Ludka82
Użytkownik-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Ludka82
-
Margeritka, ciąża u mnie przebiega wręcz podręcznikowo, czuję się super, uwielbiam ciepełko, więc czemu miałabym nie jechać??? Oczywiście wyjazd konsultowała z moją gin i też nie widziała przeciwwskazań - jedynie miałam na siebie uważać, no ale to oczywiste jest... Poza tym to chyba były ostanie takie wakacje na jakieś trzy lata..., bo raczej nie jestem z tych, które udają się w tak daleką podroż z małym dzieciątkiem.
-
A my już po, niestety :( Po raz trzeci z rzędu była to Bułgaria. Polecam wszystkim, bo bardziej opłacalna niż Bałtyk, a przede wszystkim pogoda pewna... A lista rzeczy niezbędnych, to zależy... wg mnie sprawa bardzo indywidualna...
-
Szczęśliwa, może jeszcze masz czas na czucie ruchów dzidzi, w końcu to Twoje pierwsze... Moje też jakoś przesadnie nie fika, jedynie wieczorkiem, tak może przez 3 min czuję... Cierpliwości, potem będziemy chciały żeby się uspokoiły Dziś stałam się lżejsza o 110zł... Luby pojechał z psiulem do weta, a ja z nimi, ale do 5-10-15 :P... I kupiłam 2 kaftaniki, 3x body, śpiochy x2 i pajacyka... ( "Dla lubego" specjalne śpiochy - I love my Dad, a "dla córy" body - My little brother - niech będzie, że brali udział w zakupach) A wyprzedaż ma trwać tam najwyżej do 1.08..., bo potem wchodzi nowa kolekcja... A przed chwilą powyciągałam to co kupiłam do tej pory, poprzeglądałam rzeczy po córce i zrobiłam spis, bo tak się zapędzam w tych zakupach, że boję się, iż z jednego rozmiaru będę miała multum, a z innego prawie nic... I jak sobie te rzeczy pooglądałam, to tak mi się błogo zrobiło...
-
No ja parę sztuk kupiłam już przed wyjazdem w Smyku właśnie, bo jakoś tam były najlepsze oferty, np. pajacyk za 15zł albo 4x body za 20zł... Kupuję różne rozmiarówki, bo nie wiem jaki dzidziol znów nam wyjdzie... Może się okazać, że 56cm będzie za małe, a może akurat jakiś standardowy dzidziek się trafi... Jak nie wykorzystam, to oddam kuzynce męża, bo właśnie się okazało, że też dzidzi się spodziewa... w ogóle fajnie się w rodzince poukładało - szwagier ma mieć syna już we wrześniu, my w grudniu, a ta kuzynka jakoś na wiosnę... Dziewczyny, z innej beczki teraz... przyznajcie się ile już przytyłyście...??? Ja dziś stanęłam na wadze i trochę się zmartwiłam, bo waga dalej stoi... Niby ruchy dzieciątka czuję - zwłaszcza wieczorem, brzuszol troszkę mi widać, no ale...Wizyta w czwartek, to zobaczę, co mi gin powie...
-
Aleście popisały... Witajcie już z Polszy!!!! Zimno tu i mokro - beznadzieja. Już chcę wracać, ale niestety w przyszły pon czas wracać do pracy, a mój luby już czwartek.... Wczoraj, w nocy, jak położyłam się po podróży do łóżeczka, to już wyraźnie czułam ruchy bąbla, chyba był szczęśliwy, że w końcu brzuch mu rozprostowałam i może swobodnie popływać... Szczęśliwa, też od czasu do czasu czuje takie twardnienie, jakby ktoś kamień włożył. Tak jak już dziewczyny pisały to macica "ćwiczy" i nie ma się czym przejmować :) A jak już tu jestem tzn. w Polszy, to mam wielka ochotę iść pobiegać po sklepach dzieciowych. Są jeszcze wyprzedaże?
-
Tak się zaczęłyście rozpisywać o tych przetworach... Jak wrócimy do kraju to będziemy z lubym musieli zrobić przegląd piwnicznych zapasów z zeszłego i jeszcze poprzedniego roku... W zeszłym roku to ogórasów porobiłam mnóstwo słoików w różnych wersjach smakowych, kapustę kiszoną, buraki i troszkę kompotów, a w zamrażalniku wylądowało trochę porzeczki i fasolka żółta i zielona... Zobaczę, czy i w tym roku najdzie mnie szał przetwarzania... Ale pewnie się skuszę, bo co swoje to swoje i bez chemii i zawsze jak nie ma sałatki do obiadu to jest hasło piwnica No i zobaczymy jak na działce u teściów plony obrodziły... i jak ceny na targu się kształtują... Iwonka, cieszę się razem z Tobą tymi superowskimi wieściami!!!!!!! Beata, mnie się trafił egzemplarz dziecka bezproblemowego... Poza tym już jest na tyle duża, że specjalnych wymagań nie ma... jedynie kwestię kupowanych i zabieranych strojów należy bezwzględnie skonsultować, no ale cóż, toć to już pannica... Ok, ruszamy na ostanie plażowanie, PAPA
-
Jadzik, jak Ci ten dżem nie zejdzie to poślij go do mnie, bo ja z córą dżemożerne jesteśmy :P Co do zmęczenia, to wyniki miałam superowskie, a już wtedy odczuwałam to szybsze męczenie się, więc u mnie to raczej fakt, że jem tyle ile kiedyś, a przecież organizm ma większe zapotrzebowania teraz... jedzenie za dwóch u mnie odpada, a jak jest ciepluśko to już w ogóle... tylko picie... U mnie dzidziek spokojny/mało aktywny, na razie, choć jak zjadłam porządną porcję melona i zaraz się położyłam, to się uaktywnił. Troszkę zazdroszczę tym z Was, które usg mają co każdą wizytę. Moje następne to będzie połówkowe... Ale może na wizycie w przyszły czwartek choć serducha posłucham... Dziś mały odpoczynek od plażowania, jedziemy zwiedzać, a jutro ostanie pożegnanie z plażą i wieczorkiem pakowanko ( nienawidzę ), NIESTETY :(
-
Joasiu, co to się dzieje?? Trza pozytywnie myśleć.... Beatko, to i tak intensywnie spędziłaś te 3 dni... Jadzik, to chyba te nasze brzuszne pasożyty tak wysysają z nas energię... Ja mam problem z łażeniem pod górkę i zbyt dużej ilości schodów...
-
To super Beatta, że wyjazd się udał!!! Gdzie w końcu Was rzuciło?
-
Joasiu, a może to łożysko jeszcze Ci się przesunie, w końcu do naszych porodów kupa czasu jeszcze... Mi wyszło nisko osadzone, więc mamy się seksualnie oszczędzać, zobaczę co wyjdzie na wizycie 19.07.... Dziś dostałam wyniki krwi z testu podwójnego - wszystko w najlepszym porządku jest, więc się cieszę...
-
To Iwonka, szczęśliwej podróży!!!! I do napisania już w Polszu...
-
Sto latek Andzia i niech życie pisze Ci same fajne scenariusze!!! A 30-stka jest super!!! Pozdrawiam Was dziewczęta serdecznie z cudownego bułgarskiego wybrzeża!!! Tu przynajmniej nie czuje się tych 35 i więcej stopni ( tak jak w Polsce ) no i zawsze można wejść do wody. Martwi mnie jedynie to, że w te upały - obojętne gdzie są - nie chce mi się kompletnie jeść, a przecież muszę odżywiać mojego "pasożyta", więc wmuszam w siebie to jedzenie. Tutaj jest już lepiej, bo poczułam te moje ulubione smaki. Zobaczymy jak przyjadę, czy waga w końcu drgnęła w górę... Papatki, do napisania znów... o ile internet na tym końcu świata znów nie zniknie...
-
Andzia, ja jadę autem kaaawał drogi, bo aż do Bułgarii... Oczywiście konsultowałam ten wyjazd z moją gin. Nawet dziś jeszcze o tym rozmawiałyśmy. Oczywiście mam na siebie uważać, robić często postoje po drodze, patrzeć na to co jem i nie przebywać długo w pełnym słońcu - czyli takie standarciki. A skoro się dobrze czuję, nie mam plamień, usg w porządku, wyniki też, to nie ma przeciwwskazań do podróży. Przygotowania do wyjazdu ruszyły pełną parą, a jutro ostatni dzień w pracy przed urlopem...
-
Beatta też już tęsknię do prawdziwego lata. Na szczęście jadę go poszukać na południu Europy. A w ogóle gdzie Wy wszystkie dziewczyny jesteście???
-
Witaj Angelika w naszym gronie i zapraszam myślę, że w imieniu wszystkich do lektury wątku!!! Beatta, spokojnie dasz radę pochodzić, zwłaszcza, że wielkich wspinaczek tam nie ma, a jak się zdarzy jakaś mała góreczka to powolutku z setką :P przystanków wejdziesz Polecam zaopatrzyć się w porządną, aktualną mapę turystyczną z zaznaczonymi szlakami, ścieżkami i innymi punktami orientacyjnymi typu kapliczka, skałka. Bo niestety, ale niektóre szlaki dawno nie były odnawiane, część została zniszczona podczas dwóch ostatnich zim, więc czasem idzie się "na czuja" i te punkty orientacyjne na mapach baaardzo pomagają. Pewne miejsca najlepiej omijać w weekend, bo z racji swojej popularności przyciągają tłumy ludzi A jeśli chodzi o miejsca "must see" to: 1. Podzamcze zwane Ogrodzieńcem - największy zamek na Jurze, a po drugiej stronie drogi Góra Birów i grodzisko na niej. 2. Dolina Prądnika z ruinami zamku w Ojcowie, Jaskinią Łokietka. Maczuga Herkulesa i Zamek w Pieskowej Skale. 3. Zamek Mirów i Bobolice - łączy je ładna ścieżka, a zamek w Bobolicach jest odrestaurowany, choć ja wolałam go w starej wersji. 4. W okolicach Częstochowy to oczywiście zamek Olsztyn ( wejście o tyłu jest bezpłatne :P ) oraz pobliski rezerwat Sokole Góry. 5. Ewenement, czyli Pustynia Błędowska. Warto wejść "do środka" od strony Kluczy, ale polecam wybrać sobie punkt orientacyjny, jest tam taka wieża. Punkt widokowy w Chechle. 6. Dolina Wiercicy - spacer totalnie po płaskim od np. Potoku Złotego do Ostrężnika ( taka górka) i powrót drugą stroną. 7. Góra Zborów i okolice np. skałki w Rzędkowicach. 8. No i totalnie spacerowe dolinki podkrakowskie - Będkowska ( najludniej odwiedzana ), Kobylańska, Bolechowicka, Kluczwody, Racławki, Eliaszówki z klasztorem w Czernej i ewentualnie zamek Tenczyn. Myślę, że to takie najbardziej charakterystyczne miejsca na Jurze. Mniej lub bardziej oblegane - zależy jaka trasę się wybierze. Szlak czerwony Orlich Gniazd jest chyba najbardziej zadbany. Również niebieski Warowni Jurajskich. Na GPS w telefonie nie ma co liczyć, bo najczęściej na tych bezdrożach nie ma zasięgu. Ale my to uwielbiamy!!! Czekam na relację!!! I już teraz życzę udanych wędrówek!!!
-
Beatta, a dokąd jedziecie?? Uwielbiam Jurę, jestem tam prawie co weekend, niezależnie od pory roku. Więc służę pomocą piechura po jurajskich bezdrożach :)
-
A jednak znów pojechaliśmy na zakupy, bo mój potrzebował sandałów... Miałam przy okazji kupić sobie jakąś spódnicę ciążową, ale niestety nie było... Pozostaje internet... I w ogóle nie wiem jak to się stało, ale do domu przyjechaliśmy z zestawem body, śpiochów i pajaców... nadal kupuję neutralne...
-
Szczęśliwa, u mnie było tak samo jak u Ciebie. Mój luby od zawsze chciał córkę, a teść też wnuczkę dla odmiany :) A teraz to już obojętne - tak przynajmniej twierdzi szczęśliwy tatuś - byle było zdrowe... Witajcie z samego rana A teraz sobotnie porządki: czas-start!
-
Nie-dziękuję dziewczyny co by nie zapeszać - jednak przesądna trochę jestem W sumie ja bym bardziej to chyba chciała dziewczę. Wychowywanie małej damy mam już przećwiczone, a z chłopakiem to trzeba będzie pewnie pewne sprawy zmodyfikować :P Aczkolwiek jakoś przeczuwałam synka i się do tej myśli przyzwyczaiłam, więc dramatu nie ma ;P Grunt, że dzidzia zdrowa jest!!! Natomiast nasza córka wpadła w czarną rozpacz, bo ona przecież złożyła zamówienie na siostrę - Zuzię!!!! I na nic tłumaczenie ( jeszcze nawet przed etapem planowania dzidzi ), że nie ma się wpływu na płeć. Ale imię wymyśliła już dawno -Michaś. No zobaczymy jak to dalej będzie...
-
Będzie wojna, mówię Wam dziewczyny - będzie wojna.... Sami chłopcy wokół się rodzą... Nie mam żadnej bliższej lub dalszej znajomej, której by się w ostatnim czasie dziewczę urodziło... A jak mawia moja babcia jak więcej chłopców się rodzi to niechybny znak, że wojna się zbliża... Na 60% będę chłopcem. Mam już 7,9cm i ważę 14g... Wg OM mam 13 tyg i 1 dzień, lecz wg dzisiejszego USG jestem o tydzień starszy. Mam dwie rączki, którymi pięknie macham i umiem wkładać je do buzi lub ucha, dwie nóżki i dzięki temu umiem siadać "po turecku". Jak nie skrzyżuję nóg, to coś tam między nimi widać - chyba to siusiak. Oczy, uszy nos są na swoim miejscu. Serducho mi bije jak oszalałe - 160 uderzeń na minutę. Krew płynie bez przeszkód. I w ogóle jestem bardzo piękny. No a przede wszystkim jestem zdrowy, a dzięki temu moja rodzina będzie mogła spokojnie jechać za tydzień na wczasy :P To było bardzo profesjonalne badanie, wyniki badań krwi będą za 2 tyg... Ale ja już jestem zupełnie spokojna
-
Szczęśliwa, to jednym słowem zostaliście zrobieni w bambuko. ale powiem Ci, że u nas w rodzinie to jest taki sam problem z jedną jamniczką - ona małe dzieci traktuje jako potencjalnych konkurentów. I jak Misia była mała to postawiliśmy sprawę na ostrzu noża - albo oni będę przyjeżdżać tam gdzie i my mamy być bez psa oraz będą zamykać psa jak my przyjeżdżamy do nich w odwiedziny, albo skończą się nasze rodzinne spotkania, bo nie będę narażać dziecka na pogryzienie tylko dlatego, że jest dzieckiem. Więc chyba i wy nie macie jednak wyboru, a szkoda. Pytanie tylko, czy ktoś teraz ją będzie chciał wziąć... Cosik się zimno na tym świecie zrobiło. brrr....
-
Uła, to Ci Szczęśliwa nie zazdroszczę... Ale ona ma tak od początku?? Czy od jakiegoś czasu?? Może to zabrzmi mentorsko, ale chyba gdzieś po drodze był błąd w wychowaniu... Beatta też słyszałam o tej metodzie i w sumie to logiczne jest. Zobaczymy jak będzie u nas. Na razie psiul nie czuje, że ma się pojawić nowy członek rodziny, ale pewnie jak pojawi się wózek i łóżeczko i inne akcesoria, to będzie żywo zainteresowany tym co się święci... Joasia, sporo ciuchów w takim rozmiarze widziałam na allegro. Też sobie parę tam kupiłam...
-
Szczęśliwa, też mamy spaniela złotego ( ma 1,5 roku ) i nie oddałabym go za żadne skarby świata. Owszem jak się wygłupiamy, przytulamy to on też chce być wciągnięty w tę zabawę i wciska się między nas, ale zazdrością tego nazwać nie można. On jest strasznie do nas przywiązany, uwielbia jak jesteśmy wszyscy razem w kupie - wtedy jest spokojny i szczęśliwy ( w zeszłym roku jak pojechaliśmy na wakcje, to został u teściów, i to była rozpacz - chodził otępiały, nie chciał jeść ). Cieszy się na przyjście każdego - nie ważne czy swój, czy obcy. Czasem jak się zapomni ( ale niezwykle rzadko ) to z tej radości powitalnej skacze, ale my mu na to nie pozwalamy - zostaje od razu skarcony... Dzieci uwielbia niezależnie od wieku - z wzajemnością. Miał do czynienia z niemowlętami, dziećmi przedszkolnymi i całą stertą znajomych córki - ze stoickim spokojem znosi ich pieszczoty, a jak ma ich dość po prostu idzie zaszyć się w spokojne miejsce. Chyba trafiliśmy na cudowny egzemplarz, no i konsekwentne wychowanie przynosi teraz profity. Szczęśliwa jesteś na początku ciąży, a spaniele to baaardzo pojętne i inteligentne psy tylko wymagają żelaznej konsekwencji, więc może uda Wam sie wspólnie "nawrócić" psinę na dobrą drogę. Nie podejmuj pochopnej decyzji...
-
Tysia, cieszę się Twoim szczęściem!!!!! Ja badanie mam w piątek o 12.00 i cały czas się zastanawiam, czy dzidzia pokaże mi kim jest. Bo jakoś nie boję się o wynik badania, chyba już okres strachu mam za sobą... Joasia, też mamy świniaka, ale jakaś taka mało oswojona jest a ma już 5 lat... a świniak szwagra wręcz przeciwnie, zobaczymy jaki będzie Wasz przypadek... no a do kompletu mamy psa Andzia, to Twój loginek trochę mylący jest - myślałam, że z 1984 jesteś... A co do zakupów to rzeczywiście miałam frajdę.. Pewnie jeszcze nie raz skuszę się na jakąś promocję pomimo, że ubranka mamy i przynajmniej te początkowe są uniwersalne... Ale ja uwielbiam kupować dzidziowe ubranka :) Jadzik, u mnie tez parno. Teraz jest 33 stopnie w cieniu. Słonko gdzieś zniknęło... jakby zbierało się na burzę... Wczoraj też tak było lecz z deszczu były nici... Ale ja i tak kocham tę pogodę!!! A skoro już piszecie o obiadkach, to u mnie był dziś kapuśniaczek - na specjalne życzenie córki jako obiad nr 2, bo normalnie je w szkole. Jutro zrobię gazpacho. A i tak przez całe gorące lato mogłabym/moglibyśmy jeść codziennie: młode ziemniaczki z cebulką i koperkiem + do wyboru: jajeczko sadzone, kalafior pieczony, żółta fasolka lub brokuły gotowane + kefir/maślanka/kwaśne mleko... MMMMMMM UWIELBIAM!!!!!!!!!!
-
Witaj Angelika i zaglądaj do Nas często :)