gosia888
Użytkownik-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez gosia888
-
Anitaa myślę, że mogę Cię zasypać o wiele większą ilością sytuacji. Ale Ty wydajesz się być najmądrzejsza , więc ja kończę ze swej strony dyskusję. Ania a pamiętasz firmę łóżeczka lub jakieś zdjęcie masz? My możemy sobie tylko na takie pozwolić i też szukam porad
-
A empatia chyba też powinna być wobec personelu szpitalnego, bo ta cecha chyba w obie strony działa... I myślę o zakończeniu wątku, bo to do niczego nie prowadzi i każdy będzie miał rację lub swoją rację...
-
Ja też taka jestem i pracuję a warto wejść i zobaczyć jak wszystko wygląda od drugiej strony... Magda oglądaliśmy ostatnio coś takiego, tylko nie wiem jakby to w praktyce działało. Składanie przewijaka z rozkrzyczanym dzieckiem a kiedy tu wody nalać. Ale nadal nad tym myślimy. A miała któraś z Was łóżeczko turystyczne z przewijakiem?
-
Jak mam jedno dziecko do zrobienia przy nim to ok. ale jak mam 8 do pobrania badań i 2 mamy, którym muszę pomóc i wiem, że wisi nade mną cięcie lub poród, to od razu myślę nad planem działania i jest różnie. staram się brać dzieci nie karmione itp, ale nie zawsze to się udaje. Nas jest 3-4 na 25-30 dzieci plus te, które mają się urodzić, więc możecie sobie wyobrazić co by było, gdyby każda matka mówiła nie teraz, za chwilę itp. A i jeszcze papierkowa robota, bo każde dziecko muszę wpisać w kilka miejsc i opisać sposób porodu, karmienia i ewentualne problemy. A i jeszcze nagłe przyjęcia. Wiola, co do czapki, to zupełnie nie znam się na tym a niby to taka prosta rzecz kupić. Madziak a wanienkę z przewijakiem skąd zamawiałaś? Mój mąż też teraz wykłada kasę na wyprawkę do szpitala. Tak samo z ustaleniem rzeczy w trakcie porodu, leki, szczepienia są dla mnie. Ale wózek i fotelik i łóżeczko, ewentualną zmianę samachodu wziął na siebie. I tu mu się nie wtrącam.
-
Anitaa jk zabierając dziecko, oferujemy powtórną pomoc w przystawieniu, to nie ma narzekania. A u nas każda tak robi, bo jesteśmy na to uczulane. Ponawiam zaproszenie do pracy na oddziale...
-
Gosia ruchów bardziej nie czuję a długość mojej szyjki to nie tragedia. Ale moja prowadząca mnie zna z oddziału i wie ile potrafię biegać. A jaka strzała? Coś przeoczyłam? Wiola a jaki to rozmiar czapki? Ja ostatnio stałam i nic nie wymyśliłam. Anita takie rzeczy, to w prywatnych klinikach. Na nas nikt nie narzeka, jakoś każdy stara nas się zrozumieć.
-
Wiola pate pierdol:P Ja staniki będę w grudniu-styczniu kupowała. Może do porodu mi już aż tak piersi nie urosną. Dla mnie to rzecz, którą jednak trzeba osobiście zmierzyć. Na razie śmigam w sportowych i kupiłam przedłużki polecane przez Was, rewelacja. A w pepco stwierdziłam dawno, że wybór dla dziewczynek spory a dla chłopca ech pod każdym względem.
-
O lekarzach, to jakbym zaczęła pisać poematy, to do porodu by mi się zeszło. Aisla w Polsce mają kobiety warunki, ale mogę pójść rodzić do znanego szpitala, ale co z tego, że to fabryka i po porodzie nikt do mnie nie zajrzy. A poza tym jak już wcześniej pisałam- my w Polsce zawodowo dopiero się usamodzielniamy. A Zachód dawno już to zrobił. Więc położnej, która pracowała ileś tam lat pod dyktando lekarza ciężko się przestawić i nic nie zmienia. A z resztą ja osobiście też bym się bała odpowiedzialności i chyba jakbym pracowała na porodówce, to też pod dyktando. Nie wszystko zależy od chcenia czy nie chcenia. Anitaa to zapraszam na dwa-trzy dni pracy na oddziale, myślę że zmienisz zdanie...I nawet jak będziesz położną z powołania...I nie chodzi tu tylko o zmianę pościeli... ania.r ja też mam obawy co po wyjściu ze szpitala. niby dużo się wie, widziało, ale zawsze są jakieś niewiadome.
-
Anitaa mi się też niejednokrotnie zdarzało odrywać dziecko od piersi i nie było zmiłuj. Takie są realia pracy w szpitalu. Tu każdy ma obowiązki, często na już i tu niestety trzeba zrozumieć. Ale zawsze jak oddawałam dziecko, to przystawiałam z powrotem. Jak mi kiedyś powiedziała jedna połoznica, jak ją przepraszałam, że muszę wziąć od niej dziecko- nie jestem w hotelu pięciogwiazdkowym i muszę się dostosować...
-
Koszule zamawiałam od tego sprzedawcy: Tekst linka, ma dużo modeli i w miarę rozsądne ceny. Zresztą po porodzie nastawiam się, że jedna z nich pójdzie do śmieci, więc tym bardziej nie szkoda. Chociaż do samego porodu już wybrałam sobie T-shirt męża, on ma rozmiar xl/xxl a ja marne s/m, więc pupę spokojnie mi przykryje. Co do porodów, to ciężko mi pisać. Widziałam ich przez 5 lat studiów i 3 lata pracy może 2-3 tysiące i naprawdę każdy był inny. Dużo zależy od rodzącej i jej męża( a oni naprawdę potrafią namieszać) i od położnej, która ten poród poprowadzi. Tutaj musi się nawiązać nić porozumienia, bo to doskonale widać jak są jakieś zgrzyty. Teraz z mojego szpitala. U nas nikt by nie trzymał 48 godzin po odejściu wód, tylko maksymalnie 24 i oksytocyna, brak reakcji po jakimś tam czasie (to już zależy od fantazji lekarza) cięcie cesarskie. Czemu piszę o zgrzytach- bo trafia się taki pajac-partner rodzącej, który zakazał położnej nacinania krocza i zakazał rodzącej proszenie o to, nawet jak jest potrzeba- mamy dziecko urodzone do przekazania na oiom i matkę popękaną do odbytu. Mamy pajaca- partnera rodzącej, który zakazał matce prosić o dokarmienie dziecka i nakazał tylko i wyłączne karmienie piersią- mamy dziecko odwodnione i z cukrami do d... do przekazania na oiom i zdenerwowaną matkę. Tutaj musi wszystko grać niezależnie czy współpraca jest na sali porodowej czy później. Przepraszam, że tak chaotycznie. Wracając do porodu. Nie jesteśmy tak sławnym szpitalem jak św. Zofia czy św. Rodzina, ale ludzie walą do nas drzwiami i oknami. To stary szpital, rodzi się już dziecko na leżąco (wcześniej oczywiście piłka, prysznic, bieganie po schodach itd) i kiedyś się zapytałam matek, które rodziły w znanych szpitalach, czemu u ans następne dziecko- jedna odpowiedź utkwiła mi w głowie- bo tu pracują ludzie. U nas też nie ma problemu ze znieczuleniem, rozważa się każdą formę porodu, jeżeli coś nie idzie (oczywiście trafiają się sytuacje kwiatki), ale wszystko ze współpracą. Idealnie nie jest jak wspomniałam. I teraz się odniosę do siebie- będę rodziła w znajomym środowisku i wiem co mnie czeka- poród na leżąco lub półleżąco, ewentualne nacięcie, znieczulenie, może też vacum czy cięcie, nie liczę na luksusy, bo tam ich nie ma, ale idę tam z zaufaniem. I myślę, że poród to takie wydarzenie, że trzeba zaufać tym drugim osobom. Co do pomocy w rodzeniu dziecka w postaci skakania na brzuchu- ja wiem, że z moją posturą większego dziecka niż 3700 nie będę w stanie i nie będę próbowała nawet rodzić, bo jestem świadoma konsekwencji skakania po brzuchu. Od razu nie zgodzę się na PSN i każda z nas ma do tego prawo...Moją koleżankę załatwili, oni zapomnieli a ona ma dziecko roślinkę:( A co do zabierania dziecka hmm u nas sala pooperacyjna nie jest przystosowana do tego, żeby z matkami non stop siedziała położna i im pomagała przy dzieciach. Jest mało miejsca, noworodki daleko, żeby w razie czego dokarmić dziecko lub zauważyć pewne nieprawidłowości, więc dlatego na tą pierwszą noc po cc wybrano taką opcję. Później oczywiście jest z mamą. A jak napisałam wcześniej- dużo zależy od człowieka- nas położnictwo kuleje i jak po raz 10 słyszę od starszych koleżanek,że one nie mają kompetencji do przystawienia do piersi czy przewinięcia dziecka, to wolę sama iść z drugiego końca korytarza i pomagać.Jak widzicie, nie jest idealnie... Co do adhd, ja nie mam, ale tak się dobrze czuję, że też wszędzie mnie pełno. Mąż mi niedługo będzie klucze do domu zabierał:p Szyjkę mam 3-3,5 cm, kazała lekarka wczoraj już zacząć zwalniać, ale jak to zrobić?
-
Aisla, ha jeszcze nic nie piórę. Rzeczy kompletuję tylko do szpitala, czekam na kuriera z koszula mi dla mnie i wszystko hurtem chcę. U nas na topie właśnie wybór fotelika, bo my zieleni. U mnie w szpitalu większość rodziców jal nie wszyscy przynosili maxi cosi i myślałam, że to ok. To trzeba będzie sprawę głębiej przemyśleć. Kwietniówka ja to odwrotnie, chyba będę negocjować, żebyśmy z dziećmi przystopowali. Mąż chce minimum troje, najlepiej piątkę(mi też się marzy duża rodzina, ale myślę, że dużo to pierwsze zweryfikuje
-
To też bym zgłupiała, bo antybiotyk, to nie witaminy, które raz się bierze a raz zapomni. To czekaj w takim razie na rozwój sytuacji
-
A ja wyprawiłam męża to pracy i z powrotem do łóżka. Mi przez telefon podawali wyniki posiewu, sami zaproponowali taką opcję, więc możesz spróbować. Pytasz o siebie a nie o kogoś innego a z tym nie mogą. A kiedy próbkę zostawiłaś? A ja bym chyba ciągnęła antybiotyk skoro zaczęłam. Raczej takiej antybiotyków na własną rękę nie powinno się przerywać
-
Ja już chyba też nic nie będę kupowała, ewentualnie jakąś koszulę wyjściową. Jestem przerażona, bo 5,5 kg do przodu a wyglądam jakby było więcej. Zamówiłam dziś dwie koszule do porodu i torba powoli będzie pakowana. I już jedną rzecz ku spokojowi będzie za mną
-
Wisienka pierwsze ruchy u mnie, to przełom 21/22 takie świadomie przeze mnie wyczuwalne. Wcześniej jakieś pojedyncze coś. Jutro zaczynam 24 tydzień a dziś usłyszałam od lekarza, że nawet jak pół dnia się nie rusza, to na ten wiek ciąży jest ok. Także spokojnie.
-
To ja bym miała podobnie jak Ty Wiola. Bo nasza klucha jak wczoraj zaczęła o 22, to ja dopiero 1.30 zasnęłam czując ją, obudziłam się koło 5 a ta paradowała. Świetne te ciuchy są w HappyMum, ale mnie cena przeraża, ale faktycznie poszukam tej firmy czegoś na olx czy innym allegro.
-
Zalotka też się tam w okolicy zacięłam i piekło przy oddawaniu moczu. Też myślałam, że infekcja a tu taka prosta przyczyna. Dziś miałam wizytę. Badania moczu lekko podwyższone, ale najważniejsze rzeczy w normie. Usłyszałam, że to za wcześnie, żeby czuć bardzo regularne ruchy i jak nie będę czuła przez pół dna, to norma. I mam nie szaleć, bo mi dr psychiatrykiem postraszyła:p odwiedziłam też swój oddział, rodzą się paszcze jak nie wiem. Już dostałam skierowanie na obciążenie glukozą 75 blee. Co do trybu dzieci hmm wielu rodziców się doszukuje, niektóre się pokrywają, ale nie ma na to jakiegoś dowodu. A połówkowe też miałam zwykłe
-
Jeszcze Aisla nam zamilkła... Może faktycznie Wiola ma rację. Ja po pierwszym kosmicznym wyniku badania ogólnego i posiew ie uczulona jestem i innych uczyłam na dokładne umycie się. Po umyciu można jeszcze włożyć tampon, żeby przypadkiem nic z pochwy się do próbki nie dostało. A od tych leków myślę, że nic maluchowi nie będzie. Podawali pewnie dozwolone w ciąży. Dobrze, że w szpitalu czuwają
-
Ciekawe co u Kasik... Ze szwed o czynnością skurczową nue powinni odsyłać, ale cóż... Ania ja też jestem słoik, mój mąż się śmieje, że też przeze mnie się robi, bo od moich rodziców zawsze coś przywozi my. My właśnie wróciliśmy ze spaceru i pysznej kawy i ciacha. I znów lenistwo
-
Mi od początku ciąży śni się, że wjeżdżam z IP na cięcie na ratowanie życia, na zmianę z trudnym porodem. A co do pogody, to faktycznie lipa. My planowaliśmy niedzielny spacer a tu do 10 w łóżku, zaraz kościół i chyba znów łóżko i jakieś filmy. Nie lubię tak. Kwietniówka dobrej zabawy. Najwyżej będziesz miała wszystko w praktyce:p
-
A i Ania współczuję straty. Teraz spokojnie dbaj o tego malucha. jak coś, to śmiało pisz
-
Kwietniówka dzięki za czkawkę. To chyba już pierwszy wyczuwalny epizod przeszłam. Co do lewatywy też będę chciała mieć jak będzie czas. Niby przy porodzie jak coś wyleci, to norma dla położnych, ale ja wolę mieć ten komfort. A i gratuluję takich możliwości porodowych, że też tak zdecydowałaś. My się zawodowo dopiero usamodzielniamy, a u Was ona bajka
-
To miałaś szczęście, bo to też. Każda na stojąco, siedząco, kucąco, klęcząco. Byle nie leżenie
-
kwietnówka świetne te rzeczy. Widać, że pod kobietkę małą. My na razie kupiliśmy neutralne rzeczy, poczekamy na USG w 30 tygodniu i na potwierdzenie płci. A i tak chyba mamy uczulenie na typowo kobiece kolory, więc pewnie na neutralnych poprzestaniemy. Takie bardzo kobiece ostatnio zdobyliśmy:
-
Witaj Ania. I zapraszamy do dyskusji. Tutaj chyba szybko się łapie wątek...