Dziewczyny, marzy mi się, by do Was dołączyć :)
Staramy się z mężem od kwietnia i bez rezultatów :( Teoretycznie, zgodnie z kalendarzykiem moja owulacja miała miejsce wczoraj, ale jeśli chodzi o samą obserwację podejrzewam, że odbyła się tydzień temu. W sierpniu mój cykl zamiast 29/30 dni trwał 34 i to chyba troszkę namieszało (przełom lipca i sierpnia był mocno stresujący). Wróciliśmy 24.08 z urlopu, akurat skończył mi się okres, patrzę a tu nagle śluz jak w dniach płodnych! No i zadziałaliśmy kilka dni :) Jeśli się udało chyba zacznę skakać z radości, jeśli nie czeka nas wrzesień.
Ogólnie jestem senna, mam bóle głowy i nieprzyjemny ból piersi, temperatura od 4 dni 37/37,1. Zwykle jednak ból piersi towarzyszył mi około 4 dni przed okresem, teraz teoretycznie okres powinnam dostać 14.09, ale zgodnie z obserwacją śluzu około 9.09, więc chyba troszkę za wcześnie na PMS...
Eh, chyba się niepotrzebnie nakręcam. Przepraszam, że tak bez ogródek piszę, ale nie mam za bardzo z kim pogadać, a mężowi kolejny miesiąc opowiadać o potencjalnych objawach ciąży nie chcę, bo się jeszcze zrazi ;)
Nie wiem, czy jest sens robić teraz test, czy poczekać jeszcze tydzień, jak myślicie?