ehh miałam okropną noc.
Nie mogłam długo zasnąć, bo na lewym boku nie wygodnie, na plecach nie bo zaraz miednica boli, na prawym boku zgaga... i tak pół nocy. Jak już zasnęłam to o 4 jakieś koszmary mnie obudziły i nie mogłam zasnąć gdzieś do 5.30, a o 6.50 już budzik, męża do pracy wygodnić iteraz mam chwile spokoju. Śniadanko trzeba zjeść, bo proszeczki poranne czas wziąć.
Przez ostatnie trzy dni prasowałam ciuszki i pościel dla malucha, to dzisiaj wypadałoby nadrobić zaległości w prasowaniu naszych, dużych ubrań... a uzbierało się tego sporo;p
Na szczęście wczoraj mężuś przyniusł mi wiatrak to przynajmniej jakoś ten upał minie, bo bez tego to masakra jakaś.