-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez mamaola
-
Leo już wstał, więc mogę się zebrać i gdzieś przyjechać. Dokąd mogłabyś dojść pieszo. Od jutra ma padać, więc możnaby jeszcze troszkę pogody wykorzystać. No chyba, ze zdecydujesz się przyjechać.
-
aśku - a nie ma koło Ciebie jakiegoś fajnego parku?
-
Hej, U nas kolejna niezła noc. Tylko 3-4 pobudki. I Leo nie śpi już taki przytulony do mnie, wystarczy mu, że jestem obok. Dla mnie to wielka ulga, bo między pobudkami moę chociaż pospać normalnie. aśku - a chciałoby Ci się autobusem? Jak chcesz, to ja mogę podjechać do miasta, tylko gdzie? Bo ja mam auto. Leo właśnie zasnął na drzemkę. Ile pośpi? Nie mam pojęcia... Super, że Mati tak kojarzy słowa :) Nauka nei idzie w las :) guga - ja mam z "Ziajki" chyba 25 filtr. Od 1 dnia życia, ale wiem, ze są i większe i mniejsze dla dzieci po 6 miesiącu. A Ziajka nie jest droga w porównaniu z innymi firmami. 3nik - fajne zdjątka, super wóz ;) A ostatnie wymiata :) Ale o uchwyciłaś :) Widzę, ze u Was pieluchy też już na "ostatni guzik"? Niby są do 3 lat, ale zastanawiam się kiedy Leo z nich wyrośnie...
-
Hej, U nas cały dzien w biegu - najpierw zakupy, potem siup na działkę do rodziców, gdie spędziliśmy cały dzień. Leo kopał dziury w ziemi, wyrywał babci kwiatki, dostał nawet jednego tulipana do zabawy, którego porwał w drobne strzępki, bawił się w miseczce z wodą. Atrakcji było tyle, ze przez cały dzień miał tylko jedną godzinną drzemkę. I nic a nic nie marudził! Z działki szybko na kąpiel i kolację, a ja na jogę. Dopiero teraz siadam sobie spokojnie. Ale lubię takie dni :) agatcha - ależ Zosia cudnie wygląda :) Wyłazi z niej ten łobuziak :) Jak takie zdrowe wiejskie (w pozytywnym sensie oczywiście) dziecko - umorusane, rozchełstane, ale przeszczęśliwe :) A może Zosi tak się objawia lęk separacyjny? Że chce na rączki? Ja myślę, ze to taki etap, a nie koniecznie przyzwyczajenie. Przejdzie jej, zobaczysz. aśku - to rozumiem, że Ty też nie możesz? Szkoda. W przyszłym tygodniu wraca mój mąż i pewnie zaczniemy się szykować do wyjazdu. guga - zdrówka dla Isi. Ja jeszcze stosowałam inhalacje - albo olejek eukaliptusowy do nawilżacza albo na gorącą wodę mięta, rumianek, majeranek i sól. Do tego jeszcze witaminka C i wapno koniecznie. adria - GRATULACJE!!! Świetnie to słyszeć. No to możesz już zapomnieć o ćwiczeniach :) Dobrej nocki.
-
Oj, jak tu dziś puściutko! My mieliśmy bardzo udany dzień :) Po drzemce skoczyliśmy na trawkę z zupą w termosie ;) i siedzieliśmy do następnej drzemki. Potem obiadek z gościem - przyszła moja przyjaciółka i znów spacer, lody i kocyk na trawce, aż do wieczornej kąpieli i kolacji. Udało się uśpić Leo o 20:50, więc nawet nieźle, biorąc pod uwagę, ze spał do 17. A przyjaciółka dopiero wyszła, więc w końcu mogłyśmy troszkę poplotkować :) Odebrałam też dziś dowód osobisty dla Leosia :) Słodko to wygląda :) I mam dla Was dwa filmiki jak Leo robi miny: 1 - krzywi się na winogrono: YouTube - Leo się krzywi.AVI.wmv 2 - mina, o której myślałam, że ze złości,ale jednak nie, prawdopodobnie to takie rozładowanie nadmiaru emocji... : YouTube - Mina złośnika?.AVI.wmv Życzę dobrej, spokojnej nocy.
-
Dzień dobry :) Leo dziś nadal w super humorze :) guga - a ja przegapiłam Twoje zdjęcia... Czy mi się wydaje, czy Isia się zmieniła? Tak jej się buziaczek troszkę wyciągnął :) Coraz śliczniejsza ta Twoja królewna :) aśku - no to czekamy jeszcze na natalię. A gdzie moglibyśmy się spotkać? Ty masz do dyspozycji samochód? Bo w taka pogodę (choć nei wiem jak ma być w czwartek) to szkoda siedzieć w pomieszczeniach, może lepiej gdzieś na dworze? Znasz jezioro szmaragdowe? To w zdrojach. Jakbyś miała auto, to mogłybyśmy się tam spotkać. Ostatni raz tam byłam jak Leo był jeszcze w brzuszku, a tam jest naprawdę pięknie. W weekend dużo ludzi, ale w dzień powszedni myślę, ze będzie spokojnie. Jest tam też mała restauracja z ogródkiem to możnaby jakieś lody lub herbatkę wypić? Co Ty na to? Matuś zupełnie inaczej wygląda jak ma zakryte włoski ;) No nie ten sam chłopak ;) A w okularach - super! U nas też dziś gorąco a ja się ciągle cykam nad rozebraniem Leo do krótkich rękawków i spodenek. Ale chyba dziś już trzeba będzie, bo nawet w domu czuję, ze na dworze gorąco. blumchen - a co, pewnie, ze chciałby wyjść, ale ja mam podwójny próg i nie umie go jeszcze sforsować. Przechodzi rączkami na drugą stronę, ale kolanka zostają na pierwszym schodku i nie umie dalej. Całe szczęście, ze nie próbuje na siłe, ale i tak mam stresa, że fiknie koziołka do przodu na posadzkę. Ale i tak myślę, ze to kwestia czasu, ćwiczeń i motywacji ;) adria - ja Leo w domu puszczam na bosaka, bo mamy panele i w ten sposób ma lepszą przyczepność a ja się czuję spokojniejsza. I on juz dość przyzwyczajony. Ale i tak nóżki ma zazwyczaj chłodne. Ale się nie przeziębia i myślę, że to go hartuje. My z mężem też na bosaka latamy, bo bardzo to lubimy i jakoś mi go żal w skarpety ubierać ;) gosia - ja tam zrozumiałam za pierwszym razem ;) Ale nie chcę wchodzić w szczegóły i wywoływać dyskusji, bo nie o to mi chodziło. Tylko przedstawiałam inny pogląd na sprawę. Co do "starej szkoły" to nie wiem jak w Norwegii, ale w Polsce zanim nowe "odkrycia" i badania trafią pod strzechy akademickie to mija zazwyczaj coś koło dekady ;) Ale nie czepiajmy się. Zawsze na tematy wychowania będzie mnóstwo różnych teorii i mód (tak jak margaryna kontra masło ;) ) i mamy sobie będą wybierać to, co najlepiej im i dzieciom pasuje. I tak jest dobrze. O ile mamy mają dostęp do wiedzy na te tematy. Ja przedstawiłam swój pogląd, ale nie uważam go za jedyny słuszny z możliwych, tylko inny ;) Ja reaguje na każdy płacz Leo, nawet jak to tylko "słowna" reakcja. Bo to uważam za dobre dla niego. I wiem, ze to nie jest metoda popularna... Bardzo często spotykam się z takim oskarżycielskim tonem z różnych stron, a to od lekarza, a to od rehabilitanta, czy nawet własnej mamy... I nie jest mi z tym łatwo, więc zazwyczaj się nei wychylam do rozmów na te tematy, bo mam ich dość w sytuacjach kiedy i tak są nei do uniknięcia. I trochę brakuje mi wsparcia... Ale nic to, trzymam się i będe robić po swojemu. Jak każda z nas :) ZOSIU STO LAT I TYSIĄCE BUZIACZKÓW NA NOWY MIESIĄC!!!
-
A co tam - jeszcze mała sesja ;) Dziś nie zapomniałam wziąć aparatu ;) 1 - Buszujący w kwiatach ;) 2 i 3 - Zabawy na trawniku przed domem 4. Przyłapany na gorącym uczynku (poszłam tylko na chwilkę do łazienki) Teraz już na pewno dobrej nocy :)
-
Hej. Super dzień nam dziś wyszedł. Wrócił Leo za którym tęskniłam :) Przespal w łóżeczku 1,5h zupełnie bez mojej pomocy :) Potem świetny humorek, narozwalał mi po całej kuchni warzywa z zupy, bo nie chciał ich jeść, potem był spacerek 2h, Leo cały czas uśmiechnięty. Wróciliśmy do domku na drzemkę, ale nie udało mi się go już do łóżeczka włożyć. A po drzemce wciął ze mną fasolkę po bretońsku i znów na dworze siedzieliśmy. Wzięłam normalnie kocyk i rozłożyłam na trawce. A co. Nie mamy za bardzo gdzie pójść, to między blokami sobie siedzieliśmy (bo mi już giry w tyłek włażą od tego chodzenia). Tylko pilnuję, zeby niczego do buzi nie brał, bo wiadomo, psy siusiają :( Na kolację znowu wtrąbił pieroga z truskawką, pół paróweczki, winogrono i kawałek chlebka i pomidorka (niezły zestaw swoją drogą) i został z teściem, a ja popędziłam na jogę. I pięknie teściowi zasnął podczas zabawy :) I dał się do łóżeczka przełożyć :) Super! guga - ja dałam Leo spokój, bo on płacze jak tylko go posadzę :( Może i dobrze, bo do Grecji i tak nie weźmiemy nocniczka. Spróbujemy po powrocie. Może go wtedy bez pieluchy puszczę jak będzie ciepło to sobie poobserwujemy i połapiemy siuśki. agatcha - mi tak Leo robi podczas snu jak mu zęby idą... A bąki to może inna sprawa? Ale jeśli to z powodu wzdęcia, to spokojnie możesz jej dać espumisan w kropelkach czy cokolwiek innego masz pod ręką. realne - no mi się tez dość ciężko czytało ale motywowało mnie zainteresowanie samym tematem. aśku - miło Cię znowu widzieć :) A co powiesz na czwartek? Nie mam na razie żadnych planów? natalia - co Ty na to? Macie czas? 3nik - ja się cieszę bo Leo uwielbia jeździć wózkiem :) Tylko nie bardzo umie w nim zasypiać i wtedy jest płacz, ale ja go i tak wolę wziąć na spacer kiedy nie śpi. Idę się myć i do łóżka. Jak Leo dziś tak ładnie zasnął, to pewnie się wcześnie obudzi.
-
Hej, U nas powolutku idzie chyba ku lepszemu... Boję się zapeszyć. Leo w nocy budził się na pewno mniej niż 10 razy :) I jak szedł czas pierwszej drzemki wzięłam go na kolana i na fotel bujany, oparł się o mnie, troszkę pokręcił i uspokoił, po czym przysnął :) Niestety przy przenosinach do łóżeczka się obudził, ale dałam cyca i udało mi się położyć go w łóżeczku :) Także jest sukces :) adria - cos wiem o tym wieczornym skurczeniu czasu... Jak Leo idzie o 22, a ja o 23, to zostaje mi godzinka :( Głównie na umycie się i ogarnięcie mieszkania :( Szkoda, na pewno byłoby Ci łatwiej kontynuować temat, ale są i plusy - poznasz dogłębnie nowy temat :) guga - u nas nie ma szans na "uwięzienie" w krzesełku - Leo za bardzo ceni sobie wolność ;) Nawet za cenę widoków. Tym bardziej, że przecież zawsze może "sklonić" mamę do wzięcia go na ręce ;) Zazdroszczę Ci tego zasypiania. Ja kiedyś byłam taka dumna z tego, ze Leo sam zasypia wieczorem po kąpieli. A potem w krótkim czasie coś się porobiło i przestał zasypiać :( I z nocnikiem też się coś porobiło - Leo płacze jak go wysadzam, więc na razie rezygnuję z tej zabawy. Nie chcę by się zupełnie zraził... 3nik - liczyłam na Twoje wsparcie :) Czasem czuję się jak dziwoląg ;) Ale nie myśl że jesteś tchórzem. W stosunku do obcych często nei ma co się wychylać, bo i tak niczego nei zmienisz, a popsują się relacje. Ja się odważyłam, bo Was znam i cenię i chcę dobrze dla Waszych maluchów. Tak z miłości ;) Czytałam "W głębi kontinuum". Książka zrobiła na mnie ogromne wrażenie, ale bardziej jako "studium kultury indiańskiej", która nie wiem czemu (jakieś przeszłe wcielenia?) jest mi bardzo bliska :) Trochę tęsknię za życiem w takiej społeczności, gdzie wszystko ma swoje miejsce i wszyscy są jak rodzina, a dzieci są częścią życia całej społeczności i mamy się nie muszą izolować... U nas to takie samotne to wychowywanie dzieci... Niemniej jednak, choć warto te wszystkie argumenty wziać pod rozwagę i w miarę możliwości zastosować, to nie da się ich przenieść na nasz grunt. Właśnie ze względu na różnice w społeczeństwie... Ale przeczytać jak najbardziej warto. W każdym razie ja nie żałuję. Miłego dnia kobitki. Ja dziś dzien raczej samotniczy.
-
realne - Leo śpi bardzo rożnie, ale zdarza mu się mieć ręce do góry dość często. Dobranoc - czekałam na pranie, ale już rozwieszone. Idę sapć bo ledwo na oczy widzę.
-
Hej, Ja dzis padam na pyszczek. Nie wiem, czy to z powodu zębów, czy jest jakiś inny problem, ale Leo ma ostatnio okropne problemy z zasypianiem na noc... Położyłąm go dziś ok 19:45, bo już tarł oczy i płakał i marudził - cały dzien na świeżym powietrzu, ostatnia drzemka skończyła się o 16. Ładnie zasnął, ale po 30 min. się obudził. Pół godziny go usypiałam ponownie, zeby po 10 min. obudził się znowu... Usypianie - płacz, cyc - płacz, zabawy - płacz. W koncu posmarowałam mu dziąsła, to się trochę ładnie pobawił i znowu trze oczy, ziewa i marudzi. No to do łóżka i cyc - popił trochę, kręci się, płacze... Bawić się nie chce, przytulić też nie, cyca nie... W końcu go wzięłam na kolana przytuliłam i pozwoliłam poplakać. Bo już nie wiedziałam co mam robić. Pomyślałam, ze moze za dużo wrażeń dziś było, czy coś mu leży na sercu? No i popłakał jakieś 5 minut, wzięłam go do cyca i w końcu zasnął. Jeśli tak u nas teraz będzie wyglądać zasypianie (2,5h!) to ja się wykończę :( Zaprosiłam do siebie na wieczór przyjaciółkę i zamieniłam z nią może 5 zdań. Resztę spędziłam z Leo w sypialni :( ADASIU I ANGELIKO - MOC UŚCISKÓW I CAŁUSKÓW!!!! adria - cieszę się, ze humor Ci się poprawił :) Zle koniecznie to zbadaj, zeby Ci już radości nic nie mąciło :) Super, ze pierwsza sesja fotograficzna udana :) realne - Magdalenka słodka :) Podziwiam że tak fajnie zasnęła :) Ja mam podobny rowerek dla Leo (dostaliśmy od znajomych), ale jest jeszcze na to za mały. guga - ja też miałam problem z łapaniem za włosy i drapaniem po twarzy. I mówiłam, prosiłam, tłumaczyłam - mialam wrażenie, ze robi to jeszcze mocniej. Ale właśnie zdałam sobie sprawę, ze już tak nie robi :) W każdym razie nie mi ;) Ja mam kuchnię otwartą na resztę domu, co widzę przy małym dziecku ma same plusy :) Bo mam Leo na oku, a on mnie no i ma dużo przestrzeni do eksploracji bez konieczności stracenia mnie z oczu. Ale też za cierpliwy nie jest i czasem muszę się z robotą przenosić do parteru, albo brać go na ręce i pokazywać co robię (bardzo go niektóre dźwięki intrygują i musi zobaczyć co to - np. jak coś się smaży na patelni). blumchen - masz rację - każde dziecko jest inne. Co widać choćby tu na forum ;) A ja myślę, ze Mania rozumie, tylko niekoniecznie chce przyjąć do wiadomości ;) Mały łobuz ;) Słyszałam gdzieś taką teorię, że maluchy bardzo chętnie robią to czego im najbardziej zabraniamy (krzyczymy, podnosimy glos, denerwujemy się, zrywamy z miejsca) - bo ... intryguje i zachwyca je nasza reakcja :) I chcą sprawdzić, czy na pewno następnym razem zrobimy to samo ;) Ja wiedziałam, ze do dzieci trzeba mieć masę cierpliwości, ale ciągle przekonuję się, ze tak naprawdę to nei miałam o tym bladego pojęcia ;) gosia - he, he - cztery razy mówisz? Pewnie chciałam mieć pewnośc, ze Ci to nie umknie :) Ja też siedzę z Leo praktycznie cały czas sama... I wierz mi, wiem jak ciężko :( Mi Leo też potrafi za skórę wejść. Mam nadzieję i tego nam wszystkim życzę, żeby te płacze się już niedługo uspokoiły. My dziś spędziliśmy cały dzień na dworze. No od 12, bo hrabia spał tak długo... Budził się tylko z płaczem co jakieś 30 minut na cyca i przytulanie i spał dalej. Już myślałam, ze z wyjazdu na działkę nici, ale jakoś doszedł do siebie. Cały czas mam nadzieję, że to zęby i że mu przejdzie i że nie jest to jakaś zmiana zachowania na stałe... Czemu takie rzeczy dzieją się ja mój mąż wyjeżdża? Prawie wszystkie zęby Leo wyprodukował jak mąż był w Szwecji :/ I powiem Wam, że po tym tygodniu jestem już bardzo zmęczona. Tym, ze jesteśmy wciąż sami, że Leo przechodzi taki ciężki czas teraz, że budzi się w nocy może z 15 razy, że kiepsko zasypia.... Ech to sobie pomarudziłam... anuszka - do raportu!!! Gdzieś Ty zaginęła? Martwię się!!! małolatka - miłość, miłością, ale odezwij się czasem!
-
Ja tylko powiedzieć dobranoc wpadłam, bo już późno. Leo miał dziś tylko jedną drzemkę, za to od 12 do 15... A potem popołudnie u teściów i miły sapcer z teściem. adria - jestem przekonana, ze to nic groźnego, jest tak dużo możliwych przyczyn takiego guzka, ze nie ma co płakać, tylko pędzić do lekarza, zeby szybko wszystko wyjaśnić i miec to z głowy. Zobaczysz, wszystko będzie ok. A póki co się nie denerwuj, bo Juleczka nie będzie wiedziała o co chodzi. Dzięki dziewczyny za odpowiedzi (choć z niepokojem wciąż czekam na gosię) - tylko powtórzę, że chciałam przedstawić sytuację w innym świetle. Mi też czasem brakuje cierpliwości i nie jestem taka kochana jak bym dla Leo chciała. Ale to nie znaczy, ze nie trzeba się starać ;) Zresztą myślę że to dobry trening przed tym co dopiero nas czeka - bunt dwulatków, sztormy emocjonalne nastolatków... Przed emocjami nie uciekniemy, a będzie dużo gorzej ;) He, he - tym optymistycznym akcentem mówię dobrej nocy. U mnie jutro niedziela samotna, więc pewnie zajrzę.
-
Hej, Gryzę się z sobą i gryzę, ale czuję, ze jeśli o tym nie napiszę, to będę miała wyrzuty sumienia. Zresztą kiedyś już była mowa o tym, ze nie jesteśmy tu razem tylko po to, zeby sobie potakiwać, ale też i zrugać czasem albo chociaż przedstawić inny punkt widzenia... Ja nie chcę nikogo krytykować, nie to jest moim zamiarem. Chcę tylko przedstawić inny punkt widzenia. Dotyczy to zostawiania dzieci płaczących... Temat jest trudny i rozumiem sytuacje w których ciężko już znosić "fanaberie" dziecka... I ulega się czasem pokusie, bo "coś z tym zrobić". A ja chciałabym opowiedziec o tym inaczej. Mój synek jak już wiecie nie jest aniołkiem. Jest bardzo emocjonalny. Dlatego szukam i szukam i dużo czytam - o kształtowaniu się osobowości, o emocjach i dziecięcych traumach. Wiem, że podejście Twojej siostry jest wśród psychologów bardzo popularne, ale jakby to określić... - troszeczkę starszej daty. Bardzo intensywnie prowadzone są badania na temat wpływu jaki ma radzenie sobie z emocjami dziecka na ich dalszy rozwój i umiejętność radzenia sobie z emocjami w życiu dorosłym. Mówi się o tym, by traktowac maluchy tak jak traktujemy naszych życiowych partnerów - szanować ich potrzeby i w miarę możliwości je realizować. I ich nie bagatelizować. Bo ostatecznie - co możemy wiedzieć o tych potrzebach? Czy to, ze dziecko nie jest chore, głodne, zmęczone czy mokre wystarcza do szcześcia? Ile samobójstw popełniają ludzie majętni, posiadający wspaniałe rodziny i (teoretycznie) idealne życie? Dramaty rozgrywają się w ich głowach. Tak samo jest u dzieci. Założenie jest takie, ze dziecko które naprawdę ma wszystko co mu potrzebne - jest szczęśliwe i nie płacze. Skoro płacze, to pozostaje nam zaufać, że któraś z jego potrzeb jest niezrealizowana. Może się bardzo czegoś boi? Płacze bez łez? A może to płacz ze złości? Złość nie jest negatywną emocją, najcześciej to reakcja obronna na inne trudne emocje jak żal, smutek, rozczarowanie, porzucenie... To też ważny sygnał, ze coś się dzieje. Nie chodzi mi o to, zeby nie pozwalać dzieciom płakać. Płacz ma często wartość terapeutyczną. Ale zostawiając płaczące dziecko dajemy mu przekaz - nie obchodzi mnie twoja emocja, uważam, ze jest nie na miejscu i bez powodu, nie okazuj jej więcej. I dziecko rozumie ten przekaz - przestaje okazywać tą emocję. Dlatego te metody są takie skuteczne. Ale czy to znaczy, ze przestaje ją przeżywać? Wątpię... To pierwszy krok do zamykania i kukulowania w sobie emocji co prowadzi w prostej drodze do braku równowagi w najlepszym wypadku, depresji czy raka w najgorszym... Ja nie mówię, ze tak nie można wychować dobrego dziecka i "porządnego obywatela". Ja szukam - w tym zwariowanym świecie pełnym przemocy i egoizmu - drogi do wychowania człowieka zdrowego emocjonalnie, szczęśliwego, pełnego empatii i zrozumienia dla innych. A także kochającego i akceptującego samego siebie. Ktoś komu od maleńkości sugeruje się, ze jego emocje (na które przecież nie może nic poradzić) są złe i nieakceptowane - nie będzie ich umiał sam zaakceptować w życiu dorosłym. A czasem wystarczy tylko wytłumaczyć. Pokazać, ze się akceptuje te emocje, przytulić, ale zrobić co trzeba. Leo płacze przy każdej zmianie pieluszki (przykład pierwszy z brzegu) - za każdym razem mówię najpier, ze mu ją zmienię, mówię, ze wiem, ze tego nie lubi, ale ... i tu tłumaczę, czemu muszę to zrobić. Po wszystkim chwalę go, ze dał radę i był dzielny... Rozpieszczam? Czy szanuję? Czy dzieci których emocje bagatelizujemy przyjdą do nas ze złamanym sercem jako nastolatki? Czy nie zawsze będzie nam się wydawać, ze nie ma o co płakać? Z naszej perspektywy może i tak... Ale perspektywa dziecka wygląda zupełnie inaczej... Gosiu - to nie jest atak. Mam nadzieję, ze to rozumiesz. Chciałam tylko przedstawić jak ja to widzę i być może dać Ci coś z czego będziesz chciała skorzystać. Być może jak powiedz Martusi przed wyjściem na balkon, ze wiesz, ze tego nei lubi i sznujesz to, ale chcesz by i ona rozumiała, ze potrzebujesz tej chwili dla siebie i że za chwilkę przecież wrócisz, to mimo płaczu, teoretycznie tego samego - będzie to zupełnie inna sytuacja niż stwierdzenie, że przesadza i nie akceptujesz tego. Jak sama piszesz - dzieci to czują i rozumieją... Bardzo się boję, zeby to nie zostało źle odebrane. Jestem osobą której bardzo daleko do krytyki i osądzania innych. Nigdy nie chciałam tego robić. Ale pomyślałam, ze jeśli nic nie napiszę, to będę po prostu tchórzem, a nie kimś, kto się "nie wtrąca". I nie obrażę się jeśli uznasz, ze napisałam bzdury.... To chyba tyle. Aha, już wiem o czym miałam jeszcze napisać - czemu tak trudno nie reagować na płacz. To instynkt. Tak jak zostalismy wyposażeni w uczucie głodu czy wszystkie objawy, które pojawiają się w momencie zagrożenia, a które zwiększają szansę ucieczki/ataku tak natura, by zwiększyć nasze szanse na przeżycie każe nam płakać gdy jesteśmy niemowlętami i coś jest nie tak i reagować na ten płacz gdy jesteśmy matkami. Czasem warto zaufać naturze ;)
-
Hej, Kurczę, ale mi się Leo rozbrykał. Coraz później kładzie się spać i coraz później wstaje. Wstał dziś o 9 a teraz dopiero zasnał. A ostatnia drzemka skończyła się o 16:30... Nie wiem co się z nim dzieje. A zasypia też długo - jeszcze niedawno to był cyc i 5 minut Leo spał. Teraz jest cyc, kręcenie się, troszkę złości, troszkę smutku, wtulenie sie w mamę i zasypianie jakieś 15-20 minut... Pojechałam jednak do siostry i bardzo dobrze zrobiłam :) Leo królował w towarzystwie :) Śmiał się i dokazywał i robił miny :) Najważniejszy z wszystkich :) Cieszę się bo się troszkę oderwał myślami od tych zębów. Muszę mu częściej takie spotkania towarzyskie urządzać. Ze mną to się nudzi... A muszę Wam powiedzieć, że dzisiaj doznałam w sklepie szoku... Widziałam jak matka uderzyła w twarz 4-5 letnie dziecko. Bo się bawiło bramką wejściową i nie chciało przyjść... Nie będę tego komentować, ale serce mi pęka... guga - super, że już jesteś! Bardzo Cię było brak. I bardzo się cieszę, ze moje rady coś pomogły :) Widzę, ze Isia już zasuwa na całego :) Leo też z nocniczkiem ostatnio na bakier przez tą temperaturę :/ Mam nadzieję, ze niedługo wrócimy do regularności. Ty też byś sobie poradziła, gdybyś musiała :) Jesteśmy matkami i jak trzeba, to znajdziemy w sobie tyle sił i organizacji by temu podołać ;) realne - może by tak do lekarza? Ależ ilości! Ja jestem dumna jak Leo wypije 100ml w ciągu dnia... Co się rzadko kiedy zdarza... Dobrej nocki.
-
Hej, U nas już dziś ZDECYDOWANIE lepiej. Leo jeszcze dosyć marudny,a le już się sporo uśmiecha, troszkę sam bawi, nie ma gorączki i nie śpi już tak dużo. A co do spania, to mamy problem... Mam nadzieję, ze to przez te zęby i jak wyjdą to wszystko wróci do normy. Ale pisałam już że Leo zasypia już nie przy cycu, ale po mleczku przytula się do mnie i powolutku odpływa. Trwa to często nawet pół godzinki, a do tego przytula się tak mocno, że potem nie mogę się z niego wyplątać nie budząc go :/ I tak dziś leżałam z nim śpiącym godzinę zanim udało mi sie wymknąć. Mam nadzieję, ze to nie będzie jakiś standard... Nie mówiąc już o przełożeniu go do łóżeczka. DLA HANI, MAJI I MAGDALENKI MOC CAŁUSKÓW!!! adria - Juleczka fantastyczna! No a co do przymrozków to ja dopiero co oglądałam u rodziców na działce czereśnie i pytałam taty, czy są już bezpieczne... Bo kocham czereśnie, a w zeszłym roku pomarzły. No i w tym roku powtórka :( Choć rodzice jeszcze nie byli na działce i nie oglądali strat. Może nie będzie tak źle? A Ty te masaże to masz codziennie? natalia - trzymaj się, ech z tymi zębami. Jak sobie pomyślę ile ich jeszcze ma wyjść, to mi się słabo robi :/ A jak tam nastrój? Mam nadzieję, ze lepiej! Już wiesz kiedy wracasz do pracy? Może jakieś spotkanie w końcu zorganizujemy? realne - ja jak ostatnio dałam słuchawkę do ucha Leosiowi i mąż do niego mówił to Leo się ... popłakał ;) Chyba nie bardzo wiedział co się dzieje ;) A ja coś muszę z sąsiadami zrobić... Mają potwornie skrzypiące drzwi. I kręcą się w kółko, przynajmniej raz na 15-30 minut. I Leo zawsze się wtedy przebudza :( A najgorsze jest to, że sąsiad to burak i wiem, ze nic u niego nie wskóram. Muszę przydybać jego żonę. Jest sympatyczna i może zrozumie mój problem? My dziś chyba pojedziemy (zależy od samopoczucia Leo) do mojej siostry. Mój chrześniak ma dziś urodziny - 15! Miałam nie jechać, ale skoro Leo nie ma gorączki, to moze dobrze mu zrobi mała zmiana otoczenia... Choć na chwilkę? Jutro za to mam zaproszenie na obiad do teściów. Cieszę się, bo po 3 dniach w domu to mam dość :/ Miłego popołudnia kobitki.
-
Hej, U nas jakby troszkę lepiej? Boję się w to uwierzyć... Ale wieczorem Leo przetrwał 2,5h bez spania, w nienajgorszym humorze. No i spał prawie godzinkę bez mojej pomocy. Mam nadzieję, ze obudzi się jutro i już wszystko będzie dobrze. Moja mama też wpadła dziś na godzinkę, więc wreszcie mogłam wziąc porządny prysznic i odgruzować kuchnię. blumchen - no gratulacje! Powód jak najbardziej do wielkiej dumy! Masz zdolną córę :) 3nik - super! Wyobrażam sobie jak się czułaś :) Ja takie piękne momenty mam teraz, mimo wszystko... Bo Leo się do mnie tuli jak nigdy i zasypia właśnie przytulony do mnie :) adria - jak na masażu? gosia - w końcu do nas wróciłaś :) Miło CIę widzieć, tęskniłam :) Dobrej nocy dziewczyny.
-
Hej, Ja się czuję jakby przez moje życie przeleciał wicher i wszystko wywrócił do góry nogami. Leo nadal ma gorączkę. Noc była koszmarna, a dzień zapowiada się nie lepszy. Mały albo pochlipuje albo śpi. Tylko, ze to drzemki, które przerywa co 10-15 minut płacz. Ciągle tylko biegam do niego uspakajam i próbuję zrobić coś w domu. Z marnym skutkiem. Do tego wszystko mnie boli po nocy, bo spałam w bardzo niewygodnych pozycjach. Cały czas musiałam przytulać małego, bo się budził. A najgorsze jest to, że kończą mi się zapasy żywnościowe i nie mam jak pójść do sklepu z tą jego gorączką. adria - no to sie Julka rozbrykała. 3nik - ja też się tym crash-testem przestraszyłam! Super, że Antoś takie postępy poczynił :) No a kontakt z maluchami - bezcenny!
-
Leo śpi. Cały dzień przysypial na moim łóżku i strasznie stresowałam się, ze spadnie. Pościeliłam mu na dole kołdrę na wszelki wypadek ale i tak miałam stresa... No ale nie dawał się przełożyć do łóżeczka po zaśnięciu. Teraz też zasnął na moim i gryzę się ze sobą czy próbować go przełożyć. adria - Juleczka taka mądra. Nie przestanie mnie chyba zadziwiać... Leo dopiero co nauczył się robić papa A i tak robi to w najmniej oczekiwanych momentach i nie na zawołanie. Jak dziś mama ode mnie wychodziła, to mówię - zrób papa i sama mamie macham. On nic. Mama poszła i za jakieś 2-3 minuty robi papa ;) Taką mam bystrzachę w domu. Za to nauczył się plusku plusku robić w wanience :) Na zawołanie. A działka jest już poza granicami Szczecina, cisza i spokój. Choć moi rodzice mają do niej od siebie tylko 6km. Ode mnie poza szczytem jedzie się jakieś 15 min. 3nik - super, ze wyjazd się udał :) No i podziwiam Cie jednak za zabranie wielorazówek. Ja poszłam na łatwiznę i wzięłam huggisy ;) A i tak mieliśmy masę bagażu... Spróbuję go przełożyć. Może udało by mi się wtedy pod prysznic skoczyć?
-
Hej, Niestety Leo cały czas w tym samym stanie - temperatura w okolicach 38, większość dnia przespał - ale to takie drzemki po 15-30 min i co chwilkę płacz. Cyca prawie nie ruszył, dawno nie miałam takich bambaryłek ;) Teraz troszkę się rozkręcił. Zrobiłam mu kąpiel i kolację. Troszkę owoców zjadł. Zobaczymy jak noc będzie wyglądać. Strasznie mi go żal...
-
adria - współczuję przejść z Juleczką. Mi to w ogóle ciężko sobie wyobrazić coś takiego... Jak sobie pomyślę jak w nocy przeżywałam tą gorączkę... Bałam się, ze zasnę, a jemu skoczy gorączka do góry, a ja to prześpię... Nie wiem jak dałabym sobie radę z czymś takim... Jesteś bardzo dzielna. I ja też myślę, ze dobrze to jeszcze skonsultować... Bardzo mi miło słyszeć takie słowa. Tym bardziej, ze ja sama mam sobie jeszcze dużo do zarzucenia... A ogród jest oczkiem w głowie moich rodziców. Połamią sobie kręgosłupy, a działki nie odpuszczą ;) moja mama kocha kwiaty :) A mój tata to spec od oczek wodnych - mają dwa, jedno z rybami, drugie z liliami wodnymi. Przebywanie tam to wielka przyjemność, ale jak widzę ile to pracy... Gratuluję wszystkich nowych ząbków.
-
adria - przepis był stąd: Pasta / pasztet warzywny (z selera, marchewki i ew. pieczarek) - puszka.pl Tylko pamiętam, ze mi się dosyć rozpadał ten pasztet (może dlatego, ze warzywa ugotowałam na parze i wtedy one pozostają dosyć jędrne) i następnym razem starłabym na małych oczkach.
-
Hej, U nas dramat (mam nadzieję) zębowy. Noc koszmarna. Leo dostał gorączki 38 i płakał w nocy, i spał tylko przytulony do mnie. Nawet cyca nie chciał... Bałam się, ze to może nie zęby, tylko jakaś infekcja, ale wróciliśmy właśnie od lekarza i gardło czyste, oskrzela czyste, tak samo uszka. Wiec albo zęby, albo infekcja, która się dopiero rozwinie. Mam nadzieję, ze to pierwsze, tym bardziej, że Leo nie miał ostatnio kontaktu z nikim chorym, a gdyby się przeziębił np. na działce, to najzwyczajniej pewnie dostałby najpierw kataru... Ciekawe ile to będzie trwało. Tak mi go żal. Człowiek tak by chciał wziać ten cały ból na siebie, żeby tylko maluszek nie cierpiał...
-
To jeszcze kilka fotek od rodziców 1. Z gór - Leo karmi babcię 2,3,4 i 5 - na działce
-
Hej, U nas dziś ciężki dzien był. Leo pracuje nad jakimiś zębami i myślę, ze to już trzonowe idą, bo kły nie wyglądają na spuchnięte... No marudny strasznie, do tego troszkę gorączki dostał po południu. Pojechałam ratować sytuację do rodziców, bo samej by mi z nim było dizś ciężko. A tak, to zawsze 3 osoby do zabawiania ;) Natomiast mamy jakiś przełom w sprawie spania... A dokładniej zasypiania. Leo mnie dziś absolutnie zaskoczył... Jak go chciałam położyć, to u rodziców połpżyłam się z nim do łóżka pod kołdrę i dałam cyca. Leo popił trochę, ale nie zasnął. Poleżeliśmy jeszcze troszkę, przytuleni, trochę go pogłaskałam po głowie i patrzę, a mu się oczy zamykają. I zasnął. Pierwszy raz nam się tak udało. Myślałam, ze to przypadek, ale wieczorem wyszło tak samo! Fajnie jakby nam się tak udawało. Strasznie było mi miło, bo to dla mnie sygnał, że Leosiowi wystarczy moja obecność, żeby czuć sie spokojnym i bezpiecznym... Co do szczepionek, to temat jak najbardziej kontrowersyjny. Bardzo nagłaśnia się teraz powikłania poszczepienne, a ludzie zdają się zapominać jakie są skutki chorób przeciwko którym się szczepi... My też byliśmy na wiele chorób szczepieni, dzięki czemu nie nękają już społeczeństwa. Ja jestem za szczepieniami. To tradycyjny sposób zapobiegania chorobom. I wcale nie "chemia" bo to przecież sama "natura" ;) Problem jest z jakością szczepionek i konserwantami w nich zawartymi. Tak czy siak decyzja jest trudna i nie ma wyjścia idealnego. Ja szczepiłam wzw, 5w1 i pneumokoki. kasia - gratuluję 6-latka :) A widzisz, dziewczynki chyba szybciej łapią takie rzeczy... Leo też głównie po chińsku nawija :) Jedyne co to mówi da jak mu zakładam buty (wnioskuję, że to spacer) i gu jak widzi guzik. Ostatnio jeszcze ba jak coś zrzuca, ale nie wiem jeszcze czy to znaczy bach... guga - oj, jak najbardziej potrafią czuć złość. I co gorsze ich samych też to zaskakuje, bo jeszcze nie potrafią sobie z tym radzić - emocja je porywa i nie wiedzą do końca co się dzieje. U nas w takich wypadkach pomaga jak tłumaczę najpierw, że muszę mu coś zabrać np: " Leonku, ten kabelek jest niebezpieczny, bo w środku płynie prąd, muszę Ci go zabrać, bo bardzo Cię kocham i nie chcę, żeby stało Ci się coś złego" - oczywiście nie zawsze jest czas na takie mówienie, ale jak powiem przed zabraniem, to prawie nigdy nei ma płaczu czy złości. Jak powiem po fakcie, to czasem się zdąży nakręcić. Ale nigdy go nie ganię za te emocje. Mówię, mu, że to rozumiem, że się złości, bo mu coś zabieram albo nei daję i że ma do tego prawo, ale niestety nie mogę mu tego dać bo... Dosyć szybko to działa. Nazywanie emocji też działa - jest przygotowaniem do tego, by później maluch nazywał emocje słowami, a nie pokazywał czynami (rzucając się w sklepie na podłogę ;) ). To się nawymądrzałam ;) Ale ja tak w każdym razie robię. agatcha - kciuki zaciśnięte adria - co do nocek... Dzięki, ze pytasz, ale niestety żadnych zmian na horyzoncie... Nie wiem ile tych pobudek jest, bo tracę rachubę gdzieś po trzeciej... Ale myślę, ze około 5. No taki typ... Teraz jak idą zęby, to jest trochę gorzej.
-
acha, no i się oczywiście zagapiłam: MOC BUZIACZKÓW I NAJLEPSZE ŻYCZENIA DLA DOBRUSI, ANTOSIA I ALICJI.