-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Agnieszka1979
-
Mmadziu, to życzę powodzenia na egzaminach - jak nie jutro, to następnym razem ;) Dobrze, że najgorsze, czyli pierwszy rok, masz już za sobą - bo z tego, co pamiętam, to na pierwszym poprawek nie ma, a więc jak czegoś nie zdasz, to musisz pożegnać się ze studiami :/ Teraz najważniejsze jest zdrowie Twoje, Twojego bąbelka i córeczki. No i zacznij coś jeść, żebyś na egzaminie albo gdzieś po drodze nie zasłabła Sekundka, to ja nie wiedziałam, że w Szwecji mieszkasz... Wierzę Ci na słowo, że działania, a raczej brak działań służby zdrowia w tym kraju może załamać. Sama mieszkam chwilowo w Holandii i kiedy zaczęłam plamić w 6 tc - płakałam z bezsilności... Holandia niby taki nowoczesny kraj, a ciąża do 12 tygodnia to dla nich nie ciąża. Jak coś się dzieje, to możesz co najwyżej spotkać się z położną, która powie Ci jedynie, że natura wie najlepiej i to na nią trzeba się zdać. Jeśli poronisz, to znaczy, że "dziecko było złe" (tak usłyszałam w ubiegłym roku) - i tyle. I nie biorą pod uwagę takiej ewentualności, że może z dzieckiem wszystko w porządku, że niekiedy wystarczy odpowiedni lek, by szczęśliwie donosić ciążę i wydać na świat zdrowe dzieciątko :( Dobrze, że udało mi się znaleźć ginekologa w Niemczech, który sprawy nie zbagatelizował - pewnie tylko dzięki niemu wciąż jestem w ciąży Dzieli mnie od niego prawie 100 kilometrów, a wizyta kosztuje 50 euro - ale to wspaniały, troskliwy lekarz - Polak w dodatku :) A Ty dbaj o siebie i duuużo leż i odpoczywaj - przynajmniej tyle możesz zrobić. No i zmuś się do jedzenia czegoś wartościowego. Trzymam mocno kciuki za Wasze zdrowie. Pozdrawiam serdecznie
-
Mi lekarz powiedział, że nie jest w stanie nawet w przybliżeniu powiedzieć, kiedy dostanę pierwszą @, ale u mnie to trochę bardziej skomplikowane było... W każdym razie pierwszą @ dostałam po 44 dniach, a następną po kolejnych 33 dniach. I były zupełnie normalne. Kolejnej @ nie doczekałam, bo zaszłam w ciążę, ale po swoich obserwacjach podejrzewam, że cykl miał trwać 29 dni.
-
opiszcie historię, jak poznaliście się ze swoimi mężami i jak został Waszym mężem :)
Agnieszka1979 odpowiedział(a) na Anulka temat w Kącik dla mam
Przeczytałam Wasze historie jednym tchem - chyba każda udowadnia, że nic nie dzieje się bez przyczyny, że każdy, kogo w życiu spotkamy, ma jakiś wpływ na to, jak dalej potoczy się nasze życie. A i porażki wiele nas uczą... Postaram się nie rozpisywać, choć będzie to dla mnie trudne, bo pamiętam najdrobniejsze szczegóły, które złożyły się na to, że dziś jestem z tym, a nie innym mężczyzną. Ale do rzeczy. Mój mąż - Robert - był jednym z dwóch przyjaciół mojego ówczesnego chłopaka - Jarka. Ja byłam siksą - miałam 16 lat (1995r.)... Jarek - 23 lata, Robert - 20. No i Przemek jeszcze był - najstarszy z nich. To były czasy... Często spotykaliśmy się w trójkę, ale Roberta tak naprawdę nigdy nie znałam; był zawsze milczący, spokojny - nie to co tamci. Oni zresztą mówili, że sami o Robercie za wiele nie wiedzą, choć znali się "od piaskownicy". Związek z Jarkiem trwał rok - długo nie umiałam się pogodzić z jego końcem, do którego doprowadziłam sama, bo nagle "zakochałam się" w pewnym "księciu z bajki" z Łodzi... Ale byłam durna :( Na szczęście z "księcia" szybko się wyleczyłam i postanowiłam z nim zerwać. Nie przyjmował do wiadomości listownego zerwania ani telefonicznego, ale dziwnym Zbiegiem Okoliczności okazało się, że mam okazję pojechać do Łodzi z Przemkiem, z którym utrzymywałam kontakty pomimo rozstania z Jarkiem. No bo Przemek wybierał się na doroczny łódzki moto-bazar. A że Łódź trochę pogmatwana, to wpadł na pomysł, że mnie zabierze do mojego "księcia", a ten z kolei pobawi się w przewodnika. Czemu nie - w końcu z nim ostatecznie zerwę... Przemek miał przyjechać po mnie o 4 rano :/ I przyjechał. Ale nie sam, bo z Robertem, jego dużym fiatem :) I wtedy to Robert wypowiedział chyba najdłuższe do mnie skierowane zdanie (przynajmniej do tamtej chwili): Pewnie, aniołku, śpiąca jesteś - wziąłem dla Ciebie poduszki i koce. I już było po mnie ;) Mogłabym jeszcze opowiadać i opowiadać bez końca o całym wyjeździe i o kolejnych dniach, podczas których zbliżaliśmy się do siebie coraz bardziej... No, ale to temat rzeka, nawet na Harlequina za dużo ;) I już tak zupełnie konkretnie: wyjazd do Łodzi - 13 września 1997, pierwszy pocałunek - 27 września 1997, wspólne zamieszkanie - styczeń 2001 i ślub - 28 grudnia 2001. A podobałam mu się od chwili, kiedy zobaczył mnie po raz pierwszy - byłam jednak dla niego nietykalna ze względu na Jarka. Każdego dnia czujemy, że kochamy się tak bardzo, że bardziej nie można. Ale następnego dnia uświadamiamy sobie, że kochamy się jeszcze bardziej niż dnia poprzedniego -
A ja właśnie czytam o ciążach mnogich w "Ciąży dla bystrzaków" i... mądrzejsza nie jestem ;) W każdym razie wyczytałam, że obecność dwóch łożysk nie świadczy o tym, że ciąża jest dwujajowa. Dwujajowa jest na 100% wówczas, gdy dzieci są różnej płci albo i tej samej, pod warunkiem, że nie są identyczne, jak to ma miejsce przy bliźniętach jednojajowych. Chyba bym wolała dwujajowe... Ale tylko dlatego, że nie chciałabym się mylić ;) Adunia, a Ty się czasem nie mylisz??? No bo jak tata się myli, to i mama chyba ma prawo
-
Psiaki i dzieciaki ;)
Agnieszka1979 odpowiedział(a) na Happymama temat w Nasz dom, nasza przestrzeń i nasze zwierzęta
Psy (i inne zwierzaki) towarzyszyły mi oraz wszystkim prawie członkom bliższej i dalszej rodziny, od najwcześniejszego dzieciństwa i tak już będzie zawsze. NIGDY nie zdarzyło się, by jakikolwiek pies (a przewinęło się ich naprawdę sporo, bo zawsze przygarnialiśmy dorosłe psy bezdomne) okazał choćby cień agresji komukolwiek z domowników. Jeśli chodzi o "zarazki", to rodzice zupełnie nie zwracali na takie rzeczy uwagi, a zażyłość moja i rodzeństwa, czy kuzynostwa ze zwierzakami była tak wielka, że dziś pewnie większość ludzi dostałaby ataku serca na sam widok naszych dziecięco-zwierzęcych poufałości ;) Nikt w naszej rodzinie nie jest chorowity, nikogo nie gnębi żadna alergia i wszyscy kochają zwierzęta, a swoje własne traktują jak równoprawnych członków rodziny. Żadne z nas nie przejdzie obojętnie obok krzywdy zwierząt. I mam nadzieję, że moje przyszłe dzieci również "odziedziczą" takie podejście i wrażliwość. Słusznie jednak postępują osoby, które nie mają psa z powodu własnego strachu. Osoba, która psa się boi i nie potrafi być stanowcza (proszę nie mylić z stanowczości z przemocą) ma wielkie szanse na zrobienie "mordercy" nawet z przedstawiciela rasy uważanej za najłagodniejszą na świecie. -
Sekundka, to może z głodu to fatalne samopoczucie? Identyczne objawy miałam za każdym razem, kiedy za długo nie jadłam - ale nie w ciąży... Gdzieś wyczytałam, że zasłabnięcia mogą być wynikiem spadku poziomu cukru w organizmie, szczególnie w okresie ciąży. I raczej nie powinno się tego lekceważyć... Może skontaktuj się z lekarzem, choćby telefonicznie. Może powinnaś zrobić jakieś badania krwi...? Absolutnie nie chcę Cię straszyć, ale jeżeli nie byłaś jeszcze u ginekologa z tą ciążą, to może udaj się do szpitala, żeby potwierdzić, że maluszek jest w macicy... Na tak wczesnym etapie lepiej na zimne dmuchać niż później czegoś żałować... Oczywiście, przy Twojej niechęci do jedzenia osłabienie jest najpewniej wynikiem braku pożywienia ;) Trzymaj się cieplutko i nie zaniedbuj swojego zdrowia, bo ono i dla maluszka jest niezmiernie ważne. Mam nadzieję, że dziś coś już podjadasz i że czujesz się lepiej. Pozdrawiam serdecznie :36_3_16:
-
Adunia22Witaj witaj!! Prawda ketchup jest zdecydowanie najlepszy bezdyskusyjnie ;P Moj maz chwile pracowal tyle ze w Toruniu w cukierni bo jest cukiernikiem i tez wiele slyszalam o roznych uprzedzeniach i braku sympatii tych naszych miast ale nas - mamusiek- to chyba nie dotyczy. jedyna rzecze zwiazana z Toruniem ktora mnie drazni to to ze moj maz nabyl strasznie nieznosny nawyk odpowiadania na kazde pytani "jo" !!!!! goraco pozdrawiam Dobre A ja sądziłam, że "jo" jest charakterystyczne dla całego regionu - może jednak tyczy się jedynie Pomorza? Z geografii dobra nigdy nie byłam, ale to chyba jakoś tak z tymi naszymi miastami? Jeśli mam być szczera, to my sami - Torunianie - tego "jo" nie lubimy u siebie ;) Ciężko nam jednak się tego pozbyć :) Dobrze, że nikt tego w pisowni nie używa ;)
-
Pooh, dziękuję za dobre słowo :) Aktualnie w Holandii przebywam i telewizji wcale nie oglądam, bo ten język strasznie mi na nerwy działa :/ Domyślam się, że nie jestem nawet w stanie wyobrazić sobie tych rodziców Rodzinka na pewno cudowna, ale do popatrzenia z boku ;) A moja wyobraźnia pracuje intensywnie i... nie jest w stanie nawet dwójki ogarnąć... Pozdrawiam :36_3_16:
-
Sekundko, co miałaś na myśli pisząc, że znowu się źle czułaś...? Typowe ciążowe objawy, czy coś odmiennego, że się niepokoisz? Do 12 lutego już tylko 6 dni :) Wiem, wiem... o 6 za dużo ;) Dobrze będzie, zobaczysz :36_4_9:
-
Andzia, optymizm to chyba jedna z najpotężniejszych mocy :) We wszystkim, co mnie spotyka, staram się znajdować korzyści, a moja wiara w to, że musi być dobrze, czasami graniczy z naiwnością :) Dla równowagi - mąż Koziorożec, czyli pesymista z urodzenia. Choć sam twierdzi, ze jest realistą ;) No właśnie, kobietki... Czyżby bliźnięta w większości były dziewczynkami???
-
Sekundko, uczucie rzeczywiście niesamowite Szczególnie na widok dwóch mocno i wyraźnie bijących serduszek (w poprzedniej ciąży nie był mi dany taki widok, więc nawet sobie tego nie wyobrażałam). Leżąc na "samolocie" śmiałam się tak, że aż obraz skakał momentami na monitorze :) A w oczach łzy. Nawet pan doktor uległ atmosferze ;) A Twój mąż taki chętny na dwójeczkę? Wczoraj w "Ciąży dla bystrzaków" wyczytałam, że wraz z wiekiem kobiety (ale do 30 roku życia) rośnie prawdopodobieństwo, że urodzi ona bliźnięta dwujajowe ;) Jak wygrzebię się z łóżka, to poszukam tego fragmentu i go przytoczę. Co do mdłości, to miewam - na szczęście bez wymiotów (te byłyby dla mnie potworną karą...). I tak na przykład wczoraj rano bardzo głodna byłam i postanowiłam na śniadanko podsmażyć pierogi z kapustą i grzybami (w ostatnią sobotę z mężem robiliśmy pierwszy raz w życiu, bo mnie naszło niesamowicie). Kiedy jednak je zobaczyłam i poczułam... natychmiast zamknęłam pudełko :/ Tak więc zmiana planów - zjem dyniowy chlebek z żółtym serem :P Dotrwałam jedynie do posmarowania chleba masłem, a na widok sera zrobiło mi się niedobrze... Ostatecznie zrobiłam jajecznicę z dwóch jajek, jedynie z dodatkiem odrobiny soli. I to było to: gorąca jajecznica na pysznym chlebku Pierogi zjadłam na obiad - okazały się do przyjęcia i pochłonęłam ich 10... A na kolację... lody... Mmadziu, tak trzymaj! Egzaminy nie zając ;) W ciągu 5 lat studiów miałam w sumie 5 poprawek i wniosek wyciągałam zawsze następujący: nie ma tego złego... Przynajmniej wiesz, czego na egzaminie się spodziewać, a z tego, co pamiętam, pierwszej oceny nie brano pod uwagę do średniej :) Trzymam jednak kciuki za sobotnie zmagania, bo mimo wszystko najlepiej zdać za pierwszym podejściem - nie traci się czasu na kolejne ;) A który rok - jeśli można wiedzieć? Bo po pogromie egzaminacyjnym można podejrzewać, że pierwszy A wracając do mdłości - naprawdę nie możecie jeść? To jak Wy się na nogach trzymacie?! Ja bym pewnie "odjechała"...
-
Pomijając odgórny zakaz (bo plamienie i chyba krwiak) - sama się bałam i mowy o współżyciu nie było! Na szczęście mąż tak źle nie miał, bo starałam mu się to wynagradzać innymi sposobami ;) A teraz dostaliśmy przyzwolenie i... jakoś nie mam ochoty :( Albo jestem przewrażliwiona albo mój organizm sam dobrze wie, co mu wolno, a czego nie. Tatusiowie nie mają wyjścia - muszą wykazać zrozumienie i nie powinnyśmy mieć z tego powodów wyrzutów sumienia. Ale my też miejmy zrozumienie dla nich, bo - jak powiedział mój mąż - nie o sam seks tylko chodzi, ale o tą niepowtarzalną bliskość :)
-
Adunia22to raczej nie jest reguła że wszystkie ciąze mnogie kończa sie przed terminem, wiadomo ciaza bliźniacza jest ciaza pod szczegolna kontrola ale np moja znajoma przenosila ciaze bliźniaczą o tydzień a pord był wywoływany , dziewczyny urodziły sie zdrowe i wazyly po prawie 3,5 kg. Ale jedno jest pewne, trzeba na siebie bardzo uwazac. Ana kiedy masz dokładny termin, jakos na wrzesien tak?? to moze urlop zaplanujcie sobie na przlomie czerwca i lipca no i moze plany wyjazdowe z lekarzem skonsultuj :P No i sie tak nie stresuj wszystko bedzie dobrze dasz sobie rade a teraz to duzo wypoczywaj i zbieraj siły bo za jakies 7 miesiecy beda ci one bardzo potrzebne ;P I znów brak reguł... Ciąża to cud, a cuda zawsze zaskakują ;) Z tym terminem to tak śmiesznie trochę; wg OM - 7/8 września, wg USG: dla wcześniejszego malucha - 16 września, a dla tego, który pojawił się później... 11 września... I bądź tu mądra... A z tym urlopem, to już nic nie wiem. Miał być sierpień i szwajcarskie góry. Góry jakiekolwiek już odpadły :( No i po urlopie już na stałe do Polski... A teraz będzie trzeba mocno pasa przycisnąć, bo szykują się podwójne wydatki No właśnie... Statystyczna polska pensja jedynego żywiciela rodziny (tj. męża mojego) da nam jakoś przetrwać? Tak w ogóle, to jak mamie przez skype'a zdradziliśmy stan liczebny przyszłych wnuków, to śmiała się przez pół godziny i wciąż powtarzała: "Poważnie?! Ale jaja!!!" Mamuśki... też Was podziwiam
-
Ardharaa ja nie uwazam aby 3 czy 4 lata były przepowiednią udanego związku - wrecz czesto zdaza sie iż takie osoby rozchodzą sie i wiąża na stałe z kimś kogo krótko znają ( a przynajmniej krócej )ja byłam przez 2 lata zareczona - na szczescie dojzalam co i jak i rozeszłam sie z tą osobą. Za mąż wyszłam po ok 4 miesiącach znajomości i poł roku mieszkania ze sobą - nie nażekam, wszystko układa nam sie dobrze. najwazniejsze to sie dogadywac a nie tylko być długo ze sobą. No pewnie, że to nie przepowiednia :) Ale myślę, że wiele prawdy w społecznych teoriach i badaniach, które mówią, że związki swój pierwszy poważny kryzys przeżywają w 3-4 roku, a później w 7 roku... I bywa, że kryzysu tego nie przezwyciężają. Ja co prawda takich badań nie przeprowadzałam, ale z przypadkowych obserwacji wywnioskowałam, że coś w tym jest... Gwarancji NIGDY mieć nie będziesz, a drugą osobę poznajesz przez całe życie. Myślę jednak, że im dłużej ją znasz, tym większe prawdopodobieństwo, że się "nie zdziwisz" ;) Moim zdaniem i tak najważniejszym i najwymierniejszym "testem" jest wspólne zamieszkanie... Szczególnie, gdy trzeba zmierzyć się z nie zawsze różową codziennością...
-
Z wrażenia zapomniałam, że i na tym wątku się udzielałam :) U mnie wszystko w porządku :36_2_27: Wszystkie szczegóły na Wrześnióweczkach'09. Wiadomość bonusowa: są DWA maluszki!!! Wciąż w lekkim szoku... Pozdrawiam serdecznie
-
Takie jeszcze pytanko: czy wszystkie bliźnięta rodzą się kilka tygodni przed terminem? Czy powinnam już się pogodzić z tym, że w wakacje nie powinnam się oddalać od mojego lekarza i szpitala? Biedny mój mąż... nie miał prawdziwego urlopu od kilku lat :(
-
Adunia22ja przytyłam 11 kg w ciaży i nawet szybko mi to spadlo choc ja nigdy nie bylam szczuplakiem ale po 2 ciaży mi zostalo ;P brzuch nie byl az taki duzy wiekszy mialam w 2 ciazyw ostatnich 2 miesiacach z corcia ale to dlatego ze ona sie duza urodzila prawie 4 kilo i 60 cm ;P Także potwierdzasz, że reguły się bliźniaczych ciąż nie trzymają :) Pewnie podobnie jest z pojedynczymi. Postaram się nie martwić na zapas. Tylko że mimo wszystko martwi mnie moja chęć na słodkości :/ Nigdy za słodyczami nie przepadałam, a teraz codziennie muszę coś czekoladowego zjeść. Nawet wczoraj kupiłam sobie litrowe kremowe śmietankowe lody straciatella (czy jakoś tak) :P Chyba zaraz po nie pójdę... A lody też nigdy na mnie wrażenia nie robiły. Tym bardziej w zimie...
-
andziaAdunia to rzeczywiscie duze, moje urodziły sie w 37 tc i miały 2375 g i 2485 g.Agnieszka jeszcze co Twojego pytania, to ja przytyłam z dziewczynami ok. 25 kg, mniej wiecej tyle samo co ze Stasiem. Brzuchol miałam ooogromny... Teraz mam jeszcze 8 kg na plusie, ale to z mojej winy, bo opycham sie po nocach czekoladami. Czas sie wziac za siebie:) Karmiłam niecałe 2 miesiace i nie bardzo mi to pomogło w gubieniu zbednych kg. No to chyba reguły nie ma z tym tyciem - oby! Może byś zgubiła kilogramy, gdybyś miała możliwość dłużej karmić... Bo przecież 2 miesiące to bardzo krótko. Łapię się na tym, że sama siebie pocieszam ;)
-
mmadziaSpoko. Jest to pewne pocieszenie ;) Moja wizyta 10 lutego więc zobaczymy co powie moja Pani G na to. Miałam już nadzieję, że te moje mdłości już mi trochę przechodzą, bo przez parę dni czułam się lepiej, nawet zaczęłam jeść ;) A tu znowu od dwóch dni zwalają mnie z nóg. A do tego mam przed sobą strasznie ciężki egzamin a jakoś uczyć się nie jestem w stanie. A co to za egzamin, jeśli można wiedzieć? Współczuję szczerze, bo nauka zawsze była dla mnie katorgą, choć wyniki złe nigdy nie były. I nigdy nie umiałam się zmobilizować do tego, żeby zacząć uczyć się przed czasem. Zawsze (!) zawalałam nockę przed egzaminem: dużo kawy i czytanie do rana wszystkich notatek (te na szczęście miałam świetne), godzinka snu i... coś tam w głowie zostawało :) Grunt to mina pewna siebie (dobra - przy pisemnym nie poskutkuje) i udawanie, że ma się wszystko w małym paluszku :) Powodzenia!!!
-
A my razem od ponad 11 lat, od 10 - oficjalnie zaręczeni, a od 7 - w związku małżeńskim :) Decyzja o jego zawarciu - niczym nie przymuszona. Po prostu wiedzieliśmy, że to ze sobą chcemy przejść przez resztę życia. Chcieliśmy być dla siebie Mężem i Żoną, bo w słowach tych zawsze odnajdowaliśmy jakiś cudownie magiczny wydźwięk... Obrączki stały się dla nas niezwykle ważnymi symbolami naszej miłości, choć są tradycyjne, skromne, najprostsze. Nigdy ich nie zdejmujemy... Gdyby któreś z nas to zrobiło, to dla drugiej strony byłby to wyraźny sygnał, że dzieje się coś złego. Owszem, kryzysy były - a oboje charaktery mamy nieziemsko trudne. Czasami śmiejemy się, że nikt inny by nas nie zniósł ;) Wydaje mi się, że fakt trwania w małżeństwie daje większą motywację do walki o NAS, więcej cierpliwości i zaangażowania. Chociaż... gdy małżeństwem nie byliśmy, to chyba było podobnie. Ślub był tylko cywilny (rodzice, rodzeństwo, chrzestni), bez wesela, kameralna impreza domowa - z dwóch powodów. Po pierwsze - finanse :/ Po drugie (choć dla mnie to akurat było po pierwsze) - nie chciałam zmuszać się do zapraszania kilku osób, których obecność skutecznie zepsułaby mi ten dzień. Wystarczy, że musiałam teściową oglądać Generalnie jestem zdania, że decyzji o ślubie nie można podejmować pochopnie, pod wpływem chwili i zauroczenia mylonego często z miłością. Albo dla samej ceremonii z białą suknią, limuzyną itp. - bo to chyba najbardziej stresujący i nerwowy dzień w życiu ;) Przyznam się do tego, że wręcz odradzam ślub osobom, które są ze sobą mniej niż 3-4 lata i które nigdy dłużej ze sobą nie mieszkały...
-
Dziękuję, Andziu, za szybki odzew :) Tak sobie myślę, że celowo opisałaś swoją ciążę w wielkim skrócie... Ale pewnie ujęłaś to, co najistotniejsze. I co najbardziej przeraża ;) Niemniej jednak dziękuję za szczerą, nie upiększaną relację :) A mnie już teraz martwi mój kręgosłup, który gdzieś tam jakoś skrzywiony jest, co i bez ciąży niekiedy odczuwałam :( Rozumiem Twoje początkowe przerażenie - naprawdę. I myślę, że takie myśli dotykają wielu kobiet, gdy dowiadują się o ciąży - nawet pojedynczej... Ale to chyba świadczy o tym, że nie podchodzi się do tego beztrosko, że ma się poczucie ogromnej odpowiedzialności za te kłopotliwe - bądź co bądź - istotki. Moje uczucia także są mieszane... Z jednej strony radość, a z drugiej - wielkie obawy. Choć radość zdecydowanie przeważa - zapewne dlatego, że poprzednią ciążę straciłam w ubiegłym roku. Długo na nią czekaliśmy (dopadały nas już myśli, że nie możemy mieć dzieci), bardzo się cieszyliśmy, a tak szybko się skończyła... Może tamten maluszek przełożył termin i podłączył się do kolejnego ;) Dobra, przyznam się jeszcze do tego, że strasznie boję się, że przytyję dwa razy więcej, niżbym przytyła w pojedynczej ciąży :/ Tym bardziej, że skłonności mam... Jak to z Tobą było??? I czy karmienie faktycznie odchudza? ;)
-
mmadziaNo widzisz jak to jest. U mnie jest pełno bliźniaków po mojej stronie i po stronie męża też jest kilka przypadków. Nawet mama mi prognozowała bliźniaki ;)Przynajmniej teraz wiesz czemu masz większy brzuszek ;) A ja? Nie rozumie tego. Mało jem bo mdłości, nie tyję bo kilogramy praktycznie stoją w miejscu a brzuszek duży... Zagadka ;) Nawet myślałam, że może jestem dłużej w ciąży niż według ostatniej miesiączki, ale usg pokazało dokładnie to samo co według miesiączki. A co do mieszkania to też mam dwa pokoje plus kuchnia. Z czego jeden pokój to wspólna sypialnia, a drugi gościnny i jakoś nie widzę problemu ;) wszystko i wszyscy się zmieszczą, nie martw się ;) Aha do tego mamy jeszcze królika i kota ;))) Co do brzuszka, to gdzieś wyczytałam, że przy drugiej ciąży bardzo często pokazuje się tak szybko - niby dlatego, że macica już jedno rozciąganie przechodziła i za drugim razem już się tak przed tym nie broni. A czy to prawda? Nie wiem... Chyba musiałyby się wypowiedzieć inne powtórne mamusie. Do siebie usilnie tą teorię przypinałam... aż do ostatniego wtorku ;) A jeśli chodzi o mieszkanie, to wiem, że kochająca się rodzinka zawsze wszędzie się pomieści. Pamiętam czasy, kiedy przez wiele lat moi rodzice gnietli się z naszą trójką (mam dwoje młodszego rodzeństwa) w jednym, 20-metrowym pokoju... I zawsze jakieś zwierzaki nam towarzyszyły. Wesoło było :) Później się trochę polepszyło i przypadł mi pokój, ale do podziału z siostrą. I nigdy swojego własnego pokoju nie miałam :( Dlatego też zawsze marzyłam o tym, żeby swoim przyszłym dzieciom taki luksus zagwarantować... No i dla rodziców lepiej, kiedy mają swoje intymne gniazdko ;) A to nasze maleńkie mieszkanko dostaliśmy dopiero pół roku temu i w czasie, gdy się o nie staraliśmy, na nic większego stać nas nie było. gdybyśmy wiedzieli, że pewne sprawy potoczą się tak, jak się potoczyły, od razu zapisalibyśmy się na większe. Może kiedyś ktoś się z nami zamieni... Może moi rodzice ;) o ile moje rodzeństwo w pełni się usamodzielni i również "pójdzie na swoje"... U nas za to pies w domu; nie najmniejszy, bo mieszaniec collie. A pewnie w przyszłości i kot dojdzie, może rybki, może szczury (o ile mężowi przejdzie uczulenie na nie)... Ale to dopiero, jak na stałe wrócimy do Polski. Lepszego samopoczucia życzę (sama nie znoszę mdłości, więc wiem, że męczysz się strasznie) :36_3_16:
-
sekundkaAgnieszka1979 Gratuluje!! Cudowne wiesci i!!!Az jestem ciekawa co ja ujrze na uSG:) Witam Rowniez jestem wrzesniowka, nie ma jeszcze wyznaczonego terminu ,ale z moich wyliczen termin porodu wychodzi w okolicach 20 wrzesnia. Pierwsza wizyte i gin mamy 12 lutego ,wiec juz nie moge sie doczekac. Milego wieczoru!! No to jeszcze kilka dni czekania przed Tobą - oj, znam ten ból... Ja już mam za sobą dwa USG, a kolejne - 23. lutego. A co ujrzysz na USG...? Czyżbyś po cichu liczyła także na dubeltową ciążę? No, jeżeli tak, to z całego serca życzę. Tylko nie zapomnij podzielić się przeżyciami po wizycie u G :) Pozdrawiam
-
Adunia, dziękuję - z pewnością skorzystam z Twoich doświadczeń, jak tylko zbiorę myśli :) Jak na razie ogarnia mnie niepokój na myśl o przebiegu takiej ciąży, która z założenia jest ciążą zwiększonego ryzyka :/ Nawet nie szperam po internecie w tym temacie, żeby nie wpaść w panikę... No i zastanawiam się jeszcze nad tym, jak będę funkcjonować z dwoma maluchami w brzuchu...? Brzuchy z jednym dzieciaczkiem są z pewnością ogromnym utrudnieniem, a co dopiero z dwoma Andzia, od jakiegoś czasu ma miejsce wysyp ciąż wśród moich rówieśniczek, ale żadnej "dubeltowej" nie zanotowałam :) Wygląda więc na to, że w swoim środowisku jestem wyjątkiem Bliźnięta chyba w ogóle muszą być bardzo wyjątkowe, bo w całym swoim prawie trzydziestoletnim życiu poznałam tylko jedną parę bliźniaczego rodzeństwa! Dziewczyny, podzielcie się proszę swoimi doświadczeniami z przebiegu ciąży - trudno było? Pozdrawiam serdecznie
-
Witam Ja akurat z Torunia jestem, ale można powiedzieć, że to okolice Włocławka. Albo że Włocławek to okolice Torunia :) W końcu to zaledwie 50 kilometrów... Dwa razy zrobiłam sobie z mamą rowerową wycieczkę do Waszego miasta właśnie, kiedy to oficjalnie uruchomiono trasę rowerową Toruń - Włocławek. Baaaardzo długie miasto ;) I mój mąż przez miesiąc pracował we Włocławku! Nawet przez chwilę myśleliśmy o przeprowadzce, bo mieszkania były tańsze niż u nas ;) Przyznać trzeba, że macie najlepszy ketchup na świecie Podobno tylko kierowcy z obu miast nie przepadają za sobą... Ja jednak uprzedzeń żadnych nie mam i nadzieję mam, że włocławskie mamusie również ich nie mają