Regina
Użytkownik-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Regina
-
Hej, u nas normalność nastała. W środę wizyta kontrolna u lekarza i na dwór!!!!!!!!!! Monika, ja też nie znoszę łażenia w pidżamie, tak samo jak nie pościelonego łóżka. Uff, ja właśne odkurzyłam dom. Obiadu narobiłam wczoraj tyle, ze nie dość, że rodziców poczęstowałam, to mi na dzisiaj zostało.
-
Witajcie, u nas już wszystko ok. Zapisałam Małego na środę na wizytę kontrolną. Tusia, cieszę się, że nic się gorszego nie wykluło u Waszej Malutkiej. Ja już też po kawie. Ciach brak póki co, ale może dobra kanapeczka
-
Hejka, u nas też dziś było fajnie, ale niestety, zero spacerku póki co. Za to przyjechali moi rodzice a my z mężem pojechaliśmy oglądać kominki, kuchnie itd. Nie wiedziałam, że teraz są takie fantastyczne rozwiązania w meblach kuchennych. Normalnie bajer. Dziewczynki, dla wszystkich Was i Każdej z osobna - dużo sił i wytrwałości w wychowywaniu dzieci!!! Ja po pół tygodnia siedzenia z Miśkiem w domu marzę tylko o jednym, wyjść z nim na długaśny spacer, choć fakt, dziś odpoczęłam psychicznie i fizycznie w sumie też.
-
Witam sobotnio Widzę, ze wszystkie nas wzięło na szukanie roboty U nas. chwała Bogu, już ok. Temperatury nie ma wcale, więc wracamy do normalności. I jakiś spokojny jest póki co. Ciekawe, jak długo. A za oknem piękna wiosna. Szkoda, ze my uziemieni. Na szczęście jutro wpadną moi rodzice i zostaną z Michałem, a my sobie wyjdziemy. Trochę popatrzymy w sklepach z meblami itp. Już na samą myśl o wyjściu z domu się cieszę.
-
Obyście, Kycia, jak najdłużej nie musieli się tym świństwem szprycować!! U nas nastała normalność. Temperatura 36'5, dziecko zadowolone i ... żywe. Czyli po starem I co ważne pogoda piękna, choć my oczywiście podziwiamy wiosnę zza szyby. Jutro wpadają moi rodzice zostać z Michałem, a my wybywamy. Oooo, jak się cieszę!!
-
No, zawsze to mniej na jutro DOBRANOC
-
Tusia, przyjemnej kąpieli!!!!!! I jak najspokojniejszej nocy!!!
-
Fakt, zgrywus z niego jest. Ale znamy lepszy numer. Brat naszego kolegi. Ma on koło 60, ale normalnie, robi sobie jaja z kamienną twarzą. Kiedyś prowadził wycieczkę starszych babć. No i wchodzą do kościoła, a tam taki klosz wysoko był zawieszony. (dodam, ze ten facet jest słusznego wzrostu). No i wyciąga rękę (niby tam jest woda święcona) i się żegna - w końcu wchodzi do kościoła. A babcie za nim próbują zrobić to samo. I nagle jedna z nich się żachnęła - Też, co a pomysł, ze tak wysoko wodę święcona umieszczać.
-
radość sercaReginka odpoczywaj na całego Oj, należy się nam wszystkim !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
-
tusia13Już nas nafaszerowałam co tylko było w apteczce, pominelam tylko czopki (hi hi) bo jakoś żadne z nas nie chciało sie zdecydować na tak ekstremalne posuniecie. Z pięć lat temu mój mąz miał zabieg, bo mu pachwina doskwierała. Przed operacją pielęgniarka dała mu czopek na wypróżnienie. A ten ... poszedł do niej po kilku godzinach i powiedział, ze jakoś go dziwnie mdli po tym czopku. Ta oczy w słup. Jak to pana mdli PO CZOPKU? To co pan z nim zrobił???. "No jak to, co. Połknąłem. A co miałem zrobić?" Ta w szoku. Ale po parunastu sekundach się kapnęła, że sobie z niej pacjent jaja robi. I zaczęła się śmiać.
-
U mnie dodatkowo część była zarzygana,że tak powiem. Za to luzik już mam. Mąż na piłce, Misiek śpi, ja oglądam "Króla Artura" i piszę z Wami. Jednocześnie ściągam z netu piosenki na komórkę i oglądam kominki, bo muszę się na jakiś zdecydować. Mąż kazali samej wybrać
-
Radość, podzielam entuzjazm. Ja się już dziś naprasowałam. Kapy na kanapę i fotele, no i ciuszki Miśka, rzecz jasna. Tusia, zdrówka dla Rodzinki! Mozę weź coś wspomagajacego, bo jesteś narażona, że Cię zarażą.
-
Cześć Monika, czasem to się wierzyć nie chce, co te dzieciaki są w stanie wymyślić. U nas dziś lepiej. Przede wszystkim bez gorączki, raptem jedyne 37'2. Noc przespał całą bez ani jednej przerwy od 20.00 do 7.00 rano. Jedynie przy antybiotyku i Paracetamolu wrzask. Nie chce przyjmować. Więc trzeba go wziąć w kleszcze (ręce tatusia), i pchać. Uwielbiam to Chyba wreszcie wiosna idzie, nie?
-
Tusia, szczerze współczuję choróbska. Michał po raz pierwszy zachorował mając dokładnie rok i kilka dni. Nie wiem, co to choroba u takiego malucha. Wierzę, że Wam ciężko U nas dzisiaj lepiej. Przede wszystkim bez gorączki. Jedynie 37'2. No i nocka bombowa. Jak zasnął przed 20.00 to obudził się przed 7.00. Spał bez przerwy. Nie ma kataru. Ot, klucz do sukcesu Radość, a jak Twój Maluszek? Udanego weekendu. I zdrowego !!!
-
Witaj Kyciu! My właśnie zmagamy się z chorobą. Na szczęście gorączki już nie ma. Szkoda tylko, że znów skończyło się antybiotykiem. ::(
-
Taaaa Ale broniła teściówka podczas imprezki tej firmy, ze hej.
-
Witaj Lusitano!!
-
JAKIEŻ ONE SŁODKIE!!!! Andzia, to nie kwestia funduszu , to taka fantastyczna firma, Bodzio się toto nazywa.
-
Dobranoc Iwcia. Oby była dla Was jak najlepsza DUŻO ZDRÓWECZKA!
-
Andzia, skąd ja to znam Rano ganiam z odkurzaczem, a wieczorem pyłki, psie kłaki i Bój wie, co jeszcze. Ja się właśnie relaksuję. Ściągam piosenki z netu na komórkę. Nie mogłam się za to zabrać od trzech miesięcy. Ciągle brak czasu Tylko kiedy ja będę tego słuchać?? Michał mi śpiewa, to wystarczy A wiecie, robota u teściowej z kuchnią dobiega końca Wczoraj brat mojego męża trochę zrobił. Boczek do zmywarki w końcu ta fantastyczna firma meblarska przywiozła. Jedno nas tylko zastanawia. Dlaczego należy go umocować przy tej zmywarce na ... taśmę klejącą
-
Tusia, współczuję Wam obu. Bardzo U nas obyło się (tfu odpukać) bez kataru. Masz Fridę? To dobrze, że Mała dużo pije. Michał też woli pić niż jeść, chociaż marchwiankę zjadł z apetytem i poprawił jajkiem. Za to gorzej z kolacją. Ja właśnie sobie siedzę z Wami na forum i jednocześnie ściągam piosenki na komórkę. Robię to już ... od dobrych trzech miesięcy. Ciągle nie mam czasu. Tylko kiedy ja będę ich słuchać??
-
a ostatnio Kuba jak coś zbroi to zaraz biegnie i od razu krzyczy: nic się nie stało!!!! nie musisz patrzeć!!!! On jest niemożliwy! Dzięki Dziewczyny za wsparcie! Noc była ok, bo jak zasnął po 20.00 to spał bez przerwy do 5.00. Obudził się z wysoką gorączką. Wymioty były chyba z powodu tej gorączki, bo dzisiaj normalnie przyjął wszystkie trzy dawki antybiotyku. Fakt faktem, daję mu na długo przed jedzeniem. Spał mi dziś ponad trzy godziny i to jednorazowo. Za to potem Gorączka spędzona, więc zaczął być znów sobą. Kilkanaście godzin w domu bez wyjścia na dwór - masakra to mało powiedziane. Podam na pysk i marzę tylko o tym, żeby poszedł już spać.
-
Cześć, no to po kolei. Noc była u nas ok. Jak zasnął 8.15 ( a zasnął w tempie błyskawicy) to spał non stop do 5.00 rano. Obudził się z wysoką gorączką. Wieczorem dzwoniłam do lekarki, ale w końcu nie poszłam, bo stwierdziłam, ze jeszcze rano spróbuję z tym antybiotykiem. Właśnie dałam mu już trzecią na dziś dawkę i jest dobrze. Zero odruchów wymiotnych. Co za ulga!! Co jeszcze ważne, zaczął robić siusiu. Spał w ciągu dnia ponad trzy godziny za jednym zamachem. Ale potem chodził już jak nakręcony. Wiadomo, temperatura spędzona, więc Michałek jest znów sobą. Teraz jeszcze kolacja i spanko. Muszę odpocząć, bo normalnie padam na pysk.
-
Monika, masz całkowitą rację. Znajomości a dobre znajomości przy szukaniu pracy to diametralna różnica. U nas masakra. Jak już udało się zbić te 39'3, to zaczęły się wymioty. Teraz to już cała głupia jestem, czy to w związku z antybiotykiem, czy po prostu z chorobą. Zobaczę rano, jeśli znów mi rzygnie, lecę do lekarki. Antybiotyk nazywa się VERCEF. Znacie może? W każdym razie nie mam już spodni, bo wszystkie poszły do prania. Chyba dziś za długo nie posiedzę, bo tej noc spałam całe 2,5 godziny.
-
Co za dzień. Misiek trzy razy wymiotował. Już sama nie wiem, czy po antybiotyku czy po prostu w związku z chorobą. Suma summarum, poszedł głodny spać, bo wszystko oddał. Co gorsza i ten antybiotyk. Nazywa się Vercef. Znacie go może? Jest na Panicylinie, więc zastanawiam się, czy może jakieś uczulenie? Ja np. mogę brać antybiotyki tylko w zastrzykach. Tusia, co do imprezy, to teściowa miała oczywiście swoje zagrywki, ale mój mąż (który kocha swoją matkę, ale jej nie lubi ) odpowiednio ją "skracał", więc nie musiałam się wysilać. Minę miała nietęgą w każdym razie.