
ola2710
Użytkownik-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez ola2710
-
bbeata -termin mam dopiero na 17.grudnia... OnaM193 - też byłam zdziwiona,że mój lekarz nie polecał seksu po 37.tygodniu; od razu wydało mi się to nielogiczne...dlatego chyba jednak od niedzieli,kiedy zacznie mi się 38.tc,nie będziemy sobie żałowali :)) Moja mama codziennie pyta "czy to już się zaczyna?" :) niecierpliwi się kobieta...a ja nie wiem czy chcę jej mówić nawet jak się zacznie cokolwiek dziać,bo pamiętam co wyczyniała,kiedy rodziła moja siostra...to był istny armageddon w domu: płakała,krzyczała na mnie i tatę że jesteśmy bezduszni (bo nie płaczemy i nie przeżywamy z nią,że jej córka tak cierpi na pewno w szpitalu),kazała nam dzwonić co chwilę do szpitala albo do męża siostry...ogólnie to ja ją uspokajam,bo ona boi się bardziej ode mnie chyba ;)
-
Jak się czujecie dziewczyny? Coś się dzieje? :) Ja zaczynam odczuwać lekką rezygnację...mały robi mi "niespodzianki" jeśli chodzi o jego ruchy - nie rusza się np po posiłkach,a zwykle to robił;za to w kolejnej godzinie szaleje...A już myślałam,że coś będzie się działo,bo słyszałam,że dzieci są mniej ruchliwe przed...już szaleję,wiem... ;)
-
Ja staram się jeszcze jak najwięcej ruszać,oczywiście w miarę możliwości - bo kula się toczy,a nie rusza :)) Chociaż moja babcia,z którą mieszkamy,na mnie krzyczy,że "łażę" i sprzątam,albo coś przestawiam itp - ja jestem zdania,że lepiej jest się ruszać niż zalegać na kanapie.Zresztą,nie bardzo mogę leżeć non stop,bo mnie to bardziej męczy,plecy zaczynają boleć i denerwuję się bezczynnością.A babcia jeszcze przed moją ciążą opowiadała mi jak to sama będąc w swoich pięciu ciążach potrafiła jechać na pole zbierać ziemniaki czy inne warzywa (w 2. i 3. trymestrze) - teraz jej się zmieniła opinia :) Tylko się cieszyć,że są jeszcze szczęśliwcy,którym się udaje dość szybko zajść w ciążę :) ja sama się cieszę,że zdecydowaliśmy się teraz - mimo że rodzina i niektórzy znajomi ciągle nam sugerują,że to na pewno wpadka,skoro nie mamy ślubu...a my po prostu zdaliśmy sobie sprawę,że nie uzbieramy tyle kasy na wesele w krótkim czasie (magiczna trzydziestka tuż-tuż...),zwłaszcza przy rozpoczętym megaremoncie starego domu.Coś za coś- na weselu pobawimy się później ;)
-
aniolmag - mam podobnie...narzeczony się śmieje z tego jak się ubieram i jakie odgłosy przy tym wydaję :) poza tym wczoraj się napaliłam również,że coś się dzieje,bo od 15.oo do późnego wieczora miałam bóle pleców,dołu brzucha,nóg (od kolan w górę,miewałam tak przy miesiączce),miednicy - jak zwykle,do tego uderzenia gorąca.Wszystko to było nieregularne,aż tak bardzo nie bolało (ale ja jestem raczej odporna na ból),i przeszło... Dzisiaj znowu mam niepowstrzymaną ochotę robienia czegoś: już posprzątaliśmy z narzeczonym miejsce,gdzie ma się odbyć kolejny remont.Musiałam pomagać,bo bym chyba oszalała,a przenoszenie powoli lekkich rzeczy raczej nie zaszkodzi :) Co nie zmienia faktu,że to pewnie objawy,że coś się będzie działo niebawem :)
-
My staraliśmy się tylko pół roku - ale to i tak było już niepokojące; zaczęło się myślenie,że coś ze mną nie tak,skoro inne kobiety zachodzą w ciążę niemal na zawołanie...fakt,teraz sporo osób ma z tym problem niestety,chyba każda z nas zna co najmniej jedną taką parę :/ Ja też chciałabym mieć 3 dzieci (z tym,że tatuś ze mną negocjuje i chce zejść do dwójki :) Ale życie zweryfikuje i zobaczymy na ile się w końcu zdecydujemy :)
-
Miałam podobny problem przed zajściem w ciążę: okazało się,że mam bardzo wysoki poziom prolaktyny (hormonu,który "bierze udział" w produkcji mleka),przez co przez 3 miesiące nie miałam okresu. Już mnie lekarz lekko straszył,że mogę nie mieć owulacji i nici z zajścia w ciążę przy takim poziomie tego hormonu,ale stwierdził też,że niekoniecznie owulacja jest zatrzymana...i okazało się,że nie była :)
-
Na razie się martwię tym,co mówi mi ciągle moja mama - że powinnam jeszcze zaczekać,że to jeszcze powinno potrwać trochę,tak z 2 tygodnie...a naczytałam się,że w tym czasie ciąży już można bez problemów rodzić... Z jednej strony już bym chciała,z drugiej obawiam się o dzidziusia...a i tak to nie ode mnie teraz głównie zależy,będzie co ma być ;) Tylko spokój nas może uratować :)))
-
Fakt,zabawnie jest się tak zastanawiać czy to już...może sobie wmawiam już coś,ale fakt jest taki,że dzisiaj dopadła mnie pani biegunka...ale skurczy jak nie było,tak nie ma. Tatuś pojechał do pracy na 2.zmianę,zobaczymy czy doczeka do końca pracy ;)
-
Chyba jednak nie posłucham lekarza... ;) Ale pocieszam się,że mimo nawet braku seksu,to chyba niedługo już urodzę-tak mi się przynajmniej wydaje...jakoś tak ciągle się lepiej czuję,mam więcej energii,mniej zgagi,lepiej się oddycha,lekko mnie "czyści"-brzydko wyznam:),wszystko już przygotowałam na powitanie maluszka,w domu błysk,torby spakowane... nic tylko jechać rodzić :)
-
Właśnie dlatego się zdziwiłam - bo jestem już na takim etapie ciąży, kiedy mogłabym urodzić, a wiem, że seks może to przyspieszyć... hmm... Emiśka,a na kiedy Ty masz termin?
-
Dziewczyny,a pytałyście swoich lekarzy o to czy i ewentualnie kiedy powinno się zaprzestać współżycia? Mój lekarz mi powiedział, że o ile nie ma w moim przypadku przeciwwskazań, to on jest zdania, że powinniśmy przestać się kochać od 37. tygodnia ciąży... słyszałyście kiedyś coś takiego? Nie wiem - czy on się boi,że urodzę, czy co? :)
-
W zeszłym tygodniu byłam na wizycie i mały ważył 2,7 kg - to niedużo,ale z drugiej strony jakiś margines błędu też może się zdarzyć...Lekarz powiedział,że jeśli urodzę w terminie porodu,dziecko prawdopodobnie będzie ważyć 3,2 kg. Ruchy dziecka faktycznie są teraz mniej intensywne - ja od ładnych paru tygodni prowadzę kartę ruchów dziecka,liczę 3 razy dziennie (rano,południe,wieczór) w tych samych godzinach. Troszkę to jest problematyczne,bo wiadomo że dzidziuś chętniej będzie się ruszał jak się zje coś (słodkie to w ogóle go zmusza do ruchu ;) i jak się położymy - a czasami nie ma takich możliwości. Więc teraz jestem mniej przewrażliwiona i liczę w tych godzinach do około 10ciu ruchów. Na karcie ruchów jest napisane,że powinno być przynajmniej 4 ruchy na godzinę,ale mój lekarz kazał mi liczyć jeszcze jedną godzinę jeśli w ciągu pierwszej godziny będzie mniej niż 10. A jeśli byłoby (oby nie!) mniej niż 4 na godzinę,a potem znowu nic lub mało,to jechać do szpitala. I oczywiście,jak pisała madzialska - trzeba zwracać też uwagę na nagłą zmianę aktywności maluszka.
-
aniolmag - to jeszcze nie chodzisz jak zombi? bo ja od jakiegoś czasu już tak...takie zombi połączone z kaczuszką :) Robię sobie właśnie przerwę w sobotnim sprzątaniu,ale nie dlatego,że jestem zmęczona - mam jakiś nagły przypływ energii...umyłam nawet 3 małe okna w domu,bo po remoncie nie mogłam na nie patrzeć,i ogólnie mam dzisiaj ochotę na wielkie sprzątanie :) Fajnie by było chyba odczekać z tydzień czy dwa, lepiej chyba dla dzidziusia-bo u mnie to dopiero 37.tydzień będzie,to chyba za wcześnie...
-
Ja byłam bardzo "samodzielna" jeśli chodzi o wyprawkę :) ale zostawiłam śpiworek, kombinezon i ciepłą czapeczkę do kupienia mojej mamie i siostrze - bo bardzo chciałyby coś kupić. Odnoszę dziwne wrażenie,że lepiej mi się dzisiaj oddycha (mogę wziąć głęboki oddech!) i ogólnie funkcjonuje...może to cisza przed burzą?... ;)
-
Ja czekałam 3-4 dni,ale z tego co słyszałam,to nawet do 1 tygodnia można czekać (trzeba poczekać czy się te bakterie "wyklują"...)
-
Tak,ja musiałam iść na konsultację stomatologiczną (gdzieś na początku ciąży to było); dentystka musiała mi podbić pieczątkę właśnie w karcie ciąży,że u niej byłam. Mam jeszcze informację o konsultacjach u diabetologa (drobne problemy z cukrem); żadnych innych-odpukać-nie mam,bo nie było potrzeby :)
-
I to jak nerwowa...widzę po sobie - nigdy nie gotowałam,bo nie lubię i nie potrafię,a teraz...aż się dziwnie czuję,jak cała rodzina chwali moje obiadki i ciasta,ba-nawet mi smakują... :) Ale to chyba nie jest jeszcze syndrom wicia gniazda,na wielkie porządki nie mam jeszcze ochoty...
-
Proponuję jeszcze na początku sprawdzić,czy "złapiesz się" na becikowe zgodnie z nowymi zasadami (jest kryterium dochodowe-nie można przekroczyć kwoty 1922 zł na osobę w rodzinie)...
-
Obym miała ten pokarm po urodzeniu... ;) U mnie położna kosztuje od 500 do 800 zł (ale 800zł biorą zazwyczaj te,od których chcemy czegoś "więcej",np pobranie krwi pępowinowej). Raczej się nie zdecyduję na wynajęcie jej,bo i tak poród będzie mnie kosztował 150 zł ("poród rodzinny",który w świetle prawa powinien być bezpłatny...)...
-
Dziewczyny,Wy macie swoje położne? Wynajmowałyście specjalnie? aniolmag- ja nie miałam nigdy jeszcze ani skurczy przepowiadających, ani nie leci mi jeszcze nic z piersi...także to,że poród zbliża się nieubłaganie muszę wmawiać sobie sama :) i jest się czym stresować,choć podobno trzeba się pozytywnie nastawić..
-
Hej dziewczyny! Jeśli któraś z Was jest zainteresowana (dowiadywałam się "u źródła",czyli pofatygowałam się do USC :) Dziecko rejestrujemy po urodzeniu,nie trzeba nic robić przed porodem.Rejestracji dokonujemy razem z partnerem (oczywiście jeśli chcemy dokonać tzw "uznania dziecka";jeśli nie chcemy,to idziemy same i w akcie urodzenia nie będzie nazwiska ojca).Matka dziecka zgłasza się ze swoim aktem urodzenia,ojciec dziecka tylko z dowodem osobistym,plus oczywiście papierek ze szpitala.Wszystko załatwiamy w miejscu,gdzie dziecko się urodziło (w odpowiednim USC do miejsca urodzenia dziecka);trwa to tylko 1 dzień i jest darmowe :) Pani mnie uspokoiła,bo nie bardzo mi się uśmiechało załatwianie papierów w kilka dni...
-
Ja planuję jechać jak skurcze będą co 5 minut (oczywiście jak nie będzie innych "powodów" do szybszego jechania,jak np gwałtowne odejście wód,zielony kolor wód,krwawienie,ruchy dziecka mniej niż 4 na godzinę itd - lekarz mnie na wczorajszej wizycie uczulał,kiedy mam się niezwłocznie udać do szpitala).Ale wiadomo jak to jest z planami - raczej żadna z nas tego nie przewidzi... Rozmawiałam wczoraj z jedną z koleżanek i powiedziała mi,że sama pojechała do szpitala jak jej się wydawało,że ma skurcze co 5 minut; na miejscu okazało się,że ma rozwarcie na 1 cm,a te skurcze to nie były skurcze,tylko ciągłe bóle krzyżowe...i tak spędziła w szpitalu o wiele więcej czasu niż by chciała. Choć jak byłam zobaczyć blok porodowy w szpitalu,gdzie zamierzam rodzić,to nie boję się raczej pojechać tam wcześniej.Na miejscu można wziąć prysznic przed porodem,zrelaksować się,poskakać,pochodzić,są drabinki,worki sako itp,a na samym bloku porodowym nie czuć zapachu szpitala-sama byłam zdziwiona... :) Mój mały ma już 2,7 kg; lekarz wyznaczył mi wizytę za 3 tygodnie,ale mogę jej nie doczekać ;) na szczęście,dla mojego spokoju chyba,kazał mi raz w tygodniu przychodzić do niego na KTG-będę się raczej czuła bezpieczniej jak to będzie monitorował tak często... :)
-
Na szczęście nie mam takiego problemu-święta jak co roku robi moja mama,która mieszka 500 m od nas; tylko w tym roku jej nie pomogę...ale od czego mam siostrę :) A nalotu gości i tak się spodziewam-tak jak to było,kiedy siostra urodziła..dom pełen babć,dziadków i najbliższej rodziny.Na szczęście siedzieli góra 2-3 godziny,sprzątaniem po nich zajęły się inne osoby,a młoda mama miała względny spokój - tak chyba najlepiej :)
-
Dziewczyny! A nie macie już "dość" tego błogosławionego stanu? Myślałam,że będę tak przerażona perspektywą porodu,że nigdy tak nie pomyślę,ale...jestem już megazmęczona: nie mogę sobie normalnie posprzątać w domu,o aktywności jakiejkolwiek mogę pomarzyć (próbuję,ale sapię jak koń przy najmniejszym wysiłku),zgaga non stop (nawet jak napiję się wody mineralnej...),ciągłe latanie do wc,uderzenia gorąca... Ponarzekałam sobie,już mi głupio-ale może znajdzie się ktoś,kto ma podobnie... ;)
-
Tak...w sumie ja za około 2 tygodnie już mogę rodzić ;)