Skocz do zawartości
Forum

Anna.Lee

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Anna.Lee

  1. Agata dziękuję za pocieche i znak, ze ktoś ma podobnie. Jedtss na tym forum ?
  2. Właśnie ja też pisałam i owo jest ze wiadomości chwilowo niedostępne.. :-/
  3. To Ja powodzenia ! Napisz po wszystkim tutaj - jak było i ze na pewno wszystko ok! :-)
  4. Cześć, Witam pozostałe styczniowki :-) widzę, ze dużo podwójnych mam z małymi szkrabami w domu, mój synek ma 18 miesięcy. Ja w 12 tc prawie, termin na 06.01 z ust, z om 31.12, pewnie jednak będę grudniowka jak ostatnio, choć do dziś jestem na forum Styczniowej 2015. To moja 5 ciąża, z czego tylko jedna do tej pory zakończyła się sukcesem - za to pełnym. Teraz maluch ma tachykardie więc nie wiadomo jak będzie. Dostaje heparyne w brzuch. .. Przeczytałam i 2 cudach tutaj - jednak nasze maluchy się nie poddają ! Widzę, ze przeniosłyscoe się na fb. Można jeszcze dołączyć ? Czy już za późno ? Pozdrawiam
  5. Ja do sn się nie odniosę, bo nie chciałam i nie miałam. Ale powiem o cc: wszystko zależy moim zdaniem od progu bólu i chęci do powrotu do mobilności. Ja urodziłam przez cc 21 grudnia wieczorem i usłyszałam rano, ze jak chce do domu na Wigilię to muszę wstać. Więc wstałam, było troszkę trudno najpierw usiąść a potem wstać. Ale chodziłam w ta i z powrotem w sumie cały dzień. Po 24h od cc już byłam naprawdę rozruszana. Po 48h wyszłam do domu w świetnej formie. W Wigilię byłam na zakupach prezentowych w centrum handlowym. Ale się zaparlam, ze będę się ruszać i starałam się nie skupiać na fakcie, ze coś mnie boli. Mój partner był ze mną na sali operacyjnej cały czas, był z małym jak go wazyli i mierzyli i ubierali. Potem na pooperacyjnej mały po ok 45 min przyjechał i był z nami cały czas a potem całą noc, ktoś przychodził co parę minut zobaczyć jak się mamy ja i mały w swoim łóżeczku a jak usiadłam to mi to dali do łóżka i już był ze mną cały czas. Ważny jest szpital i lekarz, ważny jest partner (przed i po bardziej nawet niż w trakcie - cc to 15min), wazne jest nastawienie. Kolejne dni były łatwiejsze i łatwiejsze. Po 2 tygodniach nie pamietalam, ze przeszłam jakiś poród. Mam rewelacyjne wsponienia z tym związane, aż nie mogłam uwierzyć, ze może pójść tak łatwo! Nie taki diabeł straszny. Gdyby Ci jednak przyszło cc, pamiętaj, ze łatwe i bezproblemowe też są i wiele zależy od nas. Powodzenia i pozdrawiam
  6. Cześć Dziewczyny :-) Mój maluch ma co prawda 14tygodni już, ale temat jest mi jak najbardziej bliski. Przed ciążą miałam ok. 20kg nadwagi (ok 72kg przy wzroście 163), rodząc małego ważyłam 117... Ciązę przeszłam idealnie, bez żadnych dolegliwości (nawet tych związanych z wagą), mały idealnie zdrowy). 2 tygodnie po cesarce zaczęłam walczyć o siebie : do dziś schudłam 34kg. I zamierzam wrócić do właściwej wagi, a nie tej sprzed ciąży. Jestem na diecie i prowadzi mnie konsultant ćwiczę i spaceruję i jest poprostu wspaniale! Choć nadal jestem po prostu gruba :-) Wiem jak to jest być naprawdę grubą (nieładne słowo, ale sama jestem gruba więc mi wolno :-) ). W ciązy nawet w sklepach z odzieżą ciążową nie miałam szans na kupienie sobie spodni! Bluzki to jeszcze. Co to za moda?! w te ciuchy nie weszłabym nawet przed ciążą! Wiem jak to jest słyszeć te wszystkie komentarze, te kretyńskie teksty - jakbym nie miała w domu lustra! Ale wiem też, że najważniejsze to dobrze się czuć i przejść przez wszystko zdrowym, razem z maluchem. A potem naprawdę można zawalczyc o nową wagę (dla tych, które chcą oczywiście). Odchudzanie po porodzie jest naprawdę trudne, ale jest też świetnym momentem. Trzymam kciuki za wszystkie przyszłe mamy, w każdym rozmiarze :-) Bądźcie zdrowe i się nie przejmujcie :-) A ja już myślę o następnym maluchu, jak najszybciej! I jak uniknąć powtórki z rozrywki. W moim wypadku podobno było można.. Pozdrawiam :-)
  7. martaem bardzo przykro czytać Twoją historię. Mam wielką nadzieję, że wszystko się ułoży. Może zajmij się czymś innym? Może największy problem tkwi w głowie? Znam wiele przykładów podobnych do Twojego - póki dziewczyny były skupione na ciązy miesiącami nic nie wychodziło, a jak zajęły się szkołą, remontem czy chudnięciem na przykład, to szybko zachodziły w ciążę. Nie czytałam może uważnie, ale robiliście już badania? przede wszystkim Twój mężczyzna? Bo to najszybciej - jak z nim wszystko ok, to dopiero zaczyna się śledztwo u kobiety, bo to już nie takie proste... Powodzenia i pozdrawiam :-)
  8. Aguśka może sączą Ci się wody? Sprawdź to lepiej na IP. POzdrawiam :-)
  9. Nastia robiłam za granicą.. :-( ale jeśli fizycznie możliwe tutaj jest posiadanie wyniku w 24h to i tam, może zapytaj o opcje. U mnie amnio bez najmniejszego problemu i wcale się nie bałam, nie było też żadnych komplikacji. A jak zobaczyłam jak to jest robione, to mocno zwątpiłam w to straszenie.. Jedna lekarka z jednej strony robiła usg takim naprawdę dobrym sprzętem, żeby wiedzieć gdzie jest mały, i trzymała go jakby głowicą po tamtej stronie brzucha. druga z drugiej strony, taką igłą jak włos wkłuła się tam gdzie dziecka nie było, widziałam na ekranie i igłę i małego, że są daleko od siebie, w razie jakby się poruszył on a mogła natychmiast uciec z igłą. Wszystko trwało z 1,5min. Potem musiałam leżeć i odpoczywać przez ok dobę. Nic mnie nie bolało, nic się nie wydarzyło. Na drugi dzień usg kontrolne. I było warto. Wiem, że to badanie jest pewnie drogie, ale popytaj o opcję szybszego wyniku, np. prywatnie jak to wygląda.Powodzenia i te wyniki większości wychodzą wysokie, a potem się okazuje, że wszystko ok :-) U Ciebie, też tak będzie, zobaczysz:-) trzymam kciuki :-) napisz co tam :-)
  10. Nastia nie martw się, będzie dobrze! Nie ma co myśleć na zapas. Masz jakiekolwiek przesłanki, żeby myśleć, że to może byc to? I wynik rzeczywiście baaardzo długi... Ja miałam wynik po 24 godzinach... Może to rzeczywiście NFZ? Trzymam kciuki, żeby wszystko było dobrze:-)
  11. U mnie było podobnie : wysokie NT i opcja testu a potem amnio. Zdecydowałam, że szkoda mi czasu i nerwów na test i zgodziłam się na amnio. Po 24 godzinach mieliśmy wynik. Na szczęście negatywny. Gdyby wykryto ZD nie wahalabym się w decyzji, po to robiłam badania żeby wiedzieć co robić dalej. Amnio super bezpieczne, szybkie i bezbolesne, bez komplikacji. Myślę, że na niepokoje najlepsze są jednak badania- krótszy stres k możliwość wyboru. Pozdrawiam
  12. Lenka i modlitwy nie pomogły...?! :-)
  13. Witam, ja przejechałam ze swoim 12 DNIOWYM synkiem 1200km autem, tyle, że swoim a to wielka różnica, wiem. Było super i bez problemów, ale mały jest bardzo "łatwym" dzieckiem. No i przewoźnik + ciąża to co innego. Ale "nie takie rzeczy" już ludzie robili. Jak czujesz się na siłach. A opcja poproszenia np siostry, brata, kuzynki, mamy, kogokolwiek, żeby Ci towarzyszył? I np pociąg? Lub autobus? Tam można wstać, poruszyć się z dzieckiem, jak będzie zniecierpliwione czy będzie trzeba mu troszkę ruchu? Powodzenia!:-)
  14. Mieszkam w Holandii 10 lat i historia Marty nie jest niestety odosobniona... Pomagałam często dziewczynom w ciązy w tłumaczeniach i widziałam takie sytuacje bardzo często. Jak sama byłam w ciązy to było to samo. Moja rada : kłamać na potęgę i udawać wszystkie możliwe objawy. Ja tak robiłam.. Wstyd mi, ale nie miałam innego wyjścia. Bardzo bolał mnie brzuch i konsultacje telefoniczne z Polską wskazywały na ciążę pozamaciczną, a oni nic, więc nazmyślałam... i pomogli wreszcie. No i jeździłam do Polski na badania i rodziłam też w Polsce, a Holenderskie ubezpieczenie pokryło wszystkie koszty. A i tak polskie prawo mówi, że każda zameldowana na terenie kraju kobieta ma prawo do darmowej opieki w ciązy, porodu i w czasie połogu. Jest jeszcze jedna opcja jak w Holandii uzyskać łatwo pomoc i diagnostykę wczesnej ciąży : klinika aborcyjna. Tę radę dostałam od samych holenderek już lata temu. Trzeba się tam udać i udawać, że się nie wie czy się jest w ciązy a w ogóle to chce się usunąć. I wtedy robią wszystkie badania i usg. Co prawda trzeba potem gadać z psychologami itd, ale i tak warto. Wystarczy powiedzieć po badaniach, że nie jest się pewnym i potrzeba czasu do namysłu i już. Oni są szczęśliwi, że udało im się odwieźć kogoś od aborcji a my, że mamy porobione badania. Oczywiście też wszystko za darmo, bo to w ramach ubezpieczenia. Wszytko brzmi dziecinnie, ale taki kraj i trzeba sobie radzić, a zdrowie i diagnostyka są najważniejsze, szczególnie w ciąży. Mam nadzieję, że nikomu nie będą potrzebne moje rady i dostaniecie wszystkie dobrą opiekę :-) Hanula będę trzymać kciuki i jestem pewna, że dojdą przyczyny i wkrótce powitacie na świecie swojego maluszka :-) Pozdrawiam
  15. Dzień dobry :-) Oleńka trzymaj się! To dobrze, że to nie skurcze porodowe, ale ciekawe jakie? I skąd się biorą... Najważniejsze, żebyście wytrzymały ze sobą jeszcze troszkę :-) Linda przykro mi z powodu mieszkania dla mamy:-( Może następnym razem - oby jak najszybciej! Dziewczyny, z tymi zwierzakami to jest. A ludzie czasem wyskakują z tekstem " oszalałaś?! psem się przejmujesz?! nie masz większych problemów?". Ja też mocno przeżywam wszystkie wyczyny swojego Bronka i zoo mojej matki (mam na myśli zwierzęta domowe, a nie braterską dzicz). Brunetka szkoda słów! Uciekaj stamtąd zanim się wykończysz! Żadne pieniądze i żaden dom nie zwróci Ci tych nerwów i prztyczków! Nie gadaj z nią z nią o takich sprawach. I uciekaj!!! A plan porodu to dla mnie też była nowość. Sprawdziłam najpierw status prawny tego "dokumentu" (zawsze od tego zaczynam), i on wypełniony i podpisany jest wyrażeniem woli rodzącej, którego bez sytuacji zagrożenia życia lekarze nie mogą złamać. Jeśli to zrobią, możesz ich pozwać. Możesz też zmienić zdanie w trakcie porodu i słownie im przekazać instrukcje, i też muszą się tego trzymać. Obowiązuje we większości cywilizowanych krajów (nawet tu). Ja na pewno go wypełnię i zabiorę ze sobą. Dobrze jest mieć kilka kopii. na stronie fundacji Rodzić po Ludzku jest bardzo fajny i kompletny. I jeszcze raz Ci powtarzam : UCIEKAJ!! Takie zachowanie świadczy o skrajnym braku szacunku do Twojej osoby i Twojego stanu. A potem będziesz tylko bardziej bezbronna. A jak się dziecko urodzi, to dopiero babcia zacznie Ci bruździć i się wtrącać. A w ogóle gdzie w tym wszystkim jest Twój chłop?!? A syn tej francy? To on powinien stanowić bufor i ochronę dla Ciebie. I nauczyć swoją matkę szacunku do Ciebie. Dlaczego tego nie zrobił/robi? Pozwalać na takie zachowanie to kopanie sobie mogiły. wiem, bo miałam taką babkę, ze strony ojca. dramat : podła, obrzydliwa intrygantka, prostaczka nie szanująca nikogo, a już na pewno nie mojej matki. I mój biologiczny ojciec, który mamusi nie ustawił. Moja matka miała podobnie jak Ty, tylko wiecznie się stawiała. A miała przeciwko w zasadzie wszystkich, oprócz brata mojego ojca, ale on się i tak dla nich nie liczył. Wytrzymała z nimi 3 miesiące (wcześniej zerwała z ojcem jak jeszcze była w ciązy, też przez nich, ojciec błagał ją przez większość ciązy żeby wróciła do niego, zgodziła się dopiero jak już się urodziłam, pobrali się jak miałam 6 miesięcy), czyli jak miałam z 9 miesięcy i zapalenie płuc, a babka się wydzierała w środku nocy na moją matkę, że czego ten bachor tak wrzeszczy, widać matka nie umie się mną zająć, a mój ojciec marudził, że on tez musi do pracy wstać, moja matka zapakowała mnie w pierzynę, wezwała taksówkę i wyjechała do rodziców. I już nigdy nie wróciła. I nawet tym nie nauczyła ich niczego. Ale ja będę jej do końca życia wdzięczna, że żyliśmy spokojnie i normalnie. Mieszkałam z bratem i mamą u nich jeszcze przez chwilę, po śmierci ojca. Jak poszłam do szkoły. To był NAJGORSZY czas w moim życiu. Nam nic się w zasadzie nie działo, ale to co robili mojej matce, to był horror. Szybko uciekliśmy stamtąd, ale ja szacunku do mojej matki nabrałam na zawsze, choć oni robili wszystko żeby ja pogrążyć w naszych oczach. I też zaczęło się od takich tekstów. Pamiętaj o tym! martusia te komórki macierzyste to na pewno, tylko nie wiem, czy za kasę czy do banku. To smutne jak mała jest świadomość ludzi na ten temat... To nic nie kosztuje a ratuje zdrowie i życie. Byłam wczoraj na USG. Mały waży 2200 g... Jest naprawdę za duży... Nowy termin to 24.12. Wg nich oczywiście jest ok, ale dla mnie jakoś to nie jest normalne! Opowiem Wam potem o zakupach - myślałam, że szlag mnie trafi! Ale teraz już nie mam siły. Któraś pytała o wiaderko - ja mam i będę używać. Widziałam w praktyce jak działa i jest super. Dużo lepsze niż wanienka jak dla mnie. Pozdrawiam dziewczyny z odchłani frustracji!
  16. Heloł heloł! Jaki ruch od rana! Ja spałam prawie 11 godzin! Rany jak ja tego potrzebuję! Rozumiem, jak ciężko może Wam być, kiedy nie możecie się wyspać... Anette to właśnie o tym pisałam, że narzekanie na ciążę to tabu i grzech śmiertelny. Nie przejmuj się, poczytaj moje posty - nic tylko marudzę i się brzydzę :-) karmienie to też dla mnie okropienstwo. Postaram się wytrzymać tydzień, ale raczej na odciąganiu.. Zobaczymy. Nie przejmuj się tym! Martusia są specjalne tabletki na zatrzymanie laktacji i widziałam efekty. Po dwóch dobach było po wszystkim. Już zamówiłam receptę. Marti ponad 10 lat temu chorowałam bardzo, paśli mnie antybiotykami jak kurczaka do supermarketu. I okazało się, że tyję jak i one. W końcu zrezygnowałam z "leczenia" i przeszłam na naturalne metody i zdrowe odżywianie i w 2 lata bez większego problemu doszłam do siebie. Ale moja waga to była w większości woda i toksyny. Odtąd nie biorę żadnych "prawdziwych" lekow i chora w zasadzie nie bywam (wyjątkowo 2 x w tym roku). I to wszystko:-) Sapię jak lokomotywa! A małego obejrzymy w prywatnie (tyle można w tym kraju), więc nie na tamtej machinie... Ale i tak najbardziej mi zależy na pomierzeniu go i zważeniu szacunkowym, bo też jest bardzo duży i chcemy mieć ciągłość w dokumnetacji jego wzrostu. czy to był nagły skok i już się skończył, czy tendencja wzrostowa trwa... Moj termin też jest przyśpieszony o 10 dni już.. Wypada na 25 grudnia teraz. I ja mam wielką nadzieję, że mały urodzi się przed świętami i na Wigilię będziemy już w domu... Zobaczymy co uda w tej kwestii zorganizować :-) ale w żadnym razie nie m opcji czekania do stycznia! :-) Chcę dziś posprzątać trochę, ale zobaczymy bo robienie prania to już zadyszka, wstawianie zmywarki następna a zmiana pościli to prawie zawał :-)
  17. Dzień dobre popołudnie :-) Linda najlepszego, tak się zakręciłam, że zapomniałam wczoraj napisać!! Wszystkiego, wszystkiego naj! Dużo zdrówka, miłości i spełnienia marzeń :-) I co chcesz to se kup! :-) Co ja mam za tydzień w pracy, to żyć się odechciewa! I najgorzej, że wszystkie problemy wynikają z mojej nieobecności i blędów - ciązowa demencja. Jestem tak wściekła na siebie, że mogłabym zabić!! Ja śpię jak dziecko, jak zawsze. Trochę mi nie wygodnie, ale wymyśliłam sposób na idealny sen - zamiast tej poduchy ciązowej (nie dawałam sobie z nią rady..), wzięłam twardego jaśka i kładę go między kolana leżąc na boku, dzieki temu ne spada mi ono tylko zostaje wzdłuż ciała i jest IDEALNIE! budze się oczywiście z powodu pęcherza, ale zasypiam natychmiast z powrotem. Nie martwię się, że zgniotę małego jak spię na boku, jakbym spała na plecach to bym go sobie wycięła! Więc sprawa rozwiązana, wątpliwości rozwiane :-) Inne dolegliwości ciązowe też mam, ale wiem, że mogłoby być gorzej, więc trzymam gębę na kłódkę :-) Ale naprawdę chcę się już uwlonić! Oby do 35 tygodnia, a potem już niech się dzieje co chce! Co do blizn, to widziałam dużo, bo chyba każda kobieta po cesarce pokazuje ją wszystkim, żeby się utwierdzić, że jest mała i ładna. I naprawdę jest mała i niewidoczna! A ja schudłam kiedyś 40kg i miałam brzuch jak Chodakowska prawie (wspomnienie...), wieć Anette jestem pewna, że i Ty odzyskasz swój! Jestem leniem! Wstrętnym leniem! Komunikat taki wydaję. lepiej mi na sumienie. A ja zawsze mówiłam, że to wszystko jest obrzydliwe i ciąża to masakra, ale wszystkie kobiety dookoła zawsze mowiły, że nie, absolutnie, cudownie i co ja tam wiem. Chyba chciały, żebym miała za swoje! ŻADNA kobieta nie mówi otwarcie jak jest naprawdę, jakby to było jakieś tabu! Grzech śmiertelny! Mam to w dupie! Ja powiem! wszystkim! O! A co do sąsiadów i teściowych - tez miejcie to w dupie! Zawsze się znajdą ci co wiedzą lepiej i ci co zazdroszczą. Od nas zależy, czy coś uszarpią czy spłynie po nas jak po kaczce :-) Ja w sobotę mam 4D - idziemy sobie popatrzeć i pomierzyć Aliena. A teraz idę się dalej opieprzać (ale nie bez wyrzutów sumienia!).
  18. Dzień dobry Dziewczęta, rzeczywiście nastrój romantyczno- wspominkowy :-) My jesteśmy razem 5 lat, a znamy się 6,5. Poznałam Roberta (oczywiście ;-) ) na imprezie i to u mnie w domu, na urodzinach współlokatorki. Weszłam do salonu i zobaczyłam go, spojrzałam mu w oczy i coś się zmieniło.. Przeżartowaliśmy całą noc, bo on ma niesamowite poczucie humoru. Po tekscie, że "on ma taki dar, od dzieciństwa odróżnia *Głos Robotniczy* od pustych butelek po mleku" było po mnie, choć reszta towarzystwa nie złapała w ogóle o co chodzi :-) Wział mój numer, wyszedł o 8.00, a zadzwonił o 11.00.. :-) ale ja miałam 26 lat i rozstawałam się właśnie z facetem. Najbardziej chciałam poszaleć, być singlem przez jakiś czas. Uważałam, że jestem za młoda na związek "na zawsze", a tym mi właśnie pachniał związek z nim. On też jak tylko się zorientował, że naprawdę coś się między nami dzieje, to się wycofał. Ustaliliśmy, że będziemy "przyjaciółmi". przez 1,5 roku udawało nam się udawać przed samymi i innymi. Byliśmy najbliższymi sobie ludźmi, ale na odległość, ciągle na telefonie, bo na żywo, oboje wiedzieliśmy, że będzie problem. Próbowałam się go pozbyć z mojego serca na wszystkie możliwe sposoby, bez skutku. W moim życiu niby byli faceci, ale wszyscy się szybko wykruszali, jak się orientowali co się dzieje. Aż pojawił się wspaniały facet. Naprawdę zaczął zawracać mi w głowie. I wtedy Robert zmienił taktykę. Przyszedł i powiedział, że mnie kocha i że musimy spróbować, bo jeśli tego nie zrobimy, to będziemy tego żałować całe życie. I nie mogłam odmówić.. I choć nadal uważam, że byłam za młoda na spotkanie miłości życia to przecież serce nie sługa jak wszystkie piszecie :-) Któregoś razu jak sobie leżeliśmy, i on się bawił z brzuchem, patrzyłam tak na niego i wydało mi się to niewyobrażalne. Zapytałam go, czy kiedykolwiek przyszło mu do głowy, że to się tak skończy. Odpowiedział "tak, ja wiedziałem". A to podobno my, kobiety wiemy, mamy intuicję i wybieramy...
  19. Oleńka napiszę na pewno :-) ja wybieram prywatną klinikę, bo chcę żeby Robert był ze mną potem. Moi rodzice nie mieszkają w Łodzi a wynajęcie hotelu dla niego jest bez sensu, bo i tak płacę i tak. A tak przynajmniej będziemy razem. A Madurowicz nie, bo, podobnie jak Styczniowa_Ania pisała, że kiedyś szli z jej Ł koło szpitala i słyszeli krzyki, to ja się przez te parę lat nasłuchałam codziennie... I mam traumę :-) Napisz jak się toczą sprawy tam, jak będzie postep. Linda naprawdę? Lewelku skąd wiesz? A z wagą to przebiję Was wszystkie. Już przebiłam! Pracować mi się dzis nie chce. Własnie moja najważniejsza współpracowniczka powiedziała mi, że jej mama ma złośliwy nowotwór piersi. W 3 ogniskach. na wizycie mniesiąc temu nic nie miała. Jest zdruzgotana, jesli rak będzie się rozwijał tak szybko, to będzie musiała/chciała spędzić z mamą jak najwięcej czasu. Więc jeszcze więcej spadnie na mnie... Życie chyba nigdy nie układa się po naszej myśli.
  20. Witajcie Dziewczęta! Linda doczekałaś się! Aczkolwiek rozumiem ten lekki zawód... Ania19 trzymajcie się obie! Będę trzymac kciuki żeby Mała wytrzymała jak najdłużej :-) Madzia, jak tam Ninka? Mam nadzieję, że rosnie zdrowo i szybko :-) Marti dobrze słyszeć, że tak dobrze się czujesz i możesz cieszyć sie tym stanem :-) Lewel, ja mam prawie taki duzy brzuch jak Ty, a mały jest tam sam, więc myslę, że super sobie radzisz! Podziwiam Cię!:-) Ja pracuję jeszcze 5 tygodni. Niby 05.12 to bedzie mój ostatni dzień, ale potem mam jeszcze 2 audyty w fabrykach, więc pewnie w nastepnym tygodniu tak czy tak dalej będę aktywna... Powiem Wam, że jest mi ciężej niz się spodziewałam. Tzn ogólnie nie narzekam, ale męcze sie o wiele szybciej naprawde mam problemy z zapamiętywaniem i koncentracją, a moja praca głównie na tym polega.. No nic. Najbardziej cierpi na tym dom:-) Sodomia i Gomoria normalnie! Ale Robert kupił mi robota do podłóg, więc nie muszę nic robić z nimi pomiędzy wizytami pomocy. Duża ulga! Na 24.11 umówiłam się do Medeory a 25.11 do Slave (do Ani_Styczniowej i Oleńki, bo chyba tylko Wy też jesteście z Łodzi) na wizyty przedporodowe, na razie Medeora wygrywa... Umówiłam się z ordynatorem Krajewskim i zobaczymy. Chcę pakiet z obecnością osoby towarzyszącej, nie wychodzi tak drogo. Myślałam tez o Rydygierze i Madurowiczu (ten najmniej, bo chodziłam do 26 LO, które mieści się na przeciwko tego szpitala i troszke się napatrzyłam przez te lata, aczkolwiek to było jeszcze w latach 90-tych! :-) Jestem stara!) . Wczoraj moja mama powiedziała, ze przyjedzie z nami z Polski, zeby mi pomóc przez pierwsze tygodnie (mamy zamiar wrócić, jak mały bedzie miał ok. 2 tygodnie, a żłobek dopiero od 6 tygodnia), i tak mnie zaskoczyła, że o mało się przewróciłam. Ona ma studia, firmę, astmę, 3 nastolatków, 5 kotów i 2 psy, w tym jeden emeryt specjalnej troski. Nigdy nie przyszło mi do głowy prosić ją, ani,ze mogłaby to zorbić, byłam pewna, że bedę musiała radzić sobie sama... Cieszę się, z jednej strony, że postanowiła odłożyć wszystko na bok, a zdrugiej mam wyrzuty sumienia. Słusznie? Ja też wiodłam raczej beztroskie życie - z pominięciem pracy, ale jednak. Imprezy, podróże, znajomi, praca. Największym zobowiązaniem był pies. Teraz noworodka się nie boję, mam doświadczenie. Raczej utraty wolności i odpowiedzialności. I nie moge się doczekać, aż sie uwolnię i moje ciało znowu będzie należeć tylko do mnie!! :-) Bardzo tesknię za tym i jednak lubię być sama ze sobą, niż z lokatorem. Mały jest leniem tak w ogóle, nie kopie za bradzo, raczej się pręży i wypina dupsko tuż pod moimi żebrami. Męczące to jest. A słyszałyście o zależności między zgagą a włosami u dzieci? naukowcy widzą zależność między zgagą a ilością włosów u nowordka. Podobno jakiś hormon się wydziela u dziecka, który odpowiada za rośniecie włosów a nas przyprawia o zgagę. Ja zgagę miałam 2 x może... Moja mama mówi, że u niej w 100% to sie zgodziło : ja i najmłodszy brat bylismy łysi jak kolano, a mama nie miała zgagi prawie wcale, 2 braci tak aby aby i zgaga też tak pół na pół. A z jednym mam miała zgagę od poczatku do końca, a mały wyglądał jak małpka i miał włosy do ramion. Do dziś ma najpiękniejsze włosy z nas wszystkich. Macie jakieś swoje obserwacje? Ja dalej szperam, bo czytałam to w Holenderskim periodyku medycznym w zeszłym tygodniu u lekarza i zapomniałam wszystkie szczegóły... :-) Miłego dnia dla wszystkich :-)
  21. Może za mało się modlilals? :-) Przecież pan bog by na to nie pozwolil! :-)
  22. Dzień dobry :-) Witajcie po weekendzie :-) ola witaj na frum. Zgadzam się - imieniem się nie przejmuj, tak naprawdę to Ty decydujesz, jak poczujesz, że związek jest dojrzały to możesz rozmawiać, a tak... I co to za śląskie imiona? Lewel brzuszek jak doczepiony! :-) śliczny! :-) LeaKa dobrze słyszeć, że mały zdrowy i dobrze się rozwija :-) moj fotograf też mówił że max 8 miesiac, potem już estetyka pozostawia wiele do życzenia. Joasia pisałam Ci już co sądzę, więc nie będę Cię zanudzać powtarzaniem, ale dziewczyny mają rację w całości. Zostaw swoje nazwisko, nie podawaj go jako ojca- zawsze możesz to zrobić. I przede wszystkim radziłabym Ci dać sobie spokój z nieodbieraniem, bo im bardziej będziesz uciekać, tym bardziej on będzie gonić i uwierzysz w kolejne manipulacje. A rozmawiając z nim z nim - normalnie, ale sucho i konkretnie, masz większą szansę na szczerą ocene sytuacji : swoich odczuć i jego starań. Myśl o sobie i o dziecku, tym małym. To duże musi poradzić sobie samo. Martusia dramat, ten pierwszy opis. Słyszałam takich wiele, i wiele innych o tym, że jak zapłacisz to wszystko się zmienia jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Smutne, bo nie każdy może sobie pozwolić na płacenie, a godność i szacunek, szczególnie w takiej chwili powinien być priorytetem i powinien być dostępny dla wszystkich, bez względu na zawartość portfela... Moja mama rodziła w państwowym szpitalu, 2 x sama i 3 x z ojcem, i rzeczywiście w wielu sytuacjach jego obecność chroniła ją przed opryskliwością czy wręcz hamstwem. Najgorzej jak kobieta jest sama. Teraz jest moda na rodzenie z mamą, siostrą czy przyjacióką. Ja z jednej strony chciałbym, żeby Robert był ze mną, bo przy nim boję się mniej. Wszystkiego i zawsze. On mówi, że to on się boi mniej ze mną, więc chyba pomagamy sobie nawzajem. Ale on nie chce być przy porodzie i zawsze tak było. Źle reaguje na mój ból będąc bezsilnym. Przykład: na początku ciązy bardzo bolał mnie brzuch, w zasadzie ciągle, ale spoko, szło wytrzymać, szczególnie w perspektywie ciągu dalszego :-) raz w nocy tak mnie zabolało, chyba, i do tego przez te bóle miałam jakieś takie złe, meczące sny, że obudziłam się z krzykiem. Ten jak się zerwał, zarządził, że jedziemy do szpitala. Ja się opierałam, bo nie jestem panikara, nie krwawiłam i ogólnie tylko bolał mnie brzuch. Tak się wściekł i nawrzeszczał na mnie, że zaczęłam płakać, jak nienormalna! Zwykle mam gdzieś wszystkie wrzaski tego świata. Jak zeczełam ryczeć to wystraszył się jeszcze bardziej. Poszedł sobie do kuchni, a mnie już tak było przykro, że myślałam, że mi serce pęknie... Wrócił za chwilę, z wodą i zaczął tulić, przepraszać i tłumaczyć, że to jego wina, że mnie boli a teraz wszystko muszę znieść sama a on musi na to patrzeć i nie może mi pomóc. A mężczyzna powinien chronić swoją kobietę. I fajnie, tylko jak pomyślę jak on by zareagował na akcję porodową, to boję się, że wyrżnął by pół szpitala... Może pod znieczuleniem to będzie jakaś opcja...? I też uważam, że to wszystko obrzydliwe i boję się, że nam obojgu to wszystko zostanie w pamięci.. Tak jak mówiłyśmy : wszystko w tej ciązy jest BLEEAH!! Z tym, że ja zaczęłam pierwsza :-) Co do komunikacj miejskiej to w autobusach zawsze miejsce jakoś mam (mój przystanek jest drugi, może dlatego), w pociągach mam 1ą klasę, tam zawsze jest mejsce. ALe w tramwajach, i to w samym Amsterdamie, muszę przyznać, że choć mam tylko 2 przystanki do biura, 4 min dosłownie, sporo osób pyta czy nie chcę usiąść, czasem 2 osoby przez te 4 minuty. Często jestem przepuszczana w kolejce w sklepie, bez proszenia, ludzie pomagają mi we wsiadaniu, lub z torbą z zakupami w windzie czy przy kasie. Zastanawiam się dlaczego tak spłaszczone i płytkie, jak wszyscy myślimy, społeczeństwo, tu, wielkim, dzikim mieście ma więcej empatii niż nasze, które tyle ma za sobą... Po raz kolejny smutno mi, że nasz kraj schodzi na psy, a znienawidzona od-germańska nacja przewyższa nas kulturą osobistą na codzień :-(
  23. marlenek dobrze słyszeć, że w końcu jest dobrze... :-) miałam to samo, a chłopaki właśnie nie, byli jakby " na jednym poziomie". Troche ten najstarszy z tych najmłodszych, który jest starszy właśnie 3,5 roku od tego najmłodszego, miał z nim konflikty i nadal ma, ale ten środkowy jest dobrym łącznikiem :-) Różnica jest półtora roku, ale rocznik po roczniku (postarała się ta moja matka :-P), więc ksiązki, ciuchy, zabawki, wszystko mają razem i po sobie. Pamiętam, że mojej mamie było ciężko, ale jak sama mówi, zawsze jest ciężko, ale jej było ciężko krócej :-D Więc za rok o tej porze chcę być znowu w ciązy (nie to żeby mnie ciągnęło:-) ) :-D po za tym boję się, że jak zacznie rosnąć i zrobi się lżej to się rozmyśle i nie będzie mi się chciało :-) a tak to jednym ciągiem :-P a może udadzą się bliźniaki...? :-) Tutaj dużo ludzi ma, a wiecie jak?Bliźniaki wersja dla zapracowanych : Kobita bierze zastrzyk hormonalny przed owulacją, taki jakim wspomaga się zachodzenie w ciąże. Uwalnia się więcej jajeczek na raz i bliźniaki gotowe :-D Ot taka hurtowa sprzedaż maluchów :-) Może się skuszę ...:-)
  24. moniqq ja mam amstaffa. Jest cudowny ale bardzo silny i ponieważ jest ze chroniska, nie do końca radzi sobie z emocjami. Kiedy się cieszy to jakby tornado przechodziło przez dom i przez Ciebie. Takie duże, cięzkie i pełne pazurów,ale tornado. I wszyscy tez nic tylko dają mi rady na temat tego, że powinnam się go pozbyć i w ogóle gdzie z takim psem do dziecka. Uprzejmie odpowiadam, żeby się zainteresowali własnym inwentarzem domowym, bo np. ich chłop coś chudy, dziecko pyskuje, albo ona sama powinna może zadbać o siebie, bo wygląda na zaniedbaną... Pomaga w 100 przypadkach na 100. Foch najczęściej. Ci co mądrzejsi, to mają krócej, tym głupszym nie przechodzi wcale. I dobrze, mam spokój :-) Spróbuj. Ludzie naprawdę nie rozumieją, że to nie ich życie, więc powinni się zamknąć. Szczególnie w Pl...
  25. moniqq dzięki! :-)oni i rodzice to wszystko co mam na świecie :-) nic innego się nie liczy :-) Fajnie słyszeć, że teraz z siostrą ok,ale znam to uczucie "zawsze razem" :-) To Ty pisałaś o pieskach dwóch w domu? Bo naprawdę zaćmienie mam...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...