Skocz do zawartości
Forum

3nik

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez 3nik

  1. 3nik

    Lipiec 2010

    hej mamaola napisała o tych hustawkach..u nas tez jakoś tak..weny na pisanie brak. mamaola piekne fotkiP:)Leonek już taki męzczyzna:) oczywiście przystojny!!! filmik potem obejrzę. aśku tak,spoko. widzisz, nie odpisałam na sms bo pracowałam. w takim razie latem koniecznie!! kochane popiszę pewnie w poniedziałek,bo weekend mamy cały zajęty,a jutro praca, myślę o Was, o wiem, ze o nas tez myślicie:)
  2. 3nik

    Lipiec 2010

    wrzucam Wam jeszcze odpowiedź tej psycholog,prosiłam ja o dopowiedzenie, co z tą bliskościa i buntem, i prosiłam o rozwinięcie tematu i konkrety:)i dostałam, co prawda u nas problemu już w sumie nie ma, ale wzruszyłam się czytając jej post,uwazam, ze to bardzo mądra kobieta i podoba mi sie jej podejście. "Witam Panie, kiedy dziecko ma silną i bezpieczną więź z rodzicem nie boi się okazywać całej gamy uczuć: zarówno tych dobrych jak i tych złych. Jeżeli robi to w sposób dla dorosłych nieakceptowany warto wtedy jasno postawić granicę: " Ja nie chcę byś mnie bił/kopał/gryzł" "Widzę, że jesteś zły i możesz mi to powiedzieć. Nie zgadzam się jednak na to byś mnie bił." Jest to bardzo czytelny komunikat, że akceptuję złość dziecka ale nie jego zachowanie. Druga sytuacja: dziecko zrzuca na podłogę misia i oczekuje, że to mama podniesie, jak nie to płacz i histeria. Znowu, pytanie co dziecko chce? Czy sprawdza na ile może sobie pozwolić? Czy może chce naszej akceptacji i uwagi? Druga strona, czy my chcemy to podnieść czy nie? Jeśli chcemy, to robimy to mówiąc " Kochanie, podnoszę tylko raz misia. Nie lubię jak go zrzucasz na podłogę. Jesli znowu go zrzucić będziesz musiał sam go podnieść." I jak znowu go zrzuci, mówimy " Przykro mi kochanie, ze zrzuciłeś misia. Pamiętasz co powiedziałam, teraz sam go będziesz musiał podnieść." W ten sposób uczymy dziecko konsekwencji swoich zachowań. Jeśli nie chcemy podnieść misia mówimy: " Kochanie, wiesz, że nie lubię gdy rzucasz misiem. Nie chcę go podnieść. jeśli chcesz misia z powrotem, wstań i weź go sam. Mogę pomóc ci zejść z łóżka albo przytulić potem." Ważne, by dzieci znały nasze granice, nasze potrzeby i życzenia... Warto pamiętać, że dzieci uczą sie empatii wtedy gdy widzą ją w swoim otoczeniu, gdy my jesteśmy empatyczni wobec nich i wobec siebie, gdy pozwalamy aby dziecko było empatyczne wobec nas. nie jest złym, jeśli w chwili desperacji krzykniemy: "Ja mam dość!!!!Potrzebuję ciszy!!!!!Nie mogę znieść już tych wrzasków!!! Chcę byc tu z Tobą ale juz nie daję rady!!!" Wykrzyczenie tego co chcemy bez ranienia jest bezpieczne i niezagrażające. Dziecko ma wtedy szansę pomóc nam...na swój sposób. Kiedy pisałam o bliskości i buncie...no cóż, aby móc odseparować się, być indywidualnością muszę zaprzeczyć, odrzucić autorytet i ideał rodzica....muszę się sprzeciwić, muszę mówić NIE...aby ustalić kim jestem. To najczęściej dzieje się w okresie nastoletnim. U dwulatka w mniejszym natężeniu. Gdy nie mam bliskich relacji to po co mam walczyć? z kim? Nie mam po co buntować się bo i tak nikt mnie nie widzi. jestem cichy...nieobecny...samotny Gdy mam nadmiernie opiekuńczych i dbających o mnie rodziców, gdy nie widzę świata poza nimi to boję się buntować, boję się cokolwiek robić, wolę żyć w ich bezpiecznym cieniu. Gdy mam bliskie relacje i bezpieczne, to mogę sobie pozwolić na bunt na swoją indywidualność bo wiem, że moi rodzice to wytrzymają, przeżyją...a wtedy będziemy blisko i jednocześnie wolni w swoich indywidualnościach. Pozdrawiam, Joanna Buryta"
  3. Szanowna Pani tak Pani pięknie napisała, że aż się wzruszyłam:) u nas już od dłuższego czasu na szczęście nie ma problemu, tzn. sa incydenty, ale tak jak Pani napisała, sama postępowałam przez ten czas i widzę, że mój syn to rozumie:) Ostatnio jak rozmawiałam przez telefon i on nie chciał tego, zaczął mi mówić, że nie mam rozmawiać i że on teraz nie chce "sianowac poczeby mamy":) więc wie, o co chodzi. wyrysowujemy złośc, sam prosi o kartkę, albo biegnie krzycząc do pokoiku i po chwili wraca z usmiechem i dumą mówiąc "złości nie ma, uspokoiłem się"! dając mu pełną akceptację dla uczuć, widzę, jak rośnie w nim piękny,wrażliwy człowiek. dziękuję za podpowiedzi, które były potwierdzeniem moich matczynych intuicji i przemyśleń:) pozdrawiam serdecznie
  4. 3nik

    Lipiec 2010

    blum współczuje,ach tamto pokolenie już naprawdę odchodzi:(( przykro:(( adria dla Ciebie też współczucia:((( kochana, a co do Julki wady - szkoda, ze jest,ale dobrze, ze wykryta i pod kontrolą. piekne masz córcie- i jednak takie podobne:))) i obie aniołeczki;) dobrzez, ze już wychodzicie na prostą,a jak Twój brzuch? mamaola jak po weekendzie,bo zapowiadał sie intensywny? agatcha w grudniu bedzie duzo atrakcji, to będę na bieżąco zapraszać do nas:) fajnie, ze się rozerwałaś. annaz dziękuję i nie ma za co, jesli to pomoże, to tylko się cieszę:)
  5. 3nik

    Lipiec 2010

    hej u nas leci do przodu. wczoraj Antos po raz pierwszy ucxzestniczył w całej mszy czynnie - jak powioedziąłm, ze ma iśc dodzieci, to spojrzał na mnie zdziwiony - nie chciał, tylko mówił nam teraz wstajemy,teraz klękamy, alleluja śpiewał i Pan jest pasterzem moim, wsłuchiwał się w słowa księdza. juz od kilku miesięcy jest spokojny w kościle, ładnie przy nas siedzi, nie lata,kiwa na znak pokoju, ale wczoraj - szok. jak dorosły. no i mam potwierdzenie, ze słucha z uwagą, bo w domu gozłapałam za nózke i całuje, a ona zostwa,to moje ciało. ja w szoku, potem śmiech lekki, ale mówię - masz rację, nikt nie może dotykąc Twojego ciała, jak mu nie pozwolisz. a on na to: "końć ( ksiądz)mówi w kościóku "Moje Ciało". no to mu wytłumaczyłam w jednym zdaniu, że mówi tak w imieniu Pana Jezusa;) ale jakie skojarzenie!
  6. 3nik

    Lipiec 2010

    hej mamaola a ja nie lubię rogali..i nie jem. ale lubię to wszystko, co się wokół nich kręci:) sprawdziłam dopiero teraz , ja myślałam o Gorzowie, to jest to miasto w połowie drogi między nami:( fakt,do Bydgoszczy macie daleko. podzielmy się w takim razie wrażeniami, zdrówka dla dzieciaczków! Anuszka dobrze, że się przypomniałaś:) bardzo chętnie siespotkamy i wspadniemy do Was, a dzwoniałas do nich, czy sa jeszcze bilety na koncert? bo chcecie też na koncert iśc? annaz alesię Olinka zmianiła i jaką ma piekną kobieca fryzurkę:)) ta grzyweczka mnie zachwyciła:)
  7. 3nik

    Lipiec 2010

    agatcha tak, tak, leć do męża, bo jak będziesz tu z nami siedzieć, to jeszcze nas przestanie lubić, ze mu żonę zabieramy;) a wiesz, w Poznaniu to tyle atrakcji jest dla dzieci, może wpadniecie do nas i pójdziemy gdzieś z dziećmi? pomyślę co i kiedy i dam znać, my bardzo chętnie Was ugościmy:) my tez się kiedyś wybierzemy do Was,ale jakoś ostatnio ciężko z czasem:\
  8. 3nik

    Lipiec 2010

    aśku " Pierwsi będą ostatnimi, a ostatni pierwszymi.." więc wiesz, jesteś górą;) fajnie, ze ochrzcisz maluszka, dla mnie było to takie przeżycie niesamowite, powiem Ci, ze czuję bardzo mocną opiekę jego patrona nad nim:))) a Mateusz tez ma fajnego patrona:)więc dobra opieka zapewniona;) tak, śmiech to zdrowie, ale sama wiesz, jak czasem jest..
  9. 3nik

    Lipiec 2010

    agatcha co do prezentów, to ja już mam ciastolinkę, puzzle 3d farma i dwie książeczki o świętach, jeszcze kupione w zeszłym roku, ale był już przesyt wtedy;) na Mikołaja, i na święta globus Podświetlany globus dla dzieci - Zabawki | Księgarnia internetowa Weltbild.plkupiłam, jak nie było promocji,jako poznanianka zła jestem,że nie poczekałam;) Zosia lubi plastyczne rzeczy, to tablica będzie dla niej świetna. dobrze, ze już u was Ok ze zdrowiem Zosieńki, a wyjście Ci się należy po tym stresie:) gratki z siusiu, u nas od 3 tygodni chyba ( pisałam Wam chyba na 3 dzień) pięknie Antoś woła kupkę i nie ma żadnego problemu! i znów w dzień drzemka bez pieluszki tez od 3 tygodni ( wcześniej miał regres i w czasie drzemki zaczęło mu się zdarzać) , nocki coraz częściej suche, powoli będziemy tez zdejmować. mamaola teraz ja tęsknię.. co u Was? mąż wrócił już przecież, prawda? jak zdrowie Leo? adria kochana, martwię się, niech Ci ten net naprawią!!!!
  10. 3nik

    Lipiec 2010

    hej u nas dobrze. miałam Wam pisać, jak weekend nam minął, bo było wielkie święto w Poznaniu - imieniny ul św. Marcin, a my tego dnia byliśmy kibicować mojemu bratu na biegu, potem na przedstawieniu dla dzieci, Antoś zachwycony,do dziś wspomina sceny z niego. Potem własnie na obchody ulicy, ale było zbyt dużo osób , trochę czasu spędziliśmy w bramie, hehehe, w każdej praktycznie były jakieś atrakcje, my byliśmy w bramie zabaw naszych rodziców i dziadków - wiecie guma, skakanka, klasy:))) no a potem jeszcze do moich rodziców ma urodziny mamy. tyle atrakcji, a Antolek zniósł to świetnie, był bardzo zadowolony i w dobrym humorze,a teraz humorek od dwóch dni gorzej, bo dwie piątki z prawej mu idą, już się trochę przebiły, niby nic, ale jednak mniej cierpliwości ma. a w poniedziałek zrobiliśmy dzień patriotyczny, kolorowanie flagi, kształtu polaki, godła i nauka wierszyków "Kto Ty jesteś" i "Patataj pojedziemy w cudny kraj, no i Mazurka Dąbrowskiego,który Antek pokochał i chce do tego maszerować;) i każe mi to na ulicy śpiewać, jak on maszeruje;P ja tez Wam miałam od adrii napisać, to samo:( tak mi ich żal:(( i martwię się o adrię a 25.11 na 10.30 jedziemy koło Bydgoszczy na koncert gordonowski dla małych dzieci Aktualności może któraś z Was zainteresowana? tak myślę przede wszystkim o mamieoli,bo wiem, ze z Gordonem mieliście do czynienia i chyba to gdzieś w pół drogi pomiędzy Poznaniem a Szczecinem? przy okazji - aśku czy coś wiadomo z sylwestrem?tamci ludzie potwierdzili?
  11. 3nik

    Lipiec 2010

    hej u nas leci do przodu;) mój humor już Ok;) mamaola kochana dziękuję Ci za przemiłe słowa,podnoszące na duchu - a wiesz, ja własnie wstydzę się, ze jestem taka słaba, ze zamiast cieszyć się, z tego co mam, załamuję tym, czego nie mam. i to, co napisałaś wczoraj uzupełnia moje przemyślenia, wiem, ze mam czas dla Antka, mimo pracy i że to pewnie z korzyścią, choć łatwiej byloby mu nauczyć sie szanowac potrzeby innych, gdyby miał rodzeństwo. ale widać jeszcze musimy poczekać. dzięki:* oj, katarek:( oby szybko przeszedł, ale wiem, ajkie to męczące, na szczęście Antak nawet jak ma katar pięknie spi, hehhe kiedyś nie wierzyłam,z e on w ogole będzie potrafił tak spać. oby Lenka nie przechorowała, Tomek juz w domku na pewno, więc trochę odsapniesz,dzielna mamusiu:) a miałam Ci juz tyle razy pisac, ze jak Leo nie lubi kolorować, to chyba tylko na plus dla niego, bo kolorowanie dość odtwórcze jest, lepiej rysować. u nas rysowanie tak, ale tylko tej złości;))) no a co do Twoich postów, to wiesz, że ja też je uwielbiam:))) agatcha dzięki kochana, no własnie niby blisko, a daleko;)) to takie miłe, że czuję Wasze wsparcie! z Zosia juz lepiej ii zastrzyki koniec- ufff:) z kotka brakiem się pogodzi, dacie radę, ale wiadomo, ze przykro, ale tak lepiej będzie. adria kochana nadal bez netu??? i jak dajecie radę???jak mąż? myślę o Tobie! i dxiekuję za Twoje słowa wsparcia!!!! to dla mnie dużo znaczy! limonia o juz na pewno piateczka na dyplomie:)) Majeczka kochana,zauważa piekno w Mamusi:) u nas Antek tez lubi korale, czy jak spódniczkę założę:))) ni dzieki za wsparcie:))) aśku dziekuję Tobie również, Ty jesteś takim małym rozsmieszaczem moim:)))) choć juz sie chyba trochę przyzwyczaiłam do twojego stylu,a le nadal uwielbiam te twoje chaotyczne super posty:))))) ok tylko tyle,uciekam!!! pa
  12. 3nik

    Lipiec 2010

    ochane najpierw od adrii -maz po operacji, jest Ok:))), adria nie ma netu od dwóch dni:(( jest ciężko, ale dają radę! u nas dobrze, najpierw napisze zaległe posty;) betty trzymam kciuki za szybki i piękny poród!! fajnie, ze Kubuś tak czeka na siostrzyczkę! annaz był taki ładny tamten post.. no nic spróbuję jeszcze raz: co do TV i jedzenia zgadzam się z dziewczynami, że jeśli chcesz to zmienić , musisz definitywnie nie włączać. wiesz, mi łatwo mówić, bo on nie ogląda tv i do tego je sam chętnie i dużo, ale trzymam kciuki. pisałaś jakiś czas temu, ze czujesz, ze Olinka wchodzi Ci na głowę. chciałam Ci napisać, że różne są dzieci i nie zawsze histerie,rzucanie się na podłogę, płacze i krzyki oznaczają, ze dajesz sobie wchodzić na głowę i że dziecko "rządzi" czy jest "niewychowane". czasem dziecko ma aż tyle emocji i taki charakter, ze inaczej nie potrafi pokazać złości. są dzieci które nigdy by się nie rzuciły, bo po prostu nie przeżywają takich frustracji. są spokojne " z charakteru" - oczywiście te grzeczne mogą być też stłumione, takie, którym zabrania się okazywania emocji, ale są przecież tez takie, które po prostu nie przeżywają tylu dylematów i małych tragedii. na pewno jednak te "histeryczne" mogą zachowywać się bardzo ekspresyjnie, i nie oznacza to, ze ktoś im ulega. skąd to wiem? mam Antka:) czasem myślę, ze jestem surową(!) ale pełna miłości mamą, bo ja naprawdę jego krzykom, wiciu sie po podlodze nie ulegam - jak tak robi, na pewno otrzyma ode mnie wsparcie, powiem, ze go kocham, ze wiem, ze jest zły, że ma do tego prawo, ale : np. nie chcę,żeby rzucał zabawkami i jak to robi, zabawka idzie spać, weźmiemy 3 książeczki - tak jak ustaliliśmy a nie 10, nie dostanie więcej rodzynek do kaszki. w czasie awanturki ( choć jest ich coraz mniej - naprawdę widzę, ze moje sposoby na niego działają) jestem blisko, proponuje wyrysowanie złości albo przytulenie ( rzadko korzysta, choć już się zdarza) i mówię, ze jak się uspokoi możemy pogadać. on się pięknie sam uspokaja i mówi mi o tym, jeśli ładnie poprosi - gdy chodziło tylko o formę - daję to lub negocjujemy, a jeśli moim zadaniem nie chodziło tylko o formę, ale o sedno np. limit wyczerpanych rodzynek, to mówię, ze nie i wtedy już zazwyczaj jest akceptacja. ja zaakceptowałam jego złość na mnie, on zaakceptował granice. moim zdaniem nie jest problemem reakcja dziecka, tylko nasza reakcja na nią - jeśli ulegniemy, to źle, bo to nie wychowuje, a jak nakrzyczymy, jeszcze gorzej, bo pokazujemy bezsilność. jeśli natomiast spokojnie przeczekamy awanturkę, będąc obok i dając wsparcie emocjom, pokazując, jak sobie z nimi poradzić, konsekwentnie jednak stojąc przy decyzji ( nawet jak widzimy, ze gra nie warta świeczki, nie możemy powiedzieć: dobra, masz - trzeba poczekać, aż się uspokoi i wtedy można powiedzieć np. nie wiedziałam, ze Ci tak na tym zależy, ustalmy coś itp, itd) i tłumaczyć swoje decyzja jak się uspokoi. jeśli jesteś konsekwentna nie zabierając Olince prawa do emocji, złości , to jej awanturki nie świadczą, iż weszła Ci na głowę. tak myślę. dziecko ,które rzuca się na ziemię, może być przykładem zachowującego się tak, bo rodzice temu ulegają, ale może być też wychowywane w duchu radzenia sobie z emocjami, a nie zmiatania ich pod dywan. liczy się nasza reakcja, reakcja dziecka uwarunkowana jest w dużej mierze charakterem. pamiętasz,jak pisałam, ze Antos bił. już problemu praktycznie nie ma, a moim sposobem było jeszcze większa akceptacja dla jego emocji ( a nie zachowania oczywiście;)) i tłumaczenie, tłumaczenie i wyszlismy z tego bez kar, krzyków, przemocy. mój synek jest wrażliwy i ma niski próg wytrzymałości;)) musze mu pomóc sobie z tym radzić. może Olinka tez wrażliwa i dlatego wydaj Ci się, ze wchodzi na głowę? przede wszytkim trzeba przyjrzeć się swoim reakcjom, w tym tkwi klucz;) Aniu, napisałam aż tyle, bo widzę, ze co jakis czas piszesz o podobnych problemach, z jakimi ja się borykam i może moje przemyślenia cos pomogą, oczywiście to żadna filozofia, tylko moje luźne myśli, spostrzeżenia.
  13. 3nik

    Lipiec 2010

    kochane dziękuje Wam za wszystkie cudowne słowa, tak dobrze Was mieć,jutro postaram się popisać:) ps. trzymam kciuki za męża adrii!!!!
  14. 3nik

    Lipiec 2010

    ech napisłąm jeszcze dobetty i super długi post do annaz i wcieło....... :(((no nic,czas iść spać!
  15. 3nik

    Lipiec 2010

    aśku pisałaś o TV, ja nie oglądam, mąż w sumie tylko mecze, gorzej jak jesteśmy gdzieś, jak ktoś nie uszanuje prośby o wyłączenie, to Antek chodzi z zamkniętymi oczami i siedzi tyłem, tak ma zakodowane, żeby nie patrzeć;) aż mi go wtedy żal;))) ale na pewno bym nie pozwoliła zerkać, jak leci co popadnie, bo mógłby dużo okropności zauważyć. za to miał już debiut z bajką z projektora na ścianę - pamiętacie,takie bajki na rolce filmu:) widziałyście się z Olą:)) fajnie:))) oj, też bym się z Wami spotkała chętnie!!! Ptych uczy się wybierać, dobrze!!! ja też określam granice,ale w nich pozwalam na wybór, niech umie podjąć decyzję i potem konsekwencje ponosić, no i uczy to asertywności, ja chcę, żeby umiał powiedzieć nie. u nas etap awanturek np.to że nie w takim kubeczku a innym niby minął, ale czasem nadal nie wiem, co źle zrobiłam, a obrywam za to, hehheh:)
  16. 3nik

    Lipiec 2010

    agatcha dobrze, ze lepiej, ale ile się nacierpicie:( i jeszcze biedna babcia:( bo jak jej musi być szkoda wnusię kłuć i ta trauma, że babcia jej to robi - ale oczywiście to najlepsze rozwiązanie. i dobrze,że się Zosia do inhalacji przekonała, u nas nawet włączyć tego nie mogę. właśnie miałam już Ci pisać po naszym spotakniu, ze Zosia taka plastyczna jest - u nas plastyczne prace owszem codziennie są, ale z mojej inicjatywy raczej, i tak 5 minutowe był moment kiedy troszke do kredek ciągnał, ale teraz tylko czytanie - zresztą zawsze było na 1 planie, dziś czytałam 3 h rano;) i potem jeszcze babcia mu czytała. strasznie się z tego cieszę:) buziaki dla Was!!!!! szczególnie od Antosia!
  17. 3nik

    Lipiec 2010

    adria dobrze, ze już Ci lepiej!!! trzymam juz kciuki za męża!!!!o widzisz słodkie to z włoskami,ale jeśli faktycznie ich nie odgarnia,to może faktycznie lepiej iść, bo może coś jej tam przeszkadza w widoku. z Laura ćwiczenia i masaże na pewno pomogą, nawet gdyby było coś nie tak, ale wierzę, ze jest dobrze. Julka strojnisia:))) słodko. ja pisałam już kiedyś, ze Antek sam też mówi : już się uspokoiłem, bo ja zawsze mu mówię, ze może sobie płakać, że wiem,że mu źle, że jest zły, ale nie możemy ( myć zębów na leżąco, dosypać po raz piaty rodzynek do kaszki, itp)a jak się uspokoi to niech da znać;) i jak już się wyzłości daje;) i jest z siebie taki dumny:) myślę, ze własnie o to w tym chodzi, żeby dzieci nauczyły się same uspokajać. aaa mamaola wiesz, ze Antos coraz chętniej rysuje złość;) i kiedyś mówię, co narysujemy babci, a on : złość;)))) hehhe mamaola dajesz radę, podziwiam!!!!!! a może jednak mówił o Antosiu;)) Antek wspomina często Was, twoje dzieci są dla niego modelem rodzeństwa, codziennie mówi, ze on chce malutka siostrzyczkę i starszego braciszka, a jak się naje, to mówi, ze ma w brzuchu siostrzyczkę;) a na pytanie, czy chłopcy mogą mieć,mówi: nie, tylko panie. i potem pyta, czy ja mam dla niego siostrzyczkę;( ale mała siostrzyczka to Lenuszka, a starszy braciszek to Leoś;) a co do mieszania imion, to Antos tez miesza ale Majeczkę z Zosieńką( tak mówi : Majeczka i Zosieńka) i czasem mu się zamienią:)
  18. 3nik

    Lipiec 2010

    hej post w tonie narzekania, zezwalam na nieczytanie;)))) jak ja nie lubię listopada.. choć ten 3 lata temu był piękny - wtedy dowiedziałam się, że jest we mnie mój synuś:)))) i tak chyba za bardzo wierzyłam w prawo serii, nasłuchałam, że niektóre kobiety zachodzą w ciążę zawsze w tych samych miesiącach. u mnie to nie działa:( wielkie rozczarowanie, szczególnie że była już niewielka nadzieja...od dwóch cykli mam ból brzucha w czasie okoołoowulacyjnym i czytałam na forum, ze wiele kobiet tak ma i często pojawia się to dopiero po pierwszej ciąży - mi pojawiło się 2 miesiące temu.No to jak wiem, kiedy jest owulacja, wszystko wydaje się proste;) no i był jeszcze jeden test ciążowy z leciutką, ale jednak różową linią, co prawda nie tam,gdzie powinna być, tylko dużo niżej i na teście, który jest już prawie przeterminowany;) ale wiecie, jak w coś chcesz wierzyć, to wierzysz;) no nic, temat skończony, bo w ciąży nie jestem, a ten test tylko niepotrzebnie rozbudził nadzieje, no ale z drugiej strony nikt rozważny by w jego wynik nie uwierzył ( zresztą nikt normalny by nawet tej linii nie zauważył;))) do tego przykro mi, bo wczoraj zmarła pewna kobieta, którą znałam trochę,miała SM i była tak dzielna,pogodna, pełna ufności Bogu, a ja sobie myślę, jakie mam super życie i nie potrafię się do końca nim cieszyć... nie wiem, czemu tak jest. przecież wszystkie mamy problemy, a ja chyba się za bardzo nad sobą użalam, ale taki mam charakter, dziś cały dzień mam do kitu. do tego z mężem nie mam kiedy pogadać, wczoraj szedł na piłkę, jak wrócił, ja już praktycznie spałam,dziś poszedł na mecz do kumpla, wiedząc, że mi tak źle... kurczę, ja bym została sama z siebie, jakbym widziała, ze ma takiego doła:(( on zawsze zasłania się, ze musi mieć też swoje życie ( choć rzadko wychodzi, to fakt,ale jak już ma zaplanowane wyjście to nie ma opcji, żeby zmienił plan) tylko ja poświęcam się totalnie rodzinie, oczywiście ja tego chcę, ale nie wpadłabym na pomysł, żeby go w piątek wieczorem samego zostawić, bo wiem, jak mało mamy czasu dla siebie. widać jemu to nie przeszkadza:( ale jak coś próbuję powiedzieć, słyszę, że to sporadyczne jest i o co chodzi... no ale ma swoją piłkę w czwartki, ja 2 miesiące chodziłam na jogę i zrezygnowałam, przez plecy, bo nie moge na razie podczas rehabilitacji,ale wiem, ze nie wrócę na razie, bo czułam mimo wszytko, że Antek na tym cierpi.już i tak ma mnie mniej niż miał dotąd. mi nie zależy na wyjściach, wolałabym, żeby mąż na poprawę humoru jakąś komedię wypożyczył, zrobił ciepłą herbatę i został ze mną;( szczególnie że łamie mnie w kościach i mam dreszcze od wczoraj, dziś już lepiej - wypiłam wczoraj wiązówkę i lipę - polecam! przemęczenie, stres i jakaś taka depresja jesienna i pewnie zwalczam jakiegoś wirusa... Antek odpukać dobrze, ale kaszel po katarku go znów 2 tygodnie trzymał.. na szczęście to tylko to i mija samo. to sobie ponarzekałam, widzicie, ja taka zrzęda potrafię być, jak mi źle - nic dziwnego, że mąż mi ucieka w piątkowy wieczór;)) a pytałyście o plecy, mam rehabilitacje, tzn. fizjo była u mnie raz w tym dniu, co mi się to stało i drugi raz w środę i mówi, ze pięknie moje cialo się leczy, jakies łańcuchy mi poszły, ale przeskoczyłam jeden i teraz "naprawiała" mi drugi, więc w najgorszym przypadku jeszcze musi zrobić pierwszy, ale być może uda się, ze to był koniec terapii. teraz specjalne ćwiczenia na mięsień poprzeczny brzucha, bo od tego mam zacząć wzmacniać, no i na razie nie mogę na jogę,bo sobie ponaciągałam nie to co trzeba, najpierw muszę być zdrowa, w sensie kości musza być na swoich miejscach, żeby można było ćwiczyć.i wiecie, naprawiała mi stopę;)odkąd pamietam bolało mnie pod tym wklęśnieciem na stopie,ona mi coś ponaginała i mi kość wskoczyła na swoje miejsce i ból momentalnie minął:)))) Antoś wczoraj powiedział mi "Kocham Cię" -dotąd było ja kocham mamę:))))) i całuje mnie prosto w usta;) boję się o próchnicę, ale jak mu odmówić;) no już mi lepiej, jakby nawet dreszcze i łamanie w kościach przechodziło;) dzięki ze jesteście:)))
  19. 3nik

    Lipiec 2010

    adria jak mógł Cię bez leków p-bólowych zostawić... no niestety czasem coś tam zostaje, jejku, jak mi Cię żal:(((((((
  20. 3nik

    Lipiec 2010

    adria o matko...... biedaczku, ile się musiałaś nacierpieć................całuję Cię mocno!!!!!
  21. 3nik

    Lipiec 2010

    adria kochana, ale Laura jest cudna, te uśmiechy i guganie:))) Juleczka super na angielskim sobie radzi,jak się spotkają z Antkiem to pogadaja:)) ja tez bardzo chce się spotkac, teraz nie wyszło, ale na pewno damy radę. Antos tez tak gada czasami, blablabla, blublu blu soookkaa itd itp, mnie to śmieszy;)) zaczął jakiś tydzień temu. widocznie taki etap, ale nie wiedziałam, ze dzieci się tak "cofają";))hehehe Antoś na zajęciach tez nie jest pierwszy do wrzucania czegoś, podchodzenia w wir wydarzeń, jest niesmiały. limonia ja też miałam chwile smutku, ale zapaliliśmy Dziadkowi świeczkę, pomodliliśmy wspólnie i już lżej od razu.. choć matczyne serce na pewno krwawi:(( kochana, jak tak bardzo Ci współczuje i podziwiam, ze jesteś taka dzielna, wiem, ze to Majeczka dodaje Wam sił, mocno Was całuję! a majka to breakdancer jak się patrzy!!!!!!! świetnie. co do rysunków, jestem pod wielkim wrażeniem, ma taki talent, ze szok!!!!!! blum ja tez sporo pracy, trzymaj się!!! agatcha uuu, katarek:(( Antek też się boi inhalatora... zdrówka dla Was szczególnie dla kociej mamy;)) to macie wesoło z kotkiem, heheh aśkufoty super, kocham Twój dystans do siebie i wszystkiego:) a w brzydka pogodę najwięcej jodu jest;)
  22. 3nik

    Lipiec 2010

    hej no nie mam czasu... Antek rozbraja nas swoimi tekstami: Antoś jest blondyn, a mama...furgonetka ( miało byc brunetka -choć w sumie to jestem teraz szatynka;) albo siedzi na łóżku i czyta swoje książeczki i nie pamięta, jak coś przeczytać i słyszę: " Nie mam pojęcia, jak to psecytać" albo : jak byłem malutki to mówiłem okuku a tera mówię: okulaly:) jak byłem malutki to mówiłem wu a tera mówię wujek itd... no i to tera, heheh, w tym zdaniu zawsze połknie z:) i limonia pisała o tym mówieniu ja,i wiecie, ze nie zauważyłam kiedy, ale Antos też tak mówi, np. ja biegne tam, itp, przegapiłam moment, jaksię to pojawiało!:) mamaola jest z górki, dacie radę, ale szkoda, ze to musi tak wyglądać, że życie wymaga takich poświęceń, pewnie, ze to wzmacnia, ale... co się wszyscy nastresujecie, to Wasze:( co do mamy, to myślę, ze dobrze się jednak stało. ja jestem bardzo przeciwna operacjom kręgosłupa, wiadomo, czasami już się nic nie da, ale jak jest szansa - to próbować!! codo taty - kamień z serca, ja już od tygodnia tak miałam Cie pytać, ale miałam opory, bo bałam się, ze coś nie tak..ufff:) a Leo rośnie na rockmana, widze na filmiku takie ruchy, jakby na gitarze grał:) i clap your hands bezbłędne:) a Lenuszka cudnie się umie przeturlać, a jej oponki na udkach bym zjadła, takie rozkoszne:)
  23. Arabika ja też tak na początku to odczytałam;) ale po chwili - chyba Anuszce chodziło, ze poniżej plus dziesięciu;) czyli 8,9 stopni powyżej zera:)))) tak na zdrowy rozsądek:)
  24. Anuszka oj brakuje Cię na naszym wątku,oj brakuje;) zawsze by się coś działo;) masz racje, ze większość przegrzewa dzieci. ja mam 19-19,5 w domu, 17,5-18 do spania, chodzimy codziennie na spacery, biegamy i wdychamy zimne powietrze nawet jak jest wiatr;) był basen cały rok ( teraz nie ma grupy..), rajstopy poniżej zera, buty bez kożucha, chyba ze mróz i śnieg. ale czapkę mu nakładam - cienką, jak już poniżej 15, bo praktycznie łysolek i marznie mi. tran daję zamiast wit D, tylko to. Antek był do 1,5 roku na cycku, dobrze go karmię, kasze, zero cukru, owoce, warzywa, oleje naturalne. i chociaż nie był jeszcze chory, to katary mi łapie, które kończą się kaszlem, bo nie umie dmuchać. ale żadnych leków na to na szczęście nie trzeba. Twój post insynuuje, ze dzieci przegrzane chorują/smarkają, to jak ocenisz mój przypadek... pewnie napiszesz, że ta czapka mu szkodzi;) moim zdaniem, Dobrusia to taki przypadek super odporności! widzisz, znam taką dziewuszkę, co to non stop przegrzana , czapka cały rok, dużo słodyczy, na cycku w ogóle nie była, jak deszczyk siedzi w domu, kożuszek w butach już jest - i nie choruje, nawet katarów nie łapie! więc chyba dużo zależy od odporności "wrodzonej". elstyczność - to mi sie podoba! ja mam intuicję, nie zawiodła mnie jeszcze, ale czemu inne mamy nie maja zapytać, jesli nie sa pewne czy dobrzez robią? chyba lepiej, niech spytają i zdejmą te rajstopki niż trwają w swoim-niepewnym zdaniu, prawda? hartowanie top oczywiście coś więcej, ale może na razie społeczeństwo przekonać do zdrowych nawyków ubierania? mój brat jak przy -8 wszedł z morsami do wody, nie wiedział co go czeka - a czekał go cały sezon bez przeziębienia:) ja niestety taka odważna nie jestem;) nie mniej Twój post uważam za bardzo cenny, pokazuje problem tak,jak powinien być pokazany - czyli od początku. tylko nie wiem, czemu nie podpowiedzieć swoich przekonan tym, którzy nie sa do nich jeszcze przekonani;) pozdrawiam Cie cieplutko - a może "poprawniej" i lepiej będzie - zimniutko?:P
  25. 3nik

    Lipiec 2010

    kochane tylko melduję, że u nas OK. całuję wszystkie Was i Wasze pociechy:)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...