anaaa

sposoby na zachowanie szczupłej sylwetki? .. 1. ruch-bo to podstawa .. kiedyś ćwiczyłam ale przestałam i potem było ciężko powrócić, potem zaczęłam przygodę z bieganiem albo raczej marszo-bieganiem ale dopadł mnie ból kolana raz mniejszy raz większy ale nie przechodzi już od 2 miesięcy :( i teraz nie wiem co ze sobą zrobić mam aby tych kolan nie obciążać za mocno a kilka kg do zgubienia mam na stanie. 2.racjonalne odżywianie bo na dietach się nie znam - byle byłow miarę zdrowo, jak najmniej smażonego, jeść mniej a częściej, unikać przekąsek między posiłkami, słodycze mocno ograniczyć - ja słodyczo-maniaczka więc nie jestem w stanie całkiem ich wyeliminować niestety. Fast foodów unikać jak tylko się da ;) No i ostatni posiłek zjeść na 2-3 godziny przed snem. 3. Monitorowanie efektów.. czyli waga i wymiary poszczególnych partii ciała zapisujemy co jakiś czas i widzimy czarno na białym efekty a to motywuje samo z siebie. Niestety wszystkie punkty zaniedbałam ostatnio - to bolące kolano i brak wiedzy co można a co nie nie ułatwia sprawy. Dieta pewnie by się też konkretna przydała ale jak wspomniałam nie znam się tym a nie koniecznie co dla jednego jest dobre dla drugiego. No i najgorzej zacząć wszystko..

my mamy simensa też już nie najnowszy model i nie wypasiony (budżet był ograniczony) ale nie narzekam, do tej pory nie było z nią problemów.

ciastolinę to chyba każde dzieci lubią :).. u nas sprawdziła się też gra "zgadnij kto to" do tego dorobiłam im dodatkowe plansze z postaciami bajkowymi, zalaminowaliśmy i jest szał :)

bejsbol :P albo coś w tym typie .. ale to fajne było :) no i gra w gumę też

zimno i pochmurnie

gratki :)

Dobre nawyki żywieniowe wyrabia się od najmłodszych lat. Posiłki powinny być urozmaicone i kolorowe co przekłada się też na większą ilość składników mineralnych i witamin przeróżnych. Do picia najlepiej tylko woda bo nie "zapycha" a posiłki powinny być w miarę regularne. Nie zmuszajmy dziecka do jedzenia i nie przekarmiajmy ale też jak w moim przypadku gdy córcia nie chce zjeść czekam do następnego posiłku ale po drodze nie podając żadnych przekąsek - powinna do tego czasu zgłodnieć .. choć nasza młodsza córcia nie koniecznie .. gdzieś pewnie jakiś błędy robimy.. A najważniejsze chyba to dawać dobry przykład bo dzieci uczą się przez obserwację nas dorosłych.

u nas na razie radość i zadowolenie towarzyszy córce :) a jak Ona zadowolona to i ja ;)

mało odwiedzany ten wątek a szkoda

U nas przeważnie tak jest, że jak jedna córcia coś robi to i druga też chce tak samo. Więc tym razem balon ozdobiony przez Wiktorię lat 7 na tygrysa.

Kasia 4,5 lat.. ozdobiła balony tak aby powstały z nich zwierzaki .. ptaszek i upragniony króliczek. W większości szczegóły zrobione z bloku technicznego i obklejone papierem kolorowym, rzęsy ptaszka z kawałków sznurka a skrzydła, ogon i czub obklejone piórkami. Królik natomiast w ramach zamaskowania wiązania obklejony bibułą a ogon to przyklejony kawałek waty. Podstawki z grubszej tekturki - z przymocowaniem ptaszka do niej pomogłam bo sposób z którym radziła sobie córcia nie sprawdził się i nie utrzymywał ptaszka w pionie ani trochę.. i cięłam taśmę dwustronną (bo na niej zamocowane są elementy do balona-klej nie dawał rady) resztę córcia robiła sama nawet poradziła sobie świetnie z odklejaniem taśmy co trudne czasem bywa bo łatwo odkleić taśmę a nie papierek drugi z niej

Wiktorii (7lat) spodobała się też legenda o księżniczce zaklętej w złotą kaczkę: Dawno temu w Warszawie żył sobie młody chłopiec Lutek. Był szewczykiem i był bardzo biedny.Wieczorami często przesiadywał w gospodzie i pewnego wieczoru usłyszał rozmowę o złotej kaczce.Z której wynikało, że kto ją znajdzie zostanie obdarowany przez nią bogactwem. Lutek słysząc te słowa natychmiast pobiegło do zamku w których podziemiach miała przebywać złota kaczka. Szybko znalazł wejście do podziemi gdzie panowały straszne ciemności. Gdy już myślał, że się zgubił znalazł się w komnacie wypełniało jezioro o wodzie w kolorze granatu, po którym pływała złota kaczka. Kaczka jak w opowieści obdarowała Lutka sakiewką ze złotem z warunkiem, że ma je wydać w jeden dzień i z nikim się nie podzielić bo zostanie już na zawsze biedny.Lutek chwycił sakiewkę i ruszył z powrotem.Wydawał pieniądze ale wieczorem nadal miał połowę sakiewki. W pewnym momencie obok siebie usłyszał prośbę o pomoc .. gdy zobaczył żebraka podarował mu garść dukatów. W tym momencie pojawiła się postać księżniczki w którą dotąd była zaklęta w złotą kaczkę i powiedziała, że nie spełnił warunków umowy i będzie na zawsze biedny. Lutek nie przejął się tym widząc zadowolonego staruszka bo pojął ze pieniądze szczęścia nie dają jeśli nie można się nimi podzielić.

Wersja rysunku 4,5 letniej Kasi... a Wiktoria też chciała jeszcze więc narysowała drugą wersję też kredkami jak młodsza siostra

Margeritka 3 tygodnie

gratulacje ..wygranej i talentu

moim dziewczynom przypadła do gustu legenda o syrence warszawskiej pewnie przez to, że lubią wszelakie syrenki: Syrenka dnia pewnego wyszła z wody u podnóża Starego Miasta dzisiejszego. Tak się jej spodobało to miejsce, że postanowiła zostać tu na zawsze. Rybacy zauważyli, że ktoś plącze ich sieci podczas połowu, wypuszcza ryby i wzburza wodę. Postanowili złapać tego rozbójnika. Jednak usłyszawszy przepiękny głos syreny zrezygnowali z tego pomysłu a syrena za to co wieczór umilała im czas śpiewem. Pewnego dnia kupiec który usłyszał o syrenie postanowił ją złapać aby na niej zarobić. Syrenka była bardzo ufna więc mu się udało. Zamknął ją w szopie, syrenka ze smutku zaczęła śpiewać bardzo smutno i usłyszał ją syn rybaka który z pomocą przyjaciół uwolnił ją. Syrenka w podziękowaniu na pożegnanie zaśpiewała im najpiękniejszą pieśń i obiecała, że od tej pory zawsze będzie ich bronić w potrzebie. Syrenka namalowana samodzielnie przez 4,5 letnią Kasię. Nie robiłam zdjęć podczas rysowania bo nadzorowałam odrabianie lekcji przez starszą Wiktorię.

my nie podajemy napojów gazowanych.

u nas naleśniki z serem na słodko i druga wersja z mięsem i warzywami.

dopiero się zorientowałam, że są dwa takie same tematy. Moje dziewczyny swego czasu też dostawały te szczepionki doustne na odporność ale nie było różnicy.. pomogło dopiero sanatorium nad morzem.. czyli zmiana klimatu na dłużej bo w naszym przypadku to drugi koniec Polski.. teraz ratujemy się tranem też i bioaronem C ale i tak jest o niebo lepiej niż kiedyś.

świetna sprawa taki trening.Moja córka chodziła w zeszłym roku w zerówce i bardzo jej pomogły te zajęcia a jest dzieckiem bardzo nieśmiałym. Muszę pójść podpytać czy i u nas dla dzieci szkolnych takie coś będzie zorganizowane w tym roku. Bo byłabym za tym aby to kontynuowała.

u nas też tran lub bioaron c z przegrzewaniem racja choć przyznaję ja odpowiedniego ubierania nauczyłam się z czasem.. choć nadal zdarzają się błędy. Nie zawsze umiem wyczuć temperaturę bo ja zmarzluch jestem więc moja ocena nie obiektywna i raczej na niej się staram się nie opierać :) ..

nikawa wow faktycznie niezła ilość dzieci a tym bardziej ilość pań przydzielonych do niej. Fajnie, że takie konkretne to zebranie.. u nas do tej pory nie było ale patrząc na inne z poprzednich lat nie ma czego żałować :P zawsze było ogólnie i często nie na temat. Zawsze też późno po rozpoczęciu już roku przedszkolnego gdzie wszystko już było poustalane w poszczególnych grupach

U nas jest angielski..odkąd jest darmowy to chyba regularność tej "nauki" spadła (spostrzeżenie z zeszłego roku) .. ale nawet jak był płatny to nie bardzo widziałam aby moje dzieci z tego coś wynosiły ..ale przynajmniej się osłuchają języka więc nie żałuje, że chodziły/chodzą.

moje też nie raz mówiły,że były po dokładkę więc z porcjami u nas problemu nie ma raczej :)

dziękujemy :) i gratulujemy pozostałym nagrodzonym :)