Skocz do zawartości
Forum

adasaga3

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez adasaga3

  1. Mama hala, o pamiętaniu jajek wrzątkiem pamiętałam. :-) Ale jakoś nie mam przekonania że to zabija ewentualne bakterie czy inne paskudztwa. Odkąd znajomi w jajkach ugotowanych na twardo znaleźli jakieś żywe larwy mam jakąś fobię i każde jajko nawet po ugotowaniu dokładnie oglądam.
  2. U mnie w rodzinie na wielkanocne śniadanie podaje się żurek. Robię taki zdrowy żurek-na zakwasie, z jajkiem, z mięsem (bez tłustego boczku, tłustej wędliny itp. rzeczy których dzieciom nie daję bo nie lubią lub są niezdrowe). W ub. roku dałam 2 letniej córce troszkę do spróbowania i smakowało jej, mam nadzieje że teraz też jej będzie smakować i zje już "normalną" porcję. Synkowi też dam trochę do spróbowania. Kupnego pasztetu swoim dzieciom nie daję, ale gdybym robiła taki swojski, domowy dałabym im do skosztowania, może by im posmakował.
  3. Dziwi mnie trochę to że w dobie szwów rozpuszczalnych miałyście, dziewczyny, jakieś szwy po porodzie wyciągane. Ja miałam takie które same się rozpuściły, zresztą poza pierwszymi 2-3 dobami nie przeszkadzały mi w niczym. Mamuśka, czkawka u malutkich kilkumiesięcznych dzieci to normalne, zaradzić się jej nie da. Na pocieszenie powiem to co wyczytałam i co mówiła mi moja pediatra-podobno dziecko taka czkawka wcale nie meczy, choćby miało ją co godzinę. Beata, zapraszamy do siebie, do kręgu wirtualnych znajomych. Jesteśmy miłe, pomocne, wysłuchamy i pocieszymy. :-) Siostra, ja będę w domu przynajmniej do chwili kiedy młodszy 16-m-czny syn nie pójdzie do przedszkola jako 3 latek. Od września tego roku planuję posłać do przedszkola córkę, ale tylko na te podstawowe 5 godzin. Tak jak Ty nie wyobrażam sobie by 3 letnie dziecko miało być w przedszkolu np. 8 godzin czy nawet więcej. Dla dorosłego to długo, a co dopiero dla dziecka. Co do pracy to się nie łudzę że za dwa lata (czyli wtedy gdy synek pójdzie do przedszkola) znajdę coś na pół etatu. Bo i takich prac mało i godziny muszą pasować by o tej 13-stej dziecko z przedszkola odebrać. Tu gdzie mieszkam nie mam nikogo bliskiego by mógł mi dzieci odbierać z przedszkola więc do pracy na pewno szybko nie wrócę. Choć czasem człowiek chciałby już wyjść do ludzi, to uważam że teraz moją misją jest wychowywanie dzieci i cieszenie się każdym dniem. Widzę jak szybko rosną, jak szybko się zmieniają i wiem że te chwile już nie wrócą. Praca nie zając, nie ucieknie. :-)
  4. Martek73 Ale idąc rodzinnie na Warszawiankę lepiej się opłaca wziąć karnet rodzinny i wtedy za naszą trójkę płaci się na weekend 130 zł Martek, a te 130 zł to za ile godzin pobytu na basenie? Anaaa, a jak Ty się czujesz? Leki pomagają?
  5. Martek, przyda się to zdrówko. Pierwszy raz od kilku lat jestem chora. Myślałam że to grypa, bo mnie strasznie w kościach łamie, ale byłam dziś u lekarki i powiedziała że to jakaś infekcja bakteryjna i dała antybiotyk. Mam nadzieje że pomoże. Prawie cały weekend przeleżałam w łóżku, z nosa się leje, głowa i kości bolą, a kaszlę tak że chyba na drugim końcu ulicy słychać. Mam już dość leżenia, więc włączyłam na chwilę komputer by zobaczyć co tu słychać. Do środy musi mi przejść bo jedziemy z synkiem do Zabrza, a ja ledwo chodzę. Och, żeby istniał jakiś cudowny sposób na szybkie wyzdrowienie.
  6. Sowa, ja na Twoim miejscu poszłabym najpierw do pediatry. Opowiedz jej o swoich obawach i o tym że synek pręży się, jęczy leżąc na pleckach. Poproś też jeszcze raz o skierowanie do neurologa, jedna wizyta u niego to za mało by coś stwierdzić. My chodzimy średnio co 3-4 m-ce, i choć neurolog mówi że wszystko w porządku to jednak chce zobaczyć jak się będzie sytuacja rozwijała, bo u tak małych dzieci wszystko się zmienia bardzo dynamicznie. Może teraz neurolog dokładniej przyjrzy się dziecku, a jeśli wszystko będzie OK to przynajmniej Cię uspokoi. Półroczne dziecko nie musi jeszcze siedzieć samo, każde dziecko jest inne, jedno rozwija się szybciej, drugie wolniej. Większości dzieciom udaje się utrzymać równowagę w pozycji siedzącej tylko przez chwilkę i zaraz się przewracają. Co do leżenia na brzuchu to w tym wieku dzieci z reguły lubią tę pozycję, pozwala ona spojrzeć na świat z innej perspektywy niż przy leżeniu na plecach. Przeważnie młodsze dzieci, noworodki jej nie lubią, bo mają problem z udźwignięciem główki ale starsze przekonują się do niej, pod warunkiem że są na brzuszku systematycznie, od chwili narodzin, kilkakrotnie w ciągu dnia na brzuszku kładzione. Nie wiem jak to było u Ciebie. Czy od początku kładłaś dziecko na brzuszku czy tez litowałaś się nad nim bo tego nie lubiło i dziecko mało czasu spędzało w tej pozycji? Leżenia na brzuszku i siedzenie jest ze sobą ściśle powiązane, bo leżąc na brzuszku dziecko ćwiczy mięśnie grzbietu, bez nich nie będzie miało dość silnych pleców by siedzieć. A syna zachęcaj do leżenia na brzuchu, ale nie podciągaj mu nóżek pod brzuch. Kładź go na brzuchu i uatrakcyjnij mu czas spędzony w ten sposób- kładź się na brzuchu na przeciwko syna, rób do niego miny, rozśmieszaj, możesz postawić przed nim lusterko by się w nim widział, turlaj do niego jakieś miękkie piłeczki, tak by próbował ręką je odepchnąć, kładź przed nim ciekawe zabawki, przedmioty codziennego użytku (pilot, telefon, klucze itp.) po które chętnie sięgnie. Możesz kłaść dziecko zarówno na dywanie jak i na łóżku (oczywiście nie zostawiając go ani na chwile samego by nie spadł) -z wysokości łóżka świat wyda się dziecku ciekawszy, bo będzie wyżej i będzie wszystko lepiej widział.
  7. Domi, daj znać czy i czym udało Ci się doczyścić ubranko. P.s. Fajne futerko ma córcia.
  8. Spodobał mi się ten pomysł by powiedzieć kurierowi że "jak woli drugi raz przyjeżdżać niż poczekać tą chwilę to proszę bardzo". Muszę go kiedyś wypróbować. :-) Ola a z jakiej apteki internetowej zamawiasz leki? Ja też od czasu do czasu gdy się naskłada leków do kupienia, kosmetyków na atopową skórę dla córki albo mleka modyfikowanego chcę zrobić większy zapas to korzystamy z aptek internetowych, wychodzi nam taniej, nawet z przesyłką. Zawsze zamawiałam z apteki "Gemini", a ostatnio z "Apteki Oliwnej". Anaaa, a co Cię tak boli? Ta szyja czy zatoki? Co powiedziała lekarka? Może jakieś antybiotyki powinnaś brać? Szkoda, że tak daleko mieszkasz, pożyczyłabym Ci tą swoją lampę do naświetlań. A tak z ciekawości to ile u Was kosztuje basen? Macie wykupiony jakiś karnet? A mąż nie może jutro iść z córką skoro Ty źle się czujesz? Trzymaj się, oby Ci szybko te leki pomogły.
  9. A ja mam sposób na wykorzystanie cytrusów. Czasem zdarzy się że kupimy za dużo mandarynek, pomarańczy czy cytryn, po kilku dniach robią się brzydkie, twardawe, nikt ich już nie chce zjeść a wyrzucić trochę szkoda. Ja je myję, kroję na cząstki i i wrzucam (razem ze skórką) do wanny z gorącą wodą. Mam potem kąpiel niczym w SPA- aromatyczną, odświeżającą, zdrową.
  10. Kupiłam ostatnio woreczek ciecierzycy, podobno jest bardzo zdrowa. Niestety brak mi pomysłów co z nią zrobić, w moim domu rodzinnym się jej nie jadało. W internecie są przepisy, ale wolałabym coś sprawdzonego. Dziewczyny, kupujecie ciecierzycę, gotujecie z niej jakieś pyszności?
  11. Dziewczyny, to ile każda z Was przytyje lub przytyła w ciąży to sprawa indywidualna, nie na wszystko mamy wpływ. Nie mówię żeby się obżerać śmieciowym jedzeniem, ale nie można sobie odmawiać jedzenia z obawy że się przytyje. Tu chodzi przecież o zdrowie i życie Waszych dzieci. Nie ma takiej opcji by nie przytyć, każdej kobiecie prędzej czy później waga zwiększy się i to o ładne parę, paręnaście kilo. Na tę wagę składają się przecież: dziecko, wody płodowe, powiększające się piersi itd. Nie ma sensu porównywać się z innymi, twierdzić że waży się już tyle a tyle więcej a to dopiero ten a ten tydzień. To taki jedyny w życiu kobiety czas kiedy te kilogramy są niezbędne, bo świadczą o tym że dziecko rośnie, rozwija się prawidłowo. Tak trzeba na to patrzeć i cieszyć się tym błogosławionym, choć czasem i ciężkim czasem.
  12. Zastanawiam się czy nie kupić dzieciom do ogrodu trampoliny. Problem w tym że ogród mały, a trampolina jak wiadomo swoje gabaryty ma. I tu pytanie do mam-czy warto ją kupić? Czy to nie jest tak że jest atrakcją dla dzieci gdy spotyka się ją w salach zabaw, na czyimś podwórku a u siebie będzie stała nieużywana lub rzadko? Ze względu na małą powierzchnię ogrodu nie chcę go zapychać czymś co nie będzie zbyt często używane, może lepiej wykorzystać to miejsce po prostu do biegania i innych zabaw? A Wy macie trampolinę? Sprawdza się u Was do wyładowania nadmiaru energii u Waszych dzieci?
  13. U mnie dziś duszone piersi z kurczaka, kasza gryczana i do wyboru surówka z kapusty pekińskiej i brokuły. Bettyy, a jak Ty przyrządzasz te żeberka? Twoje dzieci też je jedzą? Ja kiedyś zrobiłam, może ze 2 razy, ale tłuste były i mięsa na nich mało, nie smakowały mi, więc przypuszczam że moje dzieciaki też by ich nie zjadły. Podziel się swoim przepisem.
  14. Domi, oj trudno doradzić. Mazak mazakowi nierówny. Jeden schodzi przy użyciu zwykłego szarego mydła i ciepłej wody, na plamy po innym i wybielacz nie pomoże. Ja bym chyba namoczyła to futerko w wodzie z dodatkiem szarego mydła, delikatnie namydliła, lekko "poszorowała" plamy i spłukała. A jak to nie pomoże to chyba bym pralnię rozważała.
  15. Dziewczyny, teoria Oli ma sens, skoro u tylu facetów jest to potwierdzone. Uśmiałam się z niej. Muszę przy następnej takiej okazji powiedzieć o niej mężowi. Bo też mu się zdarza, że nie słyszał o czymś o czym na 100% mówiłam. Ola, a soczewki nosisz od dawna? Bo z tego co zrozumiałam nosiłaś je już wcześniej, potem miałaś przerwę a teraz znów wróciłaś do nich? Okularów już nie używasz? Ja kiedyś soczewki nosiłam częściej (już z 2 lata nie używałam), ale i tak wolę okulary. Mój mąż wziął wczoraj w pracy dzień urlopu, żeby mnie odciążyć, bo już od wtorku czułam się kiepsko, jakby mnie przeziębienie łapało. To mąż zaraził dzieci katarem i wszyscy byliśmy "pociągający". Na szczęście już nam lepiej, dzisiejsza noc była o wiele lepsza, dzieci dobrze spały co oznacza że katar już im tak nie dokuczał. Ja już wczoraj wieczorem poczułam przypływ sił, nawet ciasto drożdżowe zrobiłam. Muszę się pochwalić, że pięknie wyrosło. No pora kończyć, słyszę że dzieciaczki powstawały. Anaa, tak mi się jeszcze na szybko przypomniało. Czym wypełniłaś w końcu te poduszki dla dziewczyn? Te poduszki miały wielkość "Jaśków"?
  16. Martek, no to zazdroszczę. Mój brat jest po szkole gastronomicznej, jego żona też i uzupełniają się w kuchni wspaniale, a jakie pyszności są na ich imprezach! Wiadomo że co 4 ręce to nie dwie. Gdy szykujemy jakąś imprezę, choćby grilla latem, mój mąż też pokroi, usmaży, zrobi wszystko pod moje dyktando, ale to już nie to, po prostu nie ma tego we krwi. Anaaa, to Twój mąż ma chyba podobny talent kulinarny jak mój. Z głodu nie zginie, ale nie lubi gotować i oprócz podstaw nie potrafi nic wymyślnego zrobić. Ola, ja też żałuję że mąż nie ma talentu kulinarnego. No cóż, widziały gały co brały, za to ma inne zalety. :-) Nadal nie rozumiem kiedy Ty masz czas by męża uczyć gotować. :-) O której kładziecie Stasia spać? Moje dzieciaczki idą między 21-22, a więc czasu wieczorami nie mamy na nic. A w niedzielę czasu jeszcze mniej. Dłuższe spacery, wyjazdy, odwiedziny u rodziny, więcej zabawy z dziećmi, ja z reguły robię w niedzielę lepszy obiad, coś bardziej czasochłonnego, to mąż w tym czasie dziećmi się zajmuje. A dzieci zbyt długo w kuchni przebywać nie mogą, zwłaszcza mój mały Tarzan bo zaraz na stół wchodzi, na parapet, przeszkadza na każdym kroku. No i uważać na niego trzeba strasznie. A co porabia Twój Staś gdy Wy razem coś gotujecie? Olu, a propo od kiedy idziesz do pracy a synek do żłobka? Bo to chyba w marcu miało być? Joanna, ładny macie staż. A skoro na męża nie działają hasła typu że to dla niego, dla dobra związku itp. to mów odwrotnie, że przecież jesteś jeszcze ciągle młoda, chcesz się podobać, że zawsze facetom podobała się Twoja figura i nadal chcesz by się za Tobą oglądali na ulicy. Może to podziała na niego jak zimny prysznic. Bo z tego co piszesz to taki zazdrośnik z niego ale i "pies ogrodnika" w jednym. Tzn. sam nie zje ale i komuś zabrania. Skoro nie zajmuje się Tobą po przyjściu z pracy to sama chcesz sobie zapewnić rozrywkę i wyjść gdzieś.
  17. Zeszłam wczoraj z córką do piwnicy nastawić pranie (pralkę mamy w piwnicy), przy okazji córka lubi zwiedzać pozostałe pomieszczenia -kotłownię, suszarnię, spiżarkę itp. W którymś momencie mówi do mnie "ale w tej piwnicy jest ciężki bałagan".
  18. Martek, zdolnego masz syna. A co to za obiekt na rysunku? Pałac kultury czy jakiś wymyślony przez niego budynek? Co będzie nagrodą? Taki konkurs, tylu uczestników to i nagroda powinna być super. To Wy dowiedzieliście się o konkursie i wysłaliście pracę Szymka czy to przez szkołę? No i uśmialam się z T Anaaa, oj niedobrze u Ciebie, zawsze coś-albo dzieci albo Ty. Mam nadzieję że już jest dobrze, a jeśli nie to się kuruj, bo weekend tuż, tuż. Nie wiem jakie masz podejście do "ludowych" sposobów leczenia, ale ja wierzę w takie sposoby i zaproponuję Ci kurację białą kapustą. Moja ciocia która jest "zielarką", zna się na medycynie ludowej, zaproponowała mi kiedyś ten sposób i pomogło. Liście białej kapusty roztłucz trochę tłuczkiem do mięsa (tyle żeby były w miarę miękkie), przyłóż do szyi i obwiąż szalikiem. Za każdym razem gdy będziesz chciała powtórzyć okład użyj świeżych liści. Ja kiedyś ratowałam się w ten sposób i szybko mi przeszło. Pomaga na ból gardła, na zawianie, skręcenie, przykurcze. Coś takiego jest w kapuście że wyciąga wszelkie choroby i bóle (pewnie słyszałaś o przykładaniu liści kapusty na bolące piersi i zastoje u kobiet karmiących). Co do szybkich przesyłek to mnie nerwy czasem biorą na kurierów. Ja wiem że oni się spieszą ale ich obowiązkiem jest przecież poczekać aż klient rozpakuje paczkę, żeby ewentualnie spisać protokół reklamacji, a oni zawsze w drzwiach paczka, podpisik, do widzenia i biegiem na dół po schodach. A Wy każecie kurierowi czekać i rozpakowujecie paczkę czy robicie to dopiero po jego odejściu? Mi to się raz taki kurier trafił z "Siódemki", który owszem paczkę przywiózł już następnego dnia tyle że ja o tym nie wiedziałam. Po tygodniu czekania kiedy już moja cierpliwość się skończyła dzwonię do firmy z której zamawiałam towar, oni mówią że paczka dawno wysłana, kazali zadzwonić do firmy kurierskiej z którą mieli zawartą umowę. Zadzwoniłam i tam a oni mi mówią że paczka przecież została odebrana. Mowę mi odjęło- jak to odebrana skoro ja niczego nie odbierałam. Po dalszych ustaleniach pani poinformowała mnie że paczkę odebrała osoba o nazwisku X -moja sąsiadka mieszkająca na końcu mojej ulicy. To starsza schorowana pani, nie wychodzi z domu, myślała że my po tą paczkę przyjdziemy, a my nie pojawialiśmy się bo nie wiedzieliśmy że ten kurier-idiota zostawił paczkę u niej. Najgorsze że ten kurier nie zostawił żadnego awizo, żadnego smsa nie napisał że zostawił paczkę u obcej osoby. Dodam, że paczka dość wartościowa była, ok. 700 zł. zapłaciliśmy za nią. W każdym razie myślałam że mnie szlag trafi z powodu jego zachowania, chciałam skargę na niego złożyć, ale w końcu złość mi minęła. Od tamtej pory nie ufam kurierom i wolę patrzeć im na ręce, a kiedy tylko jest taka możliwość zamawiam towary do paczkomatów, wygodnie i taniej.
  19. chyba będzie tak jak wczoraj-słonecznie, ale zimno. Gdzie ta wiosna poszła?
  20. Agatkaaa, bardzo dobry artykuł, wiele wyjaśnia. Mika, to że Twoje dziecko nie miało żadnych objawów o niczym nie świadczy. Chodzik nie jest zdrowy i tyle, takie są zdania specjalistów. Czasem konsekwencje stosowania chodzika widoczne są później. Często są to wykrzywienia stópek od odpychania się od podłoża, bo wiadomo że dziecko siedząc w chodziku ustawia stopy zupełnie inaczej niż przy zwykłym chodzeniu. Jak dla mnie to relikt przeszłości kiedy to kobiety miały po 3 dzieci i dla świętego spokoju wsadzały je do chodzika. Są też mamusie które na siłę chcą przyspieszyć chodzenie dzieci, ale po co? Każde dziecko rozwija się w swoim tempie ale na pewno każde nauczy się chodzić bez chodzika.
  21. Ja kocham wszystkie zwierzęta, a najbardziej te domowe- psy, koty. W domu rodzinnym miałam psa, na kota rodzice się nie zgadzali. Teraz dużo podróżujemy, no i dzieci jeszcze małe więc na zwierzęta za wcześnie, ale jak będą starsze na pewno będziemy mieć psa lub kota. Albo jedno i drugie.
  22. Tamika, nie, nie i jeszcze raz nie! Kiedyś chodziki były modne (z jakieś 20-30 lat temu), teraz chyba nikt nie ma o nich dobrego zdania. Pediatrzy, ortopedzi nie pozostawiają na nich przysłowiowej suchej nitki. Prawdę mówiąc nie znam żadnej współczesnej mamy która miałaby chodzik, a wszystkie dzieci prędzej czy później nauczyły się chodzić.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...