-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez ania_h83
-
Dorcia - A pomyśl ile dziewczyn tutaj na forum ma w perspektywie posiadanie już dwóch synowych hehe, w tym ja również ;) Ale ja mam ambitny plan bycia super teściową - ciekawe tylko czy mi się spełni Mam nadzieję, że mi chłopaki jakieś porządne dziewczyny do domu przyprowadzą :) Mojej mamie się udało, ma dwóch fajnych zięciów i bardzo fajną synową i wszyscy się wzajemnie lubią :) A ja wróciłam od gina, było miło jak zwykle, a nawet milej, bo i się pośmialiśmy torchę :) Ja na wagę, a tam znów 2 kg do przodu hehe. Ja nie wiem gdzie mi się to odkłada, słowo daję, chyba tylko brzuch i cycki ;) Czyli od początku już 5,5 kg na plusie, a moja obecna waga to 53,5 kg, bo startowałam z 48 :) I Cris się pyta gina czy to ok, że ja tak co miesiąc mam o 2 kilo więcej hehe, a gin na to, że w moim przypadku to spoko, bo ja i tak chudzielec :) I Cris się zaczął ze mnie nabijać, że jak szliśmy do gina to mijaliśmy lodziarnię, a tam na bilbordzie taki deser z truskawkami i bitą śmietaną i ja się już oblizuję hehe, gin w śmiech, a ja mu mówię, że nie powinno takich sklepów być po drodze do niego, bo chyba żadna ciężarna nie przejdzie obojętnie hehe, a Cris dalej, że ostatnio mam zachcianki na takie cuś co tu się zwie budin marmolado, takie ciasto w polewie czekoladowej, znów się pośmialiśmy. No fakt, prosiłam go ostatnio, żeby mi kupił to ciasto to poszedł do sklepu i przyniósł 3, bo była promocja hahaha. Już je powoli kończę Jeszcze się mnie gin pytał czy lubie pan dulce, tutejszy odpowiednik keksa, ale stwierdziliśmy oboje z ginem, że nie lubimy, za dużo w środku owoców hehe. Ciśnienie mam ok, serduszko bije ładnie, pytał mnie czy czuję ruchy, ja na to, że tak, zresztą przez całą wizytę się mały wiercił :) Kolejną wizytę mam 9 stycznia czyli dopiero za 3 tygodnie, o USG ani słowem póki co nie wpsomniał, a tak na to liczyłam. Wychodzi na to, że ponad 6 tygodni znów nie będę widzieć bobaska, bo ostatnie USG było 3 tygodnie temu, no trudno. Ale pewnie 9 stycznia mi wyznaczy datę USG, więc jakoś przeczekam :) No i też da mi wtedy skierowanie na badanie krwi. O glukozie też póki co cisza. Zapisał mi też moje witaminki i skierowanie na jakąś szczepionkę, którą można wykupić w aptece i od razu tam ją dają, więc poszliśmy od ręki i jestem już zaczepiona. Nie umiem Wam nazwać co to, bo się po prostu nie orientuję w tym nazewnictwie, no w każdym razie jak gin kazał to ok. I tyle :)
-
dorcia1989ooo Ania a Ty dzisiaj na pogawędkę z przystojniakiem, czy podglądasz Mikołajka? :) Tak czy siak przyjemnej wizyty!! Dorcia - Dziś tylko rozmowa z przystojniakiem hehe, Mikołajka będziemy podglądać pewnie dopiero w Nowym Roku, a dziś tylko serduszko :) Z tą kasą za tłumaczenie to jeszcze nie tak szybko ;) Z trzech plików, które miałam przetłumaczyć wysłałam babce na razie tylko jeden. Dziś może poślę drugi, a trzeci ten najdłuższy muszę jeszcze raz przeczytać i posprawdzać. Mnie się wydaje, że będą jaja jak to wrzucą na stronę, bo tak jak pisałam, przez te głupie kody, nie wiedziałam nieraz w jakiej formie mam dany wyraz napisać, bo np. leci sobie zdanie, wszystko fajnie ładnie, a tu w środku jakiś kulfon w stylu %1$s który oznacza albo liczbę albo słowo, czort go wie i ja po prostu nie wiem czy słowo, które obok tego stoi ma być w normalnej formie czy ze zmienioną końcówką, bo nie wiem co to za wyraz ten kulfon - mam nadzieję, że nie namieszałam. No w każdym razie jak to pójdzie na żywo to będzie pewnie masa poprawiania... A u mnie magii Świąt nie ma, jest normalnie, w ogóle nie czuję, że Święta idą. Jest ciepło, ładnie, a Cris mi coś wczoraj o choince wspominał, żeby jakąś malutką kupić. Nawet się na to nie nastawiałam, sama nie sądziłam, że będzie chciał. Pewnie jakąś miniaturkową sztuczną kupimy, bo i tak teraz kasy za bardzo nie ma.
-
Ja tylko na moment, bo lecę się szykować do gina. Agata - Dobrze, że już jesteś. Martwiłyśmy się tutaj wszystkie o Ciebie. Ja to przyznam, wchodziłam po kilka razy na Twój profil, zerknąć czy aby się nie logowałaś :) Nastresowałaś się biedna, ale dobrze, że już w domku :) Dorcia - Mój gin mówi, że na 3D najlepiej w 27 tygodniu, choć ja z Jerkiem nie byłam to nie wiem tak naprawdę. Teraz też jeszcze o tym nie myślalam, ale może się skuszę :)
-
Skończyłam tłumaczenie, teraz muszę jeszcze raz przez to przebrnąć i posprawdzać czy wielu byków nie narobiłam ;)
-
Inka - Ja też pewnie jutro zobaczę kolejne 2 kg na plusie, więc głowa do góry, nie jesteś sama Nie jem niby dużo, a mimo to kilogramów przybywa. Na szczęście ja z tych chudych, więc nawet jak mi się coś po ciąży ostanie to tylko na zdrowie mi to wyjdzie ;) Fajnie, że serducho ślicznie stuka, a wyniki dobre. Glukoza jeszcze przed mną, ale pewnie już w Nowym Roku, fuj. Natalia - Ja co wieczór jak się kładę spać to najpierw leżę sobie na plecach i mały się zawsze wtedy rusza :) I wtedy uśmiech od razu się pojawia :) Jeszcze trochę, a będą nam sadzić takie kuksańce, że się śmiać przestaniemy hehehe, więc korzystajmy teraz póki jeszcze delikatnie się z nami obchodzą ;)
-
A ja idę wszamać coś słodkiego, Jerek śpi, błoga cisza........... ;) Mnie się płakać nie chce jak słyszę serduszko, ja się zawsze wtedy uśmiecham :) To samo jak czuję ruchy, uśmiech momentalnie :)
-
Hej! Przeczytałam :) I powiem Wam, że tak czułam, że końcówka naszej strony głównej będzie różowa Jest dziewczynka u Natalii, jest dziewczynka u Marysi - swoją drogą, Maryś, gratulacje!!! :) Jeszcze tylko trzeba poczekać na Olę i Monikę i koniec :) Bo Molo, zdaje się, płci nie chce znać :) Fajnie, że tych dziewczynek przybyło na koniec :) 2 lata temu u nas na wrześniówkach to z kolei prawie same dziewczynki były, chłopców zdecydowanie mniej :) Dorcia - Ja hiszpański rozumiem nieźle, problem tylko z mówieniem. I zgadzam się, to piękny język i łatwy tak ogólnie, ale te 14 czasów mnie przeraża ;) Głównie uczę się z tv, z muzyki, słuchając innych itd. Mam też jakieś książki do nauki, które kupiłam jeszcze w Polsce, ale jakoś teraz po prostu nie mam czasu na to, a od kwietnia będę go mieć jeszcze mniej ;) O kursach żadnych nie myślałam, a może powinnam, tylko że ja cykor jestem i tak się trochę boję...Ale spoko, jeszcze parę lat tutaj i będę śmigać hahaha, zawsze się śmieję, że jakby co to nauczę się od moich dzieci :) A Cris do mnie mówi przeważnie "mi amor" achhhh
-
Padł mi internet i przez kilka godzin siedziałam jak pustelnik. Jakie było moje zaskoczenie, że mam tylko jedną stronę do nadrobienia! :) No ale za to dziś prawie nie tknęłam tłumaczenia, bo bez netu to tak ciężko, więc zabieram się za robotę teraz. Pewnie dziś posiedzę... Natalia - Widziałam Rozalkę wpisną na pierwszej stronie, dobry wybór :) Córeczka mojej koleżanki też ma tak na imię, niedawno skończyła roczek, jest słodka :) Maryś - Ty, mam nadzieję, pochwalisz się nam płcią dzidzi jutro! :) Udanej wizyty! Monika - Fajnie, że biustonosz wybrany, ja to mam zawsze z takimi zakupami problemy :) I powiem Ci, że Ty to się obiegasz! Codziennie coś, jakieś załatwienia. Ja to po takim jednym intensywnym tygodniu jak Ty masz to bym padła trupem hehe, a Ty zasuwasz aż miło :) Co się jeszcze tyczy posiadania dziecka to wiesz Monika, ja nie pracuję, siedzę w domu, nie muszę się przejmować żłobkami, nianiami itp. ale tak na dłuższą metę to to też jest męczące, każdy dzień taki sam, te same nudne obowiązki, już czasami kręćka dostaję, bo bym gdzieś wyszła między ludzi, a nie mam takiej opcji. Wiem, że w Krakowie byłoby inaczej, ale tu nie znam nikogo, nie pojeżdżę sama po mieście. I tak źle i tak niedobrze...Cris, mimo tego, że zarabia w sumie nie najgorzej, i tak jest cały czas zestresowany, bo samo życie tutaj jest mega drogie i kasa się rozpływa w zastraszającym tempie. Wiem, że gdybym ja też pracowała, żylibyśmy znacznie lepiej, ale co ja mogę bez znajomości języka?? Najwyżej robić takie tłumaczenia jak teraz. A chęć posiadania kolejnego dziecka po prostu nadchodzi w pewnej chwili i wtedy już nie można przestać o tym myśleć :) Oby dla nas wszystkich nastały lepsze czasy i niech każda ma tyle pociech ile chciałaby mieć, a nie tyle na ile wolny czas czy finanse pozwolą hehe. O wieku nie wspomnę :P bo tu sprawa jasna, że te co bliżej 20tki to jeszcze mają czas, żeby i całe przedszkole urodzić Anna - Ale z Ciebie sympatyczna dziewczyna :) A Bartuś słodziak :) No i oczywiście śliczny duży brzusio! :)
-
Anna - No ja właśnie wcale o cyce nie zadbałam jak byłam w ciąży z Jerkiem, bo mi się to nie wydawało konieczne. Urosły sporo, potem on je ciamkał przez 15 miesięcy i po okresie karmienia jak na siebie spojrzałam w lustrze to jedna wielka rozpacz ;) Podejrzewam, że mimo dobrych biustonoszy tym razem będzie podobnie. Po ciąży i karmieniu, nie dość, że zmalały STRASZNIE to jeszcze na domiar złego oklapły :/ I wtedy Crisa siostry wysłały mnie na zakupy do ich ulubionego sklepu z bielizną i dopiero te biustonosze przywróciły moim cycom jako taki wygląd. Marka nazywa się Selu. Teraz biust mam ok, bo znów urósł i się zaokrąglił. Opadnięty jest nadal haha, ale jak go zapakuję w dobry stanik to da się żyć. Boję się natomiast co to będzie po ciąży i kolejnym karmieniu (bo zakładam optymistycznie, że znów będę karmić piersią). No ale to są rozważania na dalszą przyszłość ;) Ja mam poduszkę do karmienia piersią, dostałam od Crisa siostry, jakaś taka zwykła, wrzucę fotkę wieczorem, myślę, że się przyda. Przy Jerku nie miałam. Co do laktatora to ja pewnie znów kupię ręczny Avent, bo tu nawet innych nie ma. Nie wiem nawet, tak szczerze mówiąc, czy elektryczny jest faktycznie o tyle lepszy co ręczny... Wózek my będziemy mieć po Jeremiaszu, bo nas na nowy nie stać. Jego stary wózek jest już dość zużyty, no ale trudno, wymyje się, wyszoruje i jakoś to będzie. Dorcia - Ja sobie czwórki dzieci nie wyobrażam :) Ba, jak Jerek miał te kilka miesięcy to nawet o drugim mi się myśleć nie chciało hahaha. Ale to się zmieniło dosłownie z dnia na dzień, ja o tym drugim dziecku to marzyłam odkąd Jerek skończył jakieś 10 miesięcy hehe, ale dopiero teraz Cris też "dorósł" do decyzji :) I cieszę się, że ta różnica wieku będzie ciut mniejsza niż 3 lata, tak rok po roku czy nawet po dwóch latach chyba nie dałabym rady. Jedno dziecko to wydaje się, że dużo, ale chyba tylko na początku jak człowiek jest taki wypompowany :) Z czasem jest coraz lepiej i zaczyna się myśleć o kolejnych :)
-
Dorcia - No nie wątpię, że z trójką rodzeństwa jest jeszcze weselej hehehe, ale ja już stara rura i się na czwórkę nie załapię ;P Troje mi wystarczy - choć ja tak gadam, a może jak mi Mikołaj da popalić to dam sobie spokój nawet z tym trzecim hehe, no ale prawda taka, że chciałabym bardzo, no ale to będzie już po 30-ce, więc trzecie u mnie jeśli by było to na bank już będzie ostatnie :) Anna - A robisz już jakieś zakupy sukienkowe dla malutkiej? :) I jak tam z imieniem? Nadal nie postanowione? Monika - To mierz te cyckonosze, mierz i wracaj szybko, oby pasowały :) Ja sobie ostatnio kupiłam 3 biustonosze, spłukałam się, bo takie z wyższej półki hehe, ale co ja poradzę jak ta marka jest jedyną, która mi się tu podoba i fajne naprawdę mają te biustonosze. W ciąży z Jerkiem o cycki nie zadbałam i teraz mam tego skutki. Tym razem wydam każdą kasę, żeby te zwisy jakoś poratować ;)
-
Ja też mam dwójkę rodzeństwa i zawsze było fajnie. Myślę, że trójka to taka fajna liczba :) Chciałabym, żeby moje dzieci też tak miały, żeby było z kim pogadać i z kim się pokłócić
-
MalagaaaAle wszystkie dzieci są wspaniałe i nie wyobrażam sobie córeczki za miast Kacpra itd ;) kocha sie bo jest Twoje ;) No dokładnie. Nieraz niby sobie człowiek wyobraża, że może chłopiec, może dziewczynka, ludzka rzecz - takie marzenie o posiadaniu dziecka danej płci, zawsze się mówi, że zdrowie najważniejsze i to prawda, ale wg mnie nie ma nic złego w pragnieniu posiadania córki czy też syna :) Bo potem nawet jak się rodzi trzeci syn czy czwarta córka to i tak kocha się tak samo :)
-
No mi się marzy trójka (już nawet w myślach widzę nieraz 3 brykających chłopaków hahaha), ale nie wiem czy Crisa namówię ;) On niby zawsze mówił, że chce dwoje dzieci, choć jakiś czas temu powiedział coś w stylu, że zobaczymy jak będziemy sobie dawać radę z dwójką, więc jakby nie przekreślał jeszcze tego trzeciego tak do końca. Czas pokaże :) Co by nie było, będę się cieszyć jeśli zdecydujemy się na trzecie :)
-
Kacper i Rozalka brzmi bardzo ładnie :) Mam nadzieję, że Tomek postawi na takim wyborze ;) Ja z Jerkiem też byłam pewna od początku. Tym razem już mniej, ale to dlatego, że mi wszyscy namieszali życząc córeczki, choć ja miałam przeczucie na chłopca. Jeszcze na samym początku ciąży, w pierwszych tygodniach chodziła mi po głowie dziewczynka, bo czułam się trochę inaczej niż z Jerkiem, ale przeszło mi takie myślenie bardzo szybko i jak leżałam wtedy na tym USG to tylko czekałam aż mi gin siusiaka pokaże hehe. A teraz się nie mogę doczekać, żeby zobaczyć jak będzie Mikołajek wyglądał :) Córeczka może będzie trzecia jeśli mi sił przy drugim bobasie nie braknie ;D A Agata, mam nadzieję, odezwie sie dzisiaj...
-
Maritta - Chyba wszystkie wróżyły dziewczynkę u Natalii oprócz Doris i Nastki :) Nie wiem czemu, ale ja nawet innej opcji nie brałam pod uwagę hehe. Natalia - To będzie Rozalka?? :) Edit: A jeszcze miałam pisać, że się martwię trochę o Agatę, bo nie logowała się od soboty. Mam nadzieję, że u niej wszystko w porządku.
-
Hej ho! :) Poszłam wczoraj spać o 2, po angielsku co prawda nie śniłam, ale już mi się rzygać za przeproszeniem chciało tymi wszystkimi specjalistami, ekspertami, absolwentami, kursami itp. :) (tekst na temat edukacji). No ale pokonałam w sumie 650 linijek, więc jest dobrze. Dziś na pewno tyle nie nastukam, bo jestem sama z Jerkiem. Wczoraj Cris go zabawiał, gotował itd. a ja tylko tłumaczyłam. Chciałabym to skończyć jak najszybciej, bo prawdopodobnie jak oni to wrzucą na stronę to trzeba będzie niejedną poprawkę wstawić, a to dlatego, że przecież w j. polskim występuje deklinacja, a ten tekst, który oni mi dali mam cały naokoło otoczony przeróżnymi kodami, które tylko Cris rozumie, a których ja absolutnie nie mogę dotykać, żeby nic nie popsuć no i te wszystkie dziwoloągi, które oni tam powstawiali na faktycznej stronie internetowej ujawnią się jako słowo, ja oczywiście nie wiem jakie, więc tłumacząc tekst nie wiem nigdy w jakiej formie mam dany wyraz wstawić, więc zgaduję trochę ;) Oni sobie chyba nie zdawali sprawy, że polski jest taki zakręcony. Generalnie to część tekstu to jakieś faktyczne zdania mające sens, a cała reszta to wyrwane z kontekstu półzdania, pojedyncze słowa itp. A nudne to jak flaki z olejem ;) Anna - Ja wcale nie znam angielskiego tak dobrze :) Odpalam google translate, ling.pl i lecę z koksem :) No i tekst nie jest jakiś bardzo trudny. Ja studiowałam na Uniwersytecie Ekonomicznym i mieliśmy cały czas angielski taki typowo biznesowy, z odpowiednim słownictwem, więc coś tam jeszcze pamiętam :) Bardzo miło zresztą ten angielski wspominam, bo mieliśmy super nauczyciela :) No i jakby nie patrzeć używam angielskiego na co dzień od prawie 6 lat, ale uwierz mi, nie jestem jakaś biegła, o nie nie :) Może gdybym żyła z Angolem to bym się nauczyła poprawnej wymowy i używania czasów, ale jakoże dla Crisa angielski to też tylko drugi język, więc tak sobie gadamy jak umiemy i się dogadujemy, ale daleko mi do naprawdę dobrej znajomości języka. Do dziś mieszam czasy, jak mi słowa braknie to wrzucam je po polsku albo hiszpańsku, a Cris rozumie hehe, i tak to nasze gadanie wygląda :) Kurde, tak pisałyście o maturze. Kiedy to było? hehe Ale pamiętam doskonale :) Ja zdawałam pisemnie matmę (jak ja uwielbiałam matmę! miałam ją w małym paluszku, teraz nie pamiętam za to najprostszego wzoru ;)) i polski, pisałam wypracowanie na temat motywu rozstania :) Oba egzaminy zdałam na 5 i byłam zwolniona z ustnej Poszłam sobie jeszcze tylko na ustny angielski i wsio, też 5 i po maturze :) Każdemu takiej życzę :) Eh, był człowiek mądry te 10 lat temu, teraz to z mózgu zostało próchno ;) Ja też z tych starszych ;) Dobijam 30 (stuknie mi w maju), a wcale się na tyle nie czuję. Molo ma rację, człowiek ma tyle lat na ile się czuje, czyli ja w dalszym ciągu nastolatka, tylko te zmarszczki co widzę rano w lustrze mi jakoś nie pasują do mojego obrazu Wszystkim obolałym życzę lepszego samopoczucia. To chyba tylko ze mnie taki dziwny przypadek, że tak dobrze ciążę znoszę, oprócz tego, że jestem cały czas mega zmęczona to nic mnie nie boli, nie ciągnie, nie kłuje, brzuch od czasu do czasu stwardnieje, ale bez tragedii, jest dobrze :) Ok, lecę do mojego tłumaczenia póki Jerek się ładnie bawi. Może go sprzedam jutro dziadkom to skończę na środę... O, miałam już wysyłać, ale doczytałam, że u Natalii będzie córeczka :) Gratuluję!!! Czyli jednak wszystkie miałyśmy nosa ;) Super wieści!
-
Zaraz mi mózg wyparuje :) Siedzę od rana i tłumaczę. Mam za sobą 500 linijek tekstu, a w perspektywie jeszcze około 1000 hehe. Dziś to chyba będę śniła po angielsku :) Dodałam zdjęcia brzucha do galerii (jak na razie 7 fotek począwszy od 15tc). Zdjęcia są w tej galerii, której ikonkę widać pod moim awatarem.
-
Eh, wszystkie jesteście dziwne z tym jedzeniem placków z cukrem Żarcik oczywiście hehe, ale zaraz serio napiszę do mamy spytać czy ona o takim wynalazku słyszała Maryś - Ja wiem, że dzieci Molo mają 2 i 4 latka :) Ale ja taka ciekawska jestem i chciałam się dowiedzieć jaka jest dokładnie różnica co do miesiąca ;) Anna - No to jestem z powrotem, żeby Ci poopowiadać trochę o Argentynie :) Już tu kiedyś dziewczynom opisywałam ten temat trochę, ale może wtedy nie zaglądałaś :) Tak w skrócie to po przyjeździe byłam załamana, wyć mi się chciało non stop patrząc na to gdzie jestem i tak sobie myślałam dlaczego nie posłuchałam rodziny, bo wszyscy mi oczywiście rozradzali wyjazd, ale ja nie, ja uparcie przy swoim, że jadę, że zobaczę kawałek świata itd. no i przyjechałam i stwierdziłam, że jestem w czarnej dupie. Było okropnie. Doszłam wtedy do genialnego wniosku, że Polska to chyba najcudowniejszy kraj pod słońcem, a już tak ładnego i czystego miasta jak Kraków to chyba nie widziałam. No i na co ja go zamieniłam?? Na syfiaste, brudne i śmierdzące Quilmes, gdzie bezpańskie psy pałętają się na każdym rogu, wszystko jest takie zaniedbane i byle jakie, tak jakby ludzie nie dbali o to jak żyją. No mówię Wam, po prostu szok totalny, a tak wstyd mi się było przyznać przed rodziną, że to oni mieli rację, a ja byłam po prostu głupia i naiwna i spodziewałam się Bóg jeden wie czego. Na początku zamieszkaliśmy u rodziców Crisa, a oni właśnie żyją w takiej, nazwijmy to, niezbyt pięknej okolicy. Miałam nawet żal do Crisa, że nie opisał mi dokładnie jak tutaj jest. Czułam się jakby oszukana poniekąd. U jego rodziców mieszkaliśmy lekko ponad rok, po pewnym czasie przyzywczaiłam się trochę, poza tym zaszłam też w ciążę i to mnie chyba uratowało, bo wszystko inne zeszło na drugi plan i już mnie nie obchodziło, że nie jest tak jak się spodziewałam. Jak mały miał niecałe 4 miesiące przeprowadziliśmy się do innego miasta (tu gdzie teraz mieszkamy, miasto nazywa się Lomas de Zamora), wynajęliśmy małe mieszkanie i spędziliśmy w nim kolejne 2 lata. We wrześniu tego roku zmieniliśmy mieszkanie na większe, nadal w tym samym mieście. Lomas jest w porządku, mieszkamy w centrum, więc jest ok, obrzeża już do fajnych nie należą. Tak jak pisałam kiedyś, tutaj jedynie centra miast nadają się do życia, cała reszta to syf, który nawet ciężko opisać. Nie widzę siebie tutaj w przyszłości, noooo chyba, że stałby się cud i przenieślibyśmy się do Buenos, bo Buenos to jedyne miasto, które tutaj naprawdę uwielbiam. Jest MEGA, ja wciąż się gubię nawet na uliczkach, po których chodziłam setki razy ;) Bez Crisa ani rusz. Rzecz jasna, nie całe Buenos jest super, nie całe też widziałam, ale to co widziałam bardzo mi się podoba. Jest tak inaczej niż w tych wszystkich mniejszych miastach naokoło. Jest takie żywe, kolorowe, pełno sklepów, barów, parków, restauracji, do wyboru do koloru, można podziwiać tango na ulicy itp. Cały czas liczyłam na to, że może zamieszkamy w Buenos, ale niestety póki co nie stać nas na to. Tu w Lomas mamy teraz całkiem obszerne mieszkanie 3-pokojowe (2 sypialnie, salon), z osobną kuchnią, balkonem, oprócz pełnej łazienki (kibelek, bidet, umywalka, wanna) mamy jeszcze drugą toaletę (sam kibelek i umywalka), do naszego bloku przynależy podwórko z mini placykiem zabaw, jest też basen, mała siłownia, są grille, z wszystkiego można korzystać za darmo. Za te same pieniądze, które płacimy tutaj, w Buenos nie stać by nas było na takie mieszkanie. Może nie jest najpiękniejsze, ale w końcu mamy więcej miejsca i można było pomyśleć o drugim dziecku :) Nie tracę jednak nadziei, że MOŻE KIEDYŚ uda nam się przeprowadzić do Buenos, byłabym w siódmym niebie. Co do tego jak moja rodzina zaakceptowała Crisa to muszę napisać, że bardzo dobrze. Zrobił na wszystkich od początku bardzo dobre wrażenie i u mnie wszyscy go lubią. Cris to naprawdę porządny, dobrze wychowany i taki ułożony człowiek. Ja zawsze miałam słabość do długowłosych muzyków ze skomplikowaną osobowością hahaha, a teraz wiodę sobie spokojne życie u boku programisty, który nawet nigdzie z domu nie wychodzi, żeby zaszaleć. Nie pije, nie pali, ma swój komputer i jest szczęśliwy ;P Jedyny jego nałóg to gry komputerowe i yerba mate - ichniejszy okropnie gorzki napój, którego ja do dziś przełknąć nie mogę, a tu go wszyscy uwielbiają :) Myślę, że moja mama nie puściłaby mnie na drugi koniec świata z byle jakim facetem, ale Crisowi chyba ufała. Nieraz zresztą jak zdarzały się nam jakieś spięcia i żaliłam się mamie to ona zwykle stawała po jego stronie hahaha, zaskarbił sobie sympatię jednym słowem :) Co się natomiast tyczy rodziny Crisa to ich rekacja na mnie też była bardzo pozytywna. Od progu czułam się jak "swoja" :) Oni są tutaj wszyscy bardzo otwarci i tacy życzliwi, nie tylko rodzina Crisa, ale ogólnie cały naród taki jest, uwielbiam Argentyńczyków, o czym już nieraz pisałam :) Rodzice Crisa traktują mnie jak córkę, dobrze dogaduję się z Crisa siostrami, ogólnie dobrze się między nimi czuję. Niekiedy jedynie przeszkadza mi gadatliwość teściowej i ta jej przesadność w okazywaniu uczuć hehe, ale poza tym jest dobrze. Nie chcę i nigdy zresztą nie chciałam zostawać tu na stałe. Od początku zaznaczałam, że jedziemy tu tylko na kilka lat i wracamy do kraju. Cris zresztą też nieraz wspominał o powrocie. Póki co są to jednak bliżej nie zidentyfikowane w czasie plany... No i miało być krótko, a wyszła epopeja :) Wzięłam przykład z Dorci hehe.
-
moloAniu z Argentyny :-) ale się szybko uwijasz z tłumaczeniem ! Miłego wieczoru z mężem ! Fajna taka laba, nam nikt nigdy jeszcze dzieciaków nie podkradł, a mógłby, muszę ich chyba paczką nadać do Polski ;-)) Hahahaha A dobry pomysł, wiesz. Jak nie masz innej opcji to dajesz ;) A jaka dokładnie jest różnica wieku między Twoimi chłopcami?? Bo u mnie będzie 2 lata i 7 miesięcy...I też mam stracha czy dam radę ;)
-
Molo - No właśnie, świeży i bystry umysł, nie to co my hehehe, mnie nauka już nie idzie tak łatwo ;) A Jerkowi powie się jakieś słowo raz i on już pamięta :) Mam nadzieję, że jakoś opanuje te języki. Na angielskim mi w sumie tak nie zależy, bo tego i tak nauczy się w szkole, a z domu to najwyżej jakieś podstawy tylko wyniesie. Ja mam największego stresa o ten polski, bo tylko ja jedna mówię do niego w tym języku, więc spoczywa na mnie mega odpowiedzialność i nie wyobrażam sobie, żeby nie umiał mówić po polsku. Na razie widzę, że umie tyle samo po polsku co po hiszpańsku, więc jestem zadowolona, bo polski łapie tylko ode mnie, a hiszpański jednak od całej reszty, a mimo to nie wydaje mi się, żeby hiszpański przeważał w jego słownictiwe, jakoś równoważą się póki co obydwa te języki. Anna - No cena ładna, ale wiesz, np. w tym roku dostałam paczkę około maja na moje urodziny, potem we wrześniu na urodziny małego i nie pamiętam czy była jeszcze jedna czy nie...już mi wyleciało z głowy - więc to tak raptem 3, może 4 paczki do roku. Czasem paczka jest cięższa, czasem lżejsza, różnie to bywa. Czasem moja babcia zasponsoruje, czasem mama zrzuca się na spółkę z siostrą na paczkę, jakoś dają radę :) a dla mnie to jak czekanie na Świętego Mikołaja prawie :) I wiem, że im sprawia przyjemność to, że ja się cieszę czy że Jerek dostał jakieś ciuchy czy zabawki z Polski. Moja siostra, gdyby tak podliczyć, to już chyba fortunę na nas wydała, a wciąż się pyta czego jeszcze potrzebujemy :) Na pomysł wyjścia z domu to ja dziś wpadłam, bo ostatnio prawie nigdzie nie wychodzimy, nawet jak Jeremiasz jest czasem u dziadków to my i tak siedzimy w mieszkaniu, bo Cris wiecznie zapracowany i nawet w domu przed kompem siedzi i pisze te swoje kody. Ale dziś mu nie odpuszczę :) Już mu wcześniej na czacie napisałam, że dziś wybywamy i już :)
-
Monika - A spytaj mamę o te placki, spytaj. Sama jestem ciekawa hehe. Ja jak robię to ścieram do ciasta cebulę i dodaję sól i pieprz - dlatego mi ten cukier potem jakoś tak nie pasuje po prostu i jemy ze śmietaną :) A w wersji na słodko to co się daje do ciasta? Ja też zauważyłam te "naleśniczki" ;P Gosia - Jakie krzywulce?? Daj spokój. Ja nawet krzywulców nie potrafię Anna - Ja też tak często mam, że się odenerwuję na małego, a potem mi głupio - ale przecież nie jesteśmy doskonałe, więc wyrzuty sumienia na bok :) Może potem nocką napiszę coś więcej odnośnie Twoich pytań o Argentynę, wrażenia itd. bo teraz czekam na Crisa i jak wróci z pracy to mykamy na lody :) Jerek dziś u dziadków, więc trzeba wieczór jakoś wykorzystać :) Co do ceny paczki z Polski do mnie to wszystko zależy od tego czy statkiem czy samolotem, no i od jej zawartości, znaczy ciężkości. Zwykle moja siostra wysyła mi paczki samolotem i dochodzą w tydzień, ale co za tym idzie są wtedy droższe (statkiem to i 2 miechy mogłyby się bujać). Cena takiej powiedzmy 5-kg wynosi około 200 zł. więc za fajnie nie jest, no ale też nie dostaję paczek co tydzień tylko raz na jakiś czas. I jeszcze się pochwalę, że przetłumaczyłam już stronę główną, a forum miałam prawie cały czas otwarte ;) No ale to dlatego, że dziś nie ma Jerka i nikt na mnie nie wisi ;)
-
Ja też mam wizytę 19 grudnia, ale bez USG, taka zwykła pogaduszka z panem ginem + mierzenie ciśnienia, ważenie i słuchanie serduszka :) Może mi też powie kiedy mam glukozę zrobić. Monika - Zdecydowanie powinnam spórbować placków w takiej wersji, bo przyznam, że mam spore problemy z wyobrażeniem sobie ich smaku hehe, ale jakoś jak sobie pomyślę o tym cukrze...jakoś mi nie pasuje no!
-
Dorcia - Wiesz, wszystko dozwolone byle z umiarem :) Mnie też denerwowało jak mi teściowa Jerkiem "wte i wewte" wywijała jak tylko zapiszczał i jeszcze przy tym te swoje okropne pseudo kołysanki śpiewała hahaha, myślałam, że wyjdę z siebie ;) No i on się niestety po jej praktykach nauczył na ręce, tym razem nie dam sobie tak wejść na głowę ;) Ponosić, poprzytulać jak najbardziej, ale nie na non stopie :) Edit: Molo - Jeremiasz nie mówi po angielsku, ale wydaje mi się, że co nieco rozumie. Zresztą, po polsku i po hiszpańsku też jeszcze mało mówi, no ale on słyszy na co dzień aż 3 języki w domu, więc ta mowa się u niego wolno rozwija. Powolutku, małymi kroczkami robi postępy, najważniejsze że rozumie i rozróżnia języki. Wie, że do mnie po polsku, a do Crisa po hiszpańsku ma mówić i to mnie już bardzo cieszy :) Co do przedszkola to nie jestem pewna tak do końca, ale chyba od 3-go roku życia się tutaj posyła.
-
Nastka - Brawo! Pierniczki wyglądają pysznie :) Dorcia - No jasne, że się jej nic nie stało :) Bobasy trochę trzeba ponosić, no bo kiedy jeśli nie wtedy kiedy są słodkie, małe i LEKKIE
-
Molo - Crisa poznałam przez internet, na last.fm (to taka internetowa radiostacja), coś zaczęliśmy gadać o muzyce i tak to się zaczęło :) Ja mieszkałam wtedy w Krakowie, bo tam studiowałam, a on był tu w Argentynie. Po kilku miesiącach po prostu spakował walizke i do mnie przyleciał, z drugiego końca świata :) Mieszkał ze mną 2 lata w Krakowie, a w 2009 przyjechaliśmy do Argentyny, w październiku minęły 3 lata odkąd tu jestem. Mieszkamy nieopodal Buenos Aires. Od samego początku rozmawialiśmy i nadal rozmawiamy po angielsku. Oboje znaliśmy język wcześniej, ze szkoły, z filmów, z muzyki, ale przyznam, że dużo się od tamtego czasu przy Crisie nauczyłam, bo on po angielsku mówi bardzo dobrze. Nie mogę się z kolei przełamać, żeby zacząć mówić po hiszpańsku. Niby jestem tu już 3 lata, rozumiem język na nie najgorszym poziomie, a jakoś gadanie mi nie idzie ;) Ale pocieszam się tym, że Cris po polsku umie jeszcze mniej (czytaj 3 słowa na krzyż ;)). Śmiejemy się, że i tak kiedyś nauczymy się swoich języków od naszych dzieci :) Gosia - Przypomniało mi się właśnie, że nie odpowiedziałam na Twoje pytanie odnośnie placków ziemniaczanych :) No więc odkąd pamiętam w moim domu jadło się placki ziemniaczane ze śmietaną i posypane solą (jeśli w smaku wydawały się niewystarczająco słone). O wersji na słodko nie słyszałam nigdy, a żyję na tym świecie 29 lat ;) Aż z ciekawości spytam mamę czy ona o takim połączeniu słyszała, bo aż mi głupio, że Wy wszystkie tutaj jecie placki z cukrem, a ja nawet nie wiedziałam, że tak można ;) Co do pieluch to ja nie pomogę, bo my nie kupowaliśmy na zapas. Jak byłam w ciąży to kupiliśmy tylko 2 paczki tych najmniejszych z wycięciem na pępuszek - jedne Huggies, a drugie Pampers, bo nie wiedzieliśmy po prostu które nam podejdą. No a potem jak się Jeremiasz urodził to już na bieżąco kupowaliśmy, raz takie raz takie, jakie nam akurat pasowały. Ten najmniejszy rozmiar nosił dość długo, ale to dlatego, że on urodził się malutki. Dorcia - E tam, kamizeleczka, polarek, piżamka - każdy by się pogubił na początku ;) Aż mi się przypomniało jak ja sama zajmowałam się moją bratanicą, gdy miała te kilka latek, też zawsze miałam dylemat w co ją ubrać :) Najważniejsze, że się wybawiłyście, krecik, ciasteczka, ludki z plasteliny - przyłożyłaś się i widać, że dzień był udany :) Edit: O, paczki! Jak ja kocham dostawać paczki :) Toż to dla mnie największa radocha jak paczkę od mamy albo siostry dostanę :) Zwykle najbardziej korzysta na tym Jeremiasz, bo zakochana ciotka obkupuje go w ciuchy, a on potem chodzi i każdemu pokazuje i np. mówi "Ooo, popatś, koszuszla" (znaczy koszulka ;)).