Skocz do zawartości
Forum

Rudzia

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Rudzia

  1. Rudzia

    Lipiec 2010

    Witam wszystkich bardzo gorąco. Na wstępie przyznam się że jedynie piszę w imieniu Rudzi. A mianowicie, miałem się pochwalić że mamy synka 2,7kg 51cm. Dziś o 3.35 nad ranem urodził się przez cesarskie cięcie....coś co się zdarzyło, nie można nazwać inaczej jak Boską interwencją! Wczoraj w dzień żona miała jakieś pojedyncze skurcze....jakieś bóle...ale nie zapowiadało sie na poród, oprócz tego czuła się całkiem nieźle (nawet chorobcia firanki zawiesiła). Jak zapewne wiecie, trochę mieliśmy przygód z nadciśnieniem....w nocy, pare minut przed północą przed wzięciem Dopegytu, żonka stwierdziła że dawno nie mierzyliśmy ciśnienia i może by zmierzyć, zobaczyć jak tam sytuacja. Wynik mnie zamurował 180/130!! położyła się...wzięła proszka i czekaliśmy...moze spadanie ale około godziny 1 w nocy nic się nie zmieniło...za wszelką cenę chciałem namówić ją żeby pojechać do szpitala i to skontrolować, na co moja ukochana, że dobrze się czuje, że znów zostanie wśród tych rodzących itp,itd.....w pierwszym momencie stwierdziłem że może racja, dpbrze się czuje to moze przez pogode....ale chwilę pomyślałem i coś mnie drgnęło, że nie ma takiej możliwości jedziemy i koniec. Gosia jak to ona....zanim się wyszykowała to wszystko tak, że może się jeszcze rozmyśle...no ale pojechaliśmy....słuchajcie....na izbie przyjęć podłączyli do ktg, nie było najlepsze...ale jeszcze w miare...macica bez skurczy, puls ok 110 (więc ciut nisko) ale po zmierzeniu ciśnienia mi nogi się ugięły a pielęgniarka za glowę się złapała! 220/160!! od razu poprosili wszystkie dokumenty, moje dane, posadzili na wózek i na porodówkę, tam podłączyli znów do KTG, przyszedł ordynator próbowali zbić trochę ciśnienie ale na nie wiele się zdało. Juz nie pamiętam jakie było po zastrzyku..nie wiem czy trwalo to 5 minut i stwierdził "natychmiast szykować salę, będziemy ciąć" gdy to usłyszałem nie wiedziałem co się dzieje co mam robić...zacząłem się modlić żeby tylko dziecku i żonie nic nie było. Stres, nerwy, sam chyba nie miałem niższego ciśnienia. Ale dzięki Bogu nie trwało to długo..ok 2.40 widziałem ostatni raz żonę z maluszkiem w brzuszku a o 3.35 było po wszystkim....miałem SYNKA....a co najważniejsze, to jedno słowo położnej.. ZDROWY. Nie wiedziałem jeszcze tylko co z Gosią bo nikt nie chciał mi nic powiedzieć, zacząłem się denerwować czemu nikt nic nie mówi, ale całe szczęście niedlugo później przywieźli i ją, całą obolałą, znów z wysokim ciśnieniem ale spadało....ok. 7-8 rano oprzytomniała...cisnienie 160/100 więc wysokie ale powiedzieli że jak po operacji to i tak w normie! tak całkiem do siebie doszła około 10-11! co najważniejsze....oboje są w dobrym stanie. Bałem się zapytać, co by było gdybyśmy jednak poszli sobie spać w nocy...ale to już teraz nie ma znaczenia! Najważniejsze że jesteśmy przeszczęśliwymi rodzicami cudownego Maleństwa:) Pozdrawiam serdecznie i na prawdę, nie lekceważcie ciśnienia, zwłaszcza w te niemiłosierne upały!
  2. Rudzia

    Lipiec 2010

    u mnie na razie bez zminan, tyle że mąż już jest i mi brzuszek masuje:)
  3. Rudzia

    Lipiec 2010

    u mnie coś się chyba rozkręca, ale jakoś niemrawo tak... już 3 skurcze miałam takie mocniejsze, że mówić ciężko było, bo akurat z kumpelą przez tel gadałam i się pytała co tak stępkam;p hehehe no ale jak przy 3 takim wstałam i pochodziłam troche to przeszedł, więc nie wiem czy coś z tego bedzie. A dowiedziałam się że urodziła dzisiaj dziewczyna z sąsiedztwa co miała termin na ten sam dzieńco ja i też chłopaka miała urodzić a urodziła dziewczyne;p i 25 minut poród trwał;p Jak coś się rozkręci u mnie to sięz nią na oddziale spotkam w szpitalu hehehe:)
  4. Rudzia

    Lipiec 2010

    filipka To jest tak. Siedzi w pracy cały dzień i o 15 mówi, że ok 16 będzie wychodził tylko papiery skończy. W między czasie wpadaja nowe zlecenia i siedzi do 20... to tak że nie jest w stanie stwierdzićtak na prawdę o której wyjdzie, do puki rzeczywiście nie wyjdzie z pracy. Po porodzie to urlopu pewnie weźmiekilka dni. Nie wiem, no zobaczymy jak to będzie;...
  5. Rudzia

    Lipiec 2010

    a u mnie jak zwykle plany poszły.... Mąż jeszcze w pracy i nie zanosi się żeby wrocił niedługo, z resztą teraz nie ma co jechaćna KTG, bo o 18 obchód jest a potem to długo bym czekała na lekarza, więc jutro może pojedziemy... Ale za to przyszła paczka z allegro z firankami do małego pokoju, właśnie się piorą i jeszcze weszłam na kończące sięaukcje i kurde zaczynam już wymyślać niewiadomo co;p ale musze sobie umor poprawić, bo znowu sama siedze...
  6. Rudzia

    Lipiec 2010

    Blumchena ja wlasnie mam stres!!!!! Dzwonilismy przed chwila do szpitala , w celu umowienia sie na KTG na jutro, a oni powiedzieli , ze mam sobie jutro rano spokojnie zjesc sniadanko, zabrac torbe i sie o 9 u nich stawic.... buuuuu ja nie chce zeby mi znow porod wywolywali. Cykam sie jak sie wiem co, nieee ja sie nie cykam , ja mam panike jak cholera!!! Trzymajcie kciuki, aby sie samo jeszcze dzis rozkrecilo, albo zeby mnie jeszcze w szpitalu nie zostawiali.... Będę trzymać kciuki ! Nie denerwuj się bo to nic nie pomoże a tylko zaszkodzi. Spróbuj opanować panikę i zajmij się czymś. Spokojnie pomyśl że tam jest inaczej jak w polsce, może nie będzie tak źle... poza tym, to tylko znaczy że już niedługo będziesz miała maluszka przy sobie. Nie będzie tak źle, tylko nie możesz panikować! GŁOWA DO GÓRY!
  7. Rudzia

    Lipiec 2010

    filipka Super dzieciaczki, a mały słodziutki aż by się chciało go schrupać :)
  8. Rudzia

    Lipiec 2010

    adria40Aaaa zapomnialam Wam napisac, ze u mnie humorek jakis lepszy, wiecej optymistycznie zaczelam patrzec i juz nie zamierzam plakac i sie zalic tylko czekac na to co bedzie juz niedlugo :) No nareszcie, mądra decyzja:) Świat jest zbyt piękny żeby się smucić i żalić:) Trzeba patrzeć optymistycznie i w każdej sytuacji znajdować coś, co wychodzi na plus:)
  9. Rudzia

    Lipiec 2010

    No widze że dzisiaj mamusie sobie pospały:) A mnie ciągle ta miednica boli i do tego jeszcze ból brzucha doszedł, bardziej męczący, taki na okres, wcześniej to było pobolewanie a teraz boli jakbym już okres miała... Mam nadzieje, że to zwiastuny porodu, ale kurde coś po mału to idzie. Już z mężem plan zatwierdzony, po południu na KTG, dowiemy sie czy coś się ruszyło i potem ewentualnie zastosujemy przyspieszacze:) adria40 ja też ciągle popuchnięta, mimo że w chłodzie w domku siedze i prawie nie wstaje z łóżka... CHyba już zaczęłam się przyzwyczajać do pieczenia stóp... ale tak puchnie że sięnormalnie blizny porobiły wokół kostek... no nic, podobno ma przejść po porodzie... tylko żeby się doczekać
  10. Rudzia

    Lipiec 2010

    Guga śliczna córeczka, na ostatnim zdjęciu, aniołeczek, a na drugim, minka typu "czego wy ode mnie chcecie?" hehehe świetne:) Dodaje liste mamuś zaktualizowaną o iwonke:) Ja miałam dzisiaj okropną noc. Wieczorem wybrałam się z mężem na spacerek, ale ledwo doszłam kilkadziesiąt metrów, na prawde, nawet nie zdawałam sobie sprawy jak ciężko juz mi się poruszać:( Więc wieczorny spacer podziałał na mnie moczopędnie. Calutką noc i jeszcze do teraz, co 1,5-2h na siusiu... i to puki leżałam to bez bólu, jak tylko usiadłam na łóżku czy wstałam, okropny ból w miednicy... aż rano poprosiłam męża żeby mi opukał troche tyłek, bo już nie wyrabiałam. Chyba jednak pojedziemy dziś popołudniu na KTG, bo nie wiem co tam się dzieje. Sikam tak często że już częściej się chyba nie da i ten ból miednicy... jakby kości nie chciały przeskoczyć...a najgorzej jak siedze... A poza tym, to dzień dobry:)
  11. Rudzia

    Lipiec 2010

    wiecie co, ale Wy jesteście. Przecież Wy już macie terminy a najprędzej ja bede do sierpnia czekała... A jak Wy tak gadacie że nie wiadomo ile macie czekać, to co ja mam powiedziec?
  12. Rudzia

    Lipiec 2010

    Oj głowa do góry, rozumiem że te upały wykańczają, ale już środa siepo mału kończy a mówią że max do niedzieli taki skwar ma być. Ja sięo dzidzie nie martwie, tak mi daje popalić że na pewno wszystko jest oki:) Na KTG raczej chciałabym jechać, żeby się dowiedzieć czy rozwarcie siępowiększa, bo ciągle 1 było a ostatnio właśnie w piątek sprawdzali:)
  13. Rudzia

    Lipiec 2010

    adria40 nie martw sięże to tak długo, w końcu i tak doczekasz się maluszka:) wiem że to oczekiwanie ostatnich dni jest najgorsze, ale kurcze wszystkie damy rade! Ja może dzisiaj namówie męża to pojedziemy wieczorem na KTG do szpitala, przy wypisie napisali żeby siestawiać co 3-4 dni, a wypisalam się w piątek, dzisiaj środa więc 5 dzień mija, ale może nie będą robić problemów. Tak siętylko zastanawiam, że chyab na Izbie Przyjęć w szpitalu to wszystko jedno o której godzinie przyjade, nie?
  14. Rudzia

    Lipiec 2010

    Blumchen No to gratuluje, nareszcie dobre wieści:)) Teraz tylko czekać:)
  15. Rudzia

    Lipiec 2010

    co do opadniętych brzuchów, to moj już jest tak nisko, że mąż wczoraj się śmiał że niedlugo będę kolanami walic przy chodzeniu, ja mu na to żeby sie nie dziwił że ciężko mi po schodach chodzić, a on że w ogóle dziwi się jak ja mogę chodzić;p hehehe...
  16. Rudzia

    Lipiec 2010

    a my właśnie skończyliśmy z grubsza ogarnianie... reszte spróbujemy jutro... mały daje mi popalić... okropnie mocno wypycha nogi w żebra... a głowa w kanał i tak na raz... masakra... ostrzygłam męża i idziemy się spłukać, bo całą we włoskach jestem;p DObrej nocki mamusie, bobaski i brzusie :)
  17. Rudzia

    Lipiec 2010

    A u mnie plany uległy zmianie... Mieliśmy dopieszczaćpokoik dziecięcy a tu mąż wrócił z pracy po 17 i miał jechać zapłacić mandat... dwie godziny sięnie odzywał a jak zadzwoniłam zapytać co tak dlugo to się okazało, że musiał wrócić do firmy i siedzi tam do tej pory! przed chwilą dzwoniłam do niego to powiedział że nie wie o której wróci !! Jestem wściekła! ta firma to porażka, zapierdziela po 10-12 godzin, mimo że na umowie ma 8. O podwyżce może tylko rozmawiać bo już któryś raz z rzędu szef obiecywal i dupa. Ciagle ma jakieś wymówki. A jak mamy plany to i tak się walą bo coś wyskakuje i do firmy spowrotem. Do tego jest 24h na dobe pod telefonem służbowym, który dzwonbi piątek, światek i niedziele od bladego świtu.... masakra jakaś... A ja jak się wściekłam tak zapierniczam sama w domu. Już ogarnęłam kuchnie, poodkurzałam, 3 pranie już się suszy, jakieś wiertarki i inne niepotrzebne rzeczy wystawione do wyniesienia, bo z malego pokoju już się składzik zaczął robić. Zaraz zabieram się za prasowanie. A co do jedzenia to ja właśnie ostatnio w ogóle apetytu nie mam... dzisiaj np. zjadlam, talerzyk płatków na mleku i dwie parówki z bułka na ciepło... a no i małą miseczke galaretki... o i to na dzisiaj tyle. Nie mam apetytu i juz.
  18. Przepraszam, że tak nie w temat się wbijam. Powiedzcie co sie stało z Tiną? Widzialam na pierwszej stronie że w maju straciła dzieciaczka? Jak to się stało?
  19. Rudzia

    Lipiec 2010

    slim lady Ja od 4 miesiąca ziajką smarowałam brzuszek co wieczór, tzn mąż mi sparował:) I puki to robił, nie pojawił się ani jeden rozstęp na brzuchu. Ale 3 opakowanie się skończyło i nie mogliśmy dostać nigdzie w okolicy i tak 2 tygodnie i mi wywalilo potwornie... tzn tylko op pępka w dół. Jesli o brzuch chodzi oczywiście, bo tak to jeszcze i piersi i uda mam w rozstęoach ;/ bo nie wpadłam oczywiście żeby i tak smarować... teraz smarujemy Perfecta mama i powiem że troche są bledsze, nie rzucają się tak w oczy.
  20. Rudzia

    Lipiec 2010

    Blaumchen to ja pisałam o tej wadze:) Widze że nie tylko ja tak przytyłam, przed ciążą ważyłam 68kg... a teraz 92... więc 24kg do przodu. Mam nadzieję, że po porodzie spadnie przynajmniej z 10 Bo i tak potem trzeba będzie ostro wziąć się do roboty. Zastanawiam się poważnie nad tą dietą poporodową, że tylko gotowane chude mięsko itp... Oby jeszcze mały cyca ssał, to może szybko uda się zrzucić chociaż połowę, to już będzie wielka różnica. I jak tylko będziemy mogli, to całą rodzinką, z młodym na basen będziemy chodzić, to też powinno coś dać no i oczywiście spacerki:):):) plan jest niezły, ciekawa jestem jak będzie z wykonaniem. A jak będzie ciężko, to może obie dopiszemy się do forum 'grubasków" hehehehe :)
  21. Rudzia

    Lipiec 2010

    Coś tu strasznie cicho dzisiaj. Kurde, sutki mnie zaswędziały, jak ich dotknęłam to tyle siary poleciało, że musiałam bluzke zmienić.. hehehe powódź ;p brzuch mnie pobolewa okresowo, kłuje tak nisko bardzo i czasem tak miednica z tyłu ciągnie w dół... mam wrażenie, że już na dniach młody się wykluje. Już ustaliliśmy z mężem, że dzisiaj ostatecznie dopieszczamy mieszkanko na przybycie synka i od wieczora może się rodzić:)
  22. Rudzia

    Lipiec 2010

    Witam się wtorkowo Dziś 13... może u którejś coś się ruszy? Noc minęła okropnie, ale nie najgorzej... nie mogłam spać, co się położyłam to mnie dusiło... musiałam położyć sobie taką ogromną poduche i na pół siedząco jakoś udalo mi się zasnąć po kilku godzinach męczenia... Mąż pojechał do pracy a ja się zastanawiam czy chce mi się coś sprzątać, bo by się troche przydało... no zobaczymy, może poczekam aż wróci i go troche wykorzystam :) I obrazeczek na dzień dobry dla mamuś i brzuszków:) a my dziś zaliczamy pełny 39 tydzień, rozpoczynamy 40 !!
  23. Rudzia

    Lipiec 2010

    snoopy29 Widzę że i Tobie zmienili termin porodu z 20 na 22 lipca;p hhehehe zobaczymy, może urodzimy w tym samym czasie:)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...