Skocz do zawartości
Forum

Agnieszka1979

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Agnieszka1979

  1. Hej, dziewczynki Prawie codziennie do Was zaglądam i jestem na bieżąco z wydarzeniami, ale nigdy nie mam czasu na napisanie. Tyle piszecie, że jak już skończę czytać, to muszę się brać za coś innego ;) A wiecie, że jak ja się rozpiszę, to końca nie widać ;) U nas troszkę się pozmieniało. Podjęliśmy już ostateczną decyzję o pozostaniu w Polsce. Mąż miał kilka ofert pracy w Holandii, ale w sumie za pieniądze niezbyt satysfakcjonujące. No i ja bezpieczniej czuję się w Toruniu - szpital prawie pod nosem (gdyby - nie daj Boże - działo się coś niepokojącego), lekarz zawsze pod telefonem, bezproblemowy dostęp do laboratorium i apteki zaopatrzone jak nigdzie na świecie ;) Tak więc po miesięcznym lenistwie mąż podjął pracę w naszym mieście, w swoim zawodzie i za stawkę jak na Toruń całkiem, całkiem :) W związku z tym od poniedziałku mam więcej czasu dla siebie :) Bo wcześniej prawie cały czas z M spędzałam... Przez półtora miesiąca przybyło mi jakieś 6 kilo Apetyt na słodkości nie maleje - pewnie stąd te kilogramy. Na szczęście spotykam się z opiniami, że gdyby nie widoczny brzuszek, to nikt by nie pomyślał, że w ciąży jestem. Jeśli to szczere wypowiedzi, to może nie jest źle ;) A brzuszek coraz pokaźniejszy i piękniejszy i coraz częściej porusza się bardzo zauważalnie - synek ma swoje godzinki (głównie wieczorem i wcześnie rano i po obfitszym jedzonku), kiedy to urzęduje na całego; daje się "podglądać" i poczuć nawet tatusiowi Dzięki temu tatuś chyba poczuł, że jest tatusiem; zwraca się do mnie w liczbie mnogiej ;) Z nowych wrażeń, to... siara. Już z miesiąc coś tam wypływa. Raz jest to przeźroczyste, innym razem żółtawe, a jeszcze kiedy indziej - białe. Ale chyba kolorami nie będę sobie głowy zawracać ;) Troszkę się martwię o Mateuszka, bo na ostatnim USG (w niedzielę) okazało się, że termin znów się przesunął: z 14. na 19. września :/ I mały jakby o kolejny tydzień młodszy... Waży jakieś 480 g, niby wszystko w normie, ale martwi mnie, że nie rośnie tak jak Wasze maluszki. Mam nadzieję, że lekarz niczego przede mną nie ukrywa... Oglądał długo serduszko (bo ponoć po 21tc jest najlepszy czas na to) i twierdził, że jak na jego oko, to wszystko wygląda dobrze. Powiedział jednak szczerze, że ginekolodzy-położnicy nie są ekspertami w tej kwestii, że pojęcie o tym mają raczej ogólne niż szczególne, toteż mam do niego w najbliższy wtorek zadzwonić - będzie się wówczas widział ze swoją znajomą, która jest ekspertem w tej dziedzinie: zajmuje się serduszkami noworodków i dzieci jeszcze nienarodzonych. Ma mnie z nią umówić... Z jednej strony się cieszę, ale z drugiej - niepokoję. Teraz, kiedy już codziennie czuję synka, to nie denerwuję się przed USG i cierpliwie czekam do kolejnej wizyty - bo wiem, że malec żyje :) Gorzej, że strasznie boję się, że urodzi się chory A już najbardziej tego, że będzie miał Zespół Downa... Szczególnie, że kiedyś wyczytałam, że takie dzieci są w ciąży mniejsze. No a to chłopiec... A chłopcy podobno więksi z reguły... Taka perspektywa przeraża mnie najsilniej... Nie wiem, czy umiałabym się z tym pogodzić... Przepraszam, że ledwie się pojawiłam, wyskakuję ze swoimi lękami :/ Z tego co widzę, to Was takie obawy nie dotyczą. Może więc mi to intuicja podpowiada...? Sama nie wiem... Jednak trochę mi takie myśli radość z ciąży odbierają :/ No, teraz przyjemniej: o przygotowaniach :) Dostałam od kuzynki nosidełko-fotelik samochodowy, w bardzo dobrym stanie. Oddałam go jednak rodzicom na przechowanie, bo jakoś tak boję się coś dla malca gromadzić u siebie... Planowałam zakup wózka wielofunkcyjnego, ale skoro mam już nosidełko... Muszę pomyśleć. Ostatnio rozmawiałam z koleżanką (też ciężarówką, ale sierpniówką), która zwróciła mi uwagę na wózki jakiejś znanej marki (jak na złość - nie pamiętam jakiej): że gondole i spacerówki są w nich bardzo krótkie i że maluch przez to nie może zbyt długo z nich korzystać, bo po prostu się nie mieści. Podobno wszystkie wózki tej właśnie marki mają ten "defekt" i - choć są bardzo praktyczne, solidne i efektowne - służą mamie i dziecku zdecydowanie za krótko. Jak tylko spotkam się z tą koleżanką, to poproszę o przypomnienie marki. Druga sprawa dotyczy "pojemności" wózka. Kiedyś zresztą już któraś z Was zwróciła na to uwagę - że gondola i nosidełko powinny być dość duże, jako że używać ich będziemy głównie w okresie zimowym, a co za tym idzie, dzieci będą grubiej ubrane i dodatkowo kołderka itp. zajmie sporo miejsca - trzeba więc brać na takie rzeczy poprawkę :) Właśnie dlatego zastanawiam się nad tym, czy kupić wózek 2 w 1, czy 3 w 1? Bo nie wiem, czy fotelik/nosidełko wykorzystam podczas spacerów w czekające nas zimne dni. A jak Wy do tej kwestii podchodzicie? Wczoraj z kolei od innej koleżanki usłyszałam, żeby wystrzegać się kupowania ciuszków polskiej produkcji (o chińskiej nie wspomnę) - że niby po jednym praniu można je po prostu wyrzucić :/ Korci mnie oferta Lidla - muszę tylko się upewnić, że to niemieckie rzeczy sprzedawać będą, bo do niemieckich mam zaufanie. Warto pochodzić po lumpeksach. W końcu sprzedawane tam są ciuszki już noszone i prane - łatwo więc się przekonać jakiej są jakości. A nie ma co przesadzać z nówkami, skoro moment i dziecko z wszystkiego wyrośnie. Przynajmniej sama jestem takiego zdania. A dla własnej wygody kupiłam sobie ostatnio szelki :) Dziewczyny!!! Polecam!!! W każdym razie ja mam dwie pary takich spodni, które mogę zapiąć pod brzuszkiem, ale co z tego, jak mi się wiecznie zsuwały :/ Wkurzało mnie straszliwie to ciągłe podciąganie i stąd poszukiwania szelek. Baaardzo jestem zadowolona ;) Ze strony kiedyś poleconej przez jedną z dziewczyn (sklep chyba "Mona - odzież ciążowa" się nazywał) zakupiłam letnie dżinsy z elastyczną wstawką na brzuszek. Także bardzo jestem zadowolona Dżinsy leciutkie, cieniutkie, a do tego bardzo tanie, bo za 55 PLN (plus przesyłka) - a w normalnym sklepie z odzieżą ciążową w Toruniu, to minimum 100 PLN trzeba wydać. Jedynym mankamentem jest to, że był dostępny tylko jeden kolor (jasno niebieski) - w innym wypadku kupiłabym więcej niż jedną parę. Znów się rozpisałam - wybaczcie :) Pozdrawiam serdecznie i miłego dnia życzę
  2. Mmadziu, doszłaś do siebie? Mam nadzieję, że już Ci się podobny koszmar nie przytrafi - wyobrażam sobie, co musiałaś przeżyć... :/ Jeśli dobrze pamiętam, to od początku ciąży miałaś problemy ze zdrówkiem...? Bardzo słaba byłaś - prawda? Minu - dzięki za radę ;) Jeszcze glukozy po obciążeniu nie robiłam, a jedynie słyszałam, że doznania paskudne To ja się faktycznie w cytrynkę zaopatrzę :) Pumacreate, Majta - będą ślubne zdjęcia? Jeszcze raz gratuluję i z całego serca życzę, by wspólne życie wypełnione było samymi szczęśliwymi dniami i nocami ;) Sekundko, gratuluję kopniaczków U mnie to w sumie wciąż tylko pyknięcia, ale i tak są niesamowite. Chciałabym, żeby i mąż je poczuł - na razie są za słabe i jeszcze niezbyt częste. A mąż chyba też na to czeka, bo dopytuje, czy maluch fika i przy każdej okazji brzuszek głaszcze :) Ostatnio zapytał mnie (kiedy minę miałam błogą, bo właśnie malca czułam), czy fajnie jest mieć ktosia w brzuchu :) Madziu - witaj w gronie szczęśliwych ciężarówek :) Jak to u Ciebie od początku było?
  3. Agula, ja witaminki biorę regularnie i od bardzo dawna, więc to chyba nie przyczyna :( Skłaniam się ku myśli, że jednak po raz pierwszy w życiu dopadła mnie alergia jakaś, bo kiedy śpię przy otwartym oknie, to mi ból przechodzi i katar, tak jak zresztą w jakiś czas po wyjściu na dwór. Ze spaniem za to problemów żadnych nie mam - jak tylko mam możliwość, to już o 21. jestem w łóżku i śpię do 8. :) Tyle jednak mamy spraw do załatwiania, że rzadko mi się taki luksus trafia :( Życzę wspaniałych wrażeń w poniedziałek ;)
  4. Anus, teraz już na pewno będzie dobrze :) W końcu najtrudniejsze za Tobą. Zawsze jednak ciąża mnoga z założenia wymaga więcej uwagi i troski, bo jednak - było nie było - to cud natury :) Szczęściara z Ciebie
  5. To znowu ja ;) Mart, pisałaś o bólach podobnych do miesiączkowych. Wiem, że USG masz 5. maja i pewnie wtedy wszystkiego się dowiesz... ale... takich bóli podobno nie powinno być w ciąży :/ Nie odbierz mnie źle, proszę, bo naprawdę nie chcę Cię straszyć - tym bardziej, że może już przeszły - jednak lepiej na zimne dmuchać... Jeśli masz możliwość, to umów się na wcześniejszą wizytę. Życzę wszystkiego dobrego Mmadziu, a Twoje bóle i napięcia brzuszka przeszły? Mam nadzieję, ze tak. U mnie z tym totalny spokój, odkąd biorę leki. Pumacreate, Majta - jak się czujecie w roli żon? Ja już wiele lat po ślubie, a wciąż mi z tym dobrze ;) Wam także życzę wszystkiego co najlepsze :) P.S. W sukienki wcisnęłyście się bez problemu??? A tak nawiązując do związków, to dało się na wątku zauważyć wzrost napięcia ;) Dziwnym zbiegiem okoliczności prawie wszystkie mamy spięcia z naszymi panami... Bo i ja do wyjątków nie należę. Wczoraj dosłownie się zagotowałam. Ale żeby było o co...? Już prawie pakować się chciałam ;) Wydaje mi się, że - pomijając szaleństwo hormonów - patrzymy na nich już tylko pod kątem naszych dzieciaczków i stąd zniesmaczenie ich zachowaniem, które dotąd nam aż tak nie przeszkadzało... Mnie najbardziej chyba wkurza to, że mój M wszędzie zostawia swoje narzędzia, jakieś kabelki, wiecznie coś dłubie scyzorykiem albo wkrętakiem, i nie wypuszczając wkrętaka z dłoni głaszcze po głowie naszego psa Zaraz mam wizję, że kiedyś jakimś ostrym przedmiotem zrobi krzywdę dziecku... Od zawsze już o psa się wściekałam, ale teraz jest jazda na maxa. Oczywiście - nie nauczy się Jak Wasze ogólne samopoczucie? Bo mnie codziennie rano wykańcza ból zatok, katar i kichanie... Nigdy na nic uczulona nie byłam i w sumie nie wiem teraz, czy nagle coś mnie uczuliło (trzyma mnie tak codziennie przez jakieś 3 godziny, a potem do następnego ranka mam spokój. Wiem, że Mmadzia na ból zatok się skarżyła także. Gdzieś wyczytałam, że katar, problemy z oddychaniem (przejawiające się także chrapaniem) i zatkane zatoki to skutek poszerzonych naczyń krwionośnych, które wszystko blokują... Fachowo to opisane było, ale nie potrafię powtórzyć. Znacie to? Jeśli tak, to może macie jakieś skuteczne i bezpieczne lekarstwo?
  6. Witam, mamuśki Czasu nie miałam na siedzenie w necie, a Wy tak się rozpisałyście, że jak w końcu czas znalazłam, to nie mogę znów nadążyć z czytaniem :) A przyznam się Wam, że wciąż się gubię... Dlatego też postanowiłam przeczytać WSZYSTKO od początku. No i właśnie skończyłam. Mętlik chyba większy niż był... Ale za to przypomniałam sobie nasze wspólne pierwsze tygodnie :) Sporo trosk, strach o fasolki... A teraz - PIĄTY MIESIĄC!!! Uff... Przy okazji spisałam terminy Wrześnióweczek :) Choć - niestety - niektóre pojawiły się tylko na chwilę i do dziś nie wiadomo co się u nich dzieje :( Ale lista jest. Jeśli są w niej błędy, to kopiujcie i poprawiajcie: Anus 1981: pocz. września Agula 9: 02-09-09 Lalinka: 02-09-09 Nefretete: 02-09-09 Marza: 03-09-09 Pl Aisha: 03-09-09 Cappucino: 05-09-09 Małgorzata Scoarta: 05-09-09 Pumacreate: 06-09-09 Majta 89: 09-09-09 Mmadzia: 10-09-09 Sekundka: 10-09-09 (Filip) Minu: 13-09-09 Agnieszka 1979: 14-09-09 (Mateusz) Żyrafa: 15-09-09 Bonjour: 22/26-09-09 Lucyna 84: 23-09-09 Mart 79: 25-09-09 Wiktoria 32: 25-09-09 Wiki: 27-09-09 Drodka: 28-09-09 Asiaga: 29-09-09 Łasica: 29-09-09 Dagmara 32: ??? Kinia 1: ??? Luanne: ??? Jak widzicie: dane niekompletne (albo przeoczyłam albo nie było podane). No i zastanawiam się, którego terminu powinnam się trzymać - tego wyliczonego z ostatniej @, czy tego z ostatniego USG??? Bo wg ostatniej @, to mam termin na 7. września, a wg ostatniego USG - na 14. A wg wcześniejszych USG... jeszcze inny :/ U Was tak samo??? Któraś z dziewczyn pisała też o metodzie wyznaczania terminu na podstawie pierwszych ruchów ;) To by znaczyło, że urodzę 1. września ;) Tak, tak - 17. kwietnia (w imieniny męża) po raz pierwszy poczułam delikatne ruchy naszego synka No i synuś daje o sobie znać codziennie, szczególnie wieczorem, kiedy w końcu na dłużej udaje mi się przysiąść :) To takie cudowne "pyknięcia" - nie potrafię tego opisać, ale same wiecie (przynajmniej zdecydowana większość), że to coś niezwykłego i wspaniałego :) Synek będzie chyba Mateuszkiem. To jedyne imię, co do którego jesteśmy zgodni oboje Podobno oznacza ono "wyróżnionego od Boga" i "darowanego od Boga"... Religijna nie jestem, ale trochę mnie to poruszyło... Tym bardziej, że najpierw był pomysł, a dopiero potem szukanie znaczenia. Całe szczęście, że myślenie nad imieniem dla dziewczynki odpadło, bo był to bardziej drażliwy temat ;) Bardziej podoba mi się Tomasz, ale mężowi już niekoniecznie, bo nasz wspólny przyjaciel (ale bardziej mój - stąd to "niekoniecznie" u męża) takie imię nosi ;) Może przy terminach także dopiszecie potencjalne imiona Waszych maluszków? :) Anus, gratuluję parki :) U mnie też miała być dwójeczka, jednak ktoś tam na górze zadecydował inaczej... Sentyment pozostał :) Dbaj o siebie szczególnie mocno ;) Sekundko - ładne imię :) Mój kuzyn to Filip; ciekawa osobowość :) Chwilowo uciekam :) Może jeszcze uda mi się dziś coś skrobnąć.
  7. Witam poświątecznie, mamuśki Dziękuję wszystkim za gratulacje :) A i Wam życzę "ciekawych" widoczków na USG ;) No i tego, by spełniły się życzenia w kwestii płci ;) Wiadomo, najważniejsze, by dzieciaczek zdrowy był, ale dodatkowa niespodzianka zawsze mile widziana. Mmadziu, pewnie nie możesz doczekać się jutrzejszego USG :) Córeczkę już masz, więc może teraz kolej na synka? Czas już odpowiedni na podglądanie, byle tylko dzidziuś chciał się pokazać z tej "lepszej" strony ;) Zauważyłam, że prawie wszystkie moje znajome rówieśniczki rodzą synków... Ciekawe... Drodka, współczuję, bo wiem co to znaczy zagraniczna "opieka" ginekologiczna :/ Można oszaleć z niecierpliwości i z nerwów, a przy tym ręce opadają na myśl o ignorancji w kwestii ciąży :/ Też jestem zdania, że czekanie tak długo na pierwsze badania/USG jest niepoważne! Samo dziecko może być przecież zupełnie zdrowe i - tak jak napisałaś - niekiedy przyczyna komplikacji jest banalna i można zapobiec nieszczęściu, jeśli w porę poda się np. syntetyczne hormony (mnie to dotyczyło zresztą, tak jak i Ciebie). A oni zwyczajnie przekreślają życie takiego bezbronnego maleństwa, nie dając mu cienia szansy :/ Łasica, strasznie długie oczekiwanie przed Tobą :( Ja to bym chyba użyła podstępu ;) i poudawała w szpitalu, że coś mi dolega, byle tylko wcześniej zobaczyć szkraba ;) Co do przybierania na wadze, to przyłączam się do opinii dziewczyn, choć doświadczenia osobiście nie mam. Wszystkie moje znajome miały tyle szczęścia, że w ciąży przytyły bardzo niewiele i gdyby nie brzuszki, to w ogóle nikt by ich o ciążę nie podejrzewał. A dzieci mają zdrowe. Sama mam nadzieję, że dużo mi nie przybędzie, bo kilogramów i bez ciąży mam zbyt wiele :/ Wagi regularnie nie kontroluję, ale zauważyłam, że jednego dnia mam 3 - 4 kg więcej od wagi wyjściowej, a po kilku dniach już tylko 1,5 kg... I tak się nie może waga zdecydować... Jakoś mnie to nie martwi. Byle tylko w efekcie końcowym nie okazało się, że ważę tyle co słoń... Pumacreate, Aisha - cierpliwości ;) Dobrze, że jeszcze na kwiecień się załapałyście :) Łasica to ma dopiero przerąbane ;) Sekundko, zdrowa już jesteś? Maluch bierze dla siebie wszystkie dobroci z Twojego organizmu, to i odporność masz nie najlepszą :( A sam na pewno silny i zdrowy :) Minu, ja także o tych badaniach słyszałam :/ Kiedyś nawet był na ten temat program w "Rozmowach w toku". Sami mężczyźni wypowiadali się niezbyt fajnie na temat uczestnictwa w porodzie, choć nie wszyscy na szczęście. Niestety, większość rzeczywiście straciła zainteresowanie żonami :/ Ale dotyczyło to tych mężczyzn głównie, którzy oglądali poród ze wszystkimi szczegółami, z perspektywy lekarza. Ci, którzy pozostawali przy głowie rodzącej i skupili się głównie na trzymaniu jej za rękę, mają szczęśliwie milsze wspomnienia, niekiedy nawet piękne :) Jeśli więc o mnie chodzi, to poród z mężem na TAK, pod warunkiem, że nie będzie się pchał między nogi ;) Chociaż mój to raczej nie lubi "takich rzeczy" oglądać, więc problemu nie będzie. Sama nawet nie wiem, czy na pewno będę go na sali widzieć chciała... Pamiętam, że po zabiegu łyżeczkowania (który przebiegł z komplikacjami na sali operacyjnej) mąż swoją troskliwością bardzo mnie rozczulił. Właściwie to po raz pierwszy miałam okazję zobaczyć go w takiej roli. Bardzo mnie zaskoczył, bo biegał koło mnie z wielkim zaangażowaniem i przejęciem i nawet kontrolował worek z krwią (miałam cewnik w macicy), choć normalnie takie widoki go odrzucają. Do tej pory wzruszają mnie tamte wspomnienia :) Może więc takie sytuacje dają nam szansę na poznanie naszych mężów/partnerów z zupełnie nieznanej nam strony...? Obyśmy tylko się nie rozczarowały ;) Wciąż ruchów nie czuję :( Jak to jest, dziewczyny??? Ostatnie dwie noce śniło mi się, że mnie synuś kopie, że czuję go wyraźnie... I tak się zastanawiam, czy kopie mnie tylko w nocy, a ja przez to o tym śnię? Czy też tak bardzo chcę ruchy poczuć, że aż o tym śnię? ;) Trzymajcie się ciepło i dbajcie o siebie :)
  8. Mmadziu, zapomniałam Pisałaś, że też niepokoi Cię napięcie i ścisk brzuszka. Może chociaż No-Spę łyknij? Mi pomagała, ale i tak wolałam się skontaktować z lekarzem. Chyba dobrze, bo jednak brzuszek powinien być "spokojny" ;) Czekam na pierwsze ruchy... Widzę, że u Was dzieciaczki dokazują zauważalnie, a mój tylko na USG fika na całego :)
  9. Hej, dziewczyny :) Jeszcze nie do końca za Wami nadążam... Tym bardziej, że nowe mamusie się pojawiły i troszkę mam problem z połapaniem się :( Sekundko, współczuję... Dobrze, że już Ci lepiej :) W każdym razie na forum zaglądasz ;) A ja szczęśliwa po wizycie u ginekologa :) W czwartek tylko zwykłe badanie; stwierdził jakiś stan zapalny czy grzybiczy :/ i zapisał globulki Pimafucin. Nic strasznego. Co do brzuszka, to powiedział, że takie mocne, całonocne napięcie faktycznie może być niepokojące, więc na wszelki wypadek przepisał mi Duphaston i Luteinę (po opakowaniu) - rozluźniają i przeciwdziałają skurczom. W piątek (wczoraj) już miałam USG :) Pan doktor zapytał, czy chcę znać płeć... Powiedziałam, że mąż chce, a ja... jestem niezdecydowana. "A mąż co by chciał?". Raczej córeczkę - mówię. "A pani?". Raczej synka - odpowiadam. "No to Pani życzenie jest dla mnie rozkazem". Ale się naśmiałam :) Tak ze szczęścia w sumie i z tego, że lekarz koniecznie chciał mi powiedzieć :) I tak pewnie sama bym zauważyła, bo się niuniuś tak ustawiał, że nie szło nie zauważyć ;) Zresztą, jak macie ochotę, to zajrzyjcie do mojej galerii (nie wiem dlaczego pod awatarem nie ma ikonki, ale w moim profilu jest album). Lekarz cudowny Miałam już z nim do czynienia w szpitalu - okazał mi bardzo dużo ciepła, troski i wsparcia. Już przy nim zostanę ;) Synuś wygląda dobrze, choć np. na ocenę serduszka jeszcze za wcześnie (wstępnie wygląda OK). W obu nerkach coś (?) jest poszerzone, ale podobno jeszcze w granicach normy - będzie to obserwowane. Ja zawsze miałam problemy z nerkami i mój mąż także miewał, więc nawet prawdopodobne jest, że i nasz potomek ich nie uniknie :/ Mam tylko nadzieję, że to nic poważnego... Łożysko jest na tylnej ścianie, dość nisko, ale nie dochodzi do szyjki i raczej powinno się podnieść. Szyjka długa na 4 cm, więc ładnie :) A po uśrednionych pomiarach główki, brzuszka i kości udowej wynika, że maluch ma 17 tygodni i 5 dni. Nie wnikam w poszczególne pomiary, bo wiem, że można się niepotrzebnie nakręcić, a tego mi nie trzeba. Następna wizyta za 3-4 tygodnie - dokładna ocena serduszka :) Mam nadzieję, że nie zanudzam ;) i z niecierpliwością czekam na Wasze relacje :) Która następna? Dwie dziewczyny dopiero w maju :( - to wiem. A pozostałe? Tak dziś rano leżałam na boku i przyglądałam się swojemu brzuchowi i... nie mogłam pojąć, jak można mieć dziecko w brzuchu?! :) Niby to oczywiste, ale jednak niepojęte... Spokojnych, ciepłych Świąt życzę
  10. Witajcie, dziewczynki Najpierw musiałam nadrobić zaległości... Cieszę się bardzo, że tak się rozpisałyście, choć sporo czasu zajęło mi ogarnięcie całego miesiąca, kiedy to mnie nie było w zasięgu. Najpierw była przeprowadzka. Internet miał być w nowym domu zainstalowany w przeciągu dwóch tygodni, ale pod tym względem Holandia pozostawia wiele do życzenia :/ No i się tam internetu nie doczekaliśmy. W międzyczasie okazało się, że mój mąż straci pracę z powodu kryzysu, więc odpuściliśmy internet i szykowaliśmy się do wyjazdu. No i w Toruniu jesteśmy już 2 tygodnie prawie :) Postanowiliśmy sobie założyć internet w domku, bo raczej zanosi się na to, że już w Polsce na stałe zostaniemy :) Dziś go nam podłączono i oto jestem :) Wpadłam tylko na chwilkę, żeby się z Wami przywitać. Niedługo wybieram się do ginekologa, bo trochę zaniepokojona jestem :( Od dwóch dni mam dość obfite żółte upławy, a w nocy i rano dokucza mi bardzo napięty (i wypięty) brzuch :( Miałam iść za tydzień, ale chyba z nerwów bym nie wytrzymała... Cieszę się, że u Was wszystko w porządku, że apetyty dopisują, brzuszki rosną, a maluchy dają o sobie znać :) Sama żadnych bąbelków nie zaobserwowałam jeszcze, ale mam nadzieję, że już niedługo i że mnie dziś lekarz niczym nie zmartwi (choć USG na pewno dziś mi nie zrobi, bo nie ma w swoim gabinecie; pewnie umówi się ze mną na USG w szpitalu). Miło, że tak tu pozytywnie (pomijając nieporozumienia z naszymi panami - u mnie też bywa ostro, ale sądząc po "epidemii" jestem skłonna uznać, że to nie oni nagle zrobili się nie do zniesienia, tylko nam trochę hormony buzują pod dekielkami ;) ) - chyba w końcu większość wielkookich strachów dała nam spokój. Czy mi się wydaje, czy to już piąty miesiąc nam leci??? Przez ten brak internetu jakaś taka niedoinformowana i zacofana się czuję :/ To ja się szykuję. Gorące pozdrowienia i gratulacje dla kolejnych Wrześnióweczek :) Sekundko, Mmadziu, ściskam
  11. Agula, popieram - zmień lekarza. Torbiel na jajniku podobno nie jest powodem do zmartwienia (bo przeważnie z czasem zanika, a póki co, produkuje progesteron), ale już Twoja praca - na pewno! Nawet, jeśli nie odczuwałabyś żadnych dolegliwości. Ja do dziś się zastanawiam, czy poprzedniej ciąży nie straciłam z powodu pracy właśnie... Też stałam (choć tylko kilka godzin dziennie), garnęłam się do wszystkiego (bo nie lubię bezczynności), przenosiłam dziesiątki skrzynek (niby każda po 5 kg zaledwie, ale jak zsumowałam całość, to sama się przeraziłam) itp. Chętnie bym wróciła do tej pracy, ale za bardzo się boję... A wtedy czułam się rewelacyjnie... Nie martw się - wiem, że łatwo się mówi, a gorzej zrobić ;) Wszystko będzie dobrze, tylko tupnij nogą i postaw na swoim. Zawsze możesz dołożyć sobie dolegliwości ;) W którym tygodniu jesteś? Jeśli się nie mylę, to terminowo jesteś pierwszą w kolejce na porodówkę ;)
  12. Witam serdecznie :) No proszę, tyle czasu upłynęło, a tu się nowa mamusia ujawniła :) Agula, opowiadaj teraz; jak Twoje samopoczucie, co po pierwszych badaniach, co z apetytem i... no wszystko, co z ciążą się wiąże nas (tak myślę, że nie tylko mnie) interesuje ;) Ja upałów też się obawiam, bo ciężko je znoszę, ale chyba wolę z brzuchem wielkim latem chodzić niż zimą - jedno, że zimna w ogóle nie lubię, drugie, że bardzo mnie irytuje ubieranie się na "cebulę" (niewygodnie i ciasno jakoś), a trzecie, że zimą łatwiej o niemiłe zdarzenia typu poślizgnięcie się :/ No i to ubieranie się chyba najgorsze by było z wielkim brzuchem - tak myślę... Zobaczysz - dobrze będzie :) Przynajmniej dumnie brzuszki będziemy obnosić ;) Pozdrawiam serdecznie i życzę spokojnej ciąży i samych radości :36_3_9:
  13. Sekundko, jak samopoczucie? Mdłości i bóle głowy? No coś Ty ;) Myślałam, że i u Ciebie objawy odpuszczają :) Dziś w nocy przekręciłam się na prawy bok (jakoś nie mogę zmusić się do zbyt długiego leżenia na lewym) i po pewnym czasie obudził mnie ból w tym prawym boku :/ Nie macica i nie jajniki, bo za wysoko, jakby wątroba może... I ten ból taki jakby piekący - sama nie wiem jaki, ale naprawdę dziwny :/ Przy okazji musiałam wyskoczyć do kibelka, bo pęcherz też już bolał, a po powrocie już na lewym boczku się położyłam i ból dość szybko przeszedł. Trochę mnie to zaniepokoiło, bo nigdy czegoś takiego nie miałam... Znacie to może albo wiecie o co chodzi? Jutro się przeprowadzam do innej miejscowości (fajniejszej, bo ze sklepami ) i przez pewien czas nie będę miała internetu :( Tak wiec nie dziwcie się, jeśli na jakiś czas zamilknę (odpoczniecie sobie przynajmniej) - na pewno wrócę :) Szczególnie, że na 17. marca zaplanowałam sobie wizytę u ginekologa w Niemczech i zamierzam usłyszeć same dobre wieści, którymi, oczywiście, nie omieszkam się pochwalić. Już zawczasu (jest takie słowo? ta ciąża chyba negatywnie wpływa na moje IQ...) proszę więc o mocne kciuki :) Luanne, doskonale Cię rozumiem - podejście lekarza jest niezmiernie ważne. Jak ktoś ma serce i jest człowiekiem, to nawet nie najlepsze wieści inaczej się przyjmuje niż od takiego palanta, co Cię na dzień dobry zdołuje, bo chyba się na kimś wyżyć musi za to, że pracować trzeba :/ No i samej ma się inne nastawienie :) A jak teraz z Twoim maleństwem? Zagrożenie się zmniejszyło, czy wciąż się niepokoisz? Życzę jak najmniej zmartwień i wszystkiego dobrego. Trzymaj się cieplutko Minu, teraz narobiłaś ;) Ja mam tylko CRL i GS jak na razie :) Zobaczysz, teraz wszystkie dziewczyny będą szukały norm tych wymiarów ;) A tak poważnie - te pomiary to zawsze w którymś momencie lekarz robi, czy jest to coś ponad standard?
  14. pumacreatehehe jeśli chodzi o mój przypadek to nie wpadłam dziecko było planowane a wiek 20 to uważam za najlepszy czas na zajście i urodzenie dziecka A ja nie sugerowałam, że wpadłaś :) tylko napisałam, że czasami żałuję, że sama dawno temu nie wpadłam, jak to KIEDYŚ przeważnie bywało ;) Od 18. roku życia brałam pigułki, bo panicznie bałam się niechcianej wówczas ciąży. A potem zawsze coś naprzeciw - a to studia, a to brak mieszkania, brak kasy itp. Instynkt macierzyński dopadł mnie tak poważnie dopiero kilka lat temu, a tu wciąż coś stało na przeszkodzie. Nie ma co za dużo planować...
  15. mmadziaMinu własnie tez tak sobie pomyslałam, nawet to wcześniej napisałam ;) Były te wymiary na zdjęciu więc dotyczą czegoś na pewno ;) Ja mialam dzisiaj przejścia z Wikusią w przedszkolu. Od wrzesnia nie było problemu, a teraz ma zawsze taki co najmniej jeden dzień w tygodniu w którym płacze, trzymie się mnie i nie chce iść do dzieci. Zagadka. A mi serce placze jak widze, że ona płacze ;( Trzymajcie się cieplutko ;) Może się w córci kobieta odzywa z babskimi fochami? ;) A tak poważnie, to współczuję - wierzę, że serce się kraje... Miałam kiedyś praktyki w przedszkolu, na początku roku szkolnego, z dzieciaczkami, które po raz pierwszy w życiu w ogóle poszły do przedszkola :/ Wierz mi, że niektóre każdego dnia przez cały miesiąc mojego tam pobytu - płakały :( Człowiek w takich chwilach jest bezradny, bo zrozpaczonemu dziecku trudno pomóc... Ale Wika może jakiś problem ma z którymś z dzieci??? Nie chce nic Ci powiedzieć? Pozdrawiam, trzymaj się :)
  16. orticaCiekawa jestem kto tłumaczył ten tekst ? Uśmiałam się jak nie wiem, moim zdaniem osoba tłumacząca tekst powinna wrócić do szkoły i to jak najszybciej,żeby nie miała możliwości głupot pisać!!!!!!!!!A tak na marginesie pierwsza linijka artykułu mówi " In de afgelopen decennia is de sterfte rondom de geborte in Nederland zeer sterk gedaald" Przetłumaczę: " W ostatnich dziesięcioleciach umieralność noworodków w Niderlandach bardzo się zmniejszyła" Słowo dalen (gedaald) oznacza zmniejszać (zmniejszyło), a nie stijgen (gestegen) wzrosło!!! Pozdrawiam i życzę spokojnej ciąży Dzięki, Ortica, za sprostowanie. Nie uczę się niderlandzkiego, choć z języka pisanego co nieco rozumiem (zdecydowanie więcej niż z mówionego); nie jestem jednak w stanie dostrzec tak "subtelnych" różnic, które zmieniają treść całego zdania. W sumie nie w tym rzecz jednak, bo jak by nie było, to na poród w domu na pewno nigdy się nie zdecyduję, w żadnym kraju. Co do położnej, to miałam kontakt z taką panią i nie przeczę - przesympatyczna, troskliwa, życzliwa, pomocna. Chciałabym jednak jeszcze otrzymać pomoc (taką, jaką otrzymałam od polskiego lekarza w Niemczech), ale na to nie miałam co liczyć :/ Cieszę się, że nie miałaś okazji na własnej skórze doświadczyć tego, co ja i życzę Ci z całego serca, by było tak dalej. Pozdrawiam serdecznie :)
  17. Ten kraj jest chory Zawsze powtarzam, że Polska jest państwem absurdu i znów się potwierdza... Podejrzewam, że ci na stołkach przerazili się, jaka faktycznie kasa wchodzi w grę (oczywiście, nie dla matek, tylko dla nich). Nie da się ukryć, że niedawno przyrost naturalny był na minusie - becikowe było wiec na zachętę (i tak od początku śmieszył mnie ten pomysł, ale dobre i to, chociaż porównując politykę prorodzinną państw zachodnich, to nasi rządzący powinni się pod ziemię zapaść ze wstydu...). No i się dzieci posypały ;) Ale raczej nie z powodu becikowego - bo nie dość, ze ono jednorazowe, to jeszcze śmieszna kwota, kompletnie nieadekwatna do rzeczywistych potrzeb... Po prostu przyszedł w końcu czas na "rozród" niegdysiejszego wyżu - taka kolej rzeczy. Kwestia momentu zakładania karty ciąży była już poruszana, więc nie będę powielać. To samo samą wiedzą kobiet o tym, że są w ciąży... Ja wiedziałam bardzo szybko, ale do ginekologa trafiłam w 7tc, w dodatku poza granicami Polski. Mam zdjęcia USG z tamtego czasu, ale nie ma na nich mojego nazwiska przecież. Pewnie musiałabym (gdyby nie fakt, że niby dopiero od listopada tego roku ma ten durny przepis wejść w życie) poprosić tego lekarza, żeby mi założył niemiecką kartę ciąży ze wsteczną datą, bo ginekolog w Polsce także mi raczej karty ciąży nie założył, choć byłam u niego między 11. a 12tc. Coś tam sobie bazgrał na jakimś świstku tylko, ale to zdecydowanie było bazgranie dla bazgrania - że niby sobie notuje to, co mu mówię... Pytanko na koniec: czy orientujecie się może, jak wygląda kwestia becikowego w przypadku, gdy nie ma się ubezpieczenia? Mąż ma własną działalność w Holandii, więc w Polsce żadnych składek nie odprowadza, a ja lekarzy prywatnie odwiedzam ;) Podobno ciężarnym ustawowo przysługuje darmowa opieka medyczna, więc o poród w polskim szpitalu się nie martwię - muszą mnie przyjąć i nie mają prawa wymagać okazania dowodu ubezpieczenia, jak też mnie za ten poród kasować. Tylko ciekawa jestem, czy to becikowe dostanę...?
  18. Nefretete, no to rzeczywiście nie miałaś za wesoło. Dobrze, że wszystko skończyło się dobrze :) A z tymi ciążami to nigdy nic nie wiadomo; jedne dziewczyny kompletnie się nie oszczędzają i szaleją na całego, a ciąże i porody super wzorcowo, a inne... byle wysiłek i od razu problemy... Czasami powątpiewam w mądrość natury... Kilkakrotnie niezamierzenie trafiłam na temat ruchów dziecka - prawda, zawsze piszą to, co i Ty pamiętasz. Dlatego absolutnie nie oczekiwałam wcześniejszych ruchów (póki co wcale o nich nie myślałam) i nie próbuję tego podważać. A jelita - owszem, czuję niekiedy, że coś się z nimi dzieje. Może i tym razem to były one... Zdrowy rozsądek tak właśnie mi każe myśleć :) Ale serce podpowiada, że było to zbyt wyjątkowe i inne... No, nieważne - w żaden sposób nikt tego nie sprawdzi ;) No i, kurka, potwierdzasz, że kremy są do bani :/ Kolejny psikus natury z tymi rozstępami... Ciekawe, że inne zwierzęta jakoś ich nie mają... Cellulitu też nie ;)
  19. pumacreateoczywiście że nie opuszczę Was do września a co do moich odczuć. Czuję się świetnie mam 20 lat i to moja pierwsza ciąża, jestem w 13 tc nie odczuwam żadnych dolegliwości ciążę przechodzę spokojnie żadnych zachcianek nie mam jedyne co mie martwi to tyłozgięcie macicy które lekaqrka u mnie zdiagnozowała ale leżę na brzuchu i mam nadzieję że wszystko będzie dobrze No proszę, jaka uprzywilejowana ;) To chyba dowód na to, żeby na ciążę decydować się znacznie wcześniej, a nie tuż przed 30-tką ;) Ja niekiedy żałuję, że przez wiele lat brałam pigułki, zamiast tradycyjnie "wpaść"w wieku 18 lat, jak to kiedyś bywało ;) Pumacreate, dbaj o siebie. Na szczęście bratowa Nefretete nie miała problemów, ale moja kuzynka trochę tak... Rozpieszczaj się, póki możesz ;)
  20. Mmadziu, to masz zagadkę z tymi centymetrami ;) Ale masz rację - mniejsza o nie, bo raczej maleństwa nie mogą dotyczyć ;) Przykro mi, że nie miałaś okazji dokazującego potomka zobaczyć i nawet zdjęcia nie dostałaś :/ Nieładnie ze strony tej pani... Może powinnaś się upomnieć? Ja bez żadnego proszenia się zdjęcia za każdym razem dostawałam. No i za każdym razem monitor miałam przed oczami, tak że doskonale widziałam szkraba - ostatnio wymachiwał łapkami i kręcił się bardzo - chyba mu się badanie nie podobało ;) Co do Twojego spostrzeżenia - dziękuję. Jeśli wypowie się więcej osób, to powiem, co konkretnie miałam na myśli - teraz nie chciałabym sugerować ;) Tego badania już raczej nie zrobię w zalecanym terminie, ponieważ planujemy jechać do PL tuż po Świętach, czyli w 19tc. A niby do końca 13tc powinno się je robić... Chcę jednak odwiedzić mojego kochanego ginekologa w Niemczech - może za tydzień lub dwa. Mam nadzieję, że jeśli rzuci mu się coś niedobrego w oczy, to mi o tym powie... Pisałam wcześniej, że i tak nie ma to dla mnie znaczenia, ale trochę się przestraszyłam, kiedy na Sierpnióweczkach trafiłam na post pewnej Moni - potworna historia :( Jej lekarz tylko rzucił okiem na obraz USG i... zalecił usunięcie ciąży :/ Jeśli dobrze pamiętam, to była na podobnym etapie ciąży... Nie pojmuję, dlaczego takie rzeczy spotykają osoby, które najbardziej pragną dzieci :( Co do smarowania brzuszka, to mam słomiany zapał :/ Przez kilka dni smarowałam, ale później nie chciało mi się leżeć z odkrytym brzuchem i cyckami, bo mi zimno trochę było. No i potem mężuś narzeka, że się kleję :/ A podobno najlepiej smarować się zwykłymi oliwkami - i jak tu się nie kleić? Ja i tak nie kupiłam oliwki w czystej postaci, tylko balsam z naturalnymi olejami (nie wiem dokładnie, bo po niemiecku) - Penaten, Baby Softpflege Oelbalsam. Bardzo przyjemny, fajnie się rozsmarowuje, ale czy podziała? Nie wiem. Muszę znów zacząć się smarować, bo mojemu to i tak wszystkie mazidła przeszkadzają - nie będę więc zwracać na niego uwagi ;) I znów nawiążę do sierpnióweczek: Tosia (ta, która i nas kiedyś odwiedziła) dowiedziała się od koleżanki kosmetyczki, że właśnie oliwka wystarczy, bo tak naprawdę nie ma skutecznego kremu zapobiegającego rozstępom. Jak masz je mieć, to ponoć nic Cię przed nimi nie uchroni... Dużo zależy od predyspozycji genetycznych, chociaż co do tego to mam pewne wątpliwości... Moja mama mocno po trzech ciążach utyła, biuściasta się o wiele bardziej zrobiła (choć zawsze była), a rozstępów nie uświadczyła. Jak i cellulitu zresztą. A ja... już od dawna mam trochę rozstępów na udach, o cellulicie nie wspomnę :/ Więc nie ufam mocy swoich genów i zacznę się smarować (dobrze, ze przypomniałaś). Też gdzieś tam dziewczyny polecały jakieś konkretne kremy, ale nie pamiętam i na pewno nie znajdę, bo u nich już ponad 170 stron. Z nie najdroższych pamiętam coś z Dax Cosmetics i Eris - bodajże. Około 20-30 PLN, za niezbyt duże opakowania. Mój Penaten kupiłam za 2-3 euro i ma 400 ml. Więc chyba przy nim zostanę. Leżenie na plecach nie bardzo??? Ja lubię :) I mi dobrze. Na lewym boku niewygodnie (a wskazany najbardziej), dobrze na prawym. I na brzuchu - ale tak połowicznie, z podciągniętą nogą :) Korzystam póki mogę.
  21. Jak z ciepłotą Waszych ciałek? ;) Bo u mnie wiosna prawie, wszystkim ciepło, a ja wciąż się z zimna trzęsę... Może w sumie "zimno" to za dużo powiedziane, ale czuję pewien dyskomfort - jakiś chłodek wciąż mnie przenika... Nie wiem - może zbyt wiele czasu spędzam w łóżku? Nie jestem zmęczona, ale tak przezornie wolę się oszczędzać w miarę możliwości.
  22. Pumacreate, witaj :) Mam nadzieję, że podzielisz się z nami swoimi dotychczasowymi odczuciami, doświadczeniami :) No i że naszego grona nie opuścisz przynajmniej do września ;) Kto założył wątek? Może (idąc za przykładem autorek innych wątków tego typu) i nam przydałaby się oficjalna lista wrześniowych mamusiek?
  23. Witajcie, kobietki :) Troszkę mi już lepiej, więc w końcu odważyłam się wejść ponownie na ten wątek, ale tylko po to, by się z Wami pożegnać :( Niestety, dwójeczki nie będzie :( Jeśli chcecie znać szczegóły, to zajrzyjcie na Sierpnióweczki - nie chciałabym o tym pisać ponownie... Życzę wszystkim wszystkiego dobrego i mam nadzieję, że i Wy pomyślicie czasem o mnie i trzymać będziecie kciuki... Pozdrawiam serdecznie :36_3_9:
  24. Mmadziu, cudownie, że już po wizycie :36_2_22: Ależ Ci zazdroszczę... Z tymi centymetrami, to chyba musiałaś się przesłyszeć ;) Jeszcze sporo czasu upłynie, zanim maluch taki wymiary imponujące osiągnie. A nie masz zdjęcia? Nie dostałaś? Jak wyglądał Twój maluszek? Głupie pytanie, wiem - bo jak miał wyglądać, jeśli nie ślicznie? :) Rany... Tobie to dobrze :) USG miałaś przez brzuch, czy jeszcze od środka? Bo mi chciał gość ostatnio zrobić przez brzuch, ale nic nie było widać i musiał mi wkładać... ;) Może za dużo tłuszczyku... Małgosiu, cieszę się, że zakup tego urządzenia okazał się trafionym pomysłem :) Też chwilami się nad tym zastanawiam, ale nie wiem, czy bym się nie uzależniła od ciągłego nasłuchiwania ;) A jak to u Was wygląda? Nasłuch co chwilę, czy bardziej racjonalnie? I jak to się podłącza? Jakiś pas na brzuszek, czy co? Nefretete, chyba nikt nie odbiera Twoich słów jako wymądrzania. Cieszę się, że z nami jesteś, a z racji doświadczenia masz pełne prawo do udzielania rad. Każdy i tak ma swój rozum i jeśli uzna, że z czymś się nie zgadza, to postąpi wedle własnego uznania. Niemniej jednak każda opinia i każde doświadczenie jest cenne - przynajmniej dla mnie. Ano właśnie - co z Twoją poprzednią ciążą? Czemu była zagrożona? Tak śmiało pytam, bo jednak wszystko dobrze się skończyło :) Wiki, witaj ponownie :) Fajnie, że wciąż na wrzesień się łapiesz. Jeśli dobrze kojarzę, to Twój maluch teraz będzie miał już jakieś 4 cm na pewno, a może prawie 5 Mój miał 5 (bez 2 mm) w 11w4d. Z tą owulacją, to chyba miałaś podobnie do mnie, choć wydawało mi się, że miałam 15 dnia cyklu. No ale USG mówi coś innego, a podobno na początku jest najbardziej precyzyjne w określaniu daty porodu, bo niby tylko do pewnego momentu dzieciaczki rosną książkowo, czyli wszystkie praktycznie jednakowo :) Piszesz, że kolejne USG będzie już z wszystkimi pomiarami? To taki standard, czy to te irytujące mnie badania prenatalne? Minu, jeszcze tylko (AŻ!) 2 dni :) Trzymam kciuki ;) Sekundko, cudny brzuszek Ej, większy od mojego No, ale Twoja macica w poprzedniej ciąży rozciągała się zdecydowanie dłużej od mojej, więc masz prawo ;) Naprawdę, jestem pod wrażeniem - wyglądasz prześlicznie... A ja coś swojego nie jestem pewna... Nie wiem, czy przestał rosnąć, czy tylko zwolnił tempo (w końcu rośnie już tylko jeden maluch). Rano jest mniejszy, a na wieczór tak mnie wysadza, że szok... Z zaparciami mam już jako taki spokój, ale może jabłuszka mnie wzdymają...? Bo jabłuszko, to mój pierwszy poranny posiłek. A wczoraj tak się objadłam kluskami ziemniaczanymi, że prawie ruszać się nie mogłam :/ Trochę jelitka bolały... A Wasze brzuszki? Zawsze wyglądają tak samo, czy też są nieobliczalne? Powiem Wam coś, choć trochę się obawiam reakcji (a to po przeczytaniu całego wątku Sierpnióweczek - chciałam trochę być do przodu i sprawdzić, czy podobnie ciążę przechodzę; najbardziej podobne mam pryszcze...). W niedzielę, późnym popołudniem, wciągnęłam jednorazowo pół tabliczki czekolady - czułam się potwornie senna, osłabiona i w ogóle do d... A wieczorkiem, już w łóżeczku (w sumie późno nie było, bo teraz wcześnie zasypiamy: godz. 21 i nas nie ma), kiedy to sobie na którymś boczku leżałam, poczułam kilka dziwnych wewnętrznych puknięć :) Nie potrafię ich opisać :( Były bardzo delikatne, ale wyczuwalne i tak specyficzne, że nie przypominały mi niczego, co bym znała dotychczas... Co prawda od tamtej pory jeszcze się nie powtórzyły, ale były naprawdę przejmujące :) Możliwe? Tak nieśmiało pytam i się nie upieram zupełnie - dziewczyna na Sierpnióweczkach trochę "oberwała" za rzekome wmawianie innym, że już ruchy czuje... Jeśli dobrnęłyście do końca (wiem, zawsze się rozpiszę, ale taka już moja natura - albo milczenie przez cały dzień tak na mnie działa, bo mężuś po 12 godzin pracuje i nie mam do kogo gęby otworzyć, a z psem rozumiem się bez słów), to proszę, zajrzyjcie do mojej galerii i przypatrzcie się mojemu maleństwu. Porównywałam go z jego rówieśnikami w innych galeriach i tak jakoś się boję, że jego buźka nie wygląda tak, jak powinna... Tylko nie pocieszajcie mnie dla samego pocieszania. Proszę, napiszcie szczerze, co myślicie... Może to nie wcześniej obumarłe dzieciątka były powodem, dla którego lekarz wymyślił te wstrętne badania prenatalne? Może wypatrzył w maluszku coś niefajnego...?
  25. Może i macie rację... Ale to też chyba kwestia charakteru i doświadczeń... Moja poprzednia ciąża była bezstresowa, aż do momentu, gdy okazało się na USG, że maluszek nie żyje :( Wcześniej miałam jedno USG w Polsce, dobre wyniki, zero dostępu do internetu - towarzyszyła mi tylko radość z faktu bycia w ciąży. Teraz jestem przeczulona i gdyby nie regularne wizyty u polskiego lekarza i w porę podjęte leczenie progesteronem... pewnie już nie byłabym w ciąży... A i tak każdego dnia drżę o swoje dziecko... Tak więc holenderskie podejście tym bardziej wykończyłoby mnie nerwowo :/ Co do porodów w domu, to jestem zdecydowaną przeciwniczką. Podobno nawet statystyki mówią (Poród po holendersku), że umieralność dzieci przy porodzie jest w NL najwyższa w całej UE!!! Niektórzy twierdzą, że to na skutek porodów domowych, inni - że z powodu wieku rodzących, który z roku na rok się przesuwa w górę... Prawda pewnie leży po środku. A i na swój własny rozum - czasami łatwo i bezpiecznie zapowiadający się poród w jednej sekundzie staje pod znakiem zapytania i konieczne jest podjęcie radykalnych działań, które mogą być przeprowadzone jedynie w szpitalu... I niekiedy to sekundy decydują o życiu lub zdrowiu dziecka, czasami matki... Ja takiego ryzyka bym nie podjęła... Życzę wszystkiego dobrego - gdziekolwiek jesteście :)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...