Skocz do zawartości
Forum

Jomira

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Jomira

  1. Mammo, Roniu - serdecznie dziekujemy! Pretko - juz widze roznica - u nas ta sala popoperacyjna/wybudzeniowa to 2-3 godzinki, a w Polsce cala doba. Niby w Polsce sterylniej, ale u nas chyba bardziej rodzinnie. W trakcie pobytu na pooperacyjnej przebywaja tylko maz (badz inna osoba towarzyszaca), matka, dziecko i polozna. Z czego polozna zajmuje sie matka. Dziecie od momentu zbadania, zwazenia i ubrania, jest juz na odpowiedzialnosci ojca. hehe.. najlepsze jest to, ze piszesz, ze maz zdjecia "cyka" :) U nas zdjecia "cyka" polozna (nawet nam je ostatnio wychwalano, ze niezle im to wychodzi) , a maz ma sie dzieckiem zajmowac. Kurcze, nie wyobrazam sobie przynoszenia dziecka tylko do karmienia. Przezylam to raz - 20 lat temu. Brrr...
  2. No prosze IGA!!!! :) Styczniowa-lutoweczka :)
  3. Co do meza. To ja sobie mysle, ze do niego chyba nie dociera, ze to juz jutro. DLa mnie to tez jeszcze baaardzo odlegle. Niby torby spakowane, lozeczka poscielone. Awaryjna buteleczka, smoczek, i oslonki na piersi leza na wierzchu do wyparzenia.... ale jakos tak wciaz nie dociera do mnie, ze juz jutro bedzie nas wiecej, a ja nie bede miala brzucha! Dziwne uczucie. Pierwszy raz mam cesarke planowana i przyznam, ze (sie powtorze) dziwnie jakos.
  4. Mafinka juz w szpitalu. Ja mam sie stawic jutro o 7.30. Startujemy rowno o 8.00! Wirtualnie podamy sobie rece. A o miejscu na podium zdecyduja doslownie minuty. Kurcze, moje dziecko bedzie mialo znajome dziecko, ktore urodzilo sie praktycznie w tym samym czasie co ono! Hehe i jeszcze to chlopczyk bedzie! Zawsze myslalam, ze fajnie by bylo poznac takiego astronomicznego blizniaka. No, ale jak ja sie rodzilam, to nie bylo internetu :) Ciekawe, czy ktores z "naszych dzieci" urodzi sie dzisiaj! W koncu sezon oficjalnie otwarty.
  5. W ramach przygotowan do dnia jutrzejszego moj maz spakowal sobie torbe do gry w badmintona. A to co pytam? No jak to? Zawsze we wtorki gram w badmintona, dzisiaj jest wtorek.... Spoookoo... Zapomnial jedynie, ze wtorowym badmintonie jest martwy do piatku, ze nie powiem, ze ostatnio zachorowal... Dzieciakom, trzeba nagotowac jadla chocby do czwartku, no i moze usiasc na tylko po raz ostatni w spokoju. Ot, chlopskie podejscie do sprawy! Na szczescie dlugo nie protestowal. Heh... teraz ja mam wyrzuty :) ale kurcze jutro przed nim ciezki dzien, ze tak powiem, to ja bede sobie wypoczywala :)
  6. Zmodyfikowalam w miedzyczasie swoja wypowiedz, bo znalalazlam cos, ale widze, ze pisalyscie w tym samym czasie i juz WAM umknelo. Polecam lekturke: Czy nasienie w ciąży moĹźe być szkodliwe? - Wszystkie artykuły | abcciaza.pl A tak na uzupelnienie sklad spermy: putrescyna, spermina, spermidyna i kadaweryna (odpowiedzialne za zapach i smak spermy), witamina C, prostaglandyny, lipidy, aminokwasy, enzymy, hormony steroidowe, witamina B12, fruktoza, cholesterol, mocznik, cynk, wapń, magnez, selen... Jak na moj gust, nie ma nic do wybielania zebow, chyba, ze wczesniej facet bedzie sie zywil cytrynami :)
  7. kathi26ale zeby nie bylo tak rozowo to czytalam i opinie, ze sperma gdyby przedostala sie do wod i tym samym do babla to mogloby to narobic duzych problemow ;/ i badz tu czlowieku madry ... To chyba jedynie zazyta doustnie hahah... Aczkolwiek w procesie trawienia i przyswajania bialek niewiele z tej spermy do wod plodowych moze trafic, ze nie wspomne, ze to zbiorowisko aminokwasow, lipidow, enzymow, witamin etc. Nie mam pojecia jakich szkod miala by narobic??? Blaaaggam!!!! A tu cos madrego, nie mojego, zeby nie bylo, ze znow sie madrze: Czy nasienie w ciąży może być szkodliwe? - Wszystkie artykuły | abcciaza.pl
  8. kathi26aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa ... no to jeden dzien w ta czy w tamta nie robi roznicy :) i tak macie fajnie, ze bobasy juz w srode z wami :) a u nas trza czekac na rozwoj wypadku ;/ solange apeluje, daj znaku co z Wami bo i ja zaczynam sie denerwowac!! Sprostowalam, byscie sie jutro o Mafinke nie zaczely martwic, juz i tak nam wystarczy milczaca Solange. Czekania na rozwoj wypadkow nie zazdroszcze, chociaz kurcze niby przezylam juz 2 razy - corka urodzona pod koniec tygodnia 42, syn idealnie na koniec 40. Ale mlodsza bylam :) poza tym w nocy spac moglam, a tak marze o tym by sie wyspac, jak sie Mala urodzi :)
  9. Kathi Mafinka jutro nie rodzi. Jutro "instaluje sie" w klinice. Startuje razem ze mna w srode o 8 rano :)
  10. PretkaMafinko życzę ci przespanej nocki i pomyślnego rozwiązania. Ja na razie nie myślę o prowiancie dla małżonka bo mam przeczucie, że skończy się na CC a wtedy to nie będzie trzeba. Sam zabieg to ok 30 min, potem jakieś 15-30 min. dla nas i dziecka a potem już tylko dobowa izolatka więc mąż do domu się uda. Czy moje przeczucia odnośnie CC się potwierdzą okaże się dopiero 8 lutego... eeeeech trzeba dotrwać. Pretko, to chyba nieco dluzej. Nam na ostatnim spotkaniu mowili, ze sam zabieg jak piszesz 30-45 min, a pozniej okolo 1-2 godzin (w polotach do 3) na pooperacyjnym. Znieczulenie nie ma wplywu, bo po pelnej narkozie trzeba sie wybudzic, a po zewnatrzoponowce trzeba odzyskac wladze w nogach. Wydaje mi sie, ze w granicach fizjologi i prostej procedury, nie powinno byc duzych roznic w roznych krajach. Z tym, ze w Polsce chyba maz nie moze byc w trakcie cesarki, wiec w razie czego cos sobie chlopie "wciagnie" w czasie czekania. Moj bedzie musial byc przez caly czas. Ewentualnie, gdyby trzeba bylo robic pelne znieczulenie, to wyjdzie na 5-10 min. w trakcie zakladnia sprzetu do oddychania. Pozniej juz jest do konca.
  11. MonsoundMafinko dobrej nocy i życzę szczęśliwego rozwiązania:)Z niecierpliwością czekam na wieści o Solange. Mam nadzieję, że u niej wszystko w porządku. Za Asiunię trzymam kciuki, żeby nie czekała za długo na maluszka. To leżenie może wykończyć. Monik widzę, że mąż nieźle się zaopatrzył w prowiant:) Mój kupił 10 dużych snickersów, ale że łasuch z niego, to zostały mu tylko 4;) Coś mi się wydaje, że zanim urodzę, to jeszcze kilka razy będzie uzupełniał torbę z suchym prowiantem. Kathi nie ma o co się burzyć:) Lepiej napisz czy bóle się nasilają i czy dzwoniłaś do swojej ginki. Dobre z tymi zapasami :) Moj dostal 5 prince polo od mojej przyjaciolki, hehe ale chyba zaraz jedno mu pozre i tak mu wszystko jedno, bo ma mozg po dunsku wyprany, wiec twierdzi, ze jezeli chodzi o spadek energi, to owoc lepszy. Klocic sie nie bede - nie jadlam prince polo przynajmniej z pol roku :)
  12. Witaminko, kurcze, odpornosc siadla Ci jak widac calkowicie. Chociaz o ile pamietam, to Ty chlopow w domu przetrzymalas! Jak bedziesz miala mozliwosc chodzenia na zastrzyki, albo osobe, ktora Ci zrobi, to chyba lepiej zatrzyki. Nasze zoladki i tak juz wystarczajaco ucisniete.
  13. Najwazniejsze, ze wszystko dobrze sie skonczylo i czujecie sie dobrze. Zle wspomnienia z czasem odejda w zapomnienie. Strasznie zazdroszcze nawalu pokarmu (choc brzmi to glupio), wciaz mam obawy, ze mi sie nie uda tak jak z corka. Trzymajcie sie cieplutko i w miare czasu i sil zagladaj do nas.
  14. Generalnie mysle, ze mu ta ksiazka potrzebna na ewentualnosc przesuniecia - zabiegu, gdyby jakas nagla sytuacja sie pojawila przed nami, ale hehe... jak jest mozliwosc posmiania sie z chlopa to trzeba ja wykorzystac :) Aczkolwiek sobie mysle, ze mi sie ksiazka nalezy - jak bede sobie czekala, az mi znieczulenie z nog zejdzie :) W koncu bylo powiedziane, ze do piersi tez ma chlop przystawic (zoninej oczywiscie). To ja bede miala 2-3 godzinki, akuracik na jakas krotka nowelke, moze gazetke :)
  15. Aha.. dziewczyny, ktora poda mi numer telefonu? Poki co, wymienilam z Mafinka i Solange, ale wyglada na to, ze wszystkie trzy bedziemy poza zasiegiem w tym samym czasie, wiec zakladajac, ze bedziecie sie o mnie tak samo martwic jak o Solange, by oszczedzic Wam czekania na wiesci 4 dni, przeslalabym info. A moze w miedzyczasie dowiem sie, ze u Solange wszystko swietnie, ale leniwie :)
  16. Co do Solange to pozostaje nam wierzyc, ze wszystko ok. Tylko nie ma czasu i juz. Wyslalam jednego smsa wczoraj o 22, drugiego dzis kolo poludnia. Nie bede slala wiecej, bo cokolwiek sie dzieje, skoro nie odpisuje, to potrzebuje spokoju albo nie ma czasu. Trzymajmy kciuki. Na pewno dowiemy sie juz nie dlugo, ze wszystko ok.
  17. MonikHmm, to tym razem i ja zabiorę głos..Dziewczyny, co bawi jednego nie musi drugiego. Mnie żadna z historii jakoś nie rozbawiła-może to kwestia poczucia humoru, ale doceniam dobre intencje :) najważniejsze, to nie popadac ze skrajności w skrajność Jomira, hehe, chłopy to chłopy..mój mnie goni, że trzeba jechac na zakupy i przygotować torbe do szpitala dla niego...z tego wszystkiego dopiero po chwili zapytałam co on takiego ma do zabrania. no i oświecił mnie, że osttani punkt na liście "co trzeba zabrac do szpitala" jest pozycja SUCHY PROWIANT DLA MĘŻA.. Monik, u nas tez jest na liscie "suchy prowiant dla meza" i jeszcze na spotkaniu mowili, ze chlopy maja sie z nami nie solidaryzowac i jak beda mieli potrzebe to maja zjesc. Bo oni na porodowce maja zajmowac sie porodem, a nie splywajacymi na ziemie mezami :)
  18. Powiem tak: jakbys przeczytala dokladnie, zobaczylabys, ze napisalam, ze znam rzeczywistosc rowniez i polska, ale pal to szesc. Natomiast co do historyjek. Jestem za tym, zeby sie pozytywnie nakrecac i na przyklad druga historyjka rozbawila mnie zupelnie. Pierwsza tez wesola w zasadzie, ale wzbudzajaca niepokoj "czy mnie to nie spotka". W ramach "wolnosci wypowiedzi", chyba warto jednak wyprostowac. Bo posmiac sie mozna, ale po co budowac w sobie niepotrzebny niepokoj??? Mamy nakrecac sie pozytywnie, a nie budowac w sobie strach. A tak na marginesie zupelnie powiem Ci, ze polskie pielegniarki i lekarze sa ogromnie cenieni tu w Danii, wiec o ile moze szpitale biedniejsze, ale uwierz mi, ze fachowcow w Polsce nie brak. Poki co krecimy sie nie wokol mozliwosci sprzetowych, a wokol czynnika ludzkiego. A polski czynnik ludzki jest naprawde niezly.
  19. A zmieniajac zupelnie temat. Wlasnie skonczylam pakowanie do szpitala, a moj maz wlasnie mi na skype napisal, bym mu ksiazke do czytania spakowala!!! Rece mi opadly! Opisali mu caly przebieg porodu na ostatnim spotkaniu. Od momentu zwazenia i wytarcia dziecka, bedzie sie juz musial sam nim zajmowac - zarowno wtedy kiedyy beda mnie szyli, jak i pozniej kiedy bedziemy czekali az mi znieczulenie pusci. A on kurde ma w planach czytanie ksiazki!!! Chlopy to maja fantazje.
  20. Co do prawa do pisania, absolutnie sie z Toba zgadzam. Jedynie zastanawialabym sie nad tym po co sie pisze na forum. Czy nie po to by podzielic sie obawa i uslyszec albo rade albo pocieszenie? A skoro o rade i pocieszenie chodzi to uwazam, ze powinno sie radzic dobrze, a pocieszac szczerze. A jak szczerze pocieszac czy radzic po raz pietnasty w tej samej kwestii??? To juz lepiej blog sobie zalozyc i wtedy pisac do oporu, dla samej siebie. To moje prywatne zdanie. Nie pisze powyzszego by wywolac kolejna burze, a by tylko Ci uzmyslowic, ze to nie chodzilo o to, ze mnie cos draznilo, a o to, ze czulam sie bezsilna, bo wyczerpalam mozliwosci pomocy, moglam jedynie ignorowac. A czy naprawde w naszej skromnej spolcznosci forumowej chodzi wlasnie o ignorancje??? Zobacz - wspolnie cieszymy sie z narodzin naszych dzieci, wspolnie sie martwimy o Solange. Z poziomu ignorancji nie doszlybysmy do dzielenia radosci i smutkow. I do pisania "nasze dzieci forumowe".
  21. A ja wlasnie mozna powiedziec jestem. Na codzien pracuje ze szpitalami i pielegniarkami miedzy innymi i nad tym, by nic nie pozostawalo we wnetrznosciach, podsuwam rozwiazania, czasem szkole, sale operacyjna tez zaliczylam. Znam zarowno polska jak i dunska (choc nie tylko tylko) rzeczywistosc w tym zakresie. Tak wiec wiem o czym pisze i w miare mozliwosci swoja wiedza sie dziele jak potrzeba, po to by eliminowac zupelnie niepotrzebne "opowiesci watlej tresci" przekazywane na zasadzie "jedna baba drugiej babie". Tylko w ten sposob, mozna walczyc z ciemnogrodem. To tylko dzieki rzetelnej wiedzy szerzonej przez stulecia przez rozne osoby, juz nie wkladamy dzieci z zapaleniem pluc do pieca na trzy zdrowaski. Oczywiscie nie przypisuje sobie az tak wielkiej roli, ale czasem wydaje mi sie, ze warto sie podzielic chocby skrawkiem fachowej wiedzy.
  22. Nigdy nie pisalam by nie jeczec i nie kweczec, bo do tego mamy prawo. Apelowalam by nie jeczec wiecznie o tym samym, zwlaszcza cholernie fizjologicznym, ktore jest potrzebne do tego by wogole urodzic - chodzilo o twardnienie brzucha, ktorego prawem i zadaniem jest wlasnie twardniec na potege w tym okresie. Zobaczcie same - powkraczalysmy w okres, ktory nazywa sie "porodem o czasie": Owszem, ze sie nieco posypalysmy, ale o dziwo nie sypnely sie te od twardniejacych brzuchow.
  23. Kathi - uwierz mi, ze o ile zdarzaja sie sytuacje, ze jakis kawalek lozyska pozostal. To na pewno to nie jest taki kawalek, ze kobiecie zwisa miedzy nogami. To zostaja totalne resztki, przyklejone wciaz do sciany jamy brzusznej. Ktore o ile sie zauwazy, to skrobac trzeba. Tudziez sa niewidoczne, wyplywaja w trakcie krawienia jako duze skrzepy/strzepy. Aczkolwiek ich gnicie powoduje stany zapalne. Co do pozostawionych narzedzi, tamponow, czy serwet (wacikow sie w czasie operacji nie uzywa) to juz inny temat - nawala pielegniarka, ktora albo po prostu nie liczyla, albo w liczeniu sie pomylila. Czasem sie zdarza, ze pacjent nie zostal wyslany na rentgena po operacji. Ale to naprawde nie sa nagminne przypadki. Aczkolwiek jak sie juz zdarza, to robi sie z tego afere na pol swiata.
  24. Napisalam jeszcze jednego eska. Nie chce Solange bombardowac, w koncu mozemy sie domyslec, ze urwanie glowy ma na pewno totalne. Jak tylko dostane jakas odpowiedz, to dam znac.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...