- 
                
Postów
0 - 
                
Dołączył
 - 
                
Ostatnia wizyta
nigdy 
Treść opublikowana przez maratonka
- 
	Buziaki z pracy :* (tak, tak, wiem :) )
 - 
	Tradycyjnie uściski prosto z pracy :*
 - 
	A tymczasem na parentingu straszą: "Dwudziesty szósty tydzień to ostatni pełny tydzień drugiego trymestru. Ciesz się błogosławionym stanem póki możesz – od tej chwili będzie tylko gorzej. W ciągu następnego tygodnia wkroczysz w trzeci trymestr, okres, w którym twój brzuch urośnie do niebotycznych rozmiarów. O ile do tej pory dziecko urosło do 33 centymetrów i masy ok. 900 gramów, to w ciągu najbliższych trzech miesięcy przybierze ono dodatkowe nawet 3 kilogramy! Ponadto twoje zmęczenie ciążą, niewyspanie i obolałość będą się kumulować. Najprostsze czynności będą sprawiać ci trudność i będziesz już niecierpliwie oczekiwać rozwiązania."
 - 
	Tak "na suchara"? A to nie kłuje w tyłek?
 - 
	Cześć Matule! nie mam nic pozytywnego do napisania, ale nie zaszkodzi się przywitać, więc kłaniam się w pas :)
 - 
	BardzoSłodkiAniele, witaj! Miodkowa, dobrze prawisz, doborowe tu towarzystwo, nie osądza, ma dystans, rozgarnięte i zgrane. To, czego mi obecnie brakuje to bitej śmietany na gofrze i poznania Was "na żywo". To brzmi paradoksalnie, bo powinien mi się dziś świat zawalić, a w rzeczywistości czuję, jakbym zaczęła inny, cholernie trudny ale właściwy rozdział. Że się tak wyrażę, śmieci się same wyrzuciły :) Co on sobie myśli? Obawiam się, że nie myśli, i to nie jest cynizm tylko gorzka prawda. Nie jest zdrowy i nie ma się co silić na "kolejne szanse". Resztę rozwiąże prawo rodzinne. Teraz czas na ochronę dziecka, które tu niczemu nie jest winne, a które jeszcze przed narodzinami obrywa od wariata (mój stres = skurcze na potęgę, niespokojny maluch). Czasem lepiej milczeć i sprawiać wrażenie debila niż się odezwać i rozwiać wszelkie wątpliwości... Zakochałam się w tekście o udawanym orgazmie kontra symulowana zaawansowana ciąża, czemu takie riposty przychodzą tak późno :) Idę się poziomować trochę, jutro do pracy, śpijcie nieskopane :*
 - 
	ojej, Marta, to jak żona marynarza! No i super że super :)
 - 
	Marti, w kilku źródłach nadmieniają, że maluch w 23/24 tygodniu bardzo dużo śpi (nawet do 20h/dobę), więc biorę na to poprawkę. Mój też się jakby mniej wygłupia.
 - 
	No, jeśli będzie miał alergię na te pokraki, znaczy, że to nie moje dziecko :)
 - 
	Ale Beciunia ma rację, psy to stworzenia stadne i nie robią krzywdy osobnikom o "niższej hierarchii", jakim w oczach suczy będzie maluszek. Na zapas to bym się "pomartwiła" teraz, bo potem w razie kłopotów dojdą emocje i ciężko będzie o tym na trzeźwo pogadać.
 - 
	To może być problem i zawczasu pogadajcie jakie mogą być rozwiązania na wypadek, jeśli pójdzie coś nie tak. Jeśli problem się pojawi, trzeba będzie działać szybko i nie będzie miejsca na improwizację. Na usta ciśnie się słowo "behawiorysta", ale on na "sucho" nie sprawdzi jak będzie. Psy często doskonale wiedzą że maluszek to maluszek, i zachowują się w stosunku do dziecka jakby to było ich własne szczenię. Ale to loteria. Ile lat ma suczka walcząca? Becia, mam dwa kocury i są cudowne, jedyny koszmar jaki sobie wyobrażam to ewentualna alergia maluszka, na samą myśl rośnie mi gula w gardle bo wtedy nie ma miejsca na kompromisy :(.
 - 
	No i kot się porzygał, więc podaję nazwę balsamu: Palmer's z masłem kakaowy, lotion
 - 
	Beciunia, idź idź, podreperują i będziesz jak nowa. Będzie Ci ktoś jadło dostarczał? Z tymi pomiarami... ech, mój przyszły eks lekarz powiedział, że prenatalne mam pomierzone z dokładnością co do metra. Więc widzisz, spodziewać się można wszystkiego w tym temacie. A że siusiak tamtemu misiu odpadł, no cóż... :))) dobry dowcip od losu, dziewczę będzie teraz pomykać w niebieskich ciuchach, to szlifuje charakter :) Z tym płaczem to jakbym siebie czytała - przez całe życie tyle nie wypociłam co ostatnio wypłakałam, byle gówno a już dziób w podkówkę. Nawet nie potrzebny powód, ot, mówię komuś przez tel. że często płaczę i to jest też powód, żeby się rozpłakać. Nazwę mazidła podam przy kolejnym razie, jak np zechce mi się siku, nic innego mnie nie sprowokuje do wstania i przeczytania nazwy a z daleka nie widzę :)
 - 
	Hmmm (zamyśliła się z pierniczkiem w gębie). No dobrze, a której z Was wywaliło już pępek? Od dziś jestem już w ciąży tak na serio, kupiłam sobie krem na rozstępy. Czuć od niego moherową emerytką ale będę pokornie wcierać.
 - 
	Cześć Mamutki w ten piękny, pogodny słoneczny dzień! Czy któraś z Was jeszcze pracuje?
 - 
	Nie mogę tak po prostu wyjść z szafy :)
 - 
	Moniku, tłuszczyk przyda się na czas karmienia, a niektóre koleżanki moje pozbyły się go tym sposobem na wieki i zupełnie przy okazji. Mysza, espumisan i/lub sporo ruchu (raczej spacer niż seks - wyobraźnia podsuwa mi obrazek latającego po pokoju balonika gubiącego powietrze...). Pewnie to ostatnia rzecz na którą masz ochotę, ale po spacerze powinno się odblokować, a wtedy na noc pozostaje uchylić okno i pomyśleć o osobnej kołdrze. A jak ból jest taki nieciągły i kłujący to nie mam pojęcia bo to na bank nie kiszki. Trzymaj się!
 - 
	Dzięki za uśmiech, buziak i połechtanie ego :) Hania, pomyśl tylko, że to ostatni moment, kiedy mówisz, że nie czujesz swojego dziecka. Kolejny taki nastąpi dopiero, kiedy to dziecko nauczy się samodzielnie korzystać z toalety i spuszczać po sobie wodę...
 - 
	Dokładnie. Żurawina dobra na porost włosów, polepsza wzrok, wzmaga potencję, leczy kurzajki, pryszcze, łupież i - co dla nas istotne - skutecznie obniża pH moczu, co zabija bakterie. Na śmierć. Lepszy jest tylko domestos, ale zdecydowanie gorszy w smaku. Nie piszę za często w obawie przed tym, coby znowu na forum kataklizmu nie sprowadzić. Tak na wszelki wypadek. Matki Jeszczenieczująceruchów - Wasze dziecięcia tak samo rozrabiają co te, które już "czuć". Bo albo mają urodzaj wód płodowych i mnóstwo miejsca, albo łożysko nie przytulone do brzucha, albo tłuszczyk albo-albo. Albo czułyście tylko nie wiedziałyście, że to TO. Ja poczułam raz a potem tydzień absolutnej ciszy. Teraz jak nie śpię i latam, młody śpi, a jak ja śpię on mnie tam ciąga za flaki, smyra i wybulwia więc nie śpię. Kot obczaił, że jest coś na rzeczy i na razie z nieufnością rozkminia mój brzuch z dystansu - wygląda to przekomicznie (jeszcze). Wracam do gotowania rosołu ze skrzydła strusia. Wprawdzie sprzedawczyni była przekonana, że to indyk, ale ja już swoje wiem. Buziak i moc z Wami!
 - 
	coś w tym jest, nawet Hołowczyc z plakatu mówi: ZWOLNIJ!
 - 
	Marti, hehe, pamiętaj że czekam w kolejce do psychiatry, bynajmniej nie z powodu kataru :) Wisienka, toczka w toczkę mam tak samo, pracuję jak osioł, potem wracam do domu niosąc brzuch w rękach pod peleryną tak mnie kłuje. Trudny charakter, z tym nie wygrasz... ale czas na asertywnośc, ja osobiście zaczynam od odmawiania wyręczania koleżanek. Czuję tym samym, jakby jeden etat odpadł. Jak to Twoja pierwsza ciąża to rosnący brzuch daje nieźle w kośc (i w ścięgna) - to boli, denerwuje i wiadomo-niepokoi. Cierpliwie ten krzyż znosic mam z no-spa i uśmiechem kontemplowac, a jak będzie się robił twardy - migiem do lekarza.
 - 
	Dzięki za zdania, poniekąd podzielone :) Właśnie po cichu liczyłam, że ktoś napisze to co bym chciała usłyszec ... i oto ona: Kokosowa :) Ja walczę z nfz i z ich średniowiecznym sprzętem, ale powoli odnajdujemy wątłą nitkę porozumienia. Prenatalne zrobiłam bo mi wcześniejsza pani doktor kazała zrobic pod karą chłosty, oczywiście za 250zł bo mi brakło 6mcy do refundowanych. Potem zmieniłam lekarza, który widząc te prenatalne złapał się za głowę - dziecię pomierzone było z dokładnością co do metra. Pomierzył ile dał radę na swoim, na powtórkę prenatalnych niestety było już za późno. Pytam ostatnio o połówkowe, gdzie mam je zrobic, a on dostojnie rzekł: JA PANI ZROBIĘ. Przeżegnałam się, chociaż wierząca nie jestem. Czyli zrobi. Co do witamin - trzeba dobrze obserwowac morfologię (i włosy, paznokcie, ruszające się zęby), jeśli jest wzorowa - znaczy organizm ma wszystko co trzeba (niezależnie, skąd sobie to bierze, mój wszystko znajduje w kartoflach). Ciąża jak huba na drzewie - prędzej Wam coś Mamy zabraknie niż Waszym dzieciom, taka ta natura okrutna :)
 - 
	Dziś 8 grudnia, temperatura dodatnia, bezwietrznie, barometr stabilny, dzień dobry Państwu. Jak to jest z połówkowymi, wiecie? Robi się je tak jak prenatalne, za opłatą i przez certyfikowanych lekarzy czy to jest rutynowe usg, tyle że z pomiarami i zaglądaniem we wszystkie otwory zarówno matki jak i dziecka?
 - 
	Hanka, wie wiem czy to poczucie humoru czy pryzmat patrzenia na życie, bez przymrużenia oka bywa nieznośne :) Książki piszę, ale dla dorosłych, ba, nadętych dorosłych bufonów nawet :) Nie wiem jak masz w Zielonej Górze, do szkoły prywatnej zapisac się możesz w sumie zawsze, najwyżej coś Ci wypadnie z cyklu zajęc jak się za bardzo zagapisz. Do szkoły społecznej (refundowanej przez NFZ) trzeba zapisywac się zaraz po poczęciu dziecka, nawet jak się jeszcze kolana trzęsą - potem może nie byc miejsc. Niektóre placówki zaczynają zajęcia od 20-22tyg dopiero ale trzeba przedzwonic. Osobiście dużo dobrego słyszałam o szkole na NFZ Agnieszki Czajkowskiej z Wroca, ściąga tłumy na zajęcia jak Deep Purple na koncerty.
 - 
	Ojej... jakbym tylko wiedziała co się będzie działo, wsadziłabym przysłowiową mordę w przysłowiowy kubeł. Wypłakałam do 3 nad ranem całą wodę mineralną jaką posiadałam na stanie i zasnęłam. Dziś jakby jaśniej. Od stycznia wybierałam się do polecanego specjalisty od ciążowych kłopotów na poziomie ducha, na luzie, bo myślałam, że stoję w miejscu. Jednak najwyraźniej się cofam, nie ma się co oglądac i czekac na styczeń, bo z potencjalnej terapii zrobi się leczenie. Dziewczyny DZIĘKUJĘ! Od zawsze byłam pod wrażeniem poziomu majowych mam, klasy, dyplomacji i ogromnej dojrzałości... teraz po przeczytaniu literki za literką jestem w szoku i ogromnym szacunku do Was. Niezmiennie. Powiem krótko: tylko krowa nie zmienia zdania. Wywracam wszystko do góry nogami żeby ten mały człowiek rozwijał się zdrowo, badam, dociekam, nasłuchuję, wcinam witaminy, nie denerwuję się pierdołami. I zrobię wszystko, co będę umiała zrobic, żeby było dobrze. Tylko jeszcze nie wiem, jak będzie dobrze. Mam nadzieję, że te moje słowa wyciszą wątek i kolejny post od Was będzie z fotką śpiworka w sowy. A za mnie po cichu trzymajcie kciuki. Buk mi świadkiem, że czytając zupełnie mimo uszu puściłam i trolla, i mrożące słowa typu: aborcja, porzucenie, dom dziecka, okno życia. Tego nie było w moim słowniku i nie będzie. Jeśli nie podołam i padnę, dziecię trafi w ręce mi znane i kochane (nie w nicośc!). Muszę miec to pod czachą, bo inaczej już bym oszalała. Cieszę się, że nie dopowiadacie nic do tego, co sama napisałam wcześniej. Troll wprawdzie odwalił tą (tę) robotę za wszystkich ale taka jego trollowa rola. Dziecko jest chciane i jedyną tu wpadką, jeśli można to tak ując, jest ojciec biologiczny. Desperacji i histerii z powodu tego, że jestem (czas obecny) w pojedynkę, tego u siebie nie odnajduję, ale jeśli zabraknie mi tej mojej siły, nie ma więcej nikogo, kto przejmie to istnienie i mnie odciąży, więc kleję koło ratunkowe. i ważne: DZIĘKUJĘ, że nie posypały się "dobre rady", bardzo mi pomogło Wasze (jakże jednolite!) wsparcie kobiet mądrych i doświadczonych. Bez oceniania i dorabiania faktów. Serce mi tylko pęka, że niektóre z Was straciły nerwy z powodu akompaniamentu trolla, może ja jako adminka-weteranka jestem odporna na takie postawy, ale ocieram wirtualnie (czystym!) rękawem każdą łzę złości z tego (poniekąd mojego, w końcu to ja sprowokowałam zarazę) powodu. I nie gniewajcie się za link z wikipedii, ale to tak dobrze od czasu do czasu sobie przeczytac :) http://pl.wikipedia.org/wiki/Trollowanie