
Olalao
Użytkownik-
Postów
11 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Treść opublikowana przez Olalao
-
U nas od rana deszczowa pogoda, cały dzień zachmurzone i kropi co jakiś czas. Wyszliśmy na spacer na około godzinę i znowu siedzimy w domu. Do tego jestem bardzo senna i chętnie uciełabym sobie drzemkę, ale jestem sama z dzieckiem, więc nie mam na to szans. Pozostaje mi liczyć na to, że Młody pójdzie wcześniej spać.
-
Jassmine, trzymaj się kochana, wiem że to trudna i mało komfortowa sytuacja z tym pobytem w szpitalu i jeszcze bez maleństwa u boku. Dasz radę, jeszcze troszkę musisz wytrzymać. Jesteś super mamą, świetnie poradziłaś sobie z laktacją i poradzisz sobie ze wszystkim innym. Narzekaj nam ile chcesz po to tu jesteśmy, ja ostatnio też maruda jestem.
-
-
Nie umiem stwierdzić czy brzuch mi się obniżył. Twierdzą, że jak się brzuch obniży to zmniejsza się uczucie zgagi, niestety mnie wciąż męczy i zmniejsza się uczucie duszności, łatwiej oddychać, a akurat tych objawów nie miałam. W ogóle nie wiem jak to jest z tymi objawami porodu. Poprzednim razem zaczęli mi wywoływać w szpitalu, więc nie doświadczyłam odejścia czopa ani wód płodowych. Teraz tak nie do końca wiem czego się spodziewać.
-
U nas deszcz teraz pada, więc musimy siedzieć w domu, oby popołudniu pogoda była lepsza, bo cały dzień bez wychodzenia na podwórko będzie ciężki. Byliśmy na zakupach w Lidlu dzisiaj i okazało się, że są rzeczy dla dzieciaków: body, fajne ciepłe bluzy i pościel.
-
Chyba hormony już mi bardzo szaleją, wczoraj w nocy nie mogłam spać i naszły mnie jakieś smutki. Tak się upłakałam, że zastanawiałam się czy rani nie będę mieć oczu jak królik. Jak nie nerwy mi puszczają to znowu przygnębienie, ciężko to wszystko przeżyć. W poprzedniej ciąży jakoś byłam w lepszej formie psychicznej.
-
Eleonora bardzo się cieszę, że wszytko poszło dobrze i dziewczyna jak się patrzy już może przytulać się do mamy. Niestety tak łatwo z zaspokojeniem głodu nie będzie, bo dzisiaj tylko same sucharki. Przynajmniej u mnie w szpitalu takie procedury. Dobrze słyszeć, że po drugim cc można się dobrze czuć, może nawet lepiej niż po pierwszym. Poprzednim razem jak leżałam na sali z dziewczynami po cc, jedna drugie cięcie lepiej zniosła, ale druga dziewczyna bardzo źle się czuła po drugim cięciu. Mówiła, że zdecydowanie bardziej ją boli, tak że nie mogła wyleżeć na łóżku. Na prawdę już przebieram nóżkami i chciałabym mieć to za sobą. Ta gorączka młodego pokrzyżowała mi plany, a maluchowi też się jakoś nie spieszy. A już ledwo chodzę, nawet stopy mnie bolą i co dziwne wcale nie najbardziej wieczorem po całym dniu turlania się, ale głównie rano. Ciężko dojść do łazienki, a dystans przy 37m powierzchni nie jest za duży.
-
Eleonora gratulacje, wspaniała dziewczynka, taka duża i śliczna. Mam nadzieję, że czujesz się w miarę dobrze. Niestety nie udało mi się do Ciebie dołączyć;-) ale ciągle liczę, że lada moment.
-
Sorki, że się tak uzewnętrzniłam, ale ciśnienie to mam dzisiaj z tych nerwów chyba ze 300.
-
Mój niemąż mi dzisiaj też ciśnienie podniósł, bo dla niego wszystko jest proste. Mówię mu przez skype, że się stresuję młodym, że nie chce jeść. Myślałam, żeby mu morfologię zrobić, ale może zaraz po problemach zdrowotnych to nie jest miarodajna, tylko za chwilę mogę już nie mieć czasu i możliwości i inne problemy na głowie. A on na to, że panikuję, że później też mogę na morfologię z nim jechać. Ciekawe k..wa kto się wtedy zajmie noworodkiem, jak on wiecznie w rozjazdach. Dla niego wszystko takie proste, bo nie wie jak to jest, bo poprzednio też tylko ja się dzieckiem zajmowałam bez niczyjej pomocy. I teraz jakby się też przydał to go nie ma, a łatwo mu mówić. No szlag mnie trafia
-
Trzymam kciuki Eleonora, daj znać jak poszło i koniecznie prześlij zdjęcie kruszynki. Spróbuj jednak się przespać jak się uda, żeby jutro mieć siłę :-) Jassmine, ale słodziak, napatrzeć się nie można. Dużo zdrówka dla Marcelka. U mnie chyba definitywny koniec z gorączką, czyli już cały dzień był spokój i nawet wieczorem nie wzrosła. Obyło się bez leków, więc mam nadzieję, że po sprawie. Tylko nawet nie wiem co to było i dlaczego.
-
Jakoś jestem w stresie cały dzień, najpierw się martwiłam o starszego syna, teraz się martwię o maluszka w brzuchu, bo coś słabo się rusza. Ah, nie ma spokoju Już sama nie wiem co robić
-
Ja dzisiaj mam kiepski dzień, już kilka razy nawrzeszczałam na młodego i jeszcze na moją mamę. Generalnie wszystko mnie wkurza i tracę cierpliwość. Do tego się popłakałam i ciągle mi się płakać chce. Wszystko też idzie pod górę, pojechaliśmy do dentysty na lapis, generalnie nie umawiamy się wtedy na wizytę tylko przyjmuje na między pacjentami, bo to trwa parę sekund, ale dzisiaj trafiliśmy jak miała pacjenta do leczenia kanałowego, więc trzeba by czekać godzinę, także wróciliśmy do domu. Młody nie chce jeść, więc ja panikara już się martwię czy coś się nie dzieje, nawet chciałam pojechać z nim na morfologię, ale odpuściłam, że może jutro z rana... Poszłam na hennę, ale kosmetyczka nie miała dla mnie czasu, mam przyjść później. Ogólnie nie jest to dobry dzień dla mnie.
-
Eleonora to jak przyjdziesz jutro rano do szpitala to kiedy będą Ci robić cięcie? U mnie jest tak, że jak się przychodzi na planowane cc, to trzeba być dzień wcześniej rano, w sumie nie wiem po co i dopiero następnego dnia rano robią operację. Powiem Wam, że ja to chyba bardziej stresuję się jak sobie poradzi mój syn jak ja będę w szpitalu, zwłaszcza, że nie będzie mnie mógł odwiedzać. Dlatego chciałabym jak najszybciej załatwić sprawę i wyjść do domu.
-
U nas nic spokojna, po ibuprofenie wieczorem temperatura szybko spadła, młody zasnął i w nocy było już bez problemów. Rano też wstał bez gorączki w dobrym humorze. Od rana lepiliśmy z modeliny czy plasteliny, więc musiałam teraz posprzątać, bo to, za przeproszeniem, "gówno" było wszędzie. Beti mam nadzieję, że u Ciebie też szybko przejdzie dzieciakom i tylko na chwilowej gorączce się skończy. Trzymajcie się Ja dzisiaj jeszcze muszę podjechać z młodym na lapisowanie zębów, mieliśmy być we wtorek, ale gorączka pokrzyżowała nam plany. Chciałabym też zrobić hennę, bo ja z tych białych, co im brwi nie widać, a później raczej nie będzie szans, żeby się wyrwać i zrobić coś dla siebie. A tak w ogóle to mam jakąś wzmożoną wydzielinę z pochwy, nie wiem czy to czop odchodzi czy jakieś upławy, chociaż żadnych innych objawów nie mam typu swędzenie czy ból. Ale słyszałam, że nawet po odejściu czopa śluzowego do rozpoczęcia porodu może minąć nawet 2tyg.
-
Eleonora w sumie zazdroszczę, że juz będziesz po i rozumiem twój stres. A to, że dziewczyna się niby nie stresowała to mogło wyglądać tylko pozornie. Ja też zazwyczaj wyglądam na spokojną i opanowaną, za to wewnętrznie jestem roztrzęsiona. Jakby mojemu maluchowi minęły gorączki to chętnie bym się w piątek przyłączyła. Tak czy siak jutro mam w planach wziąć się ostro do roboty. Też mam tu w Polsce tylko 37m, ale ciągle jest co sprzątać. Czasem myślę, że na większym metrażu jednak jest łatwiej utrzymać porządek.
-
U mnie gbs był pobierany tylko z przodu, mimo umówionego cc, wyszedł ujemny, także pod tym względem luz. Młody dzisiaj był w niezłej formie, dopiero pod wieczór temperatura wzrosła mu do 38C, dałam mu ibuprofen, zasnął i gorączki już nie ma. Zobaczymy jak będzie w nocy, obym wreszcie się wyspała, bo trzeciej nieprzespanej nocy mogę nie przetrwać. Odnośnie ubierania dzieci to jak mój syn miał miesiąc to były straszne upały po 35 st w cieniu. Wychodziłam z nim na spacery późnym popołudniem, bo nie dało się wytrzymać. Pamiętam jak niektóre starsze panie zagladały do wózka i komentowały, że takie małe dziecko i bez czapki. Miałam im ochotę powiedzieć, żeby sobie same założyły czapkę w taki upał.
-
Jakby młody dobrze się czuł i zasnął wieczorem o rozsądnej porze to może wreszcie posprzątałabym trochę mieszkanie, poukladała rzeczy, żeby się już przygotować do ewentualnych wydarzeń. Chciałabym usiąść w spokoju, zrelaksować się z myślą, że wszystko gotowe.
-
Cześć Dziewczyny, po ciężkiej nocy, jeszcze o 4-tej w nocy dawałam synkowi ibuprofen, teraz jest chyba lepiej. Rano był osłabiony, pokładał się na podłodze. Później jedak wyszedł ze mną do sklepu, póki co gorączki nie ma, ożywił się, zjadł całego rogalika, trochę mleka z płatkami, oby już temperatura nie wróciła.
-
Wreszcie gorączka spadła, więc mogę się zdrzemnąć. Trzydniówkę już miał jak miał niespełna rok, więc myślałam, że to już z głowy. Na większość chorób był szczepiony tzn pneumokoki, meningokoki, ospę wietrzną. Zobaczymy co będzie rano. Jassmine śliczny chłopczyk z tego Marcelka, a mama taka figura, że tylko pozazdrościć. Jesteście piękni i dzielni. Trzymajcie się i wracajcie szybko do domu. No serce rośnie jak się na Was patrzy. Powodzenia
-
Niemąż na Białorusi do niedzieli. Moi rodzice mieszkają blisko i w naglych wypadkach mogą trochę pomóc, ale są już starsi tzn mama tuż przed, a tata po 80-tce. Do tego mają różne problemy medyczne, więc do jakiejś szczególnej pomocy trudno ich angażować. Cholera ta temperatura w ogóle mu po ibuprofemie nie spada, ciągle jest strasznie rozpalony, mimo okładów. Muszę go chyba obudzić i zmusić do wzięcia apapu, choć go bardzo nie lubi. A jak to nie pomoże to chyba będę musiała do szpitala jechać, bo nie wiem co robić
-
Właśnie myślałam, że jak pójdi do lelarza to da mi skierowanie na badanie moczu, ale nic o tym nie wspomniała, może rzeczywiście rano wezmę mocz i to zrobię. Niestety malych znowu ma goraczkę 39C, dałam muNurofen jakąś godzinę temu i szału nie ma ze spadkiem temperatury. Poobkładałam go chłodnymi pieluchami tetrowymi i zobaczymy. Ze stresu już dwa razy byłam w toalecie i chyba zapowiada się kolejna bezsenna noc. Nastawiłam pranie to i tak będę czekać, żeby rozwiesić. Miałam w planach przygotowywać się do porodu i ogarnąć resztę rzeczy w domu, ale teraz nie mam do tego głowy. W kwestiach mojego dziecka to jestem panikarą, więc się nerwowo wykańczam, a powinnam oszczędzać moje drugie dziecko w brzuszku. Chyba oszaleję jeśli to dłużej potrwa...
-
Nie wiem, nie sprawdzałam ile po porodzie zeszło. Poprzednio przytyłam ogólnie ok. 15kg. Przy czym bardzo miałam opuchnięte nogi. I myślałam, że po porodzie zaraz mi ta woda zejdzie, ale nawet po 5 dniach jak wychodziłam do domu to opuchlizna się utrzymywała. Dopiero w domu po około tygodniu czy półtorej, po nocnych potach wszystko zeszło. W każdym razie po około miesiącu wróciłam do wagi sprzed ciąży, a później to jeszcze wychudłam. Nie stosowałam żadnych diet ani specjalnej aktywnosci fizycznej. Opiekowałam się sama maluchem, chodziliśmy ma spacery, wnosiłam go na drugie piętro w foteliku (nosidle) i karmiłam wyłącznie piersią.
-
Dobrze Dziewczyny, że możecie w domu być, a nie stresować się w szpitalu. Na pewno wszystko będzie dobrze. Lekarka powiedziała, że na razie musimy czekać i tylko zbijać gorączkę. Nic póki co nie widać i nie słychać. Także albo się coś dopiero rozwinie, albo przejdzie i już. Ale ja oczywiście zestresowana, podałam mu chwilę temu apap, bo znowu miał 38,5. Sama nie wiem czy powinnam coś więcej zrobić. Zobaczymy do jutra. W każdym razie jak nie przejdzie to w czwartek mamy się zgłosić do lekarza znowu. Jednak po synku widać, że nie jest w formie. Normalnie to by nie usiedział na miejscu nawet 5 sekund, a energii ma tyle co niejedna elektrownia, a teraz się pokłada, nawet do sklepu po coś słodkiego nie chciał pójść. W ogóle nie ma apetytu. Teraz czekam w napięciu czy gorączka minie czy to dopiero początek kłopotów.
-
Jedynie dobrze, że Młody chce pić, zaraz po przebudzeniu poprosił o wodę i teraz też popija z kubeczka. Jak sprawdzałam pogodę to miało być dzisiaj trochę chłodniej, tzn jakieś 25 C. Byłoby lepiej jakby tak nie prażyło.