Skocz do zawartości
Forum

Daffodil

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Daffodil

  1. Iwa mój Kuba jest w przedszkolu prawie przez 9 godzin, a dodatkowe godziny w Krakowie dość drogie, więc suma nieco większa niż za żłobek wychodzi. W żłobku płaciliśmy stałą kwotę niezależnie od czasu pobytu dziecka.
  2. Ullamakika789strasznie ciężko się dostać, a płacić tyle co za czesne na studiach to mnie nie stać :(a skąd taka opinia, że tyle co za studia? wydaje mi się że ceny chyba nie są specjalnie wyższe niż w przedszkolu, czy może się mylę Wydaje mi się, że Makice chodziło o to, że do państwowego ciężko się dostać, a opłaty jak za studia to w prywatnym. Jeśli chodzi o opłaty w żłobkach państwowych, to mnie pobyt Kuby w żłobku kosztował nieco mniej niż pobyt w przedszkolu.
  3. Ale tak sumarycznie nie jest to tani interes... Sama cena urządzenia do zaakceptowania, bo to jednorazowy wydatek, ale piszecie, że e-book do kupienia już od 10 zł Gdyby ktoś rzeczywiście kupował książki, to fakt, e-booki wychodzą taniej. Ale tak dla przykładu ja dzisiaj odwiedziłam bibliotekę, wypożyczyłam w sumie 10 książek na dwie karty, wystarczy mi to mniej więcej na miesiąc. Przy takim czytaniu wydawałabym miesięcznie co najmniej stówę, w bibliotece mam za darmo...
  4. Prowincja pełna marzeń Katarzyna Enerlich Pierwsza część trylogii tematycznie i stylowo mocno zbliżona do 'Domu na rozlewiskiem' Kalicińskiej. Fabuła może nieco naiwna, ale czyta się lekko i przyjemnie. Na pewno nie jest to wielka literatura, która na długo zostaje w pamięci, ale zrelaksować się przy niej można idealnie. Moja ocena to 6/10. Najważniejsze to mieć w swoim życiu miejsce, w którym będzie robiło się rzeczy naprawdę potrzebne. Miejsce, które najpierw będzie marzeniem, utkanym z ulotnych myśli i nadziei, a potem, dzięki niewytłumaczalnym, a jakże potrzebnym splotom okoliczności, przemieni się w dotykalną rzeczywistość. Już niedługo usiądę we własnym domu, słuchając pękania drewnianych ścian. Będzie wiosna. Otworzę szeroko drzwi i wpuszczę trochę świata. Powietrze zagra szpakami, w górze odezwie się klangor żurawi. A potem przejdzie lato i złote nawłocie w ukłonie do ziemi obwieszczą jego koniec. I ja w tym wszystkim pogodzona z naturą, światem, przemijaniem. Pochłonięta codzienną magią tego świata. Marzenia naprawdę się spełniają. Pełna wdzięku i świeżości współczesna powieść, będąca hołdem dla uroków polskiej prowincji, w której splata się wątek Mazur dzisiejszych i przedwojennych, czyli byłych Prus Wschodnich. Główną bohaterką jest dziennikarka lokalnego czasopisma, której los stawia na drodze paskudnego szefa, a zaraz potem Niemca poszukującego rodzinnych korzeni. Przedwojenna historia, która zresztą wydarzyła się naprawdę, uruchamia lawinę wydarzeń współczesnych. Wśród przepięknego krajobrazu mazurskiego rozgrywają się wielkie i małe historie.
  5. Zapisywałam będąc jeszcze w ciąży. Zadzwoniłam chyba w 6. miesiącu i pani mi powiedziała, że będziemy 40. na liście oczekujących Nie chciała zapisać nienarodzonego jeszcze dziecka, ale ją poprosiłam, że skoro to i tak tylko lista oczekujących, to przecież nie potrzebuje wszystkich danych. Podałam tylko imię i nazwisko i zgodziła się. Pesel dostarczyłam niedługo po urodzeniu. Dla Kuby miejsce znalazło się jak miał 16 miesięcy, więc praktycznie dwa lata oczekiwania Aha, i przez cały ten czas musieliśmy raz w miesiącu dzwonić i potwierdzać, że jesteśmy zainteresowani, żeby nas z listy nie skreślili.
  6. Przymus Keith Ablow Skusiła mnie bardzo pozytywna recenzja Cobena na okładce i nie rozczarowałam się. Jak ktoś lubi Cobena, to ta książka też na pewno przypadnie do gustu, bo styl podobny :) Czyta się szybko, książka wciąga, sporo zwrotów akcji. Daję 9/10 i polecam. Frank Clavenger, psychiatra sądowy, chce zapomnieć o świecie zbrodni, w którym przez ostatnie lata się obracał. Niestety, bliski przyjaciel Clavengera, szef policji z Nantucket, rozpaczliwie potrzebuje jego pomocy. Nieznany sprawca zamordował kilkumiesięczną córkę miliardera Darwina Bishopa, w niebezpieczeństwie jest też jej siostra bliźniaczka, a śledztwo stoi w miejscu. Najgorsze jest to, że każde z Bishopów mogło mieć motyw, by zabić dziewczynkę: bezwzględny pan domu, jej piękna, zmysłowa matka, a także ich przybrani synowie, nieprzeciętnie uzdolniony Garret i zdradzający objawy psychopatii Billy. Zagubiony w emocjonalnym gąszczu, w którym żyją Bishopowie, Clavenger zastawia pułapkę na mordercę.
  7. franiaiszmaonaŚniadanie u Tiffany'ego - filmu nie widziałam, a książka ? Nie od końca rozumiem miłość do niej wielu pokoleń. Mnie nie poraziła. Przyjemna ale nie powalająca.ocena: 7/10 zaryzykowałabym stwierdzenie, że tym razem film przewyższył książkę ogląda się go z wielką przyjemnością, głównie dzięki Audrey. No i jeszcze świetny muzyczny motyw przewodni Ani nie czytałam, ani nie oglądałam... nadrobię w najbliższym czasie :)
  8. beattaWitam Na zajęciach SR mieliśmy spotkanie z konsultantką z PBKM i mówiła ona o tym banku publicznym, że w Warszawie w dwóch szpitalach można oddać taką krew pępowinową, do banku publicznego... Zastanawia mnie więc, dlaczego, skoro tyle jest plusów z przechowywania i tak szerokie jest zastosowanie krwi pępowinowej nie jest to powszechne w większej ilości szpitali na szerszą skalę?? Czemu szuka się dawców szpiku (których trudniej znaleźć i "dopasować" do biorcy), a tych środków nie przeznacza się na pobieranie krwi pępowinowej?? Myślę, że sporo rodziców godziłoby się na oddanie takiej krwi, jeżeli oni sami nie chcieliby jej bankować... Tu mi coś nie pasuje... Albo mój mały rozumek nie pojmuje wszystkiego ;) Pobieranie i przechowywanie krwi jest dość kosztowne, to jedyne wyjaśnienie
  9. Daffodil

    Język dwulatka

    A ja się z większością dziewczyn nie zgodzę. Nie że tak z przekory he he, już piszę dlaczego :) Może dlatego zdanie mam nieco inne niż Wy, że nie podchodzę do poradnika jak mocno praktykujący katolik do biblii. Czytam, analizuję i wyciągam wnioski. Absolutnie nie traktuję tego w ten sposób, że to co w poradniku to świętość i do tego się muszę stosować, co to, to nie :) To oczywiste, że każda mama zna swoje dziecko najlepiej, ale właśnie dlatego, że takie z nas kochające mamy, to na wiele sytuacji nie potrafimy patrzeć z dystansu. Nie ma poradnika, idealnie odnoszącego się do naszego dziecka, taki to same byśmy musiały napisać :) Nie ma poradników uniwersalnych, bo każde dziecko jest inne, ale ja jestem zdania, że jeśli z jednej książki pełnej nieprzydatnych informacji wyczytam chociaż ze dwie takie, które pozwolą mi z dystansem spojrzeć na własne życie, to było warto przeczytać :)
  10. mosiasą takie "ochraniacze" na kolana koleżanka mi przesyłała linka ostatnio to niby do raczkowania ale może by się sprawdziło Śliczne :) Pytanie czy wystarczająco elastyczne, żeby 4-, 5-latka nie uciskały. Jak koleżanka ich rozciągliwość ocenia?
  11. W moim przypadku zdecydowanie obcisłe. Tak jak Iszmaona lubiłam rosnące brzucho podkreślać, a poza tym w obcisłych czułam się zdecydowanie szczuplej. W takich szerszych tunikach jakoś zatracałam kształty i przypominałam kulkę :)
  12. Naszywanie łatek :) Ja w sumie nie testowałam żadnych, bo moje dziecko na razie nie niszczy zupełnie. W sumie nie wiem jak nam się to udaje, bo na kolanach bez przerwy szoruje.
  13. Może zawierać orzeszki John O'Farrell Książka o mocno nadopiekuńczych rodzicach, zbyt ambitnie podchodzących do swoich dzieci i ich osiągnięć. Sama tematyka byłaby niezła, ale moim zdaniem autor tak mocno to przejaskrawił, że czytało mi się to jak powieść science-fiction. Dzięki tym ekstremalnie nieprawdopodobnym sytuacjom książka sporo straciła moim zdaniem. Ale przeczytać można, ku przestrodze :) Daję jej 4/10. Alice nigdy nie przypuszczała, że tak skończy. Zawsze była taka rozważna, a teraz z niepokojem wsłuchuje się w informacje o niebezpieczeństwach czyhających na jej trójkę małych dzieci - islamscy terroryści, zamachy bombowe, uderzenie asteroidy o ziemię... A globalne ocieplenie może spowodować, że połowa Londynu znajdzie się pod wodą! Wszystko to sprawia, że Alice towarzyszy nieustanny lęk i najchętniej trzymałaby swe dzieci pod gigantycznych rozmiarów kloszem, mającym uchronić je przed złem tego świata. Alice jako nadopiekuńcza mama stosuje przeróżne sztuczki, by dzieci były bezpieczne... W efekcie maluchy pluskając się w brodziku noszą kaski ochronne... Niestety, im dzieci są starsze, tym więcej jest powodów do zmartwień. Istnieje obawa, że najstarsza córka Molly obleje egzamin do elitarnej szkoły. Mama postanawia wziąć sprawy w swoje ręce. W bejsbolówce nisko nasuniętej na nos i stosownych ciuchach wkrada się na salę egzaminacyjną, wtapiając się w tłum dwunastolatków podchodzących do egzaminu, z zamiarem napisania testu za córkę... To fascynująca, zabawna, pełna prowokacji satyra na rywalizujących, zwariowanych na punkcie swych dzieci rodziców. Tę wciągającą powieść o histerycznej nadopiekuńczości pokocha każdy – nie tylko ten, kto ma dzieci i przechodzi przez traumę szkoły.
  14. Dziewczyny z Rijadu Radża as-Sani Książka pozwala poznać kulturę i zwyczaje arabskie. Opowiada historię czterech przyjaciółek, z których każda na swój sposób radzi sobie z ograniczeniami religijnymi nałożonymi na kobiety w Arabii Saudyjskiej. Daję jej 8/10 :) "Dziewczyny z Rijadu" ukazały się w 2005, wywołując ogromną sensację w świecie arabskim. W powieści przedstawione zostało życie młodych saudyjskich singielek ze stolicy Arabii Saudyjskiej – Rijadu. Świat sekretów, niedomówień, marzeń i intryg, świat, którego istnienia mało kto się domyślał. Poprzez opowieść snutą na łamach forum internetowego poznajemy losy czterech młodych kobiet: Gamry, Michelle, Sadim i Lamis. Każda z nich ma inną historię, każda na swój sposób musi stawić czoła konserwatywnemu społeczeństwu, sile tradycji i zakazom, zarówno w kwestiach codziennych jak i tych fundamentalnych.
  15. agusia20112Daff boś Ty światła kobieta,nam tu raczej chodzi o środowiska katolickie,gdzie to księża z ambony grzmią ,że in-vitro to zbrodnia Aguś dzięki
  16. Nie doczytałam wszystkiego, bo tyle tłuczecie, że ciężko ogarnąć :) Ale tak z tego co mi się w oczy rzuciło, to gratuluję jbio kolejnej dziewuszki :) Do czterech razy sztuka? :)
  17. agusia20112jakoś jak państwowe pieniądze idą na pierdoły-nikogo to nie razi a jak na in-vitro ,to już larum...tylko najgłośniej sprzeciwiają sie księża,starsi ludzie i ci co mają dzieci...a więc wszyscy co ich to nie dotyczy Ja dziecię mam, ale absolutnie się nie sprzeciwiam. W zasadzie to jestem stuprocentowo za, bo wiem jakie to szczęście taki mały człowiek i potrafię sobie wyobrazić jak bardzo cierpią pary, które mają trudności z zajściem w ciążę.
  18. dziabdolhej,u nas do tradycji nalezy poranne robienie kawy przez meza,po poludniu herbatki,zmywanie po obiedzie,oczywiscie tez przez meza.i nie jest pantoflarzem ,co to to nie. Dziabdol mnie osobiście nie przeszło przez myśl, że mąż jest pantoflarzem, bo zmywa naczynia i robi kawę
  19. Po domu tylko spodnie, najlepiej drechy :) Poza domem spódnice równie często jak spodnie. Co do długości to do pracy takie do połowy kolana, w lecie krótsze się zdarzają. Długą mam tylko jedną, taką szeroką, majtającą się po ziemi :)
  20. IWA23DaffodilMargeritkau nas mąż ma alergię na wiele rzeczy, podobnie jego rodzeństwo, wszyscy pod odczulaniu na jakieś rzeczy, a ja miałam raz w życiu po porodzie...katar sienny...coś strasznego, Ola póki co jest w porządkuMarg mnie o dziwo katar sienny ustąpił na cały okres ciąży i karmienia piersią :) Łudziłam się nawet, że tak mi zostanie, ale nieee, potem wrócił z siłą uderzeniową Tak,często na czas ciąży alergia ustępuje,to samo mi nawet gin powiedział,ja przy pierwszych ciążach delektowałam się brakiem alergii i jadłam jabłka jak szalona bo normalnie to nie mogę,no i chłopcy alergicy (oczywiście to z ty nie łącze bo...) jak byłam z córką w ciąży alergia wcale nie ustąpiła i cieszyłam się że choc ona nie będzie alergikiem a tu zonk to czy w ciąży ustąpi czy nie nie ma nic wspólnego :( Tak, ja też tego nie łączę.
  21. FranczeskaJa mam opory przed zostawieniem mojego dwulatka z obcą osobą. wiem, że powinnam się przemóc, ale to silniejsze ode mnie... Każda mama ma opory. Po prostu sytuacja życiowa zmusza niektóre z nich do pokonania tych barier :) No nie spotkałam jeszcze mamy, która z anielskim spokojem oddałaby swoje dziecko obcej babie :)
  22. ITruth super, że Dominik tak chętnie do przedszkola maszeruje :) Co do kaszlu, to może być tak, że po nocy jakieś resztki gdzieś tam dziecku spływają. Skoro w dzień nie kaszle, to nie przejmowałabym się tym.
  23. curryKatar sienny tez miałam. Rzeczywiście dramat. Ale to nic w porównaniu z tym co mi kiedyś zrobił płyn do płukania tkanin. Dostałam krwistoczerwonych plam na całym ciele, które nie chciały zejść, a swędziały jak cholera. Plamy były wielkie jak odcisk dłoni i wyglądały jak farba czerwona. Wyglądałam jakbym właśnie schodziła z tego świata. Po zastrzyku przeszedł świąd ale plamy zostały. Myślałam, że nie wyrobię. Wracałam do domu w piżamie szpitalnej aby nie podrażniać się własnym ubraniem hahahha Nie ma to jak spacerki w piżamie A tak serio, to współczuję. Jeszcze się nie spotkałam z tak silną reakcją alergiczną.
  24. Margeritkau nas mąż ma alergię na wiele rzeczy, podobnie jego rodzeństwo, wszyscy pod odczulaniu na jakieś rzeczy, a ja miałam raz w życiu po porodzie...katar sienny...coś strasznego, Ola póki co jest w porządku Marg mnie o dziwo katar sienny ustąpił na cały okres ciąży i karmienia piersią :) Łudziłam się nawet, że tak mi zostanie, ale nieee, potem wrócił z siłą uderzeniową
  25. asioczek84ada.kmiec89mi mama zawsze podawała tran, jak byłam mała. więc ja obstawiam za tranem. swojemu dziecku też będę dawać.Ja też dostawałam tran.. a mój M. borsucze sadło- babcia mu robiła.. i do dziś jest zdrowy jak rydz.. Brzmi strasznie :) No ale ważne, że skuteczne. Chociaż sama w życiu bym czegoś takiego dziecku nie dała :)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...