
ola2710
Użytkownik-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez ola2710
-
A,oczywiście zapomniałam z tego wszystkiego: byłam dzisiaj na ktg,jakieś lekkie skurcze są.Poza tym dostałam już od lekarza skierowanie do szpitala na wywołanie porodu-mam się zgłosić 7 dni po terminie om,czyli wypada mi w wigilię... ;) obym wcześniej urodziła...
-
Oho,dzisiaj dzień porodów! Powodzenia zatem tym,które rodzą :) Rano niemal obudziła mnie koleżanka z pracy,która zaczęła rodzić,mimo że termin ma na początek stycznia - a dzisiaj to ja mam termin z om ... ech,zazdroszczę :)
-
Obyście miały rację,że to już niebawem ;) Mam te 2 cm rozwarcia i nic a nic,żadnych skurczy - rozwieram się na razie bezboleśnie :))
-
A ja dzisiaj jadę po wypis ze szpitala...i muszę znowu spakować torbę do szpitala,tzn sprawdzić czy wszystko mam-bo po pobycie w szpitalu musiałam wyprać sporo rzeczy... jeśli do jutra nic się nie ruszy,to na KTG :)
-
aniolmag - z tego co wiem,co lekarz/szpital,to obyczaj. Mój lekarz powiedział mi,że jeśli nie urodzę do 17go,to mam tego dnia przyjść do niego na KTG; potem jeśli przez kolejny tydzień nie urodzę,to 23go mam przyjść znowu na KTG i wtedy da mi już skierowanie do szpitala na wywoływanie porodu (w wigilię nie będzie pracował,więc kazał przyjść dzień wcześniej :) Z kolei lekarz,który mnie wypisywał dzisiaj do domu powiedział,że +/- 3 tygodnie to jest dziecko urodzone w terminie (!) - ja słyszałam o +/- 2 tygodniach,nie wiem skąd mu się to wzięło (może wziął pod uwagę mój przypadek - nieregularne miesiączki,trudność z określeniem "prawidłowego terminu porodu" i wagę dziecka)...i nie wiem czy jeśli byłabym w takiej sytuacji i tydzień po terminie dostałabym skierowanie,to czy w szpitalu by mnie tak 7 dni po przyjęli.
-
Cześć Dziewczyny! Wyszłam dzisiaj ze szpitala..trafiłam tam w środę po południu,mój lekarz skierował mnie tam od razu ze względu na rosnące ciśnienie.Poobserwowali mnie tam,dali leki na zbicie ciśnienia i już jestem w domku :) Co prawda na odchodne lekarz mnie zbadał i stwierdził,że "jednak nie jest tak,że nic się nie dzieje w kwestii porodu",bo "szyjka już króciutka i rozwarcie na 2 cm",ale i tak wypuścił mnie do domu. I dobrze,bo mam nadzieję chociaż wyspać się w wygodnym łóżku i w spokoju :) Ogólnie,mimo niewygód szpitala,spokojna byłam cały czas-co chwilę było badanie ciśnienia,temperatury,badanie serduszka dziecka,2 razy dziennie KTG.No i niespodziewanie miła atmosfera-to był mój pierwszy raz w szpitalu i jestem mile zaskoczona.Oby było tak samo podczas porodu :))
-
Podzielę się wrażeniami: wczoraj byłam na KTG,liczyłam że pokaże jakieś ładniejsze skurcze (bo ostatnio były już regularne,ładne),a tu...NIC...tzn takie,że ich prawie nie było. Dzisiaj miałam normalną wizytę u gina; szyjka skrócona,rozwarcie na 1 palec,ale ogólnie nic się nie dzieje (zero skurczy).Ze "złych wieści"-3 razy mierzył mi ciśnienie,bo wychodziło za wysokie.Chyba będę musiała do niego iść jeszcze jutro,bo kazał mi mierzyć sobie w domu i jeśli będzie nadal wychodziło za wysokie,to mam się do niego zgłosić...no i jeszcze na końcówkę przypałętała się bakteria jakaś,dostałam 3 czopki dopochwowo... :/ A mały waży już 3,3kg - jest dorodny :) Oby z tym ciśnieniem się poprawiło,nie wiem co się dzieje,bo nigdy nie miałam z tym problemów... :(
-
aniolmag- ale to nie znaczy,że za drugim razem znowu tak będziesz miała.Może tym razem się nie zatrzymają...? Myślę,że warto mimo wszystko jechać do szpitala przy regularnych skurczach,nawet jeśli znowu miałby być to fałszywy alarm... Słyszałam też,że nawet takie regularne skurcze mogą się cofać pod wpływem szpitala i stresu związanego z przebywaniem tam.Więc personel chyba jest jednak przygotowany na takie sytuacje :)
-
Samopoczucie w porządku,tatuś siedzi nad galą KSW i ostrzegł małego,że jeśli chce dzisiaj wychodzić,to po gali ;) a ja się chyba czymś lekko zatrułam,no i mam już totalną akcję wicia gniazda-do tej pory sprzątałam,ciasto zaraz wyciągam z piekarnika... :) Myślę,że zdążę jeszcze pójść w poniedziałek na umówione KTG i we wtorek na wizytę lekarską. Ostrzegłam moją mamę,że jej nie poinformuję o tym,że pojechałam na porodówkę-bo panikuje strasznie...od tej pory mama codziennie zagląda do nas i,jeśli nas nie ma,sprawdza czy zabrałam torby do szpitala... ;) Laura,myślę że nawet jakby się tak zdarzyło,to personel zapisałby w dokumentach jedną datę :) takie lekkie oszustwo,ale jakie przydatne :)
-
Skoro tak i skoro nie ma przeciwskazań (lekarz Ci nie zabronił),to baw się póki możesz ;) Zwłaszcza,że teraz - opiszę to wprost - wszystko jest TAM lepiej ukrwione,bardziej podatne na wszelkie bodźce...i co to dużo gadać,jest inaczej :) Pewnie każda z nas miała lub nadal ma obawy co do tej sfery życia w ciąży,ale zawsze można zapytać lekarza-on wszystkie rozwieje :) Mi np lekarz "zabronił" współżyć od 36.tygodnia ciąży,tzn zasugerował,że lepiej już przestać.Nie wiedziałam za bardzo dlaczego,ale byłam tego dnia tak skonsternowana,że nie zapytałam...na kolejnej wizycie jednak wróciłam do tematu i okazało się,że chodziło mu o wcześniejsze wywołanie porodu; teraz jestem już "w terminie",więc jeśli mam siły i ochotę,to przeciwwskazań nie ma - zwłaszcza,że podobno od 38.tygodnia ciąży szyjka macicy jest uwrażliwiona na męskie nasienie,które może wywołać poród (ale swoją osobą zaprzeczam stanowczo tej teorii;) Po porodzie będziemy miały ładnych parę tygodni celibatu,więc kiedy jak nie teraz? :)
-
Nie ma co się spierać o cesarki-każda może mieć przecież własne zdanie i każda z nas mogłaby znieść ją inaczej;tak samo zresztą jak poród siłami natury.Każda z nas ma inny próg bólu-dla jednej będzie to trauma nie do opisania,a dla innej "normalna",fizjologiczna czynność...Osobiście jestem zdania,że skoro nie trzeba się ciąć,to po co to robić?Ja bym na przykład nie chciała,żeby mi wyrywali ząb tylko po to,żeby zobaczyć,czy był chory,skoro można było to sprawdzić inaczej..albo robić resekcję (ciąć dziąsło,krew się leje:/ ),żeby sprawdzić czy jest ok:) takie głupie porównanie,ale z tym mi się to kojarzy...Wiem,że są kobiety,które już na początku ciąży sobie załatwiają cesarkę;a ja boję się nawet wziąć znieczulenia u dentysty i dzielnie wytrzymuję nawet 3 godziny na fotelu dentystycznym hehe :) Będzie dobrze,dziewczyny-nieważne,czy urodzimy siłami natury,czy przez cc :)) Co do cesarek-różnie to bywa ze wskazaniami co do wagi dziecka.OnaM193 dobrze napisała-nie ma się co kurczowo trzymać tej wagi,którą nam podaje lekarz podczas badania usg. Mojej kuzynce szacował na 3,6kg maks dzidzię,a młody miał 4,4kg podczas porodu, i jakoś nikt nie robił usg przed samym porodem,żeby sprawdzić czy się kwalifikuje na cc,czy jednak nie.I z tego co słyszałam od niej,kilka dni przed/po jej porodzie rodziły się też w tym szpitalu spore dzieciaczki (takie do 5 kg),wszystkie siłami natury,nie wszystkie kobiety były "przy kości",nie wszystkie miały "odpowiednie miednice" itp... Każda z nas pewnie już nasłuchała się historii o porodach,mrożących krew w żyłach (ja do tej pory dzielnie,z uśmiechem na twarzy,ich słucham),ale...nie panikujmy mimo wszystko :) bo tych opowieści nie da się nawet ze sobą porównać,każda jest inna,tak jak inna jest kobieta,szpital,w którym rodziła,czasy,kiedy to było,czy inne warunki... Ja tylko teraz się śmieję z opowieści i "rad" mojej babci: dzisiaj usłyszałam,że UDUSZĘ DZIECKO,bo zamiast siadać na krześle (które wydaje mi się za twarde do moich okresowych bóli kręgosłupa i miednicy),wolę sobie kucnąć :) ale babci nie przegadasz,ona wie,że "jakby zrobiła tak któremuś ze swoich 5ciorga dzieci,to one by się niechybnie podusiły i nie przekonuj jej,bo ona wie lepiej!" :) dodam,że moje kucanie wygląda jak kucanie zalecane w 1.fazie porodu... a,i jeszcze "mam rodzić na leżąco",bo "jakże to inaczej!inaczej nie da się urodzić,a jeszcze gorzej boleć będzie!" (babcia 5cioro swoich dzieci urodziła na leżąco i TAK MA BYĆ :). Szkoda,że mi nie każe w domu rodzić,choć sama rodziła,hehe :) A Wy dziewczyny usłyszałyście jakieś "śmieszne" rady i przestrogi?? :)
-
Dziewczyny,nigdy nie rodziłam i możliwe,że nie wiem o czym mówię,ale wydaje mi się,że skoro natura to tak wymyśliła,to jednak to lepsze rozwiązanie niż cesarka... Jakby cesarka była najlepszym rozwiązaniem,to pewnie miałybyśmy taki "zamek błyskawiczny" na brzuchach,hehe ;) Dobrze,że któraś z nas już ma to za sobą-zaczynam powoli ponownie wierzyć,że kiedyś też się "rozpakuję" :))
-
bbeata - gratulacje! :)
-
U mnie w domu już apatia-jesteśmy tak zniecierpliwieni,że już jakbyśmy nie wierzyli,że kiedykolwiek urodzę... ;) Ja nadal staram się oszczędzać,ale nie widzę problemu w jechaniu 15 km do miasta na małe zakupy :) właśnie z nich wróciłam,musiałam "spotkać Mikołaja",który miał prezent dla mojego chrześniaka :)
-
Dziewczyny,dzięki za rady :) z niecierpliwością będę wypatrywała wszelkich oznak - bo na razie niestety nic się nie dzieje...ale wszystko w swoim czasie :)
-
Właśnie...czekam na jakieś rady odnośnie czopa :)
-
OnaM193 - to już pewnie niedługo,skoro wypadł... Ciekawe czy ja go w ogóle rozpoznam :/ wszystko jest takie nowe... Ja na szczęście nie muszę jeszcze pakować ubranek dla dziecka,bo w szpitalu nie potrzebują-będziemy potrzebować tylko na wyjście ze szpitala,a wtedy już tatuś przywiezie i raczej będziemy wiedzieli jaki rozmiar wziąć.Ale też mu "naszykowałam" w szafie w jednym miejscu od 56 do 62-żeby wiedział gdzie ma szukać-wiadomo jak to czasami z facetami ;)
-
aniolmag - co do ktg: od 5ciu tygodni chodzę raz w tygodniu. Nie wiem jakie to ma uzasadnienie,bo sama widzę po koleżankach,które mają termin podobnie do mnie i chodzą do tego samego lekarza,że chodzą troszkę inaczej,ale to już chyba dr indywidualnie ustala... Pytałam przed chwilą koleżanki,która ma termin na 20.grudnia-i ona już nie ma ustalonej kolejnej wizyty,bo dr stwierdził,że jej dzidzia już jest gotowa do wyjścia (ustawiła się ładnie w kanale rodnym),coś się dzieje już z szyjką,dodatkowo koleżanka ma od jakiegoś czasu bolesne skurcze.A ja jeszcze mam podejść 10go grudnia na wizytę...koleżanka mówiła,że jej dr wyznaczy ewentualnie kolejną wizytę jak zobaczy potrzebę podczas ktg właśnie... Też słyszałam,że po terminie nawet częściej niż co tydzień każą przychodzić...
-
Laura,ogólnie z macierzyńskim i wnioskami to najlepiej dopytać u siebie w pracy,czego kadry potrzebują.Ja sama pracuję w kadrach (choć nie zajmuję się urlopami macierzyńskimi,bo to związane z ZUSem w zasadzie)i wiem,że u mnie trzeba wniosek tak czy siak,razem z kopią aktu urodzenia... Co do urlopu wypoczynkowego,który Ci pozostał - nie przepadnie :) wybierasz go po skończonym urlopie macierzyńskim/rodzicielskim; firma zapewne będzie chciała,żebyś zrobiła to jak najszybciej,bo Kodeks Pracy nakazuje teraz,żeby zaległy urlop wybrać najpóźniej do końca września (z drugiej strony firma może "chcieć",ale ty nie musisz tego robić jak się uprzesz-mówię z doświadczenia...).Mam podobną sytuację,z samego 2013roku zostało mi ponad 20 dni do wybrania,potem jeszcze 26 dni za 2014 rok dojdzie...Dodatkowo pamiętaj,że masz prawo do 2 dni urlopu okolicznościowego z tytułu urodzenia dziecka; ten urlop powinien być wybrany najpóźniej po zakończeniu urlopu macierzyńskiego/wypoczynkowego (2 dni należą się zarówno Tobie,jak i ojcu dziecka-z tym,że ojciec powinien wziąć ten urlop szybciej niż Ty:). A,i jest jeszcze coś takiego jak urlop opiekuńczy na podstawie art.188 KP - to są kolejne 2 dni,które przysługują obojgu rodzicom (jedno może tylko z niego korzystać w danym roku kalendarzowym lub mogą się podzielić i każde będzie miało po 1dnym dniu w danym roku) na dziecko,które nie ukończyło 14.lat.Warto np oddać ten urlop na 2013 i 2014 rok ojcu dziecka (jeśli chcemy iść na roczny urlop rodzicielski),żeby chociaż jedno z rodziców skorzystało i nie traciło cennego urlopu wypoczynkowego :) Nie wiem czy jasno napisałam...jakby co,pytajcie :)
-
Dziewczyny,odnośnie urlopu macierzyńskiego-z tego,co się orientuję,to urlop macierzyński (to podstawowe 20 tygodni plus 6 tygodni dodatkowego urlopu-i mówię tu o ciąży pojedynczej) rozpoczyna się zwykle w dniu,w którym urodzimy. Warto chociaż telefonicznie poinformować pracodawcę,że się urodziło plus - jak już dostaniemy - donieść zaświadczenie ze szpitala,że urodziłyśmy (u mnie w firmie informujemy telefonicznie,żeby potem nie męczyć się z korektami do ZUSu itp.).Dodatkowo trzeba złożyć wniosek o urlop macierzyński plus-jeśli chcemy-o ten dodatkowy urlop rodzicielski (jeśli chcemy zostać z dzieckiem w domu cały rok). Nie słyszałam nic o informowaniu pracodawcy o urlopie 2 tygodnie przed terminem porodu...2 tygodnie przed terminem porodu można rozpocząć,z własnej woli,urlop macierzyński-ale nie trzeba oczywiście.I 2 tygodnie mamy od dnia porodu na złożenie wniosku o ten roczny urlop (macierzyński+rodzicielski). Polecam do poczytania: http://rodzina-i-kariera.infor.pl/praca/urlopy/320345,Roczny-urlop-macierzynski-juz-obowiazuje.html http://rodzina-i-kariera.infor.pl/praca/urlopy/318677,Urlop-macierzynski-2013.html
-
Po wczorajszym KTG raczej bez zmian: lekarz stwierdził,że wszystko jest ok,mam widoczne w zapisie dość regularne skurcze macicy,ale-jak powiedział dr-"wszystko w normie,nic się nie dzieje".Kolejne KTG w poniedziałek,a wizyta we wtorek...to czekamy nadal ;)
-
Też mam schizy odnośnie wydzieliny,tzn czy to nie sączą mi się wody płodowe...jak się nigdy tego nie widziało,to się niestety nie wie :/ Lecę zaraz na KTG :)
-
aniolmag - chodzisz prywatnie do lekarza czy na NFZ? ja chodzę prywatnie,więc nie miałam nigdy sytuacji,że lekarz kazał "wybierać",ale ja bym chyba wybrała USG (bo na usg,przynajmniej u mnie,lekarz też bada czynność serduszka dziecka,mierzy puls).A na KTG możesz nawet podejść do jakiegokolwiek lekarza ginekologa,który przyjmuje prywatnie-mój bierze za taką usługę 20zł,więc tragedii nie ma,a Ty byś się uspokoiła... :) Ja mam KTG robione teraz co tydzień; nie wiem czy to nie za często,ale przynajmniej jestem spokojniejsza (może i nie za często,skoro u mnie to już końcówka jak widać po suwaczku...). Nie denerwuj się tym antybiotykiem,w końcu lekarz wie co robi.I życzę dużo zdrówka,żebyś miała dużo sił na poród! :) U mnie w kwestii porodu nic się nie ruszyło niestety...oprócz tego,że już jakiś czas temu obniżył mi się brzuch (mniejsza zgaga albo i wcale jej nie mam-a miałam ogromną...; więcej sił,lepiej się oddycha,ewidentnie mam syndrom wicia gniazda),i od wczoraj mam o wiele większe niż zwykle upławy (też ni to żółta,ni to biała wydzielina;ale nie ma specyficznego zapachu,nic się nie dzieje innego-także żadnego zakażenia raczej nie ma...).A,i mam od kilku dni ogromny apetyt,plus o wiele lepszą niż nawet przed ciążą przemianę materii ;))
-
laura04 - na te rzeczy,które wyparzamy trzeba uważać :) na moim opakowaniu na smoczek było napisane nawet,żeby nie wyparzać,więc umyłam go dokładnie i powiedzmy lekko wyparzyłam (na szczęście nic się z nim nie stało)... Jeśli chodzi o pazurki,to mojemu chrześniakowi odpadły same; córce koleżanka obcinała w domu,bo faktycznie nie chciały odpaść.Nie wiem czemu ma służyć "odpadnięcie" paznokci,ale słyszałam też "rady babć",że pierwszych paznokci się nie obcina,tylko OBGRYZA.Słyszałyście coś takiego? :)
-
Ja zapakowałam smoczek,wcześniej go wyparzyłam.Cążek do paznokci nie biorę-w moim szpitalu proponowali,żeby wziąć ze sobą "łapki" (te bawełniane rękawiczki,które się zakłada na rączki,żeby się dziecko nie podrapało),bo pierwsze paznokcie powinny odpaść same. Moja rodzinka ogólnie jest czasami..."ciekawa",zwłaszcza babcia,z którą mieszkamy...Ona wszystko wie lepiej,zawsze potrafi podnieść mi ciśnienie wtedy,kiedy nie powinna - wyspecjalizowała się zwłaszcza w skarżeniu na mojego narzeczonego moim rodzicom (jeszcze żeby miała na co się faktycznie skarżyć...ale musi coś wymyślić i zawsze coś wymyśli absurdalnego).Właśnie przed chwilą zrobiła kolejną awanturę,po południu wrócą moi rodzice z pracy i będzie kolejny odcinek soap opera... :/ aniolmag - do łóżka,malinki lub prenalen (syrop,który mi pomaga). Ja wczoraj miałam kontakt z ospą wietrzną - mój chrześniak złapał,ja go wczoraj odbierałam z przedszkola...ale już ją przechodziłam,więc jestem w miarę spokojna.