mila_mi
Użytkownik-
Postów
442 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
3
Treść opublikowana przez mila_mi
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 40
-
Monikae,Igor uwielbia mizerię,chętnie je też surówkę marchew/jabłko i ogórki małosolne. Wcina kartofle,ale co z tego,jak mięsa nie ruszy:( Kalafior tylko w zupie,brokuły nie,fasolka nie. Poskubie kukurydzę,jak ugotuję taką w kolbie. Ostatnio przejadły mu się pomidory,ogórki i papryka,wcześniej uwielbiał. Ale u nas to ogólnie lipa z jedzeniem,więc co ja tam piszę:)
-
Hejka:) Jestem cały czas,czytam:) Może coś mi się uda w końcu napisać:) Chyba wszystkich wykańczają te upały,stąd taka cisza na forum. Zdrówka dla Dzika!!! Monikae,szybciutko zleci,zobaczysz,zresztą latem jakoś szybciej ten czas płynie. Quarolina,do dentysty za dwa tygodnie dopiero idziemy,a ja od 31 siernia mam iść na ten oddział,pięć dni w tygodniu od 8 do 14. Peonia,jeśli chodzi o męża,to jak dla mnie ewidentnie kryzys wieku średniego. Nie ma żadnego porównania międzh R.,a Twoim mężem,ale zachowania o których piszesz R. ma identyczne. Nigdy nie był ideałem,ale od jakiegoś czasu ewidentnie coś mu dokucza,jest strasznie przewrażliwiony na swoim punkcie,nic mu nie wytłumaczysz i w ogóle tak jakby jego życie to była jedna wielka męka,a rodzina mu zawadza. On jest wspaniały,wszystko by mógł,a nie może. Wszystko takie nudne,zwykłe i męczące. A ja to głupia baba. U mnie to oczywiście jeden z wielu elementów,ale coś w tym jest. R. ma 45 lat. U nas wszystko dobrze,odpukać. Wczoraj mały miał sraczkę,ale dziś już lepiej,pewnie po winogronach. Byliśmy wczoraj w papugarni:) Igor przerażony papugami,za to R. siedział tam godzinę i wyjść nie chciał:) Mają też mini zoo i tam już wszyscy mieliśmy frajdę:) Barany,kozy,alpaka,sarny,kangury,świnki wietnamskie,kucyk i osioł:) Wszystkie oswojone,jedzą z ręki:) Oczywiście zgodnie z przysłowiem,że ciągnie swój do swego jeden baran tak sobie upodobał R.,że chodził za nim i krok w krok i beczał:))) Na pewno tam wrócimy. Co tam jeszcze. Igor codziennie robi jakieś małe postępy,a dla mnie to wielka radość:) Nauczył się pięknie pukać w drzwi,wcześniej walił bez czucia,niby nic,a cieszy:) No i mówi 'daj' i kiwa głową tak i nie:) Może w końcu zacznie coś gadać:) Spokojnej nocy:)
-
Peonia,podsumowując,wiedziały gały co brały,więc ponarzekać mi zostało:) Chciało się faceta z przeszłością... U nas pięknie,ale popołudniami codziennie są burze,więc nie chwalę dnia. Wybieramy się na działkę:) Umówiłam nas do dentysty na poniedziałek rano,będzie hardcore:) Spokojnego dnia:)
-
Hejka:) Monikae,piękny ten strój:) Nie pisałam,bo to było dawno temu,ale byliśmy w tym ocean parku. Był wtedy jakiś festyn i koncert disco polo,więc biegiem obeszliśmy i średnio pamiętam,bo byłam lekko znieczulona,gdyż musiałam,bo disco polo to nie do końca moje klimaty:)) Zresztą jak się nie ma małych dzieci to inaczej się patrzy:) Są tam duże figury zwierząt,niektóre dość 'spracowane',bo chyba można dotykać,pamiętam ogromnego wieloryba:) Teren jest duży i ładnie zagospodarowany. Jest też duży,fajny plac zabaw z jakimiś fontannami dookoła. Był też jakiś domek z żywymi zwierzątkami,żółw i króliki chyba. To tyle,więcej nie pamiętam i nie wszystko musi się zgadzać,bo to było z pięć lat temu i byłam lekko zamroczona:) Nasze odpieluchowywanie to kompletna porażka. Kanapa do prania,a dziecko wychodzi siku na balkon:( I jakoś wie,kiedy wyjść na balkon,a na nocnik nie usiądzie. Już nie wiem jak mu tłumaczyć. Teraz stoi i ryczy bo zakłada zimowe buty odwrotnie i zdziwiony,że go cisną:) My mamy duże ośmioosobowe auto i faktycznie Igor siedzi wysoko,wszystko widzi i nie ma problemu,żeby sam siedział z tyłu,tyle,że na niezbyt długich trasach. Dorotka,pomyślałam sobie,że może powinnaś 'wysondować' rynek i wstawić ogłoszenie na olx,choćby po to,żeby sprwawdzić czy jest zainteresowanie,ile jest wyświetleń. R. kiedyś tak zrobił,gdy zastanawiał się,czy nie kupić kilku odkurzaczy piorących,żeby je wypożyczać,bo sam miał problem jak chciał szybko wypożyczyć. Ale jak zobaczył,że zainteresowanie niespecjalne to zrezygnował z biznesu. U nas pogoda taka,że strach wyjść na spacer,w pięć minut z pięknego słońca burza i leje... Wczoraj zdążhliśmy w ostatnim momencie. Monikae,udanego wyjścia na piwko:) Spokojnego dnia:))
-
Hejka:) Dziękuję Wam bardzo za odzew:) Trochę się martwiłam,ale nie jest chyba najgorzej,bo mniej więcej tak jak u waszych dzieciaków,z jednym lepiej z innym gorzej:) Wchodzi po schodach za jedną rączkę,drugą trzyma się barierki,schodzi tak samo. Próbuje podskakiwać,ale nie odrywa się od ziemi,a na placu zabaw asekurujemy i zawsze ktoś koło niego stoi. Sam się boi. Widzę,że trochę za mało od noego wymagamy tej samodzielności i leniuch z niego. Tak jak piszecie,każde dziecko jest inne i ma swoje tempo rozwoju. W kwestii odpieluchowywania 'zrobiłam' wczoraj siku do nocnika:) Nalałam w mały pojemniczek wody,zawołałam młodego,usiadłam na ten nocnik i wlałam tyłem tą wodę. Ale jakoś niespecjalne zrobiło to na nim wrażenie:))) Pozaglądał i poszedł:) Kończę,bo mamy histerię,tata nie wpuścił dziecka do łazienki:) Miłego dnia:)
-
Quarolina,no to już wiadomo dlaczego się tak przed tym facebookiem wzbraniałam:) Tępa po prostu jestem:) Szczęściara,dwójki mają takie jasno brązowe bruzdy w poprzek,jedynki wydają się być w lepszym stanie. Jutro dzwonię po gabinetach,nie odpuszczę tak łatwo. Dziewczyny,chciałam Was zappytać jak jest u Waszych dzieciaków z nazwę to rozwojem ruchowym? Chodzi mi np. o samodzielne chodzenie po schodach,czy Wasze dzieciaki umieją podskakiwać stojąc na podłodze,jakie dystanse pokonują na nóżkach i czy robią to chętnie? Mam wrażenie,że Igor jest do tyłu z takimi umiejętnościami,pewnie dlatego,że z naszego lenistwa często wyręczamy. Jak byliśmy w tej Krynicy i R poszedł z młodym na ślizgawkę,to była tam dziewczynka 2 lata,która sama wchodziła po drabince,siadała i zjeżdżała,a mama stała spokojnie z daleka bez obaw,że coś się dziecku stanie. Igor,mało,że sam nie wlezie,to przy zjeździe trzeba go asekurować. Prawdziwe dziecko starych rodziców,tylko bojóweczek zaprasowanych w kancik i koszuli ze stójką brakuje:)
-
Jak czytam tego swojego posta,to stwierdzam,że naprawdę mam za dużo wolnego czasu na myślenie o pierdołach... Powinnam się wziąć za jakąś robotę.
-
Hej. Zbieram sie kolejny dzień do napisania posta,ale jakoś nie mam weny... Mam doła i nie chcę przytruwać. Przepraszam,nie odniosę się do wszystkiego. Wczoraj usunęłam to znamię i niby nie powinno okazać się złośliwe,bo dermatolog je oglądała,ale jednak mam obawę o wynik:( Miejsce po wycięciu nie boli i chyba nieźle wygląda. Staramsię być dobrej myśli,wynik hist-pat za trzy tygodnie. Byliśmy dziś u dentysty. Znowu był wielki płacz od samego wejścia. Szukam innego stomatologa,nie podoba mi się to 'leczenie',oczywiście nie chodzi tu o to,że dziecku się nie podoba. W zeszłym tygodniu tą impregnację robił nam lekarz,trzy razy nasączał te ząbki,żeby dobrze wsiąkł ten preparat. Dziś nie było lekarza,tylko chyba same studentki,bo po pierwsze to nie wiedziały jak się mają zabrać do rzeczy,a po drugie to posmarowała raz te ząbki i wsio,bo dziecko płakało,a ona chyba miała stresa. Ja rozumiem,że na kimś muszą się uczyć,tyle,że chyba nie tylko o naukę powinno tu chodzić,ale o leczenie też... A ząbki wyglądają coraz gorzej... Nie mogę sobie poradzić z tą bezsilnością. Do tego wstydzę się wychodzić z domu,taki mam odrost... A mój fryzjer oszalał i od niedawna życzy sobie za farbowanie odrostów ponad 400zł(!!!),stylista od siedmiu boleści,kuźwa. I znowu szukam,a nie chcę spalić jeszcze bardziej tego mojego siana,bo i tak już wyglądam jak snop. Terminy takie wszędzie,że szybciej bym staw biodrowy na nfz wymieniła... Ale tam gdzie do tej pory już nie pójdę,nie stać mnie. W szafie same lumpy śmierdzące,jak się wystroję to wyglądam jak pomieszanie kloszarda z babą w kocu,sam sex. W czwartek mamy jechać na weekend do Krynicy Morskiej,ale jakoś radości brak z wyżej wymienionych powodów. O pogodzie nie będę pisać... A moje dziecko popyla w zimowych butach po domu,wyciąga z szafki,nauczył się zakładać i zadowolony. Chociaż on. Ogólnie jest cudny i kochany,tylko gryzie,bije i drapie... Skończyłam. Miłego wieczoru:))
-
Hejka:) Alilu,piękne napisałaś o swojej mamie:))) Niestety z pewnych rzeczy trudno zdać sobie sprawę,gdy człowiek uważa coś za oczywiste. Mój ojcie umarł jak miałam 19 lat i może nasze relacje nie były idealne,ale zawsze mogłam liczyć na jego wsparcie i teraz mi tego najbardziej brakuje. Tym bardziej jak partner jest wulgarnym chamem,co właśnie przed chwilą znów udowodnił,a co przy niedzieli,żeby baba wiedziała,gdzie jej miejsce. Jakby żył mój ojciec na pewno nie miałby tyle odwagi. Moja mama kiedyś była inna,ale co zrobić,jest jak jest. Nie chce,żeby się żaliła,jak to ją dzieci dręczą wnuczkami,a tak właśnie reaguje prawie na każdą prośbę i moją i brata. Jeśli chodzi o jedzenie to Igor też je wszystko sam i nawet nieźle sobie radzi,sam potrafi się najeść dużą łyżką i naszym normalnym widelcem. Najlepiej,jak je w towarzystwie przy stole i to jest najlepsza motywacja. Bajek nie ogląda,ale czasem za nim łażę po chałupie z miską,no cóż. I też zdarza mi się wcisnąć mu coś na spróbowanie,bo sam nie spróbuje,a wiem,że zalubi. Alimak,powodzenia w szkole,wytrwałości i cierpliwości:))) Spokojnego wieczoru,a Gosia cudna:)))))
-
Imbir,nie wiem,czy to Cię pocieszy,nie jesteś sama,ja też tylko patrzę,czy w spodenkach są te gumko-guziczki do zwężania,albo sznurek do wiązania oprócz samej gumki:) Jak w pasie dobre to już ledwo ledwo na długość,a jak na długość ok,to w pasie bym dziecko dwa razy owinęła:) O teściowej się nie wypowiem,moja za to ostatnio dziecku dawała wielkie landryny z nadzieniem,bo przecież pogryzie... Ledwo mu się w buzi mieściły,a ja już dziecko ratowałam w myślach... My dziś mieliśmy wycieczkę pociągiem:) Pogoda nie byla najlepsza,ale R. się uparł,bo dziecku obiecał. Przejechaliśmy dwie stacje w tą i z powrotem,większą sensacją okazało się samo oglądanie pociągów niż podróż:) Wycieczka udana,dziecko zadowolone:) Oczywiście córka R. musiała pokazać,że to ona jest najważniejszym dzieckiem tatusia i musiał ją prosić,żeby łaskawie z nami pojechała i się po nią wracać z dworca,bo płakała,że musi sama w domu siedzieć. Dramat,dziewczyna 19 lat... Czuję,że za chwilę Igor przestanie być jej ulubionym bratem i znowu zacznie się walka o względy tatusia. Ręce mi opadły,ale darowałam sobie komentarz,wygląda na to,że córka R. wystarczająco sama siebie dobija... Nie wiem,co jest z tą dziewczyną,a jego zachowania nie komentuję. Spokojnej nocki:)
-
Hejka:) My też nie pospaliśmy dzisiaj,fakt dziecko pospało do siódmej,ale mnie dusiło pół nocy. Igor czasem zje kaszkę,ale bez sensacji,wszystko mu się szybko przejada,więc musi być tylko od czasu do czasu. Pogoda u nas fatalna,niby w okolicach dwudziestu stopni,ale leje od rana. R. mnie tak wkurzył od rana,że powiedziałam,źe się nie będę odzywać. Od wczoraj jedzie na moją córkę,że nic nie robi,bo jego RAZ od miesiąca posprzątała łazienkę i zrobiła jakiś obiad. A dziś przy swojej córce powiedział o mojej,że jest jak tamagoci z tej piosenki,jeść,pić,spać. Bardzo się razem uśmiali,może to i śmieszne,ale nie dla mnie. Cóź,zapomniałam o podziale w tym domu,na lepszy i gorszy sort. Mały właśnie usypia przy piersi i słabo widzę to nocne odstawianie. Może na noc by usnął,ale w nocy nie da rady,musiałabym całkowicie zrezygnować z kp:( Szczęściara,u mnie tak jest z mamą za kaźdym razem,ja się już pozbyłam złudzeń. Cały czas słyszę,że zawsze mogę liczyć na pomoc,a życie,życiem. Napiszę Wam coś,choć trochę mi wstyd,ale co tam. Byłam po receptę na leki u psychiatry i trafiłam do jakiejś innej pani dr i całe szczęście. Zaproponowała mi skierowanie na oddział dzienny,chodzisz kilka tygodni na taką skondensowaną terapię i podobno to daje więcej niż rok psychoterapii. Jest tylko jedno ale,trzeba tam chodzić pn-pt w godz 9-14 przez kilka tygodni. Pomyślałam sobie,że to dla mnie jedyna szansa i nadzieja,żeby w końcu wyjść na prostą z samą sobą. Jak poszlam z tym skierowaniem,to pani ordynator chciała mnie wziąć już,żeby mi pomóc. Musiałam podziękować i wybrać normalny termin przyjęcia od 30.08. Powiedziałam mamie,a ona nic,zero,a tak jej niby zależy,żebym wyszła na prostą,cały czas mi powtarza,zawalcz,zadbaj o siebie,przecież Ci pomogę. Zostaje mi więc,albo zrezygnować z tego leczenia,albo szukać opiekunki. Dobra,nie marudzę więcej,miłego dnia:)
-
Monikae,super zdjęcia:) U nas też królują kanapki,czasem są naleśnikia czasem nic nie ruszy i tylko cycuś na kolację. Dziś na przykład pół papryki zjadł i wsio. Zresztą u nas to jedzenie to tak wygląda,że lepiej nie będę pisać. Na podwieczorek zrobiłam takie kulki: zgnieciony banan,trochę miodu,ale niekoniecznie,na oko płatków owsianych,żeby się masa skleiła i garść suszonych owoców. Każdą obtoczyłam w wiórkach kokosowych i upiekłam w piekarniku. Inspirowałam się przepisem Mindtricks na ciasteczka. Może to nie kolacyjne danie,ale na podwieczorek,albo zamiast słodyczy polecam:) Przebimbałam jakoś ten dzień,starałam się podkurować,odpuścilam obiad i głównie leżałam. Dla młodego miałam krupnik z wczoraj,a reszta niech sobie radzi. Tak mi teraz cieknie z nosa,że nie daję rady,zrobiłam parówkę z szałwi,ale dupa,nie pomogło. Oby przepękać do rana. Spokojnej nocki:)
-
Monmonka,zdrówka dla Zuzi:) Z dołem już sobie poradziłam,miałam clotrimazol w tabletkach dopochwowych,jest już dobrze,ale dzięki:) Gdyby nie to potwornie drapiące gardło byłoby całkiem dobrze. Mam chlorchinaldin i tantum verde. Muszę jeszcze jakiś spray zakupić. Quarolina,nie strasz:) U nas z jedzeniem masakra i ma być jeszcze gorzej? Ło matko!
-
Hejka. Po nocy kestem jak z krzyża zdjęta,tak mnie gardło bolało,nos zatkany,łzawienie oczu. Jakiś wirus nam się ewidentnie przyplątał. Nie będę mówić,że córka R. wróciła z wakacji z katarem,ale przecież ona nie zaraża,nawet jak daje małemu pić ze swojego kubka... brak słów. Najpierw Igor,teraz ja. Mam nadzieję,że szybko dojdę do siebie,bo na pomoc nie mam co liczyć,ba,jakbym nawet padła to R. by mnie pewnie na dywaniku położył,dał szmatkę,ciągnął po podłodze i kazał fugi czyścić. Kij mu w oko. Dziewczyny,co jeszcze można wziąć? Mam probiotyk,wit. C,kwasy omega i magnez. I sambucol. Chodzi mi bardziej o pobudzenie odporności,bo ostatnio niedomagam w tym temacie,nawet TAM:)) jakiejś grzybicy dostałam. Na odpoczynek nie mam co liczyć,choć to najlepszy sposón na wzmocnienie:( Alilu,działaj:) Pierwsze chwile trochę trudne,ale potem już z gorki,za trzy-cztery lata:))) Mój właśnie poleciał i wali pięścią siostrom w drzwi:) On nie śpi,nikt nie będzie spał:)) I dobrze,leżą z dupami całymi dniami,a zmęczone życiem i zblazowane:) Ja też dzisiaj odpoczywam,mam gdzieś. Miłego dnia:)
-
Monmonka,dzięki za rady:) Skorzystamy na przyszłość,już niejednokrotnie słyszałam o tym fenistilu,muszę zakupić:) Ja wczoraj poszłam specjalnie z dzieckiem spać wcześniej,mówię,trochę odeśpię,to się musiała menda przyczaić,moskitiery w oknach,więc specjalnie z innego pokoju przyleciała. Siedziałam więc z lampką nocną i świeciłam po ścianach jak debil. Ale pozbyłam się intruza,zresztą co by miał za życie,jak się mojej krwi napił... Dobrze,że wyniki Zuzi lepsze,może z wiekiem rośnie odporność,mam nadzieję,że z badania na badanie będzie coraz lepiej:) U nas,odpukać,gorączka odpuściła,katar gęstszy,Igor sam wydmuchuje,więc tylko mu wodą morską psikam i przylepiam na noc aromactiv,mam nadzieję,że przejdzie samo. Wszędzie te cholerne klimatyzacje i podejrzewam,że to może być powód tego kataru. Ja też się czuję fatalnie,nafaszerowałam się i liczę,że mi przejdzie. Wyszłam dziś z domu,pojechałam do rossmanna,nic w sumie nie kupiłam i wróciłam piechotą:) Weszłam też do pepco,ale mam wrażenie,że tam ostatnimi czasy w kółko jest to samo. Najważniejsze,że się przeszłam,trochę powietrza mi zeszło. Nie dość,że boli mnie to gardło,to w poniedziałek wycinam to znamię i już się boję wyników hist-pat. Niby dwóch dermatologów powiedziało,że to nie rak,a ja i tak wiem swoje. Oczywiście się naczytałam historii takich przypadków. Że też mózgu u takiego chirurga nie można wyciąć i łba zaszyć na okrętkę,eh. Spokojnej nocy:)
-
A ja Wam powiem,że od kilku dni mam ochotę uciec z domu,24h na dobę z dzieckiem mnie przytłacza,nie pamiętam kiedy wyszłam gdzieś sama choć na godzinę... Muszę odetchnąć,bo zwariuję. Miłego wieczoru.
-
Agarek,ogromne gratulacje:)))))) Powodzenia dla Was i wszystkiego dobrego:) Dawaj nam znac,jak sobie radzicie:)
-
Hejka:) Gardło mnie boli od rana:( Mały przespał noc bez gorączki,ale do ideału daleko. Po północy tropiłam z lamką przez godzinę komara,który mnie pogryzł po nogach i bzyczał nad uchem. Dorwałam dziada,ale spać nie mogłam,bo mnie nogi swędziały:) Pogoda u nas fatalna,choć widzę,że się rozjaśnia. Miłego dnia:)
-
Quarolina,te owoce są stąd: https://sklep.nowaszkola.com/drewniane-owoce-do-krojenia.html Kolega R. tam pracuje i może kupić taniej,inaczej pewnie bym się nie zdecydowała. Chociaż muszę przyznać,że wyjątkowo solidna i ładna ta zabawka. Kostium,fiu,fiu,bardzo ładny:))) Lubię jednoczęściowe kostiumy,ale mam korpus krótki i bezkształtny,więc skazana jestem na te dwuczęściowe. Straszę brzuszyskiem,ale za to cyce mam kilka cm nad pępkiem,więc wysoko bardzo,bo w jednoczęściowym niewiadomo co u mnie gdzie się znajduje,co wyżej,co niżej,fuj:) Igor mi się wyspał od osiemnastej,bo katar go zmożył,a teraz zabawa w najlepsze. Ciekawe o której padnie. Oby opękać noc bez gorączki,w dzień obeszło się bez przeciwgorączkowych,jakieś stany podgorączkowe były,ale poradziliśmy sobie,bo humorek dopisywał. Powiem Wam,że jakby to forum przestało działać na dobre,to bym się zapłakała chyba:) Tak się cieszę:))) O,przyszedł mój cycuś mały,kładziemy się:))) Spokojnej nocy:)
-
Kucharz mi rośnie:) Na ostatnim zdjęciu w taty skarpecie na ręce:) Chyba czysta,nie wiem skąd wygrzebał:)
-
Monikae,fajnie,że macie dentystkę,której możesz zaufać:) My się niestety tułamy,zresztą co do tego fluoru to jak zwykle zdania są podzielone i weż tu bądź mądry. Jak byliśmy w Warszawie to panipowiedziała nawet,że można myć pastą dla dorosłych,tyle,że mniejszą ilością... Ja Igorowi najpierw ząbki szoruję,potem szczoteczką z samą wodą płuczę,tzn kilka razy szczoteczka pod wodę i przejeżdżam po ząbkach,co Igor uwielbia. Pasty nie nakładam bezpośrednio,tylko robię taką pianę na szczoteczce,tak kiedyś wyczytałam,żeby uniknąć właśnie przedawkowania fluoru. Myjemy dwa razy dziennie,a oprócz tego płuczemy samą wodą i szczoteczką jeszcze ze dwa,staram się po jedzeniu. Szczęściara,u nas elmex nie podszedł,po prostu widziałam,że smak Igorowi nie pasuje. Kupiłam prokudent z rossmanna w żelu 0-6 truskawkowy i jest w porządku. My na początku mieliśmy patent z maszynką do golenia,tzn. Igor bawił się włączoną maszynką R.,a ja szorowałam,teraz już jedziemy bez maszynki. Czasami jest ciężko,czasami idzie gładko. I tak nie udało mi się zapobiec tej próchnicy,więc więcej nie będę się mądrzyć,tak tylko piszę,choć wiem,że co lekarz to inna opinia. Gosia,piratka z Karaibów,super:) Monikae,też mamy taki rowerek,młody dostał na chrzciny,w domu daje się powozić,ale za chiny nie da go wynieść na dwór:) Dzik ma super czapkę,taka dzikowa:) Nasz wózek też już najlepsze ma za sobą,oby wytrzymał jeszcze z pół roku. Agness,ślicznie z Zosią wyglądacie:) Igor od pół godziny przesypuje chrupki kukurydziane z miski do miski,nie ma lepszej zabawy,nawet godzinę tak potrafi się zająć,polecam:) Gorzej,że ostatnio zaczął przelewać zupę z miski do miski,musiałam interweniować:) Miłego popołudnia:)
-
Jeśli chodzi o dentystę. Mamy próchnicę butelkową(nigdy nie pił z butelki),pan dr powiedział,że na razie nic złego się nie dzieje. Oczywiście zalecenie zaprzestania nocnych karmień,bo niby pierś nie szkodzi,ale mleko to cukry,dobra,nie dyskutuje,ale u nas póki co nie ma szansy,tym bardziej,że mały teraz chory. Mamy zaatakowane górne jedynki i dwójki,cała reszta zdrowa. Jeśli chodzi o pastę,to używać z fluorem,bo organizm nie ma skąd go czerpać,więc dostarczać trzeba. Szczęściara,jak macie tylko plamki,to nawet jeśli ton próchnica,to jest wcześna i macie szerokie pole do działania,więc nie martw się na zapas:) Teraz to już naprawdę idę,pa:)
-
Tak,tak,moja desperacja sięgnęła zenitu:)))) Stąd ten facebook. Ale faktycznie nie odnajdę się tam,zresztą myślę,że większość osób mnie nie pamięta. U nas tak jakoś swojsko i przemiło,jak w rodzinie:))) Monikae,mojego posta też nie ma,chyba tylko Quarolina zdążyła przeczytać:) Też napiszę jeszcze raz wieczorem:) U nas od wczoraj wodnisty katar i podgorączkowanie:( Humorek dopisuje,ale z nosa potok:( Nie wiem,może to piątki się wykluwają? Ślina na potęgę,temperatura do ok.38,ten katar,no i jak zajeżdżam szczoteczką na tyły dziąseł,to się wzbrania. Ja już sram,że zaraz sepsa będzie,kuźwa,jak można być takim debilem? Quarolina,Igor nie będzie miał czarnych ząbków,najwyżej wcale nie będzie miał. Pogejrzałam mniej więcej nazwę tego środka i oczywiście inernet już przekopany. Nie wiem,czy to podziała,to coś na bazie jodyny,,czytałam jakieś badania i ponoć jest skuteczny,ale badania są w miarę nowe,nie jest to szeroko stosowane,choć ten środek znany od lat. Nic,zobaczymy. Idziemy za tydzień i dwa na powtórkę. Pan doktor n.med.hab.,może się,kurde zna:)) Dobra,ruszam zad:) Do później,ale się cieszę:))))) Miłego dnia:) A jeszcze tylko Wam napiszę,że okazało się,że ta moja koleżanka koleżanka ma endometriozę i tak się rozrosło,że aż jej jelito skręciło:( Dzwoni do mnie wczoraj i mówi,był lekarz,są wyniki,mam tą kobiecą chorobę,makadamia chyba,czy jakoś tak:)))) Jutro wychodzi ze szpitala:) Buziaki:)
-
Dziewczynki wracajcie:))))) Założyłam nawet nowy wątek,ale nasze forum wróciło:)))) Czekam na Was,a tak czy siak to nawet sama jedna będę tu pisała,i tak jestem głupia,a kto głupiemu zabroni:))) Facebook nie dla mnie,niestety:(
-
Hejka:) Dałam sobie 15 minut na napisanie tego posta,zobaczymy:) Alilu,zdrówka dla Ady:) Peonia,ale maleństwo,super,że spotkał dobrych ludzi na swej drodze:))) To ja też dorzucę swoje pięć groszy do tematu:) Ja 'karierę' miałam zakończyć na jednym dziecku. Jak córka była mała nie miałam z kim założyć rodziny,później zrobiło mi się wygodnie i przez chwilę byłam zadowolona,że mam tylko ją,choć zawsze chciałam mieć więcej niż jedno dziecko. Jak poznałam R. to z jednej zrobiło nam się troje dzieci,ja bardzo chciałam,ale on już nie,bo on ma już dwójkę i wystarczy. Przystałam na to,tak się umówiliśmy. Wiedziałam,że tej decyzji będę żałować do końca życia,próbowałam się zapchać swoją wolnością,dumą,że mam prawie dorosłą córkę sama będąc jeszcze młodą. Że w sumie odzyskałam siebie i mogę korzystać z życia. Wszystko super,ale za każdym razem,gdy gdzieś w rodzinie,czy wśród znajomych pojawiała się wiadomość o czyjejś ciąży to miałam poczucie ogromnej straty i żalu,że ja zrezygnowałam ze swojego marzenia. I w sumie mogę powiedzieć,że Bóg mnie wysłuchał za mnie,bo ja siebie nie miałam odwagi i determinacji posłuchać. Pojawił się Igor. I nie mam już marzeń,mogę mieć plany,ale w sumie mam w życiu wszystko,cała reszta to błahostki,dziś jest,jutro nie ma. Teraz nie wyobrażam sobie inaczej. My wczoraj byliśmy u teściów córki R.,tej w ciąży. Mają dom na wsi,ogród,Igor wyszalał się za wszystkie czasy:) Mój czas minął,p9źniej może znajdę chwilkę:) Miłego dnia:)
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
-
Strona 2 z 40