Skocz do zawartości
Forum

Peonia

Użytkownik
  • Postów

    2,513
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    123

Treść opublikowana przez Peonia

  1. dziewczyny, ja sobie oczywiście tu żartuję z tym nabijaniem, ale tak po prostu nie czuję się az taka mądra.. :)) dzieki za miłe słowa :)) a moje wynurzenia czesto wynikają z obserwacji otoczenia i tzw. nauki na własnych błędach....
  2. ~MamaWczesniaka Strrunka Dzieki za Twoja historje. Marzy mi sie naturalny porod I rzeki mleka tuz po porodzie. A mialasz cc ze wskazan? jak widac co mama to inna historia. mnie w sumie i po sn i po cc kp nie sprawiało problemów w sensie pojawienia sie mleka i jego odpowiedniej ilości. no i od czego to zależy?? od automatycznego przełaczenia sie hormonów po przejściu malucha na "druga stronę' ?? :))
  3. czarna.ana, a czy Ty sie aby ze mnie nie nabijasz? :))))
  4. tola512 Madika tola512 Ja dzisiaj od rana biegam i załatwiam potrzebne dokumenty do pracy. Najpierw zaświadczenie o niekaralności, teraz siedzę i czekam na badania profilaktyczne, a po wszystkim i tak muszę jeszcze wrócić na radę do przedszkola i podmienić męża do dzieciaków. Zaczęło się z grubej rury :), ale co tam trzeba się wkręcić w nowy rytm. Co mnie nie zabije, to mnie wzmocni :). Tola przynajmniej potem bedziesz na tylku siedziala w przedszkolu a nie latala po miescie hehhe A powiedz mi jak wyglada sprawa organizowania wyjsc w przedszkolu? Bo wiem ze czasem gr gdzies jezdza wychodza a inne siedza tylko w przedszkolu. To zalezy od checi wychowawcy, determinacji rodzicow czy od placowki? Wycieczki zazwyczaj planowane są przez nauczycieli wspólnie na Radzie Pedagogicznej podczas omawiania Rocznego Planu Pracy. Wycieczki dostosowuje się do wieku i zainteresowań dzieci (dalsze wyjazdy autokarowe to już wycieczki, na które potrzebna jest zgoda rodzica). Organizowane są również wyjścia,wycieczki bliższe po okolicy, na które rodzic podpisuje zgodę na cały rok (mogą to być wyjścia poświęcone np. szukanie oznak wiosny, zapoznanie z zawodem np. praca na poczcie, w sklepie, zapoznanie z biblioteką, starsze dzieci zwiedzają szkołę, uczestniczą w lekcji itd). Wachlarz jest szeroki i raczej przedszkola mają bogatą ofertę propozycji. Tola, ja mam wrażenie, że to mimo wszytsko zależy też od chęci Pań. Moje starszaki chodziły do dwoch róznych przedszkoli (przeprowadziliśmy się) i w drugim wycieczek, wystepów, udziałów w konkursach poza przedszkolem było nieproporcjonalnie więcej w stosunku do pierwszego. oba były tzw. państwowe.
  5. Renia74 Kasia Fajnie że się odezwałaś, już miałam pytać co się z tobą dzieje :) współczuję bostonki, drugi raz słyszę o takiej chorobie :/ Ja byłam wczoraj u fryzjera, już miałam taką szopę że nie mogłam ułożyć. Młodemu sama obcięłam włosy maszynką :) Znowu byliśmy w castoramie, będziemy robić małemu pokój z nieużywanego garażu. Fajnie że będzie miał swój kąt, tylko te koszty... Renia, przy starszakach też wcale nie słyszałam o tej chorobie. trzydniowka była i to raz, a teraz to świństwo dośc częste :((( a szczepionki nie ma... i może sie powtarzać.... powodzenia w remontach :))) to mimo wszytsko fajnie coś w domu nowego zrobić :)))
  6. ~kalae Madika Peonia Sylwia921125 Hej. Lilijko po Twoich postach widac, ze macie ogromna wiez z Ania. Nie zeby inne mamy nie mialy, ale ja tak jak Nati pisze musze czasem odpoczac od Martynki. Lubie jak zostaje z moja siostra bo wiem, ze jest w dobrych rekach. Ciesze sie, ze nie musi isc do zlobka bo to bylby dodatkowy stres dla mnie. I wlasnie to ubieranie jej rano. Wszystkim mamusia I dzieciaczka 1 wrzesnia zycze powodzenia Nati mi tez sie przypominaja nasze zdjecia USG =) słodzutkie maleństwo. Wypoczywaj :* Każda z nas ma inne potrzeby, usposobienie... każda mama kocha swojego malucha, ale bedzie inaczej postępować. o ile jedne z nas będą potrzebować oddechu od malucha, innym rozstanie będzie sprawiać przykrość. niemniej maluchy kiedyś zaczną się same od nas oddalać, my musimy to zaakceptować, a będzie najtrudniejsze dla mam, które rozstawac sie nie potrafią. o ile mężczyźni w związku to akceptują i taka niejako utrata kobiety na rzecz dziecka im nie przeszkadza, to trudniej bywa, jeśli panowie tęsknią za chwila czasu bez malucha u boku. czasami o tym nie mówią, a stopniowo sie oddalają. przedszkole/żłobek ułatwią rozstania - wbrew pozorom, bo maluch ma duzo zajęć, a mama jednak pracuje - i stopniowe zwiększanie dystansu następuje naturalnie. nie ma co się bać, dzieci najczęsciej świetnie sobie radzą. choć przyznam, że u nas lepiej poradziło sobie dwoje młodszych, idąc jako maluchy do żłobka. najstarszy do żłobka nie chodził, bardzo długo przezywał pójście do przedszkola, aklimatyzacja trwała kilka miesięcy a w zasadzie do końca przedszkola marudził. córka juz po miesiącu wstając wołała, że się "śpiesi do źłobećka", a młody po jakims miesiącu, jak parkowałam po żłobkiem to klaskał i się smiał - cieszył się, ze tam idzie, w weeekendy brał rano buty i gnał do drzwi, patrzył na nas jak na wariata, dlaczego zostaje w domu.... mnie akurat potrzebny bywa czas bez młodego uwieszonego u nogi, oczekującego mojej ciągłej uwagi. niestety on rzadko chce oddalić się do zabawy z innymi domownikami, wciąż tylko mama na topie o ile nie śpi, albo nie pojedzie w foteliku na rowerze tatusia... i potrzebuję też czasu tylko dla mnie i męża, widzę, że jemu to bardzo potrzebne, choć tęskni też za dziećmi. ale fakt, że jak był sam najstarszy syn, to ta potrzeba nie była aż taka silna. chyba jednak wzrosła wraz z ilością dzieci :)) Peonia podpisuje sie pod tym co napisalas! Zgadza sie ze kazda mama jest inna i inne ma tez potrzeby. Ale wydaje mi sie ze kazdy zwiazek potrzebuje troche takiej intymnosci i pobycia tylko we 2 bez nasluchiwani czy dzidzius sie obudzi. Ale kazdy jest inny Powiem Wam ze ja juz marze zeby ja przyjeli do przedszkola... jejku to jest taka nadzieja trzymajaca mnie przy zyciu w zdrowiu psychicznym heheh my oboje jesteśmy domatorami i nam jest tak dobrze, nie mamy potrzeby wychodzenia, nawet jak Tośki nie było to też nieszczególnie nas ciągnęło. poza tym znacie moje podejście co do np ślubów i tej całej weselnej szopki. A to też jest raczej odosobniony przypadek :) taki typ, zresztą mój niemąż też taki typ. Madika to ty chcesz już jednak iść do pracy? bo z tego, że sie nie możesz doczekać aż Hania pójdzie do przedszkola to tak zrozumiałam. Tylko jakby zostajesz z Hanią bo mąż cię przekonuje. hehe, kalae, a kto powiedział, że wytchnienie od malucha oznacza balowanie poza domem :)) ja własnie wtedy lubie pobyć w domu, sama ze sobą swoimi sprawami, ktore mogę choć czasem załatwić niespiesznie.... albo polenić się chwilę z małżonkiem u boku, sami we dwoje jak kiedyś... tylko niezwykle trudno wyekspediować gdzies troje dzieci, więc to bardzo rzadkie chwile. co do ślubów itp to nie jesteś wcale takim ewenementem :)) ja do tej pory się smieję, że pobraliśmy się z nudów, bo nam dzieci nie chciały się począć .... no jak w środę rozesłaliśmy zaproszenia na ślub, tak w niedzielę test wyszedł pozytywny. no taki porządny nasz pierworodny, że na ślub czekał :))) i nie robilismy wesela, bo nie mielismy na to ochoty :)) Tola, Madika no własnie ja potrzebuję czasem właśnie intymności, bez dzieci za ścianą... zupełnie inaczej wtedy to jest... :))) no i widzę wokół pary, gdzie mamy odstawiły zupełnie na boczny tor mężczyzn na rzecz dziecka. bardzo różnie potoczyły się ich losy, niemniej rzadko to wygląda kolorowo. warto nieraz uważnie wsłuchać się w potrzeby partnera, czasem matczyne zapędy nam wtłoczą brak wrazliwości na naszych mężczyzn, a oni niekoniecznie potrafia wyartykułować co im nie pasuje, no i tak niewidocznie mozna ich powoli tracić, albo oddalić się na tyle, że trudno potem poskładać się jak kiedyś..... mam koleżankę, która była niezwykle zaskoczona, że mąż - taki z tych kochających - jednak poszedł swoja drogą jak dzieci były ww ieku przedszkolnym. był tatą, pomagła w domu, dbał o rodzinę... jednak skomentował, że miał już dość jej spania z dziećmi, traktowania go jako dodatku do jej totalnej symbiozy z dziećmi (które dawno juz nie były niemowlętami) , braku bliskości i przede wszystkim ślepoty, że ona zapędza się w tym wszystkim za daleko. on chciał mieć też żonę, a nie tylko matke swoich dzieci. próbował mówic, ale go zbywała, nie potrafiła pełnić kilku rol kobiecych naraz (no wedle reguły - matka, żona kochanka, gospodyni...) - była w zasadzie głównie mamą. zapędziła się. aż cos się zepsuło, bezpowrotnie :(((
  7. Sylwia921125 Hej. Lilijko po Twoich postach widac, ze macie ogromna wiez z Ania. Nie zeby inne mamy nie mialy, ale ja tak jak Nati pisze musze czasem odpoczac od Martynki. Lubie jak zostaje z moja siostra bo wiem, ze jest w dobrych rekach. Ciesze sie, ze nie musi isc do zlobka bo to bylby dodatkowy stres dla mnie. I wlasnie to ubieranie jej rano. Wszystkim mamusia I dzieciaczka 1 wrzesnia zycze powodzenia Nati mi tez sie przypominaja nasze zdjecia USG =) słodzutkie maleństwo. Wypoczywaj :* Każda z nas ma inne potrzeby, usposobienie... każda mama kocha swojego malucha, ale bedzie inaczej postępować. o ile jedne z nas będą potrzebować oddechu od malucha, innym rozstanie będzie sprawiać przykrość. niemniej maluchy kiedyś zaczną się same od nas oddalać, my musimy to zaakceptować, a będzie najtrudniejsze dla mam, które rozstawac sie nie potrafią. o ile mężczyźni w związku to akceptują i taka niejako utrata kobiety na rzecz dziecka im nie przeszkadza, to trudniej bywa, jeśli panowie tęsknią za chwila czasu bez malucha u boku. czasami o tym nie mówią, a stopniowo sie oddalają. przedszkole/żłobek ułatwią rozstania - wbrew pozorom, bo maluch ma duzo zajęć, a mama jednak pracuje - i stopniowe zwiększanie dystansu następuje naturalnie. nie ma co się bać, dzieci najczęsciej świetnie sobie radzą. choć przyznam, że u nas lepiej poradziło sobie dwoje młodszych, idąc jako maluchy do żłobka. najstarszy do żłobka nie chodził, bardzo długo przezywał pójście do przedszkola, aklimatyzacja trwała kilka miesięcy a w zasadzie do końca przedszkola marudził. córka juz po miesiącu wstając wołała, że się "śpiesi do źłobećka", a młody po jakims miesiącu, jak parkowałam po żłobkiem to klaskał i się smiał - cieszył się, ze tam idzie, w weeekendy brał rano buty i gnał do drzwi, patrzył na nas jak na wariata, dlaczego zostaje w domu.... mnie akurat potrzebny bywa czas bez młodego uwieszonego u nogi, oczekującego mojej ciągłej uwagi. niestety on rzadko chce oddalić się do zabawy z innymi domownikami, wciąż tylko mama na topie o ile nie śpi, albo nie pojedzie w foteliku na rowerze tatusia... i potrzebuję też czasu tylko dla mnie i męża, widzę, że jemu to bardzo potrzebne, choć tęskni też za dziećmi. ale fakt, że jak był sam najstarszy syn, to ta potrzeba nie była aż taka silna. chyba jednak wzrosła wraz z ilością dzieci :))
  8. żoo U nas wchodzenie po krześle na stół stało się faktem. Teraz czekam aż wyjdzie z łóżka wierzchem ,) no u nas też takie sztuczki od jakiegos czasu. z tym, że najczęsciej ze stołu ukradnie jakis owoc i ucieka go pożreć :)))
  9. kalae, żoo plasteliną pokrywa się plamy jak w przypadku malowania farbami :) sa jeszcze wydzieranki z kolorowego papieru, czy obrazki z kuleczek zwijanych z krepy... oj, mnóstwo tego sie po domu błąkało za czasów przedszkola. moje starszaki maja zdolności plastyczne, oboje otrzymali jakieś wyróżnienia w miejskich konkursach przedszkolnych. no i zabawne, bo jak pani chciały lepsze efekty w konkursach to wyciągały dla dzieci pastele.... teraz jest tez taka magiczna plastelina, co sie w dywany nie wkleja, nie brudzi itp... ciastolina jest ok, ale niestety uświnione potem pół domu jak się kruszy w zabawie. no ale cóz :))) i tak dobrze, że da się to posprzątać i sprać... no czego to się nie robi w dzieciecej twórczości. plastelina dobrze ćwiczy sprawność manualną, niestety mi brakowało cierpliwości z nią w domu, pozostawiłam to zabawom przedszkolnym....
  10. ~MamaWczesniaka Tez sie stesknila za Oligatorka). Jesteszmy z mezem jednej narodowosci, znamy sie od podstawowki) On czasami wybucha, na mnie czesciej jak na innych.. No ja tez czasami nie moge sie powstrzymac. Nie lekko nam teraz z rodzicielskimi obowjazkami... Moze dla tego wybuchamy. aaa...to raczej kwestia braku krępacji:)) większość ludzi najczęsciej wybucha wśród najbliższych, jakoś tak zaobserwowałam. przy innych jakos łatwiej utrzymac kręgosłup, a przy bliskich tak sieczłowiek nie certoli... choć agresja najbliższych najbardziej boli :((( tak czy owak myślę, że to takie przepychanki małżeńskie w obliczu niełatwej sytuacji z nadmiarem obowiązków. dajcie sobie czas, takie rzeczy to na spokojnie trzeba :)))
  11. MamoWcześniaka przyjaźń to chyba jedno z najważniejszych uczuć w małżeństwie. Wiadomo, że w pierwszych latach sa inne emocje, ale potem ta przyjaźń i to, że mozna liczyć na siebie sa baaaardzo ważne - ekscytacja kiedys mija, co byłoby bez przyjaźni, przywiązania i innych"nudnych" uczuć? Myślę, że raczej nie o Ciebie tu chodzi, ale raczej o sytuację, chyba planowaliście trochę inaczej, a tu kolejny skarb w drodze, może nie daje sobie z tym rady? Gdyby uważał, że nie nadajesz sie na jego zone, a własnie jedynie na przyjaciela, to pewnie małżeństwem byście nie zostali :)))) Nie znam Was, więc nie wiem o co tak naprawdę chodzi.... A może spróbuj od niego wyciagnąć, co go trapi? Ostatnio moja przyjaciółka bardzo martwiła sie o swego partnera (dodam, że ona po 50-tce, on blisko 70-tki...). I co się okazało po czasie? Wreszcie wyrzucił z siebie, że ona na 100% oddaje się tylko wnukowi i córce, a nie mysli o jego problemach (on ma kłopoty w firmie i jego wnuk ciężko choruje). Ona myslała, że go wspiera, a widac on to widział inaczej :))) tak bywa. faceci i kobiety myśla inaczej. nie wiem, czy jesteście tej samej narodowości - jesli nie, to tez nieraz utrudnia komunikację. Dwa razy miałam facetów innej narodowości i bywało zabawnie, a czasem niestety niewesoło z tymi nieporozumieniami i innym odbiorem danej sytuacji z uwagi na zupełnie inne uwarunkowania kulturowe. czasami trzeba noc przegadać..... Byleby facet chciał sie otworzyć, bo o to tez bywa ciężko..... kurcze, a dlaczego myślisz, że nie jesteś dobrą zona dla niego? chyba Ci tego nie powiedział??
  12. bamcia Dziękuję za dobre życzenia dla Dzidzia. Nooo mnie to rozłożyło. Bolało mnie tak podbrzusze, że myślałam iż zbliża się poród, ale nie to tylko zapalenie pęcherza. Nie chciałabym tego więcej przechodzić. Rudasek cały dzień dzisiaj marudny, myślę że tęskni za Dzidziem. ja to myślę, że zraz ktoś Ci się nowy urodzi. Ty nie możesz miec pustego łóżeczka :))))
  13. uffff..... przeżyłam urodziny wnuka przyjaciółki... było stado dzieciaków i podpitych tatusiów.... MamoWczesniaka a mąz z natury jest czuły? I czy tylko na okres ciązy jakos tak się odsunął? wiem, że niektórzy mężczyźni tak na ciężarne reagują, potem wraca do normy. jakby z emocjami sobie nie radzili... a paradoks polega na tym, że my w ciązy jeszcze bardziej rozklejone jesteśmy. ja emocjonalnie nawet mojego spokojnego małzonka w dwóch pierwszych wyprowadzałam z równowagi... w trzeciej juz nie :))) w sumie dobrze, że na spokojnie do tego podchodzisz. potem inaczej będziesz reagowała emocjonalnie, to Wam sie na nowo pewnie poskłada. Ciążato często trudny czas, dla mężczyzn też, może boi się o Ciebie i tak reaguje, Może cos go przytłacza? Kolega kiedys tak się bał w ciąży, jako to odpowiedzialność za rodzinę na nim ciąży, że też sie pogubił. po porodzi stopniowo doszedł do normy :))) ale macie trony :))) mojemu wystarcza IKEA :))) Skakanka u nas byłoby rozlane i pogryzione :)) Z tym 'skokami" cos jest na rzeczy, tyle, że ja wole je nazywać etapami w rozwoju, ale to jeden pies... dzieci coś rokminiają, często to je kosztuje duzo emocji i są nieznośne... u nas tak ostatnio. może zaraz zacznie gadać, czy co....
  14. Mamo Wcześniaka My żyjemy bardzo blisko. Mamy Malo czasu dla siebie ale mimo wszystko jesteśmy też parą a nie tylko rodzicami. Wciąż chodzimy jeszcze trzymając się za ręce :-)( Faceci nieraz zapominają o czułości, jak mi brakuje to mu włażę sama na kolanko choćby... Jeśli mąż nie zbacza z torów (jak ostatnio kiedy o mało co nie wywaliłam go z domu...) to jest ok. Ja nie potrafię żyć z facetem bez bliskości. A mówilas mu że wolałabyś inaczej? Facetom trzeba komunikaty na wprost dawać...może pogadaj z mężem bo nie zajarzył że coś jest nie tak. Ja też miałam ogromne brzuchy. To strasznie niewygodne... Biedulka. Ale pociesz się że to nie trwa wiecznie :-))
  15. Renia74 Michasiowi wreszcie przebiły się dwie pozostałe czwórki, na razie czubeczki są, ale są :))) Więc mamy 12 zębów :))) Teraz czekamy na trójki, podobno najgorsze. u nas były najgorsze górne jedynki, wiec może trójki nie takie najgorsze :)) w sumie u nas bez większych sensacji wylazły, ale jak wyszły lepiej spi.
  16. Madika Peonia ~kalae strunka, to może mama twoja ją będzie mogła odbierać wcześniej, żeby nie siedziała 8/9 godzin Peonia, ja sobie wykombinowałam, że M idzie na 10 do pracy, więc zawiezie Tosie przed pracą, a ja ją odbiorę przed 15, czyli w żłobku byłaby jakieś 5 godzin. I takie miałam nastawienie i mój plan legł w gruzach. Tak czy siak ja jej nie będę zaprowadzać do żłobka, ze mną to by musiała przed 6 wstawać. A tak z ciekawości dajesz małemu śniadanie przed wyjściem? hehe, ja tez sobie wykombinowałam, że jak młody sie przyzwyczajał do złobka a ja byłam jeszcze na macierzyńskim, ze nie ma potrzeby go wozic juz na 8 do żłoba. no ale musiałam :((( podawałam sniadanko, jak sie aklimatyzował i nie chciał im tam jeść. jak zaczął jeść to nie podaję, bo on zaraz po wstaniu nie bardzo chce jeśc (nawet w dni wolne), nieraz budzę go dosłownie przed wyjściem około 8, od razu ubieram i wychodzimy (mam samochodem jakieś 10 min do żłobka) i jak dojeżdża to akurat zaczyna sie śniadanie, więc nie ma sensu, zeby jadł w domu. zresztą starszaki też do czasów szkolnych, jak były w żłobku/przedszkolu nigdy nie jadły sniadania przed wyjściem, bo miałam te placówki blisko, były wożone i jadły po prostu tam. jakby zjadły w domu, to tam juz by nic nie tknęły, więc to mijało sie z celem. pewnie, gdyby droga była dalsza, albo jakiś spacerek 15 minutowy, to cokolwiek bym im dawała przed wyjściem. Dziewczyny a jak jest u Was w zlobkach lub przedszkolach z jedzeniem? Bo u nas w przedszkolu sniadanie i podwieczorek (czyli owoce) dzieci musza nosic ze soba. u nas pełen "wypas' i nic nie nosimy do jedzenia :)) młody lubi jeśc, więc często jak wychodzi to z chrupkami na "do widzenia"....
  17. Skakanka a no własnie, nie rozumiem, jak tak można powiedzieć wdobie promowania kp w szpitalu, ktory podobno to wspomaga :) ale to fakt, niestety. ja w myslach popukałam się w głowę i robiłam swoje. młody nie potrzebował mm, miał własna mleczarnię i dobrze, bo na mm reagował wymiotami, były trzy próby w czasie kryzysów i mu odpuściłam. Twoja Julka słodko gada :)) mój tylko huczy jak sowa. jedynie "am" jest na topie, bo jeśc lubi. i coraz częściej sam i koniec... Bamcia trzymaj sie ciepło :)) twoje serce jeszcze wiele maluchów ukoi... Oby Dzidziowi dobrze było. żoo naszej doradczyni chodziło o zakleszczanie łuków dziąseł wokół brodawki jakby chciał mamusię wycisnąc jak gąbkę z mleczka.... bolesne to było. nie chodziło o szybkie picie. zasysał prawidłowo, po czym zaciskał dodatkowo dziąsła. ała.... Zakropkowana u mnie ciązowa rwa kulszowa zaczynała się nad pośladkiem, potem ciagnęła od łydki do łopatki. masakra. podobno to od jakiegos ucisku. chodziłam na masaże, pomagało trochę. koleżankę okleili taśmami, pomagało. Malika jesli to duże zaropiałki, to domowe sposoby nie daja rady. U nas najgorsze były po spaniu, także dziennym. Mały przynosi czasem ze żłobka taką zarazę, u nad dopiero antybiotyk w kropelkach (Gentamycyna) zadziałał. stary lek, ale pomógł. Myslę, że Tobrex o którym pisze Skakanka też i to chyba nowszy lek. Mój najstarszy go dostał jak był mały.
  18. U mnie przy pierwszej dwójce było bezproblemowo. przysysały sie od razu i prawidłowo, mleko było od razu.więc ne tylko Hafija i inne takie :))) najstarszy nieco nadwerężył brodawki, jednak szybko im przeszło. mleka zawsze było tyle, ile potrzeba, a nawet wkładki laktacyjne były mi zupełnie zbędnym sprzętem. przy córce zero problemów. no i myślałam, że skoro bez problemu wykarmiłam dwoje dzieci, to trzecie tez raczej mnie nie zaskoczy :) no i sie pomyliłam.... musiałam sie przeprosić z nigdy nie uzywanymi silikonowymi osłonkami, bo trafił mi sie egzemplarz z syndromem barakudy (okreslenie doradczyni laktacyjnej), który mimo prawidłowego przyssania sie boleśnie kąsał mnie dziąsłami przez jakieś 6 tygodni, potem mu przeszło. a doszło do tego, że pociłam sie ze strachu przed przystawieniem małego... więc poszedł w ruch silikon... i na dodatek dowiedziałam się, co to są kryzysy laktacyjne. młody był chyba bardzo żarłoczny, na szczęście poza kryzysami naprodukowywał zawsze tyle, że nie zabrakło. pamiętam, jak neonatolog po porodzie spojrzała na mnie, na tego sporego chłopczyka i stwierdziła, że muszę pomyśleć o dokarmianiu, bo on taki duży ze może mu mleka brakować... myślałam, że się przesłyszałam....
  19. Madika Peonia alergolog mi powiedział, żeby nie naduzywac leków tego typu, bo u dzieci skłonnych do alergii mogą spowodować kolejne uczulenia. a nigdy nie wiem, czy dziecko ma skłonność, czasami jest alergikiem od urodzenia, czasami sie ujawnia później... podaję dzeciom lekarstwa, jak tzreba, ale staram sie jak najmniej chemii w nie wtłaczać. odpornośc wzmagają tez naturalne "medykamenty" - choćby czosnek, bez czarny i inne. no i własnie entitis ma bardzo dobre opinie. tez podawałam. w sumie mój mały zachorował dwa raz, chodi do żłobka od lutego. Peonia wszytko jest fajnie jak dziecko jest zdrowe. I ja tez na codzien nie naduzywam lekow i nie szprycuje nimi Hanule. Ale przypadek Bartusia jest wyjatkowy i ze wzgledu na to to napisalam. Tak jak moj pediatra powiedzial Bartus musi byc w 100% zdrowy zeby mogli mu zrobic ten zabieg. Nie napisalam tego zeby wspomoc firmy farmaceutyczne tylko po to zeby podzielic sie tym jak moja znajoma wyleczyla dziecko ktore chorowalo pol roku. I to pulmonolog kazala tak podawac leki chlopcu ktory ma 4 lata. jestem pewna, że miałaś dobre intencje, jak i ja :) dlatego napisałam, że może być i inna strona medalu. sa różne metody wzmagania odporności maluchów, każdemu co innego posłuży, są różne leki, także te dostępne bez recepty - jednym pomogą, innym nie i jeszcze mogą szkody narobić. nawracające infekcje wirusowe to jedno, a ucho z wysiękiem to drugie. zresztą strunka jako świadoma mama na pewno zasięgnie porady lekarza i zrobi wszystko co można, aby synek dotrwał w zdrowiu do zabiegu :))
  20. ~kalae strunka, to może mama twoja ją będzie mogła odbierać wcześniej, żeby nie siedziała 8/9 godzin Peonia, ja sobie wykombinowałam, że M idzie na 10 do pracy, więc zawiezie Tosie przed pracą, a ja ją odbiorę przed 15, czyli w żłobku byłaby jakieś 5 godzin. I takie miałam nastawienie i mój plan legł w gruzach. Tak czy siak ja jej nie będę zaprowadzać do żłobka, ze mną to by musiała przed 6 wstawać. A tak z ciekawości dajesz małemu śniadanie przed wyjściem? hehe, ja tez sobie wykombinowałam, że jak młody sie przyzwyczajał do złobka a ja byłam jeszcze na macierzyńskim, ze nie ma potrzeby go wozic juz na 8 do żłoba. no ale musiałam :((( podawałam sniadanko, jak sie aklimatyzował i nie chciał im tam jeść. jak zaczął jeść to nie podaję, bo on zaraz po wstaniu nie bardzo chce jeśc (nawet w dni wolne), nieraz budzę go dosłownie przed wyjściem około 8, od razu ubieram i wychodzimy (mam samochodem jakieś 10 min do żłobka) i jak dojeżdża to akurat zaczyna sie śniadanie, więc nie ma sensu, zeby jadł w domu. zresztą starszaki też do czasów szkolnych, jak były w żłobku/przedszkolu nigdy nie jadły sniadania przed wyjściem, bo miałam te placówki blisko, były wożone i jadły po prostu tam. jakby zjadły w domu, to tam juz by nic nie tknęły, więc to mijało sie z celem. pewnie, gdyby droga była dalsza, albo jakiś spacerek 15 minutowy, to cokolwiek bym im dawała przed wyjściem.
  21. kalae u nas w żłobku rodzice zostawiaja w żłobku i wózki i foteliki w zalezności od potrzeby :) pewnie nie tylko w dwóch, do których moje dzieci chodziły tak mozna. a fakt, że we wszystkich mi znanych placówkach każą przyprowadzac do 8.30, czasem do 8 nawet i trudno wynegocjowac inaczej. mój młody szybko sie przestawił, a tez wstawał po 8 jak zaczynał. dasz radę :)
  22. Madika żoo Renia Ale Michaś jest dzielny. Może na takie akcje kup sobie taki składany nocnik. Są jednorazowe papierowe albo składane podróżne. Papierowe są u mnie w rossmanie. Strrrunka Tylko bez kataru wracacie!!!!!!! Ooooo to to wlasnie!!!! Trzymam kciuki za Bartusia!! A moze powinnas dawac mu Neosine teraz zeby nic nie zlapal. Moja kolezanka ostatnio opowiadala jak pulmonolog wyleczyla jej synka ktory ciagle mial nawracajace infekcje. I kazala brac groprinosin (ale to jeden pies) przez 10 dni potem 20 przerwy i znowu 10 dni dawac i znowu 20 dni przerwy. alergolog mi powiedział, żeby nie naduzywac leków tego typu, bo u dzieci skłonnych do alergii mogą spowodować kolejne uczulenia. a nigdy nie wiem, czy dziecko ma skłonność, czasami jest alergikiem od urodzenia, czasami sie ujawnia później... podaję dzeciom lekarstwa, jak tzreba, ale staram sie jak najmniej chemii w nie wtłaczać. odpornośc wzmagają tez naturalne "medykamenty" - choćby czosnek, bez czarny i inne. no i własnie entitis ma bardzo dobre opinie. tez podawałam. w sumie mój mały zachorował dwa raz, chodi do żłobka od lutego.
  23. Jesuuuuu.... Siedzę na tak bezsensownym spotkaniu że mnie szlag trafia.... Nie znoszę marnowania czasu.
  24. Lea jak w początkach sierpnia"instalowałam" syna w szpitalu to była też mama z dziewuszką o imieniu Lea. Syn mówił że bardzo mila mama bo pogadała z nim o Minecraft :-)) tak mi się z Tobą skojarzyło :-)) No właśnie. Znikopis, nawet gdzieś mam po starszakach, muszę wyjąć. Dzięki za podpowiedź:-))
  25. Skakanka dzięki. Kupię na próbę ale chyba w ramach typowego gadżeciarstwa i Puffies sobie sprawie choć to idzie szybko w kosz... Tylko jakoś przed mężem muszę to ukrywać bo będzie marudził. Tak rzadko zmienia pieluchy że nie zajarzy... Chyba :-))
×
×
  • Dodaj nową pozycję...