Skocz do zawartości
Forum

Poród w domu


Rekomendowane odpowiedzi

agamalarz, choroba hemolityczna to jest choroba krwii u dziecka następująca po konflikcie serologicznym właśnie. Ale to nie był konflikt Rh, który można wykryć wcześnie i mu w ciąży zapobiegać tylko konflikt AB0, który jest chorobą noworodkową i nie ma żadnej mocy żeby mu zapobiec. Po prostu jest szansa i już jeśli się ma odpowiednie grupy krwi (u nas: ja 0, mąż A, dziecko A). U nas około 1% szansy był, że się pojawi, wszyscy mówili "nieeeeeeeeeeeeeeeeee" no ale.... Choroba hemolityczna charakteryzuje się tym, że w 1 dobie życia występuje ogromna żółtaczka, która z powodu ilości bilirubiny może uszkodzić nieodwracalnie mózg dziecka oraz śledzionę i wątrobę z powodu ogromnej anemii. Są do zupełnie inne wartości niż przy żółtaczce fizjologicznej, która zazwyczaj występuje w 3 dobie i jest lekka. W przypadku żółtaczki patologicznej konieczna jest transfuzja (u nas było na nią "za późno" bo robi się ją w 1 dobie ale jak pisałam za późno rozpoznali stan dziecka), przepłukiwanie krwi, kroplówki (u nas w główkę i obie ręce). Anemia występuje zazwyczaj około roku, a wyniki krwi czasem bywają zaburzone przez lata (hemoliza oznacza dosłownie rozpuszczenie krwinek; w medycynie tym pojęciem określa się skrócenie czasu przeżycia erytrocytów - prawidłowo około 120 dni - do kilku tygodni lub dni. Jeśli organizm nie nadąża z produkcją nowych krwinek, to pojawia się niedokrwistość.).

Odnośnik do komentarza

[INDENT][/INDENT]

agamalarz
Każdy poród wiąże się z ryzykiem. Żadna rozsądna położna nie zdecyduje się na asystowanie przy porodzie domowym bez upewnienia się, że ciąża przebiega idealnie. Wymagania zdrowotne (ilość, jakość i częstotliwość badań) są bardzo duże. Dlatego statystycznie porody domowe są bezpieczniejsze - to trochę przewrotne.

Mimo idealnego przebiegu ciąży nigdy nie można w 100% stwierdzić, że nie będzie komplikacji przy porodzie... Dla mnie ryzyko byłoby zbyt duże nawet gdyby wynosiło 1%.

http://www.suwaczki.com/tickers/iv09i09kkce8ytrb.png

http://www.suwaczki.com/tickers/zem3io4pu01i4j1c.png

Odnośnik do komentarza

Moni@
po pierwszym porodzie szpitalnym z uzyciem proznociagu zamarzyl mi sie porod bardziej 'naturalny', w tzw. centrum porodow prowadzonym tylko przez polozne, lekarza tam nie uraczysz
to blisko mnie bylo akurat w szpitalu, choc duzo z nich to autonomiczne placowki, z dala od szpitali
zgodnie ze swoim planem porodu tam wlasnie trafilam rodzac druga corke...i chyba od poczatku przeczuwalam ze cos pojdzie nie tak, bo po przyjeciu na oddzial od razu poprosilam zeby mnie przeniesli na zwykly oddzial...najpierw nie bylo miejsc, potem jak sie zwolnilo miejsce od razu mnie tam przewiezli
no i dzieki Bogu...bo porod zakonczyl sie cesarka w ostatniej chwili - porod postepowal szybko, pelne rozwarcie a corcia nie schodzila nizej, decyzja o cc zapadla szybko, corka byla na swiecie doslownie 10 minut pozniej...

nie wiem co by bylo gdyby to sie wydarzylo gdzies z dala od szpitala albo w domu i nie dojechalibysmy do szpitala na czas...wole nie myslec

niektorych rzeczy nie da sie przewidziec, nawet jesli ciaza przebiega bezproblemowo (moja taka byla)

Dokładnie to mam na myśli.

http://www.suwaczki.com/tickers/iv09i09kkce8ytrb.png

http://www.suwaczki.com/tickers/zem3io4pu01i4j1c.png

Odnośnik do komentarza

agamalarz
moni@
Czy pierwszy poród też przebiegał tak, ze miałaś rozwarcie, a dziecko nie weszło w kanał rodny?

Przy pierwszym porodzie mała weszla w kanal rodny, tylko rozwarcie postępowało b.wolno, przy niecałych 5cm rozwarcia wzięłam epidural, on spowolnil poród. Przyjęto mnie do szpitala w niedzielę przed północą a urodziłam (proznociag przy ostatnim parciu) we wtorek nad ranem...
Drugi poród dużo szybszy, w szpitalu o 9rano, a o 15 pełne rozwarcie i zaczęłam przec...po 2godzinach nic, nawet główki nie było widać:( stwierdzili że dziecko utknelo i próba jej wyciągnięcia była zbyt niebezpieczna, mogli uszkodzić i ją i mnie...zapadła decyzja o cc

http://www.suwaczki.com/tickers/cb7wvfxm0lk1uqu4.pnghttp://www.suwaczki.com/tickers/1usawn151ff27v09.png
http://suwaczki.maluchy.pl/li-58195.png
http://suwaczki.maluchy.pl/li-58193.png

Odnośnik do komentarza

Sama idea porodu w domu, w znajomym otoczeniu, gdzie człowiek czuje się bezpiecznie jest niezaprzeczalnie piękna.
Natomiast ja, po moich doświadczeniach z pierwszego porodu bym się na to nie zdecydowała. Wszystko zapowiadało się dobrze, ale nikt się nie spodziewał, że potoczy się tak jak się potoczyło. Kuba źle wstawił główkę w kanał rodny i mimo, że z położną robiłyśmy wszystko, żeby urodzić naturalnie, to po 11 godzinach musiałyśmy się poddać. Natychmiastowa cesarka była konieczna, diagnoza 'dziecko urodzone w zamartwicy', Kubuś był sino-fioletowy, na początku nie oddychał sam. Gdybym rodziła w domu, to sytaucja z dużym prawdopodobieństwem skończyła się tragicznie.
A i tak nie chcę już pamiętać ile nerwów nas wszystko kosztowało, ile wizyt u neurologów, żeby w razie czego od razu wszelkie nieprawidłowości zauważyć. A i tak stały lęk, że może coś wyjść w późniejszym okresie, bo w końcu dziecko wyraźnie niedotlenione było przez jakiś czas. Dopiero teraz zaczynam trochę luzować jak widzę, że inteligentny z niego chłopczyk, gaduła do potęgi i absolutnie pod żadnym względem nie odbiega od rówieśników.
I mając te doświadczenia jakie mam na poród w domu bym się nie zdecydowała, bo byłby to dla mnie za duży stres i potem wyrzytu sumienia do końca życia w razie komplikacji.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...