- 
                Postów0
- 
                Dołączył
- 
                Ostatnia wizytanigdy
Treść opublikowana przez krysiak
- 
	Maczetko, tyle lat, to tylko z powołania. Ja podziwiam... :)
- 
	I zapomniałam, Olu wszystkiego najlepszego, rośnij duuuuża ku radości rodziców!
- 
	A nie masz Tinko takiego poczucia, ze jak masz własne dziecko, to lepiej rozumiesz rodziców? Mnie sie mocno perspektywa zmieniła, jak zostałam mamą i więcej mam wyrozumiałości dla rodziców. Chociaż przyznam, ze czasami niezłe aparaty się zdarzają ;) Ja miałam okazję przepracować na wszytskich poziomach od zerówki do 3 liceum i mi się najlepiej uczy w liceum. Maczetko, pielęgniarki zawsze podziwiałam, szczególnie takie prawdziwe z powołaniem. Ogromnie odpowiedzialny zawód... Najważniejsze to lubić co się robi i wykonywać to z radością. A co do porównywania, to powiem tak, że wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma... A u nas ostatnio jakiś koszmar z zaparciami. Dominik kiepsko reaguje na rozszerzanie diety i ma potworne zaparcia. Już głupieje od tych jego kup. Dzisiaj trzymam go więc tylko na cycu i mam nadzieję, ze się w końcu wypróżni. Biedak się potwornie męczy :( A w poniedziałek postaram się dostać do lekarza. Raz już byliśmy. Polecił nam zmienić dietę i miało być o.k. A tu klapa... To okropne patrzeć, jak się własne dziecko męczy,a człowiek jest bezradny wobec bólu. Brrr... No nic ja chyba lecę coś konstruktywnego porobić :)
- 
	Witajacie :) to ja będę dzisiaj pierwsza ;) Właśnie, bez prawa jazdy jak bez ręki. Ja sie zamierzam na kurs zapisać, bo mnie szlag trafia. Jestem totalnie uziemiona, jak księżniczka w wiezy ;) Codziennie, zeby się ruszyć, czekam na mojego rycerza. Mam zdecydowanie dość. Musze się narazie wstrzymać ze względuu na kasę, bo nas ostatnio przeprowadzka wytrzebiła, ale jak się tylko trochę wolnych pieniędzy znajdzie, zapisuję się na kurs. U nas stópki do buzi wyłącznie w wydaniu siedzącym. Tzn. jak się małego posadzi, to ten zamiast się zachwycać nową perspektywą patrzenia i tym co dookoła, to się schyla do przodu z otwartą paszczą i łapie stopy. Wygląda to dość komicznie.
- 
	Witacie ponownie ja chyba kapituluję... Dominik przy drugiej próbie zasypiania dostał takich spazmów, że jeszcze potem jak jadł obiadek, to się zanosił płaczem :( Potem już do końca dnia nie chciał usnąć. Jak tylko przynosiłam go do sypialnie wpadał w histerię. Padł dopiero wieczorem po myciu. I obudził się po godzinie bardzo przestraszony. Te wszystkie metody sa może złote,ale chyba nie dla dzieci cycowych. Zostanę chyba przy usypianiu go przy cycu, tylko nie będe go nosiła... Ale paskudny dzień :( Newaniu Twoja Daria tylko dzień starsza od Dominika :) Dopiero zobaczyłam... Tak wszyscy mówią, ze on duży, ale jak mi lekarz ostatnio sprawdził, to on i długościa i wagą cały czas się trzyma 50 centyla. Tyle, ze się tez spory urodził, 3870, więc stąd może ta różnica. Kalinah ja nawet trochę zazdroszczę. Tęsknię za pracą. Nawet myślę ostatnio, zeby CV do szkół powysyłać i od września zacząć. Chociaż z moim fachem, to nie taka prosta sprawa. No i mam troche obawy, kto z Dominikiem zostanie, jak będe musiała iść na rozmowę o pracę. Tak jest samej w wielkim mieście :/ A co do zasypiania, to przeczytałam dzisiaj myśl Janusza Korczaka: "Jesteśmy jedynymi zwierzętami, które trzymają młode w osobnych legowiskach" Myślę, ze na wszytsko przychodzi czas. Na zasypianie też. Kiedyś DOminik wisiał na cycku co godzinę. Teraz to ja pilnuję, zeby zjadł... Myślę, ze przyjdzie czas, kiedy nasze cycolinki nauczą się spać same i odejda, a nam zostanie tylko wspomnienie ich bliskości fizycznej, a zaowocuje ona bliskość duchową. To chyba dobra inwestycja... Nie wiem. Ja po dzisiejszym dniu mam dość. Muszę ograniczyć do minimum noszenie Dominika, bo będę musiała go w przeciwnym razie odstawić od piersi i jechac na tramalu, a tego nie chcę. Ale zostawię mu spanie przy piersi. Mam nadzieję, ze nie pożałuję decyzji.
- 
	Tak, tylko jak to zrobić jak mąż w pracy? Musze go nauczyć samodzielnego zasypiania w dzień. Wieczory mamy już od dwana opanowane, ale kłopot jest z zasypianiem w ciagu dnia. Teraz popłakiwał, a jak weszłam do niego, to znowu histeria... Serce mi sie kraje :/
- 
	Jej, dziewczyny druga próba zasypiania. Taka jest histeria, ze się zastanawiam czy aby dobrze robię... On już się nawet na moich rękach nie uspokaja jak go biorę z łóżeczka :/ Może powinnam sobie odpuścić i uspać go przy cycku? Nie wiem...
- 
	Witajcie dziewczyny :) Po pierwsze: serdecznie dziękujemy z Dominikiem za pamięć i życzenia Powiem Wam, ze mnie bardzo nimi wzruszyłyście :) Agula dzielna mama jesteś. Ja myślę, ze czas karmienia, mimo że trwa w Polsce ponoć "terror laktacyjny", jest czasem trudnym dla mam karmiących, bo przez pokutujące w ludziach mity na temat karmienia i żywienia dzieci, jest po prostu trudno wytrwać w tym co dla naszych maluszków dobre. NIby wszyscy wiedzą, ze pokarm mamy najlepszy, ale jak już dochodzi do jakiś trudności, to chętnie się powraca do mitów, typu "pokarm słaby, albo za mało pokarmu" itp. dlatego w chwilach trudnych wsparcie od ludzi, którzy nie tylko wiedzą, ze pokarm mamy najlepszy, al e są o tym głęboko przekonani, jest bardzo ważny. Dlatego zaglądaj tu często, a otoczenia nie słuchaj. Magda masakra cycowa u nas też na topie. Dominik przy każdj próbie zrobienia kupy, chce cycka :/ Mam autentycznie rany na brodawkach od tego nieustannego ciągania (dosłownie ciągania) moich piersi. I też czasami, szczególnie w nocy, mam różne pokusy mieszankowe. Szczęscie, zę mały nie chce nic innego niż cycya, a i przy okazji przeprowadzki oddając różne resztki do znajomej na wieś, oddałam też mieszankę, co by małe kózki mogły się nią wyratować od niechybnej śmierci, więc w domu narzędzia zbrodni aktualnie brak :) Nasze kupki dalej w kryzysie. Ja też :( Siada mi wyraźnie kręgosłup. A ze jestem po operacji usuwania dysku, to muszę baaardzo na niego uważać. No i dzisiaj musiałam usypiac małego inaczej niż na rękach i ograniczam do maksimum jego noszenie jakiekolwiek (z wyjątkiem chusty, bo mały nienawidzi wózka, a inaczej na spacer nie wychodzi). Przeszliśmy właśnie batalię z zasypianiem. Pół godziny płakał w łóżeczku. Mnie bolały juz uszy, nerw mnie szarpał i wiecie co zrobiłam. Zabrzmi to pewnie śmiesznie, ale wziełam różaniec i zaczełam mówić na głos... To był chyba jedyny sposób, zeby mówić do małego spokojnie w czasie, jak on się drze. Zmówiałam cały i mały jakoś na sam koniec usnął. Ale musiałam go uspokoić jeszcze chwilę na ręku, bo strasznie histeryzował. Oczywiście walczylam wewnętrznie z własnymi myślami. Ale dosżłam do wniosku, ze to dla dobra mojego i tez małego. Bo ostatnio jak się ważyliśmy, to ważył 8100, a ja mam pozwolenie na dźwiganie max 2 kg :( Mały chudł nie będze a do chodzenia też jeszcze sporo czasu, a mój kręgosłupik już nie wydala i z każdym dniem jest gorzej... A zeby zakończyć mój wywód optymistycznie, to napiszę, że wczoraj byliśmy na Helu. Ja.. nie zdawałam sobie sprawy, ze droga na Hel jest taka śliczna i ta zatoka Pucka... Bajka... Sam cypel też uroczy, więc trzeba będzie tam jeszcze wrócić :) Pozdarwiam wszytskie cycusiowe!
- 
	Witajcie! Uff... u nas czasu ostatnio jak na lekarstwo. Znowu się kurczę dziisaj jakaś twrda kupa zrobiła, tye że po dwóch a nie po sześciu dniach, mały cały czas niespokojny, w nocy krzyczy w niebogłosy. I już nie wiem o co w tym chodzi :( Miało być niby lepiej po odstawieniu żelaza i kleiku a tu dalej klapa. Dzisiaj na wieczór dostał znowu śliwki tym razem z gruszką, którą mu zblenderowałam. Ale jazda, jak dałam spróbować Mężowi, to się mnie zapytał, czy jemu też zrobię :) Gdyby te gruszki nie były takie drogie, to bym chyba mu zrobiła, ale kosztowały 2,5 za sztukę, więc musiał się obejść smakiem. Ale Dominik to się z takim smakiem zajdała i pokrzykiwał, ze chce jeszcze, ze jak się skończyło, to mu resztki wymieszałam z przegotowaną woda i dałam do wypicia i wypił do dna :)
- 
	Maczetko, to fakt, nie ma blatu. Ale wygląda ekstra, zajmuje dużo mniej miejsca niż te normalne krzesełka i mozna go dosunąć do blatu stołu i dziecko może jeść ze wszytskimi, to do nas przemówiło. Ale ma własnie dwa mankamenty, to, że nie ma szelek, więc dziecko msi stabilnie siedzieć no i brak tego blatu, ale to później staje się zaletą, bo jak lada moment dzieciaczek jest większy, to je ze wszytskimi.
- 
	Dzięki Tinko :) Rozmawiacie o krzesełkach do karmienia i nas skusiło taki: http://www.babymoose.pl/nowy/babydan/bdimages/zdjecia/danchair_abc.jpg Jest dla dzieci, które stabilnie siedzą, więc jeszcze poczekamy z jego użyciem, ale tak nas zachwyciło, że kupilismy takie. Tutaj jest w całości: DanChair - ROSNÄCE krzeseĹko Baby Dan - CZARNE (646988429) - Aukcje - Onet.pl. Aukcje internetowe dla kaĹźdego.
- 
	Witajcie :) Dziękujemy z Dominikiem za życzonka. Jej, ale ten czas leci już pół roczku mamy! Tak patrzę, ze z każdym miesiącem coraz bardziej się w nim zakochuję ;) Zachwyca mnie niemal wszystko i jakoś tak sie wzruszam często przy nim. Wczoraj po raz pierwszy wyciągnął do mnie rączki, dzisiaj była powtórka. To super doświadczenie :) A my w poznajemy Gdynię. Jestem pod wrażeniem, jak mój małż zasuwa o obcym mieście, jakby był u siebie. Jakoś tak łatwo kojarzy ulice i super mu tp wychodzi. W Gdyni zachwycają mnie lasy. Jej, wiecie, ze niemal w środku miasta jest park krajobrazowy? Więc jak się jedzie do nas, to oczywiście stoi się w gigantycznym korku, ale można okno sobie otowrzyć i słychać wtedy szum lasu i ćwierkanie ptaków. Super sprawa. Oczywiście morze też jest piękne, ale ono było w planach, a ja dziewczyna z Mazur kocham lasy... Mieliśmy tez już kontakt z tutejszym z pediatrą, bo Dominik przez tydzień nie robł kupy, a jak już zrobił, to biedakowi odbyt popękał :( Okazało się, ze od żelaza... Lekarz spoko był. I wziął od nas dużo mniej niż w Warszawie, co mnie też jakoś do całości tego miasta pozytywnie nastawiło. No nic lecę małego usypiać, bo coś kwęka...
- 
	Witajcie :) My po przeprowadzce. Aklimatyzujemy sie w nowym miejscu. Sporo napisałyście, ale wybaczcie, nie będę już nadrabiała :) Ja pochodzę z Podlasia, ale wychowałam się na Mazurach i słodzę :). Kiedyś pracowałam w piekarni i sprzedawałam słodkie bułki z różnym nadzieniem. Potem jak pojechałam na studia do Warszawy i prosiłam o słodkie bułki, to wsyscy mi odpowiadali, chce pani drożdżówkę? I ja się początkowo dziwiłam, bo u nas drożówka, to była taka słodka bułka bez nadzienia. Teraz już nawet jak przyjeżdżam w rodzinne strony, to mówię drożdżówka. Ciekawe jak to jest tutaj na Pomorzu :)
- 
	Witajcie Cycuisowe :) My już po przeprowadzce:) Rozpakowani, aklimatyzujemy się w nowym miejscu, a jest naprawde gdzie... Gdynia jest super, lasy, lasy, lasy... i morze (tak, właśnie w tej kolejności!) Jestem zauroczona, bo pochodzę z Mazur i przez te warszawskie lata tęskniłam za lasami i woda, a tu mam jednego i drugiego pod dostatkiem. Dominik spisał się przez ten czas na medal. Był jak anioł i wzruszam się, jak pomyślę o tym. Wiecie, ze ostatniego wieczoru w Warszawie, gdy usypiałam go juz na noc, musiałam odłożyć go do naszego łóżka, bo jego było juz złożone. No i jak odłożyłam, to otworzyła jak zwykle na chwilę oczy, ale jak zobaczył zdziwiony, że nie lezy w swoim łóżeczku, to zaczął harcować. A tu jeszcze tyle roboty przede mną :/ Mówię do niego, kochanie, to ty tu leż i się baw, a ja musze pakować, nie ma rady. No i zaczełam sie krzątać. Po jakimś czasie słysze jęki z pokoju. Myślę sobie, dopakuję jeszcze ten karton i lecę go usypiac od nowa. Dopakowałam karton, wchodze do pokoju, a mój syn własnie odpływa w objęcia morfeusza! Pierwszy raz udało mu się samemu usnąc :) I to akurat w sytuacji tak trudnej dla mnie. Po prostu anioł nie dziecko. Po drodze też nie marudził i wytrzymał tyle godzin w swoim foteliku, chociaż nie przepada za podróżowaniem. Mój dzielny facet. Nisetety mieliśmy też mały problem, bo mały od jakiegoś czasu męczy się z zaparaciami i przez tydzien nie robił kupy :/ Po tygodniu jak zaczeła wychodzic, to darł sie w niebogłosy. Do tego w trakcie popękał mu odbyt. Jej, to było straszne. Do tego my w obcym miescie, nie znamy zadnego lekarza. Poszperałam troche w necie i znalazłam takiego doktora starej troche daty, ale bardzo na topie z nowinkami i do tego pediatre-hematologa. Super gosc. Ustawił nam diete małego.Powiedzia, ze zaparcia to od zelaza. Wiekszosc dzieci ma po nim rozwolnienia, ale Dominik nalezy do tej mniejszosci, które reaguja odwrotnie. Kazał odstawic zelazo, za dwa tygodnie zrobic morfologie i jak bedzie dalej problem z anemia, to sprowadzimy preparat z Niemiec, który jest u nas niedostepny, a jest zrobiony specjalnie dla dzieci i ponoc super sie wchłania. Agula mamula baaaardzo gratuluję Karolince i tobie samozaparcia. Jesteś super mamą! Powiem Ci, ze mi jak kazano dokarmiać Dominika sztucznym, zaraz po podcięciu mu wędzidełka, bo za mało przybierał, to moja matczyna intuicja podpowiedziała mi, zeby zamiast dokarmiań położyć się z Domkiem do łożka na dwa dni, i za każdym razem, jak się obudzi serwować mu cyca. Tak rozhuśtaliśmy laktację i nie musieliśmy już dokarmiać sztucznym. Ale to moje doświadczenia i nie musisz oczywiście z nich korzystać. Cieszę sie, ze sonda pomogła.
- 
	Witajcie :) My już na kartonach siedzimy, jutro w nocy wyjeżdzamy do Gdyni i potem nasze rzeczy przyjadą. Ale zamieszanie. Szok. A Dominik jak anioł. I śpi lepiej i w czasie dnia długo potrafi się samym soba zająć. Magan, współczuję zastoju. Okropieństwo, mnie isę tez często zdarzają. Ja bym jeszcze na Twoim miejscu wzięła profilaktycznie imuprom ze dwa dni, żeby zapobiec stanowi zapalnemu, gdyby tam jakiś chciał się zrobić. Ja tak zawsze robię. Kiedyś przy pierwszym zastoju doroadca laktacyjny mi tak doradził...
- 
	Witajcie dziewczyny, ale się rozpisałyście :) Anya i Maka witajcie, fajnie, ze dołączyłyście :) Kalinah, myślę tak jak Ty. Trzeba dac dziecku to, czego potrzebuje. I tu nie chodzi o rozpieszczanie, ale o zaspokajanie potrzeb. Z czasem nie będa one tak wielkie i sie uregulują. A jak nie, to im pomożemy :) Dominik tez śpi tylko przy cycu :( Czasami uda mi się go ubujac w leżaczku, al eto z rzadka... I walczę z tym ostatnimi czasy i walczę, ale mało konsekwentna jestem, bo nie mam do końca przekonania, czy to takie złe. A zrezsztą, nie wiem, czy pamiętacie, bo dawno jużo tym pisałam, ale przeprowadzamy się do Gdyni i teraz straszny chaos panuje w domu, kręca się różni ludzie, którzy pomagją się nam pakować i w nas wiele emocji i tak nie mam serca dodawac mu nowych atrakcji. ALe cały czas sobie obiecuje, ze w Gdyni wezmę się za to. Zobaczymy co to będzie... Trzymajcie kciuki, bo wielki dzień już w srodę, tzn. dzień kiedy jedziemy z małym. A on strasznie nie lubi jeżdzić i zazwyczaj włącza syrenę :) Dobranoc cycusiowe, jak dobrze, ze jesteście!
- 
	suuuper! Jej, jak mnie wkurzał ten boczny banner ;)
- 
	Agula system sns to wydatek ok. 80 zł/ Ale wiesz co, nie wiem, czy pisałam, ale Dominik na początku mlecznej przygody też mial problemy z pzybieraniem. On miał akurat za krókie wędzidełko i w poradni laktayjmej je przycieli i po sprawie. ALe ze wzgledu na ten mały przyrost pani w poradni laktacyjnej kazala małego dokarmiać systemem sonda-pierś. DOstałam wtedy za darmo sondy. I leżą u mnie teraz bezużytecznie. Jeśli mi podeślesz swój adres, to Ci je wyślę. Takie karmienie wygląda podobnie jak system sns, ale ma też coś z tego, co robisz teraz ze strzykawką. Do piersi przyklejasz sobie sondę, albo jak jesteś sprytna po chwyceniu przez dziecko piersi wsuwasz mu delikatniedo buzi. Z drugiej strony sondy jest dozownik, do którego podłączasz strzykawkę. I jak dzidziuś ssie, to aplikujesz mu przez strzykawkę dodatkowe mleczko, a ono nie musi ssać butelki. Robaczek mam chyba dwie sondy, więc Tobie też mogę wysłać. :)
- 
	Zgadzam sie z tym co pisza dziewczyny w 100%! Tak sobie pomyslałam AgulaMamula, ze moze sprawdziłby sie u Ciebie system sns medeli. Mala ssac by pobudzała twoje piersi jednoczesnie otrzymujac odpowiednia dawke mieszanki... Laktacja by sie utrzymywała na odpowiednim poziomie a i mała by dostawała odpowiednia ilosc mleka. I sie kobitko nie poddawaj! W koncu Twoje mleko to nie woda!Człowiek jest ssakiem nie dlatego, ze wymyslił butelke... A słabe mleko to maja tylko słabe kobiety, a Ty silna babka jestes i dzielna! Słowa uznania i gratulacje!
- 
	Bartuś wszytskiego najlepszego z okazji roczku skończonego! Niech latek przybywa ku dumie i radości rodziców! Agulaf, myślę, ze wszytsko musi być w wolności serca Jeśli czujesz, ze już dość, to dość :) Magda dobrze,ze zrobiłaś tę morfologię. To faktycznie jest pewnie przemęczenie. Kurczaki, po tylu nockach zarwanych, to w sumie nie dziwota :( Może podrzuć Michałka do Warszawy, ja się nim zajmę, a Ty odbierzesz jak się wyśpisz. Tylko zrobimy wymianę, Ty wtedy weźmiesz Dominika i ja też się wyśpię :) A tak serio, to współczuję i az mi się sece rwie, zeby Ci pomóc :) AgulaMamulai jak tam osiągi wagowe Karolinki? U nas pierwsze próby picia zakończone powodzeniem. Robię małemu taki soczek przecierowy z jabłka. Wczoraj pierwszy raz podałam mu ze szklanki i pił dzielnie. NIe bardzo tylko wiedział co z łapkami zrobić i próbował chwytac szklankę od wewnątrz :) Ale zamówiłam mu kubeczek z uchwytami i jak przyjdzie, to spróbuje go nauczyć pić samodzielnie z kubeczka, skoro tak się rwie do trzymania.
- 
	Ninnare, tyle ciepła i dobra od ludzi, ile sama im dajesz!
- 
	Agulamój DOminik też cycowy i miał straszne problemy z kupką na początku. Robił co 3-4 dni i jak zaczął robić to darł się w niebogłosy. Wtedy wołał tak ojojojojoj i mnie się płakac chciało. Pediatra powiedział, ze to norma i żeby przeczekaći rzeczywiście samo się uregulowało. ALe ja podawałm gripe water i infacol, bo z gazami miał problem. A jak widziałam że kupkę próbuje zrobić to brzuszek mu dość zdecydowanie masowałam zgodnie z ruchem wskazwek zegara i przyciskałam nóżki do brzuszka. Pediatra mi pokazał jak: trzeba chwycić obie stópki, złączyć ze sobą i docisnąć delikatnie do brzuszka. Te dwa ostatnie zabiegi połączone, tzn. jeen po drugim robione, zawsze bardzo pomagałay się odgazować i zrobić tę nieszczęsnę kupę. Po miesiącu kupki się unromowały i zawsze była jedna dziennie. Patrycjanie zazdroszczę mdłości, ale stanu w jakim jesteś trochę tak. Tyle, ze ja nie jestem na to jeszce gotowa. Trzymam jednak za Ciebie kciuki. Newaniaa może to zasługa też smoczka. Próbowałaś podawać jej sztuczne łyżeczką? DOminik przy któryś problemach z piersiami też nie chciał jeść mojego odciągniętego, ni mieszanki z butli. Byl po prostu dramat. I to była kwestia butli, nie mleka. A łyżeczka wtedy sobie jakoś radził. I był dużo młodszy, miał wtedy 3,5 miesiąca. Może spróbuj podac właśnie łyżeczką... Magda koniecznie zrób sobie morfologię! A swoją drogą, to CIe rozumiem, bo jeszcze niedawno sama się nosem podpierałam. Szkoda mi Ciebie starsznie :( Śpisz trochę z małym w ciagu dnia? Ninnaretak myślę, że Maja, to po prostu dama jest. I jak każda Dama wybredna jest :) Takie jej prawo. Dzięki dziewczyny za gratulacje. Nie wiem, czy Wam mówiłam, ale fajne jestecie. wszystkie, bez wyjątku :) U nas nocka trudna, bo Dominik miał zaparcie i przez całą noc robił kupę, a potem jeszcze pół dnia. Były czopki, termometr, jabłuszko, wszytsko chyba. ALe poszło. Strasznie mi zal go było. No i z tego wzgledu zwiększyłam mu dawkę jabłuszka dzisiaj i kleik zmieniłam na kukurydziany. Zajadał ze smakiem, az porzykiwał na mnie, zeby szybciej mu podawać :)
- 
	Agula, jak mój DOminik miał problem z brzuszkiem, to pierwszą rzeczą którą robiłam, to mu kolanka do brzuszka przyciskałam. GAzy schodziły, brzuszek się masował, a i odbyt się w tej pozycji otwiera, więc łatwiej kupę zrobić. W ostateczności dawał 1/2 czopka glicerynowego...Ale to w ostateczosci. Newania - myśle,ze mamine zupki najsmaczniejsze. Przeciez Ty znasz najlepiej maluszka :) A ja się chciałam trochę pochwialić. Trochę mi wstyd i głupio tak przed wami, ale jestem taaaka dumna, ze nie wytrzymam :) Dzsiaj był trzeci dzień keliku. Obłożyłam małego pieluszkami, zeby się nie umazał i przy okazji wszytkiego naokoło. POuśmiechałam się, sięgnęłam łyżeczką po kleik a mój rycerz sam buzię otwiera i am. Zjadł ze smakiem. I tak do końca. Jak się najadł i już nie chciał więcej, to zamiast otweirac buzię, to się szeroko do mnie uśmiechał i piszczał radośnie :) A i się pomyliłam z proporcjami i kaszka byla dużo gęstsza niż przez te dwa dni, ale jemu to nie przeszkadzało. Jej, jak się cieszę. Powiem Wam, ze się bałam jego reakcji tego plucia. A tu dzisiaj tylko dwie plamki na śliniaku i tylko dwa razy rękę do buzi włożył. A tak otwieral sam ślincznie pyszczek jak mały ptaszek :) Sory, ze się tak chwalę, ale pękam z dumy :)
- 
	  sa dziewczyny co maja lub mialy umowe do dnia porodu?krysiak odpowiedział(a) na mona21sc temat w Dziś pytanie - dziś odpowiedź Dokumentami wymaganymi do wypłaty zasiłku macierzyńskiego są: zaświadczenie o przewidywanej dacie porodu - za okres przed porodem oraz skrócony odpis aktu urodzenia dziecka - za okres od dnia porodu. Do wypłaty tego zasiłku w przypadku przyjęcia dziecka na wychowanie wymagane jest zaświadczenie o wystąpieniu do sądu z wnioskiem o wszczęcie postępowania w sprawie przysposobienia dziecka lub przyjęcia dziecka na wychowanie w ramach rodziny zastępczej. Jeżeli zasiłek jest wypłacany przez ZUS, do jego wypłaty niezbędne jest zaświadczenie płatnika składek wystawione na druku ZUS Z-3 oraz zaświadczenie pracodawcy o okresie udzielonego urlopu macierzyńskiego lub urlopu na warunkach urlopu macierzyńskiego - w przypadku pracowników, natomiast w przypadku pozostałych ubezpieczonych niezbędne jest zaświadczenie płatnika składek na druku ZUS Z-3a. a oto źródło: Serwis ZUS - Zasiłek macierzyński
- 
	  sa dziewczyny co maja lub mialy umowe do dnia porodu?krysiak odpowiedział(a) na mona21sc temat w Dziś pytanie - dziś odpowiedź Mama Aniłoka ma racje. Zadzwon do ZUS. Ale jest tak, jak Ci piszemy... Mamy to w końcu za sobą :)
 
        