Skocz do zawartości
Forum

Monimoni

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Monimoni

  1. AsiaR twoje 3 propozycje ciast na zjazd marcówek to moje ulubione pozycje, zamawiam z dostawą do domu i sprawdzę czy nadają się na zjazd:)
  2. Jezeli chodzi o gbs przy cc to ja w poprzedniej ciąży nie miałam robionego. Tym razem miałam przed samą cc, zleciła ta sama ginka. No i dobrze w sumie bo wyszedł mi jakis i dostawałam antybiotyk po porodzie. Położna mówiła że to nie tylko przy porodzie, ale potem też mama może zarazić dziecko.
  3. Moja babcia zawsze mówiła że do wypieków trzeba mieć rękę. Moja mama ma kilka ciast które zawsze robi i są pyszne ale nie są to takie standardowe "wypieki". Biszkopta w domu zawsze robiłam ja;) ostatnio tylko czasu albo sił brak. Ja też liczyłam na Oscara dla Leo i na nocnych karmieniach sprawdzałam czy już dostał:) mówiłam wczoraj że ja z jedną blizną na brzuchu ledwo sie ruszam, a on taki pocięty musiał cały film zagrać;) a tak poważnie uważam że jest bardzo dobrym aktorem, mimo że jako mężczyzna mi się nie podoba, nie jest w moim typie. Czytam dalej. Niestety codziennie zwiększa się liczba str do nadrobienia. Nie poddaje się, bo mam nadzieję że z czasem też bedzie coraz lepiej z czasem na czytanie Marcoweczek i na udział w dyskusjach. Na razie moje odpowiedzi takie na raty i spóźnione, ale staram się:)
  4. Aha, chciałam jeszcze wam napisać ciekawostkę, której dowiedziałam się teraz od jednej położnej, wczesniej o tym nie słyszałam. Polecała po porodzie na początku chodzić do kibelka cześciej niż nam się wydaje że potrzebujemy. Bo nasz organizm jest przyzwyczajony do wszystkiego wciśniętego dużym brzuchem: pęcherza i jelit i nie odczuwa, że już są pełne i mogą się robić złogi czy infekcja dróg moczowych. Czyli na siku co jakiś czas nawet jak nie czujemy a jak drugi dzień nie ma kupy to czopek i posiedzieć trochę.
  5. Nie nadążam z czytaniem. Tyle się dzieje i jak zwykle milion tematów do rozkminienia. Na razie chciała napisać gratulacje dla wczorajszych mamuś!!!! A może dla jakiś dziejących też tylko jeszcze o tym nie wiem;) no i zdjęcia piękne, Misiakowata jaka szczesliwa, a Królewnazdrewna jak prawdziwa królewna:) My dochodzimy do siebie. Mama dziś przyniosła wagę (wypożyczyła ze szpitala) to zobaczymy jak nasza kruszynka rośnie. A ja jutro na kontrolę blizny i zdjęcie szwów.
  6. Olciaaa co do pieluszek, to dostaniesz paczkę pampersów 22szt 2 - przynajmniej u mnie w szpitalu, ale podejrzewam, że to akcja ogólnopolska. inne mamy by musiały potwierdzić jak było u nich. I rabat na pampersy premium care (1 albo 2) - 20zł kupione na agito.pl, trzeba się xirientować jaką mają cenę.
  7. Asik gratulacje!!!! Wszystkiego najlepszego dla Ciebie i mMaleństwa! Sylwia, twój siostrzeniec chyba starszy, ale będzie ubaw z tymi traktorami, takie małe dzieci mają swoją logikę (zreztą bardzo mądrą).
  8. I jeszcze zdjęcia z powitania;)
  9. W moim wcześniejszym poście "palcem pomiziać pod brodą" a nie poniżać. Czytam dalej, pytacie o Ksawcia. Podobno od rana nisił lalę - dzidzię, karmił ją i przytulał, coś chyba czuł, no i cały czas dziadkowie i mąż mówili że przyjdzie mama z dzidzią siostrzyczką, wczoraj skręcali kołyskę, on oczywiście towarzyszył i do tego wyczuł atmosferę. Był zaskoczony, ale tak pozytywnie. W foteliku ją już dotykał (ale jednym paluszkiem, tak jak go zawsze uczę, jak np bombki na choince- "delikatnie jednym paluszkiem"), potem pokazał mamie gdzie zbudował łóżeczko dla siostrzyczki, potem sobie leżeliśmy po karmieniu na łożku i pokazywał gdzie dzidzia siostrzyczka ma nosek, paluszki, ucho (i Ksawciu też i mama i tata też) jak kasę malutka, jak śpi no i oczywiście przytulał się do mamy z drugiej strony. Przestraszył się tylko po kąpieli jak mocno już płakała bo była głodna i prawie sam się rozpłakał i siedział ze mną, trzymał mnie za rękę bo ja już się usadowiłem do karmienia i mu tłumaczyłam że jest taka malutka i taka głodna. I potem poszedł z dziadkiem do kąpieli i moj tata nieźle musiał się naceiczyć żeby go rozwrselić;) na razie tyle. Pierwszy dzień pełen wrażeń. Idę doać póki jest szansa, a na nocnych karmieniach poczytam dalej.
  10. Już jest lepiej, trochę odespałam, no i w domu to zawsze lepiej. Maqudallena, ja też miałam fajną położną laktacyjną, w sumie to przypomniała tylko co mówiła zeszłym razem, o tym szerokim nosku i rozchylajacych się płatkach też. Zuzia ładnie się przysysa, tylko mocno ściska złośnica, aż mi krwiaki wyszły. Z ciekawostek "dobre rady", chyba nikt tego nie pisał- to jeszcze jak dziecko robi przerwy w spaniu i przysypia to można pobudzić żeby ssało - palcem poniżać pod brodą.
  11. A ja jednak miałam ciężką noc, o 3 ryczałam już z bólu, zmęczenia, złości i bzsilności. Co Zuzię do cycka to ona trochę podjadała i zasypiała, odkładałam ją, zdążyłam sama się ułożyć i przymknąć oko, to sobie przypominała że ona jednak by zjadła. I tak co pół godziny ten sam rytuał, a sutki coraz bardziej bolały i spać się chciało.już chciałam oddać ją położnym do wspólnego pokoju ale za każdym razem miałam nadzieję że to już ostatni raz. No i ok 4 zasnęła tak porządniej, poszłam jeszcze po przeciwbólowe, głownie ze względu na plecy, strasznie bolał mnie kręgosłup i mięśnie, zresztą nóg i rąk też, blizna też dawała o sobie znać. i udało nam się przespać do 6, a potem po karmieniu jeszcze do 8. A dziś już lepiej. Karmię przez nakładki, bo mam poranione sutki, małej na szczęście nie przeszkadzają, zjadłam pyszne pożywne śniadanie z pasztetową, no i po obchodach i badaniach czekamy, za dwie godziny do domu! Chodzę już wyprostowana i w zasadzie sjestem pełnosprawna. Trochę boli tu i tam ale to nieważne. Teraz czeka nas wielka rewolucja, Ksawciu jeszcze nieświadomy, mąż pojechał umyć samochód, tak się przejął, że "swoje kobiety zabiera do domu";) Felcia gratulacje. Aniołek super wieści. Zuzia powodzenia. Zdjęcia brzuszków piękne (molój już taki tkaczek smutny). Do tematów, o których piszecie, na razie się nie wtrącam, bo słabo z czasem i siłami, ale czytam i kibicuje wam we wszystkim.
  12. Czytam i czytam, doczytałam do żartu Izabel "powieki oglądam".... Trzeba uprzedzać, że coś będzie śmieszne bo to mega ból śmiech z pozszywanym brzuchem. Napiszę trochę co u mnie i czytam dalej... Cc poszła jak z płatka, najgorsze było wsadzenie cewnika i dociskanie aż dzięki znieczuleniu przestanie się go czuć:/ (znieczulenia w ogóle nie poczułam), potem cięcię i raz dwa mała była z nami. Krzyczała już podobno z brzucha, wszyscy się śmiali,że taka waleczna, co mnie tu wciągajcie, no i rzeczywiście jest niezłym krzykaczem. Zaskoczyło mnie, że dostałam małą od razu dokangurowania, taką brudną, przestraszoną, jak prosto z kosmosu... Oczywiście płakałam i byłam superszczęśliwa!!!! Pierwszą dobę spędziłam na sali pooperacyjnej bo wczoraj był armagedon, 4 cc planowane z patologii, ja, 2 sn i potem jeszcze kilka cc, z 6 chyba do 3 w nocy. Plusy są takie że miałam bardzo wygodne łóżko. Dziś jestem na normalnej sali i już leże na szpitalnej pryczy;) ale jak nic się nie wydarzy, żółtaczka czy coś to jutro idziemy do domu!!!! Także Marcóweczki jest już tłok na porodówkach, zamawiajcie terminy;) Zuzia jest maleńka, cudowna oczywiście, zdrowa, już miała wszystkie usg i echo, szczepienia, jutro jeszcze tylko obejrzą stawy biodrowe. Jestem przeszczęśliwa - już to chyba mówiłam:) tylko boli cholernie rana, macica iuż zaczyna się obkurczać i sutki - pamiętałam że bolało ale zapomniałam że to aż taki ból:/ Jedzenie znośne, na obiad dobry barszczyk i kotlet rybny, pieczone jabłko, rogalik, śniadania i kolacje ble, jakieś zupy mleczne i konserwowe szynki. Mała chyba się wreszcie najadła, spróbuje wykorzystać chwilę i pospać bo nigdy nie wiadomo kiedy bedzie pobudka. Trzymajcie się dziewczyny, może któraś już urodziła tylko ja jeszcze nie doczytałam, mam nadzieję że nic złego się nie dzieje i wszystkie czekacie do marca na swoje cuda!
  13. Jest już z nami Zuzanna Maria! 2940, 49cm, wszystko super poszło miałam małą na piersi od razu z brzucha a teraz czekam na męża z córeczką na sali. Jestem taka szczęśliwa potem napiszę sięcej i dodam zdjęcie
  14. Nie śpię od piątej, a zasnęłam ok1:30, zrewztą budziłam się co chwilę: a to dziwny sen, a to mąż chrapie, niewygodnie, siku.... Wiedziałam że tak będzie. Za 15 min budzik więc już wstaję i do dzieła. Felcia trzymam kciuki też za was!
  15. Dzięki za wszystkie komplementy! Kilka zdjeć nam się udało, ale mój mąż twierdzi, że najlepsze by były jakby mnie uchwycił jak zapinkalałam do samochodu bo zaczęło lać - takim kaczo-pingwinim truchtem, który był wolniejszy niż jego marsz i skrzeczałam jak stara kwoka przekleństwa na pogodę;) Mój mąż też ma problem z zakupami. Jak nie ma listy to wróci z 3 paczkami chipsów i budyniem czy jakimiś innymi ciasteczkami ale zapomni o połowie rzeczy po które poszedł. Ja jeszcze dodatkowo jak robię mu listę to w takiej kolejności wypisuje produkty jak bedzie je mijał w sklepie:) My karuzeli nie mieliśmy, tylko przy kołysce taką, która była w komplecie. Ochraniacz mamy prosty biały z ikei. Linijka - Filcowe zwierzątka są cudowne! dawaj selfika;) Co do torby jeszcze polecam do Zuziowej listy dodać papier toaletowy i gaziki jałowe do przemywania oczu i buźki noworodka (waciki mogą zostawiać mini włoski, a to takie wrażliwe maleństwo).
  16. Dziękuję już teraz za wszystkie kciuki! Jeszcze zapomniałam, bo sobie tak dzisiaj myślałam, że w tej ciąży zyskałam coś jeszcze - Marcóweczki! Nie spodziewałam się, że forum to taka fajna sprawa, nigdy na żadnym sie nie udzielałam, ale na pewno to przede wszystkim zasługa osób, które je tworzą! Jesteście super!!! Wiem, wiem, to cały czas ta rzewna fala wzruszeniowego-refleksyjna. Cztery razy się dziś popłakałam, ostatni - jak kładłam spać synka... Jutro na 7:30 w szpitalu, cc planowana na 9-9:30. Leżymy już sobie, gadamy, mąż czyta na Wikipedii kto się 25.02 urodził:) Zuzia (na99% zostajemy przy Zuzi) się wierci, ostatnie podrygi u mamy;)
  17. Jeszcze nadrabiam, ale chciałam dać znać że się szykuję! Felcia super jak bedziesz ze mną parą, zawsze to raźniej we dwie:) Śliczne dzieciaczki Olka, Maqudallena, Zu2ia! Mój mąż dojechał, a ja zamiast się pakować to wymyśliłam randkę i pojechaliśmy nad morze na spacer i na deser z kawą, mama została z synkiem. Chcieliśmy zrobić sobie kilka zdjęć, wczoraj była piękna pogoda, a dziś grad, deszcz i wiatr:/ ale kilka fotek - ostatnich w dwupaku - mam i z trzy mamy razem. Potem jeszcze poszliśmy do kościoła się pomodlić, żeby z Góry nad nami czuwali. Głównie martwię się o Zuzię, bo ona jest Taja naleńka i jeszcze się nie zna na tym świecie, a js to sobie jakoś poradzę;) Teraz idę się wykąpać, dopakować kosmetyczkę i poczytam was jeszcze w łożku bo na pewno szybko nie zasnę. Patrzyłam na Zu2i listę torbową to nie zapomnijcie o dowodzie osobistym, a wody polecam w małych butelkach z dziobkiem, nie litrowych, szczególnie po cc jak nie można się podnosić. Reszta to wg uznania i wymagań szpitala, wiadomo.
  18. Jaka ja zaplanowana, Barcelona no co ty. W rozsypce jestem. Jedynie paznokcie u stóp mam zrobione, prawie bo jutro jeszcze druga warstwa lakieru. No i mama mi pomogła i wydepilowała pęsetą mi bliznę po cc i okolice, na jakiś tydzień bedzie spokój. I bawiłam się dziś dużo z synkiem, opowiadałam mu co się bedzie działo, dlaczego mnie nie będzie, że wrócę z dzidzią-siostrzyczką i takie tam, że będziemy wszyscy się kochali i żyli długo i szcześliwie. Zacałowałam go tak, że uciekał już ode mnie;) Co do poronienia to ja chyba szybko się pozbierałam, chociaż do tej pory jest ślad w sercu. Tłumaczę to sobie tym, że tak miało być i że jeżeli dziecko miałoby się urodzić chore (bo diagnoza była "wada genetyczna płodu") to lepiej, że zadziałała natura i zaoszczędziła jemu i nam jeszcze większych cierpień. No i wszystko się dzieje "po coś". Mój mąż, jak wróciłam do domu po zabiegu, powiedział mi, że on co prawda nie bardzo chciał dzieci i tylko ze względu na mnie się zgodził, ale teraz wie już, że chce żebyśmy mieli dziecko bo już tą małą fasolkę pokochał i zrobi wszystko co może żebyśmy mieli dziecko. Dzięki temu przeżyciu dojrzał chyba do tego. Spróbuję zasnąć chociaż myśle ciągle o jutrze (dzisiaj) i o czwartku....
  19. Ucięło. Ja jak rano wstaję to w drodze do kibelka mi zdąży na podłogę nakapać czasem a mam trzy kroki do ubikacji:/
  20. Aga szczęśliwa widać że w swoim żywiole! Wiem gdzie możemy zrobić zjazd marcówek, jakby ten nad morzem nie wypalił - na targach słodkości w Warszawie albo w Poznaniu - pewnie też jakieś się odbywają (bym miała blisko;) ) Kamilla coś chyba czytałam że przed porodem ta wydzielina pochwowy znowu jest bardziej wylewna.
  21. Misiakowata wiem co przeżyłaś, no może nie tak bardzo bo ja jednego aniołka straciłam. Tylko to tak niewyobrażalne jest macierzyństwo że nie zdajemy sobie sprawy jak o tego małego człowieczka będziemy się martwić.... Już w brzuchu jest dla nas "pępkiem świata" a co dopiero potem. Nie wymądrzam się, tylko takie mam przemyślenia od kilku dni się wzruszam nad moim synkiem i maleństwem w brzuchu i jakaś mnie taka sentymentalno- refleksyjna fala uczyć zalała. Ostatnio męża męczyłam tymi przemyśleniami, a wczoraj w nocy przyjaciółkę;) już jak urodzę to mi przejdzie. Chociaż nie wiem, bo po urodzeniu synka to mi łzy wzruszenia się lały strumieniami. Ja taka jestem, się emocjonuję na mokro. Niuśka to ty jesteś słodka mama w prawdziwym tego słowa znaczeniu:) Izabel, nie o cewniki do siku. Było to dla mnie bardzo nieprzyjemne. Znieczulenia nie poczułam może za dużo emocji już było żeby igłę poczuć a poza tym jeszcze znieczulono wczesniej czymś zimnym.
  22. Aha mama dowiadywała sie o tąbszczepionkę. Rzeczywiście euvax jest po badaniach i ma europejskie atesty, ale doradzili że jeżeli może sobie na to pozwolić żeby wzięła engerix. No i że jeżeli będziemy szczepili skojarzonymi to też lepiej już wejść w tą linię. Tyle wiem, już zamówiła. W czwartek o 7:30 na IP, zameldowanie, lewatywka i jedziemy. Aż mi się gorąco robi jak o tym pomyślę. Anestezjologa już mam umówionego (moja mama chyba już się bardziej nakręciła niż ja, bo już nawet umówiła badania dla małej: wszystkie usg na sobotę i echo serca na niedzielę i jak wszystko bedzie ok to w niedzielę wrócimy do domu). Najgorszy ten cewnik i potem strach do pierwszego krzyku i wstępnych oględzin. Już to raz przeżywałam i mój mózg dziś od rana mi to wszystko odtwarza po kolei i coś przypomina. A Haniutek miała dzisiaj się fowiedzieć kiedy jej data i nic nie pisze. Może wieczorem/w nocy się odezwie...
  23. Dziewczyny doczytałam, na szczęście same dobre wieści. Aniołek trzymamy kciuki. Zwierzaki niech tylko zdrowieją! Aniia ale plotka się rozniosła, że twój mąż chory, na szczęście to tylko plotka. Oby czas Ci szybko zleciał. Mój jutro przyjeżdża, pewnie będzie koło południa i już będziemy się razem stresować. Piosenka ciążowa świetna i prawdziwa;) ja najbardziej uśmiałam sie na "jeszcze? nie, nie..... Albo daj" bo to cała ja;) Dziewczyny, które martwią się o maleństwa i mówią, że do samego porodu tak bedzie (chyba Misiakowata tak napisała) nie chcę was martwić, ale dopiero po porodzie się zacznie.... I tak już do końca życia. No ale cóż, teraz już za późno na zmianę decyzji;) Ja dziś pedikir, manikir, a jutro golenie i pakowanie. I naleśniki:)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...