Dominika_1989
Użytkownik-
Postów
0 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
nigdy
Treść opublikowana przez Dominika_1989
-
Darka u mnie to różnie z tym spaniem... Czasami śpi trzy godziny, czasami godzinę, parę razy się zdarzyło w szpitalu że 4 h spała... A miała ze dwa dni, że po 10 h nie spała w ciągu całej doby... Nie wiem od czego to zależy... My dziś mamy leniwa niedzielę... Lezymy cała rodzinką na kanapie... Łącznie z kotem oczywiście:-) szybko czas leci jak jest dziecko w domu... Weekendy są teraz bardzo fajne... Maratonka i Zieloona kibicuję, żeby był remis...;-) żebyście razem dobiegły do mety...
-
Witam... U nas cały dzień wczoraj goście byli... Lenka dostała mnóstwo prezentów... Ale gościnna to ona nie jest bo cały czas spała:-) ja dziś pierwszy raz od porodu tak długo spałam, jakieś 8 h... M się Lenka zajmował a ja odpoczywalam... Mała teraz śpi... A ja korzystam i jem śniadanie... Bo zaczynam mieć flak na brzuchu... Zieloona ja miałam termin na 3 i zwolnienie też do tego dnia i z wrażenia, że w niedzielę miałam KTG to zapomniałam, żeby poprosić o zwolnienie no ale jak już urodziłam to lekarze się pytali od kiedy chcę urlop macierzyński i powiedziałam wtedy, że od 4 po prostu... Dwa dni mnie nie zbawia...
-
Marti a tym octeniseptem to tak po wierzchu???:-) i czy to szczypie??? Nie martw się kochana, moje mieszkanie też odbiega od ideału, wczoraj M posprzatal, ale na długo to nie wystarczy no i nie tak jakoś dokładnie tylko, żeby w miarę było bo też w międzyczasie się zajmował małą a ja spałam... Okna już brudne, prasowania dwie kupki bo pralka upierze, ale z prasowaniem trochę się schodzi... Ale najważniejsze, żeby nasze Niunie były zdrowe i zaopiekowane, reszta się kiedyś zrobi... Tatuś codziennie rano chodzi po mieszkaniu i śpiewa: " ona jest taka cudowna..." :-) i mówi jak to nas kocha i że jesteśmy jego bohaterkami domu i dla takich słów i chwil warto żyć...:-) niby nie mieliśmy parcia na dziecko, nie staraliśmy się jakoś specjalnie a jak już jest Lenka to oszalelismy na jej punkcie bez reszty...:-) i jesteśmy najdumniejsi i najszczesliwsi na świecie...:-)
-
Zieloona nie wiem ile jeszcze jestem w stanie zniesc przygód z bejbikiem...:-) nad ranem po 4 nasilila jej się sapka czy katar, nie wiem, w każdym razie miała trudności z oddychaniem i tak charczala jakoś, wynioslam więc ją do taty do sypialni i wietrzylam mieszkanie, pokroiłam czosnek i położyłam w łóżeczku na serwetce, zaparzylam miętę i wstawiłam do łóżeczka, namoczylam tetrowa pieluche i powiesilam na łóżeczku i psiknelam do noska solą morska i aspiratorem odessalam mimo iż tam nic nie było... I dziecię wkońcu zasnelo... Heroska to mało powiedziane, nieskromnie muszę powiedzieć...;-p Emilka kot jest Lenka nadal bardzo zaciekawiony, już się nie boi i coraz częściej zagląda do łóżeczka zza szczebelek... Do mnie też zaczął już przychodzić i apetyt mu wrócił bo przez pierwsze 3 dni nie zjadal swojej dziennej porcji karmy tylko mu jeszcze zostawalo na drugi dzień... Nawet jak z Lenka przy nim usiadę to nie ucieka a w nocy jak ja czasem biorę na łóżko to kot w nogach śpi z nami... Także nie jest źle... A myślę, że z czasem będzie lepiej...:-) No i dla kociar powiem jeszcze, że M przywoził nasze rzeczy do domu i kładł kotu na kanapę i ten wachal a nawet spał na kocyku małej a do mieszkania weszłam najpierw sama, kot ładnie się ze mną przywitał a potem weszłam dopiero drugi raz z Lenka... No i zapomniałam dodać, że od dwóch dni kot śpi na kanapie na przeciwko łóżka Leny i ją bacznie obserwuje jak starszy brat:-) jestem z niego zadowolona... Myślę, że już ją polubił... Rozkochala w sobie wszystkich...:-)
-
Elzbietta no i sposob z termometrem właśnie wypróbowany... Mała znowu nie mogła się załatwić mimo przepajania... W efekcie okupkala i siebie i mnie, ale było widać ulgę na jej twarzy więc warto było:-)
-
Co do ciekawości innych to jutro pewnie moja siostra będzie chciała mój brzuch zobaczyć, ale niech się pocaluje w dupę... Nie mam zamiaru pokazywać mimo, iż raczej nie mam się czego wstydzić, ale ona zawsze znajdzie jakąś wadę i powód, żeby skrytykować... Więc jej nie dam tej satysfakcji... To jak wygląda mój brzuch nie jest teraz najważniejsze, moja córeczka jest warta każdego wyglądu... I na pocieszenie powiem Wam dziewczyny w dwupakach... Nie przejmujcie się już swoim wyglądem bo po porodzie zmienia się podejście do tego i priorytety... Wiem co mówię bo sama byłam mega przewrazliwiona na punkcie swojego wyglądu... A teraz czuję się piękna i pewniejsza siebie po tym co przeszłam i silniejsza... (mimo chwilowego baby bluesa)
-
A tak na poprawę humoru... Anegdota ze szpitala... Przyszła pielęgniarka do Lenki pobrać krew do badania i zagaduje do małej... " no cześć malutka, co mi powiesz?:-)" a Lenka na to takiego bąka puściła, że wszyscy na sali się zaczęli śmiać...:-) ja mówię"no... To tyle co ma do powiedzenia":-) a piguła do Lenki" w tym wieku to Ci wybacze":-P (mała jest dobra:-)) Majoweczka gratuluję:-) a no i przeziębienie się u mnie rozkrecilo... Katar dzisiaj doszedł... Wszystko na raz:-/
-
Marti u mnie Lenka w ciągu jednego dnia ostatnio dwa podkłady zasikala:-) bo ja jej pieluszke z tyłka a tu fontanna:-) dzisiaj się pięknie usmiecha i pięknie śpi, widać, że lepiej się czuje... A tatuś calutki dzień się nią pięknie zajmował... I mamą:-) czkawki też u nas są bardzo często... I trwają około 5-10 minut zwykle... Więc dość długo... Mnie do alkoholu wogole nie ciągnie... Elzbietta ja tak ostatnio termometrem w tyłek mierzylam temperaturę bo z rana mała była gorąca, ale po prostu w mieszkaniu było gorąco... Bo jeszcze nie kupiłam termometru bezdotykowego... Słyszałam o tym, że tak się robi, ale jakoś też nie chciałam tego robić za to na brzuszku mała leżała i ciepłe okłady jej robiłam i masowalam i zrobiła wkońcu dwie kupki i zasnela a ja czytając forum na siedząco nad nią zasypialam:-) i spała ze mną potem już...
-
Dzisiaj tatuś cały dzień z nami... Mama wkońcu trochę odpoczela, M się zajął Lenka a ja zdrzemnelam się 2h... Pepuszek pewnie jutro albo pojutrze nam odpadnie... Jutro mamy gości... Moja mama, siostra z facetem i siostra M... A i dziś mi M cały dzień jedzenie szykował, żebym sił nabrała bo ostatnio trudno znaleźć było czas na jedzenie... Tak nie chciałam za szybko schudnąć a już przedwczoraj miałam 10 kg na minusie... Nogi mam wkońcu normalne, nie opuchnięte... Ale ze szpitala w japonkach wychodziłam bo nawet w trampki bez sznurowek mi stopy nie weszły... A nogawki od spodni dresowych ledwo wciskalam... Krocze boli niemiłosiernie... Żadne paracetamole w podwójnych dawkach nic nie dają a ketonal tylko na receptę... On w szpitalu mi odrobinę pomagał, ale recepty nie dali bo nie chciałam się faszerowac a teraz żałuję jak czasami z bólu się zwijam z dzieckiem na rękach... Przy sikaniu jecze z bólu... Ciekawe ile to potrwa... Ulgę daje ciepły prysznic... My również się dokarmiamy Bebilonem HA 1, taki dziś poleciła Pani neonatolog... Tylko w Rossmanie nam się udało go zdobyć... Wcześniej kupiłam nutramigen bo innego nie było w naszej aptece, ale kazała go odstawić bo on nie jest dobry dla zdrowych dzieci... Perełka nasza na badaniach grzeczna aż panie chwalily...:-) Darka może za mało płynów pijesz i stąd te problemy z pokarmem... Pani doktor powiedziała, że minimum 2,5 l dziennie muszę pić i M ma mnie pilnować i wtedy będzie dużo pokarmu i być może nie będzie trzeba dokarmiac... Sorki, że tak Wam wszystko opisuję długo, ale jak już jest czas to chcę się z Wami jak największą liczbą informacji podzielić:-)
-
Hej dziewczyny... Masakra jakaś, żeby Was nadrobić...:-) nowym mamusiom gratuluję i dziewczynek i chłopca:-) U nas mała dała nam wczoraj popalić i w nocy, od 2 do 4, oboje przy niej skakalismy, bolał ją brzuszek i nie mogła się wykupkac... Rumianek trzeba było odpalić i mała dziś odsypia... Byliśmy też na kontroli główki, jest super, strup już całkowicie odpadł... Pani doktor powiedziała, że nigdy w życiu nie widziała aż tak głębokiej i dużej rany po Vacuum... Mała pięknie przybiera, waży już 4 kg... Zarejestrowalismy ją już dzisiaj i zapisalismy do przychodni... Położona umowiona, przyjdzie w środę między 9:30 a 10:30... Wczoraj pierwszy spacer, Niunia odleciała od razu po ruszeniu...:-) uwielbia jeździć też samochodem...
-
Marti musimy dac jakoś radę... Dla dzieciaczkow... Ja jutro od deski do deski postaram się wypytac lekarza o powikłania po porodzie z Vacuum i czy jest powód do niepokoju... Mam nadzieję, że mnie trochę uspokoi...
-
Marti a co jest potrzebne do zapisania dziecka do przychodni?
-
Anela78 dzięki za pocieszenie... Właśnie zastanawiam się czy ta trauma minie czy lepiej zareagować... Niunia potrzebuje zdrowej psychicznie mamy a nie stojącej nad lozeczkiem i placzacej... Wiesz najbardziej boję się tego, że mała będzie miała jakieś powikłania przez ten poród... Reszta jest do przeżycia... Tabletki przeciwbólowe i do przodu... Moje krocze wkońcu dokładnie obejrzane:-) podoba mi się...:-) a tak się bałam co tam zobaczę... Nie ufać wyobraźni...!!!:-) Śliczne brzuszki dziewczyny... Niedługo będą z nich małe cuda...:-)
-
Ja przed porodem nie czułam, że mam pokarm, jedynie po naciśnięciu piersi poleciała zwykle kropelka... A po porodzie najpierw miałam bardzo mało i mała pewnie dlatego nie chciała ssac a potem jak już pobudzilam piersi najpierw ręcznie, potem laktatorem to w nocy w rzece mleka się budzę mimo wkładek laktacyjnych... I czuję, że piersi są twarde jak za długo nie ściągam pokarmu...
-
A ja dziś zjadłam Danio i jak narazie na nic więcej się nie zapowiada bo każda próba odlozenia Lenki do łóżeczka kończy się albo 20 minutowym śpiewaniem z moim bolacym gardłem po czym zasypia na 10 minut i się budzi albo tak jak w załączniku...
-
Leila u mnie ze spaniem też kłopoty... Nie jesteś więc sama... Musimy dac radę... Dziś chcę ją trochę przetrzymać w dzień, żeby w nocy lepiej spała...
-
Dobra Wrozko mój plan porodu omawialysmy z położną jak mi się mocne skurcze zaczęły i wszystko zostało uwzględnione... Oczywiście to co się dało... Ale ogólnie pozytywnie... Przepraszam, że to napiszę, ale jak czytam o Waszych lekkich porodach to moja trauma się nasila i nie mogę powstrzymać łez... Oczywiście cieszę się, że nie spotkało Was to co mnie... Tak bardzo chciałabym wiedzieć dlaczego to wszystko się tak potoczyło... W karcie wypisu jest napisane, że 2 Faza porodu trwała 1:50 h... Jak patrzę na małą to płaczę bo nie wyobrażam sobie, że mogłoby jej tu nie być... Chyba potrzebuję porady psychologa... Nie mogę sobie z tym poradzić... A z takich weselszych rzeczy to moja Niunia uwielbia jak jej śpiewam... Oczy jej się wtedy zamykają:-) nie wiem skąd jej się to wzięło bo w ciąży jej nie spiewalam...
-
U mnie mała zasnela o 21-ej i ja też o 22 idę spać... Tatuś dzisiaj trochę wcześniej wrócił z pracy i trochę pomógł przy małej... Wycalowal ją po stopkach:-) i mówi, że fajnie jest wracać do domu jak rodzina w komplecie... Powiedział mi też o swoich obawach podczas porodu, że bał się, że tylko jedna z nas stamtąd wyjdzie... I trochę powspominalismy i stwierdziliśmy, że chyba nigdy tego nie zapomnimy...
-
A i jeszcze mnie ciekawi czy uwzględniono Wasz plan porodu... Ja rodzilam w pozycji, w której chciałam większość czasu czyli oparta o zagłówek łóżka porodowego w pozycji kucznej na przemian z leżącą na plecach...
-
A ja mam pytanie do mam, które już urodziły i miały nacinane krocze... Czy któraś z Was już zaglądała jakie są straty i jak to wygląda?:-) Bo nie ukrywam, że z jednej strony mnie kusi, żeby zajrzeć, a z drugiej boję się co zobaczę... Ewek89 powodzenia...
-
Paulina01 tez mi sie wydawalo, ze to Ty z mezem na tym USG bylas bo rozek ze zdjecia rozpoznalam:-) ja urodzilam o 10:50:-) chcialam zagadac, ale balam sie wyjsc na glupia bo nie bylam pewna:-) Zieloona staram sie jak moge...:-) czuje sie coraz lepiej wiec z opieka i codziennymi obowiazkami coraz latwiej... Tylko zeby Niunia troszke wiecej spala to bedzie ekstra:-) jest cudowna, tatus spac wczoraj nie mogl bo pozno wrocil i malo sie z cora widzial i o 5 rano sie obudzil i ja karmil i tulal:-) ja nie bede karmic piersia, jest to dla mnie i dla Lenki zbyt stresujace... Mam trudne piersi i tylko obie sie denerwujemy i placzemy bo ona nie moze chwycic... Sciagam swoj pokarm laktatorem i daje malej z butelki... Ale ona je tyle, ze nie starcza, mimo, ze jednorazowo sciagam okolo 150 ml pokarmu i musialam kupic mm na dokarmianie... A dzieci w Afryce gloduja:-) w dniu wypisu wazyla 3880... Glowka sie ladnie zaczela goic, odcinamy powoli strupek, zeby nie zachaczac, co 6 h odkazamy octeniseptem i ekstra schodzi, gdyby idioci od razu zareagowali to bysmy nie mialy tylu przygod, w piatek o 8 rano jedziemy do szpitala na kontrole glowki, jestem dobrej mysli... Zieloona trzymam kciuki, zebys dzis urodzila:-) mnie gardlo boli od wczoraj coraz gorzej:-\ Konstancja ja mialam bole miesiaczkowe przed, ale malo uciazliwe, pierwsze godziny po porodzie, lezysz na sali porodowej z dzidzia przystawiona do piersi okolo 2h i Cie w tym czasie szyja jak trzeba, maz/niemaz placze ze szczescia:-) ty tez:-) a potem Cie wozkiem wywoza na oddzial, facet bierze torby i ktos dziecko, mozesz wziac w miedzyczasie na porodowej prysznic jak jestes w stanie( ja nie bylam) akurat byl obiad wiec na porodowce jeszcze mi kazali jesc ale zjadlam dwa brokuly i nie dalam rady wiecej... I jak pojedziesz na sale to nie pamietam co sie dzieje... Ja nawet nie wiedzialam na jakim pietrze leze, na jakim oddziale, w ktorym miejscu w szpitalu... Emocje byly za silne... Prysznice czeste normalnie jak w domu a dziecko spi w tym czasie ewentualnie ktoras z sasiadek z sali sie zajmuje jak zacznie plakac... U mnie nie plakalo bo wiedzialo, ze mama fajniejsza jak czysta i pachnaca:-) obchody tak jak Leila napisala, ogladaja rano krocze, nie zawsze i pytaja jak sie czujesz... Goscie w szpitalu u mnie od 15-20 tylko jedna osoba w sali, wiecej na korytarzu, o 20 kapiel... Ja mialam pomalowane paznokcie u stop, nic nie mowili, ja akurat krocze mialam wydepilowane i nic mi juz nie robili bo polozna powiedziala, ze ladnie sie wygolilam...:-) Zielizka juz niedlugo bedziesz tez tulic maluszka...:-) nie stresuj sie...
-
Co do wagi to u mnie po 6 dniach prawie 9 na minusie... Z brzucha jestem mega dumna jak narazie, jak na tydzień po porodzie...
-
Witam kochane, bardzo bym chciała, ale nie jestem w stanie Was nadrobić... Przeczytalam tylko kilka ostatnich wpisów... My od przedwczoraj jesteśmy w domku i miałyśmy armagedon na początku... Rzucalismy wszystko gdzie popadnie bo mała płakała... Ale powoli idziemy do przodu... Reakcję kota mamy nagrana:-) ogon gruby jak u tygrysa... To było połączenie ciekawości ze strachem... I nadal próbuje do niej podchodzić, oglądać, dziś nawet nie uciekł jak go poglaskalam jej rączką... Myślę, że idzie ku dobremu:-) cycki pękają w szwach od pokarmu, wczoraj miałam kryzys emocjonalny, pół dnia przeplakalam ze szczęścia, że malutka tu naprawdę jest, koleżanka mi zrobiła zakupy i ugotowała rosół, ale ja kilka łyżek tylko zdążyłam zjeść... Pranie mi się w międzyczasie udało zrobić częściowo i pozmywac naczynia... Ale mała nie spała aż 10h w ciągu dnia... Wieczorem zasnela dopiero po 22, równo co 3h budziła się na jedzenie, czyli punkt 1 i 2:59:-) mały czort i terrorystka to jest...
-
Hejka! Jest nadzieja, że wyjdziemy dziś do domku... Jak tylko mała będzie miała dobry wynik CRP to nas puszczą... Ja zostałam zakwalifikowana do wyjścia po badaniu ginekologicznym, podobno ładnie się goi rana i ładnie wygląda krocze jak po Vacuum... Lekarz był wręcz zdziwiony, tak wskazywała jego mina... Była u nas nawet Pani ordynator, żeby obejrzeć główkę małej... Być może tylko za 2-3 dni będziemy musiały się pokazać...
-
Emka i Tytka jak najlzejszych porodów życzę... :-) jak będziecie mogły to dawajcie znać co i jak...