Skocz do zawartości
Forum

Agnieszka1979

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Agnieszka1979

  1. Witam i ja ;) Madziu, gratuluję z całego serca Chyba faktycznie Anula pierwsza ząbkuje U nas jak na razie straszne ślinienie i pchanie wszystkiego do dzioba - ale to już od dawna, a ząbków nie widać póki co. Co do wściekania się, to... Twoja dziewuszka też charakterna ;) No, ale to w końcu kobietka Pamiętam, że już kiedyś pisałaś o tym braku raczkowania i mam to na uwadze - dlatego troszkę się martwię, że Mati tak się pali do stania. Z drugiej jednak strony podkurcza nogi pod siebie i staje na czworaka, a z tego, co wyczytałam gdzieś, to oznacza to niby gotowość dziecka do raczkowania. Zobaczymy... Agula, to mnie nie pocieszyłaś, pisząc o synku siostry ;) A ja tak bym chciała mieć spokojne, ułożone dziecko Tylko czego ja się właściwie spodziewałam po takich rodzicach...? Mieszanka wybuchowa Nawet moja mama jest tego zdania... Ale jako dziecko byłam ponoć zupełnie niekłopotliwa ;) Tylko upierdzona, bo mamy na krok nie odstępowałam (że niby nawet pod kibelkiem ryczałam) i zadawałam milion pytań ;) No to widzę - po Waszych wypowiedziach - że moje dziecko to największe ziółko On to zamknie oczy, drze się z całej siły (ale nie płacze), a po chwili ślepia otwiera i sprawdza, czy wrzask przynosi oczekiwany efekt. Jak nie, to wrzeszczy dalej Poza tym jest kochany i przytulaśny, więc nie potrafię być konsekwentna i stanowcza :/ Dziś np. trzymałam go przed sobą na rękach i mówiłam, że jest nieznośny (bo nie zamierzał czekać na łóżku, aż mu witaminki przygotuję), a on wydał z siebie cichutki pisk (coś w stylu: "jaaaa...?"), uśmiechnął się rozbrajająco, złapał mnie za brodę i wymemlał mi usta To chyba miało być buzi Rozwalił mnie po prostu. Czy Wy uczycie czegoś swoje maluchy? Ja w zasadzie nie, bo nawet nie wiem jak uczyć takiego brzdąca, ale zauważyłam, że jak często z Matim coś robię, to on to podłapuje (tak jak z tym wciskaniem włączników światła). Ostatnimi czasy często bawię się z nim w "a kuku": zarzucam jemu lub sobie pieluchę tetrową na głowę, zrywam ją gwałtownym ruchem i krzyczę "a kuku!". I teraz Mati mnie naśladuje: trzyma w obu łapkach pieluchę, kładzie ją sobie na twarzy i ściąga i się bardzo z tego cieszy I robi to wiele razy pod rząd - stąd podejrzenie moje, że to całkiem świadoma zabawa przez naśladownictwo. Podobnie nauczył się mnie "atakować" ;) Jak leżał na pleckach, to zawsze takie "am!" mu w brzuch albo w szyjkę robiłam. Od jakiegoś czasu on robi mi "am!" (z tym samym efektem dźwiękowym ;), kiedy położę go na sobie. I - oczywiście - szczęśliwy jest przy tym niezmiernie. Nie wiem jak Wy, ale ja jestem zafascynowana takim małym człowieczkiem, który każdego dnia jest coraz bardziej kumaty. Nigdy nie sądziłam, że daje to tyle radości... Pamiętam, że Pumka kiedyś pisała właśnie o tym, jakie to dla Niej niesamowite - obserwować swoje dziecko, które tak bardzo szybko się zmienia... Piszcie, dziewczyny, o takich niby drobnostkach, bo to nam pozwoli pamiętać, jak nasze maluchy stawały się rozumnymi istotkami :) Jeszcze w ciąży miałam zamiar założyć pamiętnik mojego synka, w którym opisywałabym każdy jego dzień, każde osiągnięcie itp. Jakoś mi jednak nie poszło :( A szkoda, bo - jak to ma Łasiczka w podpisie - "może dla świata to tylko dziecko, ale dla mnie to dziecko, to cały świat". A pamięć mam nie najlepszą i pewnie za jakiś czas nie będę już pamiętała, że np. mój skarb świadomie uśmiechnął się po raz pierwszy, gdy miał 3 tygodnie. Dziś nie pamiętam już, kiedy zaczął po swojemu gadać :( Miłego dnia, Mamusie
  2. Aisha, Mart, naprawdę wdzięczna Wam jestem To pocieszające, że mój syn nie jest wyjątkiem z tym płaczem ;) Co ciekawe, akurat dziś jakimś cudem udało mi się ubrać go kompletnie bez płaczu Co prawda wzięłam go potem na ręce i tak sobie na dwór poszliśmy i chyba baaardzo mu się podobało to, że wszystko widział. Marta, ja to najpierw się ubieram kompletnie, a potem Mateuszka, żeby tylko płacz ograniczyć do minimum ;) Sąsiadkę masz niezłą ;) Czy to przypadkiem nie teściówka Łasiczki? Aisha, nie mam pojęcia dlaczego Oluś budzi się z płaczem A dalej tak ma? Masz jakieś pomysły? Też bym pomyślała, że coś go boli... Mati z płaczem budzi się przeważnie wtedy, kiedy się przez sen podrapie albo jak mu niewygodnie, a kołdra nie pozwala mu samemu pozycji zmienić. Zresztą, obraca się jedynie z brzuszka na plecki, a odwrotnie już nie potrafi, najwyżej na bok. Mam pytanko do wszystkich mam: czy Wasze dzieci się wściekają? Bo Mati już od dłuższego czasu ewidentnie okazuje złość, najczęściej głośnym krzykiem, wręcz piskiem. Jak nie może zrobić tego, co by chciał, albo jak nie chcemy mu czegoś dać, czy też w ogóle robimy coś nie po jego myśli, np. kładziemy na łóżku, kiedy on akurat chce być na rękach noszony. Np. wczoraj przy obiedzie musiałam trzymać go na kolanach... Najpierw zaczął mlaskać, potem się z łapami pchał do mojego talerza, a jak go odsuwałam (tzn. talerz), to się Mati wściekł No to dałam mu odrobinę moich buraczków (gotuję sobie tylko w wodzie, ścieram na drobne wiórki i takie zjadam, bez żadnych przypraw), czym go bardzo usatysfakcjonowałam oczywiście. Po chwili stwierdziłam, że było to z mojej strony głupie, bo przecież w ten sposób uczę swoje dziecko tego, że krzykiem można wymusić to, na co ma się ochotę Mniejsza zresztą w tej chwili z konsekwencjami, bo ciekawa jestem po prostu tego, czy Wasze maluchy też takimi nerwusami są ;) Sekundko, podziwiam za nocne wstawanie. Ja początkowo też takie pobudki miałam, równo co 2 godziny - mój organizm bardzo szybko się do tego przyzwyczaił i w nocy zmęczenia nie czułam. Ale za to w dzień się to odbijało. No i Mateusz trafił do małżeńskiego łoża, w którym sypia do tej pory, zajmując coraz więcej miejsca :/ I wiercąc się w nim coraz bardziej :/ Ale Ty jesteś mądrzejsza o Oliwkę I za tę mądrość i płynącą z niej konsekwencję w postępowaniu właśnie podziwiam. Kiedyś się unormuje, prawda? Przetrwasz to jakoś, a nagrodą będzie samodzielny chłopiec nie zakłócający rodzicom snu i innych rzeczy, które zdarzają się w łóżku ;)
  3. Fajny wątek Uświadomił mi, że bardzo rzadko mówimy do synka po imieniu. Mąż chyba w ogóle Ja to czasem mówię "Mati" albo "Mateuszku - mamy brzuszku". A najczęściej: Serdunio, Serdaczku, Serduszko, Serdelku, Żabko, Dzióbku, Lilusiu, Chichotku, Śmieszku, Misiaczku, Zbójniku, Zbóju, Panie Rumburaku, Gościu Przepyszny (te dwa "epitety" to tylko mąż - nie wiem co to znaczy), Panie Smrodku, Prutku, Żuczku, Robaczku, Fifciu, Sisiaku, Jajusiu, Ślepku, Nosku, Uszatku, Pępuszku, Soczku, Synku, Sroczko, Glusiu-Smrusiu, Aniołciu, Bzyczku, Cycusiu... I pewnie jest jeszcze kilka zwrotów, których sobie nie uświadamiamy My to w ogóle do siebie mamy coś takiego, że nie zwracamy się do siebie po imieniu. Śmiejemy się, że jak już młody zacznie gadać i ktoś go zapyta o imiona rodziców, to powie, że mama ma na imię Mała, a Tata - Kotuś
  4. Aaaa! Muszę się jeszcze pochwalić :) Mój syn od kilku dni wręcza nam przedmioty przez siebie trzymane Nie wiem, może to normalka, ale bardzo mnie cieszy. Szczególnie, jak widzę jego frajdę, kiedy tak się cieszy, że z nim współpracujemy :) Bo chyba to go tak cieszy...? To "cieszy" powtarzam bez końca ;)
  5. Witajcie :) Mart, dobrze wiedzieć, że nie tylko moje dziecko roznosi energia ;) Mati robi dokładnie to samo przy podciąganiu do siadania. A lekarka na to: "To mu nie dawać rąk do podciągania". Łatwo jej mówić Akurat ta babka dzieci nie ma ;) Jeśli o Emlę chodzi, to ja najpierw zaznajomiłam się z informacjami o niej w necie - tzn. szukałam opisu działania i opinii osób, które ją stosowały. Oczywiście, wcześniej rozmawiałam również z lekarzem, bo Emla jest dostępna tylko na receptę. Ten preparat stosowany jest bardzo powszechnie przy wielu zabiegach w obrębie skóry, wkłuciach lub przy cewnikowaniu żył, nawet na błonach śluzowych przed zabiegami chirurgicznymi. A zawiera jedynie lidokainę i prylokainę, czyli środki znieczulające rutynowo stosowane m.in. przez chirurgów i stomatologów. Niestety, chemia jest wszędzie i nie da się jej uniknąć. Przerażający jest nawet skład szczepionek Prawie tak przerażający, jak to, co wchodzi w skład papierosów czy innych świństw, z którymi stykamy się na każdym kroku. Myślę, że lekarz przestrzegający przed chemią w jakimś leku/preparacie powinien być konsekwentny i informować również o składzie szczepionek właśnie i wszystkich leków tak chętnie przepisywanych. Tylko że wtedy rodzice zastanowiliby się dwa razy przed zaszczepieniem dziecka, a tego raczej nie chcemy ;) Drodka, niby Emla w obrębie skóry i błon śluzowych działa jedynie, ale jakoś Mati nawet nie stęknął przy żadnym z trzech wkłuć. Nie wiem jak zastrzyk w ramię, ale jeśli chodzi o udka, to na pewno były to domięśniowe iniekcje. A wierz mi, że mój bąbel jest bardzo wrażliwy na ból, bo nawet jak się paznokciem przez sen sam zadrapie, to jest płacz, o pobieraniu krwi z paluszka nie wspominając... :/ Poza tym zdecydowałam się na ten krem nie tylko z powodu samego przeciwbólowego działania, ale również na tego konsekwencje ;) Mam na myśli uniknięcie strachu przed wizytami lekarskimi - bo taką mam nadzieję: że Mati nie będzie bał się lekarza, bo nie będzie mu się kojarzył z bólem. Sama pamiętam, że jako dziecko wpadałam w histerię na widok białego fartucha Moja koleżanka też ma problem z synkiem, który bardzo wcześnie zapamiętał sobie bolesne szczepienia i teraz (ma 2 latka) odstawia nieziemskie sceny na samym wejściu do przychodni :/ Aisha, dziękuję za radę, ale - wierz mi - próbowałam już na wszystkie sposoby odwracać uwagę tego nieznośniucha od ubierania i pakowania do wózka. Nawet nie podejrzewałam siebie o umiejętność wydawania takich dźwięków i robienia takich durnych min W rezultacie udało mi się wyjść z domu bez płaczu zaledwie kilka razy O ile jeszcze czapka i rękawiczki niekiedy są niezauważone, tak już na to samo nie ma większych szans przy wkładaniu w kombinezon (a jest banalnie prosty i funkcjonalny) i wkładaniu do wózka, po którym jeszcze muszę go okryć i zapiąć Zauważyłam, że Matiego najbardziej bawi widok mnie w czapce na głowie (podobnie jest z turbanem z ręcznika po myciu włosów), ale - właśnie - jedynie do momentu kombinezonu. Boże... jak ja się nieraz spocę przed wyjściem, to pojęcia nie macie Trzymam kciuki za maleństwo Twojej koleżanki Jak nie miałam dziecka, to takie rzeczy nie robiły na mnie aż takiego wrażenia - teraz wszystko tak mnie za serce chwyta, że łzy same napływają do oczu. Nie umiem nie myśleć o tym, co czuje i myśli takie maleństwo, z którym dzieje się coś dla niego niezrozumiałego Miłego dnia
  6. Witam, kochane :) A w szczególności nowe Mamy Tyle czasu w ukryciu siedziały, a jak się ujawniły, to od razu trzy ;) Przede wszystkim - Łasiczko - myślami jestem z Tobą i Natankiem Mam do Niego szczególny sentyment, bo jest rówieśnikiem mojego kochanego synusia. I też się przez CC urodził. I Tobie też - jak mi - wody odeszły za wcześnie :) Mam nadzieję, że Twój mały mężczyzna szybko nadrobi zaległości i wierzę z całego serca w to, że przyczyna jest banalna. Wiem jednak, że póki co martwisz się o Niego bardzo, bo to uczucie Mamom przypisane. Zobaczysz, wszystko będzie dobrze i jeszcze ten Twój syn chłopem będzie dorodnym ;) Madziu, z Anulką też na pewno wszystko OK. Jak ja pediatrze zwracałam uwagę na - moim zdaniem - zbyt duże napięcie mięśniowe Mateuszka, to mi powiedziała, ze mam się nie czepiać chłopaka, bo jest super facetem. I zabroniła mi czytać w necie o dziecięcych przypadłościach, bo to po większości mało rzetelne informacje, które jedynie nabijają kasę "specjalistom". Stwierdziła, że jeśli chcę, to da mi skierowanie do neurologa czy innego speca, że ćwiczenia by nie zaszkodziły, ale... po co? Sama po sobie widzę, że lubię spać jak mój syn: na plecach, wygięta w literę "C" prawie i na dodatek z odgiętą na bok i do tyłu głową. No tak mi wygodnie. Może jemu też ;) Martap, moim zdaniem na problemy z kupką świetna jest woda koperkowa (Gripe Water). My już jej nie stosujemy, ale kiedyś, jak Mati nie mógł się wypróżnić, to po tej wodzie momentalnie mu w brzuszku bulgotało i po chwili kupa wielka była ;) Kiedyś też zastosowałam czopek glicerynowy, ale chyba po nim synek okropnie płakał. Zadziałał, owszem, ale zbyt dużym kosztem. To podobno bezpieczne dla malutkich dzieci, ale z jakiegoś powodu u nas najpierw wywołało potworny płacz. Jak już od Aishy wiecie - z Mateuszkiem wszystko w porządku. Po ostatniej morfologii okazało się, że wyniki są wzorcowe, czyli anemii nie ma Półtora tygodnia temu ważył 7340 g i mierzył 65 cm - na siatkach centylowych wypada wzorcowo :) Na brak czasu na dobrą sprawę narzekać nie mogę, bo Mati ma swoje stałe pory snu w ciągu dnia - łącznie jakieś 4-5 godzin, zwykle po godzince. Tylko pod wieczór zwykle jest bardzo marudny i nie może się kąpieli doczekać. Ma fioła na punkcie wody; ekscytuje się tak bardzo, jak słyszy nalewanie wody, że aż się trzęsie cały, a jak mąż podnosi go z przewijaka, to się w głos śmieje ze szczęścia. Tylko po kąpieli trochę się denerwuje - że już koniec Poza tym strasznie się mój syn wyrywa do... stania na nogach Ostatnio nasza pani doktor się przeraziła, bo jak go na brzuchu chciała położyć, to za chiny nie chciał leżeć, tylko stawał na czworaka; babka aż wykrzyknęła: "A co on?! Zwariował? Raczkować chce?" No, kurde, chce :/ A jak sobie znajdzie podparcie, to stoi na nogach. Mam mu nie pozwalać, ale jak to zrobić, jak on nogi podkurczy pod siebie, odbija się i już pupa w górze. Siedzieć sam nie siada, ale jak tylko lekko go podtrzymać, to siedzi ładnie wyprostowany. Trochę się martwię, że przez to wszystko będzie miał kręgosłup krzywy albo stawy problematyczne od zbyt szybkiego ich obciążania Przed spacerami nadal jest ryk, co mnie z równowagi wytrąca czasami. A wychodzić muszę codziennie, ze względu na psa, bo pies do powrotu R. z pracy by nie wytrzymał. Czy to mu kiedyś przejdzie??? Z ciekawych (przynajmniej dla mnie - dumnej mamy) umiejętności, to posiadł taką, że gasi i zapala światło, jak z nim się po mieszkaniu przemieszczam :) I widać, że kuma o co w tym chodzi, bo nie próbuje łapać włączników, tylko je piąstką wciska. Karmię nadal wyłącznie piersią i raz dziennie daję mu trochę startego jabłuszka - baaardzo jest wtedy zadowolony :) Z łyżeczki je przepięknie (nic się nie brudzi na razie), ale mamy problem z butlą :/ Za nic w świecie nie chce ciągnąć mleczka z butli, choć już mleka różne próbowałam mu dawać i smoczki także, łącznie z tym anatomicznym - Tommee Tippee. Nie ma więc mowy o tym, żebym go zostawiła na dużej z tatą czy babcią, bo by chyba z głodu padł Tak więc jestem uwiązana póki co. Do tego uzależnił się ode mnie tak na poważnie - jak zbyt długo mnie nie widzi (a zbyt długo to dla niego nawet nie 15 minut chyba), to płacze tak żałośnie i zawzięcie, że nawet tatuś nie jest w stanie go uspokoić. Nie byłoby w tym może nic złego, gdyby nie to, że sobie nawet nie mogę zafundować długiej relaksującej kąpieli, o której marzę najbardziej na świecie... A tak serio, to martwi mnie to uwiązanie, bo chyba muszę się rozglądać za pracą Mamy poważny kryzys finansowy, który straszliwie mnie dołuje Między innymi z powodu tego doła właśnie nie mam weny na pisanie na forum. Myślę nawet o otwarciu własnej działalności, ale to tylko pod warunkiem, że dostałabym środki z Urzędu Pracy, bo swoich nie mam żadnych I chodzi mi po głowie sklep z odzieżą używaną tylko dla dzieci - taki porządny, schludny, z każdym ciuszkiem na osobnym wieszaczku. Właściwie razem z kuzynką o tym myślimy, bo ona w sytuacji podobnej - czyli równie kiepskiej Chciałabym się jeszcze podzielić z Wami moim odkryciem, jakim jest przeciwbólowy krem Emla. Po przedostatnich szczepieniach trudno mi było Matiego uspokoić, więc zaczęłam szukać w necie. No i właśnie na Emlę trafiłam. Cudowny wynalazek Godzinę przed ostatnimi szczepieniami posmarowałam mu ramionko i udka, przykleiłam plasterki i... mały nawet nie poczuł ukłuć Nawet pielęgniarka była zachwycona, bo nigdy żadna mama (w jej karierze) tego nie stosowała, a ona, biedna, zawsze ma wyrzuty, że dzieci przez nią bardzo płaczą. Żałuję, że nie wiedziałam o tym kremie już przed pierwszymi szczepieniami, bo Mati zastrzyków miał już 9, z czego tylko trzy ostatnie bezbolesne. Cóż, nie było nas stać na skojarzone. Teraz nie żałuję, bo przekonałam się, że mój skarbuś może w ogóle bólu uniknąć :) A pewnie gdybym wykupiła skojarzone, to bym się nie zastanawiała za bardzo nad kwestią bólu, wychodząc z założenia, że to tylko jedno czy dwa wkłucia jednorazowo. W każdym razie, dziewczyny, polecam z czystym sumieniem, bo naprawdę warto I jak zwykle - walnęłam monolog :) I jeszcze bym pisała, ale się moje serdunio budzi. Pozdrawiam serdecznie i miłego popołudnia życzę
  7. Tak mi się jeszcze przypomniało, że niektóre z Was miały problem z ciemieniuchą. Na pewno już nieaktualne, ale chciałam się z Wami podzielić moim doświadczeniem. Mati też miał ciemieniuchę, choć - jak to pani doktor powiedziała - dość subtelną ;) Kazała nam jedynie natłuszczać skórę głowy i wyczesywać. I rzeczywiście; oliwkowałam dość mocno co wieczór (po kąpieli), ale już nie zakładałam czapeczki ani żadnych kompresów nie robiłam i przeważnie też nie wyczesywałam. I zniknęła tak nagle jak się pojawiła ;)
  8. Hej, dziewczyny kochane :) Dawno się nie odzywałam, bo... chyba jakaś depresja mnie dopadła. Nic mi się nie chciało Myślę, że po części to wina pogody, ale głównie finansowe problemy, nieprzewidziane wydatki, kłopoty z Matim, a w konsekwencji... nawet kryzys z R. Może kryzys to za dużo powiedziane, ale naskakiwaliśmy na siebie z byle powodu, po czym ja ryczałam i zadręczałam się głupimi myślami. Że złą matką jestem, żoną, że zaniedbuję psa, małżeństwo i w ogóle Normalnie żyć mi się nie chciało... Jakie z Matim kłopoty? Ano takie, że płakał całymi dniami, a ja nie wiedziałam czemu. Musiałam ciągle go nosić na rękach, bujając się przy tym lub podskakując, a że klockiem już jest (6,5 kg), to padałam z wyczerpania. Na szczęście odkąd zaczął 3. miesiąc - jest znacznie lepiej. Płacze w zasadzie sporadycznie. Jednak przygotowanie do wyjścia na spacer wykańczają mnie psychicznie Nie wiem czemu, ale Mati nienawidzi ubierania w więcej niż jedną warstwę ciuszków, zakładania czapki, rękawiczek i kombinezonu, wkładania do wózka i przebywania w nim, kiedy się nie przemieszcza (a najlepiej mu jeździć szybko i po wertepach, bo jak za gładka droga, to pobudka i płacz). Dosłownie wpada w histerię przed każdym wyjściem z domu. Nawet sobie nie wyobrażacie, co mi to robi z mózgiem i samopoczuciem Poza tym zajrzyjcie tu: Wojciech Dziewulski, Zły ortopeda, Toruń - opinie w wyszukiwarce i rankingu lekarzy ZnanyLekarz.pl Pod tym linkiem opisałam to, co nas spotkało, a co także wpłynęło na moją deprechę... Tak poza tym, to narzekać na synka nie mogę :) W dzień śpi przeważnie na tyle długo, że zdążę zrobić to, co mam do zrobienia. A jak nie śpi, to niestety, sam się sobą zbyt długo nie zajmie, zabawki także szybko go drażnią, telewizor interesuje go najwyżej 5 minut (wykorzystuję to czasami, żeby samej się najpierw przed wyjściem ubrać kompletnie). Za to jest niezwykle towarzyski i uwielbia, gdy mamy gości albo gdy jesteśmy u moich rodziców i jest gwarno :) Można go też zająć na dłużej pokazywaniem obrazków w książeczkach, gadaniem z nim, śpiewaniem, robieniem min i... żółwiem :) Ale na nasze głupie miny i łaskotanie go po polikach reaguje rechotaniem. Uwielbiamy go wtedy najbardziej A żółw fascynuje go prawie od urodzenia ;) Na psa uwagi za bardzo nie zwraca. Noce są rewelacyjne, bo - jak wiecie - Mati śpi z nami. Niekiedy jest problem z uśpieniem go na wieczór (w łóżku, kiedy pora spać, to mu się na pogaduchy zbiera - ma to za mną), ale jak już zaśnie (przeważnie koło 21.), to śpi do rana :) Przez sen pociągnie cyca, zmienię mu ewentualnie pieluchę i śpi dalej. Nawet jak się wybudzi, to nie ma problemu z zaśnięciem. No i nigdy w nocy nie płacze Przepraszam za wywód, ale chyba sama sobie muszę udowodnić, że tak naprawdę Mateuszek kłopotliwym dzieckiem nie jest, a jedynie bardzo potrzebującym uwagi i bliskości. Niedawno sąsiadka pocieszała mnie mówiąc, że jej pierwszy syn był aniołkiem, ale drugi... ryczał 24 godziny na dobę Druga sąsiadka też o swoim opowiadała, jak to przez pierwsze miesiące nosiła synka z mężem na zmianę i modliła się, żeby sąsiedzi nie myśleli, że maltretują dziecko Ale jak Wy tak piszecie, że Wasze maluchy takie spokojne, cichutkie, sobą się zajmujące i grzecznie leżące w leżaczkach lub pod karuzelą, to się martwię, że z moim skarbem jest coś nie tak... Zauważyłam, Łasiczko, że i Ty kryzys przechodziłaś i chyba wciąż się martwisz wagą Natanka. Faktycznie, mało przybrał, ale skoro lekarz pediatra nie widzi większego problemu, to pewnie taki jego urok. A sprawdzałaś jak wypada na siatkach centylowych? Pewnie nie jest tak źle, jak sobie wmawiasz ;) Poza tym piszesz, że jest radosny i energiczny, więc chyba nie masz się czym martwić. Dzieci, które otrzymują za mało kalorii do swoich potrzeb, są przeważnie ospałe, apatyczne - ich organizm oszczędza cenną energię wykorzystując do tego sen. Natankowi przecież energii nie brakuje :) Ja za to martwię się tym, że Mati bardzo często ulewa twarożkiem :/ Na szczęście dobrze przybiera na wadze i w centymetrach, a ulewanie może być efektem przyjmowania przez niego żelaza i witamin wspomagających leczenie niedokrwistości. Tylko trochę mnie wkurza podejście lekarek (dwóch), bo mówią, że to całkowicie normalne, choć nie wiedzą jaką skalę ma to ulewanie Ja podejrzewam refluks - ale lekarzem nie jestem :/ Roxanko, czy Ty przypadkiem nie szczepiłaś Igorka na rotawirusy? Bo wyczytałam gdzieś na jakimś forum, że szczepionka ta może wywoływać brzuszkowe dolegliwości, i to przez długi czas. Tak, jakby dziecko przechodziło łagodniejszą wersję jelitówki wywoływanej przez rotawirusy właśnie. Ja tym szczepić nie będę. Po pierwsze dlatego, że takie mogą być skutki uboczne, a po drugie, nasza pediatra powiedziała nam, że nie poleca, bo "jelitówkę" wywołuje jeszcze wiele innych wirusów, nie tylko rota. Aisha, życzę wspaniałych chwil z ukochanym Coś mi jeszcze po głowie chodziło, ale gdzieś umknęło...
  9. Mi tam do śmiechu było tylko do czasu, aż poczułam pierwsze skurcze Ruszać się z bólu nie mogłam, a notorycznie chciało mi się siku i to drugie Więc jak mnie mąż zataszczył do kibla (kilka razy), to nie chciałam z niego wyjść, bo jedynie tam i w TEJ pozycji odczuwałam jakąś ulgę ;) Położna tylko mnie dekoncentrowała i poganiała i krzyczała, żebym nie parła przypadkiem na tym kiblu. A mnie tam naprawdę trzymały potrzeby fizjologiczne Głupia, mi nie wierzyła i się ze mną przez drzwi sprzeczała, jakby lepiej wiedziała Jak na kiblu party mnie zaatakował, to sama wyszłam ;) A potem mój kochany gin mnie pyta: "I jak tam, pani Agnieszko? Rodzimy?" To mu odpowiadam - a właściwie mężowi mówię do ucha, a on powtarza głośno, bo siły nie miałam - że ja nie rodzę i już nie chcę rodzić, bo za chwilę umrę, a ja nie chcę... "A czego pani chce?" Spać Nawet przez chwilę śmiesznie nie było... Za to co niektórzy ubaw mieli, że mi tak w kiblu dobrze, jak chyba żadnej wcześniej...
  10. Agnieszka1979

    Upsss ale gafa

    Miałam wizytę u mojego stałego ginekologa, do którego dzwoniłam chwilę przed nią. Mąż jeździł autem z Matim, więc dzwonię do niego, żeby mu powiedzieć za ile wyjdę. "Hej, kotku!" - wypalam od razu. I słyszę: "Bardzo mi miło, pani Agnieszko... Czym sobie zasłużyłem na tak cieple powitanie?" Idiotka Wcisnęłam ostatnio wybierane Z tego samego dnia, choć nie gafa właściwie. Mój gin ma specyficzne poczucie humoru... To była pierwsza po porodzie wizyta, na której miałam mieć USG, żeby sprawdzić, czy macica się ładnie oczyściła. Mówi gin do mnie: "Niech się pani przygotuje". Trochę zdryfowałam - jak to USG zrobi??? Przez brzuch, czy dowcipnie??? Odpinam pasek od spodnie, ale nie bardzo wiem co dalej... No to pytam: "Ale jak pan to USG będzie robił?". A on na to: "Tak, jak pani lubi." No to ściągnęłam spodnie
  11. No właśnie, Aniu, trzeba kiedyś popracować, żeby sobie 400 PLN emerytury wypracować na stare lata Oj, żeby tak mężowa pensja wystarczała... Ciut przedwcześnie, ale szczerze: samych radości i wielkiego szczęścia oraz marzeń spełnienia z okazji okrągłych urodzin Moje były 6 dni temu ;) Kurde, a niedawno fetowałam "18-stkę"
  12. Agnieszka1979

    Po cesarce

    Ja podobnie jak Rencik ;) Tyle że rozwarcie na 6 cm pomimo trzech potwornych masaży Ogólnie stwierdzono brak postępu porodu z powodu właśnie nierozwierającej się szyjki i odgięciowego ułożenia główki. Plany wcześniej miałam ambitne - bardzo chciałam rodzić siłami natury :) Ale po oksytocynce pojawiły się tak koszmarne skurcze, że wariowałam z bólu, który dosłownie paraliżował moje ciało. Trochę mi przykro, że plany w łeb wzięły, ale z drugiej strony cieszę się, że tam na dole wyszłam zupełnie bez szwanku Wstałam po 12 godzinach (bo wcześniej bronili) i śmigałam jak sarenka ;) Dziewczyny po naturalnych porodach zazdrościły mi formy. Znieczulenie w kręgosłup wspominam rewelacyjnie, bo ból odszedł w 3 sekundy, dzięki czemu oprzytomniałam (bo już autentycznie nie mieli ze mną kontaktu prawie) i mogłam pocałować moje maleństwo w kilka minut po wyciągnięciu go z brzuszka. W miesiąc po porodzie ważyłam już 4 kg mniej niż przed ciążą Blizna jeszcze czerwona (bo dopiero 2 m-ce po cięciu jestem), ale oponka (właśnie ta fałdka nad linią cięcia) z dnia na dzień mniejsza, choć i tak jej widać nie będzie, nawet, gdy nie zniknie zupełnie, bo pod linią majtek. No i karmię tylko i wyłącznie piersią. A Matiego przystawiono mi do piersi w godzinę lub dwie po porodzie (nie pamiętam), bo o to poprosiłam (a piguły myślały, że spać będę przez umęczenie 12-godzinnym porodem i dlatego mi go od razu nie przyniosły). Dla mnie CC było wybawieniem Po tym, co przeszłam, na pewno nie zdecyduję się już na poród siłami natury
  13. Roxanko, ja biorę Cerazette, ale dopiero od 8-9 dni - niewiele więc mogę powiedzieć na ich temat :( Wczoraj zauważyłam, że bardzo lekko plamię brunatną krwią, ale w ulotce napisano, że tak może być. Że można mieć przy nich @ albo o nim zapomnieć - nie ma reguły. Mam jednak nadzieję, że to plamienie ustanie szybko i nie będzie się powtarzać Poza tym przez chwilę wydawało mi się, że zwiększył mi się apetyt, ale tak przez dwa dni miałam tylko, choć nagle waga pokazała 2 kg więcej (!!!) Na szczęście wczoraj znów wróciła do poprzedniej, a nawet 0,5 kg mniej Byłam też przez kilka dni poddenerwowana, ale i to przeszło ;) Jak mi służyć nie będą (na razie wykupiłam 2 opakowania), to ewentualnie spróbuję Azalii. A jak nie, to pomyślę o spirali Zobaczymy. Mojra, a brałaś już kiedyś te zastrzyki antykoncepcyjne? Bo jeśli nie, to rozważ, czy w ogóle brać. Moja kuzynka po porodzie taki wzięła i miała 3 miesiące wyjęte z życia Kompletnie jej nie służyły te hormony (straszne bóle głowy, depresyjne nastroje, a do tego jej tarczyca zaczęła wariować), ale nie mogła ich odstawić No bo to zastrzyk i chcesz czy nie - działa przez 3 miesiące Pigułki możesz odstawić w każdej chwili, dlatego też uważam, że dają większy komfort. Jedyna niedogodność polega na tym, że musisz je brać codziennie o tej samej porze. Ale akurat ja nigdy z tym problemu nie miałam (przed ciążą przez prawie 10 lat brałam pigułki); póki co ustawiłam sobie w telefonie przypomnienia, bo trochę po ciąży rozkojarzona jestem Zrobisz, jak zechcesz, ale myślę, że warto wziąć pod uwagę taki scenariusz.
  14. Świetny wątek Mój mąż ma na imię Robert, choć nigdy tak się do Niego nie zwracam. Zresztą, On do mnie także po imieniu nie mówi. Śmiejemy się, że gdy kiedyś ktoś Matiego zapyta o nasze imiona, to odpowie: "Kotuś i Mała" Wracając do sedna :) Kotuś ma 34 lata i jest z wykształcenia technikiem mechanikiem obróbki skrawaniem. Pracuje w zawodzie. Ogromnie cenię jego wielką inteligencję, wszechstronne zainteresowania i odpowiedzialność. I to, że od zawsze woli spędzać czas ze mną niż z kumplami, których to właściwie już dawno stracił - właśnie z tego powodu ;) Jedyne jego samodzielne (tzn. z moim tatą, z którym świetnie się dogaduje) wychodne to ryby lub grzyby, choć nawet wtedy namawia mnie na wspólny wypad A teraz już nie może się doczekać, kiedy jego syn dorośnie do tego, by Mu potowarzyszyć ;) Poza tym mój Kotek jest złotą rączką, więc nie musimy wydawać kasy na naprawienie samochodu czy domowych sprzętów. Zgrywa twardziela, ale tak naprawdę jest bardzo ciepłym facetem, potrzebującym przytulania, głaskania i mówienia "kocham" słowem i gestem. Bez okazji przychodzi z kwiatkiem lub biżuterią (bo ja sroka jestem), bo uwielbia dawać prezenty. Czasami wydaje mi się, że zrobiłby wszystko, byle tylko mnie uszczęśliwić Ja jestem Skorpionem, a On - Koziorożcem i pomimo trudnych charakterów jesteśmy ze sobą już ponad 12 lat. Bywały momenty kryzysowe, ale zawsze szybko z nich wychodziliśmy, bo nie potrafimy zasypiać pokłóceni. Ma kilka wad, z których najbardziej denerwuje mnie bałaganiarstwo i... agresja za kierownicą..., ale kocham Go nad życie i nigdy nie mam wątpliwości co do Jego uczuć. A pewność, że jest się kochaną, daje mi siłę i... Szczęście
  15. Witam :) I ja jestem mamą Mateuszka Bardzo lubię imiona z "sz" Tak więc myślałam o: Szymonie, Łukaszu, Mariuszu, Miłoszu, Tomaszu i Mateuszu. Poza nimi baaaardzo podobały mi się także imiona: Mikołaj ;) i Karol. Jednak "Mateusz" to jedyne imię, które podobało się i mi i mężowi. Dobrze, że takie istniało
  16. Ogromna ulga, że synek cały i zdrowy - to było pierwsze uczucie. A potem straszna tęsknota, bo mi go po CC pokazali na chwilę i... zabrali - ale po jakiejś godzinie albo dwóch miałam go już przy sobie i wtedy... wielkie SZCZĘŚCIE
  17. A ja mam mieszane uczucia... Poród był dla mnie koszmarem, dopóki nie zadecydowano o CC - ale swoje przeszłam i wiem, że nigdy więcej nie odważę się rodzić Co prawda mój kochany gin powiedział, że możemy się na CC umówić, ale nie wiem, czy to dobry pomysł; podobno lepiej dla dziecka, gdy przeciska się przez kanał rodny Ale tęsknię za byciem w ciąży... Choć jak przypomnę sobie wieczne lęki i ciągle dokuczający pęcherz, to mi się odechciewa Finanse niestety też na korzyść drugiego potomka nie przemawiają... No i mam 30 lat i jestem 2 m-ce po CC. Do tego dwie obumarłe ciąże Sama mam młodsze rodzeństwo (brata i siostrę) i jakoś nie czuję z nimi wielkiej więzi, więc nie uważam, że rodzeństwo jest potrzebne ;) Rany wszystko mi mówi NIE!!! Ale jakoś gdzieś w serduszku tłucze się potrzeba obdarowania miłością jeszcze jednego Skarbu... Może dlatego, że Mati miał początkowo bliźniaka...? Gdybym zdecydowała się na drugie dziecko, to ze względu na swój wiek - bardzo szybko. Ale tak naprawdę chciałabym, żeby jednak różnica wieku między rodzeństwem była spora - nawet 10 lat. Może czas i życie zweryfikują moje dzisiejsze nastawienie...
  18. Sekundko, uroczy filmik i prześliczny ten Twój Filipek :) A oczy to ma jak węgielki... Jeszcze tylko o witaminach chciałam napisać co zasłyszałam. A konkretnie o witaminie K, którą należy podawać do końca 3. miesiąca życia dziecka. Pediatra mojej koleżanki powiedział jej, że dawka, którą dzieci otrzymują w szpitalu, jest dawką wystarczającą, a producent witaminy K jest jeden i przekonuje wszystkich lekarzy, żeby zalecali jej podawanie, choć nie ma takiej potrzeby Ja podaję, bo wolę nie ryzykować zdrowiem Mateuszka. Bo jednak pewności nie mam, że to prawda...
  19. Witajcie, kochane :) Wysłałam sms-a do Aishy. Odpisała: Witajcie, u nas wszystko dobrze, dziękuję za zainteresowanie. Jestem z małym u mamy, bo ma opiekę na mnie i jakoś nie mam czasu siedzieć przed komputerem. Buziaki. Dobrze, że wszystko z Nią w porządku i że jej mama pomaga :) Madziu, każda pupa inna ;) Skoro Ani lepiej służy Sudocrem, to może przy nim pozostań. On ma to do siebie, że działa podobnie jak zasypki pudrowe - ładnie zasusza. Natomiast Bepanthen i inne tłuste mazidła świetnie chronią skórę przed podrażnieniami. W każdym razie u Matiego dupka śliczna W Toruniu nie ma Intermarche Sekundko, może faktycznie to sok. Jak o tym napisałaś, to skojarzyłam, że Mati też miał dwukrotnie zieloną kupkę o mocno kwaśnym zapachu po wypiciu przeze mnie soku jabłkowego właśnie Nie przejęłam się tym za bardzo, bo potem kupy były normalne. Poza tym zjadam sporo słodyczy, w których na pewno jest mleko, więc pewności nie miałam... Mart podesłała artykuły, w których na temat wpływu naszego jedzenia na pokarm napisano, że... nie ma wpływu na dobrą sprawę. Artykuł ciekawy, ale ja już głupia kompletnie jestem. Bo wynika z niego, że jadać możemy praktycznie wszystko, a na własnych doświadczeniach przekonujemy się przecież często, że to bzdura. I nie przekonuje mnie pani, która twierdzi, że nasze mleko to właściwie krew Alkohol do krwi się przedostaje ale taki np. sok jabłkowy??? Agula, dzięki za radę :) Pozycja dobra, tylko że Mati za długo nie wysiedzi, bo się szybko nudzi A co do noszenia na biodrze, Madziu, to domyślam się, że nosiłaś Wikunię w pozycji pionowej? A tu, niestety, chodzi o to, by dzieciaczek był w półleżącej - nie wiem jak tą pozycję opisać. Ale nie jest wygodna ani dla mnie ani dla dziecka. No i fizycznie zbyt mnie obciąża, bo mi ręka pod tym moim klopsikiem nie wytrzymuje... Roxanko, to sobie przynajmniej poodpoczywasz ;) Z jednej strony pewnie to dla Ciebie męczące, ale pewnie z drugiej... bezcenne Irysowa, cieszę się, że nie jesteś sama w tak trudnych chwilach. Na pewno Twoje życie jeszcze się ułoży. Trzeba wierzyć w to, że nic nie dzieje się bez przyczyny. I że może być tylko lepiej. Trzymaj się ciepło i uśmiechaj się wbrew wszystkiemu Pumka, symptomy symptomami, ale czy lekarz dostrzegł w ogóle jakieś rzeczywiste objawy??? Nie wiem - nierówne żeberka albo coś...? Zresztą, nie martw się za bardzo, bo dzieciaczki z tego wychodzą bez problemu i bez szwanku. Tak jak podobno z dysplazji :) Drodka, współczuję bardzo, bo widać, że psychicznie bardzo cierpisz przez te problemy z karmieniem. Ale Zuzia i tak długo już dostaje Twój pokarm - na pewno już wyciągnęła z niego to, co dla niej najlepsze. A przecież wiele mam karmi sztucznie i też ma zdrowe i szczęśliwe dzieci. I tak podziwiam Cię za wytrwałość Czy dwie tetrówki i pampers wystarczą? Pewnie w zupełności. Niestety, nikt mi nie pokazał, jak powinno takie pieluchowanie wyglądać, ale skoro nazywa się je szerokim, to tego się trzymam. Ja przeważnie zakładam Matiemu pieluchę flanelową, bo jest sztywniejsza i grubsza od tetry. Składam ją tak, by trzymała nóżki daleko od siebie. I używam obecnie lidlowych pampersów, bo są też zdecydowanie grubsze i sztywniejsze od pampersów Pampers. Świetnie, że będziesz miała aż trzech lekarzy przy badaniu bioderek Przynajmniej będziesz miała pewność co do postawionej diagnozy. Powodzenia :* Nie wiem, czy to pogoda, czy co, ale głodna jestem bardziej niż zwykle Obawiam się, że to pigułki
  20. Pielu****emy Niby stawy dysplastyczne, na granicy normy. Ale też mi się to badanie nie podobało, bo trwało jakieś 10 sekund Na drugi dzień ten sam lekarz ponownie badał, ale w swojej przychodni i na swoim aparacie, no i właśnie za drugim razem stwierdził, że nie jest tak źle, jak mu to wyglądało za pierwszym. A po raz kolejny trwało to jakieś 10 sekund. No, może 15... Na fałdki chyba nie zwracał uwagi (a Mati ma mocno niesymetryczne). Zrobił tylko (poza USG) duże kółka nóżkami. Mam dylemat, bo facet podobno prekursorem jest tego badania z wykorzystaniem USG. I jedna pani pediatra stwierdziła, że z jego doświadczeniem jest wielce prawdopodobne, że wystarczy mu zaledwie spojrzenie na monitor. Ale słyszałam również, że lubi dmuchać na zimne, a czasami wręcz stawia błędne diagnozy...
  21. Ja też swoje lubię :) A najmilej się czuję, kiedy mówią do mnie Aguś :) I bardzo lubię, gdy ktoś zwraca się do mnie: "Agnieszko". Ale to robi mój tata. I Pascal Brodnicki Za to drugim imieniem mama mnie trochę pokarała Czesława... Synek ma na imię Mateusz, bo lubię imiona, w których słychać "sz". No i było to jedyne (!) imię, które podobało się zarówno mi jak i mężulkowi. Choć chyba trochę bardziej chciałam Tomasza - ale R miał obiekcje. W grę wchodził jeszcze przez chwilę Karol, ale uznaliśmy, że zbyt poważne. No i "sz" w nim nie ma Gdyby nam się córka trafiła, to mielibyśmy poważny problem, jeśli nie rozwód
  22. Sekundko, zielone kupki to kupki będące konsekwencją alergii pokarmowej. Pisałaś ostatnio, że jesz płatki na mleku, więc może to mleko? W necie dużo na temat zielonych kupek, a ja tak tylko na moment :)
  23. Sekundko, jak znajdę chwilę, to przypomnę sobie rady Tracy ;) O tym usypianiu na rękach a budzeniu się w miejscu zupełnie innym pamiętam właśnie z tej książki ;) I myślę, że sporo w tym prawdy. Pewnie dlatego Mati śpi "najsmaczniej", kiedy jest do mamusi albo tatusia przytulony przez cały czas Widać, że czuje się wtedy najbezpieczniej, bo mógłby tak spać bez końca prawie - kompletnie nic mu nie przeszkadza i chyba jedynie głód jest w stanie go wybudzić :) Jakbym żadnych obowiązków nie miała, to chętnie bym mu takie spanko zapewniała... Ale troszkę zazdroszczę Tobie tego, że Filipek taki grzeczny :) Całą noc w swoim łóżeczku śpi??? Szpital w domu? Wszyscy chorzy???!!! Masakra jakaś Roxanko, to faktycznie nieciekawie Mleka widać masz dużo, ale szkoda, że chude :/ Ciekawe, czy jakaś dieta może wpłynąć na jakość mleka...? Dobrze, że mimo problemów Igorek jednak zjada mamusine mleczko
  24. Witajcie :) Mbilska, cieszę się, że z Mają lepiej :) Oby to była poprawa na stałe. I zazdroszczę ;) My od 2 dni nie podajemy Devikapu (wit. D3), bo wyczytałam na forum gdzieś, że bywa przyczyną bólu brzuszka, wymiotów, mdłości itp. Przedwczoraj wieczorem bez zmian, ale wczoraj o wiele lepiej Ale jeszcze nie mam pewności, czy to Devikap jest winowajcą. Sekundko, czytałam Tracy Hogg jeszcze będąc w ciąży. Teraz staram się czasami do niej wracać, ale nawet zastosowanie "łatwego planu" jakoś mi nie wychodzi Nie pamiętam tych metod usypiania, ale jeśli dobrze kojarzę, to opisuje ona dwie, z którymi się nie zgadza (bo obie skrajne) i poleca jedną tylko (chyba), wypośrodkowaną. Wg niej powinno się dziecko odkładać zanim zaśnie, a jak zacznie płakać, to wrócić, wziąć na ręce i gdy tylko się dziecko uspokoi - odłożyć z powrotem. I że czasem wystarczy pogłaskanie/poklepanie... To ja chyba nie odkładam w odpowiednim momencie A powrót na uspokojenie też nie działa. No, chyba, że Mati w naszym łóżku jest... Zresztą, tak się zastanawiam, jak rozumuje sobie dziecko. I wychodzi mi na to, że jak płacze, a ja przyjdę je uspokoić, wezmę na ręce i odłożę, jak tylko przestanie płakać, to wydedukuje sobie taki malec, że uspokojenie grozi ponownym pozostawieniem w łóżeczku ;) Jeszcze poczekam trochę ;) Mart, dobrze, że z Lusi bioderkami wszystko w porządku :) Co do wołowiny, to dopiero od mojego ginekologa usłyszałam, że uczula i wywołuje bóle brzucha u maluchów Ale wieprzowinę i drób można jeść bez obaw (choć wiadomo, że przed mięsem wieprzowym też przestrzegają, ale to z innych powodów; zresztą, drób to niby też same hormony i inne świństwa). Łasiczko, to się poniekąd cieszę, że nie tylko ja taka uległa jestem ;) A dla tego cudownego uczucia, kiedy maleńkie ciałko przytulone jest do mojego, to niekiedy zostaję w łóżku dłużej niż by wypadało ;) Trzy przyjęcia... Współczuję... Szczególnie w tych czasach, kiedy to prezenty "trzeba" coraz droższe i wymyślniejsze robić... Kurcze, ja to pamiętam swoje przyjęcie i to, że dla mnie się prezenty i kasa nie liczyły. Owszem, cieszyłam się z nich (zegarek, łańcuszek... więcej nawet nie pamiętam; a za darowaną kasę rodzice kupili mi radiomagnetofon "Klaudia"), ale bardziej z tego, że przyjęłam do serca Pana Jezusa :) Trochę mi się w kwestii wiary pozmieniało z biegiem lat, ale i tak chciałabym, żeby dziś dzieci podchodziły do Komunii tak, jak to było dawno temu ;) Aisha, super, że samopoczucie niezłe A jak z laktacją? Też wróciła do normy? Anuś, podziwiam... Przy jednym dziecku niekiedy nie wiadomo jak się zorganizować, a co dopiero przy dwójeczce... Życzę Twoim skarbom szybkiej poprawy Madziu, ja już prawie odeszłam od przemywania wodą i suszenia suszarką i nic się nawet w najmniejszym stopniu nie zaczerwienia. Myślę, że Bepanthen tak super chroni skórę :) I przerzuciłam się na biedronkowe chusteczki (Dada) - są świetne! Używaliśmy już różnych (Pampersa, Huggies, Nivea, z Lidla, Bambino czy Bobini, Dzidziusia), ale te z Biedronki są najlepsze. Fajne fotki :) Czasem narzekasz na Marcina, ale na zdjęciach wyglądacie na bardzo szczęśliwą rodzinkę Gratuluję utalentowanej Wikusi Agula - a jak wrażenia Twojego M z Dnia Ojca? Ola dała mu w kość? Powinna... ;) Powinnaś częściej sobie takie fajne wypady robić, bo od ciągłego siedzenia w domu można zapomnieć jak się z ludźmi komunikować ;) Ja już tylko gaworzę ;) Mojra - możliwy :) Ale lepiej idź do gina, bo na forum i tak żadna Ci pewności nie da. A lepiej po porodzie mieć wszystko na oku. Roxanko, a ile tego pokarmu odciągnęłaś i w jaki sposób? Bo powiem Ci, że jak ja niekiedy odciągam (za pomocą ręcznego laktatora), to też najpierw dość długo leci pokarm wodnisty. I jak odciągam, to tylko jak Mati zassie (albo jak ssie jedną pierś, to wtedy równocześnie z drugiej odciągam), bo tak na sucho, to mogłabym do rana pompować i miałabym tylko na dnie butelki :/ A jak Mati choć przez kilka sekund pociągnie, to wtedy wystarcza kilka naciśnięć pompki i mam całą butelkę 120 ml w parę minut (więcej nie odciągam, bo i tak zwykle wylewam). A jak to odstawię i nie ruszam, to po jakimś czasie widzę, jak się mleko porozdzielało: na dole woda - jakieś 40-50 ml, potem białe mleko, a u góry z 10 ml czystej śmietany I tak masz dużo samozaparcia Wydaje mi się jednak, że sporo Cię to nerwów kosztuje...? A to na pewno nie sprzyja laktacji. No, ale łatwo mówić "nie stresuj się". Mi czasem się wydaje, że mam dni "mało wydajne" (albo głodomorek zwiększa porcje) i też wtedy lekko zestresowana jestem, że się mały nie najada. Waga jednak mówi, że się najada i to z nawiązką :/ Ale stresik i tak bywa. A nie dokarmiam. NAN stoi nierozpakowane, tak na wszelki. Drodka, u nas też ostatnio problem był z zaparciem przez 2 doby chyba. W końcu czopek glicerynowy poskutkował wielką kupą :) A poza tym każdej nocy Mati ma z kupą problem. Za dnia nie nadążam z pieluchami, a w nocy budzę się, jak się młody wije i stęka przez sen i nic mu po tym :/ A się biedaczek męczy. U nas super działała woda koperkowa, ale chyba faktycznie za często stosowałam, bo przestała działać po jednej dawce, a więcej podawać nie chcę. Teraz stosuję naprawdę sporadycznie, bo właśnie nie chcę jelitek małego rozleniwić. Co do pokarmu, to pewnie masz rację: jak się go nie ma, to żadne cuda nie podziałają :( Słyszałam, że także od odruchu ssania dziecka jest laktacja uzależniona. Akurat Mateusz ma bardzo silny ten odruch - nawet naszych 2 pediatrów jego siłą zadziwia ;) Pytanie o @ miałaś :) Ja nie mam. I oby tak dalej :) Co do pigułek, to w przypadku braku @ można je zacząć brać w dowolnym momencie - tak jak już zresztą Sekundka pisała. Należy jednak w takim przypadku przez pierwszy tydzień brania pigułek wspomagać się inną jeszcze metodą antykoncepcji (np. żele plemnikobójcze lub prezerwatywy). Po upływie tygodnia można zaszaleć na maxa Oj, czekam ja na to W najbliższą niedzielę późnym popołudniem minie tydzień właśnie :) Zaczęłabym szybciej z pigułkami, ale najpierw gin musiał na USG sprawdzić, czy aby na pewno macica się oczyściła i czy na 100% ciąży nie ma ;) Odpowiadam na pytanie o bioderkowe zalecenia: 1. Szerokie pieluchowanie 2. Układanie na brzuszku 3. Noszenie na biodrze Punktu 1. i 2. przestrzegamy bardzo, bo to możliwe. Gorzej z pkt.3. Ja fizycznie mam problem z noszeniem na biodrze, a R. - czasowo (nie ma go przez większą część dnia, bo już pracuje). A w sumie największą przeszkodą jest samo nastawienie Matiego do takiego noszenia... Nie przypadł mu do gustu ten sposób :/ Generalnie chodzi o to, żeby dziecko miało jak najczęściej nóżki szeroko odwiedzione (rozłożone na boki jak żabka). Jeśli lubi, to można je też przodem do siebie nosić w taki sposób właśnie, by nóżki jakby obejmowały brzuch "nosiciela" ;) Najlepiej jednak, by dziecko nie było wówczas w pozycji pionowej, ale odchylone od Twojej piersi pod kątem 45 stopni, z podpartą główką - rzecz jasna ;) Przyznam się szczerze, że martwię się, że właśnie przez to, ze Mati akurat takiego ułożenia przy noszeniu nie lubi... to poprawy nie będzie Bo fałdki ma mocno nierówne...
  25. Alisss, to może podzielisz się z nami innymi jeszcze doświadczeniami i wiedzą? :) Zawsze trochę bardziej doświadczoną mamą jesteś :) Jakie miałaś problemy i jak sobie z nimi radziłaś? Na pewno nie tylko ja się ucieszę, jeśli będziesz nas mogła czasami wesprzeć :) Ślicznego masz synka... :*
×
×
  • Dodaj nową pozycję...