mila_mi
Użytkownik-
Postów
442 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
3
Treść opublikowana przez mila_mi
-
Hej:) Dużo zdrówka dla wszystkich chorowitków. Calineczka,ale fajnie,w końcu się doczekałaś:) Ja wciąż czekam na 'mama'. Tata i baba już było. Igorek mało mówi,chyba,że po swojemu,a najlepiej jak leci pasek informacyjny tvn24. Stoi przed telewizorem i czyta na głos:) No i też się pochwalę:) Igor doskonale pokazuje o co mu chodzi,polecenia też rozumie i wykonuje. Brudne pieluchy leci sam wyrzucić do kosza i sam sobie bije brawo,przynosi tacie buty przed wyjściem. A jak mówię 'idę siku' to pierwszy stoi pod kibelkiem i czeka,żeby drzwi otworzyć. Monmonka,pisałaś,że Zuzia radzi sobie z kranami:) My mamy w spadku po poprzednich właścicielach mieszkania bidet,stoi i się kurzy wynalazek,ale teraz się w końcu przydał,Igor odkręca i zakręca wodę,aż miło:) Jak Igorek coś gdzieś wyniesie i schowa,na ogół jest to pilot,to jak spytam gdzie jest pilot,zaprowadzi j pokaże:) Jedynie jak powiem,żeby przyniósł z szuflady pieluchę to przyniesie wszystko,ale nie pieluchę:) Spokojne przewinięcie graniczy z cudem. Peonia,u nas 'nie' to w sumie jedyne słowo wypowiadane celowo,więc to pewnie już przedsmak buntu dwulatka,jak pisałaś:) Monikae,czapka super,super wyglądasz,a sytuacja z zagubieniem bardzo mnie rozśmieszyła,choć pewnie Tobie nie było do śmiechu:) Najważniejsze,że zguba się znalazła:) U nas teraz Igor wszedł w fazę tulenia,cały czas przychodzi się przytulać,pomijam,że rączki do góry też bardzo często podnosi,a mamusia nie ma sumoenia się oprzeć:) Jeśli chodzi o spanie,to ja zmieniłam materac na większy i teraz to jest spanie:) Tyle,że ja śpię sama z Igorem. Ostatnie kilka nocy ciągle coś mu dokucza,więc włazi na mnie i się tuli,średnio to wygodne,ale miłe:) Dziś nad ranem dałam nurofen,bo cała noc z palcami,albo cycusiem w buzi. My po sobotniej imprezie. Sama impreza udana,ale my pokłóceni i to tak fest. Napiszę o co poszło,najwyżej pomińcie ten fragment:) Impreza planowana od tygodnia,miały być dwie babcie(nasze mamy),prababcia(babcia R.) i dziadek(były mojej mamy). Zaprosiliśmy też starszą córkę R. z chłopakiem. Muszę wspomnieć,że zorganizowaliśmy to przyjęcie głównie ze względu na babcię R.,żeby do niej nie jechać,bo mieszka z synem i synową. Atmosfera tam powala,kiszą się w jednym pokoju,jarają w kuchni i flaszka musi być codziennie flaszka na stole. Babcia jak babcia,lat 86,agentka przednia i też za kołnierz nie wylewa,ale wujo z ciotką to już lekko mówiąc patologia. No więc impreza zaplanowana,goście zaproszeni,ja zapitalam od rana. Koło południa R.mi oznajmia,że zaprosiłnajmłodszego brata z dziewczyną,żeby nie musieli jeździć do babki i patrzeć na patologię. Mówię ok,dosmażę kotletów,niech przyjdą. Na dwie godziny przed imprezą zadzwonił drugi brat i wprosił się z całą rodziną(5osób),no bo oni też by jutro nie musieli jechać do babki. Tego już dla mnie było za wiele. Jeszcze nigdy nie było takiej awantury u nas w domu. O ile ten młodszy brat jest naprawdę dla R.zawsze wsparciem i przyjacielem i zawsze jest u nas mile widziany,to ten drugi zawsze się wypnie i wszędzie wciśnie na krzywy ryj. Ale jak się do nich pojedzie to nawet herbaty nie zaproponują. Kiedyś pojechaliśmy do nich w wielką sobotę,bo R. się uparł,że musi wypić z bratem,to siedzieliśmy przy butelce wódki i coli,które sami przywieźliśmy i resztce chipsów,które stały na stole. A jak pojedziesz bez zapowiedzi to siedzą w domu i udają,że ich nie ma. Oczywiście brat bez pozwolenia żony nawet sam nie piernie. Tak się wkurw....,że trzasnęłam drzwiami i wyszłam z domu. Kuźwa,dosyć tego,każdy mógł sobie zorganizować taką imprezę,a jakoś nikt na to nie wpadł,bo oczywiście lepiej załatwić sobie coś na czyichś plecach. Pożarliśmy się strasznie,wściekłam się przede wszystkim na R.,że nie potrafi odmówić,jak tamten jak zwykle wpycha się na chama,nic ze mną nie jest ustalane i nie mam nic do powiedzenia. Usłyszałam oczywiście,że nienawidzę jego brata i całej jego rodziny i nie wie o co mi chodzi,no bo co by się stało jakby brat przyszedł i posiedział. A ja zawsze latam z wywieszonym jęzorem i obsługuję wszystkich bez dyskusji i z uśmiechem. Koniec z tym,chyba mam coś do powiedzenia w tym domu. Jak zwykle wyszłam na potwora,i jeden i drugi brat nie przyszedł,pewnie się poobrażali,trudno. W każdym razie impreza się udała,babcie zadowolonebyły laurki,wspólne zdjęcia no i babcia Krysia,która jest najlepsza ever i uwielbiam ją:)))) Przepraszam,jak zwykle się wysmęcam:) Miłego dnia:)
-
Hej. Nie odniosę się do wszystkiego,przepraszam. Monikae,bluza super:) Mindtricks,u nas między tuptusiami różnica była bardzo wyraźna,aż wzięłam centymetr i zmierzyłam,rzeczywiście jest tylko cm różnicy,ale są też sporo szersze. Zakupy świetne:) Natuśka,piękne paznokcie:) Monmonka,super,że wyniki ok:) Peonia,zdrówka dla dzieciaków:))) Szczęściara,cudownie,że tak fajni wyszło z tą pracą,ale jak już wcześniej pisałam,ja wiedziałam,że tak będzie:) A u nas jakiś sądny dzień. Najpierw coś mi się stało z telefonem,miałam problem z forum,myślałam,że się wścieknę. Potem Igorowi coś się stało,do tej pory nie wiemy co. Albo połknął włosa,albo za głęboko włożył sobie szczoteczkę do buzi i podrażnił gardło,albo już sama nie wiem co. Robił dziwne miny,próbował coś wypychać językiem,robił coś na kształt ziewania i łapał się za uszy. Do tego jak robił tak językiem to się tak krzywił i jakby się krztusił,albo miał odruch wymiotny. Nie wiem co to było,ale na szczęście po dłuższej chwili przeszło,co się zestresowałam to moje. Mam nadzieję,że nic się nie stało złego i nie będzie jakichś konsekwencji. R. od rana narzekał,że coś go bark pobolewa,ale wziął tabletkę i tak chpdził pogięty. Pojechał,kupił młodemu sanki i poszliśmy w końcu na pierwszą wyprawę. Mały zasnął,więc pochodziliśmy trochę i do domu. R. poszedł do pracy (firmę ma w bloku obok)?a ja zostałam w domu z Igorem. Dzwoni mi po kilku minutach,żebym biegiem przyszła,bo on nie może oddychać i się ruszyć. A ja z dzieckiem w domu sama. Przyczłapał się ledwo po chwili,normalnie był biały na twarzy,oddech płytki i trzyma się za klatę. Kazałam mu usiąść i biegiem dzwonię po pogotowie. Pan dyspozytor tak mnie wkur...,że jak zawsze jestem miła i grzeczna to na niegk nakrzyczałam. Trzy razy mi powtarzał,że za nieuzasadnione wezwanie karetki 1500 zł,no empatia,aż miło. Jak powiedziałam,że nie wiem,czy R. wyrazi zgodę na zabranie do szpitala to mnie spytał,po co oni mają w takim razie w ogóle przyjeżdżać i po co ja dzwonię... Na szczęście panowie z pogotowia byli normalni,lekarz zbadał,zrobili ekg,dali zastrzyk i nikt nie wspomniał nawet,że nie powinniśmy byli dzwonić. Omazało się,że to na szczęście nie serce,a jakiś silny nerwoból. Kurde,tak się wystraszyłam,myślałam,że mi chłop schodzi na zawał:( No i panowie poradzili pół żartem się R.znieczulić czymś mocniejszym,bo jak zastrzyk przestanie działać,to może boleć i to mocno. Teraz leży bidny połamany,leżeć źle,chodzić źle,siedzieć też niedobrze. O znieczuleniu też raczej nie myśli,na szczęście. No tak,jak ma się dowlec do barku i do kuchni po popitkę,to lepiej mu leżeć. Zresztą prawa ręka mu drętwieje i boli,kto by mu nalał...:) A mnie z tego wszystkiegowszystkie flaki się do góry nogami przewaliły,wszystko mnie boli,to nie na moje nerwy. O organizacji jutrzejszego Dnia Babci nie wspomnę,wszystko leży odłogiem... Taki miałam dzień,modlę się,żeby noc była lepsza. Z innej beczki tylko jedno zdanie,jestem mega zadowolona,bo weszłam wczoraj rzutem na taśmę do pepco i kupiłam młodemu kombinezon na śnieg (kurtka i spodnie) za 30 zł przeceniony z 70:) były dwie ostatni sztuki,w tym jeden chłopięcy akurat w naszym rozmiarze. Chociaż tyle:) Spokojnej nocy:)
-
Hejka:) U nas biało i pięknie:) Tyle,że nie mamy sanek:) Peonia,pamiętam Cię,odpisywałaś mi,jak pisałam,że mały mi nie rośnie. Pewnie nie raz jeszcze będę pytała o radę:) Na razie jesteśmy na końcówce brania żelaza i wybieram się do pediatry. Mamy skierowanie na morfologię,ale chciałabym,żeby może przy okazji tego kłucia sprawdzić jak najwięcej parametrów. Wagę mamy w 3 centylu,wzrost w 10,a jak było u Was,jeśli mogę zapytać? Alilu,Igor też sobie wymyśla takie zabawy i do skutku,tyle,że jak mu się nie pozwala to jest awantura:)) Pochwaliłam nasze noce... Na wyrost:) Miałam ochotę wyjść i nie wrócić... Bajlando od 3:30. A od rana marudzenie,więc cierpliwość wisi na włosku:) A teraz się tuli i jęczy o cysia duźdając w łapkach chusteczkę,i weź tyu się zezłość na takiego:) Miłego dnia:)
-
Quarolina,może przyszedł w końcu czas na sanki?:)
-
Hej:) Bombik drzemie,a ja leżę:) Natuśka,zazdroszczę imprezy:) Udanej zabawy:) I dużo zdrówka:) Monmonka,włosy pięęękne,naprawdę superowo:) Kaśka,współczuję nocy,ja naszych już nie komentuję,bo bez sensu w kółko pisać jedno j to samo:) Dwie ostatnie były lepsze,ale nie podniecam się zbytnio:) Jak czytam o psie to nasz pies to dla Igora najlepszy szczeniaczek-uczniaczek:) Otwory ma wszystkie przebadane,jest najlepszą podpórką,dawaczem łapki i zjadaczem wszystkiego co nie smakuje:)) Taki kombajn:) Na szczęście wszystko dzielnie znosi i jak ma dość wybiera ucieczkę zamiast agresji:)) Jeśli chodzi o picie to Igorowi najwygodniej ze zwykłwgo kubka. Mamy nową zabawę:) Ponieważ Igor ma zakaz wchodzenia do kibelka i zawsze siedzi pod drzwiami,to przez te dziurki na dole drzwi rzucamy sobie patyczki takie do uszu:) Ale jest zabawa:))) No i organizujwmy jednak ten dzień babci w sobotę,najpierw R. stwierdził,że głupi pomysł,ale jak zadzwoniła jego mama to pierwsze co wygadał,że myśleliśmy o czymś takim. Już dwa razy teściowa pytała co z tą sobotą,więc wyjścia nie ma:) Teraz myślę,co zrobić,żeby się nie narobić:)) Jeśli chodzi o prezenty to dziewczyny mają zrobić laurki:)) no i pewnie jakieś ramki ze zdjęciami. My też dziś w domu,pogoda nie zachęca. Miłeho dnia:)
-
Aha,a jeszcze napiszę,że nie tylko mamusie ulegajom porównaniom i presji:) R. był dziś u ludzi na pomiarze,a tam dziś siedziała niania z Beniem,starszym od Igorka o miesiąc. Najpierw usłyszałam,że Benio też ni w ząb nie chce mówić,ale za to kupa siku do nocnika,więc co? R.jutro jedzie po nocnik,haha:) No i Benio sam zasypia w kojcu na drzemki k sam śpi w łóżeczku... udałam,że nie słyszałam tego wyrzutu w głosie,hihi. Dobranoc:)
-
To i ja się na wieczór przyplątałam:) Jeny,nie chcę nikogo obrazić,ale dobrze,że mnie nie ma na tym facebooku,bo już bym dawno musiała popełnić sepuku:) I się zrymowało:))) Normalnie strasznie się poczułam,wystarczy mi moja fobia,depresja i mania prześladowcza,więc za facebooka już podziękuję:) Kurde,dobrze,że mi jeszcze praw rodzicielskich nie odebrali,za sól,cukier,pieprz i popcorn:) Przepraszam za debilne żarty,ale mi się zebrało:) Moje dziecko je wszystko,co to lizak też wie:) Jak byliśmy kiedyś w knajpie to dzięki lizakowi zjedliśmy spokojnie obiad. Zupę np. jemy wszyscy tą samą,tyle,że mniej solę,a sól stawiam na stole,jakby komuś było za mało. Zresztą,myślę,że jak człowiek ma niejadka i marzy,żeby dziecko zjadło cokolwiek to i w desperacji da w końcu frytkę z keczupem. Myślę,że mamy niejadków będą wiedziały o co mi chodzi:) A do picia najlepiej u nas wchodzi herbatka z cytryną i tym na c.,zakazanym:) Ja tam jestem po prostu już stara=starej daty i tyle:) Solę,słodzę i pieprzę:) Najwyżej jutro się wybiczuję,a i tak dalej będę robić swoje:) A najlepsze w tym jest to,że ciągle słyszę,że nic nie daję dziecku spróbować i na nic mu nie pozwalam:) Alilu,Igor zaczął chodzić jak skończył 14 miesięcy:) Nie jest może orłem,ale dla mnie jest:) Rozwija się normalnie,też nie gada,ale chyba kiedyś zacznie:) Jak powiedziałam R.,że może by iść do logopedy,to mi powiedział 'głupia,co Ci logopeda pomoże w tym wieku'. Więc ja też przestałam gadać i tak sobie razem nie gadamy z Igorkiem:) Jak powiem,że ja mam zamiar odwlec szczepienie mmr mniej więcej do drugich urodzin,to też pewnie gromy polecą:) Jestem przygotowana:) Quarolina,super wyglądasz,włoski czadowe:) W ogóle urocze z Was kobietki,śliczne zdjęcie:) Szczęściara,powodzenia w pracy:) I wielkie gratulacje dla dzielnego Maciusia:) Monmonka,tylko spróbuj wstawiać mniej zdjęć:))) Poza tym myślę,że powinnaś codziennie czuć się winna,że Zuzia tak pięknie się rozwija,a Ty jeszcze bezczelnie to opisujesz:))) Sevenka,dużo zdrówka:) U nas bardziej jest wymuszanie niż histeria,ale biorę to za normę i nie ulegam (na ogół). Jak widzę,że mały się za bardzo rozkręca to odwracam jego uwagę i dość szybko się uspokaja. Nie wiem,pewnie to zły sposób,ale jako,że wszystko o czym dziś piszę robię źle,w tej kwestii nie może być inaczej:) Tak oto dobrnęłam do końca,zapominając jak zwykle o połowie:) Nie gniewajcie się za sarkazm,ale samo mi tak wyszło:) Spokojnej nocki:)
-
Hej wieczornie:) Monikae,uwielbiam takie opowieści:))) Ale musieliście mieć ubaw:) Quarolina,nie zazdroszczę przygody,ja kiedyś pojechałam z Igorem do miasta z jakimiś papierami do urzędu i kupić bidon,bo akurat sklep był obok tego urzędu. Ten już się w tramwaju zaczął rozkręcać z marudzeniem,do urzędu nie dojechałam,musiałam wysiąść z tramwaju przystanek wcześniej. Udało mi się wejść po ten bidon,ale droga powrotna to już była gehenna,wózek 15 kg i płaczące dziecko na ręku,dobrze,że chociaż wtedy ciepło było. Nie dojechałam do domu, wysiadłam koło mojej mamy,która się zlitowała i wyszła po nas na przystanek. Mały mi na tym przystanku padł,połoźyłam go do wózka i taki był finał. Ale do końca dnia byłam roztrzęsiona. Jeśli chodzi o obiad to dostałam 'wynosa' od teściowej:) R.akurat przejeżdżał w okolicy i zajrzał do matki. No nie był to mój wymarzony burger,albo włoska pizza z rukolą,ale przy garach nie stałam:) Teściowa gotuje tak tłusto i ciężko z barowym posmakiem,ale głupio było nie zjeść:)) Ja też dziś padam na twarz,Igor już chrapie w najlepsze. Spokojnej nocy:)
-
No nie wiem jak z tym obiadem będzie:))) Ja po prostu lubię robić takie niespodzianki,więc R. jest przyzwyczajony do śniadanek:) Zupełnie inaczej się dzień wtedy zaczyna:) Ale jakby pomyślał o obiedzie byłoby miło:) Iguś śpi już półtorej godzinki,mam nadzieję,że wstanie w humorku,bo z rana marudny był strasznie. No i nie wiem,co u nas z tą orkiestrą,ale coś wymyślimy:)
-
Hej:) Dzięki,Quarolina:) Nie będę komentować,bo nie od tego tu jesteśmy,ale bardzo się cieszę,że jestem TU z Wami:) Zrobiłam R. śniadnko do łóżka,ale nie do końca bezinteresownie:) Może zaprosi w rewanżu na jakiś obiad i nie będę musiała stać w niedzielę przy garach:) Monikae,jak wieczór? U nas też lipa z pogodą,niby ładnie,ale -5. Miłego dnia:)
-
Napisałam,że mój brat posyła dziecko po zaraz antybiotyku do przedszkola,ale nie w trakcie leczenia,tylko zaraz po kuracji:) Też się Boberkiem swoim chciałam pochwalić,bo pięknie ostatnio czapeczkę przymierzał w sklepie:)
-
Hejka:) Nie mogłam się doczekać wieczora,żeby sie położyć i spokojnie napisać:) Calineczka,współczuję zapalenia pęcherza. Lata całe miałam nawracające stany zapalne,zawsze musiałam mieć na wszelki wypadek przy sobie furaginę,a kiedyś była tylko na receptę,więc co się nieraz nakombinowałam to moje. Od dłuższego czasu,odpukać,mam spokój,ale to dzięki temu,że za wszelką cenę staram się nie przeziębiać pęcherza. Sevenka,Ola jaka panna:) Śliczna jest:) I zdrówka dla syna. Monikae,udanego wieczoru:) Nasz Igor w sumie też dostaje wszystko,ale jakieś tam granice rozsądku staram się zachować,choć u nas to walka z wiatrakami,nie jestem w stanie upilnować,co kto mu w łapkę wciśnie za moimi plecami. W domu to jeszcze się dziewczyny spytają,czy mogą mu dać to czy tamto,ale gdziekolwiek pójdziemy to hulaj dusza... I jeszcze patrzą na człowieka jak na debila,gdy się sprzeciwiam. Dać łatwo,tyle,że to ja się później z dzieckiem turlam pół nocy... Piszecie o facebooku,a ja ni w ząb nie wiem o co chodzi i zżera mnie ciekawość i odbala się wścibsko-plotkarska natura:) Napiszcie o co chodzi:) Z grubsza o jakieś przechwałki,jeśli dobrze zrozumiałam:) No to ja powiem tak,chyba bym musiała być nienormalna,żeby się nie chwalić swoim dzieckiem i nie uważać,że jest najmądrzejsze,najpiękniejsze,najwspanialsze i w ogóle:))) Każda z nas chce się tym podzielić,pochwalić,ale też widzi i podziwia inne dzieci:) Jak miałabym być w tym nieszczera,to nie traciłabym czasu na czytanie i pisanie na forum. Przynajmniej ja tak mam. A przecież jak ktoś źle to ocenia to nie musi czytać i się udzielać,skoro to dla niego jakiś wyścig,czy przechwałki. Nie wiem,ja tam nie odczuwam zazdrości,skupiam się na rozwoju swojego dziecka i nie widzę powodu wymyślać,tylko po to,żeby się pochwalić:) Dlatego tak lubię to forum:) Myślę tak sobie jeszcze,że może ktoś po prostu nie może uwierzyć,że czyjeś dziecko coś już tam robi i stąd ocena,że ktoś się przechwala,ale myślę,że szczególnie dziewczyny,które mają starsze dzieciaki i mogą porównać potwierdzą,jak dzieci potrafią być różne i jakie mogą dysproporcje w kolejnych osiągnięciach,choć wszystko jest w normie i nie ma aż tak wielkiego znaczenia w przyszłości,jak nam się teraz wydaje. Ale wywód...:) Quarolina,gazowana woda do mycia,hihi,ja kiedyś psu nalałam gazowanej,ale zdębiała,naszczekała na miskę i uciekła:) A do wyjazdu teściowej to mam nadzieję,że już bliżej niż dalej:))) I zdrówka dla Gosi,Igor też się odkrywa,ale u nas ukrop w sypialni,więc nie marznie. Szczęściara,ale się cieszę i wielkie gratulacje,oby praca była tak wspaniała jak piszesz. Zresztą zawsze z Twoich postów bije taka dobra energia i ciepło:) A jak ktoś jest dobry to przyciąga dobrych ludzi i dobrze mu się wiedzie:) Nie może być inaczej:) Powodzenia,trzymamy kciuki:) A my mieliśmy jechać jutro do teściowej na obiad,ale odpuszczamy. Ma być brat R.z synkiem (tym od mononukleozy) i bardzo jakoś dziwnie to wszystko wygląda,coś oni kręcą,więc stwierdziłam,że pierdzielę,nie jadę. Ale od początku napiszę. Mały miał podejrzenie tej mononukleozy,bo miał powiększone węzły chłonne. Po badaniach nic ponoć nie wyszło i niby wszystko ok. R. dziś gadał z bratem,no i się zgadują jutro na obiad u matki. R pyta co w końcu z tym małym,a brat,że nic mu nie jest,ale jest na antybiotyku,uwaga! profilaktycznie. Kurde,zbaraniałam i mówię do R.,lekarzem nie jestem,ale węzły chłonne odpowiadają za odporność,tak? A antybiotyk przepisany 'profilaktycznie' przypadkiem nie robi jeszcze większej szkody przy obniżonej odporności??? Coś tu mi nie grało,dopiero,jak zadzwoniła teściowa i R.kazał mi odebrać,żebym to ja się tłumaczyła dlaczego nie przyjedziemy to ją zapytałam. I ona mi mówi,że dziecko było chore,kilka dni próbowali przetrzymać,ale,że było coraz gorzej to skończyło się lekarzem i antybiotykiem. No i stwierdzili,że jak dziecko bierze antybiotyk od trzech dni to jest zdrowe i możemy się spotkać. Ale się wkurzyłam. I to już nie tylko,że Igor może coś złapać,ale nie pomyślą,że mają chorego dzieciaka,węzły chłonne jak balony,antybiotyk w pełni,sezon chorobowy też,a oni jeżdżą po gościach i narażają jeszcze to i tak osłabione dziecko. Ja rozumiem,mój brat też posyła synka do przedszkola po antybiotyku,ale nie mają innego wyjścia,bo nie ma się kto zająć dzieckiem,jak są w pracy,ale akurat jak można dziecko oszczędzić i posiedzieć w domu,to już tego pojąć nie mogę. No i właśnie odwiedził nas dzisiaj mój brat ze swoim młodym,ale jednak 2,5 roku różnicy to póki co przepaść,ale w sumie i tak było fajnie:) I jeszcze wracając do wcześniejszego tematu dot.tych porównań i przechwalania,to powiem Wam,że nawet z R.później gadaliśmy,że mojego brata i brata R.chłopaki są z jednego roku,a różnica między nimi jest kolosalna. We wzroście,mowie,zachowaniu i w ogóle. Jest pół roku różnicy między nimi,ale takie różnice są nie do nadgonienia nawet i w pół roku. I jeden i drugi rozwija się prawidłowo,po prostu każdy w swoim tempie i nie pogonisz,choćbyś chciał:) A duma rozpiera jednych i drugich rodziców,to najważniejsze:)))) Dobra,wypociłam chyba wszystko,idę spać:) Spokojnej nocy:)
-
Hej:) Igorek właśnie ucina sobie drzemkę,więc pewnie będziemy się bujać do północy:) Oj,jeśli chodzi o pomysły ludzi na różnego rodzaju reklamacje to już naprawdę chyba nic mnie nie zdziwi:) Szczęściara,książeczka super:) Monikae,w pełni popieram Wasz protest:) U nas jeden z bardziej charakterystycznych placy(czy placów? kurczę,zgłupialam:)) wojewoda zmienił na pl. Kaczyńskiego. Na szczęście nasi radni pokombinowali,przegłosowali i udało się przywrócić starą nazwę. Nie rozumiem,co komu przeszkadzał plac Zwycięstwa??? I co to ma wspólnego z dekomunizacją? Nie mogę patrzeć na to wszystko. O,Bamboszek się zbudził:) Miłego wieczoru:)
-
Hejka:) U nas noc do przeżycia,ale już straciłam nadzieję,że to się kiedyś zmieni. Monmonka,nie znam się kompletnie na tym,o czym piszesz,ale dobrze,że Zuzia jest pod opieką lekarzy. Mam nadzieję,że to pół roku sprawi,że wyniki dojdą do normy,w końcu dzieciaki rosną,a odporność razem z nimi. Zakupy super:) Monikae,udanych wizyt dzisiaj:) Ja nie mam pomysłu na prezenty dla babć i dziadka,pomyślałam tylko,że może byśmy zaprosili babcie i dziadków na jakiś obiad do nas,ale nie wiem sama. Z jednej strony mielibyśmy na raz z głowy,a z drugiej strony nie mam siły znowu szykować imprezy. Pewnie skończy się objazdówką,jak co roku:) I prezenty też na ostatnią chwilę,jak zwykle. Wzięłam się dziś za porządki,bo R.znowu jęczy,że powrócił bałagan:( A wytĺumaczyć mu,że naprawdę te dobijające nocki sprawiają,że nie mam siły się nie da. Do tego od kilku dni boli mnie biodro,Igorek cały czas wyciąga do mnie rączki,karmię go też często na rękach pokazując różne rzeczy,więc pewnie przeciążyłam staw. Ale już sobie wkręcam coś poważnego,do tego Michał z na wspólnej ma guza mózgu,więc ja oczywiście już też,kuźwa,jak można być takim debilem:))))))) Beret zryty nieodwracalnie. Zakazałam na razie rozbierać choinkę,bo Igor pięknie je oglądając ją sobie,oczywiście na rączkach:) Młody śpi już godzinkę,a ja posprzątałam łazienkę i ruszam dalej:) Miłego dnia:)
-
Tak,Mindtricks,S i M:)
-
Lila pięknie wygląda w tym sweterku,w bucikach też super,w ogóle taka już duźa dziewczynka:) Monikae,cieszę się,że Maciuś już zdrowy:) Stoliczek z krzesełkiem super,ale u nas pewnie więcej by było upadków niż siedzenia i zabawy:) Quarolina,oby bez zakwasów jutro:) A mi Igor wczoraj przed kąpielą wrzucił telefon do wanny,ale działa,może dlatego,że w sekundzie ho wyjęłam,no dramat,oczy dookoła głowy i jeszcze mało:) Dziś jechałam sama do psychologa,kurczę,czułam się jak jakiś indianin,co z rezerwatu apaczy uciekł,normalnie,zdziczałam jak pies:) Ale fajnie tak się wyrwać czasem,w sumie to moja jedyna 'rozrywka'. Pomijam,że jakiś kutafon wjechał w dziurę z błotem w jezdni i ochlapał mnie od stóp do głów,dosłownie,cała byłam w czarne kropki. Na szczęście w miarę to błoto zbladło jak wyschło,a ja na powrocie miałam po prostu kurtkę w panterkę:) Ale jednak ludzie to nieziemskie świnie,tak mi było głupio jak tak lazłam jak ta biedronka chodnikiem,na szczęście kawałek tylko:) Aha,synek brata R.ma podejrzenie mononukleozy,mają zlecone badania,a w niedzielę byli u nas,ciekawe,czy zaraził Igora. Widziałam,że do końca zdrowy nie jest,ale co miałam powiedzieć,siedziałam cicho,bo jak zwykle bym usłyszała od R.,że głupia jestem. Miał tylko zapchany nos i ze dwa razy kaszlnął. No cóż,nic już teraz nie poradzę,nie zapobiegnę wszystkiemu. Będziemy oberwować,gdyby faktycznie się okazało,że mały brata załapał. Idę spać,oczy mi się kleją po kolejnej fatalnej nocy. Śpijcie dobrze:)))
-
Hej:) Zaczynam od sesji naszych tuptusiów:) Leosiowamamo,nasze pierwsze kupiłam w listopadzie,są zniszczone,ale na zdjęciu tak nie widać. Ja akurat jestem zboczona w tym temacie,lubię znoszone buty,bo mają wtedy swój charakter,są wyjątkowe i jedne jedyne:) Nowe chyba nie przypadły Igorowi do gustu,usilnie je ściąga,a starych nigdy:) Zamówiłam jeden rozmiar większe i faktycznie wkładka dłuższa tylko o cm,ale przy małych stópkach to wielka różnica,tym bardziej,że w szerokości też jest różnica. Nasze tuptusie poczkają więc grzecznie w szufladzie,myślę,że z pół roku:) Wstawiam zdjęcia.
-
Hej:)) Właśnie usypiam bambosza. O szóstej rano zebrało mu się na przemyślenia:) Rozbudził się,gadał,opowiadał,potem ze trzysta razy zmienił pozycję i poszedł jeszcze spać,ale o 7:30 i tak pobudka. Tak mi się chciał śmiać z tego jego gadania,ale twardo udawałam,że śpię:) W ogóle to noc była dziwna,zasnął po 18-tej w opakowaniu,nieumyty u córki R.w pokoju,bo my byliśmy na zakupach. Położyłam go u siebie,ale zadzwonił domofon,pies zaczął szczekać i dziecko oczy wielkie i histeria,tak się wystraszył,że nijak nie mogłam go uspokoić,nawet cycuś nie wchodził w grę. Mówię trudno,wstajemy,będzie szalał do północy,ale na szcz3ście po chwili na kolanach przytulił się j zasnął:) Mindtricks,dużo zdrówka dla Lili:) Monikae,ja akurat te kabanosy z biedronki daję małemu do łapki w całości,albo po pół. One są wyjątkowo delikatne i mięciutkie:) Paprykę daję ze skórą,ale tylko surową pokrojoną w drobną kosteczkę. Jakoś tej gotowanej skórki staram się unikać.,chociaż jak robię ragout z warzyw i kurczaka to papryka też tam jest i mały je jak leci,tyle,że rozdrbniam te warzywa. Leosiowamamo,super macie namiot:) Ja marzę o takim tipi dla Igora,ale może kiedyś,jakn kojec wyjedzie ze środka pokoju:) Natuśka,z Leosia też niezły zdolniacha:) Igor sam próbuje zakładać skarpety i tuptusie,ale to tyle:) Jak pytam jak robi piesek,kotek,mama to na wszystko cmoka:) Chociaż dziś powiedział na psa coś w rodzaju'fifi',czyli jakby po imieniu,bo pies to Figa:) Zrobiłam wczoraj goląbki na dwa dni,ale wyszły dobre,więc na dzisiaj zostały cztery,z czego dwa odłożyłam do pojemnika i napisałam na wieczku 'dla Igora',żeby nie zeżarli:) A dzisiaj planuję faworki,ale zobaczymy co z tego wyjdzie:) Trzymamy kciuki za szczepienia bez nop:) Młody zasnął,więc zakasam rękawy i do roboty:) Aha,dziś wielki dzień,przyjeźdżają tuptusie:))) No naprawdę wielkie wydarzenie w domu Gucia,no ale z czego może się cieszyć odmóżdżona matka z watą zamiast mózgu:)) Dlatego zazdroszczę Wam,które już pracujecie,bo główka pracuje:) Miłego dnia:)
-
Quarolina,ja też daję Igorkowi kabanosy:)))) Tylko w rozsądnych kawałkach,a nie całego i to jeszcze tak twardego jakby sie na pustyni trzy lata się suszył:) Idę na szybkie mycie i może jeszcze coś skrobnę;)
-
Hejka:) Szczęściara,poprawy nastroju Ci życzę,ja też zawsze odchorowuję nerwy. Mam nadzieję,że będzie już tylko lepiej,trzymam kciuki:) Super,że Maciuś w żłobku już ok:) Monikae,wyjazd rewelacja:) I jeszcze wrzesień,mój ulubiony miesiąc na wakacje:) Nie ma już takich upałów i tłumów,nic tylko czysty relaks:))) A nocnikowaniem moim zdaniem nie powinnaś się stresować,im dziecko starsze tym szybciej się uczy i nie wszystkie maluchy są już gotowe na 'trening czystości':) Chociaż zawsze warto próbować:) Ja się biorę za porządki,wymyśliłam dziś gołąbki na obiad,mam nadzieję,że Igor zje:) Miłego dnia:)
-
-
Hej:) Jak zwykle nie wiem co i komu chciałam napisać:) Calineczka,ale Wojtuś Ci rośnie:) Aż miło,taki duży chłopczyk:) Ninka z prababcią pięknie wyglądają:) Babcia R. w tym roku kończy 86:) Starsza córka R.ma 24 lata i marzy o dziecku,więc może będziemy mieli pra pra babcię:) Quarolina,Gosia słodziak:) I cieszę się,że ze zdrówkiem się wszystko unormowało. A pani w żłobku pewnie jest miło,mnie by było,zresztą Gosia też musiała jej przypaść do gustu:))) Mindtricks,Monmonka,no wymiatają wasze dziewczyny:))) Monikae,jak piszesz o Maciusiu to Igor jest na podobnym etapie:) Wszystko rozumie,a robi co chce:) Ale jestem z niego dumna bardzo,codziennie coś nowego,uwielbiam kaźdy nowy dzień:) O nocach nie będę pisać i też nie mogę znaleźć przyczyny od baaaardzo dawna. Brzuszek,zęby,no i u nas dochodzi jeszcze przyzwyczajenie do cycusia co też może mieć ogromne znaczenie. W tym tygodniu,jak się uda podejdę pogadać do pediatry,zobaczymy co powie,chociaż mam jakąś awersję do tej przychodni... Co do dyskusji na temat dziecka nie będę się wypowiadać,bo moje i R. podejście do wychowania dzieci jest skrajnie różne,brzydko to zabrzmi,ale jeśli chodzi o Igora to z reguły i tak stawiam na swoim. Całe dnie jestem z nim sama,noce tak samo i czasem wręcz mnie śmieszą te mądrości. O północy w Sylwestra wpadli na pomysł,żeby wyjść przed blok,no i oczywiście,żebym zostawiła śpiące dziecko samo w domu z psem i teź poszła. Wszyscy(!) poza bratową R.,która ma trzylatka stwierdzili,że dziwna jestem,przecież nic się nie stanie,to tylko chwila. W końcu nie wytrzymałam i wypaliłam,'będziecie mieli swoje to zostawicie'. Pomijam,że starsza córka R. dała małemu twardego kabanosa,którego nie był w stanie pogryźć i na nic moje tłumaczenia,przecież ona wie lepiej,a dzieccko chciało,to trzeba mu dać. Założę się,że jak będzie miała swoje to diametralnie zmieni zdanie,temat rzeka... Wczoraj posadziłam bamboszka na wagę,a tam 0,5 kg na plusie:))))) Nawet biorąc jakieś błedy pomiarowe,bo każda waga inna to i tak widać,że coś się ruszyło. Apetyt też mamy lepszy,więc jestem przezadowolona:) Dziewczynki,mam pytanie. Dajecie dzieciakom owoce/warzywa z puszki? Igor uwielbia kukurydzę,ale nie wiem,czy można dawać. Czasem zje też brzoskwinię. U nas w domu wieje chłodem,rozmawiamy służbowo. Ja swojego stanowiska nie zmienię,trudno. Nie będę się rozpisywać,bo Was to pewnie nie interesuje,tylko odpowiem,bo pytałyście. Jeśli chodzi o R. to nigdy po trzeżwemu nie ma zapędów do spania z córką,nigdy nie miał,zresztą nigdy nawet przez myśl by mi nie przeszło,że coś może być z nim nie tak w tym względzie. Jeśli chodzi o podejście córki R.do Igora,to jest za nim, był czas,że próbowała też na tym polu ze mną konkurować,kto jest lepszy,ale tu akurat jestem nie do ruszenia:))) Choć wrażenie,że idealnie by było,gdybym zniknęła z ich życia zostawiając dziecko mam nieustannie. Jeśli chodzi o nasze wspólne spanie,to nie ma szans,a ja już przestałam o tym mówić,nie będę z siebie robić debila,nie to nie. R.niby mojego zmęczenia nockami nie widzi,ale jak sam ma z nami spać,to jakoś nie widzę entuzjazmu. Mnie na ten moment już to wszystko wisi,powiedziałam mu wczoraj na spokojnie,że jest dorosły,wie co robi i jakich dokonuje wyborów. Od siebie dodam,że nie jestem psu spod ogona,żebym się z nastolatką żarła o względy faceta. Nigdy nie zrobiłam nic przeciwko jego dzieciom,lata całe znoszę lekceważenie i brak szacunku,omijam szerokim łukiem,żeby nie było konfliktów.R.przez lata nie zrobił nic,żeby było lepiej,a cała odpowiedzialność i później wina spada na mnie. Stwierdziłam,że naprawdę mam się na czym/kim skupiać i tego się trzymam:) Przepraszam,że w ogóle zawracałam Wam tym głowę. Spokojnej nocki:)
-
Hejka:) Super,że Gosia już nie wymiotuje,oby tak dalej:) Sevenka,my już zaczynamy trzymać kciuki za brak nopu:) A Twój opis siadania Oli wszędzie bardzo mnie wczoraj rozbawił:) Wyobraziłam sobie to wszystko w przyspieszonym tempie,Ola biegająca i siadająca na wszystkim:) Nie wiem dlaczego od razu przypomniały mi się scenki i muzyczka z Benny Hilla:)) A co do refleksji o późnym macierzyństwie to dla mnie Igor też jest najwspanialszą przygodą jaką mogłam sobie wymarzyć na 'stare' lata:))) Chociaż chmurne myśli,czy zdążę go wychować też mnie dopadają. Choć dzięki tej psychoterapii jakoś przestałam się zamartwiać,bo co to zmieni? Pomijam,że 'przez' decyzję o urodzeniu dziecka związek mi się posypał,ale jestem w stanie zapłacić tą cene i nigdy nie żałowałam swojej decyzji:) Dziś mieliśmy chyba jedną z gorszych nocy odkąd pamiętam:( Od dwunastej stęki do samego rana i cycuś,pół nocy Igor spał mi na ramieniu,a jak udało mi się go odłożyć,to przy każdym moim najmniejszym ruchu pobudka:( Palce w buzi od rana,więc może to źęby. Jeśli dziś sytuacja się powtórzy dam przeciwbólowe i zobaczymy. U nas piękna pogoda,miłego dnia:)
-
Szczęściara,mam nadzieję,że wszystko się Wam poukłada. Trzeba być dobrej myśli. Ja oczywiście już pokłócona z R. i to na ostro. Muszę to napisać,ocenicie same. Wczoraj przyszedł pijany,oczywiście pakował się do nas do łóżka,więc go pogoniłam. Połaził,połaził i pozzedł pogadać do córki. Mija pół godziny,więc idę zobaczyć. Patrzę spi tam,no więc obudziłam go i zawlokłam do jego łóżka. Córka ani słowa'tata,idź do siebie',czy coś w tym rodzaju,ani słowa,tak jakby czekała kogo tatuś wybierze. I to jest któryś raz z kolei. R.ma w zwyczaju uwalać się gdzie popadnie,ale zawsze było tak,że jak się u którejś uwalił to go wyrzucały,czasem nawet prosiły mnie o pomoc. Nie wiem co się zmieniło,ale przyznam,że jestem bardzo zaniepokojona i źle odbieram zachowanie córki R. Jak dla mnie każda mająca zdrowe relacje z ojcem dorosła dziewczyna nie ma raczej ochoty na spanie z ojcem,do tego pijanym. Bliskość bliskością,ale raczej wspólne spanie w tym wieku chyba już po prostu nie wypada. Powiedziałam mu,żeby zwrócił na to uwagę,że coś tu jest nie tak i może w końcu pora odciąć tą pępowinę,reakcja oczywista,wrzask,że jestem nienormalna i chorobliwie zazdrosna. Możevi przesadzam,ale nie wiem,czy np.gdybym ja spała z dorosłym synem,który nie miałby nic przeciwko temu R.oceniłby jako normalne. Zastanawiam się do czego jeszcze dojdzie w tej walce o względy i pierwszeństwo u ojca. Cały czas córka musi mieć kontrolę nad ojcem,gdzie,z kim jest,co robi,musi brać udział we wszystkim,w każdym podejmowaniu decyzji. A przecież w tym wieku człowiek ma raczej wywalone na starych,ja miałam,może dlatego w głowie mi się to nie mieści. Nie mam już sił,jako 'żona' i partnerka dawno już przestałam się czuć w tym domu,teraz przestaję wierzyć,że jako kobieta coś jestem warta,pomijam,że moje wartości też są ciągle deptane. Aha,jeszcze jedno,jak R.wypowiedział zdanie 'spanie z córką' to zaraz dodał,kur..,jak to brzmi,więc mu powiedziałam,no właśnie pomyśl,jak to brzmi... Wiem,że takich rzeczy nie powinnam tu pisać,ale już mi wszystko jedno,wstydzę się porozmawiać o tym nawet z własną matką. Najwyżej pomyślicie,że jestem nienormalna. Miłego dnia.
-
Hejka:) Dużo zdrówka dla Gosi,oby to tylko jakaś niestrawność. My po fatalnej nocy. O drugiej odciągałam małemu suche babole,bo tak mu grało w nosie,że nie mógł spać spokojnie. Pobudki co chwilę,do tego ja miałam ogromne problemy ze snem,no więc dziś jestem dętka:( Oczywiście R.sobie dziś odsypia,a ja na nogach od 7.30. Spać nie mogłam przez te chore układy u nas w domu,nie będę się lepiej wdawać w szczegóły,ale na pewno relacja dorosła córka-ojciec nie powinny tak wyglądać,dla mnie to chore. Będę musiała z R.o tym porozmawiać,mimo,choć wiem,że to się źle skończy. Do tego dzień zaczął się nam bardzo ciekawie. O 7.30 dzwonek do drzwi,nie domofon,nie pukanie,ale dzwonek,więc szok,co się dzieje. Ja w pokoju z małym,w drugim pokoju śpi skacowany R. Podchodzę do drzwi,patrzę przez wizjer,a tu jakaś baba z chłopem stoją. Pytam się przez drzwi o co chodzi,a oni,żebym otworzyła drzwi. Ja,że nie i dalej o co chodzi. A ta baba,że policja. Serce mi stanęło,bo moja córka z pół godziny wcześniej wyszła z domu i pojechała wyciągnąć sobie kartę do lekarza. Boże,myślę,miała wypadek,nie chcecie wiedzieć,co czułam w tej sekundzie... Ale dalej drążę temat,że skąd mam wiedzieć,że Ci ludzie są z policji,baba pokazała do judasza odznakę,no więc otworzyłam w końcu te drzwi z duszą na ramieniu. R. się zerwał w tym czasie i też do nich wyszedł,a oni się pytają o byłą żonę R.!!!!!!! Okazuje się,że jest poszukiwana za kradzież. No i czy nie wie,gdzie przebywa,kazali obudzić còrkę,pytania o numer telefonu itd. A ja stoję z dzieckiem na ręku i później doszliśmy do wniosku,że w sumie bardzo bystrzy Ci policjanci,bo w sumie nawet nie zapytali mnie o imię i nazwisko,a przecież równie dobrze ja mogłam być tą b.żoną,nie sądzę,żeby tak dobrze znali rysopis,żeby na pewno wiedzieć,że ja to nie ona... Oczywiście poinfoemowali nas,że będą się u nas pojawiać często,dopóki jej nie znajdą,R.się wkur... i powiedział,że sobie nie życzy,ona nigdy nie była tu meldowana,nigdy tu nie mieszkała i nam nic do tego. A skąd mają ten adres,nie wiemy. Myślę,że mogą teraz wzywać na komendę córkę R.,bo jest dorosła i ma kontakt z matką. Tamta siedzi zagranicą,ale na święta przyjechała do Polski i spędzały razem czas. Nie sądzę,żeby policja uwierzyła,że córka nie ma nr tel do matki i nie wie gdzie mieszka. Chociaż po dzisiejszej akcji,kto wie. Ja się tak zestresowałam tą akcją (myślałam najpierw,że coś się stało córce),że wszystko mnie zaczęło tak boleć,że nie mogłam się ruszyć. Wzięłam persen i po pół godziny mi przeszło. Monikae,zdrówka dla Maciusia. Ja robiłam zakupy w zarze zaraz po północy pierwszego dnia,więc większość rzeczy była dostępna,ale szczerze powiem,że dzisiaj to już jestem ogromnie rozczarowana i zła. Zakładam dziś małemu spodnie,a one mają z tyłu dziurę,tak jakby po zabezpieczeniu,tyle,że większą,wściekłam się. Z kolei aplikacja z bluzeczki się rozwarstwiła po praniu i też średnio to wygląda. Wiem,że kupiłam na wyprzedaży,ale jednak wyprzedaż to nie przecena,więc wszystkie rzeczy powinny być pełnowartościowe:( Tym bardziej,że nawet po obniżce nie jest aż tak tanio. Dochodzę do wniosku,że jednak pepco to pepco:)))) No i nie wiem,dlaczego,jak moja mama kupiła Igorowi na lumpach bluzę zary to była super,a tu lipa. To chyba jednak prawda,że jakość produktów zależy od rynku na który są kierowane. Tuptusie teraz mamy s,a zamówiłam m:) Igorek jednak malutki i stópka też taka:) Słońce u nas dziś piękne,stopni 8,więc lecę się biegiem szykować:)