Dominika_1989
Użytkownik-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Dominika_1989
-
Marti nawet jeśli którejś z dziewczyn, które jeszcze nie urodziły temat kupy wyda się być obrzydliwy to żadnej to nie ominie... Jak czytałam Twój post to jak bym o sobie czytała... Dupa boli jak cholera... Choć odkryłam, że lepiej jest się podnosić z pozycji leżącej niż siedzącej... Czopki mam już dwa za sobą i pewnie kolejny przed... Co do jedzenia w szpitalu to dokładnie tak jak napisałaś, w tydzień można zgubić większośc dodatkowych kg, ja czuję, że chudne na potęgę... I kupkam tak samo boczkiem bo łatwiej wychodzi:-) a najbardziej boli mnie okolica między pochwa a odbytem... A te kupki to mogą być te tzw przejściówki... Zapytaj o to... My mieliśmy już odwiedzających bo mi się zmieniło, że nie chce nikogo widzieć, teraz chcę, żeby wszyscy zobaczyli mojego Szkraba... Zieloona tak więc narazie się nie przejmuj odwiedzinami bo może Ci się zmienić... Ból każdy trzeba wytrzymać, ale radość jak u mnie jest większa niż ból i nie przeszkadza mi, że ktoś nas odwiedza, ale zawsze najpierw pytają o zgodę... Więc czasem wszystko samo się układa...
-
VSA słodka Dorotka...:-)
-
Hej kobietki... Trochę musiałam nadrobić... Moja Lenka od wczoraj ma taki apetyt, że nie miałam nawet czasu zjeść czy napić się porządnie... Nie nadazalam odciagac pokarmu... Musialysmy się nadal posilkowac mm, ale akurat u nas na oddziale od wczoraj w nocy wszystkie dzieci ataku głodu dostały i mamy tylko obracaly po mm... Położna się śmiała, że koze musi kupić i tu przyprowadzic i będziemy doic... Po kąpieli Lenka wazyla dziś już 3780, także przybrała od wczoraj 100g ale zaraz po kąpieli zasikala ręcznik i rożek więc trochę mniej...:-) mała jest w 5 dobie a zjada już prawie 80 ml... Właśnie jesteśmy po takim posiłku i znowu muszę odciągnąć pokarm na następny posiłek a miałam nadzieję, że nie zje wszystkiego to bym już coś na start miała:-) ale śpi za to jak aniołek więc super... Marti87 lekarze w tych szpitalach są niektórzy beznadziejni, ale nie martw się, u nas Pani pediatra większość osób zostawia na dłużej, ale jak mówi to ze względu na zdrowie dzieciaczkow, lepiej chwilę dłużej poobserwowac jeśli są jakieś wątpliwości niż potem wracać za chwilę do szpitala... I ja to kupuję... Ale u mnie też dziś była niezła sytuacja... Przyszła Pani ginekolog, młoda siksa... I pyta się jak się czujemy więc powiedziałam, że koszmarnie, wstać mam ciężko bo mnie tak kość ogonowa napier... że szok i że mam nadal zdretwialy odbyt(sory za szczegóły) i bez czopka mogę pomarzyć o wyproznieniu... Na to ona, że mnie potem zawola na badanie... I co? Zapomniała... Przyszła wieczorem znowu pytać jak się czujemy i dopiero jak jej powiedziałam to mi za 10 minut kazala przyjść na badanie, poszłam raz bo M jeszcze był więc został z Lenka a Lenka akurat miała kryzys i trzeba było się nią intensywnie zająć, nie ma jej, poszłam za chwilę drugi raz i nadal nic, wkońcu się wku*wilam i już nie poszłam bo tu dziecko płacze a godzina odwiedzin się kończy i musiałam się mała zając i tak nie zostałam zbadana wcale... I tylko mnie w dupe kluja, żelazo podając bo mam anemie przez to, że straciłam bardzo dużo krwi podczas porodu, nawet już się zastanawiali czy mi krwi nie podać...
-
Aaa Marti jak tam Twój makijaż???;-) bo ciekawa jestem... M to się tak ze mnie śmiał bo ja na porodowce między skurczami się na świeżo malowalam po prysznicu... Ale teraz tylko rzęsy i kremik na twarz nakładam bo bym się dziwnie czuła bo tu wszyscy nieumalowani... Ale chyba dziś się pomaluje, choć delikatnie... No nie wiem... A i miałam pedicure zrobiony przy Vacuum i nikt mi nie kazał tego zmywać...
-
Ola1981 dzięki... Zglosze się:-) Co do smoczkow to wczoraj była u mnie pani doradca laktacyjny i powiedziała, że smoczki są spoko, tylko żadne tam anatomiczne kształty tylko długie muszą być i najlepiej zawsze o rozmiar większe od dziecka, polecala Lovi... Twierdzi, że łatwiej dziecko odzwyczaic potem od smoczka niż od ssania palca...
-
Marti słodka ta Twoja corunia tatunia...:-) moja też uwielbia tatusia i wicewersa zresztą:-) Boże jaka ja jestem szczęśliwa...:-) Cieszę się bardzo razem z wszystkimi mamusiami bo wiem jakie to piękne... A chciałam Wam napisać, że mam najgrzeczniejsze dziecko świata...;-) płacze tylko kiedy ma jakąś potrzebę fizjologiczna do zaspokojenia a pozatym śpi cały czas... Wszystkie mamy z sali mi zazdroszczą i mówią, że ja to nie mam dziecka:-) i że z takim dzieckiem to można wszystko zaplanować...:-) oby tak było, że będzie taka grzeczna cały czas...
-
Jesteście cudowne...:-):-* Dziewczyny właśnie się dowiedziałam, że moja siostra rodzona jest w 6 tygodniu ciąży...!!!!:-) nie wiem czy pamiętacie jak o niej pisałam... Jest odemnie o 5 i pół roku starsza i nie bardzo im wychodziło staranie się o dziecko...
-
-
Dziękuję dziewczyny za słowa wsparcia, to teraz dla mnie bardzo ważne... Ania88 faceci chyba mają ciężko sobie wyobrazić co się dzieje tak naprawdę, ale uwierz mi bo ja już się przekonałam, że nie są z kamienia i też wszystko przeżywają tylko na swój męski sposób... Ale historia o wodach fajna... A tutaj Lenka wczoraj wieczorem u mamy na łóżku... Zdj w nast poście
-
Nie da się tego przeżycia opisać, ale wczoraj stwierdziłam, że mogę znowu rodzić...:-) Ulana decyzja o CC powinna była zapaść dokładnie tak jak piszesz wcześniej, nie wiem czyj to błąd...
-
ZZO dostałam około 4-ej rano... Najwyższa możliwa dawkę... A siła skurczy na wykresie przyprawila anestezjologa o opadniecie kopary... Na rozwarcie dostałam też czopki, a później przy partych oxy dla zwiększenia efektywności... Położna i lekarze od Vacuum mi dziekowali, że byłam taka dzielna i że bardzo im pomoglam i podobno jak na Vacuum mam bardzo małe szkody na dole... Co to znaczy nie wiem bo nie zaglądałam a nie chcieli mi powiedzieć konkretnie ile mam szwów...
-
Teraz od emocjonalnej strony... I tatusiowej... Ja tu pre i myślę sobie co ten biedny M myśli na tym korytarzu, wszyscy zaczynają biegać, zamieszanie itd, a on nie wie co się dzieje... Ja wiem bo jestem na bieżąco a jemu pozostaje się domyślać... Okazało się, że tak to przeżył... Że masakra... No nie dziwię się... Jeszcze musiał czekać aż mnie zszyja... Więc pewnie ten czas był najdłuższym w jego życiu... Wkońcu ktoś mu powiedział, że ma córkę i ten z emocji płakał tak, że jeszcze jak do nas wszedł to łzy ocieral... Jego mama mi potem powiedziała, że nie był w stanie z nią rozmawiać od razu tak płakał i tylko powiedział jej i musiał się rozlaczyc... Musiałam go wysłać od razu po porodzie do domu po rożek bo kocyk się ukrwawil i nie mieliśmy w czym trzymać małej to podobno cała drogę w jedną i w drugą stronę płakał... Dziewczyny facet, który nigdy nie płacze... Pierwszy raz go widziałam w takim stanie... Był z nas taki dumny... Ten poród zbliżył nas do siebie bardzo... Mamy teraz cudowną, kochającą się rodzinkę... A no i ogólnie to miło wspominam ten poród, najpiękniejsze chwile mojego życia... Zapomina się naprawdę o bólu... I spoko laski między skurczami da się rozmawiać i żartować, ja nawet jak miałam parte już to w międzyczasie z położną zartowalam... Więc naprawdę super jest mieć przy sobie bliską osobę... M stwierdził nawet, że jesteśmy nienormalni bo rodzimy a ciągle się śmiejemy... I powiedział mi na skurczu, że ślicznie wyglądam podczas tego porodu... Chyba zyskalam bardzo dużo w jego oczach... I po porodzie też twierdzi, że obie z małą wyglądamy ślicznie(do mamy swojej przez tel tak mówił) U nas to naprawde nastąpił prawdziwy Cud Narodzin...:-D
-
U mnie poród rozwijał się powoli, skurcze od godziny 22 co 2 minuty i bardzo bolesne i tak do 10:50 następnego dnia... Położona zapoznała się z planem porodu około północy, zdecydowałam, że skorzystam z ZZO, położne miałam dwie bo o 7 rano była zmiana, obie super, ale to dzięki bardzo szybkiej reakcji położnej z rana, nie wiem jak się nazywa... Lenka jest z nami, w miarę cała i zdrowa... No więc o godzinie około 2 w nocy zadzwoniłam do Marka, żeby przyjeżdżał bo się zaczyna na ostro, rozwarcie zaczęło się wkońcu powiększać, dodam, że po ponad pół godzinnym prysznicu to nastąpiło bo mimo, że położna od północy mi kazała spać między skurczami, nie dałam rady spać i sobie na te skurcze dla relaksu postanowiłam wziąć długi prysznic... No i od momentu wyjścia spod prysznica zaczęły się właściwe, regularne skurcze porodowe, które już były mega silne... Jednak o godzinie 6:30 rano moje rozwarcie nadal było tylko na 6-7 cm, tak do około godziny 8-9-ej... W tym czasie Marek mnie masowal siedząc na krzesełku za mną a ja na piłce przy łóżku... Generalnie nie lezalam wogole bo wtedy najbardziej bolało... Około chyba... 8:30 był obchód i w trakcie obchodu czułam, że się zaczęło, że mogę rodzić, zaczęły się parte, które musiałam ze dwa powstrzymac bo nie było położnej bo była na obchodzie... No ale Marek biegał jej szukać bo ja już wiedziałam, że nie dam rady się dłużej powstrzymać... Jak przyszła to od razu zrobiła badanie i rozwarcie było na 8 cm, ale zaczelysmy przeć i wkońcu zrobiło się pełne rozwarcie... W skurczach partych kazalam wyjść Markowi na korytarz bo nie chciałam, żeby to oglądał, był zdziwiony, chyba mu jednak trudno było mnie zostawić, ale ja byłam pewna, ze mi nie pomoże bo muszę się skupić na parciu... I chciałam sama... A i gdzieś w międzyczasie odeszły zielone wody... Po około godzinie partych, może 1,5 h główkę było widać, ale stanęła w kanale i ani rusz, tętno zaczęło spadać i zapadła szybka decyzja o Vacuum(dodam, że bez poinformowania mnie bezpośrednio) ale nie mam tego nikomu za złe... Nagle wszyscy zaczęli biegać a na sali pojawiło się dodatkowe 8 osób, akcja jak w filmie... No i dwa razy miałam zakładany cewnik Voleya, raz już przed samym Vacuum... Parlam ile miałam sił, żeby im pomoc jak najbardziej, robiłam wszystko co kazali, mała wyciagaly dwie kobiety(pani doktor plus ktoś) bo jedna nie dawała rady... Mała nie płakała więc zaczęły nią trzachac na wszystkie strony i udało się... Usłyszałam płacz i od razu pojawiły się łzy szczęścia...
-
Dziewczyny co do opuchlizny to mi się wydawało przed porodem, że mam mocno opuchnięte nogi, ale teraz wiem, że to nie było mocno bo od porodu wyglądają jak u słonia, butów żadnych na to nie wcisne, chyba, ze Marka...:-) i ma się to utrzymywać do 2 tygodni a ja nawet dobrze nóg nie mogę zginac przez to... Anela78 no mamy dużo stresów od momentu porodu, ja kilka razy dziennie płaczę, czy to ze wzruszenia jak patrzę na Lenke czy z innych powodów... Taka wrażliwa się zrobiłam, że masakra...:-) ta torbielka to podobno wrodzona bo już ma oznaki zasklepiania się czyli na oko musi mieć około dwóch tygodni... To nie jest wynikiem Vacuum... Ale powinna się samoistnie wchłonąć, a za 6-8 tyg będzie to trzeba skontrolować... Po Vacuum natomiast została na główce rana od pelety, ale ona uratowała małej życie więc to tak naprawdę niewielki minus w porównaniu z plusami jakie przyniosło nam zastosowanie Vacuum... A ja wróciłam do bycia zmarzluchem sprzed ciąży... Aż mój M się ze mnie śmieje, że teraz oboje będziemy się dogrzewac...:-)
-
Dziewczyny porodzie może już jutro... Dziś napiszę jak wygląda nasza obecna sytuacja... Jutro zaczynamy 4 dobę, a musimy zostać w szpitalu jeszcze conajmniej 3 doby, ze względu na to, że Lence wyszła dziś lekka infekcja w badaniu krwi, nie wiadomo z jakiego konkretnie powodu... Bo mogą być trzy... Pierwszy to przez ranę na główce po Vacuum, która dziś zaczęła się pieprzyc... Drugi to przez torbiel podpajeczynowkowa, którą dzisiaj wykryto na USG główki... A trzeci to przez spadek masy cialka... Któryś z tych nas tu narazie uziemil, ale wszystko dla naszej Niuni... Oczywiście nie obyło się bez awantury, M się wściekł po prostu bo w pierwszej dobie chodziliśmy i prosiliśmy, żeby obejrzeli tą ranę bo wyglądała strasznie, żywa rana na wierzchu krwista, ale oczywiście miało się zagoic samo, nikt nic nie wie, co trzeba z tym zrobić... Nosz ku*wa... Zjechał wszystkich po kolei łącznie z lekarzami, nagle wszyscy zaczęli przy nas skakać jak przy jajkach i tak jest do tej pory... Już nas znają z imion i nazwisk wszystkich troje... Mój Skarb tylko teraz cierpi, ma w główce dodatkowo wenflon bo muszą podawać antybiotyk i tylko na jednym boku może leżeć... Także ku przestrodze, gdyby jeszcze którejś z Was przyszło rodzić przy użyciu Vacuum, walczcie od początku o zainteresowanie się główką... Ja po porodzie nadal czuję się bardzo obolala, nie karmię piersią narazie, tylko staram się odciagac pokarm, żeby nie zanikl bo nawet nie mam jak przystawic małej do piersi przez ranę i wenflon na główce... Sam poród to nic w porównaniu do tego co teraz przechodzimy... Bynajmniej dla mnie... Ogólnie dziś tylko napiszę, że jadę ciągle na tabletkach przeciwbólowych różnego rodzaju, które gowno dają, tak samo jak ZZO!!! I tu zdziwienie anestezjologa... Jak to nadal boli tak samo...O.o??? Poza zdretwieniem dupy i nóg na najbliższe dwa dni ból ten sam... Nie polecam nikomu, jak będę jeszcze kiedyś miała przyjemność rodzić, nie biorę żadnego ZZO, totalnie żałuję... Naprawdę dziewczyny, może każdy reaguje inaczej, ale ja już napewno się nie zdecyduje... Anestezjolog chyba mnie wziął za ciekawostkę medyczną...:-) rozpoznaje mnie na korytarzu...:-) dziś z nim rozmawiałam...
-
Witam Was kochane... Brakuje mi Was, ale mimo, że śpię po 2-3 h na dobę nie mogę nadrobić forum jakoś, staram się czytać, ale zazwyczaj już czasu braknie na napisanie czegokolwiek, miałam Wam opisać swój poród, zaczęłam nawet pisać, ale po tych Waszych opowieściach o porodach może lepiej nie budzić w Was wątpliwości i obaw... Jedno zdanie najważniejsze... JAKKOLWIEK PORÓD PRZEBIEGA SZYBKO ŁATWO CZY TRUDNO I DŁUGO SĄ TO NAJWAŻNIEJSZE I NAJPIĘKNIEJSZE CHWILE W ŻYCIU I NAPRAWDĘ WARTO...
-
-
Marti obyś miała łatwy poród...:-* Małpa2015 zazdroszczę takiego porodu... Nasze dzieci urodziły się z taką samą wagą...:-)
-
Dziękuję i Wam również gratuluję...:-)
-
Paulina01 my już jesteśmy po... Możecie nas z Nikosiem odwiedzić... Albo my Was... Jesteśmy... Nie wiem gdzie jesteśmy...;-p w szpitalu napewno:-D
-
Zieloona był niemaz z nami, chciał do końca, ale go wygnalam przy partych bo nie chciałam, żeby to oglądał, ale on i tak wchodził co jakiś czas i pytał czy mi coś pomóc... Na co w odpowiedzi usłyszał tak, wyjdź stąd:-) Gdyby nie on, nie przetrwała bym tego porodu, jestem z niego taka dumna, cały czas mi pomagał i wspierał... Mimo wszystko to były najpiękniejsze chwile mojego, naszego życia... I najdłuższe... Historia jest bardzo dluuga... A czujemy się tak jak wyglądamy, lepiej nie pytaj...:-) Boże tak bym się chciała z Wami podzielić tym wszystkim, ale chyba nie dziś... Od 39 h nie spałam...
-
Nasz cud, narazie wyglądamy obie jak po przejściach i nie bez powodu... Porod zakończył się Vacuum... Opiszę Wam to wkrótce...
-
Zaraz będą fotki
-
Spekulantki przedstawiam Wam małą Lenkę, urodzona 06.05.2015 o 10:50, 55 cm i 3730 szczęścia... :-)
-
I dla pewności mi napisał sms-a, żebym dzwoniła jak coś to przyjedzie i żebym tylko nie oszukiwala...:-)