaotworz sobie nowy temat, i wnim dyskutuj na tematy religijne,matematyczne czy tez fizycznea właśnie powiedz mi czemu tak Cie obraziła kwestia dziecka w kiblu i że poczułaś się dzieciobójczynią? Przecież gdy ktoś nazywa mnie ufoludkiem (co jest nieprawdą) to mam to gdzieś ignoruję, nawet trochę mnie to bawi ale gdy ktoś powie , że jestem gruba ( faktycznie przydałoby się schudnąć) to czuję się urażona, trochę zła bo ktoś naruszył mój czuły punkt. . powiedział prawdę o mnie której nie lubię. Tak tylko głośno myślę. mnie to też zdenerwowało,bo to tak jak bym powiedziała,że Ty spuszczasz dzieci w kiblu bo pijesz kawę(tylko przykład) bo nie ma medycznych potwierdzeń,że spirala czy tabletki powoduje aborcję, jest to twoje przekonanie
  16. InsanaIwa naprawdę szacunek dla Ciebie i nie wiem dlaczego napisałaś że to egoizm przecież ratując siebie ratowałaś Was obydwoje , sama mogłaś umrzeć a dziecko tym bardziej niezdolne do samodzielnego życia. A to był gruczolak czy nowotwór złośliwy? I jakie miałaś objawy jak Cie mogę spytać oprócz zmęczenia? do Iwy też mam pełny szacunek i podziw ale Ty teraz zaprzeczasz samej sobie pytam Cię o kwestie kiedy życie matki jest zagrożone i też byłaś przeciw aborcji Iwa nie musiała dokonywać zabiegu,ale godząc się na operację godziła się z ewentualną utratą ciąży wiel ,że takich przypadków jest mało,ale jednak się zdarzają,że trzeba wybierać życie kobiety,a utrzymanie ciązy...chociaż tu nasuwa się mi taka zależność,że jak matki sie nie uratuje to ciąża i tak obumrze (może dla niektórych różnica jest ta że ciąża skończy sie naturalnie a nie zabiegiem)
  17. IWA23agusia20112ja gdybym miała wybrać życie swoje czy dziecka-oczywiście wybrałabym dziecka jeśli by ktoś miał nas na muszce ale jeśli byłabym w ciązy to chyba nie chciałabym osierocić córek,nie mając pewności czy dziecko przeżyje tak samo nie wybrałabym które z bliźniaków ratować,chyba wolałabym aby oba odeszły-tak jak powstałypowiem Ci bardzo trudne rozważania Ja byłam w takiej sytuacji tzn podobnej,będąc w drugiej ciąży okazało się że mam guza nadnercza hormonalnie aktywnego,i miałam podjąć decyzję o operacji w trakcie ciąży co wiązało się że może dojść do wcześniejszego porodu a co za tym idzie że mogli by dziecko nie uratować bo za wcześnie,zgodziłam się na operację,jestem egoistką bo nie wyobrażałam sobie życia bez mojego dziecka w tedy 2 letniego i nie wyobrażałam sobie jak on wychowuje się bezemnie,w tedy myśli były tylko przy moim 2l synie nie tym w brzuchu,na szczęście do operacji nie doszło ginekolog się nie zgodził odroczył ją o kilka tyg a potem ja ją odłożyłam udało mi się donosić ciąże do 33tyg,mały ur się przed wcześnie a ja potem miałam operację. super,że wszystko tak dobrze sie skończyło....aby więcej takich optymistycznych historii
  18. masz racje to człowiek człowiekowi robi pieklo na ziemi
  19. dlatego trudno mi zrozumieć,że cierpienie nas uszlachetnia....nie rozumiem,ale oczywiście ktoś inny może widzieć w tym sens ja nie umiem się pogodzić ze złymi rzeczami i czesto sie zastanawiam dlaczego się zdarzają
  20. Yvoneagusia20112Yvoneo ku.źwa. na polsacie własnie mówią, ze na podlasiu gdzieś babka zakopała żywcem w piwnicy swoje dzieci....było ,jest i będzie skó**** wczoraj tatuś skatował noworodka czasami tak człowiek tego słucha co na świecie się dzieje i myśli sobie, że świat się chyba kończy..:/ dokładnie,,,,często się zastanawiam dokąd zmierza ....bo w złym kierunku już dzieci potrafią być okrutne i bezwzględnie mordować,gwałcić....ach
  21. ja gdybym miała wybrać życie swoje czy dziecka-oczywiście wybrałabym dziecka jeśli by ktoś miał nas na muszce ale jeśli byłabym w ciązy to chyba nie chciałabym osierocić córek,nie mając pewności czy dziecko przeżyje tak samo nie wybrałabym które z bliźniaków ratować,chyba wolałabym aby oba odeszły-tak jak powstały powiem Ci bardzo trudne rozważania
  22. Yvoneo ku.źwa. na polsacie własnie mówią, ze na podlasiu gdzieś babka zakopała żywcem w piwnicy swoje dzieci.... było ,jest i będzie skó**** wczoraj tatuś skatował noworodka
  23. Yvonezawsze ratuje się, życie matki. zależy tez od przypadku oczywiście, ale co z tego,że uratuje się dziecko, który bez matki nie przeżyje? w innych przypadkach myślę, że decyzja należy do matki i rodziny. ja zawsze mężowi powtarzałam,że w takiej sytuacji jakby miał decydować, ma ratować dziecko. a co z twoim już żyjącym dzieckiem....pozbawisz go mamy?? a co jeśli i dziecko nie przeżyje bardzo trudne rozważania a to o tym ratowaniu matki chciałam odnieść właśnie do tego co pisałaś,do przysięgi o ratowaniu zycia...i czy wtedy lekarz może brać swoje odczucia moralne górą nad obowiązkiem lekarza
  24. jak się okazuje problem aborcji ma wiele stron,i dotyka nie tylko rodziców dziecka
  25. Yvoneagusia20112na pewno powinno się szanować wiarę lekarza-w końcu to tez człowiek nie wiem jak to ma sie to przysięgi lekarskiej,ale chyba nie ma tam mowy o tym co innego gdy mu religia zabraniała transfuzji,reanimacji....wtedy byłby "konflikt interesów"tam w przysiędze jest chyba mowa o służeniu życiu i zdrowiu ludzkiemu, wiec fakt transfuzja i reanimacja byłyby sprzeczne i chyba nie mógłby ktoś taki lekarzem zostać, ale jednak aborcja się w to raczej nie wlicza. a jeśli miała by ratować życie matki?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...