Skocz do zawartości
Forum

zielizka

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez zielizka

  1. Darka, my walczymy z zaparciem :/ nie wiem czy moge podac 2tyg noworodkowi jakies kropelki? Lekarka mowila ze bobotic mozna, chociaz jest dozwolony od 28dnia zycia, sama nie wiem,troche sie boje mu to podawac, ale tak sie meczy biedny :/
  2. Pojawila sie przez noc jakas nowa Mamusia? :) My dzis wstawalismy co 2h do karmienia i znow nie dospalam, glowa boli :( Wchodze zeby Was poczytac a tu pusto! Zazdroszcze wszystkim jeszcze spiacym.
  3. A ja dla odmiany nie tesknie za ciaza, teraz o wiele lepiej sie czuje :) jedyne minusy to brak snu i malo urozmaicona dieta Nam udalo sie poumawiac do wszystkich poradni, bylo ciezko z miejscami ale udalo sie! 15stego czerwca zaczynamy maraton, oby nasze obawy co do CMV sie nie potwierdzily... Trzymajcie sie tam Mamusie w szpitalach! Obyscie szybko zobaczyly swoje Malenstwa :)
  4. Z tego co pamiętam to ja czułam ruchy Janka cały czas, były słabsze, ale były :) Gdybym przestała je czuć to bym chyba od zmysłów odeszła z obawy, że coś jest nie tak!
  5. Ja daje Jankowi najpierw pelniejsza piers, odbijam go, a pozniej drugi cycus, po jednym placze i szuka wiec musze dawac z dwoch, ale druga nie zawsze do konca oprozni :) Lekarka nam powiedziala ze ladnie przybiera wiec tego sie trzymamy :)
  6. Witaj Myszeczko,jak dobrze Cie czytac,myslalam ostatnio o Tobie,nic sie.nie odzywalas. Napisz co tam u Was oprocz spacerkow!
  7. Słodka Lenka :) my od 4 jemy, robimy kupe, nosimy sie, spiewamy, Chyba sie Jankowi pory dnia pomylily...
  8. A my ciagnelismy godzine oba cyce, a teraz usilujemy wypchac kupe. Senni niestety nie jestesmy, a szkoda, bo matka zasypia na siedzaco :/
  9. Asik i nam sie ulewa ostatnio i mam wrazenie ze przekarmiam Synka,ale in mimo wszystko wciaz chce jesc... zaczelusmy odbijac miedzy piersiami,a czasem nawet w trakcie podawania jednej kulka razy. Wydajecmi sie zecprzez polykane powietrze Jankowi sie cofa :)
  10. Nasz zwykły dzień jest kompletnym chaosem ale to może dlatego, że dopiero 6 dni jesteśmy w domku. Wszystko dostosowane jest do Janka, karmienia na żądanie i jego snu. Czasem przesypia ładnie cały dzień, a niekiedy prawie wcale nie śpi, albo płacze bo zaparcie, albo czuwa i obserwuje świat. Ja z kanapką w ustach albo karmię, albo robię pranie, albo przewijam, albo gotuje, albo piję wodę, by przeciwdziałać zaparciom x) Mam pod ręką herbatniki, paluszki, biszkopty bo inaczej z braku konkretnego posiłku to bym padła! Jak Mąż jest w domu to jest łatwiej :) Na zewnątrz byliśmy tylko raz, u lekarza, troszkę się boimy z Jankiem wychodzić, bo nie wiadomo co z odpornością, w końcu uznany został za wcześniaka... Ale jak ktoś nas odwiedza to wywalam cyca i karmie i już! Wychodzę z założenia, że sprawa karmienia jest wyższą kwestią społeczną, mam w nosie jak inni na to patrzą. Janek chce jeść - dostanie jeść i już :)
  11. Paula - niestety, tak jak pisałam - szacunku do ciężarnych to tam niestety nie mają, traktują kobietę jak głupią mleczarnię, a na dodatek jak mleka nie daje to jest dziwna, bo przecież "mleko jest w głowie". Ale opieka nad dzieckiem z najwyższej półki!! Życzę Ci, żeby w Twoim szpitalu były miejsca, a jeśli będzie inaczej to jedynym sposobem na położne i lekarzy jest bycie roszczeniowym i nieuprzejmym. Byłam świadkiem jak położne komentowały panią, która przyjęła taką strategię - złego słowa na nią nie powiedziały, raczej z respektem ją obgadywały x)
  12. Zgadza sie Paula,na kopernika
  13. Prenatal Femaltiker - również szczerze polecam - piłam 2x dziennie z mlekiem do tego herbatka bocianek 3x dziennie, odciąganie co 3h laktatorem, głupia uwaga jednej z położnych gdy przyniosłam mojemu podłączonemu pod lampę synkowi dosłownie kilka odciągniętych kropel oraz kilka rad doradcy laktacyjnego - laktacja u mnie jest w porządku. Na początku nic, potem odrobinka, później nawał i zastoje a na koniec z Jankiem ładnie się dopasowaliśmy :) Ja mam mleko i nie leje mi się z piersi, ani nie mam zastojów, a Janek przybiera na wadze około 30g dziennie. W przeciągu 4 dni przytył 120g, gdzie dzidziolek o prawidłowej masie urodzeniowej przybiera 100g na tydzień. Ważymy się codziennie na zakupionej przez Tatusia wadze :) Walczymy z zaparciami 3 litrami wypijanej przeze mnie wody - jest lepiej. Janek nie toleruje szpinaku, reaguje na niego jednym wielkim zaparciem i płacze, a raczej wrzeszczy w niebogłosy :( Kilka słów o mnie: po 11 dniach od porodu schudłam 10kg. Ważę obecnie 47.5kg. Szwy kłują diabelnie, przy siedzeniu zajmuje dziwne pozycje x) Wkurza mnie dieta matki karmiącej... Dawno Was nie czytałam i mało się udzielałam, dlatego napiszę: WIELKIE GRATULACJE DLA WSZYSTKICH MAMUSIEK :) A dla nierozpakowanych siły i odwagi - wkrótce zobaczycie swoje Maleństwa, dobrze zapamiętajcie tą chwilę, jej przywołanie dodaje później masę siły!!!
  14. Dobra Wróżko - dziękuję! :*
  15. My od soboty w domu :) Do tej pory uczymy się rytmu dnia, mieliśmy wczoraj problemy z brzuszkiem, był wrzask jak z horroru :( Podobno za mało piję, więc pokarm jest za gęsty - postanowienie - 3l. wody źródlanej dziennie (mineralnej nie mogę pić bo mam na nerkach kamienie). Nasze przeżycia ze szpitala były dość traumatyczne. Sam poród trwał wraz ze skurczami przepowiadającymi od czwartku, a urodziłam z piątku na sobotę. Nie wiedziałam, że taki ból istnieje i że go przeżyję... Nie będę opisywać, że traktowano mnie jak śmiecia, przerzucano z oddziału na oddział, nie wierzono, że mam skurcze, bo na ktg nic nie było widać... Gdyby nie moja mama i lekarka z dyżuru nocnego nie dostałabym się na porodówkę, gdzie trafiłam wyjąc z bólu, wtedy miałam już gdzieś co ludzie pomyślą. Przez pierwsze godziny rozwarcie na 1cm, nie chciało ruszyć, cudem, w ciągu 5 godzin wypracowałam 4cm i zdecydowali się podać ZZO, usiadłam i zaczęli się wkłuwać, próbowali 2 krotnie, ale targały mną skurcze, rzucało mnie na prawo i lewo, czułam, że zaraz stracę świadomość. Nagle poczułam, że muszę przeć - nie mogłam tego powstrzymać. Nie wbito się, położono mnie na plecach - rozwarcie na 8cm - za późno na ZZO... Rodziłam naturalnie, bez żadnego znieczulenia, bo zwlekano z jego podaniem... Na łóżku porodowym okazało się że mam zwężenie miednicy i Janek nie mógł zejść niżej, więc parte zaczynałam, gdy Janka nawet na ujściu macicy nie było... Błagałam o cesarke, ale lekarz był niewzruszony, gapił się na zapis ktg i nic nie mówił. Stwierdził, że dziecko małe to przejdzie przez zwężenie... i przeszło kończąc z krwiakiem podokostnowym na głowie, wielkości połowy swojej główki... Musieliśmy później krwiaka zabiegowo usuwać... Rozerwało mnie we wszystkie możliwe kierunki - najbardziej bolą i ciągną szwy na łechtaczce, między cewką a pochwą, myślałam, że zaczną się szybko rozpuszczać a tu klops - dalej siedzieć nie mogę... Co do Janeczka: żółtaczka - 2 dni naświetlania, 2 dni rozłąki... Nie miałam pokarmu, położne śmiały się, gdy przynosiłam 5ml odciągniętego mleka do inkubatora... Zawzięłam się i po dobie odciągałam już po 20ml z każdej piersi, teraz mam laktacje jak tralala :) No i przyczyna naszego 8 dobowego pobytu w szpitalu: niska masa urodzeniowa, spowodowana najprawdopodobniej wrodzoną infekcją CMV... dwoje moich lekarzy prowadzących zbagatelizowało problem i teraz nie wiadomo jak to się odbije na naszym dziecku. Miał już badane oczy, bo mógł mieć uszkodzony wzrok, miał usg główki bo mógł mieć uszkodzony mózg... Byłam przerażona, zapłakana... Na dodatek szacunek do matek i informowanie nie były mocną stroną szpitala - nawet jak łaziłam i sama dopytywałam nikt nic nie wiedział, odsyłali do lekarza prowadzącego, którego na oczy nie widziałam, nikt nie podał mi jego nazwiska... Czułam się jak ciele w tym szpitalu, Janka kłuto, badano, diagnozowano a ja nie wiedziałam, czemu mój Syneczek ma takie spuchnięte rączki, całe w krwiakach, ślady po igłach na główce... Poród i pobyt w szpitalu był dla mnie horrorem, którego nie zapomnę i nie zgodzę się z tym, że miłość do dziecka sprawia, że zapomina się o bólu. Najbardziej ucierpiała psychika... Nie polecam szpitala Uniwersyteckiego na ul. Kopernika w Krakowie jeśli chodzi o szacunek do matek i przepływ informacji, ale polecam jeśli chodzi o diagnostykę dziecka i opiekę nad nim. Sprowadzili nawet dla nas chirurga dziecięcego z Prokocimia do zabiegu główki! Teraz czeka nas maraton po przychodniach: endokrynologicznej, chorób zakaźnych, dodatkowe usg główki a oprócz tego standardowe badania. Boję się, że CMV zniszczyło coś w moim Synu, boję się go diagnozować, ale wiem, że muszę! Aha i jeszcze jedno, lekarz prowadzący ciąże z NFZ okazał się być bardziej ludzki niż ten do którego chodziłam prywatnie, pracujący w szpitalu, w którym rodziłam - 0 zainteresowania... Tyle pieniędzy zainwestowanych w wizyty u niego - bardzo ale to bardzo się zawiodłam. Wybaczcie za tą przydługawą relację, ale jestem bardzo rozgoryczona, gdyby nie mój Mąż chyba bym odeszła od zmysłów :(
  16. Dobrze,postaram sie napisac co nas spotkalo,ale juz z domu,to ile kiedykolwiek stad wyjdziemy.... teraz nie mam sily nawet trzezwo myslec :(
  17. My wciaz w szpitalu,za nami walka z zoltaczka,usuniecie krwiaka na glowce,walka o pokarm i przybieranie na wadze... to jakis koszmar byl,wszystko,wlacznie z porodem. Nie chce Wam o tym wszystkim pisac bo mam placz na koncu nosa... Obecnie Janek wazy 2130g, jest malusienki,wyglada jak maly skrzacik. Moze nas dzis wypisza,ale nie bardzo chce mi sie w to wierzyc. Szpitala nie polece,chociaz faktycznie diagnostyka dziecka i leczenie na najwyzszym poziomie,gorzej z szacunkiem do matki i informowaniem... Jesli ktoras z Was chcialaby poznac nasza historie to piszcie na priv,nie bede tutaj nikogo dobijac i straszyc...
  18. 16.05.2015 o 1:55, po wielu przejsciach,silami natury przyszedl na swiat nasz syn Janek 2180g 50cm :) szczegoly opisze jak juz dojdziemy do siebie :)
  19. 23 Meldujemy sie ze szpitalnego lozka,z porodowki,ale nie cieszcie sie drogie Ciocie za wczesnie bowiem skurcze,ktore byly w nocy regularne gdziec zniknely...szyjka zamknieta,troche skrocana :/dziwne konsylium lekarzy doszli do wniosku ze hamuja skurcze zamiast podac oksytocyne na przyspieszenie...i tak dostalam zastrzyk rozkurczowy,ktory go*no pomogl,boli jak cholera,ale regularnosc zniknela... w inny salach dra sie kobiety,placza dzieci,a ja sama jak palec w sali gdzie moglabym juz byc z malym Jasiem... koszmar,a myslalam ze gorzej byc nie moze
  20. Odeslali nas do domu. Skurcze przepowiadajace. Szyjka zamknieta, Janek wysoko. A najlepsze jest to ze skurcze caly czas sa Przynajmniej mamy trase opanowana, szpital zaznajomiony,zawsze to jakies plusy :)
  21. Jedziemy rodzić! :) Trzymajcie kciuki!!
  22. Skurcze znów zrobiły się nieregularne, odeszła reszta czopa - widok jak z horroru Mąż wziął urlop na żądanie, jego szefowa kazała mi robić przysiady, to robię. Oprócz tego chodzę, podskakuję na materacu, tańczę, ruszam biodrami, wchodzę pod ciepły prysznic no i liczę, liczę te skurcze, które jak zaklęte wciąż z takim samym natężeniem... eh. Janku wychodź - rodzice na Ciebie czekają!! :)
  23. Skurcze bez zman,co okolo 10 min. Dam znac jesli cos sie ruszy. Trzymajcie kciuki!!
  24. Juz po prysznicu,skurcze jakby slabsze,ale sa,czop mi odszedl, taka brunatna maz z nitkami krwi. Czekamy dalej :)
  25. Skurcze co 10/11 min,od godziny regularne,chyba czas na kapiel :)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...