Skocz do zawartości
Forum

Anna.Lee

Użytkownik
  • Postów

    0
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

    nigdy

Treść opublikowana przez Anna.Lee

  1. to część zakupów ubraniowych... tak, wiem ,masakra.
  2. Widzę, że problem z seksem naprawdę jest... A wszędzie się rozpisują, że jest dokładnie na odwrót! Zresztą nie tylko na ten temat.. Może jakbyśmy znały prawdę, to byśmy się nie zdecydowały... :-) Dagucci obszczany patyk rządzi!! :-) ale tak powaznie, to rozumiem co chcesz powiedzieć. Myślę, że rzeczywiście to mechanizm psychiczny i wtedy już niemal "musisz", żeby sprawdzić czy "tym razem" pójdzie ok... Ja bardzo chcę, żeby wszytko poszło ok, bo to że pewnych odruchów nie mam nie znaczy, że źle życzę małemu (i sobie jednocześnie), bo jak powiedziałam A to muszę powiedzieć i B. Będzie dobrze! :-) A w ogóle to ja też myślałam, że hemoroidy to robaczki jakieś. I to nie tylko jak byłam mała... :-) Linda super, że już tak niedługo! Jak ten czas leci! Ja z jednej strony Wam zazdraszczam a z drugiej sama tak wybieram - no nie dogodzisz! :-) Ja kupiłam 2 łóżeczka z materacami (jedno małe, żeby zrobić z niego dostawkę do łóżka), 2 wypażacze, 2 laktatory, 3 podgrzewacze, butelek chyba z 8, przewijaki 2, drugi wózek, drugie MaxiCosi, system przechowywania, system dozowników do mleka sztucznego, wiaderko do kąpieli i sama nie wiem co jeszcze! Do tego ciuszki, czapeczki, kurteczki,śpiworki, niedrapki, skarpetki, śliniaczki po nie wiem ile zestawów w rozmiarach 52-56, 62-68 i 74... Robert pytał mnie kilka razy, czy my na pewno będziemy mieć jedno dziecko ... :-D Ale dałam za to wszystko ok. 300,- Euro, bo wszystko jest używane, więc nie majątek, a będę potrzebować wszystkiego podwójnie, również na Polskę. I tam chcemy ten drugi komplet zostawić na stałe, żeby nie wozić jak będziemy jechać w odwiedziny. Jak popatrzyłam na tamte ceny to stwierdziłam, że w muszę kupić tutaj jednak i tam zawieźć. A kiedyś było odwrotnie... Za wózek nieużywany dałam 20,-. Za wyparzacz w orginalnym pudełku 2,-. Za wiaderko 1,-. Podgrzewacz też 2,-. Ciuszek najdroższy wypaśny spiworek/kurteczka z metką od Bennetona 4,-. Łóżeczko z materacem 10. A mam znajomych z firmą sprzątającą hotele i mają maszynę do wyparzania materacy pościeli. Podobno nawet nowe powinno się przez nią przepuścić... daję im wszystko do wyparzania co pół roku, to wszystko też dam... Brakuje mi kosmetyków dla małgo i pieluch, pieluch dla mnie i ciuchów na porodówkę dla mnie. Reszta wręcz wysypuje się z pokoju... Nie wiem gdzie to upchnę!! Tak nawypisywałyście, że mi się mały przyśnił pierwszy raz. Taki był duży i tłusty, z wielką głową... :-)
  3. Witajcie dziewczęta :-) Przykro czytać o Waszych dolegliwościach :-( mam nadzieje, że to przejściowe! Dużo zdrówka i dobrego samopoczucia dla Was wszystkich :-) i mężów :-) ja tylko gruba jestem i leniwa od urodzenia. .. :-) ale może brzydko mówiąc to jest zasada "coś za coś"..? Madzia jak tam Ninka? Często myślę o Was i o tym co piszecie i co Was dotyka na codzień, ale o Madzi i Nince myślę naprawdę często. Moja dobra koleżanka tez tak urodziła i widziałam to na żywo. Jaka to wielka walka, jaki strach, jakie maleństwo. Przypominają mi się tamte sceny i może dlatego tak bardzo trzymam za małą kciuki. Każdy dzień przybliża do pełnego sukcesu ;-) Ja padam. Kłopoty w pracy. Nie mam siły. Pozdrowienia :-)
  4. Linda Ty jesteś już mama. Taka mądrość i zdecydowanie :-) dziękuję :-) nic to do mnie nie trafia, ale z całego serca dziękuję. Od dziecka słyszałam, ze jak podrosne to mi się zmieni, jak dorosne to mi się zmieni, po 20- ce mi sie zmieni, po 25-ce, po 30-ce , jak znajdę w ciążę, jak poczuje ruchy, a teraz jak urodze... dni mijają a ja się boję. Wiecie, ze będę pracować do 05.12 - na własne życzenie. Dalej też, ale nieoficjalnie bo prawo zabrania. Ze poród chce przed świętami bo tak mi wygodnie i nie chce ani dnia dłużej się męczyć? Ze żłobek mam od 15.01 (4x w tyg, choć oni doradzają 2).I to tylko dla tego, że nie chcą dzieci poniżej 4 tygodnia. W między czasie mam opiekunkę żebym mogła chociaż 2x w tygodniu wyjść? Że szukam opiekunki na swoje urodziny w lutym, bo od lat spędzam je w ciepłych krajach i chce wyjechać odpocząć. ..? Robert się deklaruje, że zostanie, ale on też ma prace i nikt nie zdoła go zastąpić - jest szefem. .. Oby było jak mówicie. Dziękuję Lindzia i Wam wszystkim. Buziaki i spokojnej nocy :-)
  5. Lindzia, strasznie trudno zaakceptować fakt, ze czegoś się nie może, prawda? Wierzę w "proście, a będzie Wam dane" ;-) ale sama mam z tym problem... Dobrze, że porozmawialiście, mam nadzieję, że to będzie może powolniejszy proces, ale za to trwały :-) Daria ja nie nienawidzę go! Jest mi go tak strasznie żal! :-( inne dzieci mają mamy, które je kochają już teraz, a ja nie umiem. I jestem pewna, że on to czuje :-( straszne uczucie. Patrzę na jego zdjęcie co chwilę, żeby tak się jakoś może oswoić, żeby był dla mnie mniej abstrakcyjny i bardziej mnie ze sobą związał. Ja napradę lubie dzieci, zawsze lubiłam. CZYJEŚ INNE DZIECI. Takie, które idą do domu, nawet po najfajniejszym dniu... A ja wracam do swojego życia. Ale uwierzcie, że zawsze byłam inna. Najbardziej lubiłam najbardziej zniszczone misie, bo mi ich było szkoda. Wolałam oddać nową zabawkę, niż starą i zniszczoną. Bawiłam się zawsze z dziećmi, z którymi nikt się nie bawił : grubszymi, z wadą wymowy, zezem, bo nikt inny nie chciał. Mialam też "normalnych" kolegów i koleżanki, ale i tak nie zostawiałam tamtych. Musieli się więc bawić także z nimi. Wszystkie psy i koty mieliśmy ze schroniska zawsze. Zawsze brałam te najstarsze, najbrzydsze i najczęściej chore na coś "brzydkiego", bo nikt inny ich nie chciał - a miałam ich dużo. Nie żyły długo, bo naprawdę były stare i chore. Nawet choinki na święta wybieram najbrzydsze, bo myślę sobie, że nikt ich nie weźmie. Mam więc chyba w sobie empatię. Dlaczego brak mi jej teraz? Nie wiem. Ale naprawdę bardzo się staram. I już widzę, że było warto. Robert kocha tego małego i to jest dla niego najważniejsze. A mały chce się wściec jak go słyszy. Uśmiecham się jak widzę, jak się razem "bawią". Ale w tym nie uczestniczę ... :-( Oby pewnego dnia stał się cud! Bo już za późno i jak mam być mamą to powinnam być dobrą a nie taką do dupy. Każde dziecko i każdy człowiek na to zasługuje.
  6. Madziu wielka to jesteś Ty! Jesteś taka dzielna i spokojna. Dzieki temu co przeszłaś mała ma wielkie szanse. To jest dopiero miara wielkości i siły. Sama jestem tak marudna i takie głupoty wypisuję, że naprawdę mi wstyd. To Ty jesteś bohaterką dnia/tygodnia/miesiąca i całego forum. I mała Ninka. Będzie dobrze i tylko to jest ważne :-) nie martw się (za bardzo),jeśli tylko zdołasz, bo jak widać po moim przykładzie jak się komuś ma na życie, to nic mu nie przeszkodzi! :-)
  7. dzięki dziewczyny :-) staram się nie być męcznnicą, ani nigdy o tym nie mówić... Ale nie myślcie sobie, mój "Miś", to nie jest słodki, cudowny kochany misiaczek! To taki typowy "zły chłopiec". Irokez (nadal), blizny, szybkie samochody, imprezy. Nie jest nieszczęsliwym kluskiem do przytulania, tylko takim twardzielem, który potrafi swojej kobiecie powiedzieć, że ją kocha. Ale nie tak znowu za czesto i tak bez "rozpływania się", jesli wiecie co mam na myśli. Ciało ma jak 20-latek a pomysy jak 10-latek... Nigdy nie wie gdzie co leży w domu, jak ma zły dzień, to warczy jak wściekły pies. Baby latają z za nim jak głupie, a faceci czują repekt, moja mama mówi, że to się nazywa charyzma. Ja tam nie wiem, ale w zasadzie jestem pewna, że pewnego dnia albo tępym nożem albo przynajmniej uduszę Dziada! To nie prośbę zobaczyłam w jego oczach, tylko życie. I proszę wszystkich tam w górze, żeby było jak mowicie, żeby los się odwrócił a mały mi to kiedyś wybaczył.
  8. Lewel dziękuję Ci za pocieszanie! Naprawdę! Ale ze mną było i jest troszkę inaczej... Ja nigdy nie chciałam mieć dzieci. NIGDY. Lubię dzieci, dzieci lubią mnie, ale nigdy nie chciałam mieć własnych. jako dziecko, nastolatka i dorosła kobieta. Zawsze bardzo dbałam o antykoncepcję. tej wiosny strasznie zachrowałam, ale to strasznie. Myslałam, że płuca wypluję. Kasłałam jakbym miała ducha wyzionąć. I wreszcie po 2 tygodniach męki, również wymiotów od tego kaszlu, dostałam antybiotyki. A nie brałam żadnych od ponad 10 lat bo jestem ich wrogiem, i dopóki nie czuję, że umieram to nie wezmę. Ale poczułam więc wzięłam. Tutaj leki osłonowe są nieznanym wymysłem wschodnioeuropejczyków i żoładmu radź sobie sam. No i po 10 latach antybiotykowej abstynencji dostałam bardzo cięzkie antybiotyki bez osłony. I koszmaru ciąg dalszy, albo raczej apogeum. Nie wiem kiedy tak rzygałam!! dalej rzygałam, kasłałam, leżałam i umierałam!! Nie pomyslałam, że po tylu latach brania tabetek taka choroba może aż tak zadziałać!! Do tego seksu to tam raczej nie uwidziałaś, taka byłam chora! Mało a wystarczyło... Wziełam nawet następne opakowanie bez przerwy, dla pewności i i tak zaszłam w ciążę. Długo się nie domysłałam nawet. Potem już na to wpadałam ale nie mogłam uwierzyć!! Tutaj aborcja to nie probem, pokrywa ją ubezpiecznie i cześć. Ja zawsze hołdowałam wolnemu wyborowi kobiet. I taki miałam plan. W 4 tygodniu nie było bicia serca i nie było dla mnie żadnego problemu. Ale zawsze jest jakieś ale... Zobaczyłam oczy Roberta kiedy się dowiedział. Było w nim coś czego nie umiem Wam powiedzieć. On ma 44 lata prawie. Nie ma dzieci i nigdy nie był żonaty. Był z kobieta długo, ale bez ślubu. Usuneła jego dziecko, mimo, że on miał już wtedy dobrze o 30 i bardzo chciał tego dziecka. Wybrała karierę. No i się rozstali po tym. Do tego w jego rodzinie ze strony matki "panuje" pląsawica Huntingtona. Wiesz co to? Pół rodziny zmarło na tą straszliwą chorobę, w tym jego matka po 20 latach cierpień. On liczył się z tym, że jest chory, tak jak większość rodziny. I zmiast żyć czekał. Każde drżenie dłoni, skurcz w nocy, każda zapomaniana rzecz, każde większe zmęczenie to już był sygnał, że to moze to. 40 lat tak czekał. Jak go poznałam, nie wiedziałam o co chodzi. WIedziałam, że coś jest nie tak ale nie mogam dojść co. 2 lata brnęłam przez to zanim z kawałków złożyłam to w całość. I wtedy sama się tym zaraziłam. Obserwowałam go, zaczełam gdybać... W końcu tak i mnie i nam to zatruło życie, tak mi było wstyd za to, że zaczęłam go namawiac na testy genetyczne. Było mi obojętne co na nich miało wyjść, byle tylko wiedzieć!!! Byle tylko to się skończyło!! A w głębi duszy wiedziałam, że jest zdrowy. Ja to wiedziałam. Tłumaczyłam mu, że robi to dla siebie, żeby wreszcie móc zacząć żyć! Po roku udało mi się, choć o mało się przez to nie rozstaliśmy. I w końcu przyszły wyniki - jest zdrowym człowiekiem. Mają 40 lat wreszcie zaczął żyć. Wcześniej zawsze mówił, że tez nie chce dzieci. Dopiero kiedy zaszłam w ciązę, dowiedziałam się, że nie chciał bo się bał, że jest chory. A potem nic nie mówił, bo wiedział że ja kategorycznie nie chcę i to był warunek od poczatku, ale wtedy byliśmy zgodni... Po za tym uważał, że i tak jest za stary. Ale wyraz jego oczu wtedy powiedział mi wszystko... I nie mogłam mu tego zrobić. Po prostu nie mogłam. Mimo tabletek antykoncepcyjnych, choroby, celibatu praktycznie, antybiotyków i daje tabletek antykoncepcyjnych (bo nie wiedziałam), ten mały się pojawił, nie dał się wygonic, siedział tam twardo i rósł zdrowo mimo wszystko, a jego ojciec tutaj był tak szczęśliwy, choć nie naciskał nawet jednym słowem, tylko patrzył na mnie... Uznałam, że widać tak musiało być. I się zgodziłam. Ale to nie znaczy, że się z tym pogodziłam. Nie mam dobrych momentów... Mam tylko takie, kiedy udaje mi się o tym nie mówić i nie myśleć. Piszecie o swoich facetach, że są nieobecni, że za mało się przykładają itd. U nas to ja jest tą bierną stroną. On jest dojrzałym i świadomym facetem, który marzył o dziecku i czeka na nie, jak Wy, jak na swój własny, prywatny cud. Nie mogłabym marzyć o lepszej opiece i milości w ciązy. I do mnie i do dziecka. Ale u nas to ja jestem tym słbym ogniwem. I bardzo mi z tego powodu przykro i wstyd... Wybaczcie, że tak się rozpisałam! KOniec tematu! :-)
  9. Madzia, Ty w sumie nic nie piszesz jak tam Mała! Jak się czuje? Jak jej idzie? :-) Ściskam mocno Was obie:-) Linda powodzenia, oby coś z mieszkaniem ogłosili :-) co ma być to będzie:-) Już po slubie! W poniedziałek na 9.00 bo za darmo. Normalnie chyba 700,- Euro... Zrobiłam im 500 zdjęć. Naprawdę! Mnie też zrobili zdjęcia i się na nich zobaczyłam... Dziewczyny dramat!!!!!!!! Gębę mam jak ćwierć! Tak spuchniętą, że szok, oczki malutkie i schowane w tych fałdach. Reszta wygląda jak u wieloryba... ZAŁAMKA. szczerze mówiąc chciałam troszkę uciec od tej całej ciązy... Ja naprawdę nie jestem gotowa na to wszystko. U Was widzę to co powinna czuć kobieta. Ja jestem tylko coraz bardziej wkurzona. Wstyd mi za to co czuję. Naprawdę :-( I chciałbym przeprosić tę małą osobę, ale tak własnie czuję. I żaden argument ani słowa nie przekonują mnie do "zycia, które zyskam". Wszystkie mówią tylko o tym co tracę. Bardzo się staram, ale wychodzi jak wychodzi. Wydaje mi się, że nie nadaję się nawet na forum o ciązy, o całej reszcie nie wspomnę...
  10. Aaaa! Ten cholerny ślub już o 9.00! Może po ślubie wrócę do normalności?! Co ja gadam! 30 lat nie wróciłam a teraz miałoby się udać! Co do obywatelstwa : jak ostatnio pisałam w tej sprawie "raport" do szkoły to konkluzja była taka, że ze względów mi- i emi-gracji oraz uchodźctwa oraz azylantow większość krajów przeszła z prawa ziemi tzw. Do prawa krwi: to znaczy, że mój mały nawet jak się tu urodzi to obywatelstwo dostanie tylko i wyłącznie polskie. Gdyby któreś z nas miało holenderski paszport to wtedy mogłyby dostać miejscowe, ale tylko pod warunkiem zrzeczenia drugiego. Większość krajów odrzuca możliwość podwójnego paszportu, ze względu na wszystkie kłopoty które to niesie dla administracji obu krajów. Tyle wiem o Holandii i Polsce, oraz z generalnego reaserchu sprzed 6 lat. Z doniesień coś tam słyszałam, że nadal to zaostrzaja. Mój przyjaciel, urodzony z Węgierski i Polaka tam, przyjechał do Polski jak miał 2 lata. Resztę życia spędził tutaj. Jego oboje rodzice to mistrzowie olimpijscy z Moskwy, a on to geniusz. 18 lat ciężkiej walki ( po starych przepisach), o podwójne obywatelstwo. W końcu sprawa obila się o prezydenta i "w ramach wyjątku" prezydenckim dekretem dostał drugie obywatelstwo mając już 20 lat. Jego 2 młodsze siostry juz nie. Urodziły się w Polsce a Węgry odmówiły, nawet prezydent. .. Dla mnie samej tylko polskie się liczy. Tyle mu zostanie z kraju ... :-( idę bo się spoznie!!
  11. Witajcie, jeśli jeszcze mnie pamiętacie i mogę dołaczyć... Zostało mi 20 stron do nadrobienia Was. U mnie w porządku. Mały jest za duży : wazy prawie 1300g już. Nowy termin to 27.12... Pozdrawiam i ściskam Was wszystkie bardzo serdecznie. Ale najmocniej Madzię i Ninkę!! Myślę o Was :-) Poniżej mały Jacuś Leon Mateusz - Grubas. Ja też grubas... A jutro ślub mojej najlepszej przyjaciółki, na którym jestem (grubym) świadkiem... Będę pisać, jeśli ktoś będzie to czytać :-) ps: z bardziej interesujacych projektów mojego wykonania : utknelam pod stołem w salonie... TAKA JESTEM GRUBA!
  12. Cześć dziewczyny :-) Jaki tu spokój ! :-) Ja wreszcie skończyłam sprzątanie - kochania i salon na tip top :-) zostały 3 sypialnie i cholerny korytarz, pełen książek i płyt. . Ale to już raczej po weekendzie. Nawet obiad ugotowalam : ogorkowa i straszliwe tłusty, gęsty sos z karczku do ziemniaków z koperkiem, buraczkami i maślanki. Mmmm... Teraz czekam na dziewczyny i będziemy się weekendowadz :-) Ja energii nie mam wcale, ale stwierdziłam, że dosyć tego dobrego! Muszę działać! Koniec zamulania! Co do seksu, to ja całe życie myślę tylko o jednym :-) teraz tez :-) Madzia dużo buziakow i trzymaj się tam! :-) każdy kolejny dzień dobry to sukces :-) uściski :-) Linda ciesze się, że troszkę lepiej. To na pewno ciężki czas dla Was wszystkich. Dla Ciebie podwójnie. Bądź dzielna :-) wydaje mi się, że świetnie sobie radzisz w tej sytuacji. Wykorzystaj słoneczko i wolne i ładuj akumulatory. Ściskam Was Wszystkie i miłego wieczoru :-)
  13. Cześć dziewczyny, ja dziś "praca w domu" czyli nazapieprzałam się jak nienormalna - wyszorowałam "od stóp do głów" łazienkę, toaletę a teraz lecę kuchnię... Moja pomoc na wakacjach, więc sama się wzięłam za porządki. Robert znowu dostanie wylewu jak wróci. Zresztą licze na to, że jak to facet, niewiele zauważy :-) Lindzia huurraa przetrwałaś! I dlaczego cięzki psychicznie? I co będziesz robić z wolnym? :-) Wykorzystaj je dobrze na nic nie robienie! Masz chłopa i mamę - regeneruj się! Madzia jak tam dziś? Jak te rajstopy? Witam nową mamę ;-) Marti ja wczoraj (dopiero) pojechałam tym rowerem i musze powiedzieć, że było bardzo nieprzyjemnie... Coś mnie cisnęło, ciągneło, gniotło, brzuch mi się napiął, ledwo dojechałam! Nie wiem co to, ale lipa na całej linii... Aż mnie Robert musiał odbierać. Często to robił, ale wtedy raczej z innych powodów. Jestem stara. Idę dalej sprzątać użalając się nad sobą, straconą młodością i figurą, oraz pogrążać się maraźmie intelektualnym! O! Trzymajcie się Dziewuszki :-)
  14. czytam Was, czytam i czytam, ale w głowie czai się wieeelllkkkaaa pustka :-) także poczytam i się wypowiem, jak mój mózg mnie dogoni :-) Miłego dnia Kochane1 ;-)
  15. Madzia nasze "dramaty" to przy tym pikuś. Trzymaj się dzielnie! Maleństwo też da rade :-) Wola walki jest najważniejsza. I nastawienie. A Ty masz jedno i drugie :-) Ciebie też bardzo bardzo mocno ściskam ♥
  16. Marti nie martw się Kochana, ja mam ostatnio USG dosłownie co tydzień, a jak byłam w PL to co 2 dni! I mały się w tym czasie przekrecil 4x! Co drugie USG był głową do góry. Potem znowu głową w dół. Lekarz mi mówił, ze dopóki maluchy mają miejsce przekręca się jeszcze dziesiątki razy wręcz. Głowa do góry a ta druga na pewno rozsądna po mamie, po okresie pewnego rozpasania, pójdzie pi rozum do głowy i obróci ją ostatecznie w dol :-) Buźka :-)
  17. Linda wysyłam Ci uśmiech prosto z budki, troszkę ścisniety i pognieciony, ale uśmiech prawdziwego szczęścia :-) x 5
  18. Linda tak strasznie smutno to czytać. .. uparciuch z Ciebie, ale pomyśl czy warto. ? Może on naprawdę nie wie, jak bardzo go potrzebujesz? Na pewno przetrwasz ten trudny czas "sama". Tylko czy o to chodzi? To Was podzieli na zawsze. I nic tego z Twojej pamięci nie wymaze. A po co? Związek ma różne stadia i różne rzeczy przychodzi ludziom razem przejść. To jeden z tych przełomowych momentów, nie daj temu potoczyć się swoim biegiem. Nasze życie jest w naszych rękach! I wybacz, że powiem ta jedną rzecz naprawdę od serca - myślenie życzeniowe pod tytułem "może jak się dziecko urodzi to wszystko się ułoży" nie ma racji bytu. Gdyby tak było, ten świat inaczej by wyglądał. Musisz sama zaangażować go w ciążę i dziecko. Niech wie, że to też jego dziedzictwo, jego krew z krwi i kośc z kości. Jego przyszłość i on już teraz musi w niej uczestniczyć! Bo on już jest ojcem! Wszystkie piszecie o sobie jako o mamie. Bo jesteście mami. Jesteśmy. A oni już są ojcami. I jak jeszcze nie widać dzieciaka, nie czuć to troszkę trudniej. Ale Wasz synek już od dawna daje popisy i mówi patrz, jestem! Pamiętaj, wszystko zależy od nas i zaslugujemy na najlepsze. Nawet jeśli same czasem musimy o to powalczyć. Nie gniewaj się za dosadne słowa, ale czasem trzeba trochę wstrząsnąć... Nie bądź bardziej samotna niż musisz. Ściskam Cię bardzo bardzo mocno♥
  19. ania nieźle :-) też tak robię Robertowi, albo w drugą stronę - ja jemu nie robię:-) nie często, ale zdarza mu się o mnie zapomnieć ... :-) a co do Luteiny - nie ma opcji, żebyś np. zadzwoniła i załatwiła to przez telefon - przedłużenie recepty? Wiem, że moja mama tak załatwiała sobie lekarstwa jak była naprawdę chora. Nie robili jej problemów. Może spróbuj..? Anette dziewczyny mają rację - na pewno się wchłonie wszystko! Czytałam jakiś czas temu artykuł, nie pamiętam już nawet gdzie, wywiad z lekarką położnikiem w ciąży. O tym jak to jest jak fachowcy znajdują się "po drugiej stronie". Mówiła o tym, że po za podstawowymi badaniami nie robi kompletnie nic! Że tyle w życiu widziała, że tylko krok jej do paranoi. I że tęskni za czasami, kiedy diagnostyka była na o wiele niższym poziomie (sic!), bo wtedy było o wiele mniej zmartwień. Ale podkreslała, że mówi to jako przyszła matka a nie lekarz. I coś w tym jest... Ja będę trzymać za Was 3 kciuki! :-) Bedzie dobrze! :-) Madzia nawet do toalety...? I tak już zostanie...? Za Was też trzymam kciuki! Marti wymiatasz!! :-) ja postaram się wybrać za chwilę rowerem do przyjaciółki. Zobaczymy dokąd dotrę... :-P Lewel cieszę się, że troszeczkę Ci się poprawiło:-) Facet to facet, nawet jak brat. A może szczególnie wtedy... :-) marlenek i tak powinno być! :-) nie ma to tamto, tamte czasy juz minęły, choć mentalność pozostała... Cieszę, się że np moi bracia są wytresowani w tym względzie - potrafią wszystko, ale jak NIE POWIESZ to NIE ZROBIĄ. Proste? ;-) Robert dużo pracuje, szczególnie ostatnio, i dlatego nie mam serca nic mu mówić, dopóki mogę, radzę sobie sama. jak przestanę to zobaczymy... Lindzia ja też myslę, że fajniej jest jak ktoś pomyśli o Tobie bez mówinia. Ale jak mam do wyboru powiedzieć i dostać, albo unieść się dumą i nie dostać nic (a potem i tak foch i armagedon), to wolę powiedzieć od razu i uniknąć pewnych rzeczy. Podobno kobieta nigdy nie jest za stara na focha :-) ale ostatnio troszkę tak się czuję :-P Trzymaj się Mała i napis jak Ci minął dzień - co z obsługą klienta...?;-) kamiol jak wspominałam foch to inna konkurencja, zupełnie nie związana myślę z niczym, oprócz mojego prywatnego popierzenia :-) I jak wspominałam, ostatnio mniej mi się chce ... :-) Ide żłopać bezalkoholowe piwo na tarasie. Aaa i moja znajoma, 10 woda po kisielu, spotkana rano, mówiła, że on e-cigarety pali (też jest w ciązy, jakaś epidemia normalnie!). Co Wy na to? Wg mnie to też świństwo... Może nawet gorsze od samych fajek...? Buźka !
  20. Cześć dziewczyny, widzę, że mój wczorajszy flow się pogłębia... Ale ja nie umiem długo się smucić, zaraz mi się znudzi albo zapomnę... Oleńka kurde, nie mam pojęcia co to może być, mnie boli nerka, tez na przestrzał jakby, ale to jest po lewej stronie... Mam nadzieję, ze szybko Ci przejdzie! Lewel bardzo mi przykro to słyszeć :-( ale ja zawsze staram się troszkę złagodzić swoje odczucia. Nie znam Twojego brata ani Waszych relacji, ale sama mam 4 braci, których kocham najbardziej na całym świecie i wszystko bym za nich oddała. I wiem, że oni za mnie też. Ale to faceci - często nie przychodzą im pewne rzeczy do głowy. Jak powiem - kurde, mógłbys się zainteresowac jeden z drugim, zadzwonić, czy co tam innego, z reguły słyszę : nie pomyslałem, nie wiedziałem, nie chciałe, Ty zawsze jesteś tą która się nami opiekuje, trudno nam nagle zmienić front. To się nie zdarzyło często,ale jednak i za każdym razem przynosiło wymierne efekty. A bratowa to jednak obca osoba... Może zamiast hodować w sobie przykrość mogłabyś rozważyć opcję szczerej rozmowy z bratem...? Tak jak u Lindy - on pewnie nie wie, że jego super-siostra nagle go potrzebuje... Tak czy tak trzymaj się i przesyłam Ci dużo uścisków :-) Linda pisałaś, ze nie masz rodzeństwa, pewnie stąd to Twój mąż jest Ci najbliższy, ale tak jak pisałam Lewel - to faceci, oni nie wiedzą.. Kidyś myślała, ze sami powinni się domyśleć. Moja babi powiedziała mi kiedyś, że ona czekała prawie 40 lat na swojego męża. Dopiero po cięzkiej operacji, bardzo wymęczona i chora, nie doczekawszy się wiele wykrzyczała, że go potrzebuje. I okazało się, ze on nie wiedział. Było duzo łez i rozmów, ale dziadek już zawsze się starał a babi mówiła. Pewne rzeczy sie nie zmieniły, bo po 40 latach pewnie się nie da, ale inne tak. Od tego czasu mówię. Choć też niezła ze mnie hetera :-) I dostaję ;-) A facet czuje się potrzebny i stara się jeszcze bardziej. .. Spróbuj! :-) Dobra dość mądrości ludowych! Na pocieszenie powiem Ci, ze ja pracuję do 09.12 :-) Chyba, że wcześniej urodzę :-D Bumblbee Gratulacje!! :-) Marti psycha przysiadła, ale juz ok. I masz całkowita rację z tymi zakupami! Biorę się za to! :-) Madzia będzie dobrze!! :-) Buźka Wszystkim! :-)
  21. Madzia, kurcze 10 tygodni w szpitalu? Lipa, ale najważniejsze żeby było dobrze! Ściskam Cię mocno! :-)
  22. Madzia trzymaj się :-) mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Pisz co i jak. Myślę o Tobie od wczoraj. . Dużo usciskow :-) Brunetka Ty też, będzie dobrze :-) Linda czytałam Was ale nie pisałam. Gorszy dzień a ja nienawidzę narzekać i zamulac.. Może mały ma tam już ciasniej.? Jak po tej czekoladzie? Mój z kolei przeżywa okres prosperity. Ciągle szlaje. Powinien więcej spać chyba... A tak po za tym to jak? Jak w pracy? Trzymajcie się Dziewczyny i miłego dnia:-)
  23. Lindzia czy Ty tam wszystko musisz mieć na odwrót? !? :-) Dla mnie też to wszystko pierwszyzna. I grupa wsparcia (silna i pod wezwaniem :-) ) i ciąża. I dlatego wydaje mi się, że intensywność emocji może tak zadziałać, ale naprawdę nie mam żadnych doświadczeń z tym związanych. I tak, w pewnym sensie ma na imię Bronek ;-) jest ze schroniska i tam nazwali go Bruno. Nie chcieliśmy mu mieszać, wiec zostawiliśmy jak jest, ale z czasem zaczęliśmy wołać Brunislaw a potem Bronisław. No i teraz jest Bruno - Bronkiem ;-) Reaguje na wszystkie odmiany swojego imienia a także na "idziemy" i "żarcie" :-P Jak się czujesz ? W miarę? Inna kobita z Ciebie, jak się tak nie narobisz.... :-)
  24. Oleńka gratuluję! ! :-) i Hani i zaręczyn :-)))))
  25. Linda w Twoim imieniu apeluję, by padało:-) ale tylko w Szwecji :-) ja tutaj nie zwracam tak uwagi. W Polsce wszystko jest lepsze :-) Dziś tak mi się skojarzyło z domem, przez ten zapach chyba... odpoczywaj Kochana i módlmy się o deszcz :-) A co do "zwalania" - ja tam lubię! :-) mam 2,5 sypialni i ciągle ktoś w nich jest :-) Więc się nie krępujcie :-) Zresztą zobaczymy co z Waszych obietnic będzie - naprawdę fajnie by było kiedyś się spotkać, i na żywo, z piwami i fajkami omówić wszystkie te miesiące. Wydaje mi się, że miejsca takie jak to, mogą połączyć na całe życie,samym przeżywaniem tych samych emocji, choć na odległość. Co myślicie? A teraz coś z serii "gdzie jest brzuch" ;-) Pamiętam, że wspominałyście, że niektóre z Was też mają psy. Czy Wasze tez się tak dziwnie zachowują? Ten mój Bronisław cały czas chce byc blisko, kładzie się się praktycznie na mnie i co go odgonię to wraca. Często wącha i dotyka nosem brzucha. I strzyże uszami jakby nasłuchiwał. Może słyszy tego małego aliena?:-)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...