Skocz do zawartości
Forum

mila_mi

Użytkownik
  • Postów

    442
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    3

Treść opublikowana przez mila_mi

  1. mila_mi

    Wrześnióweczki 2016

    Hejka:) Od kilku dni próbuję napisać i zawsze coś... Quarolina,zdrówka dla Was,trzymajcie się ciepło:) Peonia,ja z lodówką też nie pomogę. I oczywiście szacunek,że ogarniasz wszystko z trójką dzieciaków:) Czasem tak jest,im więcej obowiązków tym lepsza organizacja:) Ja niby też mam w domu trójkę,dwie już właściwie dorosłe,ale i tak nie ogarniam:) Monikae,moja córka nosi conversy i jest bardzo zadowolona,a to nie jest jej pierwsza para. Zawsze coś jej tam się obetrze na początku,ale później nosi bezproblemowo i długo:) Ja tam nie wiem,ja mam zawsze przy nowych butach nogi poobcierane,jakie by to buty nie były. Jak się nogi wygoją to już jest ok i chodzę normalnie,widocznie mam jakieś koślawe,bezkształtne giry i dlatego mnie wszystkie buty cisną:) Dołączam się do wątku fatalnych nocy. U nas ostatnio znowu gorzej,dzisiaj przed samym zaśnięciem był płacz i grzebanie w buzi. Niedawno wyszłh nam górne trójki,a teraz idą dolne. Może to jest przyczyną,chociaż patrząc na nazze fatalne noce od zawsze to Igor miałby już ze sto zębów:))) I to od urodzenia musiałyby się wyrzynać. Mam nadzieję,że kiedyś wrócą przespane noce,w sumie to już nie pamiętam przespanych,więc nie wiem co tracę. Dzisiaj się zastanawiałam,czy wolałabym nie mieć Igorka,ale spać nocami i stwierdziłam,że NIE:))) Przeżyję te nocki,a większego szczęścia sobie nie wyobrażam:) Choć ledwo żyję,naprawdę. Potruję co u nas. Siedzieliśmy piątek,sobotę i dzisiaj na działce. Igorowi się bardzo podoba,ale jeszcze nie do końca czuje się tam pewnie,więc nie jest za bardzo rozbrykany. Wieczorami pada w ekspresowym tempie,czyli powietrze mu służy:) Za to wczoraj w domu jak z rozpędu wyrył w ścianę,to aż się chałupa zatrzęsła,a dzisiaj szrama na pół czoła. Między mną a R. względny spokój,ale on chyba ma kryzys wieku średniego,wszystko go wkurza i drze się jak tylko mu coś nie pasuje. Najczęściej oczywiście trafia na mnie. Byłam w środę u tego psychologa i przyznaję,że bardzo mi pomogła ta wizyta,choć naprawdę nie wierzyłam,że coś jest w staanie mi jeszcze pomóc. Ale dzięki temu psychologowi spojrzałam z 'boku' na swoją sytuację i wiem,że to nie jest moja wina. A jeśli chodzi o córkę R. to według niego zbyt dużo energii wkładam w ciągłe próby naprawiania tej relacji. Ile bym się nie starała i tak od lat nic z tego nie wynika,więc zapytał mnie,czy nie lepiej tą energię spożytkować gdzie indziej,lepiej,przecież mam dwoje swoich dzieci... Ktoś może pomyśleć,że to bezduszność i egoizm,ale mi akurat ulżyło,bo ileż można się szarpać i mieć do tego ciągłe poczucie winy,bo się nie sprawdzam? Jutro mam wizytę w poradni laktacyjnej,a we wtorek idę do psychiatry. Mam nadzieję,że uda mi się pogodzić kp i leczenie,kobitka z poradni już przez telefon powiedziała mi,że się da:) To też dla mnie wielka ulga,byłam strasznie zdołowana myśleniem co wybrać. Od kilku dni reguluję trochę karmienia,żeby dopasować karmienie do leczenia. Niestety,przy okazji znowu.mi się coś przyplątało,bardzo boli mnie jedna pierś przy karmieniu,no ale na szczęście jutro mam tą wizytę,więc się poradzę,co robić. Muszę w tym tygodniu znaleźć dermatologa,Igorowi strasznie się zaostrzyły zmiany na nogach i przegubach rąk,doszły kolejne,okropnie to wygląda i pewnie mu dokucza. Czas się w końcu tym zająć na poważnie,bo aż żal dziecka. Zawsze miał jakieś suche placki,ale tak źle nie było. Może te noce przez to mamy też fatalne ostatnio,może go swędzi,albo boli. Myślę,że dobrnęłam do końca,przepraszam,że pominęłam większość,jak zwykle. Spokojnej nocy:)
  2. mila_mi

    Wrześnióweczki 2016

    Hej. Sto razy zaczynałam pisanie,ale zawsze coś. Quarolina,zdrówka dla Gosi. Ta szkarlatyna nie jest chyba dziś zbyt 'popularna',więc może nie jest aż tak zaraźliwa? Ja myślę,że Gosię ominie:) Monikae,ja też jestem właśnie na etapie poszukiwania bidonu,ale bardziej chodzi mi o to,żeby młody nie pił z 'otwartego' kubka,bo latem,na działce może się trafić jakiś robal. Na razie testujemy wody z butelek z niekapkami,ale to ogromna strata kasy,Igor wypije pół,a reszta do wyrzucenia. Szczęściara,ogromne kciuki za odstawienie,powiem Ci,że moje odczucia na temat kp są podobne. Mam dość. Ale póki co nie ma u nas opcji,żeby odstawić. Igor strasznie wisi na cycku,wiem,że nie mam na ten moment siły,żeby z nim wygrać. Alilu,mam nadzieję,że dajecie radę. Jesteśmy z Wami:) Ostatnio pochwaliłam nasze nocki... Odwołuję. Peonia,cieszymy się razem z Wami,czekamy na efekty:) Czy to jest od razu jakiś efekt,czy potrzeba więcej czasu? I do jakiego wieku/ wzrostu się to podaje? Calineczka,akcji z mrówkami współczuję. Wojtuś duży chłopczyk i jakie ma bujne włoski:) A co u nas? Dupa. Siedzimy w domu. Na spokojnie przemyślałam to wszystko i stwierdziłam,że najpierw muszę ze sobą zrobić porządek,żeby mieć siłę zrobić cokolwiek. Dzisiaj mam wizytę u psychologa. Zasugerował mi poprzednio leczenie lekami plus psychoterapia i jestem zdecydowana. Jeśli chodzi o kp,to już przekopałam pół internetu i jedno nie wyklucza drugiego,mam zamiar skontaktować się jeszcze z doradczynią laktacyjną. W domu względny spokój. Nie odzywałam się ze cztery dni w ogóle,w końcu R. zaczął jakieś rozmowy,chciał wszystko załagodzić. Dla niego to kolejna kłótnia i nie ma już sprawy. Dla mnie nie. Niby się odzywamy,ale z mojej strony jest dystans. Nie wiem,ciężko wyobrazić mi sobie to dalej. Wszystko jest dobrze,ale pewnie do kolejnej kłótni. Wiem na pewno,że gdyby jego córka nie mieszkała z nami 90% zapalnych sytuacji nie miałaby miejsca i ja bym była spokojniejsza. Wiem,że nie rozwiązałoby to problemu,ale po prostu mniej by było powodów do kłótni. No nie jestem w stanie zrozumieć i zaakceptować tej sytuacji i ciągłej konkurencji. Co innego gdyby to było raz na jakiś czas,a co innego mieć to codziennie. Nie mówię,że dzięki temu nagle zaczęłoby być cudownie,ale może chociaż bardziej znośnie. Chociaż widzę,że i tak w tej chwili R. jest bardzo skupiony na naszej sytuacji i córka chcąc nie chcąc musiała odpuścić. Dziękuję Wam za wsparcie. Wiem,że zanim człowiek dojdzie do pewnych wniosków i pójdą za tym czyny musi upłynąć czasem sporo czasu i łez. Liczę,że wszystko się jakoś kiedyś poukłada,jakkolwiek miałoby to wyglądać. Teraz najważniejszy jest dla mnie spokój i robię wszystko,żeby go sobie zapewnić. Zostałam posiadaczką działki pracowniczej i w niedzielę zaczęły się prace porządkowe. Moja mama sprzedała nam tą działkę i już mi bokiem wychodzi... Podjęliśmy już jesenią z R.decyzję o wycięciu drzew,posianiu trawy i posadzeniu żywopłotu z tui. Moja mama przeżyć nie może,uważa,że zdewastowaliśmy działkę,że R. się na działce panoszy,a to ma być moja działka i w kółko mu to powtarza. Rozumiem,że ostatnio nie jest między nami najlepiej,ale takie podejście na pewno nie pomaga,to tak jakby R. mi ciągle powtarzał,że mieszkam w JEGO mieszkaniu. Pomijam fakt,że mama odsprzedała nam tą działkę,pieniądze w całości wyłożył R,a moja mama wszystkim opowiada,że oddała mi działkę za darmo. Nie wiem dlaczego tak się zachowuje,ale jest mi przykro. Pokłóciłam się z nią i się nie odzywam. Igor w działce zakochany na maksa:) Powoli jednak dochodzę do wniosku,że naprawdę jestem nienormalna i muszę się z tym pogodzić. To ze mną jest problem i ja zatruwam innym życie. Moja pociecha i radość życia to moje dzieci:) Córka wzięła się w końcu za naukę,moje przemowy,że to jej przyszłość i sama musi w siebie inwestować przynoszą efekty:) Wczoraj brała udział w konkursie wiedzy o Rosji,nic nie zdobyła,ale ważne,że spróbowała. Za wymianę też dostała jakieś punkty,więc też się cieszymy:) A Igor zrobił się takim cudakiem,popisywaczem,że szok:) Teraz ma fazę gnębienia psa,więc ja muszę gnębić jego,bo tłumaczenia nic nie dają. Latam więc i odseparowuję psa od Igora,pies niby ucieka,ale go gania i tak pół dnia:) Na pewno się nie nudzimy. Miłego dnia:)
  3. mila_mi

    Wrześnióweczki 2016

    Alilu,my podawaliśmy antybiotyk identycznie jak Maja. Też strzykawką. Przez pierwsze dwa dni młody ostro protestował,a potem z dnia na dzień było coraz lepiej. U nas też na początku w dwójkę musieliśmy działać,potem jak już nie szalał,dawałam radę sama. My już mieliśmy skierowanie do szpitala,bo młody nie chciał łykać tego antybiotyku,ale to skierowanie dało mi takiego kopa,że udało się opracować system i daliśmy radę. Powodzenia.
  4. mila_mi

    Wrześnióweczki 2016

    A u mnie opadły emocje i włączyło się myślenie. Poczucie winy,strach. Pakuję się,ale nie wiem,czy starczy mi sił,żeby odejść tym razem naprawdę. Jeszcze raz dzięki.
  5. mila_mi

    Wrześnióweczki 2016

    Bardzo Wam dziękuję,splakałam sie jak mops czytając Wasze posty. I zdjęcie Calineczki. Jesteście kochane. Spokojnego dnia.
  6. mila_mi

    Wrześnióweczki 2016

    Hejka. Siedzę na ławce w parku,młody śpi. Tak jest pięknie. Napiszę cokolwiek,bo inaczej zwariuję. U nas też ostatnio zmiany w zachowaniu. W tej chwili dla Igora właściwie nikt nie istnieje poza mną. Przedwczoraj zostawiłam go u mamy i musiała się nieźle nagimnastykować,żeby nie stał cały czas pod drzwiami. Z każdy mokm wyjściem z domu też jest problem. Noce już od dłuższego czasu mamy lepsze tzn kilka pobudek na mleko,ale poza tym śpi w miarę spokojnie. Zamiast cieszyć się tą wymianą z Francuzami,najchętniej zamknęłabym się w pokoju i nie wychodziła. Dziś zwiedzają Łódź,mają kręgle i czas wolny. Moja córka wymyśliła dziś pizze na kolację. Typowo polskie danie:))) A wczoraj zażyczyła sobie parówki w cieście francuskim:) A ja tylko czekam do ich wyjazdu,pakuję się i awyprowadzam z tego domu i tak jak ostatnio będziemy sipać kątem u byłego mojej matki. Wiatr się zerwał,chmury naszły i po pogodzie... Monikae,chciałam Ci jeszcze napisać,że to co pisałaś o swojej Mamie jest dla mnie budujące,może jest i dla mnie jeszcze jakaś szansa na szczęście? Chociaż teraz jedyne o czym marzę to święty spokój,już nawet nie muszę być szczęśliwa. Natuśka,gratulacje dla Leona,mądry chłopak:) Spokojnego dnia.
  7. mila_mi

    Wrześnióweczki 2016

    Zapomniałam o anegdotce ze świąt,po której ktoś,kto nie wierzy,może uwierzy kim jestem w tym domu. Siedzimy u nas w domu przy stole z gośćmi. Mój brat z dziewczyną,były teść R ze swoją kobitką i były facet mojej mamy. Wódeczka,obiadek,śmichy chichy. R.zaczyna opowiadać o tym,że 20 maja mamy wylot do Bułgari. Ja biegam między pokojem,a kuchnią,niewiele słyszę. Jak usiadłam przy stole teściu właśnie oddawał R. kasę za zaliczkę za wczasy,które ten mu przed momentem zarezerwował. Wczasy w Bułgarii,jadą z nami. Po imprezie R.wziął psa i poszedł odprowadzić byłego faceta mojej matki na przystanek,a po powrocie dowiedziałam się,że on też z nami jedzie,poprosił R,żeby i jemu zarezerwował ten wyjazd. A dziś,od starszej córki R. dowiedziałam się,że jak babcia (matka R.)dowiedziała się,jakie fajne towarzystwo będzie to stwierdziła,że ona chyba też pojedzie... Nie muszę mówić,że mnie nikt nie spytał,czy ja mam ochotę spędzić wakacje w tym towarzystwie... Dobranoc.
  8. mila_mi

    Wrześnióweczki 2016

    Hej. Alilu,trzymam mocno za Was kciuki,żeby z dnia na dzień było lepiej. Wyobrażam sobie jak musi być Ci ciężko. Ja oddawałam córkę dopiero do przedszkola i nam panie poradziły,żeby przez ten pierwszy okres zaprowadzał dziecko do przedszkola np. tata lub babcia. I tak było zdecydowanie łatwiej i dla dziecka i dla mnie. U nas dzisiaj trudny dzień,malutki był marudny i wszystko robił na opak. Ja tak,on nie,ja nie,on tak. Zauważyłam,że robi tk z premedytacją,żeby sprawdzić reakcję. Dzisiaj prawie ściągnął na siebie gorącą pokrywkę od naczynia żaroodpornego,po położyłam ją bezmyślnie na blacie na rękawicy kuchennej,sekunda nieuwagi,szarpnął tą rękawicę,a ja złapałam tą pokrywkę w locie. Zawał na miejscu. Jestem taka nieprzytomna i rozkojarzona,że nie myślę w ogóle. Przepraszam,że jak zwykle się skarże:( Macie już na pewno po uszy mojej telenoweli. W niedzielę moja bezsilność osiągnęła apogeum i bałam się,że zrobię sobie krzywdę. Realnie,pierwszy raz w życiu byłam w stanie z bezradności podciąć sobie żyły. Nie po to,żeby się zabić,ale żeby wstrząsnąć tym człowiekiem. Mówię o R. Powstrzymało mnie tak naprawdę nie to,że mam małe dziecko,ale fakt,że jeśli zrobię coś tak głupiego to on mi to dziecko odbierze,bo dam mu do tego argument. Tak się tego wystraszyłam,że zadzwoniłam do tego centrum interwencji i pani zaproponowała mi spotkanie z psychologiem zaraz na drugi dzień. Przeżywam w tym domu piekło. Nie piszę już nawet procenta tego co mnie spotyka na codzień,bo zwyczajnie mi wstyd. Tydzień temu,w pierwszy dzień świąt po imprezie którą zorganizowaliśmy miałam awanturę z córką R.,bo zwróciłam jej uwagę,że przez całą imprezę siedziała jak gość i nie kiwnęła nawet palcem,żeby mi pomóc w czymkolwiek i chodzi naburmuszona,niewiadomo z jakiego powodu. Ta zaczęła się na mnie drzeć,że o co mi chodzi,co ja jej wmawiam,pijany R. wkroczył,ja powiedziałam,że nie będę rozmawiać z jego córką dopóki się nie uspokoi,a on na to,że mam to załatwić i się z nią dogadać. I tekst (cytuję) Jedna pierdolnięta,a druga nielepsza. Ona do niego z tekstem, powiedz JEJ,żeby się ode mnie odczepiła,żeby przestała mi wmawiać i powiedz swojej kobicie,że coś tam jeszcze. On wpadł w szał,jakimi słowami ona mówi o mnie,że zaraz jej pierd....,że ja to nie jestem żadna ona i żeby zważała co mówi,a córka dalej swoje krzyki i tekst do niego 'no,uderz mnie'. Ja wkroczyłam,widząc,co się zaraz stanie,wywaliłam go od niej z pokoju,no i się zaczęła wielka dyskusja. R.sobie wyszedł z domu i zostawił mnie samą,oczywiście nasłuchałam się,że jestem źródłem wszystkich konfliktów w tym domu,że przeze mnie kłóci się z tatą,że jestem jedyną osobą,z którą się nie może dogadać (to mnie rozśmieszyło) i całe wiadro pomyj. Oczywiście nie była w stanie mnie przegadać,nie miała żadnych sensownych argumentów,po prostu ja jestem zła i psuję jej relacje z ukochanym tatisiem,który jeszcze pięć minut wcześniej kazał jej wypierd...ć i prawie jej obił pysk. Wyjaśniłam sprawę,dałam jej się wypłakać,wygadać,wysłuchałam,widziałam,że jej ulżyło. Ten wrócił,uwalił się spać i zadowolony,pyta mnie na drugi dzień,czy dogadałam się z jego córką. Ja mówię 'tak,a Ty?' 'Czy wiesz,o co ma żal,co ją boli i czego oczekuje?' On na to 'to może mnie uświadomisz?' Tatuś na medal,wysłałam go na drzewo,mówiąc,że może sam zapytać. Nie zapytał,nie było z córką żadnej rozmowy. Za to kupił córce kanapę,miłość kwitnie,całuski,buziaczki,a córka lata za ojcem jak służka,wyręcza go we wszystkim,żeby tylko zasłużyć na jego miłość i pokazać jaka jest dobra. Minął tydzień,względny spokój. Przygotowania do przyjazdu Francuzki,katar Igora,zakupy w ikei mebli,które mieli przywieźć właśnie w tą sądną niedzielę. Córka R. pojechała spać do jego matki,bo sprzedała swoje łóżko i czekała na nowe. W niedzielę ja miałam sobie ogarnąć na spokojnie mieszkanie przed przyjazdem gościa,on miał skręcać te meble,no i mieliśmy iść na wspólny niedzielny spacer z Igorem,bo na codzień nie ma takiej okazji. Około południa oznajmia mi,że córka przyjeżdża razem z jego matką,bo taka piękna pogoda i wyjdą sobie z Igorkiem na spacer. Zaraz wrócił mi w myślach ten wielki piątek,gdzie teściowa miała być godzinę,była pięć,w rozgrzebanej chałupie,a ja w czarnej dupie. Mówię na spokojnie do człowieka,że to nie jest dobry moment,żeby przełożył,ja jestem w piżamie,nie jestem przygotowana obiadowo na gości,przyjeżdzają te meble,które trzeba dziś skręcić,ja chciałam ogarnąć na spokojnie mieszkanie,Igor mi wisi na nodze. I że jego mama jest dla mnie gościem,muszę się po prostu spiąć,naszykowć obiad i posprzątać na jej przyjazd,pomijam,że siedzenie z nią = zmarnowany dla mnie w tym momencie czas. Pomijam spacer,na który mieliśmy iść z R. W tym momencie odpaliłam bombę,nienawidzę jego matki,chcę być sama,będę sama. Awantura na maksa,ja też w końcu zaczęłam krzyczeć,bo ile można kuźwa być nikim w tym domu,żebym nie miała prawa spędzić niedzieli tak jak chcę. Usłyszałam,że się drę,dziamgam,jestem nienormalna,zniszczyłam mu życie,nie wie wstając rano,czy dziś mi odwali,czy nie. Moja bezsilność sięgnęła zenitu,jak mogę się bronić słysząc takie rzeczy,gdy wiem,że to nieprawda. I tak właśnie trafiłam do tego ośrodka pomocy. Byłam wczoraj u ich psychologa,zaoferował mi pomoc,o tyle jest mi trudno,że jest to mężczyzna,ciężko mi uwierzyć,że mogę od mężczyzny otrzymać wsparcie,nawet jeśli jest to psycholog. Nie wiem z czego to wynika. Powiedział,że jest mi w stanie pomóć stanąć na nogi,jeśli chodzi o sprawy psychiczne,potrzeba kilku,może kilkunastu spotkań. Mam przyjść za tydzień. Pomogą mi,najpierw od strony psychologicznej,a potem,jeśli będzie potrzeba od strony np. prawnej. W domu jestem nikim,powietrzem. Nie odzywa się do mnie,ja też milczę,przyrzekłam to sobie. Nie dam mu satysfakcji. Jest mi potwornie ciężko,wiem,że muszę odejść,inaczej on mnie zniszczy,zrobi ze mnie wariatkę i wtedy to on będzie ofiarą kolejnej (po żonie) niezrównoważonej,głupiej baby. Jestem przerażona,zawsze byłam bardzo opanowana,jeśli się gotowałam to w środku,na zewnątrz byłam nie do ruszenia. A teraz faktycznie stałam się krzyczącą znerwicowaną babą. Jak pies,który z bezsilności szczeka i gryzie. Nie mogę na to pozwolić,wiem jaka jest prawda,nie dam mu pisać siebie w jego plan i schemat. Przepraszam,bez ładu i składu,ale to nerwy. Nie oczekuję żadnego współczucia,zgotowałam sobie ten los. Spokojnej nocy:)
  9. mila_mi

    Wrześnióweczki 2016

    Hejka. Napiszę tylko parę zdań na szybko,bo muszę iść spać,inaczej się wykończę,z góry przepraszam,że nie odniosę się do Waszych postów. Quarolina,dziękuję,że pytasz. Wydaje się,że katar ustępuje samoistnie,czasem coś tam mu spłynie i kaszlnie sobie i jak kichnie to gil do pasa. Trochę mu psikam,czasem odciągnę glutki fridą,ale nie wiem,czy to konieczne,czy samo przejdzie. Odpukać,gorączki brak,humorek w miarę. Przyjechała dziś Francuzka,dziewczynka 14 lat,tak jest zestresowane to dziecko,że aż mi jej żal. Córka się nią zajmuje,ale słabo się dogadują,bo w tym stresie to dziecko nie bardzo mówi po angielsku. Wiem,że przywiozła ze sobą flet i ma u nas trenować grę na tym flecie,bo jakiś egzamin,więc może być ciekawie:) Na kolację zrobiłam carbonarę,stwierdziłam,że jadę uniwersalnie,nie będę wydziwiała z jamimiś kwaśnicami,ozorami i zimnymi nóżkami:) Potwornie ciężkie dni za mną,a jeszcze gorsze pewnie przede mną. Wczorajszą noc spędziłam z Igorem znowu u b. faceta matki i musiałam skorzystać z pomocy ośrodka interwencji kryzysowej. Cóż,życie,nie chcę jak zwykle zadręczać Was swoim narzekaniem. Jestem wrakiem. Monikae,mojej córce właśnie też zakwitł kaktusik:) Kupiła tydzień temu taki zestaw trzech sztuk w ikei i dziś rano niespodzianka,wychodzą kwiatki:) Spokojnej nocy.
  10. mila_mi

    Wrześnióweczki 2016

    Peonia,dla mnie było oczywiste,pracuję kilka lat to i zasiłek mi się będzie należał jak psu zupa. Tyle,że jak mi wyliczyli macierzyński to wyszedł mi ten ostatni rok poniżej najniższej krajowej. Wystarczyłoby mi w tej sytuacji wziąć macierzyński nie 80% przez cały okres,tylko 100/60 i wtedy bym dostała,bo miałabym pół roku zwolnienia,które było na 100% i pół roku wyższego macierzyńskiego. Gdzie tu,kuźwa,logika? Pieniędzy tyle samo na przestrzeni czasu,ale proporcje są dla nich ważne,musi być najniźsza krajowa. Gdyby liczyli zasiłek od podstawy od której naliczalj macierzyński to bym dostała. Tak było chyba jeszcze w zeszłym roku,ale przepisy się zmieniły. Szkoda słów. Jutro już napiszę,bo znowu pójdę spać grubo po północy:) Spokojnej nocy:)
  11. mila_mi

    Wrześnióweczki 2016

    Hej:) Alimak,bardzo Wam współczuję,mam nadzieję,że odbijecie sobie jeszcze w tym roku ten wyjazd. Zdrówka dla Alka:) No i gratulujemy bezstresowego odstawienia kp:) Monikae,super,że macie już wózek:) Igor też zaczął wszystkim rzucać,czekam aż minie ten etap. Z biciem nas to samo. Ja staram się na to nie zwracać jakoś specjalnie uwagi,wiem,że osoby z zewnątrz mogą to odbierać,że rozpuszczam dziecko,ale dla mnie to najlepsze wyjście. I wywnioskowałam to przy okazji wizyt różnych osób. Właściwie każdy kto przychodzi do nas próbuje Igora 'wychowywać' i jak widzi,że np mnie uderzy to zaraz oburzenie,tekst,że nie wolno i co Ty robisz. A Igora to właśnie dopiero nakręca,bo widzi,że to najlepszy sposób zwrócenia na siebie uwagi i zaczyna się lanie i rzucanie. Ostatnio w ogóle zauważyłam,że dla Igora moje 'nie' to ' tak',z uśmieszkiem i premedytacją patrzy mi w oczy i robi czego mu nie wolno:) I żeby nie było,to zwracam mu za każdym razem uwagę,jak bije,rzuca itd,ale staram się bez emocji. Oczywiście,jak widzę,że może sobie zrobić krzywdę,albo krzywdzi psa to podniosę głos i widzę,że wtedy to działa. Wczoraj dorwał cukiernicę,zaczął mieszać w niej łyżeczką i powysypywał cukier. R. stanął nad nim i mówi 'no i kto to teraz posprząta?' A Igor na to poleciał i przyniósł szczotkę i szufelkę:) Odpukać,z nosa przestało lecieć,troszkę glutków się ciągnie,ale nosek drożny. Mam nadzieję,że z dnia na dzień będzie lepiej. Psikamh wodą i odciągam fridą,nasivin odstawiłam,bo czytałam,żeby podawać max. 3 dni. Zarejestrowałam się jakiś czas temu w pośredniaku i ostatnio kazali mi się zgłosić w celu ustalenia prawa do zasiłku. I co? Sześć lat pracy poszło w dupę (przepraszam),bo liczą tylko ostatnie półtora roku. A ponieważ byłam na macierzyńskim nie przekroczyłam najniższej krajowej brutto,a liczą to nie jako zasiłek,a pracę. A cała reszta wynagrodzeń grubo ponad najniższą,ale co ich to. Kuźwa,co za kraj. Pracuję już w sumie ponad 15 lat i nigdy nie brałam zasiłku,a teraz mi się nie należy. O pani 'pośredniczce pracy' nie wspomnę,jedna wielka ściema. Ja nie daję klapsów,ale daleka jestem od oceniania kogokolwiek. Ja też dostałam kilka razy od matki,ojciec tylko nas straszył. Bardziej niż to,że matka mnie trzepnęła przez tyłek czy ścierą pamiętam,że mówiła na mnie 'podlecu',to znaczy,że byłam wg niej podła. I to pamiętam do dzisiaj i mam do matkino to żal,bo jak można kilkuletniemu dziecku mówić,że jest podłe. Więc czasem można dziecku nigdy nie dać klapsa,a zrobić większą krzywdę słowami. Swojej córki nigdy nie uderzyłam,ale kiedyś jak coś tam odwaliła to na nią nakrzyczałam i powiedziałam,coś w rodzaju,że jest głupia i płakała wtedy bardziej niż pewnie jakby dostała klapsa. Kaźda taka sytuacja dla mnie to moja porażka,bo to ja sobie nie potrafiłam poradzić z emocjami,a oberwało dziecko. Z Igorem mam ciężej niż z córką i muszę powiedzieć,że są takie chwile,kiedy nie jestem z siebie dumna. Zaczął się sezon kleszczy i znalazłam coś takiego. Zastanawiam się mocno,czy nie zaryzykować https://www.odstraszanie.pl/p849,odstraszacz-kleszczy-dla-dzieci-tickless-baby-rozowy-odstraszacz-na-kleszcze.html?gclid=Cj0KCQjwtZzWBRD2ARIsAIPenY1TF5tmSGG6kk-1tjmu4M1mcHdYun0juUegUA4rqEBh-8H1XzwIbrsaAjitEALw_wcB Miłego dnia:)
  12. mila_mi

    Wrześnióweczki 2016

    https://www.iwostin.pl/produkty/solecrin/mleczko-ochronne-spf-50/
  13. mila_mi

    Wrześnióweczki 2016

    Hej. Nasza noc przyzwoita,bez gorączki,tyle,że po szóstej mały choć chciał,nie mógł już spać. Dziś kolejny dzień potoku z nosa,oczka czerwone,bo rozciera tą wodę po całej buzi. Właśnie padł na drzemkę,ale wciąż mu leci,więc nie wiem jak długo pośpi. Tak mi żal,mój gilusek kochany. Oby na tym katarze się skończyło. Monikae,my w zeszłym roku mieliśmy kolastynę dla dzieci do opalania,zresztą kupiłam ją właściwie dla picu,bo nie użyłam ani razu,taka była pogoda:) Ale polecam Iwostin,kupiłam sobie kiedyś byłam bardzo zadowolona,ja miałam 30 z pompką,super się rozprowadzał,nie był tłusty i nawilżał lepiej niż niejeden balsam. Wiem,że mają też taki,który można używać już u niemowląt z filtrem 50 i kosztuje chyba coś ok. 20 zł. Poszukam i wrzucę linka. Spokojnego dnia:)
  14. mila_mi

    Wrześnióweczki 2016

    Dzięki,Quarolina:) Psikałam rano nasivinem rano i teraz,na wieczór,nie wiedziałam,że trzy razy można:) Na razie nie odciągam,bo sama woda leci,nawilżam tylko solą. Mały latał z gilem do pasa,ale tak to zadowolony i w super nastroju. Dałam mu ibuprom o jedenastej i na razie gorączki nie ma,ale sądzę,że w nocy się pojawi... Kupiłam te plastry aromactiv,niemiłosiernie walą mentolem,żeby chociaż były skuteczne. Do tego maść majerankowa pod nosek i może jakoś tą noc przetrwamy. Brat R. ma identyczne objawy jak Igor,więc to pewnie jakiś wirus się przyplątał w te święta. Oby tylko to choróbsko poszło w cholerę,tak jest pięknie,a my siedzimy w domu. Szczęściara,jak u Was? Spokojnej nocki,Kochane:)
  15. mila_mi

    Wrześnióweczki 2016

    Dziewczyny,poradzcie. Mamy potok z nosa,psiknęłam rano nasivinem i jak leciało tak leci. Inhalacji nie da sobie zrobić:(
  16. mila_mi

    Wrześnióweczki 2016

    Hej:) Pogoda cudo:)))) Nas w nocy dopadła gorączka 38,5,więc nocka zawalona i stres od rana. Do tego lekko leci woda z noska. Humorek w porządku. Nie wiem co to,albo zęby,albo jakieś wirusisko,tyle gęb całowało mi dziecko w te święta,że wszystko możliwe. Na razie obserwuję,daję dużo pić i piersi,do tego sambucol,no i przeciwgorączkowe. Oby nic poważnego się nie wykluło. Monmonka,ja też się pochwalę,a co:) Mój Igor za to nie mówi nic:))) Chyba,że po węgiersku:) Ale nie stresuję się,bo zgadzam się z Peonią,ważne,że wszystko rozumie i reaguje właściwie na to co się do niego mówi:) A Zuzia wymiata. Powiem Ci,że kolegi R. synek,gdy miał rok i osiiem miesięcy mówił już pełnymi zdaniami i wywoływał sensację,tym bardziej,że był drobniusieńki. Półtora roku i taka mowa Zuzi,jak dla mnie jest ponad przeciętną:) Peonia,zdrówka dla synka,mam nadzieję,że antybiotyk nie będzie konieczny. Ja unikam jak ognia,mam nadzieję,że uda nam się i tym razem opanować sytuację. Monikae,odliczam z Tobą dni:) Zobaczysz,jak szybko zleci. No i gratulacje dla Maciusia za artystyczne zapędy:) Ja daję mazać Igorowi markerem do białych tablic po pralce,ale o ścianę też zahaczył:) Z pralki schodzi,ale na ścianie mamy dzieło do kolejnego malowania ścian:) I za każdym razem jak Igor sobie przypomni,że to on zrobił,staje i z dumą pokazuje paluszkiem mówiąc 'ghry':) To chyba gryzmoł znaczy,nie wiem:))) Prezesik Leon mega,a kowbojce Gosi tylko konia na biegunach brakuje:) Dużo zdrówka dla Maciusia,Gosi i wszystkich dzieciaczków,ja już się cieszyłam,że przetrwaliśmy bez chorób do wiosny,ale jednak coś nam się przyplątało:( Pewnie wiele pominęłam,więc przepraszam i miłego dnia:)))
  17. mila_mi

    Wrześnióweczki 2016

    Hejka:) Dziewczyny,przetrwałam:))))))))) Kuźwa,od 11 do 19.30,ale dałam radę:) Teraz Iguś zasnął,R. nagrzmocony śpi jak dziecko,a ja celebruję tą chwilę,tak czekałam,żeby być już po tej imprezie. Jutro my przyjmujemy gości:) Monmonka,oby zdrówko Zuzi dopisywało. Mam nadzieję,że z czasem organizm nabędzie odporności,podobno po drugich urodzinach odporność wzrasta. A może zwiększony spadek tych ciałek odpornościowych jest tylko chwilowy przez te wszędobylskie wirusiska,pewnie nieraz organizm zwalcza w zarodku,dziecko nie choruje,ale są zmiany w wynikach. Takie moje głupkowate myślenie. No i niezmiennie podziw za Zuzi postępy:) Może jakaś noblistka z niej wyrośnie?:-) Mam jedno ale,gdzie są zdjęcia,pytam???????? Co do tej pełni to nie wpadłam na to,ale może jedno z drugim miało związek,bo nasza ostatnia noc była o niebo lepsza,jeśli tak można nazwać 4 pobudki i bajlando od 6:30:))) Obstawiałam jeszcze,że młody przeźywał w ten sposób wydarzenia dnia,była u niego babcia,druga córka R. i w ogóle dużo się tego dnia działo. Dzisiejszej nocy też się trochę obawiam po takim dniu,ale może nie będzie najgorzej. Alimak,też jestem ciekawa jak poszło usypianie:) Mój bez cycka to jeszcze zaśnie na noc jak jest zmęczony,ale jak się po jakimś przebudzi i mnie nie ma to jest dramat. Nic nie jest w stanie go uspokoić,tylko cycek,inaczej płacz w nieskończoność. Monikae,u nas też pogoda fatalna,wiatr łeb chce urwać i moje samopoczucie też byle jakie. Ale zaraz wiosna ma buchnąć pełną parą i może będzie lepiej i szybciej minie Ci czas do powrotu męża. Mi to smutno w te święta,bo pamiętam jak było kiedyś,a dziś już nie mam serca ani do tych świąt,ani do R.,czuję się pusta,bez uczuć,jak zahibernowana jakaś. Ale wiosna idzie...:) Spokojnego wieczoru:)
  18. mila_mi

    Wrześnióweczki 2016

    Hejka:) Dziewczynki,wszystkiego dobrego na te Święta:))) Mały drzemie,przycupnęłam na chwilkę,może zdążę coś skrobnąć. U nas noc-dramat. Nie wiedziałam jak pomóc dziecku:( Jeszcze nigdy tak nie było,płakał,turlał się na łóżku,na rękach wygibasy. Nie wiem,zęby,brzuch,a może zapalenie pęcherza,ale ewidentnie coś go bolało i nie dawało spać. Paracetamol nie bardzo pomagał. A dla mnie ta bezsilność jest gorsza nawet nizż ta cała noc nieprzespana,jak nie umiem pomóc dziecku:( Pospał do dziewiątej,humorek ok,tyle,że na drzemkę padł wcześniej. Gorączki też nie ma. Nie wiem,ale trochę się boję,żeby coś się nam nie wykluło akurat na święta. Quarolina,dobrze,że rtg okmoże coś wyjdzie w tym panelu,będziecie mieli przynajmniej jasność. A zajęcia z psem super,a jeszcze taki pies wyszkolony typowo pod dzieci to bajka:) Monikae,ale miałaś powera z tymi porządkami:) Ja wczoraj wzięłam się ostro za sprzątanie,miałam świetliste plany,na co R. mi oznajmił,że jego mama wpadnie na godzinkę. Siedziała pięć,chałupa rozgrzebana totalnie i wszystko zapierdzielam dzisiaj od rana,nawet firanki R.dzisiaj wieszał A mówiłam mu,żeby delikatnie zasugerował mamie,że to nie jest dobry moment,ale nie,co Ci moja mama przeszkadza,zajmie się Igorem,a Ty sobie porobisz. Taaaaaa,jasne.... Czapki macie superowe i super w nich wyglądacie:) Sevenka,ale Cię podziwiam:) Igor własne łóżkk to chyba dostanie na osiemnastkę:)))) Alilu,ja na razie jeszcze karmię i narzekam,bo łatwiej ponarzekać niż coś zrobić:) Ale dla Ciebie szacuneczek:) Imbir,dziękuję Ci za słowa otuchy:) Dawno już stwierdziłamże mi to chyba po prostu najwygoniej narzekać,bo tak najłatwiej,wiecznie pokrzywdzona,wiecznie ofiara... Zrobienie czegoś ze swoim życiem wymaga wysiłku,więc łatwiej wmawiać sobie,że nie ma się na nic wpływu i nic ode mnie nie zależy. A wyjście z mojej strefy wątpliwego komfortu to chyba dla mnie za wiele,jakiś ciężki ze mnie przypadek:) Super z Ciebie babka i udowadniasz swoimi słowami,że można coś zmienić. Ale do mojego zrytego łba dotrzeć się chyba nie da. My jutro do brata R.,znowu będę miała zwłoki w domu. Zresztą tak jak wczoraj,ja w mega stresie,a on już ma święta... Wstał mój chłopczyk:) Spokojnych Świąt:))
  19. mila_mi

    Wrześnióweczki 2016

    Monikae,a ja właśnie dzisiaj myślałam o Tobie. Podziwiam Cię naprawde,że dajesz sama ze wszystkim radę. I ile to Cię musi kosztować. Ja niby mam tyle osób wokół,ale w sumie pomocy to zero. Matka mi naobiecuje,że pomoże i później tylko rozczarowanie. R. niby jest,ale tam gdzie najbardziej potrzeba to go nie ma. Tyle dobrze,że są dziewczyny i mogę chociaż wyjść do sklepu. Wiem,że się nad sobą rozczulam,ale psychicznie jestem przeorana przez sytuację rodzinną i brak snu od półtora roku. Monikae,bardzo Ci dziękuję za wsparcie:) I podziwiam Cię całym sercem:) Miłego wieczoru
  20. mila_mi

    Wrześnióweczki 2016

    Hejka:) Quarolina,niezmiennie trzymamy kciuki za zdrówko Gosi. Mam nadzieję,że jak tylko zrobi się ciepło to wszystkie chor8bska znikną jak za dotknięciem czarodziejskiejn różdżki:) A propos zaczarowania to moje dzoecko ostatnio zaczarowała reklama Wedla o królicku:)) Ja nie piszę,nie chcę się żalić i marudzić:( Mamy tragiczne noce ostatnio i nie daję psychicznie rady. Do tego stres przedświąteczny,zakupy,sprzątanie,a gwożdziem do trumny okazała się dla mnie ta zmiana czasu,kompletnie się posypałam. Dosłownie wszystko mnie boli,mam nadzieję,że ze stresu. Coraz częściej myślę,że lepiej by było jak mnie by nie było. Mieliśmy dziś wyznaczoną wizytę u dentysty,ale mały tak wczoraj wyrył buzią w glebę,że musiałam przełożyć. Krew się lała,usta rozciętea na dziąsłach krwiak. Wyglądał jak po botoksie:) Sevenka,wielkie gratulacje dla Olci:) Fiu fiu:) Samodzielnego zasypiania zazdrościmy:) Ja nawet nie podejmuję prób,poddałam się całkowicie i poległam w tym temacie,zresztą w czym nie poległam... W pierwszy dzień świąt idziemy do brata R. (tego mojego 'ulubionego') i już mi słabo. Ponieważ teściowa zaczęła w domu remont,to oni przejęli pałeczkę,spotykamy się u nich i każdy ma coś przynieść. Zażyczyli sobie,że my mamy przynieść tatara,wędliny,sałatkę i dwa rodzaje jajek faszerowanych. Teściowa ma upiec mięsa i kapustę,drugi brat śledzie i sałatkę,starsza córka R. roladki. A oni? Biała kiełbasę. Wszyscy wokół już mamy wątpliwości co do jakości tej kiełbasy,podobno ma być dobra,ale każdy w to wątpi. Oczywiście teściowa też musi przyjechać wcześniej pomóc w szykowaniu. Dla mnie i tak to lepsze niż wszyscy mieliby się zwalić do nas,ale swoje pomyślałam... Jak my robiliśmy święta to wszystko robiliśmy my... Do tego moja matka się na nas odlała i wyjeżdża,nie mogę tego przeboleć. Miłego dnia:)
  21. mila_mi

    Wrześnióweczki 2016

    Hejka:) Monmonka,jesteś:) Fajnie się czyta,jaka Zuzia rezolutna i grzeczna:) Mam nadzieję,że nie będzie potrzeby częstych wizyt w przychodni:) A o lekarzach już nie chcę się wypowiadać. U nas jest jedna taka pani z nazwijmy to dużym doświadczeniem i jej rutyna i traktowanie dzieci taśmowo powala. Rodziców traktuje jak nic nie wiedzących debili i spławia każde pytanie. I nie myje rąk. Kit jej w oko. W ogóle ta nasza przychodnia to taki nowoczesny kołchoz,mega rotacja,pediatrów ze sześciu i nigdy nie wiesz jak trafisz. Jeśli chodzi o tą wymianę,to ona właśnie ma na celu szlifowanie angielskiego,hihi:) Pani zwracała uwagę przy doborze chętnych na poziom angielskiego,a jak jest u tych Francuzów to nie wiem:) Córka mówiła,że pani im mówiła,żeby się nie przejmowali,że nie mówią biegle,bo podobno Ci Francuzi mówią nie za specjalnie:) I są młodsi,mają po piętnaście lat,więc siłą rzeczy uczą się krócej:) Ja tylko będę chodziła i mówiła breakfast,dinner i wystarczy:))) Jeśli chodzi o lapisowanie to niestety u nas tylko azotan srebra,a bezbarwne najbliżej mamy w Warszawie. Natchniona Twoim postem zagadałam do R.że w sumie możnaby uniknąć tych czarnych ząbków,ale byłaby potrzeba kilka razy odwiedzić stolicę,a on na to 'nie ma sprawy'. Pomijam,że najpierw mnie zrugał,że jeszcze nie wiemy czy na pewno będzie taka potrzeba,no nic,czekamy do wtorku. Aha. I czytałam też,że to bezbarwne lapisowanie jest mniej skuteczne,ale i tak to lepsze niż nic nie robić. Monikae,super,że macie taką fajną tą sale zabaw:)) A co do tych krzeseł,to patent super,pomyślę nad tym:) Ja z kolei zmianę czasu przechodzę boleśnie,wstać nie mogłam,teraz zasnąć też ciężko. W ogóle ostatnio zryta jestem jakaś,ciężko znoszę to przedwiośnie. A jeszcze w kwestii jedzenia to u nas najlepiej wchodzą rzeczy nowe,albo takie,których dawno nie było. Nie ma mowy,żeby np. na kolację codziennie była kaszka. Dzisiaj zjadł ze smakiem,bo ostatnio była ze dwa tygodnie temu,ale jutro już pewnie nie ruszy. Ostatnio wsuwał kabanosy,no więc przy kolejnych zakupach kabanosy koniecznie,bo dziecko je. Taaaaa,dupa,dziewczyny zjadły,bo Igor dawał psu... My dziś mieliśmy gości,mama i babcia R.,i starsza córka z chłopakiem. Zrobiłam swój nowy hit,żeberka i wszyscy się zajadali,a teściowa najbardziej. Całe popołudnie uśmiechałam się do siebie w duchu,bo dawno,dawno temu powiedziała w kwestii gotowania,że tamta (była żona R.) to była prawdziwa gospodyni,potrafiła coś z niczego zrobić,a ta (ja) to nic nie potrafi. Taka moja mała satysfakcja,choć teściowa pewnie już nawet nie pamięta,że tak kiedyś powiedziała. Quarolina,dużo zdrówka dla Gosi,teraz dopiero doczytałam,że kaszle. Spacer faktycznie męczący,ja z kolei jestem umęczona,bo Igor cały czas na mnie wisi,tylko mama i mama,nawet pięciu minut nie da odetchnąć. A jak pisałaś o tym spacerze,to kiedyś byłam z koleżanką na basenie z jej synem i moją córą,mały jej dał wtedy ostro popalić,a ona do mnie na to 'ja pier...ę taki wypoczynek':) Spokojnej nocy:)
  22. mila_mi

    Wrześnióweczki 2016

    Szczęściara,u mnie w dwóch najbliższych pepco piżamek pajacyków w rozm. powyżej 80 brak:( A dwuczęściowe to już dla trochę starszych dzieciaków. Spokojnej nocy.
  23. mila_mi

    Wrześnióweczki 2016

    Hej:) Quarolina,zdrówka dla Gosi:) Ruda,my się jeszcze nie szczepiliśmy mmr,mam zamiar poczekać do okolic września,jak mały skończy dwa lata. Nie jestem przeciwniczką szczepień,ale ignorancja lekarzy co do działań nieporządanych po tej szczepionce mnie poraża, wszyscy wiedzą,że są,ale żaden lekarz nie przyzna,że po szczepieniu. Czekam też,aż nabierzemy trochę masy. Przyznaję,Imbir,że bardzo się przejmuję tymi zębami,wiem,że są gorsze rzeczy na świecie,ale niestety to nie sprawia,że przejmuję się mniej. Tak,wiem,Quarolina,że to muszą być jakieś uwarunkowania,córka też nie była orłem w higienie zębów,a nigdy nie miala problemów z próchnicą,więc tak czy siak tej próchnicy byśmy z Igorkiem nie uniknęli. Wiem,że lapisowanie ratuje ząbki i wiem,że to najważniejsze,ale wiem z autopsji,jak ciężko jest być choć trochę innym i jakie dzieci potrafią być okrutne. Ja nosiłam 'tylko' okulary,kiedyś to był ewenement i po ponad trzydziestu latach pamiętam,że z tego powodu byłam wyzywana i wyśmiewana. Moja córka zanim założyliśmy aparat jeszcze ze trzy lata temu była w szkole wyzywana,mimo,że teoretycznie młodzież już powinna wiedzieć jak się zachować. Dla mnie te czarne ząbki nie będą miały znaczenia,ale wiem jacy są ludzie. Czasem cięższa,ale niewidoczna choroba jest łatwiejsza do zniesienia niż błahostka,ale widoczna. Taka jestem,przeżywam wszystko nadmiernie i panikuję. No i wiek też robi swoje:) Unnas kolejna fatalna noc. Rano miałam się zdrzemnąć,miałam obiecane,ale mały zrobił R. taką histerię,że dupa,musiałam wstać. Kolejny dzień chodzę jak cień... Coś nam dzisiaj śmierdziała pielucha po nocy,mam nadzieję,że coś tam się nie przyplątało do pęcherza. Robimy mini remont u córki w pokoju z okazji tej wymiany z Francją:) I okazuje się,że nie tylko my:) Było w szkole spotkanie osób,które biorą udział w tej wymianie i tu malowanie,tu remoncik i większość matek rozmyśla o jedzeniu dla gościa:))) A to już tuż tuż:) Ja już studiuję rozmówki polsko angielskie:)) Miłego dnia:)
  24. mila_mi

    Wrześnióweczki 2016

    Hejka:) Quarolina,trzymamy kciuki za dzisiejszą wizytę. Niestety,słabo z tym moim spaniem,zasnęłam po 22,w nocy z dziesięć pobudek,do tego wszystko mnie boli,pomijam kłębiące się myśli i bzdurne sny. Teraz Igorek ma drzemkę i stwierdziłam,że w dupie ze wszystkim,chociaż poleżę i odpocznę,bo zasnąć nie zasnę. Poza tym gdzieś nad nami jakiś remont się robi i to chyba solidny,bo pod blokiem postawili kontener,więc nie wiem jak mi malutki długo pośpi. Dobrze,że ma być coraz cieplej,to będziemy wychodzić na spacery w porze drzemki,żeby dziecko spokojnie pospało. U nas też pogoda chyba najgorsza z możliwych,mgła,zimno i wilgotno. Ale wiosna już tuż tuż:) Calineczka,ja ostatnio pogadałam z fryzjerką,że po poprzedniej wizycie się średnio czułam,żadnej konkretnej fryzury i kolor też był sino szary zamiast blond. Zagadałam tak,żeby jej nie urazić i zapytałam co by zaproponowała i chyba potraktowała to jako wyzwanie,bo bardzo się tym razem postarała:) Zaproponowała mi spore skrócenie,mimo,że zapuszczam i z kolorem też pokombinowałam. I muszę przyznać,że na dobre to wyszło moim włosom,chociaż trochę żal było mi skracać,ale z drugiej strony lepiej niech rosną dobrze przycięte niż takie długie nie wiadomo co,bez ładu i składu:) No,popisałam radośnie,to teraz się pożalę. Umówiłam nas do dentysty,idziemy we wtorek. Udało mi się dziś obejrzeć ząbki i jest dramat. To na pewno próchnica i to postępująca ekspresowo:( Jestem załamana. Już się nastawiam psychicznie na to lapisowanie(= czarne ząbki) i jestem mega zdołowana. Ale tłumaczę sobie,że ludzie mają gorsze zmartwienia niż czarne zęby u dzieci,najważniejsze to,żeby nie stracił tych ząbków i żeby nie zrobiły się stany zapalne. Nic,na razie pójdziemy do stomatologa,oby tylko udało się obejrzeć te ząbki. Ja mam od dzieciaka problemy z ubytkami szkliwa i myślę,że to może mieć wpływ,plus moje odżywianie w ciąży i zła higiena:( Czuję się potwornie winna,ale nic już nie zmienię,niestety. Igor zaczął mi włazić na krzesła,nie mogę na sekundę spuścić go z oka,bo już stoi na krześle inpróbuje wchodzić na stół. Czy oprócz pochowania krzeseł jest na to jakiś patent? No i wczoraj mój przekochany pies delikatnie przejechał łapką Igorkowi po buzi,bo tak się cieszył,jak weszłam do domu. Córka się śmiała,że Igor wygląda jak Popek:) Na szczęście dziś nie ma śladu. Wstawiam zdjęcie,tylko przepraszam za jakość,mam porysowany obietyw w aparacie. Ehh,załamana jestem tymi ząbkami,nie potrafię przestać o tym myśleć:( Miłego dnia:)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...