
ola2710
Użytkownik-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez ola2710
-
Wiecie co...a ja w 1szej ciąży pod koniec byłam tak umęczona tym wszystkim,wszystko mnie bolało i drażniło,że chciałam już urodzić i cieszyłam się z każdego skurczu...a teraz mam wrażenie,że mogłabym tak z 2 miesiące jeszcze chodzić...i boję się,że może zacznę panikować jak się zacznie...ech :/
-
Vickusia,może pójdzie sprawnie:) u mnie wody zaczęły odpływać o 2 w nocy,a o 15.10 urodziłam:) najśmieszniejsze,że rano zrobili w szpitalu ktg jak przyjechałam,miałam skurcze,ale lekarz stwierdził,że za małe i rozwarcie na 3-4 cm(a z 3 cm to ja przez ostatnie tyg ciąży chodziłam...). Odesłał męża do domu,a po 2-3 godz już dzwoniłam po niego,bo tak mi położne sprawdzały rozwarcie,że niby przy jednym badaniu było nadal 4 cm,a za 15 minut jak mnie zbadał lekarz,to już się 8 cm zrobiło...;) Dzisiaj nieco chłodniej,troszkę ogarniam w domu...w nocy budziły mnie skurcze łydek (mimo że najadłam się przed snem magnezu profilaktycznie,bo zdarza się to ostatnio częściej) i starszy synek. W ogóle nie mogłam zasnąć,bo brzuch jak kamień... chyba zaraz kawę sobie zrobię:/ Marja,ja się w ogóle boję znieczulenia,więc nie brałam i nie zamierzam. Jestem cierpliwa co do robotników,choć dziś mieli przyjechać o 7 rano,a zaczęli ledwo po 6 i biorąc pod uwagę moją nieciekawą nockę,to chciałam ich zabić;)))
-
Anecia,gratulacje :) dużo zdrówka dla Was obu:) Vickusia,szybkiego i bezbolesnego porodu:) nie stresuj się,to już blisko;)
-
Kelis,faktycznie łatwo można to zrobić:) dzięki za podpowiedź,sama bym pewnie na to nie spojrzała,bo gdzieś kiedyś przeczytałam,że ta rejestracja dziecka przez internet jednak przesunie się w czasie. Nawet punkty karne mogę sobie sprawdzic:) Co do temperatury małej-pewnie niebawem się unormuje termoregulacja,tak? Buu,witaj. My też zmęczone,złe i opuchnięte. Ale już niedługo:) Ja jestem przerażona tym,co się dzieje z moim ciałem w tej temperaturze,tej wadze i w tym stanie ciążowym-prasuję na przykład przy wentylatorze,z rana,w samym staniku i majtkach,i pocę się między cyckami w 2 minuty...masakra...co najmniej 3 razy dziennie wchodzę pod prysznic,bo mnie tak to złości...to chore jest;)))
-
Marja,u nas tak naprawdę dopiero zaczęli...wcześniej był u nas inny pan,który koparką korytował podwórko,a "ekipa właściwa" od położenia kostki weszła dopiero pod koniec ubiegłego tygodnia...i to też pracowali tak,że byli np 2 dni po 3 godziny dziennie...szału nie ma. Dziś byli z 4 godziny,bo nie było materiału (sami go muszą przywieźć). Generalnie jest problem z tym,że firma ma jeszcze inne zlecenia i ciągną kilka na raz,a nam zależało na tej,bo nie windują tak cen jak inne firmy i jest sprawdzona. Dziś ubili nam podłoże pod kostkę,jutro kolejna warstwa podłoża-mam za oknem sypialni plac budowy,hałas niesamowity,ale oby zdążyli przed moim porodem-tak ich straszę;)
-
Kelis,do tego zgłoszenia do usc trzeba mieć zrobiony profil zaufany?
-
Marja,Ktg ok,zapisał się 1 większy skurcz na poziomie 80 (oczywiście go nie czułam nawet;) Mama Śląsk witaj w klubie jeśli chodzi o nastrój...mnie dzisiaj wszystko albo przygnębia,albo denerwuje... nawet pralka,bo ma taki duży bęben(!) i mam za mało prania i nie mogę jej włączyć...tzn mogę,bo ma automatykę wagową,ale chciałam tam dać trampki syna,a nie chcę żeby się obijały...albo taki problem,że wreszcie robotnicy wzięli się ostro za moje podwórko i dzisiaj hałas niesamowity za oknem...i musiałam już coś zapłacić robotnikom,teraz czekam na wypłatę,bo bieda... Angelika,jak masz zmianę pogody,to zazdroszczę;) u mnie nastąpiła taka zmiana pogody,że zamiast 30 stopni mam 26-27:))) no nie czuję...nie czuję zbytnio różnicy,cycki nadal mi się pocą hehehe;) Co do ktg to różnie bywa jak widzę...ja chodzę prywatnie i od początku do tego samego dr,u niego zawsze się robiło ktg. Ale mam koleżanki,które chodzą też prywatnie i ich dr ich nie wysyłają na ktg (pomijam,że nie mają sprzętu u siebie pewnie,ale w takiej sytuacji niektórzy wysyłają do szpitala na to badanie-a oni nie...). Nie wiem od czego to zależy...
-
MartusiaM gratulacje:) Angelika,może jej minie;) mój ma takie akcje z rana,że wstaje sam i koniecznie chce się choć chwilę ze mną pobawić,potem koniecznie zjeść cokolwiek w domu (choć śniadanie jest normalnie w przedszkolu)-byle tylko odwlec wyjście z domu...czasem mówi,że nie idzie do przedszkola,bo "tam jest nuda";) zresztą ostatnio wiele rzeczy mu się nudzi szybko,nie dogodzisz. Mi w nocy najmłodszy fundował jakieś kopniaki w jajnik chyba,prawie łzy leciały z bólu... A teraz czekam na swoją kolej na ktg.
-
Anecia,powodzenia! Kciuki zaciśnięte!:)
-
Niby tak (37+1 to już 38.tydzień leci). Ale ciągle wmawiam sobie,że to jeszcze nie czas;) i lekarz mi kazał 15go przyjść na jeszcze jedną wizytę;)a Ty na kiedy masz termin? Angelika,to idź spać:) ja młodego już wykąpałam,zaraz sama wskakuję pod prysznic i tyle mnie widzieli,jutro z rana mam ktg i ostatnie rzeczy do ogarnięcia z torbami do szpitala itp.
-
Xyza,niestety nie pomogę,nie miałam wcale podgrzewacza,bo synek nie chciał wziąć butelki do ust...;) Marja,ruch,ale bez przesady-chodzi o to,żeby nie leżeć,ale pomagać dziecku wstawić się w kanał i się przemieszczać z pomocą grawitacji w dół. Na mnie np panie położne krzyczały wręcz (zanim jeszcze zaprowadziły mnie na blok porodowy,byłam na oddziale patologii ciąży,bo został 1 wolny boks do rodzenia,a ze mną przyjęli jeszcze kilka rodzących i nie wiedzieli która pierwsza),bo łaziłam po oddziale...kazały oszczędzać siły,mówiły że poród jest jak maraton i potrzebuję mieć zapas sił. Tylko że mnie mniej bolało,gdy chodziłam;) nie chciałam być na sali (tam mi dali łóżko),bo tam była dziewczyna w 34 tc i jak miałam skurcz i głośniej oddychałam,to ona miała łzy w oczach i patrzyła z takim przerażeniem,że mi było szkoda...a leżeć też nie mogłam. Polecam ze swojej perspektywy podczas skurczu stanie i ruszanie biodrami w kółko lub w prawo i lewo-mi pomagało;) Oddechy takie jak do porodu nawet w szkole średniej ćwiczyliśmy na wf i potem jak chodziłam na jakieś aerobiki i zumby,także pamiętam jeszcze;)
-
Sylma,to długo to trwało. Ale ważne,że już po i teraz tylko do przodu:) Marja,mi się udało nastawić zadaniowo podczas pierwszego porodu. W ogóle cieszyłam się jak głupia,że się już zaczęło...;) do 7 cm bolało jak przy moich miesiączkach,więc jakoś mnie to nie przerażało,bo ból znany (choć duży i wtedy mogłam sobie choć trochę pomóc tabletkami). Jak mnie przenieśli na blok porodowy (przy 8 cm,chyba wcześniej nie wierzyli,że rodzę;),to zajęłam ostatni z 3 wolnych "boksów"-nie było tam żadnych worków sako,drabinek i innych pomocy,więc żeby poszło szybciej to chodziłam. A przy partych parłam na skurczu ile sił i tyle razy ile sił starczyło:) jak bolało,to głośno oddychałam:) zobaczymy jak będzie teraz:)
-
Martusia,pewnie jedno i drugie po trochę. Wkurza mnie brud naokoło,choć jakoś kącika dla najmłodszego do tej pory nie mam;) ale i tak będzie z nami w sypialni,więc nie ma co się spinać. Dodatkowo obawiam się,że może być taki sam jak jego starszy brat-nieodkładalny,cały czas na rękach i przy cycku,i za wiele przy nim nie zrobię,to staram się "nadrobić"(choć wiem,że to niemożliwe...). A mój mąż (jak nie jest złośliwy i obrażony),to coś posprząta,ale jednak mam do tego zastrzeżenia... Plan na dziś to obiad,może prasowanie i łazienka. Chłopy mieli w planach basen,zobaczymy czy im się nie odmieniło...
-
Martusia,spokojnie,będzie dobrze:) nie ma co się stresować,bo ciśnienie faktycznie wzrośnie...a jak wyluzujesz,to może samo ruszyć bez większych objawów:) Angelika,jeśli chodzi o farby,to ja nie malowałam mebli,ale kiedyś czytałam coś o farbach beckers. Ale to było dawno,teraz praktycznie każdy producent farb ma w swoim asortymencie farby do mebli dziecięcych-tak mi mówila mama,a pracuje w markecie budowlanym. Marja,z ruchami tak samo mam. Ale to normalne,my też jednego dnia jesteśmy aktywne,a drugiego możemy nie mieć ochoty mrugać powiekami;) ważne,by obserwować o mniej-więcej stałych porach,mój dr każe mi zapisywać ruchy 3 razy dziennie (obserwacje po godzinie,minimum 10 ruchów w ciągu godziny). Jak się niepokoimy i nie pomaga słodkie i położenie się,to jednak warto to sprawdzić. Ja dzisiaj posprzątałam wszystko poza łazienką,mimo tego ukropu za oknem. Z mężem się wczoraj pokłóciłam,więc on złośliwie nic nie pomógł,tyle tylko że zajmował się starszym synem... ale byłam taka "cwana",że kilka dni temu kupiłam irobota,więc on mi odkurza,a ja robię kolejne rzeczy i idzie mi sprawnie:) i jeszcze poleżę po tym,bo jak wspominałam rodzić teraz nie mogę:)
-
Sylma,gratulacje:) zdrówka dla Was obu i obyście szybko wyszły do domu:)
-
Mysia,myślę że wszystkie mamy już dość tego żaru w maju/czerwcu...ja się przymierzam do zakupu klimatora,nie wiem czym mogę sobie jeszcze pomóc:/ ale rodzić nie chcę,za wcześnie w moim przypadku. My też czekamy na burzę,ok 14 spadło kilkanaście grubych kropli deszczu i tyle...teraz grzmi w oddali i czasem mocniej zawieje,ale za chwilę znowu duszno. Oszaleć można. Ewa,jak trzeba,to trzeba-nie masz na to wpływu. Zaufaj lekarzom,wszystko będzie dobrze:) I mówię z autopsji-jak w poprzedniej ciąży kierował mnie do szpitala (co prawda nie na cc,ale to był mój pierwszy pobyt w szpitalu),to płakałam w aucie,ale potem pomyślałam,że jak trzeba,to dla dziecka wszystko zniosę:) A w ogóle to siostra wrobiła mnie z rana w opiekę nad swoim synem,więc miałam do 15stej swojego 4 latka i 10 latka,a potem wróciła z córka (2 l) ze żłobka i pracy i mi ją też zostawiła,bo...paznokcie. Ja wszystko rozumiem,ale mogła uprzedzić...wymęczyłam ich na trampolinie,teraz bawią się na siedzaco i leżąco,podnoszą się tylko na picie:)))
-
Ja się nie piszę na rodzenie,mam jeszcze 22 dni do terminu:) plus poprzestawiałam sobie zaliczenia i egzaminy na studiach na 9 i 10go czerwca,jak już zaliczę to wtedy mogę:)
-
Ech,mój ma tak,że wychodząc z domu mówi,że nie chce iść do przedszkola,a potem nie mogę go w szatni utrzymać do końca przebierania się,bo już leci do dzieci,pań i zabawek:) Rozumiem te argumenty,ale jest też druga strona-dzieci chodzące 5 dni w tygodniu do przedszkola mają jakiś swój rytuał/schemat i nie chciałabym go wybijać z niego. Wiadomo,że jak będzie przerwa wakacyjna,to będę miała 2 dzieci w domu (mamy wyznaczone przedszkole w miejscowości obok i tam chodzą wszystkie dzieci przez miesiąc,ale nie dam tam więcej młodego,bo mam złe doświadczenia z zeszłego roku), z dwójką też dają radę:) chciałabym tylko uniknąć sytuacji,w której pobyt w domu synka się przedłuży i będzie problem z powrotem do przedszkola np po wakacjach.
-
Martusia,nie wyobrażam sobie nagle rezygnować z przedszkola mojego 4.5 latka dlatego,że w domu pojawia się rodzeństwo... może miałaś na myśli sytuację,kiedy starsze nie chodziło jeszcze do przedszkola,a wraz z pojawieniem się brata/siostry zaczęło? To tutaj jeszcze mogę się zgodzić:) Mój syn od kiedy miał ok 1.5 roku chodził do żłobka,potem do przedszkola. Nawet teraz jak jestem w domu,to odbieram go wcześniej i zawożę nieco później niż gdy pracowałam,więc spędza tam ok 2-3 godzin mniej niż kiedyś. Od września już idzie do grupy starszaków,podoba mu się tam :)
-
Angelika,bo to dla nich będzie duża zmiana-przestaną być jedynakami,trzeba się będzie "dzielić" uwagą rodziców...na pewno już to czują od jakiegoś czasu i stąd to zachowanie. Synek na szczęście bez gorączki w nocy,został mu tylko lekki katar i związany z nim kaszel. Mi też,plus wrócił ból gardła...
-
Angelika,ja na swojego dziś też się darłam... i obawiam się,że będzie gorzej... u mnie obaj-syn z chrześniakiem-jak się zbiorą do zabawy,to jest początkowo ok. Ale po jakimś czasie chrześniak robi na złość mojemu (a to mu zabierze zabawkę,a to szturchnie,a to nastraszy),potem mój zaczyna histeryzować i tak się nakręcają... Poza tym mój zaczyna już się cofać-nie da rady np wydmuchac nosa (twierdzi,że nie umie),ubrać się,zaczyna zdrabniać słowa jak dzidziuś. Zapowiada się ciekawie:/
-
Kelis,to wprowadzę zamęt-dla mnie ładniejsze Alicja...;) Nie zazdroszczę "atrakcji" przy porodzie,teraz to tylko lepiej będzie:) Bina,śliczna malutka:) Zdradzisz imię czy wolałabyś zachować dla siebie? Aleksandra,Mae,mam nadzieję,że u nas też szybko przejdzie. Ja-odpukać-mam się lepiej,synek też miał gorączkę rano,teraz na szczęście nie ma. Zobaczymy jak będzie wyglądała noc... Marija,mam 3 sukienki ciążowe na teraz i 2 takie mniej ciążowe (ale w nie wchodzę jeszcze i je ubieram na co dzień). Spośród tych ciążowych mam 1 szmijzerkę,1 bardziej "wyjściową" czarną (kupiona na komunię i takie okazje),a 3cia to typowy worek;) ale mam to gdzieś,byle było wygodnie:) nie mam już zamiaru wydawać kasy na swoje ciuchy ciążowe,bo nie ma sensu raczej,a więcej letnich nie mam... Topię się w domu z synkiem i chrześniakiem,zrobiłam obiad i zjedliśmy,chłopaki złożyli ogromne klocki lego i teraz się bawią. Mąż pojechał na przejażdżkę motorem,my póki co nie wychodzimy w ten gorąc; wieczorem mamy grilla u moich rodziców,wtedy się wyłonię z domu:)
-
Kelis,gratulacje! :) dużo zdrówka dla Was obu:) U nas święto chorobowe-synek obudził się z prawie 38 stopniami gorączki,mnie boli gardło...ech:/
-
Martusia,a ty leż ładnie:) może to zwykłe przepowiadające,ale po co się stresować jak mąż jeszcze nie wrócił. Sylma,Marja,ja mam lekarza,który nie pracuje w żadnym szpitalu,więc wiadomo że go nie będzie. Ale inni też są ok:)
-
Marija,nie ma co się stresować moją historią. Jak teraz o tym mówię,to czuję powagę sytuacji,ale wtedy to była dla mnie jakaś czarna magia-nie wiedziałam co się dzieje,bolało bardzo,dusiłam się i tylko w jednej pozycji nóg mnie tak nie bolało,sama się musiałam ustawic na fotelu (dwie panie pielęgniarki były tak zestresowane,że nie wiedziały jak ustawić elektryczny fotel...potem 7 razy próbowały mi wkłuć wenflon;),na szybko zjawili się chirurg,anestezjolog,ginekolog...i odpłynęłam po znieczuleniu. Po wszystkim obudziłam się bez bólu (no,prawie) i wyglądałam jak 7 nieszczęść;) jak pisałam siniak na udzie do kolana (ale byłam lepiej obsługiwana,dawały mi butelki z zimną wodą jako okłady),dłoń z wielkim siniakiem przez te próby wkłucia,i miałam hemoglobinę na poziomie 4.0 (zwykle mam różowe policzki,wtedy byłam blada jak ściana),później wstawałam i byłam megaosłabiona. Ale do tej pory jak to opowiadam,to mówię,że to wina męża;) bo jak mały już był na świecie na jego rękach,to kazał paniom wyłączyć światło,bo "jego syna razi w oczy!" i pani dr zszywała mnie przy takiej lampce biurkowej;) co przeszłam,to przeszłam,ważne że pierworodny syn mojego męża nie cierpiał z powodu zbyt ostrego światła;))